Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Dobre rady – czy aby na pewno?

Dobre rady – czy aby na pewno?

 

Powstały tysiące książek, miliony stron internetowych gdzie psychologowie, a także Ci co się za nich uważają, piszą porady miłosne dla Pań.

Znajdziesz tam wszystko – porady jak utrzymać mężczyznę, jak być pożądaną, jak zaradzić łysinie, odpowiedzi na niemalże każdy problem. Dający doskonałe rady pisarz czuje się wspaniale gdy jest czytany przez wiele podnieconych wiedzą Pań, po czym odchodzi od komputera i przygryza wargi w smutku, ponieważ jego życie uczuciowe to dno.

No właśnie. Miliony porad, i nie ukrywam że wiele z nich jest całkiem niezłych. Jednakże możesz przeczytać je wszystkie, i nic Ci to nie da, w żaden sposób nie polepszysz nawet o milimetr szczęścia i gram radości swojego życia i związku. Czemu? to bardzo proste, a nikt na to nie wpadł.

Wyobraź sobie Panią uczuloną na komary, która mieszka na moczarach. Jest bezwględnie wyorzystywana przez komary – prosi, błaga, grozi, wreszcie wyzywa od pustych żałosnych gnojków i tchórzy, egoistycznych palantów, wjeżdza im na ambicję, szantażuje że wyjedzie do mamy – ale one nadal ssą naszą Panią. Cały świat daje rady jak uniknąć ugryzienia i opuchlizny, bólu – tysiące psychologów, psychiatrów, blogerów, wróżek, mistrzów duchowych, i biseksualnych trenerów stylu życia prosto z Nowego Jorku. Wszyscy coś radzą i sami sie ze sobą biorą w końcu za łby i brutalnie biją o to, kto ma rację jak być szczęśliwym. Wrzeszczą, przekonują, perorują, ale to nic nie zmienia, komary jak gryzły tak nadal gryzą.

A wiesz co ja poradzę tej Pani? żeby przestała słuchać tych wszystkich pajaców i się przeniosła z moczar na suchy teren. A więc ta osoba bierze swoje rzeczy i przenosi się dwa kilometry dalej, i problem znika – tak jakby go nigdy nie było. Proste, prawda?

Tak, ale nie do końca. Ta historia ma wiele zakończeń. Pani z moczarów podświadomie może czuć satysfakcję że jest atakowana przez tyle komarów, więc na zewnątrz płacze, a w środku czuje żal z dziwną satysfakcją do której się nigdy nie przyzna. Gdy była gryziona była kimś, była w centrum zainteresowania, a teraz? zero emocji, nikt się nią nie interesuje.

I tu właśnie leży pies pogrzebany, a raczej komar pogrzebany – jest problem, prawda? chcesz go rozwiązać dając dobrą radę ale to bez sensu. Najpierw trzeba sprawdzić czy cierpiąca Pani nie uzależniła się od cierpienia. Wiele Pań płacze że ich partner je bije, a nie odejdą od niego nigdy, i podają szereg powodów. A jaki powód jest tak ważny, że usprawiedliwia bicie i upodlenie? żaden. Ale wróćmy do tematu – jeśli widzimy ze nasza pacjentka bardzo cierpi, i na swoim cierpieniu zbudowała swoją samoocenę, zostawiamy ją i nie pomagamy. Nie da się tej Pani pomóc, dokładnie tak jak alkoholikowi który lubi wypić. Najpierw trzeba upaść na dno, zachcieć zmiany i wtedy można zacząć zmianę.

Pewna Pani płakała całe życie i narzekała na bijącego ją męża alkoholika. Aż w końcu dostała takie manto, że poszła do szpitala na miesiąc – nie pierwszy raz, tylko ze tym razem został uszkodzony pewien „organ” i cały ten miesiąc wyła z bólu w trakcie koniecznych zabiegów. To było tak straszne doświadczenie, że podjęła decyzję ze odchodzi od mężczyzny, plus policja za znęcanie się. Żeby podjąć ostateczną decyzję, musiała upaść na same dno. Gdy zechciała sama, można było podjąć leczenie uzależnienia od męża, od emocji które jej dawał.

Gdy zobaczyła jaką cenę płaciła za te emocje, a miała czas by to zauważyć, a jej uwagę powiększały wrzaski bólu, otrzeźwiała. I to jest prawidłowy początek leczenia.

Jestem winien Państwu pewne wyjaśnienie. W końcu przed chwilą zrównałem z ziemią wszystkich tych którzy dają dobre rady, i niejako dałem do zrozumienia że ja jedyny znam ta receptę – oczywiście znam ją, i dlatego wiele z was jej nie zrozumie. Nie dlatego ze jest trudna, ale właśnie dlatego że jest szokująco łatwa, i naprawdę działa. Chcecie szczęścia, a gdy je zobaczycie uciekacie. Doskonale się o tym mechaniźmie przekonałem pracując z osobami otyłymi. Gdy wreszcie Panie zaczęły tracić wagę a życie zaczęło się prostować, czuły niezwykłe zagrożenie i rezygnowały. A jak zrezygnować, skoro widać że działa? to byłoby ewidentne przyznanie się do winy, do tego że otyła Pani kocha swoje ciężkie życie, że nie chcę żyć przyjemniej, zdrowiej i lepiej.

Jest taki sposób – dyskredytując terapeutę – a więc obrażały mnie, wyzywały, oskarżały o kontakt z Szatanem, i zrywały znajomość z radościa znowu tyjąc. Tyle czasu energii i mojej wiedzy szło na marne, a zamiast dziękuję słyszałem wyzwiska. Taki jest los ludzi, którzy szczerze chcą komuś pomóc. Gdybym pomagał obłudnie, miałbym wiele przyjaciół – otyłych przyjaciół 🙂 właśnie za to byłbym lubiany, że pomagam i nic z tego. Można mówić ze się odchudza, ale nic z tego bo geny nie pozwalają. Teraz bez pieniędzy za moją wiedzę nie kiwnę nawet małym paluszkiem, i ludzie chętnie to doceniają.

Podstawa mojej terapii – przyznanie się przed sobą że moja otyłość jest dla mnie ważna, spełnia jakiś cel. Ten cel to wyniesione z dzieciństwa poczucie ze jestem bezwartościowa, że jestem szmata itd i spełnia się to w ten sposób ze się tyje i brzydnie, a winę zrzuca na geny i leki. Przy zapytaniu o ilość jedzenia osoba pytana wpada w prawdziwy szał. Potem dowiadujemy się jaki jest cel bycia otyłym, trzeba go sobie dokładnie uświadomić. Bez tego uświadomienia nic się nie uda zrobić. W końcu ułożenie programu na podniesienie samooceny – i wreszcie odchudzanie. Taka jest kolejność odchudzania – prawdziwego odchudzania a nie tego co nam serwują rzekome autorytety i dietetycy co sami mają przeważnie olbrzymią nadwagę.

Wracając do tematu recepty – jest tylko jedna recepta, a jest nią podniesienie własnej samooceny. Wszystko inne jest nic nie warte. Joga, aerobik, medytacje, SPA, dieta – to wszystko nie ma znaczenia. Celem NR1 jest tylko i wyłącznie polubienie siebie. Gdy polubisz siebie, pokochasz, poczujesz ze sobą dobrze, Twoje życie zmieni się w raj. Owszem, na zewnątrz nic się nie zmieni, ale Ty będziesz się czuła świetnie. Odprężona, zadowolona, wywrzesz na ludzi magnetyczny wpływ. Gdy pokochasz siebie, wybaczysz chętnie krzywdy których doznałaś od ludzi, zaakceptujesz siebie, wyrzucisz z siebie wszystkie trucizny i zaczniesz żyć jak królowa. Wielu ludzi zajmuje się medytacją i technikami z jogi, ale bez podniesienie samooceny robią sobie olbrzymią krzywdę.

To dlatego wszyscy Ci proponują wszystko tylko nie podniesienie samooceny. Gdy pokochasz siebie nie można Cię zranić, manipulować, zasmucić – nie uzależniasz się od ludzi i życia ponieważ czujesz się ze sobą wspaniale. Tak, wiem, wszyscy Ci będą to odradzali, mówiąc ze miłość do siebie to źródło wszelkiego zła. Wiele wymyślono by obrzydzić ludziom samych siebie i zeby się poswięcali nie dla siebie, a dla innych cwaniaczków którzy na tym żerują. Ale nie kochając siebie, cierpisz i inni też cierpią. Nikt nie wygrywa, wszyscy przegrywają. Gdy kochasz siebie, Ty na pewno wygrywasz a inni ludzie widzą ze można żyć pięknie, i sami chcą też się zmienić.

A więc zostaw te diety i pokochaj siebie. A teraz powiem Ci coś bardzo ważnego – słuchasz? gdy polubisz siebie, zniknie chęć na jedzenie niezdrowej żywności. Ot tak po prostu, bez żadnego zmuszania się, zaczniesz jeść zdrowe i smaczne rzeczy. Schudniesz, poprawi się zdrowie, uroda. Wyjdziesz z tego syfu w którym żyją miliony kobiet, z tego zaklętego kręgu cierpienia, potępiania siebie, i marzenia o nowej torebce która ma dać szczęście, a którego oczywiście nie daje. Oto tajemnica świata, tak banalnie prosta, skuteczna i za darmo. To jest właśnie święty graal, poszukiwany od wieków.

Dam Ci dobry przykład – mąż się przy Tobie ogląda za innymi kobietami. A więc czytasz dobrą radę, ze masz pogadać z mężem, czytasz też 100 innych rad a każda mówi co innego. Wszystkie nie mogą mieć racji, prawda? więc zawsze jest duża szansa że wybierzesz złą strategie postępowania. Gdy pokochasz siebie, nie będziesz czytała tych bredni nieudaczników tylko od razu weźmiesz faceta na bok i mu powiesz „kocham Cie, ale rani mnie gdy oglądasz się za innymi kobietami, nie rób tego proszę więcej” – i wiesz co? facet spojrzy Ci w Twoje spokojne pewne siebie oczy, i natychmiast załapie o co chodzi.

Co Ci po całym świecie, skoro nie lubisz siebie i źle się czujesz ze sobą? co Ci po pieniądzach, zdrowiu? i tak tego nie docenisz, będziesz żył jak trup. Nie zachwycisz się zachodem słońca, potężnym pomrukiem oceanu, ukochanym zwierzaczkiem – co Ci z takiego życia?

Dodaj komentarz

Top