Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Witamy Tolku

Witamy Tolku

Chciałbym powitać serdecznie w moich skromnych progach mojego serdecznego kolegę, z którym zanim nie przeniosłem się na swoją stronę, pisałem bloga w tej samej kategorii na Onecie, a który teraz zagości u mnie do kiedy będzie miał ochotę.


Tolek, bo o nim tu mowa, czyli bloger piszący pod pseudonimem artystycznym Azazel, prowadził na Onecie jeden z najpopularniejszych w Polsce blogów „kuszenie miłością bliźniego”. Blog ten szybko stał sie absolutnym dominatorem w rankingu blogów onetu „męski punkt widzenia” a także najpopularniejszych w Polsce. Słodycz sukcesu jednak okazała się przekleństwem, ponieważ bloger który wcześniej okupował ranking popularności, znany wielu moim starym czytelnikom 40 letni kawaler Sławek, został zdetronizowany najpierw przeze mnie, a potem Azazela. Sukces innych wzbudził w nim zawiść i nienawiść, której ofiarą padłem ja, i w znacznie większym stopniu Azazel. Sto, dwieście komentarzy dziennie wpisywanych na bloga, pełnych szyderstwa, obrażania, wyzwisk. I tak ponad pół roku. I owszem, dyskutowałem, do czasu kiedy zrozumiałem że celem nie jest dyskusja, wymiana argumentów, a zaszczucie przeciwnika. Jest to dość prosta metoda, skłamać obrażając mnie – gdy dostarczałem dowodów że to kłamstwo, nie było tłumaczenia się, lecz kolejne kłamstwo które znowu udowadniałem że jest nieprawdą. Wtedy następował zwrot do poprzedniego kłamstwa. I tak bez końca, w kółko. Mi osobiście było szkoda czasu na takie przepychanki z osobą zdradzającą objawy choroby psychicznej, więc kasowałem wszystkie wypowiedzi. Trwało to ponad pół roku, gdzie miałem zapowiedziane że zostanę „dojechany”. Ale nie zostałem, i nigdy nie zostanę, a na pewno nie przez taką osobę.


U Azazela sprawa wyglądała znacznie gorzej. Tolek jest osobą która z racji swojego zawodu, chciała pisać zachowując prywatność, i niestety – nie udało się to. Aż się nie chce wierzyć jaka nienawiść opanowała zazdrosnego blogera który przegrał wyścig o popularność. Prywatność Tolka została zniszczona, codziennie setki wyzwisk, wulgaryzmów i posądzeń o co się tylko dało, wszystko pod różnymi nickami. Kobieta która wiązała nadzieje na związek z Tolkiem, blogerka z Onetu (Tolek jest bardzo przystojnym facetem) w delikatny sposób odrzucona, zemściła się publikując zdjęcia, prywatną korespondencję, i poufne tajemnice na blogu Sławka. Nagonka na Tolka przybrała zastraszające rozmiary. Celem było zaszczucie człowieka, sprawienie by cierpiał, a zostało to nazwane „dyskusją”.


I tu słówko wyjaśnienia. Popularność ma różne przyczyny. Popularność Tolka brała się z tego co tworzył, pisał. Popularność blogera Sławka brała się z wchodzenia w konflikty z innymi ludźmi, i pokazywanie tego swojej „widowni”. A widownia jest różna. Moja widownia to ludzie ponadprzecietnie świadomi siebie, inteligentni. Czytelnicy Azazela – tak samo. Czytelnicy Sławka, to osoby o profilu psychologicznym czytelnika tabloidów, pudelka czy gazet piszących o skandalach. To co trzyma moich i Tolka czytelników, to talent do pisania. To co trzyma czytelników Sławka to robienie kolejnych awantur, bo pisać nie umie. A gdy się nie ma nic do zaoferowania innym, zostaje robić skandale. Potwierdza to też fakt że bloger Sławek wydał książkę – swoim kosztem, ponieważ zadne wydawnictwo nie było nią zainteresowane a oferuje ją na swojej stronie, bo nikt nie chce jej włączyć w sieć dystrybucji. Sprzedał tej książki – trzy sztuki. Sądzę że wyniki sprzedaży książki zszokowały człowieka który oczekiwał międzynarodowej sławy. Na moim starym blogu, „księga sukcesów”, jest link do artykułu „Nagły tak blagiera”. Jest tam dokładnie opisane jak zaczęła się moja „przygoda” z blogerem Sławkiem, a także jego oryginalne wpisy. Chętnych zapraszam do lektury.


Ale wróćmy do tematu. Tolek pod wpływem szantażu, i nieprawdopodobnego wręcz chamstwa zamknął swój blog, którego nazwa została natychmiast przejęta przez tym którym się naraził. Naraził? Tolek ma całkowicie odwrotne przekonania polityczne od moich, a także na każdy możliwy temat włączając w to temat kary śmierci której jestem gorącym zwolennikiem. Mimo tak drastycznej różnicy zdań, zawsze kulturalnie dyskutowaliśmy. To wiele mówi o klasie Tolka. I mojej 🙂


Aby Tolek nie stracił zapału do pisania, nie wyszedł z formy, zaproponowałem by pisał u mnie. U góry po prawej stronie widzą Państwo dział „Azazel”, gdzie będą zamieszczane artykuły Tolka. Każdy jego artykuł będzie miał na górze napisane kolorkiem „Azazel”. Dopóki Tolek nie przemyśli co dalej, czy zakładać stronę, a może bloga, będzie pisał u mnie i u Leny Russo. A co najważniejsze – odpocznie od tej ciągłej nienawiści i niekończących się ataków. Bo musicie Państwo wiedzieć jedną sprawę – na mojej stronie, w przeciwieństwie do blogów Onetu i każdych innych, pokazuje się przy komentarzu numer IP. Oznacza to że nie ma możliwości by jedna osoba (Sławek) pisała pod kilkunastoma nickami, a także co najwspanialsze jest w tym wszystkim – nie muszę kasować tysięcy komentarzy z wyzwiskami że jestem biedakiem czy nieudacznikiem, a kasuję numer IP, i osoba bawiąca się robieniem bałaganu nie ma wejścia na moją stronę, znika, przestaje istnieć. To zasługa tej strony, a jeśli ktoś jest podobną zainteresowany, polecam Jacka który mi ją wykonał, kontakt do niego jest w dziale „Polecam”.


Azazelu drogi – cóż ja mogę napisać, napiszę ludowym przysłowiem – Gość w dom, Bóg w dom 🙂

Wklejam też oświadczenie Tolka, dla swoich stałych czytelników których został zmuszony nagle opuścić.

„Był jak kraj, w którym żył, wszystko przychodziło mu zbyt łatwo….”, z
tego pięknego melodramatu :”Tacy byliśmy” z Robertem Redfordem i Barbarą
Straisand zapamiętałem ten fragment. Redford gra tam scenarzystę
holywoodzkiego, w którym na studiach zakochuje się biedna żydowska
socjalistka. Uczucie i ciekawość wybucha, gdy profesor wyróżnia tekst
młodego studenta i głośno go odczytuje innym. Kraj, w którym żyli oboje to
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
Mógłbym sparafrazować ten przytoczony faragment i odnieść go do siebie tylko
tak :”Był jak kraj, w którym żył, wszystko przychodziło mu zbyt trudno”.
Postanowiłem „zapakować swój bagaż” na odejście, tylko potrzebne rzeczy.
Najtrudniejsze w pakowaniu jest wybieranie niezbędnych przedmiotów.
Odchodząc kiedyś z domu rodzinnego zabrałem z pokoju ojca nie tylko to, co
sam mi podarował. Wziąłem również starą srebrną papierośnicę po dziadku,
która niemal uratowała mi życie. Tak to sentyment jest w stanie uchronić
człowieka przed śmiercią głodową, sprzedałem ją, kiedy nie miałem już za co
jeździć do pracy i studiować, i utraciłem jedyne źródło utrzymania.
Pamiętam, że zastanawiałem się wtedy,czy nie buchnąć mu też starego zegarka,
z którego był taki dumny, ale w końcu tego nie zrobiłem. Potem zadzwoniłem
do niego i powiedziałem teatralnie: ” Tato, zabrałem ci papierośnicę
dziadka, gdy nie było cię w mieszkaniu. Jesteś na mnie o to zły ?”. Chwila
ciszy, trwająca zbyt długo,jak na zadowolenie ojca, ale w odpowiedzi
usłyszałem tylko, że mam jej nie zgubić. Jestem prawie pewien, że ojciec do
dziś mysli, że trzymam ją jak relikwię i kiedyś przekażę ją swojemu dziecku.
Przyszło mi studiować w trudnych czasach, w jeszcze trudniejszych robić
karierę zawodową. Pociągało mnie zawsze piękno i myślałem praktycznie, cechy
zupełnie do siebie nie przystające, bo studiowanie jednego wykluczało drugie
i tak postanowiłem to połączyć, znalazłem swoje miejsce. Czy było łatwo?
Nie. Dziś wiem, że w mój świat zawodowy czasem wkracza rachunek ekonomiczny
i czysta kalkulacja.
Pakowanie mojego bloga nie przyszło mi łatwo. Pisałem od 31 sierpnia b.r. do
26 maja. Miałem tu sporo, jak na ten czas. Muzykę, kawałki zdjęć, jedne
bokiem, połowy twarzy, oczu, nóg, jedni śmiało patrzący, inni odwróceni
tyłem, jeszcze inni z zupełnie zaskakującymi fragmentami swojej anatomii,
inne w cieniu, połowa twarzy tonie w nim i widać ledwie zarys oczu, jakiś
uśmiech przecięty na pół… W każdej z twarzy kryje sie podwójne znaczenie,
przypomina mi to zdjęcia maski z tragedii greckiej. Tu światło, tam cień. Tu
nadzieja, tam rozczarowanie. Tu radość, tam smutek. Tu ufność, a tu
samotność.
I listy: „usuń”, „skasuj”, „już nie chcę być w Twoim świecie nawet w
kawałku mnie”, i prośby : „wklej proszę”, „masz całe, ale wklej co chcesz”,
” jak chcesz możesz zamieścić całe, nie mam nic do ukrycia”.
Rozczarowania i radości.
Tysiące maili z pytaniem :”dlaczego?”. Moja siostra patrząca na mnie, jak
przed komputerem zaszkliły mi się oczy. Siedzę tu, mam na sobie okropne
niebieskie szorty, które w przypływie miłości matczynej kupiła mi mama, z
ktorych zaśmiewałem się, ile razy je włożyłem. Groteskowa postać siedząca w
tych koszmarnych gaciach przed maszyną wzruszona z powodu jakiegoś
irracjonalnego żalu. Duży i dorosły facet żałujący, ze coś odeszło
bezpowrotnie, coś minęło. Kto i kiedy spowodował, że przestało mi się tu
podobać? Zawiść jest uczuciem strasznym, kompleks jeszcze gorszym, coś co
miało przynosić radość stało się tematem drwiny i zaczęto grzebać w moich
uczuciach, poprzesuwano mi moje granice, świat wirtualny wszedł w moje życie
prywatne, ktoś zechciał sprawdzać gdzie pracuję, inny zaczął korespondencję
z moim synem, odnaleziono moją byłą żonę, zadawano mi pytania jak na
przesłuchaniu.Telefony. Tłumaczenie się. Jak się czasem człowiek zacznie
zastanawiać po co mi to było, to nie ma temu końca. Nie jestem bohaterem
„Procesu” Kafki. Jedno jest dla mnie jasne – czas iść stąd, ale nie chcę
wędrować po nieznanych mi okolicach z tym „ogromnym bagażem”, po którym od
razu można poznać, że zmieniam adres. Nie uciekłem przed pisaniem, człowiek
najlepszy od wielu tygodni w tym co robi nie ucieka z tchórzostwa, uciekłem
przed zawiścią, ludźmi, dla których liczyła się pozycja w tym świecie,
zamiast tego, co najważniejsze, zamiast dobrego pisania.
Doszedłem do wniosku, ze wystarczy trzymać się z daleka od tego targowiska
próżności, w którym nie liczy się nic, poza pierwszą pozycją. Nikomu już
sobą nie zagrażam, nie chcę być pierwszy, ale chcę być za monitorem i mam do
tego prawo. To jest odejście od tych zasad i takiego pojmowania idei pisania
blogów. Wydawało mi się naiwnie, że chodzi o pokazanie swojego obrazu
świata, gdy tymczasem chodziło o pokazanie wszystkich szczegołów anatomii,
włącznie z tą sterczącą do góry, dwujajeczniewiarygodną moją własną
męskością, ktorą obejrzeliby chętnie wszyscy moi przeciwnicy i oceniali jej
wymiary i opisali każdą biegnącą na niej żyłkę i pieprzyk.
Albo inne moje relacje, tym razem uczuciowe, pokazać mi, jak to
nieskończenie głupie kobiety, prawdziwie woskowe, prawie cieknące przez
palce, pełne odddania i sekciarskiej uległości, obdarzane moją erotyczną
maestrią pisania, po kolei zaciągam do łożek. Już o szacunku do kobiet moich
przeciwników w ogóle się nie wypowiem. Niezliczone ilości prowokujących
zdjęć, ktore ktoś mi wysyłał przez ten czas, bym tylko odpisał, że jestem
chętny, i żeby tę moją chęć opublikować potem wystawiając mnie na
pośmiewisko są na to przykładem.
Co chcieli mi udowodnić? Nie wiem i nie chcę wiedzieć, wolę żyć w błogiej
nieświadomości jakie są motywy postępowania takich ludzi, by nie obrzydzać
sobie do końca rodzaju ludzkiego.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności potrafię sią izolować. Biedny mało zdolny
satyr o przydomku Salieri, rozsierdzony poza granice wytrzymałości wydaje z
siebie ostatni krzyk zawiedzionej wściekłości i podrabia mój blog. Stoi,
trzęsąc się o swoją pozycję w blogowym świecie, podczas gdy świat to nie
blog i jest o wiele bardziej interesujący, a pisanie nie ogranicza się
jedynie do notek marnej treści mądrości samozwańczych dominatorów. Nie udało
się przekroczyć granic mojej prywatności, ponieważ prywatność i anonimowość
strzegą naszego prawa do nieprzeżywania negatywnych emocji, jakimi są
upokorzenie, lęki, wstyd, gniew spowodowane omawianiem naszych uczuć.
Marzę o tym, żeby ostrożnie i powoli owinąć sie teraz obrazami pięknymi,
jakie przez ten czas udało mi sie tu zgromadzić.
To przyjaźnie wielu ludzi, życzliwość, zrozumienie, chwile wzruszeń,
akceptacji, tolerancji, tęsknot, strzępy myśli, żartów. Owijam się tym i
nikt nie przetnie mi tych uczuć pogrążony w transie przemocy, bo nie ma
takiej mocy. Ukradłem to wam, jak kiedyś papierośnicę ojcu, ale nie chcąc
sprzedać tych uczuć lichemu lichwiarzowi, wolałem ukryć te uczucia pisane
głęboko w szufladzie.
Westchnienie, głębokie, zanurza się w ciszy po usuniętej muzyce, odbywam
teraz długą podróż wgłąb siebie, jak po każdym doświadczeniu w życiu, robię
bilans.
Do tekstów dodałem niektóre komentarze, znowu dodałem i znowu skasowałem, i
znowu dodałem do zapamiętania ….jak przy wyborze ubrań do zapakowania.
W pewnych przypadkach człowiek żyjący w tym kraju i jego los zależy od
ciągłych burz, jakie przetaczają się i zmieniają kierunek, wraz z
człowiekiem. Chcąc uciec przed burzą, chronisz się, wydaje ci się, ze w
bezpieczne miejsce, a wtedy przychodzi wiatr i zacina deszczem tak, że twoje
schronienie staje się niczym. Deszcz dopasowuje się do ciebie, a chmury
pojawiają nagle, nawet w słoneczne dni, podczas których nie spodziewamy się
żadnych niespodzianek i zmian. Idzie to za tobą i dopada cię i zdajesz sobie
nagle sprawę z tego, że ty sam jesteś burzą, nosisz ją w sobie, gdziekolwiek
byś się nie pojawił ona jest z tobą. Pozostaje ci tylo zacząć się do niej
przyzwyczajać, zasłonić oczy i wejść w ten wiatr i deszcz. Prawdopodonie nie
znajdziesz tu słońca, ale po pewnym czasie deszcz i wiatr już ci nie
przeszkadzają, są twoim naturalnym środowiskiem. Musze teraz wyobrazić sobie
tylko taką burzę. W tym kraju, w tym klimacie, wśród tych ludzi tak trzeba,
wszystko tu przychodzi trudno: „Był jak kraj, w którym żył, wszystko
przychodziło mu zbyt…..trudno”.
Tolek.
azazelski@onet.eu

P.S. Będę pisał raz w tygodniu notkę dzięki uprzejmości Leny i Marka na ich
blogach, proszę pamiętać, że teksty podpisane moim nickiem są nadal mojego
autorstwa i wykorzystywanie ich bez mojej zgody w całości lub części jest
naruszeniem prawa.
Czy będę pisał? Będę. Przecież to kocham.
Dziękuję.

Oraz:


” Ktoś na ONET w opcji zalogowanej bardzo mnie obraził, kilku blogerów
zebrało swoje siły, żeby mnie zniszczyć, weszli w moje życie prywatne
także – zdjęcia, praca itp. rzeczy, w które już wniknęli. Blog miał być moją
przyjemnością i tak go traktowałem, a stał się polem walki i areną wyścigu
szczurów. Zawiść o moją pozycję nie dawała im spokoju, toteż postanowili
zniszczyć mi opnię w miejscu pracy, wejść do domu, zajrzeć w życie prywatne,
odszukać moją bylą żonę i syna itp. W związku z powyższym zamknąłem blog i
niemal natychmiast otrzymaliśmy próbkę tego o czy piszę, ktoś wszedł w
posiadanie nazwy mojego bloga oraz nick, z którym się utożsamiałem. Stworzył
falsyfikat i zabawił się moim kosztem oraz czytelników mojego bloga.
„Nie umrę wszystek” jednak, bo znalazłem swój kąt na blogach: myśli
nieuczesane łeny Russo, blog Marka oraz blog pszczoła- w- wazonie
, a ponieważ nie stanowię już żadnego zagrożenia rankingowego dla nikogo,
wreszcie będę mogł pisać dla samej przyjemności pisania tutaj na tych
blogach, raz na jakiś czas zamieszczając swój tekst, który życzliwi mi
ludzie zgodzili się wkleić wraz z moją autoryzacją. Mogłoby się wydawać, że
wystarczyło się zalogować, ale ONET nie zareagował jakoś na moje skargi i
nie raczył nawet usunąć obrażające moją rodzinę teksty, więc ja się już z
ONETEM nie utożsamiam, ale też nie chcę, by przez administratora portalu
czytelnicy nie mieli możliwości mnie od czasu do czasu poczytać, skoro z
mojego powodu na tym falsie w jeden dzień było ponad 12 000 wejść, to o
czymś świadczy i czuję się zobowiązany do utrzymania z czytelnikami
kontaktu, robię to w ten właśnie sposob, dzięki uprzejmości innych blogerów.
Moj nick jest moją własnością i tylko w ten sposób, w opcji zalogowanej
podpisuję się i nikt tego pospisu, jeśli jest zalogowany nie podrobi:


Tolek.

azazelski@onet.eu

 

 

19 thoughts on “Witamy Tolku

  1. Chodzi Ci o link do strony Azazela? juz usunalem. Cholera cos sie popsulo, na niebiesko wszystko jest, ale przy innych artach linki na czerwono normalnie :silly:

  2. Bardzo serdecznie dziekuje za umozliwienie mi pisania, bo jakos cholera zyc bez tego nie potrafie. Rozkladam to moje pisanie na dwa blogi, bo co drugi tydzien(dzis wyjatkowo) bede Was prosil o umieszczenie notek do momentu, az nie stworze jakiegos miejsca w sieci dla siebie. Po prostu nie chce naduzywac Waszej goscinnosci. Onet mnie zaskoczyl kompletna ignorancja, mimo, ze na mnie niezle zarobil chciazby z racji reklam. No cóz, nie pierwszy i nie ostatni raz, wiec nie zamierzam sie z nimi kopac.
    Dzieki raz jeszcze, niech Slawkowi, który okazal sie czlowiekiem nie tylko malutkim, ale i bardzo nedznie piszacym szczesci sie w swiecie intryg i oszczerstw. Chyba juz wszyscy wiedza w sieci kto to jest, próbke swojej niskiej moralnosci zostawia niemal codziennie u siebie, wystarczy czasem przesledzic jego komentarze odnoszace sie do mojej osoby, czy Marka. Nie oszczedza tez komentujacych. Udowodnilismy mu tylko jedno, ze jest ogromna róznica w byciu rzemieslinikiem i artysta, a sadze, ze i rzemiosla temu panu nie dostaje. Dziekuje raz jeszcze Marek.

  3. Dzieki Stary usuwaj, z Onetem to ja nie chce miec nic wspólnego juz, u Leny jestem tylko z racji moich wiernych komentujacych( nie uwlaczajac tym jej blogowi, bo dziewczyna dobrze pisze i jest na tym Onecie,ale ja sie raczej z nia jako przychylna mi osoba utozsamiam i masa fajnych osób, niz z tym beznadziejnym portalem), dostalem naprawde duzo maili z prosba o wklejenie, gdzie mozna bedzie mnie podczytywac i dziekuje raz jeszcze Marek za goscinnosc.

  4. Pisz u mnie nawet codziennie, miejsca na stronie i transferu mam tyle ze kilkanascie artów i tysiace komciów dziennie nawet polowy nie zabiora tego co jest. Pisz ile chcesz, bedzie w dziale Azazel i odsapniesz od trolli wreszcie, tu jest spokój i cisza. Te IP to cos wspanialego 😀

  5. nie mialam pojecia ze swiat blogow tak wyglada,ze sa spolecznosci,emocje,krzywdy,ciesze sie ze trafilam od razu w mile miejsce,no to ja tez witam serdecznie Azazela w troche nowej tu roli:-)

  6. Niestety tak jest w kazdej grupie gdzie liczy sie miejsce. Slawek w pogoni za rankingiem popularnosci oszalal, i na co to w sumie jest? niszczyc czlowieka dla pozycji w rankingu?

  7. Myslalem, ze srodowisko blogerów nie rzadzi sie prawami dzungli i o poczytnosci decyduje talent blogera, ale widac jest inaczej.
    Jak dotad nie mialem mozliwosci poznac stylu Azazela, jestem ciekawy o czym i jak pisze, nie bede szukal po archiwach, poczekam na nowe artykuly 🙂

  8. I po co ten jad, pisz Pan Panie Slawomirze swoje artykuly (nie znosze Twojego stylu) i skup sie Pan tylko na tym. To czytelnicy decyduja co chca czytac i tak jest najlepiej. Moze powinniscie rozwiazac problem po mesku? 🙂

  9. Niestety stary, to jest dzungla i bagno, ale w sumie zawsze tak jest ze musi byc jakis bodziec do rozwoju, Slawek jest takim bodzcem wlasnie 😀

  10. No i Slawkowi puscily nerwy kompletnie. Tak to jest gdy sie na kogos pluje, i nagle sie poczuje jak to jest jak sprawy ujrza swiatlo dzienne. Tchórz a nie facet.

  11. Chwala Ci, Administratorze!!! Dobra literatura moze i sama by sie obronila, ale lepiej jest gdy ma wokól przyjaciól. Juz powoli wpadalam w przygnebienie, ale dzieki Tobie i Lenie bedzie mozna poczytac tolkowe przemyslenia. A pewnie i Wy macie sie czym podzielic. Przybylo mi dobrej literatury. Hura!!! 🙂

  12. Widocznie nie bylo tak sterylnie. Ludzie nie uwazaja na to co mówia ani w realu ani w sieci. A przeciez wolnosc slowa nie polega na tym, ze mozna obrazac innych bezkarnie. Wtedy naruszasz moja wolnosc do dobrego imienia. I co wtedy? To bylo do tych, którym wydaje sie, ze moga wszystkich dokola opluwac i nikt na to nie zareaguje, bo jest „wolnosc slowa”

  13. Pragne zauwazyc ze na twoim starym blogu znajduje sie tez inny link ❗ . Czy nie powinien byc usuniety ❓ 👿

Dodaj komentarz

Top