Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Cela śmierci

Cela śmierci

Ludzie którzy są przeciwko karze śmierci, nie rozumieją jednej zasadniczej sprawy.

Szacunek. Co oznacza stwierdzenie, że kogoś szanujemy? to proste – oznacza to że akceptujemy wolną wolę człowieka, i jego własne wybory. A wybory, jak nam wszystkim wiadomo, powodują konsekwencje. Akcja powoduje reakcję. Jeśli rzucasz kamień do góry, to on spadnie. Proste, prawda? ale nie dla abolicjonisty. Abolicjonista uważa za niesprawiedliwe że kamień spadając na głowę wolnego człowieka, miażdży mu nos i wybija zęby. Uważa to za niesprawiedliwe nawet wtedy, kiedy człowiek rzuca kamień do góry wiedząc jaki będzie tego efekt, świadomie, ponieważ tak lubi. Może daje mu to przyjemność, może to go podnieca? skoro tak robi, na pewno ma w tym jakiś cel.

Akcja reakcja. Hazardzista grając, wie doskonale że gdy przegra i zabiorą mu dom, samochód, oszczędności, zniszczy życie sobie i swoim dzieciom. Mimo wszystko jednak gra. Alkoholik wie że masakruje siebie i swoją rodzinę, a jednak nadal pije. Złodziej kradnąc wie że gdy go złapią, to zamkną w więzieniu. Fachowcy od zmasakrowanych przez uzależnienia ludzi, pracujący z nimi wiedzą doskonale coś, czego zdają się nie dostrzegać abolicjoniści. Prawdziwe leczenie zacząć się może jedynie od decyzji chorego. Nic i nikt nie pomoże choremu jeśli on sam tego nie zechce. Dobrze, czyli już wiemy że żeby leczyć, trzeba współpracy chorego i jego woli i chęci wyleczenia.

Psychologia zna tylko jeden realny sposób na to by chory zechciał się leczyć. Oczywiście, zna ich wiele, rozmowy, psychoterapia, ale to nic nie daje. Sposób prawdziwie skuteczny z długotrwałym efektem jest tylko jeden – upaść na samo dno. Jeśli życie stanie się tak koszmarnie obrzydliwie nie do wytrzymania, to wtedy zostaje wybić się albo umierać. Widząc swój upadek, chcesz się zmienić. Gdy go nie widzisz, nie chcesz zmiany, bo i po co?

Zmiana duchowa w przestępcy, w istocie kompletnie zdegenerowanej społecznie, może nastąpić jedynie w samotności, w celi śmierci. Czekając latami na informację o kolejnej odrzuconej apelacji, wyobrażając sobie swoją śmierć i drżąc ze strachu, przestępca ma jedyną w swoim rodzaju szansę na nawrócenie się i poznanie Boga. W celi śmierci każdy zły charakter się łamie. Każdy zły bez wyjątku. Chciałbym żebyście to dobrze zrozumieli – znam ludzi co w chwilach amoku potrafią zabić, są bezwzględni, okrutni, i wydają się niezwykle silni. Ale ta siła bierze się z napadów szału, i nie trwa wiecznie, trwa chwilę. Po silnym pobudzeniu nerwowym adrenalina opada, i wyłania się rozsądek wraz ze zdolnością logicznego myślenia. I właśnie o to chodzi – w celi śmierci przestępca może myśleć, i się załamuje.

O czym myśli przestępca w celi śmierci? użala się nad własnym życiem, myśli o swoim strachu przed śmiercią, wspomina morderstwa i gwałty, wierzganie nóg dzieci gdy podrzynał im gardła w trakcie brutalnego gwałtu by zaciskające się w przedagonalnym paroksyźmie mięśnie odbytu dały mu większą przyjemność, jęcząc z rozkoszy i śmiejąc się w duchu z frajerów którzy go zamkną na 25 lat ale wypuszczą po 10 za dobre sprawowanie. Jednak dominującą myślą jest przerażający strach przed śmiercią, i przed odpłatą za to co zrobił. Mimo że większość psychopatów jest na tyle beszczelna że twierdzą że nie zrobili nic złego, mimo wszystko czują ten lodowaty uścisk na sercu, co też będzie po śmierci.

Czuja podskórnie to co ich spotka, i dobrze czują – po śmierci trafiamy jakby w rodzaj świadomości, gdzie spotykamy się z naszymi dominującymi w trakcie tego życia myślami. Człowiek uczciwy spotka swoja szlachetną uczciwość, i jest to piękne doznanie. Piękne zlote miasta, łąki, cudowne kobiety, pejzaże, slodkie myśli i wszechogarnijąca, nie do opisania ludzkim językiem blogość. Złodziej pozna tą myśl która zmuszała go do zabierania innym ludziom ich ciężkiej pracy, i będzie to spotkanie straszne. W świecie pośmiertnym, nie ma abolicjonistów, nie ma kto chronić zbrodniarzy przed ich własnymi demonami i efektami ich własnych czynów. To jest właśnie Boski świat, że spotykamy to co sami w życiu zrobiliśmy. A co spotka morderca? spotka istotę która namawiała go do zabójstw. Ta myśl, to uczucie, przejawi się jako istota, wroga wobec swojego żywiciela. Są to tak straszne przeżycia dla duszy mordercy, że w żaden sposób nieopisywalne. Delirium u pijaka,na skutek uszkodzenia mózgu, oni widzą przedsmak tego co jest po śmierci. Widzą potwory, demony, są gonieni, zabijani. To nie jest pieklo, nie trwa wiecznie ten stan, ale każdy musi przez niego przejść po smierci, i zostalo to nazwane przez Tybetańczyków stanem Bardo a przez zachodnich lekarzy i psychologow, stanami śmierci klinicznej. Zostało to dokladnie opisane w książce lekarzy „życie po śmierci”, gdzie zostały spisane i zanalizowane tysiace doznań ludzi którym zatrzymalo się serce i byli w stanie smierci klinicznej.

Bóg jest miłością, dlatego dał człowiekowi największy dar – wolną wolę. Dał mu możliwość robienia tego co zechce, a jako naukę stworzył prawo „akcja – reakcja”. Jak inaczej człowiek miałby się nauczyć czy coś jest dobre, czy złe? jest tylko jeden sposób – przeżyć samemu to, co się czyniło. Ten mechanizm został na wschodzie nazwany karmą. Ja nazywam to lekcją. Bóg się w to nie włącza – spójrz na powodzie, huragany zabijające tysiace ludzi. Czy Bóg kogoś ratował? nie, to ludzie się nawzajem ratowali. Akcja reakcja, zabiłeś zostaniesz zabity, tu nie ma miejsca na Boga bo Bog dal nam prawo byśmy sami sobie tu ustalali zasady.

Czemu piszę w ten sposób o karze śmierci? na pewno już rozumiecie co mam na myśli. Człowiek chce zmiany, jeśli ma dość życia które prowadzi. Bestialski morderca którego wina jest udowodniona w 100%, gdy dostaje dożywocie robi mu się tym wielką krzywdę. Siedząc w celi z kolegami, degeneruje się każdy z nich pod własnym wpływem jeszcze bardziej. Nie ma czasu ani miejsca na samotną kontemplację nad swoim życiem. Dopiero w celi śmierci, wyjąc nocami ze strachu człowiek zostaje zmuszony do myślenia, i często gruntowne zmiany w świadomości, dokładnie na tej samej zasadzie jak alkoholik na dnie. Alkoholik chce trochę pożyć trzeźwy, morderca chce oczyścić sumienie, albo jeśli go nie ma to chce zmniejszyć strach przed karą po śmierci, albo jeśli w nią nie wierzy to chce zlikwidować strach przed anihilacją siebie, swojego istnienia.

Cel w gruncie rzeczy mają ten sam, zmienić się, zrozumieć swoje życie. Prawdziwy humanista, człowiek modlący się, wierzący w radosnego Boga miłości jest za karą śmierci. Śmierć to nie koniec, to początek innego życia, już bez ciała, a kara śmierci dla bestii w ludzkim ciele to początek pokuty za swoje czyny. Jeśli kochasz ludzi, jeśli chcesz by ten świat stał się lepszy, bądź za karą śmierci. Zatrzymasz serce mordercy, a być może wyzwolisz jego duszę od diabła który ją torturuje wizjami mordów i gwałtów, i uratujesz wiele innych istnień od brutalnej śmierci w mękach tu, w tym świecie.

Co do rzekomych badań, że kara śmierci nie powoduje zmniejszenia przestępczości. Teraz piszę do mądrych ludzi – czy wiedząc że włożenie ręki w ogień potwornie boli, czy ją włożysz? jak można robić badanie porównania okresu gdzie nie było KS a w okresie kiedy była, skoro w czasie gdzie nie ma żadnych zmian w kodeksie karnym, liczba przestępstw potrafiła się zmienić nawet trzykrotnie pod wpływem nieznanych nam czynników? no właśnie.

Mam pytanie do abolicjonistów. Czemu tak bardzo nienawidzicie tych ludzi, że zabieracie im prawo dane im przez Boga, do doświadczenia skutków ich czynów? czy gdy jesteście przeciwni KS, czujecie się lepsi? bardziej Europejscy? szlachetni? dobrzy? a może święci? a może to zwykły strach przed waszym własnym wnętrzem, że kiedyś możecie coś złego zrobić i nie chcecie umierać? Ja się nie boję KS, jestem uczciwym człowiekiem. Ale jeśli mi wejdzie do domu przestępca, zabiję go z pewnością. mam do tego prawo Boskie, i nikt mi nie wmówi że czarne jest biale.

Pisanie o pomyłkach sądowych jest śmieszne. KS się daje przy 100% pewności winy oskarżonego, na przykład gdy jest nagranie mordu na kamerze. Czy sądzicie że tu jeszcze są jakieś wątpliwości? w takim wypadku KS byłoby max kilka w roku, a może nawet ani jednej nie byłoby. Ale zobaczcie jaki to ma wpływ na mordercę, wie że może wpaść i dostać KS. Szansa na to jest mała, ale zawsze się zdarza jakiś wypadek, jakiś „niefart” przy mokrej robocie. Wiecie jak bardzo go to obciąża? a człowiek zestresowany zaczyna popełniać błędy. Wykrywalność morderców znacząco wzrasta gdy istnieje w kodeksie karnym KS. Zaczynają ze strachu popełniać błędy. Zamiast zabić 10 osób, zabiją pięć i wpadają. To są prawa psychologii, identycznie działające jak na przykład prawa grawitacji, z którymi nikt nie będzie dyskutował.

Abolicjonista będąc przeciwko KS, bierze na swoje barki wiele śmierci ludzi, wiele tragedii w imię humanizmu. Oszczędza mordercę dzieci w imię miłości Bożej, bezwzględnie w męczarniach zabija około pięciu osób. A może trzy osoby? a może jedną? a może siedem? Sumienie abolicjonisty jest bardzo elastyczne, podobnie jak jego zdolność rozumowania. Otóż sumienie abolicjonisty krzyczy gdy bezboleśnie umiera przestępca, w sterylnych warunkach, od zastrzyku usypiającego a później zatrzymującego akcję serca, a milczy gdy jest gwałcone i mordowane poderznięciem gardła wrzeszczące z bólu i strachu małe dziecko w ciemnej piwnicy, błagające mamusię i tatusia o pomoc. Ale czy te dziecko kogoś interesuje? Nie. Liczy się tylko przestępca, żeby nie cierpiał za mocno, żeby żył bo my nie możemy być tacy jak on i go wyeliminować z grona ludzi do których on się kompletnie nie nadaje.

Abolicjonista po przemowie w której mówi wyjącym z rozpaczy i gniewu rodzicom pełnym wyższości tonem, że zabicie mordercy nic nie da i nie zwróci im dziecka, idzie do domu w poczuciu bycia niemalże świętym, i je zarżnięte w obrzydliwy sposób zwierzę, a także zabija komara który go gryzie w plecy. Ale abolicjonistę wcześniej czy później spotka coś takiego, że zmieni zdanie. Swoimi działaniami na rzecz ochrony morderców i szumowin, i pogardzie dla ofiar i ich rodzin, abolicjonista staje się po prostu złym i fałszywym, zakłamanym człowiekiem. Wtedy nieuchronnie zbliża się lekcja, która mu to uświadomi że pobłądził. Wcześniej czy później.

Mieszanie Boga w sprawę KS jest ordynarną manipulacją. Jezus wisząc na krzyżu z przestępcami, mimo że był Bogiem, nie zdjął z krzyża mordercy który nawrócił się, tylko obiecał bycie w raju. Czy moi abolicjonistyczni czytelnicy rozumieją co ja teraz piszę? Jezus nie zdjął go z krzyża. Wy byście go zdjęli. I zobaczcie – Jezus nie zdjął go z krzyża, ale zaoferował mu po pokucie wieczne szczęście. Abolicjoniści ściągną go z krzyża, przedłużą mu o 20 lat jego nieszczęśliwe życie, a później przerażające piekło w które wejdzie degenerat, nie potrafiący odczuwać przyjemności z niczego co nie jest gwałtem ani złem. Jest taka przypowieść o Buddzie. Płynął na statku, i tam był pewien wesoły morderca, co noc kogoś zabijał. Co zrobił Budda? ponieważ był jasnowidzem i wszystko widział co zakryte przed oczyma, wyrzucił go za burtę. Tak, Budda zabił mordercę. Wybrał życie zwykłych ludzi zamiast życia mordercy. A mógł go zamknąć w jakimś pomieszczeniu, poczekać aż doplyną do portu, i wtedy go oddać do więzienia. A jednak go zabił.

Tak to jest – Jezus, Budda, Mahomet, i każdy człowiek który jest dobry, jest za karą śmierci. Kto jest przeciwny, nosi na swoich dłoniach krew zarzniętych, skamlących piszczących i wyjących z bólu i rozpaczy bezbronnych ofiar. Taki jest ten świat.

Sprawiedliwość. Zabił człowieka, trzeba go wyeliminować. Taka zwyczajna, prosta ludzka sprawiedliwość. Zemsta? być może. Ale na pewno sprawiedliwość. Zabiłeś, wiedziałeś że za to jest śmierć, przegrałeś, złapali Cię, i umrzesz. Co w tym jest takiego złego? że państwo nie może zabijać? a wiesz że to ze siedzisz w domku, jest Ci cieplutko, jedzenie w lodówce, idziesz na spacer, to zasługa policji a często i wojska które zabija złych ludzi. Gdyby oni tego nie robili, wszystko by się rozwaliło. Nie wyszedłbyś na spacerek, bo by Cię zarżnęli albo zgwałcili na ulicy. Jesteś dobrym człowiekiem, ale możesz nim być jedynie dlatego że inni, Ci którymi gardzisz za przemoc, Cie ochraniają. Jesteś od nich lepszy, bo nie bijesz, nie strzelasz, tak? jesteś taki czysty i niewinny, taki wspaniały. Tak! – jesteś Wielkim Humanistą! już niemalże świętym!

Jak myślisz, kto jest człowiekiem który ma uznanie w oczach Boga? Policjant co brudzi sobie sumienie strzelając do mordercy byś Ty mógł spokojnie sobie jeść w domku paróweczki i krytykować przemoc, czy też przemądrzały pacyfista i abolicjonista, co w imię idei nie stosowania KS, wszystkich zwolenników KS by własnoręcznie zamordował w szale i amoku że nie są tacy pełni miłości jak on?

Gdy jedziesz autem, wiesz że lekki skręt kierownicy w lewo, i wjedziesz w czołowe zderzenie, umrzesz albo w najlepszym wypadku zostaniesz kaleką. Zrobisz to? nie. A jednak, są ludzie którzy to robią. Wtedy trzeba im zabrać prawo jazdy, żeby nigdy tego już nie zrobili. Skoro zrobisz coś raz, powtórzysz to, nie jesteś tą już jakby dziewicą nieskalaną mordem. Znam taką historię, którą zawsze opowiadam moim znajomym. Było dwóch chłopaków. Jeden miał hiv, drugi wzwb C. Oboje dla zabawy (zemsty) zarażali dziewczyny, mieli testy od kolegów że sa zdrowi, (test z wynikiem jest anonimowy), przechwalali się „zaliczeniami”. Robili to oczywiście bez prezerwatywy, każda niemalże dziewczyna się na taki sex godziła. W końcu chłopak z C trafił do szpitala na umieranie co przerwało jego zabójczą karierę, a ten z hiv zaraził dziewczynę której ojciec miał kontakty tam gdzie trzeba. Ostatnie co widzieli to zakrwawionego i płaczącego chłopaka, wrzucanego przez trzech byczków do bagażnika czarnego samochodu nieznanej marki (nikt nie pamiętał marki ha ha), a później ślad po nim zaginął. To były sceny z Warszawskiego osiedla.

Policja o tym wiedziała, i nic nie zrobiła. To było na długo przed tym zanim wybuchła sprawa z Simonem Molem. Chłopak został na pewno zamordowany i zakopany w lesie, a przedtem torturowany, co do tego nie mam wątpliwości. Ale ile dziewczyn dzięki temu nie zaraził? ile później chłopaków te dziewczyny nie zaraziły? ile żyć abolicjonistów zostało oszczędzonych by zamiast umierać w hospicjach we własnych odchodach, mieli czas i siły walczyć z karaniem zwyrodnialców?

Miłosierdzie. Ale czemu wy chcecie wybaczać zbrodniarzom, skoro to nie wasze rodziny były skatowane? czemu chcecie decydować za innych ludzi? zróbmy tak – referendum, i Ci co są za zniesieniem kary śmierci, niech utrzymują skazańców, w formie podatków. Uczciwe. Czemu ja, zwolennik kary śmierci mam utrzymywać zwyrodnialcowi siłownię i telewizję, skoro sam z pensji mnie na to nie stać? czy to jest uczciwe? ludzie uciekają z kraju żeby moc sobie kupić buty bo tu ich nie stać, a morderca ma mieć podane pod nos?

A na koniec artykułu, fragment wypowiedzi adwokata asystujacego przy KS.

Przy egzekucji mógł być obecny obrońca skazanego, ale nikt z jego rodziny.
Raz w życiu postanowiłem być świadkiem śmierci mojego klienta – mówi anonimowy adwokat, były wykładowca z Wydziału Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Nie mogę tego opisać, nie chciałbym już nigdy w życiu przechodzić przez to i chciałbym, choć nie potrafię, wymazać ten moment z pamięci. Mimo to jestem zwolennikiem przywrócenia „kaesa”, ale z zupełnie racjonalnych powodów, popartych moją wiedzą i doświadczeniem zdobytym w praktyce na sali sądowej…

No właśnie. Co abolicjonista wie o przestępcach i dewiantach, o mroku duszy ludzkiej? nic. Adwokat wie dużo, i Ci właśnie adwokaci mimo drastycznej KS w PRL-u jaką było powieszenie, jednoznacznie mówili że KS musi być za to co Ci ludzie wyrabiają. Ludzie? tylko z wyglądu. Nie wszyscy mają w sobie duszę, i iskrę Bożą.

 

Dodaj komentarz

Top