Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Czy wiesz co jest po śmierci?

Czy wiesz co jest po śmierci?

Ludzie wkraczajacy na ścieżkę rozwoju duchowego, pytają o śmierć. Nie wiedzą kim są, żyjąc jak automat, zgodnie z aktualnie obowiązującymi normami i nie wychodząc poza nie ze strachu, nie wiedzą po co żyją, nie wiedzą co ze sobą zrobić w deszczowe popołudnie, a chcą poznać cali rozpaleni z ciekawości tajemnicę śmierci. Co po niej jest? Jaki jest limit grzechów na piekło? Ile trzeba dać na tacę by dostąpić zbawienia i siedzieć po prawicy Najwyższego, i śmiać się z wysokiej chmury (machając wesoło nóżkami) z potępionych bliźnich patrząc na ich kaźń podjadając popcorn?

Prawdziwy nauczyciel jednak w tym temacie milczy, a mówić może jedynie dyletant, chcący nakłonić ludzi do swoich wierzeń, zależnych od tego kto mu te wierzenia „sprzedał” w młodości a „nauczyciel” w nie uwierzył i uznał za prawdę. Ale swoje własne wierzenia są jedynie ograniczeniem człowieka ktory się uważa za nauczyciela, a nie wyzwalają nauczyciela i jego ucznia ani z codziennych cierpień, ani nie budzą ze snu który wszyscy śnimy, budząc tylko kolejne podziały i duchowe awantury nie dające ukojenia.

Gdy szarpiesz się w życiu, doswiadczając wielu stresujących wydarzeń, doświadczasz zgorzknień, frustracji i masz wszystkiego dość, Twoja wyobraźnia kreuje wizję nieba jako miejsce gdzie jest błogi spokój. Gdy jesteś biedakiem, niebo jest miejscem wybrukowanym złotymi monetami a z nieba leje się deszcz dolarów, a darmowe sklepy kuszą najdrozszymi gadżetami. A więc jak żołnierz Radziecki wyzwalający Europę obwieszasz się złotymi zegarkami, najlepszymi ciuchami, wskakujesz w pozłacanego rolls royce’a i pędzisz, ale oto Twój entuzjazm gaśnie, gdyż niebo jest nie tylko dla Ciebie, i wszyscy też to mają. Zrzucasz wreszcie te zegarki, pierścionki, szmaty, i nadal nie czujesz się „jak w niebie” gdyż bogactwo nie istnieje gdy wszyscy mają to samo, a jedynie wtedy gdy jeden nie ma a Ty masz, ale skoro jesteś w niebie, wszyscy mieć muszą. W piekle też bylibyście równi, wszyscy nic byście nie mieli jeśli piekło jest odwrotnością nieba. I tu źle, i tu niedobrze. Gdy całe życie byłeś impotentem, zakompleksionym facetem nie mogącym przełamac wstydu i nieśmiałości wobec drugiej płci, i z czasem wstydząc się swojej nieśmiałości zacząłes nienawidzieć kobiety za swoje ograniczenia, a nawet nauczać o świętości celibatu, niebo będzie dla Ciebie jedną wielką, ociekającą nasieniem kopulacją a Ty będziesz w tej wizji nie facetem z penisem, ale penisem z facetem.

Wszystkiego czego Ci brakuje, czego jak wierzysz (słusznie bądź nie) nie doświadczysz już nigdy w życiu, będziesz oczekiwał w niebie jako kompensację i rekompensatę za swoje cierpienia. I to jest przeszkoda przed poznaniem nieba już tu i teraz, w tym świecie, tej inkarnacji i w tym ciele. Ludzie kręcą z niedowierzaniem głowami gdy piszę te słowa, jak to, niebo na ziemi? Za życia? W tym padole łez? Z tym pier… szefem i z tą jeba.. teściową? Z otyłą małżonką która wśród ludzi jest pełną seksapilu, opanowaną i spokojną damą a w domu wrzeszczy i płacze bo sąsiadka ma futro a ona nie ma, a Ty jako mąż „nie masz jaj”, „nosisz spodnie czy nie?”, jesteś „zasranym nieudacznikiem” i odwieczne „czemu nie wyszłam za Marka, żyłabym w raju teraz”? Jasne że tak. Niebo nie jest stanem spełnienia pragnień które teraz odczuwasz, gdyż to jest poziom jedynie biologiczny.

Wyobraź sobie pustynię, i jak dogorywasz na niej z braku wody. Każdą sekundę spędzasz na  marzeniach o chłodnej wodzie, zmrożonej butelce coli z lodem, pluskasz się w czystych, głębokich jeziorach czy figlujesz z piersiastymi syrenami pod wodospadem które nie mogą przed Tobą uciec (i nie chcą, tylko udają). Niebo dla Ciebie będzie w tej chwili gdy umierasz ociekało wilgocią, gdyż jej Ci brakowało, a piekło miejscem gdzie nie ma wody, a jest tylko suchość istnienia. W tym samym czasie umierający w klatce wodnej (więzień zanurzony w wodzie po szyję w klatce z bambusa stojącej w jeziorze, umierający z głodu) wyobrazi sobie niebo jako krainę zupełnie bez wody, za to pełną smacznego jedzenia. Piekłem natomiast będzie niebo umierającego na pustyni, pełne wody której więzień nienawidzi i w której w męczarni skonał.

Czy niebo jako stan duchowy może spełniać biologiczne potrzeby? Na pewno nie. Co ciekawe ludzie umierający z głodu przeważnie w następnym życiu zostają albo nieprawdopodobnie grubi, albo bardzo chudzi, w obu przypadkach w silnym stanie chorobowym, walczący z kościołem stają się księżmi, rasiści murzynami a żydzi antysemitami. Ale wróćmy do umierającego z pragnienia na pustyni – spełniają się jego wielkie pragnienia, i znajduje sie w wodnym raju. Już w niebie, krzycząc z rozkoszy opija się wiadrem z zimną cola, wymiotuje z przepicia, i po chwili gdy się uspokaja dostrzega że z chwilą zaspokojenia pragnienia już nie ma go, zniknęło, wprawdzie tylko na jakiś czas ale zniknęło. Chcesz całą wieczność się opijać i rzygać? Ma sens takie niebo? Nie ma. Przecież teraz nie chce Ci się pić, a jeśli chce – wypij dwie, trzy szklanki wody. Już? I jak się czujesz? Robi Ci się niedobrze i nie możesz patrzeć na wodę? A widzisz. A miało być tak niebiańsko. Pragnienie a niebo to dwie zupełnie rozdzielne, i nie mające nic wspólnego ze sobą sprawy.

Prawdziwy nauczyciel doskonale znając ograniczenia duchowe swoich uczniów, nie odpowiada nigdy na pytania o niebo i piekło, gdyż uczeń, człowiek myślący w kategoriach ego i jego pragnień, nigdy nie zrozumie czym jest prawdziwe niebo. Mistrz robi coś znacznie lepszego – poprzez nauki i ćwiczenia, doprowadza ucznia do stanu gdy wszelkie pragnienia zaczynają zanikać, ego się rozpuszcza w ogniu miłości i istota uważająca się zawsze za Zenka czy Kazika, nagle odczuwa że jest kimś znacznie więcej – kimś kto nie ma nic wspólnego z osobowością, bo tą w każdym życiu miał inną i aktualną straci w ogniu oczyszczenia po śmierci. Osobowość jak szata skrywa prawdę, naszą prawdziwą istotę, nazwaną na wschodzie wieczną i niezniszczalna jaźnią. Gdy boisz się śmierci, tak naprawdę boisz się jej straty, tymczasem strata jej jest stratą pasożyta, którą odczujesz jako wielką ulgę i oczyszczenie. Gdy pragnienia ciała a później umysłu przestają być celami życia, dopiero wtedy odkrywa się przed nami prawdziwy sens życia, i stan duchowego nieba, niezwykłej lekkości i niezależnej od żadnych czynników, zaraźliwej radości i szczęścia, miłości i braterstwa z wszystkimi istotami we wszechświecie. Wcześniejsze wyobrażenia życia po śmierci są nic niewartymi bajkami, gdzie Jezus Chrystus (jeśli wierzyło się w Jezusa i urodziło w sferze wpływów chrześcijaństwa) zabiera na niekończącą się imprezę z najlepszym jedzeniem, zimna wódką bez limitu i dziwkami, a jako bonus można z podniecenia oblizując sumiaste wąsy pooglądać skwierczących, i wyjących z bólu i przerażenia sąsiadów na piekielnym grillu, ktorzy za życia sprawili zbawionemu sprawiedliwemu tyle cierpienia, mając lepszy samochód i telewizor, a zbawioną sprawiedliwą zraniła sąsiadka większym biustem i ładnymi bluzeczkami.

 

Wiec gdy pytasz mnie, nauczyciela, co jest po śmierci – milczę. Ale gdy zapytasz mnie o numer mojego konta bankowego, nie szczędzę słów. Oto duchowa doskonałość. Amen.

 

Dodaj komentarz

Top