Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Zdrowie niejedno ma imię

Zdrowie niejedno ma imię

 

Przeważająca większość ludzi żyje na pokaz. Liczy się tylko to, co widzimy, i to musi być ładne bo inni widzą. A to co skryte? nie jest godne naszej uwagi.

Zacząłem bardzo w moim stylu, nieprawdaż? czy teraz napiszę tekst o psychologii? nie moi drodzy Państwo. Człowiek nie składa się tylko z ducha, ale też i ciała. Obie te sfery się ze sobą wzajemnie zazębiają, i żadna bez drugiej istnieć nie może. Doświadczenia mistyczne które doświadczamy, a także radość, szczęście, miłość, są zależne od stanu zdrowia naszego ciała. Czy medytowali Państwo kiedyś będąc głodnymi, albo wyczerpanymi? a gdy byliście chorzy, gdy was coś bolało, swędziało? no właśnie. Stany pozytywne (jak i negatywne) to efekt działania pewnych hormonów w ciele. Gdy ciało choruje, nie możemy się cieszyć.

I tu chciałbym na chwilę przerwać swój wywód. Można się cieszyć nawet umierając, i taką radość czują asceci którzy całe życie się katowali i upadlali, i umierając cieszą się że wreszcie następuje koniec tej kaźni, robionej rzekomo dla „Boga miłości” – Boże broń przed taką miłością i taką radością torturowanego skazańca, którego prowadzą pod topór mistrza małodobrego (kata po staropolsku – zaiste, ucieszna to nazwa).

I analogicznie, gdy choruje nasza dusza czy umysł, nasze ciało wyłącza układ odpornościowy i anuluje szereg procesów odpowiedzialnych za nasze zdrowie i życie. Wielki stres, śmierć małżonka, dziecka, kochanki, i prawie pewny jak nie rak z tego żalu i smutku, to śmierć od udaru czy zawału. (Ciekawie wyjaśnia to „biologia totalna”, zainteresowanym polecam to wpisać w google) To dlatego stary testament (mądrości Syracha) wyraźnie nakazywał żałobę przez trzy dni, a potem koniecznie odrzucić od siebie wszelkie emocje negatywne bo dusza zmarłego już się raduje w Szeolu, i nie ma czym się przejmować. Już tyle czasu temu pustynni nomadzi wiedzieli że smutek zabija.
A musicie wiedzieć moi Państwo, że stary testament ma tyle wspólnego z duchowością, co ja z Rocco, niestety. ST to księga przetrwania narodu, i jeśli spojrzeć na obsadę banków i wszystkich potężnych instytucji na świecie, okazała się być najlepszym poradnikiem życia, oczywiście poza moim, że sobie pozwolę na te ździebko subtelnej autoreklamy.

No dobrze, tyle teorii wprowadzającej, a teraz przejdźmy do najważniejszej sprawy. Dbamy o dłonie, prawda? ponieważ są na zewnątrz. A stopy? och mój Boże, te uciśnione Polskie stopy, czarne pozakręcane pazury przebijające skarpetkę, szorstka piętka, nie myta, nie głaskana, nie kochana. A przecież na niej chodzimy, i gdy ona zacznie boleć, koniec z poruszaniem się. Ale nie tylko o to chodzi – słyszeliście Państwo o akupresurze? to starożytna technika z Chin licząca sobie kilka tysięcy lat – polega ona na dotykaniu, masowaniu, uciskaniu ściśle określonych miejsc na ciele człowieka, co ma pobudzić organizm do zdrowia. (Panie doskonale wiedzą ze uciskanie pewnych miejsc w ciele mężczyzny, pobudza go do intensywniejszego wydawanie pieniędzy na prezenty i kwiaty dla Pań) Wiele badań medycznych wykazało niezbicie ze efekty tej metody wykraczają znacznie poza efekt placebo, i jest to niezbity fakt.

Na stopie posiadamy mapę układu nerwowego całego organizmu – mało tego – ta mapa jest aktywna! uciskając zakończenie danego nerwu w stopie, pobudzamy dany organ w ciele który w tym momencie zaczyna być lepiej ukrwiony, zwiększa się wydalanie toksyn – narząd się zaczyna wyregulowywać i leczyć – a my znacznie lepiej czuć. Czyli poprzez stopę można leczyć, ale można też i psuć – poprzez chodzenie cały dzień w plastikowych, cuchnących skarpetkach, nie dbanie o paznokcie, nie wycieranie do sucha po kąpieli (grzybica!). O stopę trzeba dbać moi drodzy Państwo jak o swoją kolejkę elektryczną. Zadbana stopa odwdzięczy się nam zdrowiem ciała, siłą, dobrym samopoczuciem i radością życia. Polecam takie maty z wypustkami które rozkłada się na ziemi, i po nich chodzi. Proszę także kiedy tylko się da, chodzić na bosaka, używać specjalnych skarpetek z naturalnych materiałów ułatwiających wentylację i delikatnie pieszczących naszą królową, jej wysokość stopę.

A teraz uwaga – czy uważacie Państwo za ważne dbanie o jamę ustną? jedna wizyta u dentysty wystarczy byście Państwo ze zgrozą i przerażeniem myśleli o próchnicy. Czy dbacie o brzuch? wystarczy kilka potężnych obstrukcji na przemian z biegunkami czy mdłościami, żeby wiedzieć co znaczy dla nas nasz układ trawienny. A czy dbacie moi mili Państwo o odbyt? tak, już widzę te uśmieszki, sam się też uśmiecham, bo nie raz i nie dwa dane mi było zadbać o tę jakże miłą w pewnym momencie część ciała mojej dziewczyny (kiedyś miałem coś takiego 🙂 ) a przecież odbyt to też część naszego układu trawiennego. Jak alfa i omega, jak Bóg i Szatan, tak istnieją usta przez które spożywamy pokarm dnia powszedniego, a także odbyt którym to wszystko zwracamy naszym Polskim rzekom, w kniejach szumiących.

Konsekwencje nie dbania o odbyt są katastrofalne. To nie tylko bardzo powszechne hemoroidy, a także rak, bóle, guzy, ropnie, polipy, szczeliny, kłykciny, zapalenia. Wszystko to jest niezwykle bolesne, i w razie choroby eliminuje nas z życia znacznie silniej niż wszystkie inne choroby, i skazuje nas na chodzenie z pieluchą. Wiecie ile osób ma ten problem? nie wiecie ponieważ nikt wam tego nie powie – ale tych ludzi jest wiele – jest ich legion.  Jak więc dbać o nasze „kakaowe oczko”? dużo błonnika, mniej cukru, koniecznie więcej ruchu, i bardzo, ale to bardzo ważne – w miarę możliwości gdy jesteście w domu, po zrobieniu tego czegoś, nie używamy papieru toaletowego, a korzystamy z prysznica i mydła. W ten sposób nie drażnimy delikatnej tkanki, pozbywamy się bakterii i wszelkich zabrudzeń a także stajemy się czyści i pachnący tam, gdzie nie dociera życiodajny blask słońca, ale gdzie dotrzeć może wzrok kochanka, dla którego widok tamtych okolic może być źródłem romantycznych westchnień, jako też i nagłej utraty wszelkiej ochoty na jakiekolwiek ars amandi z nami.

Swoją przygodę z Panią która nie miała tego szczęścia, i nie znała sekretów urody „mniejszej groty rozkoszy” opisałem swego czasu w artykule pod wiele mówiącym tytułem hemiłechtaczka.  Polecam ten artykuł Paniom, a także Panom o orientacji homoseksualnej którzy dbają o swój erotyczny image.

11 thoughts on “Zdrowie niejedno ma imię

  1. Mareczku tylko uwazaj na te ortografie i to slynne Twoje „TE ” Te moga byc dziewczynki, domy, rzeki itp. LICZBA MNOGA MAREK JAK „TE” UZYWASZ a NIE „TE PRAWO” na przyklad . W tym artykule nie masz tego swojego slynnego byka ,ale w poprzednim juz jest. To jest bardzo denerwujace i psuje ogólny wizerunek. A poza tym no jak uczysz swoje dzieci?? dzieci mistrza beda walic wiecej byków ortograficznych. Pozdrawiam :))

  2. Tu tez pisze ze wiem, a tresc nie denerwuje Cie bo jest oczywista 👿 :silly: B) :cheer: 👿 👿

  3. Ale czy uwazasz ze widza to wszyscy czy moze Ty tylko? 🙂 ale racja, powinienem dawac dobry przyklad moim czytelnikom, poprawie sie 👿

  4. No ja dzieki Bogu bede jezdzil rowerem albo samochodem, ale niektórzy to cuchna jak capy, ja sie naprawde juz zaczynam przeciwko temu buntowac, i zaczne robic awantury, jak kur.. mozna sobie pach nie przemyc woda z mydlem, albo czy taki jeden z drugim nie kumaja ze po zjedzeniu sledzia nie dycha sie przez usta w autobusie bo smierdzi? masakra :woohoo:

  5. Przepraszam, ja tez nie moge znalezc, nawet na starym blogu, nie wiem cos sie porypalo, ale poszukam 🙂

  6. [color=navy][/color] Ten styl pisania mi odpowiada , takie przekomarzanie sie. Tak trzymaj, bo takie z góry uwagi ja wiem ja jestem mistrzem jest znowu denerwujacy. Mozna sie posmiac i rozerwac chwile. A z wiekszoscia tresci sie zgadzam. Pozdrawiam

Skomentuj TylkoJa Anuluj pisanie odpowiedzi

Top