Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Z kim przestajesz…

Z kim przestajesz…

 

Z kim przestajesz, takim się stajesz – twierdzi bardzo mądre, o dziwo ludowe przysłowie.


Osobiście uważam je za najbardziej istotną prawdę, opisującą nasza psychikę i to kim (lub czym 🙂 ) jesteśmy. Umiejetnością naszych mózgów numer jeden jest możliwość uczenia się w trakcie obserwacji zachowanie innych ludzi. To własnie dzięki tej zasadzie przeistaczamy się z niemowląt które wprawdzie słodkie, ale intelektualnie są ciemne jak tabaka w rogu, w ludzi którzy wiedzą troszkę więcej. Ta nasza umiejętność, czyli naśladowanie i dopasowywanie się jest nam bezwzględnie potrzebna do przeżycia w tym świecie, i jednocześnie jest największą zmorą ludzkości, jego katem i Lucyferem, do którego modlą się codziennie miliardy ludzi. Jesteś oburzona? Ty się modlisz do Pana Jezusa codziennie prosząc go o nowa sukienkę a nie do Lucyfera? Jesteś pewna? Bo ja nie do końca. Ale czytaj dalej puchu marny, i życzę Ci by Twoje obtłuszczone serce zabiło mocniej, zatańczyło i zapląsało z radości gdy pojmie Prawdę.



Dziecko widząc jak pijana mamusia krzyczy na tatusia albo go bije wałkiem bo przyniósł za małą pensję, już ma to w „głowie” jako wzorzec reakcji. Wraz z dorastaniem i powtarzaniem go coraz trudniejszy do zmiany. Co z nim później zrobi to już tylko jego decyzja, ale przeważnie albo uzna bicie faceta za coś normalnego (ale z czym trzeba się kryć żeby inni ludzie nie widzieli) albo fanatycznie będzie nienawidził bicia mężczyzn i nie daj Boże żeby jakaś kobieta chciała na nim patelnią wyładować swoje frustracje „bo ta suka z M jak miłość jest podła dla Damianka”. Zauważ proszę, że to co postrzegasz wokoło że inni ludzie robią, czyli na przykład moda, trendy, Ty też chcesz robić, albo jesteś do tego znacznie pozytywniej nastawiony.


Ja gdy oglądam pojedynek bokserski, nie mogę się później odkleić od swojego biednego worka, mija mi po jednym dniu, bo i wzorzec (emisja w tv) trwał krótko. Ale jakbym codziennie widział takie pojedynki, codziennie bym chciał robić to co oni w tak dużym nasileniu (codziennie tylko 301 uderzeń ćwiczę dla zachowania formy) Gdy widzę tancerzy, włączam muzykę i tańczę bo chcę robić to co oni. Gdy widzę ludzi z prostymi plecami (tak trzeba chodzić!) sam się prostuję. Gdy widzę film porrnograficzny to… nieważne 🙂 Tak samo jest z dziećmi. Wpuść je do innych dzieci z problemami osobowościowymi, czyli agresywnymi łobuziakami, a sam się taki stanie. Zacznie podkradać pieniądze, bić innych, slabszych chłopców, i stanie się beszczelny. To tylko kwestia czasu. Daj dziecko do spokojnych, nie agresywnych dzieci, a stanie się spokojne i milsze. Gdy Twoja żona czy mąż idzie do pracy gdzie są trendy ludzie, szykuj papier rozwodowy. Ktoś kto ciągle będzie wysłuchiwał o pięknych, drogich rzeczach, przyjeciach, znanych ludziach, też zapragnie taki być, i pierwszą rzeczą jaką zrobi mąż czy żona będzie wymuszenie na drugiej stronie tego czego pragnie. A ponieważ zawsze jest to związane z pieniędzmi, przeważnie nie ma możliwości zaspokojenia tych potrzeb, i tak właśnie dokonuje się pierwszy rozłam w związku, ponieważ wizja życia poddanej praniu mózgu kobiety czy faceta zmienia się w stosunku do poprzedniej wizji małżeństwa czy związku. A później jest coraz gorzej, i wreszcie to wszystko z głośnym hukiem upada.


Kobiety na wczasach zagranicznych puszczają się z Arabami nie tylko dlatego że Ci są mili i udają zakochanych, i że są ponad okiem społeczeństwa którego się krępują, ale ponieważ jest taki trend, i tak robią niemal wszystkie Panie.Naśladownictwo. Tak samo robią mężczyźni na wycieczkach do erotycznego Edenu w Tajlandii, więc jest po równo i nikt mi nie zaruci w tym akurat momencie ze jestem szowinistą.


To kim jesteśmy, to nie efekt tego jacy jesteśmy, a skutek działania mechanizmu naśladownictwa. To za kogo sami się uważamy, to bardzo często wytwór mód, trendów i tego jacy są ludzie (a raczej nie jacy są a jak się zachowują publicznie) w społeczności w której żyjemy. Ci nasi mimowolni nauczyciele też zapożyczyli swoje cechy od innych ludzi, którzy też stali się tacy jak byli ich przodkowie. Dlatego biblia mówi, że grzechy przez siedem pokoleń spadają z ojca na syna, i jest to bardzo głęboka mądrość psychologiczna. Biblia mówi, oczywiście używając symboliki że siedem pokoleń, a ja mówię że przez ile pokoleń zależy tylko od Państwa świadomej decyzji czy żyć jak automat, cyborg, powielając sztuczne, nie swoje i wyuczone zachowania i stany emocjonalne (tak, depresję i choroby psychiczne nasz umysł też kopiuje, identycznie jak wzorce zachowań, dlatego Żydzi którzy są statystycznie madrzejsi od innych ras zawsze przed ślubem sprawdzają czy w rodzinie partnera były choroby psychiczne) czy też spróbować chociaż poznać samego siebie, to kim naprawdę jesteśmy?


I teraz Państwo niech sami zobaczą – przychodzi do mnie człowiek, i mówi że jest głupi, mądry, brzydki, piękny, nieudaczny, zaradny, taki śmaki i owaki. A to wszystko co mi powiedział to jest jego zdanie na swój temat, a nawet nie jego tylko wyuczone. To sa wnioski które wydobył z zachowania ludzi względem niego w dzieciństwie. A wnioski jak wiemy (albo nie wiemy) są różne, przy tej samej obserwacji szklanka może być do połowy pusta, albo w połowie pełna. I teraz mogę zrobić dwie rzeczy. Powiedzieć mu że jest mądry i przystojny i skasować go na 200pln, w co nie uwierzy, ale uda ze uwierzy czy nawet uwierzy skoro wydał tyle pieniędzy, albo zrobić jedyną słuszną rzecz. Oćwiczyć go jak mistrzowie zen „kijem współczucia”. (Gdy uczeń odpływał w myśli o niebieskich migdałach zamiast być tu i teraz, mistrz uderzał go mocno kijem, by ten wrocił swoją uwagą do rzeczywistości ze świata marzeń) Oczywiście, nikogo nie będę bił (wyjątkiem są kobiece pośladki 🙂 ) gdyż nie jestem mistrzem zen, ale zrobię to w inny, nie mniej bolesny sposób. Jest taka przypowieść. Był sobie wielki mistrz duchowy. Miliony ludzi marzyło by pobierać u niego nauki, ale dostawało się niewielu, kilku szczęściarzy na rok. Jeden z nich, nazwijmy go Romkiem, dostał się. Cały podniecony, prawie mdlał ze szczęścia oczekując głębokich duchowych nauk, lewitacji, tego że zobaczy wielkie światło, anioły, cuda i Boga. Mistrz powiedział mu że jego pierwszą lekcją bedzie stanie całą noc pod bramą klasztoru na deszczu. Rano, zmoczony, przemarznięty, głodny i zrezygnowany Romek wchodzi do klasztoru, a wyspany i najedzony mistrz pyta się Romka jak się czuje – Romek odpowiada – jak kretyn. Brawo, krzyknął szczęśliwy mistrz. Pierwsza lekcja poszła Ci doskonale.


I o to chodzi. Ty żądasz ode mnie szacunku dla swojego ego, zlepku nie Twoich wzorców i zachowań, który uznałeś za siebie. A składasz się z zachowań dziadków, proboszcza, taty, mamy, listonosza i wszystkich ludzi z którymi się zetknałeś, z zachowaniem zasady że osoba którą darzyłeś największym poważaniem, estymą, tej osoby zachowania skopiowałaś w największym stopniu. To dlatego tak ważna jest sztuka samoobserwacji, by zobaczyć że w każdym momencie swojego życia odgrywamy jakieś scenariusze, a nigdy swoje. Zachowujemy się jak zachowaliby się naszym zdaniem obserwowani przez nas ojciec, matka, brat, wujek, proboszcz. Można oszaleć dostrzegając to w sobie, i faktycznie, wielu ludzi na samym początku przygody z poznawaniem siebie rezygnuje, uznając to co z przerażeniem dostrzegli (Ja to nie ja 🙂 ), i teraz agresją reagują na każde wspomnienie o rozwoju osobowości, i potakują słowom księży którzy przestrzegają przed tym, grożąc palcem i wiecznym potępieniem – nie wolno siebie poznawać bo to wszystko czary diabła który jest od nas mądrzejszy i nas kusi, jest święta książka, księża którzy powiedzą jak ją czytać i jak myśleć, a samemu się tym nie zajmować. To mnie nie dziwi, ktoś kto siebie pozna, nie jest już zainteresowany usługami pośrednictwa między sobą (Twoja prawdziwa jaźń to Bóg) a sobą, bo doskonale zdaje sobie sprawę że jak obcy, otyły facet w sukience czy mycce może wejść w Twój wewnętrzny dialog, i ułatwić przepływ informacji? Jakim cudem? No właśnie.


Szacunek to może udać psychoterapeuta za grube pieniądze, udajacy że słucha nudnych opowieści o Twoim dzieciństwie. Sam gdy zaczynałem swoją przygodę z terapię wpadłem w tą pułapkę. Godzinami słuchałem wynurzeń ludzi, oczywiście za darmo, a oni gadali, gadali, gadali. Gdy ja zaczynałem mówić co mają moim zdaniem zrobić, nie słuchali, byli znudzeni i kończyli. Wygadali się, ulżyło im, zostawili we mnie ten swój ciężar i już chcieli iść – czyli mówiąc niedelikatnie, po tym jak mnie wykorzystali (bo jak nazwać stracenie dwóch godzin na wysłuchiwanie kogoś, i potakiwanie?) a potem gdy załatwili swój inters mieli mnie w dupie. Wtedy zrozumiałem jakim mitem jest pomoc udzielana za darmo, czego nie rozumieją ludzie kojarzący prawdziwą duchowość i świętość z darmowym dawaniem. Darmo można dostać w świecie duchowym (i tam dostajemy) gdzie nie ma ciał, ale tu mam ciało, muszę zjeść, wypić, pospać, przelecieć od czasu do czasu jakąś zgrabną dziewczynę z dużymi cyckami a to kosztuje, a to czekoladki muszę kupić, a to do kina pójść, a to kwiatek – w końcu jestem gentlemanem 🙂 Ktoś kto darmo dostał, nie szanuje tego co dostał. Gdy zapłaci, chętnie wysłucha propozycji terapeuty i się do nich zastosuje – bo zapłacił. Skąpstwo w rozwoju osobowości zawsze wychodzi bokiem, i to zawsze dwóm stronom. Do tej pory dziwi mnie skąpstwo i wręcz prostackie cwaniactwo ludzi, którzy chcą się rozwijać, pracować nad sobą, i szukają gratisów. Nauka duchowa to nie media markt że jest promocja, lewa w dodatku, tu trzeba coś z siebie dać, za towar wysokiej jakości.


Ileż to razy piszę z kimś kto wręcz mi płacze o swoich problemach, szlocha, jęczy, błaga o pomoc „bo już nie wytrzyma ani chwili dłużej” i „zaraz się zabiję”, i gdy na początek pracy nad sobą proszę o wpłacenie na schronisko dla psów 100pln, bo tak pięknie to działa że późniejsza praca nad sobą jest 20, 30, 50 razy szybsza niż bez tej wpłaty (kiedyś wam napiszę czemu taka wpłata jest tak niezwykle ważna) to wszyscy rezygnują, niektórzy są wściekli, bluzgają na mnie, a nawet mi grożą 🙂 przed chwilą umierali, miałem sie modlić o nich, a gdy trzeba zdobyć 100pln na głodujące niechciane zwierzaczki, zrezygnować z czegoś, to się włącza te cwaniakowanie, że może gdzieś indziej będzie taniej. Taniej może będzie, ale z całą pewnością nie lepiej a na pewno znacznie gorzej. Dlatego też nie pracuję z mentalnymi biedakami, bo szkoda mi zwyczajnie czasu dla ludzi, dla których 100pln jest ważniejsze niż nauka. Dla mnie nauka jest najważniejsza, i nie ma nic ważniejszego. Ani pieniądze, ani sex, zresztą z tego nie każe nikt nikomu rezygnować, a sytuacja człowieka który jest hojny (hojny, nie rozrzutny) zawsze sie wcześniej czy później ku głębokiemu szokowi otoczenia poprawia. Po wielu latach użerania się z ludźmi zrozumiałem to co zawsze pisał Osho, że duchowość jest tylko dla ludzi bogatych, albo biednych ale hojnych. Cała reszta śpi.


Celem mistrza jest rozbicie Twojej osobowości, byś doswiadczyl tego kim naprawdę jesteś. Psycholog będzie chciał ją sklejać, a dzieło to przypomina sklejanie rozbitej na tysiąc kawałków wazy z dynastii ming. Niby da się skleić, ale cóż to za monstrum powstanie? Każde sklejanie jest bez sensu, ponieważ podstawą wszelkich cierpień i konfliktów jest ego, twór stworzony przez nas, zlepek ego innych ludzi których zaobserwowaliśmy, i z których stworzyliśmy siebie w procesie dostosowywania się.


Mistrz duchowy ostrzega – wiara w swoje ego prowadzi do cierpień i śmierci 🙂


A więc mój drogi czytelniku, musisz sam wybrać w życiu. Czy wierzysz w swoje ego, w to czym ukształtowali Cię inni ludzie, czy też pozbędziesz się tego całego nie swojego burdelu w głowie i doswiadczysz siebie prawdziwego? Masz dość swoich wewnętrznych konfliktów? Lęku? Depresji i smutku? Wkurwienia na siebie? One nie są Twoje. To naturalne następstwo ego i wiary w nie. Nie bez powodu życie człowieka bezkrytycznie wierzącego w to kim jest, w tradycję, jest pasmem nieustających cierpień, depresji i smutku, a na koniec przerażającego lęku przed śmiercią – to ego tak się boi końca, bo Twoje ego, to w co uwierzyłeś że tym jesteś, faktycznie rozplynie się po Twojej śmierci, a zostaniesz Ty prawdziwy. A to będzie dopiero niespodzianka, całe życie modłów, różańców, tona święconej wody wylana na głowę, godziny spędzone przy Radiu Maryja a On był Tobą, bliżej się nie da 🙂 ale numer! Ale jaja! No no, ale Cię przekręcili dilerzy rzekomą prawdą. Jak dziecko żeś dał się orżnąć kanciarzom, ale na pocieszenie powiem Ci, że oszukałeś się w zaszczytnym gronie miliardów innych ludzi i oszustów razem wziętych łącznie, bo uznałeś że podejmowanie samodzielnie decyzji jest męczące.

Twoja decyzja, Twoje konsekwencje.

Dziękuję bardzo Państwu za wzięcie udziału w ankiecie, o czym chcecie żebym pisał. Miażdzącą większością głosów wygrała opcja żebym pisał o sobie. No proszę, moja ulubiona :)  Na zdjęciu widzą Państwo mistrza nauczajacego jedną z czytelniczek medytacji transcendentalnej. Panie głodne wiedzy, zapraszam do mojego sanktuarium gdzie wyświęcę was kropidłem przeznaczenia na moje uczennice. Proszę zabrać ze sobą ciasto tiramisu albo raffaello, mniaaaam 🙂
 


12 thoughts on “Z kim przestajesz…

  1. sie chyba nie zmiescilo…………:)
    o postrzeganiu pacjenta przez terapeute. Dobry terapeuta traktuje swoja profesje nie jak pasje ale jak wyzwanie. Powodzenia Mistrzu!!! badz profesjonalista, nie nudz sie tekstami, czerp z nich wiedze o czlowieku.. pa . chyba nawet dobranoc 🙂

  2. „Dzis w komentarzach, czytelnik zapytal mnie o fotki mojego autorstwa….” Czytelniczka nie czytelnik ale skad mogles wiedziec skoro sie nie podpisalam . Wole juz patrzec na sfotografowane przez Ciebie karawany niz na to …. (mialam napisac w tym miejscu cos ale sie powstrzymam) :X Przez te Twoje „idiotyczne scenki z zycia wziete” nie moge Cie czytac w pracy – dlatego to zrobilam (co?) 🙁 . Nie bardzo chce mi sie wierzyc ze wkolo Ciebie nie ma nic ciekawego do sfotografowania ❗ :evil:. Narka

  3. Przepraszam, w koncu jestem mistrzem i powinienem sie domyslic Twojej plci :silly: :silly: a co jest w tym zdjeciu zlego? meczyzna który uniezaleznil sie od kobiet ha ha ha :silly: 👿 B) 😆 😀 😛

  4. Artykul jak zwykle przekozacki. Jest jedno ALE:

    Skoro nasze zachowania kopiujemy i jestesmy po czesci mama, tata, listonoszem, kolega, aktorem itd , to znaczy, ze w 100% nie jestesmy soba?

    Ktos musi byc soba, my równiez, lecz w malym %
    Tak jak nagly pomysl, intuicja, „oswiecenie”.

  5. Jestesmy soba, minus albo plus zachowania wyuczone badz zaobserwowane i przyjete w nasze reakcje. Jestesmy wtedy ego, a ego mimo wszystko nie jest nami.

  6. „Ego nie jest nami”,
    a podswiadomosc?

    Mówiac, ze „ego” nie jest nami, to tak jak mówiac, ze nasze cialo nie jest nami.
    Mozna wykorzystac ego do swoich celów: jak sie uda osiagnac cel to jest radosc, a jak sie nie uda to miec to w dupie.

  7. Podswiadomosc tez nie jest prawdziwym Ja. Prawdziwe Ja jest poza ego i poza podswiadomoscia czyli pamiecia. Nasze cialo tez nie jest nami, jak mieso moze byc mna? 🙂

  8. zgadzam sie z tym ze kazda DOBRA terapia jest skuteczna tylko wtedy kiedy ktos jest na tyle profesjonalny w „leczeniu” ze potrafi rozpieprzyc Cie na milion kawalków a potem uratowac w taki sposób zebys jeszcze chcial zyc. W skutecznej terapii musisz siegnac wlasnego dna. Ale w kwestii „z kim przystajesz….” mam nieco inna teorie. I owszem jest tak ze rzeczywistosc która nas otacza wywiera niezauwazalna wrecz presje która programuje nasza podswiadomosc. Ale jest tez tak ze im wieksza nasza samoswiadomosc tym wieksza tolerancja dla wszechbytu. A to z kolei powoduje ze potrafimy zachowac integralnosc i nie ulegac tzw sugestiom. Tym wieksza im wieksza akceptacja innosci. Innoscia nalezy sie zachwycac i z niej czerpac dokladnie tyle na ile jestesmy gotowi… a jesli moge cos swoim malo skromnym zdaniem powiedziec na temat postrzegania pacjenta przez psychoterapeute to napisze tak: TO zajecie jest chyba jedynym, o którym mozna powiedziec ze dobrze wykonywane musi byc POWOLANIEM!!!. trzeba pokochac siebie zeby chciec pomagac i zeby to robic skutecznie. Powodzenia Mistrzu!! 🙂

Dodaj komentarz

Top