Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Osho

Osho

Ludzi którzy poznali prawdę było wielu. Prawda jest jedna, ale jej aspektów jest wiele, tyle ile ludzi którzy ją dostrzegają i opisują w znany sobie sposób. Dziś opiszę człowieka którego duchowy wpływ na ludzkość uważam za największy w 20 wieku.

Osho czyli Bhagwan Shree Rajneesh , urodzony w Indiach mistrz duchowy, zmienił wiele w sposobie postrzegania duchowości – ogromu tych zmian do końca nie wszyscy rozumieją. Przybliżę Państwu przyczynę dla której Osho był realnym, jak najbardziej prawdziwym Mistrzem i na czym tak naprawdę polegała jego wielkość.

 

Duchowość jest znana od tysięcy lat, i zawsze jej celem było zblizenie człowieka do sfery Boskości, zaznanie ukojenia, a także danie poczucia sensu i celu przed niebezpiecznym, wydawałoby się że bezsensownym i niezrozumiałym życiem. Njapierw byli w prymitywnych osadach szamani skaczący w amoku naćpani wokół ogniska, potem kapłani, pełniący w społeczeństwie bardzo ważne funkcje, przede wszystkim gloryfikowali biedę wmawiając ludziom że ta da im zbawienie po śmierci, po to by władca mógł nałożyć na nich podatki na armię którą chciał napadać innych, i wreszcie dodający otuchy żołnierzom by chętniej umierali za ambicje władcy wywołującego wojny, obiecując im niebo po śmierci gdy umrą w walce czy też zostaną kalekami. I ta właśnie duchowość, a także jej druga strona, materializm, były jasno zdefiniowane. Duchowość to biedny ubogi mnich, żebrzący o jedzenie by ukorzyć swoje ego, i nie chcący splamić swej duszy bogactwem czy diabelskim seksem i pożądaniem które wybija go z kontemplowania Boskości. Świat materializmu to sfera gdzie istnieje sex, pieniądze, władza, grzeszne uciechy i folgowanie swoim żądzom. Czas płynął – zmieniały się religie, strefy wpływów, terytoria zmieniały swoich władców, upadały cywilizacje i mocarstwa – ale ten podział pozostał, przetrwał wszelkie zmiany.


I wtedy pojawił się Osho, człowiek który jasno się wyraził ze podział ten jest chory, nie mający nic wspólnego z duchowością. Bóg, życie, to wszystko co istnieje. Sex jest Boską siłą, pieniądze są też Boskim darem gdyż co to sa pieniądze? To odpowiednik towarów czy usług. Czy chleb jest zły w takim razie? To jest własnie pieniądz, stworzony by było łatwiej wymieniać się tym co nam trzeba. Chleb, buty, woda – czy to jest diabelstwo, grzech? Na pewno nie. Czy dentysta leczący nam bolące zęby jest szatanem? Tak się tylko wydaje, w czasie borowania – jednak gdyby nie on, ból zęba przeszedł by w agonię. A też jego usługa to pieniądze, gdyż wiedza czas i materiały kosztują. Gdy świętemu mnichowi psuje się ząb i zwija się z bólu, nie leczy go Bóg, a dentysta. Idzie wtedy do dentysty, który latami się uczył, musiał kupić sprzęt lekarski, wziąść kredyt, nie miał czasu na modlitwy bo uczył się leczyć zęby – i mnich musi skorzystać z pomocy tego który jest po drugiej stronie i żyje pieniędzmi. Gardzi pieniędzmi, jednak z nich korzysta. Czy to nie jaskrawa obłuda? Zdanie się na Boga jest bardzo polecane – ale który ze świętych mając ropień dziąsła zda się na Boga mając obok dentystę? No własnie. Bóg działa także poprzez dentystę, pieniadze, materię.

 

Pieniądze są z natury dobre, jednak można je wykorzystać źle. Można zrobić dobry uczynek i dać mi, autorowi tegoż artykułu pieniądze na nowy zegarek casio (i iść niemalże żywcem do nieba). Można też wynająć killera by zabił człowieka czyli dokonać złego uczynku. A sex? Można nim ukazać w piękny sposób miłość swojej kobiecie, a można też używać go by związac ze sobą człowieka, upokorzyć go, wyżyć się traktując z pogardą czy też dzięki dobremu seksowi udać miłość i wykorzystać w celu podżyrowania kredytu czy innego oszustwa. Święci mnisi na wschodzie używali miseczek z których jedli, i traktowali je obojętnie. Ale miseczką można kogoś uderzyć i zabić. Tak samo można zrobić z pieniędzmi i seksem – czemu więc miseczki nie potępili, a potępili bogactwo i seks? To jak coś wykorzystasz zależy od Ciebie, nie od przedmiotu. Przedmiot w ręku zawsze robi to co każe głowa. Wniosek jest prosty – święci mnisi szli po linii najmniejszego oporu, modlili się i medytowali tak jak Mistrzowie ich nauczyli, i owszem – mieli kontakt z Boskością, uzdrawiali, mieli wizje szczęśliwości i stany wielkiej błogości – ale nie ruszali skostniałych wzorców myślowych, z lenistwa. Do rewolucji w myśleniu i prawdziwej zmiany nie wystarcza siedzenie w górach i jedzenie korzonków – tu trzeba prawdziwej wolności umysłu, i taką właśnie Osho posiadał.

 

Gdy mnich siedział w medytacji, było mu dobrze. Gdy widział kobietę jak przechadzała się, leniwie ruszając biodrami, w młodym mężczyźnie, kandydacie na świętego rodziła się przemożna chuć. Chciał przemóc w sobie pragnienie schwytania niewiasty i wychędożenia jej w krzakach, by oddać się medytacji. Ale wizja bioder, smukłych łydek, połyskujących blaskiem rozkoszy ud prześladowała go na jawie i śnie. Czyż więc nie jest to dowód że kobieta jest wysłannikiem Szatana? A więc trzeba kobiety znienawidzić, wyrzec się ich, gardzić nimi. Gdy opada Cię żądza, biczujesz się, katujesz, wreszcie kastrujesz by zlikwidować te emocje które nie pozwalają Ci medytować. Co ciekawe, im więcej odsuwasz od siebie kobiety, tym bardziej myśli o nich Cię nachodzą, prześladują, niepokoją. Kastracja też niczego nie załatwia, „święci” za te okaleczenie którego dokonali zawsze obwiniają kobietę, nigdy siebie. Po pewnym czasie takiej walki nasz przykładowy „święty” to człowiek z silną nerwicą, nienawidzący kobiet, duchowo na poziomie legwana a jego medytacja to tylko sen albo silny trans hipnotyczny, gdyż w jego stanie umysłu jest tyle nienawiści i odrazy że medytacja jest absolutnie niemożliwa.

Osho proponuje zamiast takich urągających zdrowemu rozsądkowi scen – kochać się z kobietą, najeść, wszystko z umiarem, wygodnie i modnie ubrać – i medytować. Nie ma presji, nie ma stresu, ciało jest zadowolone więc umysł może się wznieśc ponad nie – następuje rozwój duchowy. Miło, lekko, przyjemnie. Tak samo z pieniędzmi. Mnich dostrzega że bogacze to przeważnie kłamcy, uzależnieni od pozycji społecznej i pieniędzy. Korci też go do pieknych rzeczy, chciałby mieć ładny, elegancki i mocny samochód (zdrowego osła dawniej) apartament (jaskinia dawniej) ale ich nie może mieć, raz że nie może bo nie umie zarabiać pieniędzy gdyż całe życie klepał modlitwy na pamięć, a dwa że pieniądze to pierwszy krok w objęcia Szatana, tak miał powtarzane. Racjonalizuje więc, i zaczyna wierzyć że pieniądze są złe, gardzi nimi, nie mając ich czuje się lepszy, czystszy. Jednocześnie z nich korzysta – jedzenie, transport, wszystko kosztuje. Osho proponuje bogactwo, ale nieprzywiązywanie się do niego. Korzystanie z niego na czas pobytu na ziemi, bawienie się nimi. Nie odpychanie i nienawidzenie, a zaakceptowanie. Gdy tak się dzieje znika problem, nie ma problemów, pojawia się spontanicznie akceptacja, i wiernie za nią postępująca medytacja. Tylko w ten sposób jest możliwy wszechstronny rozwój człowieka.

 

„Gdy mówię, że Bóg jest największym wrogiem religii, to takie twierdzenie szokuje tzw. religijnych ludzi, którzy myślą, że modlitwy do Boga i oddanie mu czci jest religią… Bóg jest największą fikcją jaką kiedykolwiek stworzył człowiek. Bez Boga, Raju, Nirwany, świat staje się przypadkowy, bez znaczenia. Moje zadanie to uczynić cię tak dojrzałym, abyś mógł żyć pięknie i szczęśliwie, bez znaczeń – cala egzystencja nie ma znaczenia. Gdy stajesz się cichy, współbrzmisz z egzystencją, staje się jasne, że nie jest potrzebne żadne znaczenie… „

 

Osho odrzucił od siebie wszystkie ścieżki, i traktował je jako sugestie a nie jako jedyne prawdy. Doskonale rozumiał ideę wschodu i zachodu. Wschód jest uduchowiony, wszyscy wierzą w karmę, modlą się, to dla tych ludzi jest naturalne. Każde dziecko na ulicy wie że żyło wcześniej, i to życie jest następstwem ostatniego. Z drugiej strony mamy brud, koszmarną biedę, slumsy. Na zachodzie jest inaczej, odwrotnie – nie ma duchowości, jest sukces. Wypachnione Panie na szpilkach z chirurgicznie odessanym tłuszczem by ładniej wyglądać gardzą słabymi i szukają bogatych facetów, mężczyźni marzą całe życie o sukcesie, drogim aucie, kto nie ma sukcesu i uśmiechu jest nikim, nie liczy się. Jednak ich życie duchowe to porażka, po pracy w korporacji następuje pustka, tak przerażająca że ludzie uciekają od niej w zakładanie rodziny, płodzenie dzieci (którym zamiast miłości i mądrości dadzą zabawki i pieniądze), alkohol, telewizję, sex. Ale to pomaga tylko na chwilę, by po niej nastąpił bolesny duchowy kac. Masz lexusa, dom nad oceanem, wysokie stanowisko – a nie cieszysz się tym, nadal rozpaczliwie czegoś pragniesz, albo boisz się śmierci czy choroby naiwnie nie dostrzegając że jesteś tylko marionetką na sznureczkach żądz, że życie trwa tylko chwilę a nasze istnienie to wieczność i jesteśmy czymś więcej niż pracownikiem korporacji, małpą. Tą intuicję ma przeciętny człowiek wschodu, w obszarpanych spodniach, brudny, nienajedzony. Identyczny podział istnieje w duchowosci – bieda, mądrość duchowa kontra siła, władza i bogactwo, ale duchowa pustka, brak sensu i nieszczęście. Indie to człowiek bez oczu, USA to człowiek bez słuchu. Uduchowiony idzie i nie widzi leżących dosłownie na ziemi możliwości, pieniędzy, materialista idzie i nie słyszy radosnych podszeptów Boga, jest skoncentrowany na pralce, nowym aucie, domu i żeby sąsiedzi zobaczyli nowe i większe przedmioty, i cierpieli z zazdrości.

„Żyć życiem w całej jego totalności, żyć z taką pasją i intensywnością, że każdy moment staje się wiecznością — to powinno być celem religii. Nie mówię nic o niebie, o piekle, o nagrodzie i karze. Po prostu: odrzuć przeszłość — jej już nie ma. Odrzuć przyszłość — jeszcze nie nadeszła. Odrzuć te wszystkie śmiecie. Skoncentruj całą energię tu-i-teraz. Przeżyj ten moment tak intensywnie jak potrafisz, a poczujesz życie. Nie ma innego boga oprócz takiego życia.”

Oto sens istnienia człowieka, niezwykle skomplikownej maszyny biologiczno duchowej, która aby zaistnieć i móc żyć musiały zostać stworzone słońce, atmosfera, planety – posiąść złom, kawałki blachy i świecące lampki. Człowiek zachodu przypomina dzikusów którzy za szklane paciorki oddawali złoto. Człowiek wschodu przypomina dzikusa który plynie po słodkim jeziorze, i umiera z pragnienia gdyż myśli że woda jest słona ale nie spróbuje gdyż mu się nie chce.

Osho uznał że czlowiek powinien miec uczy i oczy. Powinien być uduchowiony i jednocześnie materialny. Być nogami na ziemi a głowa w niebie a nie głową i nogami na ziemi – pełzać jak człowiek na zachodzie, albo nogami i głową w chmurach, latać z gołym tyłkiem w marzeniach. Medytować o Bogu i cieszyć się seksem. Wychwalać wielkość Boskości i pławić się w pieniądzach, być bogatym ale nie przyzwyczajonym do tego. Osho wbił klin między odwieczną obłudę i kłamstwo. Efektem była szaleńcza nienawiść wszelkich religijnych liderów wobec Osho. Ci którzy gloryfikowali biedę i cierpiętnictwo byli przez Osho wyśmiewani tak samo jak Ci którzy wierzyli w bogactwo i materię. Kapłani i „mistrzowie” zarzucali mu że się sprzedał materii i mamonie, materialiści zarzucali mu że wierzy w takie bzdury jak dusza, niesmiertelność duchowa, jaźń. Wszyscy Ci którzy chcieli mieć jakikolwiek wpływ na ludzi, manipulować nimi według swoich często najlepszych chęci (ale swoich) nienawidzili Osho. Osho w środowisku ezoterycznym znienawidzony był też z innych powodow niż tylko seks i pieniądze. Wyśmiewał modlitwę, którą uważał za subtelne oszukiwanie się przez ego. To co ma sens to ćwiczenia uważności tu i teraz, śmiech, radość, zabawa, poznawanie swojego JA a przede wszystkim doświadczanie świata poza swoimi uprzedzeniami, chęciami, chceniami.


„Nie próbuję dać wam filozofii, doktryny, dogmatu. Dogmat musi być spójny, wyznanie musi być spójne. Nie próbuję was nawracać na jakąś wiarę – wiara musi być spójna. Próbuję dać wam wizję, nie wiarę. Próbuję pomóc wam podejść do mego okna i zobaczyć niebo. Tej prawdy nie można opisać. Taka prawda nie może stać się dogmatem i ta prawda zawiera wszystkie sprzeczności, bo tak jest rozległa. Więc ciągle daję wam jej przebłyski, pokazuję jej aspekty. Jeden aspekt zaprzecza innemu aspektowi. Ale w całej prawdzie wszystkie aspekty spotykają się i łączą, i są jednym”

 


Wszyscy mistycy ukazując nam Boga ukazywali wielką miłość, moc, chwałę, mądrość – ale zawsze szła za tym bieda, a czy Bóg władający wszechświatem jest biedny? Czy planety pełne uranu i innych substancji których nawet nie jesteśmy jeszcze w stanie wykorzystać, są nędzne? Wszechświat jest wypełniony bogactwem, nadmiarem. Czy naprawdę adept duchowości musi być żebrakiem, nędzarzem? Czy musi być obłudny, wyrzekając się dóbr duchowych, a jednak korzystających z nich? Osho ukazał nam oprócz wszystkich wyżej wymienionych cech Boga także te dwie, wzgardzone i nigdy nie pokazywane – lekkość i radość kreacji, oraz bogactwo.  I to spowodowało taką agresję w stosunku do niego, oskarżenia o bezbożność, bluźnierstwo i szereg innych oskarżeń wśró których wieczne potepienie było najłagodniejsze. Człowiek ten połączył oderwane od siebie przez tysiące lat wartości. Owszem, byli tacy którzy to robili wcześniej, ale nigdy na taką skalę. Osho dzięki genialnym zdolnościom przemawiania i zmysłowi medialnemu, rozpropagował te idee na całym świecie, czym zrobił wyłom, osłabił te stare i zużyte struktury istniejące od tysięcy lat. To z czego znany jest Osho to przede wszystkim olbrzymia kolekcja rolls royców, żłotych zegarków, i własny harem zawsze chętnych, pięknych kobiet.

 

Czy klęczący całe życie na zimnej posadzce w świątyni kapłan mógł nie przekląc Osho? Albo obłudnie modlić się za niego o jego „zbawienie”? Całe życie spędzone na głodówkach, biczowaniu, odtrącaniu darów Bożych rzekomo w Boskie imię – z drugiej strony Osho, kochający kobiety, bogaty, korzystający z życia, radosny, tańczący i szcześliwy. Do historii przeszlo jego stwierdzenie że znacznie lepiej medytuje się rolls roycem niż siedząc na grzbiecie osła. Osła się zamęcza, Rollsa nie.

 

Osho podwazał każdy dogmat, każdy autorytet, wyśmiewał cierpiętników, papieży, Gandhiego, Matkę Teresę, był wszędzie tam gdzie ego przebierało się w szaty bezinteresowności, wyśmiewał też polityków. Walczono z Osho też według starych wzorców, przede wszystkim kłamano na jego temat. Mówiono że wyłudza pieniądze – ludzie mu sami dawali z radością, pieniądze te szły na budowę wielkiego centrum gdzie zjeżdzały się tysiące ludzi z całego świata by medytować, bawić się, powstało wiele praktyk, terapii, wiele książek, wykłady, utwory muzyczne – między innymi polecam kundalini autorstwa Deutera (doskonałe!) ale na to nie zwracał nikt uwagi – wyłudzał, żebrał, i basta. Kolejnym oskarżeniem było to że Osho ma harem – miał harem, ale dobrowolny, nikogo nie zmuszał do przebywania w nim. Osho sam się przyznawał że kocha kobiety, uwielbia sex i bawić się. Ale to co piekłiło wszystkich to obnoszenie się z bogactwem. Osho miał pieniądze, ale nie trwonił ich, wszystko to miało głębszy sens. Pokazując bogactwo uświadamiał że prawdziwa duchowość to nie bieda, a własnie dobrobyt, nieznana dotąd ludziom strona Boskości. Oskarżenia te zawsze były fałszywe – Osho nie promował sexu jako dewiacji, a jako zjednoczenie z Bogiem, po co tłumić tą piękna siłę? Pieniądze też są po to by z nich korzystać, nie zatracać się w nich – Osho w nich się nie zatracił, on z nich korzystał, do tego zostały stworzone.

 

„Nigdy nie żyłem w celibacie. Jeśli ludzie w to wierzą, jest to tylko ich głupota. Zawsze kochałem kobiety – możliwe, że kobiety bardziej niż kogokolwiek innego. Spójrzcie na moją brodę: zrobiła się siwa tak szybko, bo żyłem tak intensywnie, że skompresowałem w pięćdziesięciu, prawie dwieście lat życia”

 

Zachęcam chociażby do przeczytania jednej z książek Osho, geniusza duchowości, człowieka którego twórczość na mnie miała wielki wpływ. Osho i De Mello, głosiciele wielkiej prawdy ludzkości. Wyśmiani, wypędzeni, ale żyjący w milionach ludzkich serc. Uważam że nie warto iść ich ścieżkami, ale warto je poznać i zrozumieć je, by wzbogacily naszą własną prawdę.


„Gdy z tej ziemi odejdę, powiedz mi: żegnaj. I nie przywiązuj się do wspomnień, nie przywiązuj się do tego, czego już nie ma. Znajdź sobie innego, żyjącego mistrza. Nie chcę, aby ktokolwiek o mnie pamiętał, nawet wtedy, gdy odejdę. Jeśli naprawdę mnie kochałeś, to proszę: znajdź kogoś innego, kogoś, kto pomoże twojej miłości kwitnąć, kto pomoże twojemu istnieniu się rozwijać.“

 

„OSHO. Nigdy się nie narodził, nigdy nie umarł. Tylko odwiedził tę planetę Ziemia między 11 grudnia 1931 a 19 stycznia 1990.”

13 thoughts on “Osho

  1. Klasyczny przykład kobiecego wyrachowanego ego.
    Zawsze warunkowo !
    Moje kochane, faceci w niebiańskich kryteriach miłości to przy Was Aniołowie !
    Zawsze chętni, zawsze bez migreny, zawsze gotowi dać wszystko z siebie, całkowicie za darmo ! 😉

  2. Czy my patrzymy czy macie RR ?
    Nie !
    Czy my stawiamy jakiekolwiek warunki by być w Waszych haremach ?
    Nie !
    Czy my nie godzimy się z tym by być którymś tam w Waszych haremach ?
    Nie !
    Więc dlaczego jesteście takie wyrachowane, okrutne i bezlitosne dla nas ?!

  3. Mam pomysła na jednego biznesa !

    Knajpa o nazwie „[b]Mordownia[/b]”.

    Knajpa serwuje piwo browarów Łódzkich i z Jabłonowa.
    W stanie ciągłym jest serwowany dla odnowy duchowej i biologicznej peep show. 😉
    Na piętrze znajdują się pokoje zaawansowanej odnowy duchowo – biologicznej.
    Nad drzwiami czujka ultradźwiękowa która po wejściu każdego klienta wita go nagłośnionymi przez solidny zestaw słowami:
    „mordo ty moja !” 😉

  4. Jesteś wspaniałą koleżanką do mojego ogólnie pojętego rozwoju duchowego skarbuniu, w moim wilgotnym od testosteronu sexy fiacie też jakoś lubisz jak prowadzę cmok 😛

  5. Genialne książki. Ale to nie sa autorstwa Osho, spisują jego uczniowie jego wykłady tylko. Warto też znać Angielski i słuchać na żywo, jest w necie wiele nagrań Osho.

  6. Powinna się nazywac u rycha i zbycha, zniżki dla pryszczatych, cuda w menu i inne obietnice – a w srodku jak w knajpie praskiej, porządne dziwki, wódki, twarde spojrzenia miejscowych rzezimieszków 🙂

  7. Ciężko się na to wszystko tak od razu przestawić, bo od maleńkiego nam coś wmawiano, ale jak zacząć się w to wgłębiać to wszystko zaczyna mieć swój sens. Człowiek to istota, która z natury che być radosna, dobra, prawdziwa, chce się bawić, cieszyć życiem. Każdy z nas ma dobre intencje. I spotykają się dwie osoby z dobrymi intencjami, ale są zupełnie różne. Jeden chce czegoś i próbuje troszkę wpłynąć na druga osobę, podobnie zresztą jak ta osoba na niego. Ja chcę latać….. ile razy chciałem latać, podzielić się tym co czuję z moją kobietą…. ciężko z tym bywało – ja to tak odbierałem, a ona inaczej – ale pewnie ona odbierała „podobnie” – facet który zupełnie jej nie rozumie. W rozumieniu Osho nie jest za dobrze, bo cały czas na coś czekam, selekcjonuje, szukam.
    I jak tu cieszyć się? jak tak bardzo brakuje przytulić się i spokojnie usnąć. Paru ludzi mówiło mi, że niektórzy ludzie nie są stworzeni by żyć z kimś. Nie chce w to wierzyć!

  8. Śmiech i radość, a przede wszystkim twórczość to nasze dziedzictwo. Wychowanie i religie zabijają to, dając nam w zamian powagę, zakazy i nakazy. Z dziewczyną się trudno porozumieć werbalnie, kobieta odbiera rzeczywistość emocjami, samiec logiką, dlatego pełne duchowe połączenie może nastąpić tylko w ciszy… w naturze, śpiewie ptaków – albo wspólnym orgaźmie, czy medytacji. Radość duchowa gdy znika ego też jest wspólna i jest tak samo odbierana przez kobietę i mężczyznę.

    Myślę że niektózy są stworzeni do wspólnoty, a inni do samotności. Trzeba iść za swoim przeznaczeniem, nie zmieniac go na siłę bo „tak trzeba” – to zrodzi tylko cierpienie.

  9. Jak będziesz miał RR to będę chętnie oficjalnie w Twoim haremie kochany mój 😀 teraz jestem tylko nieoficjalną koleżanką do …

Skomentuj Mistrz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top