Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Mistrz sp. z o.o. hurtowa sprzedaż koszy.

Mistrz sp. z o.o. hurtowa sprzedaż koszy.

 

Nie ukrywam, że często bawi mnie to co dostaję na meila.

Oprócz typowych listów o radę, pomoc czy obgadanie czegoś, dostaję listy w których jestem uwielbiany i wychwalany. Nie ukrywam, jest to miłe dla mojego ego, i łatwo można wpaść po uszy w samouwielbienie,(dla ego które jest iluzją i marą senną uwielbienie jest upadkiem – uwielbienie dla swojej prawdziwej natury jest piękne) ale niewiele ma to wspólnego ze stanem faktycznym. A żeby wam to udowodnić, teraz dla odmiany będzie o moich porażkach, które jeśli czytaliście Państwo mój ostatni artykuł (truskawkowy kaduceusz) porażkami z mojego punktu widzenia nie są, są sukcesem.

Chociaż z drugiej strony, to nie raz dość mam takich sukcesów.

Dwa miesiace temu, na drżących owłosionych i umięśnionych nogach, idę na Nowy świat do jednej z trzech Warszawskich kliniki, gdzie robią anonimowo i bezpłatnie badania na HIV. Idę skruszony, bo i owszem, troszkę zaszalałem to raz, a dwa że najbardziej w świecie oprócz dentysty nie znoszę pobierania krwi. No cóż, rozmowa z Panią psycholog, i idę z karteczką na dół, do pobieralni. Z pokoiku wychodzi jakieś blond cudeńko, ale mam przed oczyma mgłę więc nawet nie spojrzałem jak to mam w zwyczaju na jej pośladki. Wchodzę, drzwi zamykają się za mną, kryjąc w sobie Dantejskie sceny… tu moja pamięć przytrzymuje wspomnienia jakiejś szamotaniny, kwików przerażenia, i gardłowych wrzasków Pani Dr.

Wychodzę w stanie szoku, siadam i widzę ze nie tylko ja jestem w takim stanie, sponiewierany. Siedzi sobie z watką na przedramieniu śliczna blondynka. Zaczęliśmy rozmawiać, chichotać – wyszliśmy razem, i zaczęliśmy spacerować po Nowym Świecie. Bardzo miło się nam rozmawiało, w końcu zaprosiłem Ją do kawiarni na ciepłą herbatkę z cytrynką. Dowiedziałem się że jest Anglistką i pracuje w ambasadzie Luksemburga. Później jeszcze chodziliśmy, byłem nią oczarowany, straciłem poczucie czasu. Pieścilem jej włosy, wpatrywałem się głęboko w oczy, i widziałem blyskające ogniki. Poczułem się zakochany i oszołomiony, wszystko wirowało a ja układałem w głowie wiersze na jej cześć. Widziałem na pewno te ogniki w jej pięknych oczach tak dokładnie jak teraz widzę swój brudny monitor. Oczy miała piękne, zielone, urokliwe. Odprowadzilem ją na autobus, i właśnie chwilę przed przyjazdem autobusu nagle poczułem że coś jest nie halo. Czasem mam takie przeblyski intuicji, i nigdy się nie mylą. Nigdy. Ale ja zawsze ignoruję ten głos.

Dałem jej mój skype na który obiecała się odezwać. I dziwna sprawa, kto ma uszy niechaj słucha – był wtorek, mówilem jej że zgłoszę się po wyniki za dwa dni w czwartek ok. 12.30 bo wtedy kończę kurs Angielskiego, a ona miała przyjść następnego dnia czyli w środę. Wychodzę z wynikiem, i widzę ją właśnie w czwartek jak siedzi z głową spuszczoną. Podchodzę, udaje ze mnie dopiero teraz zauważyła, gadamy. Mowię jej że coś jest chyba nie tak, i jeśli jej się nie podobam to niech mi powie bo ja czekałem na ten skype. Ona mówi że wszystko jest ok, nie miała czasu, ale jej ciało mówi coś zupełnie innego. Znowu obiecała że się odezwie na skype, i oczywiscie się już nigdy nie odezwała. Było mi przykro, ale nie dlatego że dostałem kosza, (bo to już mam solidnie przetrenowane) a dlatego że mogła mi powiedzieć wprost że nie jest zainteresowana, albo dyplomatycznie że zostaniemy przyjaciółmi. Jednego tylko nie rozumiem, czemu była o tej godzinie co i ja, skoro nie chciała mnie spotykać?

Tęskniłem, a jakże. Marzyłem o przytulaniu, kochaniu się, wspólnych spacerach za rączkę. Dla mnie większą wartość od sexu ma chodzenie za rączkę, nie wiem sam czemu, ale lubię chodzić z moją dziewczyną po mieście za rękę, i się przytulać, czule obejmować, poprawic ubranie jej, pogłaskać po główce. Taki opiekuńczy jestem bardzo.

Jednej z moich dziewczyn robiłem taki numer – na początku zapasy, czego moja ukochana nie znosiła. Ale cóż miała zrobić? 🙂 ze mną tak nie ma że boli głowa. Krępowałem ją, tłamsiłem w potężnym uścisku i łaskotalem aż zaczynała walczyć ze mną, co ze względu na moją znaczną przewagę masy mięśniowej, (a także tłuszczowej 🙁 ) było z góry skazane na porażkę. Dokuczałem, szeptałem do uszka świństewka, szczypałem, aż po 20 minutach walki padaliśmy skatowani na łóżko. Wtedy ja mogłem się opiekować moją ptaszyną, przynieść ciepłą herbatę z cytrynką, ciasteczko, coś do zjedzenia, głaskać po twarzy (uwielbiam 🙂 ).

Od kilku dni bolało mnie lewe oko, z którym mam ciągle problemy, od komputera. dwa dni temu pojawił się ból przy gwałtownych ruchach ciała, znikający nagle po wyjściu na powietrze, i musiałem się pohamować przy ćwiczeniach na worku, tylko lekkie ciosy, żadnych szaleństw. Jednak wczoraj (w czwartek) wyjście na dwór nie likwidowało bólu. Zawsze robię tak że jak siedzę przy komputerze i mam dość pisania, skaczę na ręce i trzaskam 31 pompek. I nagle, jak mnie nie zaboli, taki przeszywający cały policzek ból, kończący się eksplozją za okiem. Ale to jeszcze nic, mowi się trudno. Puszczam bąka jak na prawdziwego faceta przystało, i co się dzieje? och mój Boże, w trakcie napinania się czuję ból w oku!

No to mówię sobie, że to już musi być poważna sprawa. Trawiony lękiem o nadciśnienie w gałce ocznej, (a nuż jaskra?) zadzwoniłem do koleżanki czy by ze mną nie pojechała do szpitala Praskiego gdzie jest ostry dyżur, bo ja sam się bałem. No właśnie, koleżanka. Cofnijmy się w czasie o dwa dni.

Na portalu randkowym na którym bywam, pisałem z dziewczyną, której zdjęcie było takie sobie, średnie. Ale gadaliśmy sobie, i poprosiłem o inne zdjęcia, i o mój Boże, piękna! 🙂 rozmowa od razu nabrała rumieńców. Przegadaliśmy pół nocy na skype, i wydała mi się osobą inteligentną, z dobrym charakterem, po prostu wartościową dziewczyną. To właśnie do niej zadzwoniłem, i to była nasza pierwsza randka. Gdy ją zobaczyłem, opadła mi szczęka, szczupła, ładna, seksowna dziewczyna z fajnymi nogami. No mówię sobie, Maruś, złapałeś Pana Boga za nogi teraz. Maruś, teraz rządzisz na dzielnicy.

Na randce w szpitalu (lol 🙂 ) dałem z siebie wszystko. Byłem miły itd., czyli typowe zachowanie które ma zachęcić do siebie kobietę. Byłem gadatliwy bo moj cukiereczek się rzadko odzywał, a taka cisza na pierwszym spotkaniu jest niezwykle krępująca. Po wizycie u lekarza (wyszło że mam zapalenie spojówek, a cisnienie w porządku co Dr mierzył wciskając mi kciuk w gałkę oczną 🙁 ) odwiozłem ślicznotkę do domu, gdzie mi powiedziała że nie będzie jej już na kompie. Ale po jakimś czasie zaczęliśmy rozmawiać na gg gdyż się odezwała, nie wytrzymała, musiała się dowiedzieć moich reakcji na Nią 🙂 Zacząłem delikatnie, romantycznym szantażem że dam jej zdjęcia (zrobilem kilka fotek jej) za buziaka. Później napisałem że chciałbym ją wziąść za rękę, i tu nastąpiła ta piękna chwila, kiedy mi napisała że musi mi coś powiedzieć. No i wszystko stało się jasne 🙂

No cóż, bardzo dyplomatycznie napisała że nie widzi nas w relacji o jakiej ja myślałem, czyli chłopak – dziewczyna, ale byłoby fajnie ze mną popisać bo „jestem fajny” 🙂 no cóż, co mialem zrobić? napisałem że już nie popiszemy sobie, bo i po co? mam na gg prawie 200 znajomych, codziennie piszą nowi. Po co mi nowi znajomi jak z tymi których mam, nie dam rady fizycznie już rozmawiać? no i zakończyłem tą znajomość. Jakaż to przyjemność kolegować się z dziewczyną, ktora nie widzi w nas mężczyzny? dla mnie to jest niemiłe odczucie.

Nie będę ukrywał że zrobiło mi się strasznie przykro. Naprawdę mi zależało na tej dziewczynie. Ale bardzo doceniam fakt że mnie nie zwodziła, albo nie milczała, tylko od razu konkretnie powiedziała że nie widzi szans. Uczciwa i porządna dziewczyna, ma coś w głowie mimo młodego wieku, życzę jej powodzenia, bo ze mną na razie co ona by miała za życie? nie mam pracy, leki przestają dzialać powoli na moje choróbsko czyli znowu się zacznie gehenna, za miesiąc mam opłacić ubezpieczenie auta na które nie mam pieniędzy więc auto idzie na parking, a ja będę jeździł ojca samochodem jak mi da raz na miesiąc, bo inaczej poruszać się za bardzo nie mogę. Wychodzić z domu też za często nie mogę, więc co to za życie by było ze mną?

Wczoraj moje ego dostało dotkliwy cios. Ale na takich właśnie ciosach mogę poznawać swoje kompleksy, nazwać je, i eliminować. Innej drogi nie ma. Siedziałem i słuchałem Beaty Kozidrak, (kocham jej piosenki 🙂 ) i bardzo uważnie obserwowałem swoje emocje, i ciagi myślowe. Zeszyt, dlugopis, i zapisywałem je wszystkie. A więc najdotkliwsze z emocji to było poczucie bycia nieudacznikiem życiowym, bycia niekompletnym i niepelnowartościowym mężczyzną, bycia nikim (ale to słabe było bardzo uczucie, nawet w największym dole mam jakiś szacunek do siebie). Śledziłem te uczucia, i za nimi docierałem do ich przyczyn, do różnych przeżyć i emocji które w przeszłości ukształtowaly moją osobowość.

Wróg przestaje być groźny, gdy poznasz jego slabe i mocne strony. A ja te strony moich własnych demonów poznaję zamiast je spychać w glębiny nieświadomości, gdzie podgryzają nasze zycie, niszcząc nasza szanse na szczęście.

Później leżałem w ciemności na lóżku. Delikatnie tykał zegarek, a cisza była wprost przytłaczająca. Leżałem, i od czasu do czasu brzdąkałem w struny mojej gitary. Pozwoliłem by wszystkie te emocje pojawiły się we mnie, i ich wizualizacja – ten mały chłopiec, niedoceniony i odepchnięty. Przytuliłem go w wyobraźni by się wypłakał w moich silnych ramionach, by poczuł się bezpieczny, akceptowany, i pozwoliłem by odszedł na fali dzwięku.

Wraz z nim odszedł ode mnie cały żal. Brzdąknąłem jeszcze kilka razy w basową strunę, i zasnąłem, by rano obudzić się wesołym, pełnym chęci do życia, siły i energii. Czulem w sobie moc chwycenia się z życiem za bary, taką emocjonalną i duchową krzepę która pojawia się zawsze, gdy żyjemy w prawdzie z samym sobą.

Gdy masz problemy, nie możesz o nich myśleć jako o problemach. Problemów nie ma, są tylko lekcje i możliwości do rozwoju. Nie ma kosza, jest tylko poznanie odmiennego zdania. Nie ma bólu, jest tylko informacja ze coś robimy nie tak ja powinniśmy. Nic innego poza nauką siebie się nie liczy, o czym wielu się bardzo bolesnie przekona w chwili śmierci. Musisz mieć cel, cel który Cię pochłania. Ta wizja w Twoim umyśle, ten wir musi wciagnąć w siebie wszystkie problemy i przeciwności życiowe. Koncentruj się tylko na swoim celu, tylko jemu dawaj swoją uwagę, czas, energię.

 

 

 

3 thoughts on “Mistrz sp. z o.o. hurtowa sprzedaż koszy.

  1. jaki to moze byc cel? podaj przyklady

    czy to ma byc cos jak bede najlepszy w danej dziedzinie? czy cos jak bede dobrym czlowiekiem? jaki to ma byc cel?

Skomentuj Mistrz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top