Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Matriks

Matriks

 

Film braci Wachowskich „Matrix” pobił rekordy oglądalności. Czy zastanawialiście sie Państwo dlaczego? Co w tym filmie jest takiego by tak zmiażdzyć i zdeklasować o wiele lepszych obrazowo rywali? Jeden facet w czarnym szlafroku ciągle gdzieś biega zdenerwowany, drugi z mocną nadwagą i też w czarnej piżamie ciągle biega, aktorka ubrana w ciuch prosto z sex shopu, działu dla wielbicieli bdsm macha nogami, inni aktorzy biegają w garniturach i wszyscy ze wszystkimi się biją, czasem tylko obraz zatrzymuje się by ukazać brudne skarpetki superbohaterów którzy akurat szybują w powietrzu z wyciągniętą nogą, zmierzającą ku gardłu przeciwnika. Ale specjalnie dla Państwa, zdradzę tą tajemnicę – tym czymś co zdobyło serca widzów na całym świecie, nie był obraz (chociaż był całkiem niezły) to mamy w każdym podrzędnym filmie typu „zabili go i uciekł”.


Prawdziwą przyczyną sukcesu tego filmu, było niewątpliwie sięgnięcie po religijne archetypy które każdy z nas nosi, czy to w genetycznej, karmicznej, czy też memowej pamięci. Jest to duchowe dziedzictwo każdego człowieka. Zgodnie z tym szamańskim, mistycznym wierzeniem, świat jest mayą, iluzją, piekłem w którym żyją istoty poznające swoją prawdziwą naturę, a motywacją do tej nauki, do podejmowania wysiłków w celu zrozumienia kim jesteśmy, i po co istniejemy, jest cierpienie. Ktoś kto się wyzwolił od iluzji, dostępował wyzwolenia, oświecenia, wyrwania z odwiecznego koła karmy i wcielania się, a jako bonus dostawał wolność od cierpienia. Oświecenie jest to niezwykły stan duchowy, który moim zdaniem na jakieś sto lat doświadcza maksymalnie kilku ludzi na świecie, którzy całe swoje życia (setki, tysiące) poświęcili pracy nad sobą. Praca ta polega on na rozpłynięciu się całkowicie swojego ego tak, że zostaje tylko nasza prawdziwa jaźń, prawdziwa istota czyli Bóg – i nic innego tą siłą być nie może. Znika Rysiek, Dzidek, a pojawia się nieograniczona Boskość, a wraz z nią poczucie niezwykłej wolności, radości i zdumienia.


Próba opisania tego stanu jest z góry skazana na klęskę. To tak jakbym miał Państwu opisać jak to jest gdy ma sie skrzela. Jak jest tego nie wiem, ponieważ mam płuca, mogę domyślać się tylko że jest mokro. Można jednak spróbować opisać to częściowo a także to czym ten stan na pewno nie jest, ponieważ ludzie zajmujący się rozwojem, niejako w ramach łaski, doznają czasami stanów częściowego (cząstkowego) wyzwolenia, na jakiś krótki czas, godzina, dzień, czasem tydzień. Jednak trzeba pamiętać że wielu ludzi zajmujących się rozwojem duchowym ma zaawansowane choroby psychiczne, czy też nawet fizyczne uszkodzenia mózgu powodujące różne stany świadomości, które z oświeceniem nie mają nic wspólnego. I taki chory psychicznie pajac który turla się po ziemi i wyrywa sobie włosy z głowy, jest przez wielu zdumionych tym ludzi uważany za pomazańca Bożego, oświeconego, mędrca. Ale zapewniam moi drodzy Państwo, Bóg nie przejawia się poprzez takie zachowania. Jest też drugi, znacznie poważniejszy problem w próbie opisu tego zjawiska. W zależności od wychowania w danej kulturze i religii, oświecenie jest inaczej pojmowane.


Katolik umierając za kogoś, pomijając strach i inne uczucia nierozerwalnie związane z agonią, czuje się oświecony, A to żadne oświecenie tylko gra ego – oddaję życie (i to jakie straszne i nudne, bez seksu bo grzech, zjeść nie można porządnie bo grzech, wszystko zakazane bo inaczej piekło a Bóg z góry nie ma nic innego do roboty jak patrzenie cały czas czy aby nie drapiemy się po jądrach) a będę miał życie wieczne. I nieważne że jego samoocena jest zerowa, że uważa się za szmatę (Panie, nie jestem godzien….) ważne ze robi „dobry” czyn i to jest oświeceniem a ludzie płaczą jaki on jest szlachetny i dobry. Ale nie liczy sie czyn a jego intencja. A intencją było to że miał dosyć życia, (życie pełne sprzecznych ze sobą zasad, zakazów, nakazów, wszędzie tylko trzeba wypatrywać Szatana) i chciał mieć za swój uczynek „oko” u Boga jak już umrze. Więc jak ten „święty” opisze Ci oświecenie? Jako radość przedśmiertną? Tak, ale to nie radość a nieopisana ulga że już koniec tej gehenny, tego męczenia się. Najpierw uwierzył że trzeba się męczyć bo to jest dobre, potem tak żył, według swoich wyobrażeń że to jest dobre, i umiera w ucieczce przed swoim wyobrażonym życiem. To ma być święty? A jak opisze Ci oświecenie zamachowiec który za wysadzenie się w autobusie pełnym dzieci liczy na wieczne szczęście z hurysami zafundowane mu przez Boga? Chcesz brać przykład z tych nieszczęśliwych ludzi?


Każdy ma swoją wizję oświecenia. Dla biedaka oświeceniem będzie dobre ubranie i kąt do spania, celem ostatecznym dla impotenta będzie jurność. Ale to wszystko są marzenia ego, a celem oświecenia jest zniknięcie ego. Dlatego ja mogę przedstawić Państwu własną wizję oświecenia, przy czym proszę pamiętać że mogę się mylić.


Żyjemy jakby w dwóch światach. Jeden to ten obok nas, rzeczywisty, a drugi to nasza wyobraźnia, myśli. W swiecie widzimy tylko to czego oczekujemy. A oczekujemy tego, co w zależności od wychowania nam wprogramowano. Jeśli wmówiono nam że jesteśmy nikim, wszędzie będziemy widzieli drwinki, śmiechy z nas, i sytuacje które potwierdzą nam że jesteśmy nikim. W tej samej identycznie rzeczywistości, ten który został wychowany w przeświadczeniu że jest kimś dobrym, potrzebnym, kochanym, zobaczy tylko podziw dla siebie, i życzliwość. Proszę pamiętać że jest to ta sama rzeczywistość, a światy wewnętrzne znacząco różne. To co naprawdę jest, rzeczywistość wokół nas, nie jest postrzegana czysto, czyli taka jaką jest, a taką jaką chcemy ją widzieć. Ludzie chcą dlatego zmieniać świat (i sąsiada) który im się nie podoba, a nie chcą zmienić siebie.




                                        Mechanizmy obronne




Gdy przecietny człowiek uswiadamia sobie coś co kłóci się z jego wizją swiata czy siebie, reaguje obroną/atakiem czyli zaprzeczeniem. Ludzie wierzyli że ziemia jest płaska, i gdy pojawili się Ci którzy twierdzili że jest okrągła, albo ich torturowali i zabijali, albo ośmieszali i pozbawiali wszelkich praw, o ile przyznają się że głosili herezję bo w innym wypadku byli mordowani za obcowanie umysłowe z czartem. Gdy gruba kobieta widzi piękna i szczupłą, od razu nazywa ją pustą lalą, barbie. Nieważne że ta kobieta mogła być jeszcze grubsza od niej, i ciężką pracą coś osiągnęła. Zazdrośnik widząc bogatego znajomego, zaczyna go szkalować, czy też oddawać się pseudo szlachetnym myślom że pieniadze to nie wszystko i że może zachorować albo umrzeć więc niech się tak nie cieszy z pięknego samochodu, czy innych oznak powodzenia. To w co wierzymy staje zawsze okoniem wobec tego co jest. Reakcja obronna zafałszowuje więc rzeczywistość. I właśnie ten mechanizm jest główną przeszkodą do zobaczenia świata takim, jaki jest. Jak więc wyraźnie widać, za swoje mechanizmy obronne płacimy cenę, i to taką z której nawet możesz sobie nie zdawać sprawy. Całe życie zamiast spędzić w pięknie i radości, spędzasz na tym co właśnie robisz.



                                                   Pojęciowość



Inną przeszkodą, równie potężną w uzyskaniu wyzwolenia jest pojęciowość. Wszystkim rzeczom, przedmiotom, zjawiskom które znamy, nadaliśmy nazwy. Przez to stają się one nam znane, i po pewnym czasie nudne. Patrząc na kwiat nie widzimy gry świateł na delikatnych płatkach, migoczącej i niezrozumiałej natury kwiatu, widzimy słowo „kwiat”. Wreszcie widzimy świat jako ciąg nazw i pojęć. Taki świat daje poczucie pewności, stałości, ale jest tez niezwykle nudny, jałowy. I to jest właśnie kłamstwo któremu ulegamy. Świat wcale nie jest znany, ani bezpieczny. Sama fizyka stwierdza takie rzeczy, które nawet filozofom się nie śniły. Wszystko co widzimy nie jest stałe, a jest w ruchu, nie jest twarde jak to odczuwamy, gdyż przerażająca większość materii to puste przestrzenie, urozmaicone jedynie obiegiem elektronów wokół jądra. Świat który widzimy, wcale nie jest tez kolorowy, jest to sztuczka naszego oka. W rzeczywistości wszystko jest mniej więcej brązowawe, przechodzące w zgniłą, ciemną zieleń. Żyjesz, i myślisz że znasz świat, że coś wiesz. Niestety, prawda jest nieco inna niż Ci się wydaje. Dopóki nie zajmiesz się rozwojem duchowym, nie wiesz nic. Znasz tylko to co wdrukowali Ci rodzice w procesie wychowywania (programowania), swoje wizje, pragnienia, chęci i niechęci które wypływają właśnie z tego zaprogramowania. Niby żyjesz, a jednak nie. Gdzie jesteś cały czas? W rzeczywistości? Czy może planujesz coś w myślach? Zawsze ta przyszłość, prawda? Nigdy nie ma tu i teraz. Zawsze musisz myśleć o tym co będzie. Dopiero gdy będziesz umierał, może konał gdzieś na brudnej ziemi w swojej krwi, kale i wylewajacych się wnętrznościach, przez jedną jedyną chwilę, oprócz zwierzęcego przerażenia przed nieuchronną śmiercią poczujesz zdziwienie, i ujrzysz swiat takim jakim jest. Wtedy też, być może, zrozumiesz w jakim kłamstwie żyłeś. I co było warte te gromadzenie przedmiotów przez całe życie, te wszystkie społeczne konwenanse i gierki? nie było warte, zmarnowałeś życie. Ale nic straconego. Będziesz powtarzał życie aż do czasu gdy pojmiesz prawdę, a ta Cię wyzwoli.




Mechanizmy obronne, zaprzeczenia, pojeciowość. Żeby posmakować smaku wyzwolenia, a jest to słodycz istnienia nieporównywalna z niczym innym, musisz (nie musisz, nic nie musisz, jesteś wolny – ale warto) podbić samoocenę. Bez tego ani rusz. I tu przeróżni nauczyciele duchowości mówią zebyś pokochał się takim jakim jesteś. A jeśli jesteś dewiantem seksualnym? Mordercą? Złodziejem? Masz pokochać te cechy? Nie, nie i jeszcze raz nie. Wszystkie te dewiacje są Ci narzucone, a pod ta maską, pod ego, kryje się Twoja prawdziwa istota. To ją masz pokochać, siebie prawdziwego a nie sztuczne osobowości którym uwierzyłeś że jesteś nimi. Zaiste, życie gdy kocha się siebie jest znacznie przyjemniejsze. Ktoś jest ode mnie lepszy? Silniejszy? Mądrzejszy? No i co z tego, ja i tak kocham siebie, i czuję się ze sobą dobrze. Mogę być brzydki jak Quasimodo, głupi, koślawy, mieć mały penis, krzywe zęby. To nie ma znaczenia. Kocham swoją świadomość, to czym naprawdę jestem – i w ten sposób mechanizmy obronne które w skrócie opisałem, nie działają, znikają. Nie potrzebuję szkalować innych ludzi, żeby podwyższyć siebie. Widzę wtedy świat prawie takim jaki jest. Dlatego zawsze i wszędzie będę wam powtarzał, że jakakolwiek praktyka duchowa (joga, medytacja, afirmacje, terapie regresywne, czakrowe, polarity, ustawienia rodzinne H. i szereg innych) muszą zaczynać się od podniesienia samooceny. Bez tego nic nie osiągniecie, z wyjątkiem uznania że te wszystkie terapie są hu.. warte. Tak – bez minimalnego chociażby szacunku do siebie, właśnie takie są. Bez szacunku do siebie, nawet kanapka nie będzie Ci smakować, gdyż radość smaku zakłóci Ci ciągły wewnętrzny jazgot, lęk i poczucie beznadziei. Mam rację, prawda? Jasne że mam.


Czujesz się jak szmata, i własnie tak świat będzie Cie traktował. Dopóki nie polubisz siebie, będziesz obrywał z każdej strony płacząc jaki to świat jest straszny. Płacz, cierp, gdy będziesz miałw końcu dość użalania się nad sobą, znajdzie się nauczyciel który powie Ci co masz czynić. Nawet jeśli ktoś okaże Ci miłość, Ty odczujesz to jako nienawiść, bo jak można okazać miłość szmacie? To musi być jakiś podstęp – tak właśnie będziesz żył. To ma być życie? Możesz pójść za siódmą górę i za siódmą rzekę w poszukiwaniach szczęścia, ale nie znajdziesz szacunku i miłości. Dopóki nie zaakceptujesz siebie, nikt Ci szacunku i akceptacji nie da. To czego szukasz jest już tu i teraz, nawet w chwili czytania tego artykułu. Po co więc chodzić i szukać, marnować czas? No własnie.

 

 

24 thoughts on “Matriks

  1. [color=blue][/color] Ciekawa ta twoja wizja swiata, pamietaj ze jest to jednak twoja i tylko twoja wizja. Szkoda ze jestes agresywnie nastawiony do religi i co najgorsza opacznie ja pojmujesz lub w co trudno mi uwierzyc masz slabe rozeznanie w tym temacie. Negatywne przyklady przytoczone w twoim „pisaniu” swiadcza o pojmowaniu rytualów zwyczajów , wierzen w sposób ukazujacy myslenie 10 latka. . Ale oczywiscie masz do tego prawo. Tyle tylko ze budzi to usmiech na moich ustach , ustach wierzacego. Moze nie wzoru bo mam tez swoja liste „sprzecznosci” ale jednak troszke zorientowanego w temacie. Tak wiec po przestudiowaniu tematu spróbuj spojrzec na to jeszcze raz,inne ega, superega jaznie ,fajowo. Pamietajmy tylko ,ze to tez dawno znane jest , nawet Chrystus nie przyszedl z Ewangelia by burzyc stare Prawo. Wszyscy stoimy na filozoficznych barkach naszych przodków.Ogólnie pozdrawiam.

  2. Wszyscy stoimy na filozoficznych barkach swoich wielkich przodków, ciezko jest przewrócic swiat na odwyrtke :)). Pozdrawiam.

  3. Siebie oczywiscie mozna :)) ( na odwyrtke) odwrócic . Tylko co to za zycie ? Freak of nature :)))
    Pozdrowiska

  4. Oczywiscie, to tylko moja wizja. Kazdy ma swoja wizje, takze Ty, Szwagier 👿 a czy Twój usmiech przyjacielu nie gasnie na wspomnienie faktów gdy kler korzystal ze swojej wladzy, mordowal, torturowal i palil zywcem ludzi? widziales maszyny uzywane do rozrywania kobietom krocza by przyznaly sie ze spólkowaly z Szatanem? a co z walka o utrzymanie status quo ze ziemia jest plaska? takich lapsusów jest masa. Pamietaj tez ze ja pisze o czyms nie wiem, od narodzenia bylem bardzo mocno zakorzeniony w tej religii, naprawde w nia wierzylem, do momentu kiedy spotkalem prawdziwego Boga, który z wizja koscielna ani zadna inna nie ma nic wspólnego. Kompletnie nic 😆

  5. Samochód to symbol przemieszczania sie, krzyz wiecznosci a slonce piekna czy cos w ten desen 😆

  6. A ja myslalem ze fotka to symbol tego ze samochod jest w takim stanie ze nadaje sie tylko na cmentarz ale widac zla interpretacja

  7. Zle myslales moje dziecko. Wprawdzie nie dziala mi licznik predkosci, ale sprzeglo nowe, pradnica, rozrusznik, oponki przednie, wszystko nowe albo relatywnie nowe 😀

  8. Zgodnie z rada pare razy przeczytalem afirmacje ze artykuly mistrza mi sie podobaja i od razu widac efekty :cheer: Rzeczywiscie to dziala:)

  9. Nie gasnie szczególnie gdy Cie czytam a najbardziej jak widze twoje zdenerwowanie na próbe podjecia polemiki. Ja nie o historii Kosciola pisalem tylko o tym o czym wyzej.

  10. Pewnie ze dziala 😆 teraz pisz tak – „z rozkosza oddaje mistrzowi 90% moich dochodów” a zobaczysz cuda! 😀 😀 😀

  11. W 100% zadowolony nie jestem, to by oznaczalo oswiecenie do którego jeszcze mi daleko 😆 kosciól, moim zdaniem, jest organizacja która ma za zadanie odwiesc ludzi od prawdy, a zywia ja sami ludzie którzy prawdy znac nie chca. Jak sie czujesz Szwagier gdy musisz wyznawac na mszy ze jestes niegodny Boga? bo widzisz, ja czuje sie Go godny w 110%

  12. Historia kosciola ma bardzo wazny wplyw, nie interesowaloby Cie jakby Twoje dzieci uczyl facet skazany kiedys za pedofilie? mnie by to bardzo interesowalo. Tak samo z wiara, organizacja która jest tak splamiona krwia ludzi, nienawiscia i mordami na niewyobrazalna skale, teraz chce dla mnie niby dobrze? 😆

  13. 90% ❗ ❗ ❗
    To wspanialy ojciec dyrektor Tadeusz swoim emerytom mniej zabiera a Ty taki dobry dla swoich uczniów i chcesz 90. skandal ❗ :cheer:

  14. Jestem mistrzem, to miano do czegos zobowiazuje chyba, nie? 😀 jak bym zdzieralz Ciebie 50% to bys mnie nie szanowal… 😆 😆 😆 👿

  15. Po przeczytaniu tego artykulu naszlo mnie takie pytanie, które Tobie jako osobie interesujacej sie i wierzaca w reinkarnacje chcialbym zadac:

    Skoro osoba przez n liczbe wcielen pracuje nad swoim rozwojem duchowym i w koncu w któryms tam wcieleniu doznaje oswiecenia, to co dzieje sie dalej z dusza oswieconego mistrza po jego smierci?

    Czlowiek od dziecka jest juz oswiecony?
    Czy moze zaczyna sie znowu od zera poszukiwanie oswiecenia przez „wyzerowana dusze”?
    Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi?

  16. Wiem o co Ci chodzi, ale nie wiem co jest pózniej. Pamietajac stan przebudzenia, wiem ze przebudzony ma to w dupie, oglednie mówiac 🙂

Dodaj komentarz

Top