Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Lustrzana rzeczywistość

Lustrzana rzeczywistość

 

Według huny, pięknej i urzekajacej w swej prostocie Hawajskiej nauce o troistości istoty ludzkiej, i niezwykle prostego a zarazem nieprawdopodobnie skutecznego systemu pomocy ludziom w niemalże wszelkich problemach duchowych, psychologicznych a także zdrowotnych, która stała się niestety słynna dzięki „modlitwie śmierci”, (rytuałowi w którym „dzięki” czarnemu kahunie ofiara w ciągu trzech dni czuje mrowienie od stóp postępujące w górę, kończące się zgonem) świat ma lustrzaną naturę.


Wszystkie nasze myśli i dominujące emocje, świat, wszechświat, Boskość, wyższe jaźnie – nie jest ważne jak nazywać tą siłę, wchłania i zwiększając ich oddziaływanie realizuje w naszym życiu. Jeśli mamy przeciętnego człowieka, który ma bałagan w myślach nad którymi nie panuje (rzadko kto nad nimi panuje, trzeba na to wielu lat treningów) to zawsze z tych wszystkich myśli wyłania się jedna dominująca emocja, uczucie. Czyli z tych myśli, trochę lęku, troszeczkę miłych wspomnień, ciut ciut nienawiści, kapkę urazy, kropelkę nienawiści, łyżeczkę miłości do pieska – to wszystko zsumowane daje efekt końcowy – załóżmy dla celów artykułu że lekki lęk. Wszechświat dostaje lęk, wzmacnia go i zwracając nam z powrotem sprawia że doświadczymy tego lęku jeszcze więcej, a więc spotyka nas sytuacja która wzbudzi lęk. Napad, strata pracy, choroba ciała bądź psychiczna – nie jest istotne co się stanie, ale będziemy się bali ponieważ to z siebie wypromieniowaliśmy, czyli zasialiśmy lęk wskutek czego zbierzemy lęk i to znacznie intensywniejszy niż ten początkowy.


Gdy ktoś kogoś nienawidzi, nieważne czy za prawdziwa czy urojoną krzywdę, ta nienawiść jest jego emocją dominującą. Wszechświat więc wzmacnia ją, i wykorzystując swoje nieskończone możliwości sprawia że w naszym prywatnym świecie nienawidzimy jeszcze więcej. Czyli ktoś nas znowu napada, (przestępcy sa często na usługach wszechświata 🙂 ) upokarza, traktuje w wyjątkowowo wulgarny sposób. Efekt? Nienawiść się zwiększa. Jeśli w naszych myślach pojawia się brak szacunku do siebie, jeśli ktoś namiętnie uderza się w piersi w kościele łkajac że nie jest godny Boga (cóż za piramidalna bzdura skoro Bóg jest zawsze w nas) czy też ciągle się potępia ze kiedyś okazał się słaby, że dał dupy parę razy w życiu (każdy z nas daje, ja też dałem wiele razy, nieskalani bohaterowie są tylko na filmach a człowiek ma prawo popełniać błędy, a także je naprawiać i żyć dalej) co się stanie, jak myślicie? Wszechświat sprawi że naszym udziałem staną się wydarzenia i sytuacje, które nam oddadzą nasze myśli, czyli to że uważamy się za szmatę, za zero. A to ktoś nas obrazi, a to pogardliwie potraktuje, a to pobije, okradnie czy nawet zgwałci, a my wtedy w płacz że świat jest podły. Ciekawostką jest że te osoby które wykonują nas wyrok, często nie mają złych intencji, ale my interpretujemy ich zachowanie jako podłe, wstrętne. Umysł potrafi płatać nie takie figle.


Hodując w sobie jakąś myśl, emocję, sprawiamy że po jakimś ściśle nieokreslonym czasie, ona się w naszym życiu ujawni jako sytuacja, zdarzenie. Załóżmy że ktoś kogoś nienawidzi, ale też kogoś kocha. Te dwie siły będą się ze sobą ścierać i będzie równowaga, więc nie stanie się raczej nic złego ale to nie jest powód do radości, gdyż nie stanie się także nic dobrego. Jeśli za to miłość jest większa od nienawiści, strachu czy złości, świat zareaguje wzmacniając te skrawki miłości, i doświadczymy w naszym życiu miłości. Jeśli sie często cieszymy, doswiadczymy radości, a to spotkamy kogoś miłego, a to coś wygramy, znajdziemy – tych możliwości jest nieograniczona ilość. Często w swojej pracy z ludźmi, spotykam tych którzy dumni są z tego że całe lata nie mogą komuś wybaczyć, pamiętają to co ktoś kiedyś im zrobił, codziennie to sobie przypominają, nie pozwalają zapomnieć. Staje się to dla nich życiowym sukcesem, oto sa cierpiący, zeszmaceni, oszukani i moga dumnie stanąć w kolejce do nieba. Niebo po śmierci będzie, ale nie za poświęcenie daru życia na wspominanie tego że ktoś nas kiedyś obraził. Za to należą się porządne pasy w tyłek, i świat zapewnia to osobie która puchnie z dumy bo 20 lat temu ktoś jej nawsadzał. Brak wybaczenia to kolejne zdarzenia gdzie dumny cierpiący męczennik cierpi, ciągle go ktoś rani, atakuje, ale także potężne i niezwykle często bardzo bolesne choroby ciała. Zamiast wyrzucić z siebie te śmieci i cieszyć się życiem, smakować je, cierpietnik świadomie wybiera życie w szambie twierdząc że nie ma wyboru – to kłamstwo, wybór zawsze się ma o czym się myśli, trzeba jednak włożyć w to trochę pracy, a męczennik woli posiedzieć przed telewizorem i ponarzekać na coś, na cokolwiek, czy pójść do kościoła trochę się podbudować tym jaki to jest strasznie nieszczęśliwy, i dzięki temu móc z wyższością i pogarda popatrzeć na innych, na nieuduchowionych którzy nie naśladują Chrystusa, którzy mniej niż on cierpią. Szkoda tylko że naśladuje Chrystusa przy jego końcu, a nie całego życia gdzie imprezował z apostołami, bawił się, zadawał się z celnikami i dziwkami (czy tylko je nawracał? A zapłata za duchową naukę? 🙂 ) nie szczędząc sobie wina ni jadła, chodził po wodzie, mnożył ryby i chleb. O nie, tego nasz męczennik już nie widzi. On chce widzieć tylko to że upadlanie się i cierpienie ma jakiś sens, a sensu (oprócz udzielania motywacji do zejscia ze złej ścieżki) nie ma żadnego.



Biorąc pod uwagę te prawa umysłu, życia, że to co się myśli jest wzmocnione, wymyślono afirmacje i wizualizacje. Pamiętajmy że wszechświat reaguje nie na myśli, a na emocje. Ale za myślą i obrazem idzie emocje, dlatego też ludzie których życie przypomina kloakę, i którzy się zgłaszają do mnie po pomoc, dostają na co najmniej miesiąc (a przeważnie na trzy miesiące) do pisania afirmację „kocham i szanuję siebie”. Za słowem idzie emocja, i na tą właśnie emocję reaguje wszechswiat, czasem bardzo szybko i człowiek piszący afrmację zaczyna nagle dostrzegać ze coś się zmieniło wokół niego, a on sam żyje lepiej, przyjemniej. Wzbudzona powtarzaniem pozytywnych treści emocja, zostaje wzmocniona przez wszechświat, i zwrócona nam w różnej postaci, ale zawsze tak że to dostrzeżemy. Od pisanych słów lepsza jest wizualizacja, wyobrażamy sobie obrazy, wizje, filmy w głowie a one wzbudzają w nas emocje które się powielają w naszym życiu, ale znowu wizualizacja jest dla ludzi początkujących bardzo trudna, pisanie jest znacznie lepsze.


Gdy ktoś ciągle narzeka na brak pieniędzy, jaką emocję wysyła światu? Brak. Wszechświat wzmacnia więc brak, i narzekajacy ma coraz większe powody do narzekań na brak, co nie oznacza że ma mniej pieniędzy. Pieniedzy moze mieć coraz więcej ale albo wzrosną jego wydatki, albo lęk w jego osobowości się powiększy znacznie. Wychodzi na jedno i to samo. A jaką emocję wysyła światu kobieta narzekająca ciągle że wszyscy faceci to świnie i tylko jedno im w głowie? Jakich więc w przyszłości pozna Panów? No właśnie. Facet twierdzący z przekonaniem że wszystkie kobiety to dziwki które lecą na kasę, spotka właśnie takie Panie które go na pewno oszukają, albo on w niemożliwym do opanowania strachu przed oszukaniem pozbawi się szansy na fajny, ciepły związek. I w tym i w tym wypadku mamy do czynienia ze straszliwą stratą, gdyż pełen życzliwości i ufności, dobrze seksualnie dopasowany związek to kopalnia codziennej radości, a czemu mam się niby pozbawiać przyjemności w życiu?


Pamiętam wiele lat temu, gdy nie miałem samochodu ale bardzo o nim marzyłem. Wizualizowałem go, pisałem afirmacje (pracowałem wtedy na bazarze, sprzedawałem buty więc miałem trochę czasu), później poszedłem pracować do agencji nieruchomości , i nagle trach! Tata się rano obudził, i powiedział do mamy że ma ochotę na nowy samochód. Tak po prostu. Stary oczywiście oddali mi. Jest to ciekawe ponieważ tata kochał swój samochód i chcial nim jeździć do jego albo swojego końca, a był to kupiony jako nówka trabant z silnikiem (skrzynią, zawieszeniem i wszystkim oprócz plastiku zamiast blachy, ale to dobrze bo nie rdzewiał) volkswagena polo 1.1, 40 kucy z blokadą obrotów na gaźniku webera który miał normalnie 45 koników, 680kg waga, spod świateł rakieta a ja uwielbiałem upokarzać polonezy, duże fiaty, golfy 1.3 o maluchach nie wspomnę bo na pewno jeszcze wiele osób pamięta mnie jak krzywdziłem ich poczucie własnej wartości pod swiatłami :). Strasznie się cieszyłem, i była to dokładnie ta emocja którą sobie wyobrażałem. Wprawdzie wizualizacje dotyczyły fiata punto sporting, ale i tak byłem niesamowicie zadowolony. Wstawiłem dwa 120watt głośniki z tyłu, magnetofon, naklejka z tyłu kłamliwie informująca że oto te auto jest wyposażone w turbospreżarkę, by wzbudzić w innych strach i podziw, czarne ramki na reflektory z przodu, briski zamiast normalnych świec, sportowy wkład, dziurawego wydechu świadomie nie naprawiałem żeby ładnie buczał. Łokieć przez okno, kokodżambo mister presidenta na pełen regulator, papieros w ustach i miasto moje. Nieważne że wszędzie obok bmw, mercedesy, audi, ja się cieszyłem tym co mam, bo to było moje pierwsze własne auto. (stoję na rondzie, obok mnie laski na przystanku, pstryknąłęm lekceważąco papierosem przez okno by pokazać jaki jestem wyluzowany, a źle pstryknięty papieros odbił się od okna i wleciał na mnie, zacząłem krzyczeć i rzucać się, disco leci na fulla, ja skaczę w trabancie a laski się śmieją, nigdy się tak nie modliłem o szybkją zmianę świateł 🙂 ) Później pracowałem w banku, i zawsze stawałem moim trabi turbo w czołowym miejscu (miałem na 6 rano zmianę więc było pusto) Wszyscy mnie znali. Każdy miał jakiś normalny zachodni wóz, a ja jedyny się wyróżniałem, byłem kimś lol :). Jeździło się na różne imprezy, na działki do znajomych, na ogniska, trochę ten samochód sobie przeżył zanim go rozbiłem, czasami koledzy mi zrobili dowcip i dzwonili z innego działu że ktoś mi koła odkręcił, albo że go ukradli, a ja się śmiałem im prosto w mikrofon, kto by go ukradł, jaki masochista? Czasem drzwi nie zamykałem, nikt go nie chciał ukraść, palił w mieście 5,5 litra, wspaniały samochód. Ten co teraz mam, pali prawie 11 w mieście.


Korzystając z mocy emocji załatwiłem sobie wiele rzeczy które były poza moim zasiegiem jako nieśmiałego chłopaka z w sumie niezamożnej rodziny. Samochód, mieszkanie, seks z pięknymi kobietami. Ale w którymś momencie pojawiła się granica, której nie potrafiłem przejść i na tą granicę natrafi każdy wcześniej czy później. Otóż nasza podświadomość ma taki jeden ciekawy mechanizm, że wszystko odnosi do wychowania nas przez rodziców. A więc ktoś kto afirmuje że ma dużo pieniędzy, to jego podświadomość zrozumie to jako największą ilość pieniędzy które dawali mu rodzice. Jeśli afirmujesz samochód, to nigdy nie będzie on droższy niż auto rodziców, a mieszkanie większe od tego rodziców. W ten sposób wizualizując piękny dom, sprawiłem sobie kawalerkę (rodzice mają 50m2), afirmując fiata punto sporting dostałem trabanta a afirmując kobiety w których się zakochuję trafiałem na kopie mojej mamy którą kocham, z którą jednak żyć bym nie chciał. Im ktoś wychował się bogatszym domu, tym ma łatwiej ominąć tą barierę, a ludzie wychowani w pijackich nędznych domach, mają bardzo mocno pod górkę.


Tą barierę ominąć jednak trzeba, a może to potrwać wiele lat gdyż wiąże się ona z przecięciem psychicznej pępowiny od rodziców, i wieloma złożonymi mechanizmami, to musi trwać, musi się rozłożyć w czasie. Śmieszą mnie różni pisarze czy uznani prelengencji nauczajacy o prawach ducha, twierdzący że to można zrobić w tydzień. W tydzień to gów.. można zrobić, a nie zmienić cały szkielet psychiki. Tu trzeba czasu moi mili Państwo, a czasu mamy wystarczającą ilość. W tą barierę wchodzi także lęk przed dużymi pieniędzmi, że nas okradną, przestaną lubić, że rodzina nam się rzuci z prośbą o pożyczki i wiele, wiele innych dziwacznych przekonań które zablokują naszą myśl o dostatku. Powoli, na spokojnie trzeba każdą z tych wątpliwości przepracowywać, to musi trwać.


To co pomaga bardzo w rozwijaniu świadomości bogactwa (to nie chodzi tylko o pieniądze, a o to że wszystkiego jest zawsze dla nas dosyć, sexu, miłości, radości, szczęścia, przyjaciół, pasji) to przede wszystkim hojność, wpłacanie pieniędzy na szczytne cele. Wpłacając pieniądze na biedne pieski, albo swojemu ulubionemu pisarzowi który na przykład 25 kwietnia ma imieniny a marzy o nowym monitorze, jaki sygnał wysyłacie wszechświatowi? Stać mnie. Mam wiec dzielę się. Jak świat na to reaguje? Wzmacnia to w was poprzez różne wydarzenia w życiu. A wiec ten kto daje, ten ma więcej, ten co chowa w śmierdzącą skąpstwem skarpetkę, temu zabiorą. Ty dasz komuś, a dadzą Ci 10 razy wiecej w okolicznościach których nigdy byś się nie spodziewał. A ja? Ja mam dużo, dzielę się moją wiedzą, swoimi talentami pisząc po kilka godzin dziennie byście wy mieli lepiej. Moje motto? By żyło się lepiej, wszystkim.


Bardzo ważną sprawą przy dbaniu o swoje finanse oprócz dobroczynności, jest wyrzucenie z szaf starych ubrań, starej elektroniki, i wszelkiego dziadostwa które może się kiedyś jeszcze przydać – nie, nie przyda się, zajmuje tylko miejsce. Proszę wyrzucić te śmieci, a na ich miejsce przyjdą nowe, ładne przedmioty. Wyrzucając starocie jaki sygnał dajemy światu? Stać nas. Świat oczywiscie odpowiednio zareaguje na te myśli, i sprawi że stać was będzie na o wiele więcej, niż kiedykolwiek sobie mogliście wyobrazić. Koniecznie jeśli macie Państwo piwnicę, proszę ją oczyścić i wysprzątać, a także zadbać by ładnie wyglądała, można wstawić do niej jakieś roslinki by kwitło życie. Piwnica to symbol podświadomości. Proszę też zadbać o to by nigdy nie kapała woda z kranu. Jest wiele tych porad dotyczących bogactwa w feng shui, ale to tylko dodatkowe porady, Główną jest myśl, którą właśnie wysyłasz wszechświatowi.


Zawsze myślisz, więc co teraz mu wysyłasz?

29 thoughts on “Lustrzana rzeczywistość

  1. Nosz kurwa, moi rodzice mieli poloneza (teraz poszedl na zlom), balagan w piwnicy, stare gazety i elektronike, woda z kranu kapie bo jest uszczelka zepsuta, oczywiscie mówia caly czas, ze jest zle i bedzie jeszcze gorzej i zasmiecaja moja podswiadomosc takimi stwierdzeniami i ze bez nauki to bedzie jeden wielki chuj. Oczywiscie ja pisze sobie afirmacje i ogólnie jestem zadowolony, ale jak sie mam wzbogacic skoro wtedy musieliby sie wzbogacic moi rodzice, którzy wysylaja wszechswiatowi odwrotne sygnaly od moich. Jedyne co mi pozostaje to wyprowadzka, ale nie ma gdzie 🙁 Teraz mam pytanie do Ciebie Miszczu co zrobic zeby moi rodzice stali sie optymistami i wysylali do wszechswiata pozytywne sygnaly?

  2. 1. Zostaw swoich rodziców w spokoju, nie zmieniaj ich, tego sie zrobic nie da.

    2 Podnies samoocene, i wizualizuj ze mieszkasz szczesliwy sam – nie bede Ci sciemnial, odzyjesz brachu jak sie odpepowisz od rodziców, a przy okazji bedziesz mógl bzykac bez ograniczen bo jako facet bez sexu tesknisz za nim co jest zrozumiale, ja tez tak mialem az do czasu kiedy sie nim przesycilem, teraz czestowole pograc w gry niz rabac drewno 👿 . Przezywaj radosc ze mieszkasz sam, zostaw realizacje Wyzszemu Ja, niech nie interesuje Cie jak to sie stanie, a nagle sie okaze ze mozesz mieszkac wygodnie z dala od rodziców.

    3.A niby czemu Ty nie mozesz byc bogaty jak twoi rodzice nie sa? mozesz, to Twoja decyzja a nie ich, to Twoje zycie. Musisz po prostu przylozyc mocniej do pracy nad soba.

  3. O wlasnie, tak, polecam ta ksiazke i ten film czyli „sekret”, ale to jest taka wersja dla Amerykanów zeby zrozumieli, a opisuje to genialnie np Joseph Murphy.

  4. Tylko czy to nie jest takie pocieszanie sie.Wiadomo ze jak ktos ma cel w zyciu ,determinacje zeby go osiagnac to jest duze prawdopodobienstwo ,ze mu sie uda.Tylko czy to bedziesz sobie tlumaczyl prawem przyciagania?.

  5. 1. Podobno wszystko sie da. Chce zmienic mame bo ja kocham i chce zeby byla szczesliwa i chce zmienic ojca bo jest idiota i chce zeby mama byla z nim szczesliwa.
    2. Samoocene mam wysoka akurat.
    3. Jakbym byl bogaty to bym musial pomóc rodzicom, a jakbym to zrobil to oni mieliby hajs, czyli byloby to wbrew ich wysylaniu do wszechswiata zlych sygnalów. To tak samo jak na wojnie przywódca modlil sie o zwyciestwo, a przywódca wroga robil to samo.

  6. Sama determinacja to nie wszystko, i nie gwarantuje sukcesu, jest wielu ludzi co baaardzo chce a ma fige z makiem, a jak wyjasnic ze czlowiek siedzi w domu, afirmuje, i nagle tak sie zaczyna dziac ze zewszad dostaje rzeczy które afirmowal nie ruszajac fizycznie palcem?

  7. Nie, nie wszystko sie da, i dobrze bo to co jest potrzebne sie da a nie Twoje zachcianki, ich nie spelnisz. Twoi rodzice maja swoja karme, i nie zmienisz tego. Niekoniecznie by mieli hajs, od razu mogli by go wydac. Ty masz wysoka samoocene Olo? 😆 nie jest zle, ale stanowczo powinienes ja podwyzszyc a wtedy przestaniesz marzyc o uszczesliwianiu swoja wizja szczescia innych ludzi.

  8. No pewnie ze sama determinacja nie wystarczy trzeba miec jeszcze potencjal i odpowiednio go wykorzystac.Nie wiem jak to wyjasnic ze dostaje rzeczy ,o ktore afirmowal bo jestem do tego dosyc sceptycznie nastawiony.Ladnie to brzmi ale np samochod czy mieszkanie nie dostane bez kiwniecia palcem.

  9. Jeszcze jedno. Nic nie da siedzenie na dupie w domu i pisanie afirmacji jesli sie robi tylko to. Jak to sie mówi szczesciu trzeba pomóc. Naprawde nie ma czegos takiego jak szczescie. Jak ktos cos chce i wie, ze to dostanie to rzeczywiscie to dostanie. Ale musi pracowac zeby tak bylo. Tylko jeden narzeka i pracuje to nic z tego nie bedzie mial. Drugiemu do glowy przyjdzie swietny pomysl, wierzy w jego realizacje i ma.

  10. Nie rozumiesz Olo – afki sa po to bys wstal z miejsca, bo ludzie sie boja wlasnie wyjsc do ludzi. A zeby wyjsc i dzialac bez leku przed porazka, tzreba sie przeprogramowac, i tyle. Wiec gdy siedzisz w domu pisanie jest ok, bo dzieki niemu nabierzesz motywacji do wyjscia.

  11. i rzeczywiscie tak TO dziala – sprawdzilam na sobie. Temat wspaniale przedstawiony przez autora, gratuluje tej strony

  12. wyjatkowe polaczenie ,,Sekretu,,, Murphyégo, dziecka od Louizy Hay, Tippinga, Trabanta i magii w ostatnim akapicie. Jestem pod wrazeniem i pozdrowka

  13. O tak, wszechswiat dziala jak wzmacniacz – wysylasz maly sygnal w eter, a sygnal wraca wzmocniony i niezaklócony. Wysylasz dzwiek A – wraca dzwiek A, wysylasz C – wraca C. Nie, nie wróci D. 🙂
    Smiem nawet stwierdzic, choc moze to jest i dalekie posuniecie – jak himalaista idac na 8tysiecznik mówi innym, ze moze zginac, by wyszedl na bohatera, to nim zostanie – bohaterem w trumnie albo zamarzlym gdzies u podnóza góry. Cóz, wyslal taki sygnal. Kto wie, ile wypadków w górach moznaby bylo uniknac, gdyby tylko odpowiednio sie nastawic.

  14. Ja jak ide wysoko w góry, nigdy nie mysle, ze moge zginac, mysle tylko o tym, by przejsc dana trase, osiagnac szczyt, podziwiac widoki, porobic mnóstwo zdjec.

    Podam jeszcze inny przyklad lustrzanej rzeczywistosci – gdy gram z kims mecz w bilarda, to jesli w momencie zlozenia sie do strzalu pomysle sobie, ze nie trafie, rzeczywiscie nie trafiam! I tak jest w 95% przypadkach? Przypadek? A kto powiedzial, ze to byl przypadek…

  15. Nastawienie nie decyduje o smieci, tylko karma. Jak ktos kilkaset zyc wysyll negatywna energie a teraz zmieni nastawienie na pozytywne po browarze albo zerznal jakas mezatke w toalecie to nie zmienia to nic. Na wojne szli zawsze z nastawieniem ze przezyja, wiekszosc ginela.

  16. Nie musi byc mistrzem swiata, ale jak gram w pilke to tez tak jest. Wiem, ze strzele i wyobrazam sobie pilke w bramce to na pewno bedzie gol. A ilu jest utalentowanych zawodników, którzy marnuja swój talent bo nie wierza? A ilu jest takich, którzy ciezko pracuja ale nic z tego nie maja bo nie wierza? Kazdy mistrz musi wierzyc, ze mu sie uda.

  17. Tu chyba jest juz grubsza troche sprawa. Tu juz chodzi o zegarmistrzowskie i precyzyjne ruchy reka – blad o ulamek milimetra powoduje, ze sie nie trafia. Taki jest snooker. Ken Doherty robil brejka 147 i sie pomylil na bardzo prostej czarnej! Wbijal na pewno tysiace takich. A tu nie wbil – w najwazniejszym momencie. To byl strzal za prestiz i ponad 100000 funtów. Dlaczego sie pomylil?

  18. Pytanie nie powinno brzmiec dlaczego sie pomylil, a dlaczego nie wygral a wygral ktos inny. I tu mozna dac setki odpowiedzi.

  19. Nastawienie jest wazne, ale nie najwazniejsze. Sa ludzie z rakiem z dobrym nastawieniem i z nim umieraja, kilku przezyje i sie mówi ze wyleczylo ich dobre nastawienie – ale nie mówia o 98% których nie wyleczylo dobre nastawienie. Sukces czy porazka czlowieka to skomplikowana sprawa w ogóle zeby uznac czy cos jest sukcesem czy porazka, a czynniki na nie wplywajace to tez jest zupelnie inne zagadnienie, nastawienie, karma, intencje podswiadome, pragnienie i etcetera.

Dodaj komentarz

Top