Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Poranek mistrza

Poranek mistrza

Dziś wstałem z samego rana, by zacząć aktywnie dzień.

Po porannej toalecie i śniadaniu, wskoczyłem na rower ostrożnie trzymając w ręku słoik z moczem który miałem zawieźć do przychodni. Ale wcześniej wstąpiłem do urzędu pracy na obowiązkową wizytę. Wielką przyjemność dał mi widok pustego urzędu, kiedy to pamiętam doskonale parę lat temu był tłum. Teraz Ci wszyscy ludzie, upadlani przez pracodawcę płacącego 600pln na czarno z wielką łaską i płaczącego że za mała wydajność, wyjechali na zachód, gdzie są traktowani z wielkim szacunkiem i godnie żyją, nie martwiąc się o przyszłość.

Wziąłem numerek i podszedłem do sympatycznej Pani, w której oczach dostrzegłem do mnie sympatię. Przystojny, nieogolony, z obłędnie ostatnio modnym tłustym brzuszkiem który wskazuje na wysoką pozycję społeczną, w ładnym, troszkę przybrudzonym po ostatniej wywrotce na rowerze dresie ze stadionu x-lecia, usiadłem i westchnąłem, po czym położyłem słoik z moczem na ladzie, i zacząlem rozmowę. Jest praca, biurowo – logistyczna wręcz idealna dla mnie. 2 – 2,5 godziny jazdy ode mnie(liczę bez korków) w jedną stronę, 1000 pln netto, albo za 1200pln w szkole zawodowej dla recydywistów przy fakturach, nóż w nerkach gratis. Zapisałem się więc na szkolenie realizowane ze środków unijnych, zakładanie stron internetowych i grafika. W trakcie rozmowy, z podniecenia tymi jakże szczodrymi ofertami pracy, nerwowo postukiwałem słoikiem po ladzie, a żółty płyn czule obmywał szklane brzegi słoika, kołysząc się w miłosnym rytmie uderzeń, pchnięć namiętności.

 

 

Dodaj komentarz

Top