Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Errata do śmierci Kici

Errata do śmierci Kici

Wróćmy do dnia wczorajszego, w którym chmury przesłoniły słońce, moje miauczące i gryzące mnie jak byłem niegrzeczny słoneczko. Kocica nie żyje, i jak każda tego typu sytuacja, wykorzystałem ją do maksimum obserwując i zapisując wszelkie moje myśli, emocje i skojarzenia chcąc wydobyć z nich naukę o sobie, o tym kim jestem. Bo mimo spędzenia prawie 31 lat kompletnie nie wiem nadal kim naprawdę jestem. Marek? Polak? To tylko etykietki, i te nic mi nie mówią. By poznać trzeba obserwować, badać, zapisywać i analizować. Ale przejdźmy do rzeczy.


Kot umarł. Było to dla mnie ciosem. Dla każdego by było, prawie każdego. Przed jej uśpieniem i po nim dusiło mnie w gardle, jednak tłumiłem się przed okazaniem uczuć, mężczyzna ma nosić spodnie i tak trzeba się zachowywać, na twardo. Po wszystkim, już u siebie w domu, będąc bezpiecznym, bez spojrzeń innych, oglądając jej zdjęcia rozpłakałem się. Doskonale wiem że stłumiona emocja chowa się w podświadomości, i jak lis w kurniku potrafi porządnie narozrabiać. Trzeba się wypłakać, pozwolić by emocje żalu, zranienia, strachu i gniewu rozładowały się, znalazły ujście. Po tym poczułem się zmęczony ale i odprężony. Później nie czułem już nic na ten temat, i zauważyłem jak z uporem maniaka część mnie próbuje cierpieć, martwić się. Przyjrzałem się temu dokładniej – działa tu przeświadczenie że człowiek dobry musi płakać po śmierci swojego zwierzaka, martwić się, a gdy nie czuje negatywnych odczuć – jest zły, jest psychopatą, nieczułym wieprzem bez uczuć wyższych. I właśnie ta część mnie próbowała cierpieć. Znowu inna część mojej osobowości powiedziała, chociaż nie bez trudu, że stało się, trudno, życie toczy się dalej i mówiąc słowami Jezusa – niech umarli grzebią umarłych.


Szczerze mówiąc żal po śmierci kogoś nam bliskiego jest niezwykle egoistyczny. Czemu nie płaczę że miliardy zwierząt codziennie umierają z różnych względów na całym świecie? Moja kicia miała ze mną i rodzicami dobrze(od kilku lat mieszkam na swoim, a kicia była z rodzicami), miała jedzenie, spanie do oporu, brak jakichkolwiek zagrożeń zewnętrznych, zawsze głaskana, rozpieszczona, hołubiona przez wszystkich. Miała koci raj na ziemi. Inne koty tyle szczęścia nie mają – po pełnym strachu, bólu i głodu życiu kończą w szczękach psa czy też rozszarpane przez inne mruczusie w walkę o dominację w blokowej piwnicy. O zgonie w konwulsjach i pisku bólu po zatruciu się trutkami czy też zakoażonym pożywieniem nie wspomnę. A kochane myszki? Wiecie jak mruczusie się z myszką rozprawiają? To nie jest szybka śmierć. Kot rani ją, bawi się jej umieraniem. Pozwala jej uciekać po czym znowu rani. Czemu nie jest mi żal i nie szlocham nad losem miliardów skatowanych myszek? Sami widzicie – chodzi nie wcale o dobroć dla zwierzaka, ale o to że przyzwyczailiśmy się do niego. Podobny żal odczuwamy gdy stracimy jakiś ukochany przedmiot. I zwierzę, i człowiek, i przedmiot – stymulatory naszych umysłów i emocji. Tracimy coś co nas stymulowało, pobudzało i nagle nam to zabierają, to oczywiste że wtedy cierpimy. Ale nie jest to żadna szlachetność, a jedynie egoizm. A jeśli jest to egoizm, bez sensu jest trzymanie w sobie tego. Trzeba wypłakać się, i iść dalej, coraz wyżej. Umarli już nas nie dotyczą w żaden sposób.


Oto umierają w tej chwili dzieci w Afryce z głodu, bo ich tatusiowie i dziadkowie przehandlowali pomoc żywnościową z zachodu na kałasznikowy. Czemu nie płaczę z ich powodu, a płaczę z powodu kocurki która żyła w ciepełku, i w spokojny bezbolesny sposób odeszła trzymana przez osobę której ufała i z którą się czula bezpiecznie? Czy utrzymywanie w sobie cierpienia i smutku ma jakikolwiek sens? Czy jest sens zmarnotrawić życie na rozpamietywanie zmarłych? Co to im da? A co da nam, oprócz tego że zabierze nam własne życie? I oto leżąc w szpitalu, wiedząc że za chwilę odejdziemy, robimy rachunek sumienia i do czego dochodzimy? Że zamiast żyć martwiliśmy się zmarłymi kotkami, pieskami, krewnymi. Żyć nie pożyliśmy, a teraz umrzemy i będziemy tęsknili za życiem, materią i emocjami w świecie bardo, dlatego jak najszybciej znowu się inkarnujemy na ziemi. I tak w kółko – żyjemy i marzymy o śmierci która ma nam dać rzekomo ukojenie. Umieramy i tęsknimy za życiem. I to jest wielki błąd – żyjemy po to by żyć. Powtórzę – niech umarli grzebią swoich umarłych. Kogo jak kogo ale Jezusa możecie posluchać. Mnie też przy okazji.


W artykule w którym w chwytający za serce sposób piszę o znalezieniu kici gdy umrę – wzruszające, pokazuje w jakiś sposób moją romantyczność która wcale nie była udawana, pisałem to szczerze w tamtym momencie – ale nie ma w tym ani za grosz prawdy gdy teraz o tym myślę. Przypomniałem sobie śmierć dziadków których bardzo kochałem, dziadka który wył i błagał mnie w Konstancinie by go zabić bo nie wytrzyma bólu, no i co? Ano nic – zapomniałem o tym. Pamiętam dziadka, ale bez emocji zupełnie. Może gdybym wszedł bardzo głęboko w pamięć, odnalazlbym w dzieciństwie emocje wiążące się z dziadkami, i może nawet rozczulił się. Tylko po co? No właśnie. Ale po co szukać tak daleko? Kilka lat temu, pewna Pani mnie tak załatwiła że pół roku miałem depresję na skraju samobójstwa z rozpaczy. Chciałem ją zabić, a później siebie, i nie były to mrzonki, ja się do tego przygotowałem. Pomińmy dlaczego tego nie zrobiłem a zastanówmy się nad tym, co czuję teraz – śmiech. Widząc tą Panią ogarnia mnie śmiech. To co sprawiało że wiłem sie w rozpaczy i upokorzeniu, teraz mnie śmieszy. Śmieszy mnie moja reakcja, jej gierki, jej nadzieje na uzyskanie szczęścia kosztem innych i to co z tego wynikło. A wynika zawsze z takich sytacji tylko nieszczęście, mimo że pozornie na początku wszystko sie układa wspaniale.Śmieję się z moich mrzonek, falszywych nadziei i tego jak sam w beznadziejnej sytuacji się oszukiwałem.


Skoro po paru latach, (nie ukrywam że poddałem sie terapii sam na sobie) moja pamięć się rozładowuje emocjonalnie, to zakładając że dożyję 80tki (co jest bardzo możliwe biorąc pod uwagę ze pochodzę z długowiecznej rodziny i że wcześniej coś mnie nie rozjedzie) to przed śmiercią ja już nawet nie będę mgliście pamiętał tego co się teraz dzieje. Pomijam już fakt śmieszności szukania kogoś po śmierci – nie ma tak. Tam są wszystkie emanacje kiedykolwiek istniejących istot, więc nie ma szukania – wszystko po prostu jest, jeśli będzie potrzebne dla duszy i doświadczenia zanim znowu się inkarnuje. Chciałbym jednak podkreślic ważną rzecz – dla mnie pamięć szybko traci emocjonalny ładunek ponieważ wszystkie negatywne wspomnienia czyszczę, przebaczam, życzę dobrze. Jeśli ktoś ma bardzo niską samoocenę, a takich ludzi jest bardzo wiele, każdą najmniejszą nawet urazę przechowują w sobie, i nie pozwalają sobie by ją zapomnieć. Pochłania to gigantyczne ilości energii, i sprowadza chorobę na tego człowieka. Chorobę albo nieszczęścia. Gdy zaczynają przebaczać by pozbyć się tego gówna z siebie, nic to nie daje bo sami się uważąją za zero i te wspomnienia jak ktoś 20 lat wcześniej ich zwyzywał są dla nich jakby potwierdzeniem że są kimś ważnym (!) dlatego polecam moje artykuly na ten temat – zanim zacznie się wybaczać, najpierw trzeba się zacząć chociaż troszkę doceniać, szanować. Inaczej proces wybaczania i odciążania wspomnień negatywnych nie ma najmniejszych szans powodzenia.


Warto wspomnieć o jeszcze jednej, bardzo ważnej sprawie. Zwierzęta domowe z którymi żyjemy, które kochamy – nadajemy im zdolności których one nie mają. W swoim umyśle wierzymy że są jak ludzie, nadajemy im indywidualność bo bardzo tego pragniemy. Jednak tak nie jest. Niemało jest przypadków że emerytka mająca swojego ukochanego mruczusia którego traktowała jak swoje dziecko, jadł ją po jej śmierci mimo że miał swoje rozsypane kocie jedzenie. Ja sam wielokrotnie łapałem się na myśli, że moja kicia tak naprawdę mnie rozumie, że tak naprawdę tylko udaje cymbała gdy do niej mówię. Jednak prawda jest taka, że zwierzę jest zwierzęciem, i wiem że ta prawda nie dojdzie nigdy do naiwnych umysłów nasiąkniętych pięknymi książkami jak np moja ulubiona, Dr dolittle, a o filmach nie ma co wspominać, bo co drugi jest o gadających rybach czy owadach. Tą prawdę poznają też w ostatnich chwilach swojego życia ludzie chcący nakarmić dzikie duże zwierzęta, np niedzwiedzia który wcale nie jest łakomym na miodek misiaczkiem marzącym o drapaniu po brzuszku, a dzikim i agresywnym z głodu zwierzęciem, podobnie jak tygrys który nie jest słodkim tygrysiem i kiciusiem, a próba gry z nim w łapki kończy się natychmiastowym zjedzeniem nieszczęśnika który nie czyta moich artykułów.

Zdjęcie jest zrobione z miejsce gdzie Hania lubiła leżeć i patrzeć na świat.

 

24 thoughts on “Errata do śmierci Kici

  1. Piszesz o zalobie po zmarlych, a równiez dotyczy ona tych, którzy odeszli – wcale nie smiertelnie. Przywiazanie niesie w sobie cos takiego, ze po stracie przechodzimy zalobe, która jest konieczna dla oczyszczenia, pogodzenia sie z tym faktem, byc moze wybaczenia (w przypadku osoby, która zrobila nam krzywde). Jesli chodzi o rzekome „dobro” w stosunku do zwierzecia, to ja bym tego tak nie nazywala – chodzi o szczery ból czy zal po stracie, z którym nalezy jak najwczesniej sie uporac lub w najgorszym wypadku chodzi o zal na pokaz, czyli „dla ludzi”, zeby nas nie wytykali palcami, nie posadzali o zlo (bo jesli nie placzesz, to Ty nieczuly i niewrazliwy jestes). Mam wrazenie, ze to miales na mysli. Tak jest w naszej kulturze, ze zalobe nalezy nosic przez okreslony czas, w odpowiedni sposób ja eksponowac. A ja mysle, ze kazdy powinien nosic ja jedynie w sobie. No i w kazdym przypadku bedzie to sprawa bardzo indywidualna.

  2. Wlasciwie to tylko jeden wniosek sie nasuwa: lepiej nie przywiazywac sie do nikogo i niczego, a przynajmniej miec swiadomosc, ze nic nie jest na stale oraz na zawsze, jedynie moze takim byc ale poprawke nalezy zawsze brac i spodziewac sie róznych naglych zwrotów sytuacji. Mniej boli? Chyba tak. Sprawdzilam to juz na sobie. O zalobie wówczas nie musi wiedziec nikt, poza mna. Idziesz dalej, bo to jest zycie. Dla silnych ludzi. Pomimo calej wrazliwosci, która nie swiadczy o slabosci.

  3. Dopóki mamy ego, przywiazujemy sie. Próba nie robienia tego spowoduje chorobe psychiczna. Trzeba poznawac wlasne ego, obserwowac sie i coraz wiecej lubic a wtedy ego zniknie, i znikna tez jego demony. Na sile nic sie z nim zrobic nie da. Kazdy wysilek go wzmacnia.

  4. Ojjj Mistrzu jeszcze nie opanowalam galopu 🙁 konia juz mam..a od myslenia do realizacji to czasem jest przepasc nie do przejscia…dziekuje za chec pomocy ale wiesz jak to jest z tym towarem i macantem :dry:

  5. Ja tez mam konia, dobrze wytresowanego. Niewielki moze jest, ale takie sa teraz w modzie. Maly ale jary jak mawiaja.

  6. OOO tak.. wiem Mistrzu..czytalam.. zacisnij i popusc..cwicze 😀 …i to nie ten co sie mierzy w klebie…ja tez mam troche czesci z tych co wracaja do mody 🙂 pa

  7. Cwicz Ewo kochana cipeczke, cwicz caly czas zeby malzonek mial dobrze w Twych ramionach i nie poszedl do innej 😆

  8. Ego potrafi sie wspaniale zakamuflowac w szaty dobra, jestem pewien na 100% ze masz ego, a jaka maske to ego ma to juz inna sprawa 😆

  9. Mistrzu ja myslalam raczej ze to Ty cwiczysz zeby sobie tak pogalopowac do rana 👿 ja tylko tak profilaktycznie dla tych co wracaja do mody.. na wszelki wypadek jakby sie taki trafil :woohoo: Mistrzuniu a z moich ramion nikt nie ucieknie mam bardzo silne miesnie ud i zaciskam przy kazdej próbie wyrywania..malzonka na razie pogonilam i jeszcze nie tesknie… poddaj sie Mistrzu a bedziesz Wielkim 👿 😛 dobrej nocy 🙂 pa

  10. Wpadnij Ewcia, poprzytulamy sie, kawke wypijemy, mam smaczna z biedronki „3w jednym” pogadamy o Bozi, pomiziamy sie etcetera 😀

  11. a czy tesknota jest egoizmem?umarlych nie widzisz,sa w innym wymiarze,tak jak np wielkie istoty duchowe,albo ta Najwyzsza,wielu chce ja odczuwac,nie powiedza ze w zaden sposób ich nie dotyczy,bo jest w innym „wymiarze,chodzi tylko o to jak dotyczy.a czy kotek nie ma indywidualnosci?czy mozemy to wykluczyc bo pewien kotek podgryzl pania?sa slodkie dzieciaczki co mamusie nozem potraktowaly,a byly ludzmi,podobno z osobowoscia taka czy inna.mój kot sterczy pod drzwiami na 5min przed moim dojsciem do bloku,(sprawdzone nie raz)koty klada sie dokladnie tam gdzie boli,bo lubia taka energie brac sobie,zdarza sie ze zabieraja koty do szpitali,przypuszczam ze dla kotka jedzacego pania tej pani juz tam nie wyczuwal w ogóle.zwierzeta sa podporzadkowane prawie calkowicie instynktowi,my troche w mniejszym stopniu,kiedys robili badania czy decyzja mrówki czy skrecic w prawo czy w lewo,jest calkowicie bezmyslna:-)i wlasnie nie pamietam wyników

  12. :woohoo: 😀 to ja poprosze herbatke z Lidla..biedronki bywaja trujace..nie lubie substytutów..trzy w jednym 😯 , jeden jest jeden, a kawa jest kawa lubie z cukrem bo nie dbam o diete, nie lubie proszków wole plyny..Mistrzuniu wpadac tez nie lubie ..swoje kontrolowane wpadki odchowalam 😛 mizianie lubie ale wtedy nie móglbys wstac :woohoo: …dobra mozesz przyjechac dam ci raczke do pocalowania, piekna tez 😀 , nooo moze pozwole ja dluzej potrzymac 👿 🙂 milego dnia

  13. Ciekawe te badanie, wiesz? bardzo jestem ciekawy co im wyszlo? w ogóle w duchowosci zwierze nie ma duszy tylko dusze grupowa, troche to pokomplikowane ale np zwierzeta maja karme co ciekawe.

  14. tygrysku 👿 ale ja zawsze bede piekna obojetnie w jakim ciele i wieku..cialo tez bedzie piekne.. nie musze dbac o diete bo jem to co lubie a tego najczesciej domaga sie mój organizm..teraz mam ochote na ptasie mleczko Wedla, smietankowe koniecznie do wiczora odleci w chmurki moich usteczek..cale pól kilo..oooo lece do sklepu:) tooo paaa:)

  15. Mistrzu..nasze zycie sklada sie z emocji i dobrze ze tak jest…mamy swoje chwile slabosci i wylewamy lzy i tez dobrze ze tak jest..mamy tez swoje male swiatki i wielkie rzczy ..dla nas male i dla nas wielkie…moze to wynika z naszego poczecia..nie rodzimy sie w przestrzeni z jajka i nie latamy w niej..rodzimy sie z ciasnej przestrzeni i takiej potrzebujemy do zycia …naszych waznych ludzi, naszych waznych spraw, naszych waznych zwierzat..o calym ogromnym swiecie wiemy ale czujemy i kochamy nasze wlasne…Mistrzu a ja uwazam ze na swiecie byloby pieknie gdybysmy potrafili zajac sie naszymi wlasnymi malymi swiatkami, zajac uczuciowo..zostawili ten wielki swiat do podziwiania jak widok z Twojego okna, jak przestrzen podziwiana przez Twoja kotke…..moze to by stworzylo ciag pieknych ogniw ludzkosci..moze zachlannosc nas gubi…milego dnia, ja podziwialam piekno mojego ulubionego konia:)

Dodaj komentarz

Top