Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Monitor love story

Monitor love story

 

Oto kajam się przed Państwem. Mam wyrzuty sumienia, nic nie piszę od dwóch dni, i śpieszę Państwu uprzejmie donieść że mam usprawiedliwienie. I to nie lewe.

Otóż moi mili, cały czas się bawię moim nowym monitorem, nie mam czasu pisać, nie mam czasu spać, a mógłbym też napisać że nie mam czasu jeść ale skłamał bym wierutnie, na jedzenie zawsze znajdę czas. Pierwszej nocy nie mogłem zasnąć, kilka razy wstawałem i go dotykałem, włączałem, uwielbiam patrzeć na tą migającą, niebieską lampkę. Ona mnie hipnotyzuje, doprawdy! gdy na nią patrzę czuję jak mnie delikatnie przyzywa żebym ją nacisnął, włączył monitor. Dzisiejszej nocy wielokrotnie świeciłem latarką z łóżka (mam zawsze pod ręką w domu latarki, jestem latarkomaniakiem) czy jeszcze stoi, i żeby sobie popatrzeć. To jest nie do opisania jak wygodnie na nim się gra, pisze czy ogląda filmy. Ależ kontrast, co za jasność! Genialny czas reakcji! 5ms… znacznie szybciej niż Mój czas erekcji… Po ostatecznym rozwiązaniu kwestii starego monitora, czuję przestrzeń życiową na biurku, mogę położyć na nim różne pierwszej potrzeby przybory 30 letniego kawalera, długopis, notes, ołówek, olejek i chusteczki… Przeinstalowałem sterownik karty graficznej i problem z rozdzielczością zniknął, rozpłynął się niemalże jak mistrz który rano nakłada dzinsy, i czule zanurzajac dłoń w gęste włosy blond dziewczęcia, pociesza zapłakaną że kiedyś wróci, chociaz oboje doskonale wiedzą że ostatecznym celem mistrza jest propagowanie i rozpylanie dobra na całym świecie, a nie tylko w jego jednej, ciasnej i słodkiej cząstce…

Bardzo, bardzo serdecznie dziekuję jeszcze raz za ten prezent moim czytelnikom, wspaniale się cieszę z niego, jak diabli, niemalże 🙂


Własnie wróciłem z roweru, gdzie oddawałem się szukaniu statyczno ruchomych obiektów do foto, niestety bez sukcesów. Ale żeby nie zmartwić Państwa, zamieszczam jedno z moich ostatnich zdjęć które wykonałem w Parku Skaryszewskim, leżąc na ziemi a obok kłócili się Panowie menele. Marzę o zdjęciach w których wymieszam, połączę dwa bieguny, czyli na przykład zniszczonego, czkającego menela na potężnym kacu na tle pięknego zachodu słońca, a w tle bawiący się silny i młody, pełen życia pies, bądź błyszczący promieniami słońca krzyż, czy też toy toy w tle pięknego krajobrazu. Do dziś żałuję jak na ulicy przy tramwajach z toy toya na tle słońca wychodziła zataczajac się pijana staruszka, że też nie zrobiłem zdjęcia, ale zanim się zatrzymałem, uruchomiłem aparat, to już było po ptokach. Dlatego muszę mieć ciągle uruchomioną lustrzankę, zdjęcia idą seryjnie i natychmiast. Chcę zawrzeć małość świata w jego transcendencji, ukazac samotność i piękno, a także miłość w jego szpetocie. I zrobię takie zdjęcie, wcześniej czy później, dlatego też nie ruszam sie z domu bez aparatu. Czuję że ta chwila jest blisko.



O godzinie 16, 17 – ej, najpiękniejsze kobiety wracajace z pracy nie wzbudzają mojej żądzy. Powiem więcej – czuję wręcz obrzydzenie gdy wyobrazę sobie że cały dzień się nie myły, a gdy ściągają piękne i seksowne kozaczki czy szpileczki, stopa po 10h tkwienia w gorącu wydziela obfite aromaty, które, delikatnie się wyrażając, nie są moimi ulubionymi. Płynie z tego mądrość moi drodzy Państwo – proszę mnie nie podrywać w godzinach popołudniowych.

4 thoughts on “Monitor love story

  1. hahaha::).. ojjej! Mistrzu kto by Cie chcial podrywac w godzinach popoludniowych hahaha:) toc to musztarda po obiedzie :))))….ale masz racje ja tez próbuje uchwycic ten moment brzydoty albo zwyczajnosci i piekna tla…nie chodze z aparatem ale robie zdjecia oczami…piekne zdjecia..pieknego zycia które toczy sie i jest wkolo nas…..czym by bylo piekno bez brzydoty i bólu….pozrawiam i milego weeekendu Ewa

Dodaj komentarz

Top