Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Spirohardkor

Spirohardkor

Wczoraj skoczyłem do rodziców, żeby ładnie sobie zrobić fryzurkę. Zasada jest prosta – tnę cała główkę na trzy ząbki maszynki, a potem boczki wystrzygam na jeden ząbek. Daje to optyczne wrażenie owalu głowy, którą Pan Bóg dał mi okrągłą, jak kula ziemska. Niestety, nie jest to na aktualnym topie urody w naszej cywilizacji (Panie preferują owalne czaszki, były robione wielokrotnie badania w tym względzie) stąd moja fryzjersko optyczna manipulacja. Nawet Mistrz ma prawo czuć się pożądanym i sexi, nic z tego jak zwykle nie wychodzi ale próbować trzeba. Podobnie jak genetycznie pożadane są duże oczy, kojarzone z urodą – mam małe, zielone, przenikliwe, nieśmiało skryte za obfitym wałem czołowym, dobre do walki gdyż bardzo zwiększają szanse na uniknięcie ich urazu, lecz skryte nie ułatwiają miłosnej ekspresji. Jest w cenie mały, zgrabny nos, ja mam duży, z gulką po przetrąceniu (ale nie złamaniu) przez pewnego Pana któremu też zmieniłem kształt nosa. Mocniej 🙂 miejskie legendy mówią o posiadaczach dużego nosa że mają też duże atrybuty męskości, z wiadomych względów, pozwólcie, nie będę sie wypowiadał w tej kwestii.

Ale oto rozmawiamy sobie z tatą, ja obcinam włosy, tata coś o Jaruzelskim powiedział, szarpnąłem głową, i zalał mnie dreszcz przerażenia gdy spojrzałem w lustro – prawa strona fryzury zniszczona doszczętnie. Zostało mi tylko jedno wyjście. Obciąć wszystkie włosy na tą długość czyli niemal na zero. I w ten oto sposób stałem się łysy.


Dziś rano przygotowałem się do badania spirometrycznego. Polega ono na oddychaniu przez rurkę podłączoną do komputera, badającą ile litrów powietrza płuca są w czasie sekundy w stanie wypchnąć i zaczerpnąć, i to własnie badania ukazuje większość chorób płuc – nie zdjęcie radiologiczne jak to się mylnie uważa a właśnie spirometria, do której gorąco Państwa zachęcam, szczególnie palaczy pewnych swojego zdrowia. Wiele razy pisałem Państwu o tym co się stało – po mojej pierwszej w życiu spirometrii, gdy się okazało że mam tragiczną wydolność płuc, na drugi dzień rzuciłem palenie, nałóg któremu oddawałem się z rozkoszą kilkanaście lat. Przestraszyłem się, gdyż wcześniej to było takie gdybanie że papierosy szkodzą, teoretyzowanie – gdy na własnej skórze poczułem że szpital i koszmarna agonia się zbliża (powolne duszenie) rzuciłem palenie. Prosty wybór, palenie papierosków i rzekoma przyjemność, a cena to bycie kaleką, albo zacięcie się i zdrowie. Wybrałem dalsze życie, i udało się, zawsze się udaje gdy się czegoś mocno pragnie. Teraz, 26 listopada minęło pięć lat od rzucenia palenia, i z tej okazji chciałem zbadać postępy na polu zdrowienia które jak miałem nadzieję, wykonały moje płucunia.

Po standardowym czekaniu na przyjęcie grubo ponad godzinę i awanturze pacjentów pod gabinetem (kilkanaście osób zapisano na 10.30, burdel, jak zwykle) wchodzę do gabinetu. Dwie Panie, 55 letnia Pani Dr i 60 letnia Pani pielęgniarka. Prosze się rozebrać. Uśmiechnąłem się niewinne, kusząco, zarechotałem w myślach, zdjąłem leniwym, wystudiowanym czipendejlowskim ruchem koszulkę, napiąłem klatę, wiadomo, 300 pompusi dziennie i worek bokserski robią swoje, a moja klata robi wrażenie na kobietach w każdym przedziale wiekowym, i tu też zrobiła – jakżeby inaczej. Proszę się odwrócić tyłem – też się uśmiechnąłem, motyle jak się patrzy, karczek jak u młodego byczka, specjalnie się napiałem jeszcze, niech sobie dziewczynki popatrzą na dobre ciałko, ciągle mają jakichś staruchów albo studentów wychudzonych zupkami chińskimi i alkoholem. A Pani się pyta czemu mam takie krwiste ślady na plecach, czy to nie wybroczyny? a ja zarechotałem lubieżnie, mlasknąłęm, chrumknąłem, i mówię, wie Pani Dr, moja dziewczyna jest bardzo żywiołowa, szczególnie ze mną – Pani Dr chrumknęła, doceniając drugie dno dowcipu, albo i nie.

Faktycznie, nie zauważyłem że pewna urocza Pani zostawiła mi oprócz miłych wspomnień namacalne dowody sympatii którą mnie obficie uraczyła. Po badaniu mówię że czasem mam po treningu duszność, rzadko ale mam. Pani Dr mi mówi żebym schudł bo gruby jestem, na co ja reaguję śmiechem że ja na zimę tak się ocieplam sadełkiem (poczułem się zraniony, myślałem że nikt nie zwraca uwagę na moje słodkie boczki i wałeczki) Potem rozmawiamy o otylości, Pani Dr, potężna kobieta, mówi że ma 10kg nadwagi – gorąco zaprzeczam, mowię że jest bardzo ładnie zbudowana a kobieta musi mieć trochę ciałka a nie jak te kościotrupy na ulicach, co to żaden prawdziwy mężczyzna się na nie nie spojrzy a na wieszaki to lecą tylko zboczeńcy. Pełne wdzięczności, ba! uwielbienia spojrzenia łakomych kulinarnie Pań ku mnie mówią mi że będę mógł efektywnie prosić o tańsze leki i przychylność przy ich wypisywaniu. Kłamstwo moi Panstwo nie zawsze jest złe, czasem trzeba je stosować dla dobra ludzi, co też czynię.

Przechodzimy do badania płuc spirometrem – tragedia. Diagnoza to astma, i zapisane leki steroidowe. Czyli potwierdziło się moje przypuszczenie, płuca mam genetycznie osłabione. Juz jako dziecko szybciej się męczyłem od kolegów gdy na przykład ganialiśmy na boisku za piłką. Mam 30 lat, IBS, astmę, wysoki cukier, kurwa, co mnie jeszcze czeka?

Ważę 90kg przy 180cm (w kapciach) i teraz postanowiłem że schudnę do 78 – 75kg. Tyle razy pisałem o otyłości, o tym że można schudnać tylko trzeba umieć wybrać cel, i do niego dążyć. I właśnie Państwu to udowodnię że mozna, że nieważne geny, hormony, i wszelkie usprawiedliwienia grubego tyłka, a liczy się chęć, pragnienie, i determinacja w dążeniu do celu. Trzeba po prostu czegoś chcieć od życia, a ja chcę. Dzisiaj tylko piwko i orzeszki, a od jutra szlaban na żarcie. Zamiast ziemniaków kasza gryczana. Gorzej że nie jem mięsa a odżywiam się głównie serem żółtym i rybami w panierce, w Polsce nie ma dużego wyboru jedzenia, tu też będę musiał coś wymyśleć. I tu wychodzi brak czułej dziewczyny, która by o mnie zadbała, ugotowała coś smacznego, skomplementowała czasem 🙂

56 thoughts on “Spirohardkor

  1. łapiąc oddech jak opętani a ja mogłem spokojnie przepłynąć jeszcze spory odcinek.
    No ale cóż basen ma swoje granice.

  2. No tak nie napisałem najważniejszego – wynurzali się co najwyżej w połowie długości basenu.
    A tacy z nich byli kozacy ! 😯 😆

  3. Hej Mistrzuniu, to trzymam kciuki 😉 … rybka wcale nie jest zła, do tego warzywa na patelnię w każdych ilościach, mało pieczywka czy ziemniaków bo one w diecie nie pomagają, na śniadanie twarożek, jakaś wędlinka i sałatka z kapusty pekińskiej albo lodowej do tego czerwona papryka ogórek i oliwa z wiadomo czego … proste smaczne, można wcinać do woli… no i nie myśl już o biedronkowych pączkach, no może raz w tygodniu za dobre sprawowanie… 🙂 trzymaj się

  4. Ja Cię skomplementuję Misiu jak osiągniesz 75 😀
    Masz to u mnie jak w banku 😉
    A jeżeli przy tym dorobisz się seksownego kaloryferka to normalnie bić będę pokłony przed tobą 😀 😆 😉
    Hej

  5. 24 gratuluję zdrowia. Ale nie gratuluje obłudy – jakiś czas temu zarzucales symulowanie ludziom leczącym się u lekarzy, co jest zrozumiałe skoro masz takie zdrowie. Inni takiego jednak nie mają.

  6. Wędlinek nie jem 🙂 warzywa na patelnię mrożone? pochorowałem się po nich 🙁 same warzywa mnie zabiją, znowu ryby sa w fatalnym stanie, mrożone sprowadzane z Chile hodowlane. Co ja mam jeść skarbie wiec? wymyślcie coś, kasze jakieś może? 🙂

  7. Ależ ja mam kaloryfer! tylko skryty za szatą kochanego ciałka. Teraz zresztą szczupłe brzuchy nie są modne, a ja idę z duchem czasu 🙂

    A co mi dasz gdy schudnę do 75kg? 🙂

  8. Ja w dzieciństwie miałem zapalenie płuc, którego mi lekarze nie wykryli przez tyle czasu i dopiero prześwietlenie to pokazało i od razu do szpitala na 2 miesiące, chcieli coś wycinać ale rodzice się nie zgodzili i słusznie 🙂 Astme mam ale ukrytą. W dzieciństwie wykryli, a teraz jest dobrze. Na basenik to nie chodziłem pływać tylko patrzeć sobie na laski 🙂 Ale jak już pływałem to też dobrze i płuca mi w tym nie przeszkadzały – podobno technicznie dobrze pływam, tak mi mówił instruktor na basenie kiedy jeszcze basen był w szkole.

  9. Aha i najważniejszej rzeczy nie napisałem. Mój wujek miał taką astmę, że co chwile lądował w szpitalu. Zabraniali mu sportu, bo wtedy będzie gorzej, ale on zaczął trenować koszykówkę, grał w piłkę i potem jak przyszedł na badania to wszystko ustało. Dzięki temu co lekarze zabronili czyli sportowi.
    Aha leki steroidowe tuczą, więc trudno będzie teraz schudnąć.

  10. Ziemniaki nie tuczą bo to niby węglowodany ale ok. 90% ziemniaków to woda.
    W kaszach jest znacznie więcej tuczących węglowodanów.

    [b]Bardzo istotne w temacie jest ostatnie, jakże oczywiste, odkrycie opisane na onecie. [/b]

    [b]Skąd bierze się tzw. wilczy apetyt ?[/b]

    [b]Ze stresu ![/b]

    [b]Tak to natura urządziła iż w chwili stresu uruchamia się w nas autonomiczny mechanizm „przetrwania”.[/b]
    Mechanizm ten ma nas zabezpieczyć przed nadchodzącymi trudnymi czasami.
    [b]Tą fałszywą informację o złych czasach dajemy swojemu organizmowi właśnie poprzez stres.[/b]
    [b]Aby przeżyć złe czasy to trzeba maksymalnie napełnić kołdun i jak najbardziej przybrać na wadze.[/b]
    Tyle tylko że to ani złe czasy ani nadchodzący sen zimowy tylko anaturalny wpływ na naszą biologię i jej mechanizmy współczesnej rzeczywistości.
    Ten mechanizm to nasze wiano i spuścizna ewolucji.
    Trzeba to zrozumieć.
    Ktoś tyje a w konsekwencji stres narasta i nasila się więc tym samym mechanizm „przetrwania” generujący wilczy apetyt.
    Powstaje mechanizm sprzężenia zwrotnego.

    Trzeba to zrozumieć, walczyć ze stresem i zastosować dietę Denisa Russosa – tylko ryby morskie z minimalnym udziałem węglowodanów – ograniczenie spożycia chleba, kasz, ziemniaków.
    Dieta ta niesie w sobie pozytywne elementy diety kwaśniewskiego i odrzuca zabójcze elementy diety kwaśniewskiego – ryby morskie z ekologicznych akwenów (bez tuńczyka – wszystkie duże ryby akumulują w sobie toksyny) to samo zdrowie – wielonienasycone kwasy tłuszczowe które zaiste są eliksirem życia ( tran, makrele i inne [b]tłuste ryby morskie[/b]) będące przeciwieństwem kwasów nasyconych – złego cholesterolu obecnego w jajkach, [b]tłustym mięsie zwierząt lądowych i ryb słodkowodnych[/b].
    Dieta kwaśniewskiego, oparta na złych tłuszczach i złym cholesterolu, to dieta jaskiniowców którzy i tak średnio żyli 30 lat, wiec nie doczekali się efektów złego cholesterolu.
    [b]Dieta oparta na rybach morskich, owocach morza, to dieta długiego i zdrowego życia.[/b]
    Spójrzcie na Japończyków.

  11. Ktoś tyje a w konsekwencji stres narasta i nasila się więc tym samym mechanizm „przetrwania” generujący wilczy apetyt.
    Powstaje mechanizm sprzężenia zwrotnego.

    Trzeba to zrozumieć, walczyć ze stresem i zastosować dietę Denisa Russosa – tylko ryby morskie z minimalnym udziałem węglowodanów – ograniczenie spożycia chleba, kasz, ziemniaków.
    Dieta ta niesie w sobie pozytywne elementy diety kwaśniewskiego i odrzuca zabójcze elementy diety kwaśniewskiego – ryby morskie z ekologicznych akwenów (bez tuńczyka – wszystkie duże ryby akumulują w sobie toksyny) to samo zdrowie – wielonienasycone kwasy tłuszczowe które zaiste są eliksirem życia ( tran, makrele i inne [b]tłuste ryby morskie[/b]) będące przeciwieństwem kwasów nasyconych – złego cholesterolu obecnego w jajkach, [b]tłustym mięsie zwierząt lądowych i ryb słodkowodnych[/b].
    Dieta kwaśniewskiego, oparta na złych tłuszczach i złym cholesterolu, to dieta jaskiniowców którzy i tak średnio żyli 30 lat, wiec nie doczekali się efektów złego cholesterolu.
    [b]Dieta oparta na rybach morskich, owocach morza, to dieta długiego i zdrowego życia.[/b]
    Spójrzcie na Japończyków.

  12. i tak średnio żyli 30 lat, wiec nie doczekali się efektów złego cholesterolu.
    [b]Dieta oparta na rybach morskich, owocach morza, to dieta długiego i zdrowego życia.[/b]
    Spójrzcie na Japończyków.

  13. Ja to najczęściej wypływałem z głębin jak Filip z konopi.
    Płynąłem na samo dno (ok 5 m) a potem jak torpeda, wykorzystując prawo Archimedesa, wynurzałem się przy niczego się niespodziewających koleżankach, uprzednio lustrując je od samego spodu, naprawdę od stóp do głów. A pod wodą widoczność szczegółów anatomicznych jest doskonała.
    Do dogłębniejszej lustracji służyły liczne dziurki w ściankach kabin przebieralni basenu.
    Człek był młody i durny.
    Jak razu pewnego głodnym spojrzeniem lustrowałem piersiątka jednej koleżanki to ta od razu się zakochała !
    Masz babo placek !
    Człek by chciał popieścić nieco a ta od razu chce przed ołtarz ciągnąć i więzić !
    Wkurzony, pewnie i zazdrosny kolega, w chwili szczerości powiedział mi że może mieć takich lasek na pęczki ! 8)

  14. Niektórzy maja astmę taką że się normalnie duszą, koszmar. Sterydy tucza ale ogólne a nie wziewne, te działają miejscowo, mają malutki wpływ a mam je brac do 13 stycznie żeby w ogóle zobaczyć spirometrię i ocenić co się tam dzieje dokładnie.

    A czy wujek wyzdrowiał dzięki sportowi to wątpię, następuje spastyczny skurcz oskrzeli i się dusisz, przyczyna w sumie nieznana. U mnie znana, po tacie to mam, w powstaniu Warszawskim uciekali z babcią a potem przeszedł zapalenie płuc gdy w domku w zimie czekali na armię czerwoną, bez jedzenia, ogrzewania, babcia miała dobre serce i zapraszała do domu uciekinierów, Ci wlasnie zarazili tate zapaleniem płuc, wyzdrowiał ale płuca już uszkodził nieodwołalnie.

  15. Dzięki za rady. Problem z rybami polega na tym ze nie mamy świeżych ryb tylko mrożone, sprowadzane z hodowli z Chile na przykład. Do rozrostu ryb stosuje się hormony ciążowe 🙁 nad morzem śródziemnym mają super, rybka prosto z wody do brzusia, w Polsce jemy odpady tak naprawdę. Mięsa nie jem tylko ryby z biedronki w panierce, ale widze po paznokciach że zdrowie jest do dupy, ale co mam jeść w takim razie? ciemne pieczywo rozwala mi brzuszek kłębuszek, białe tuczy ale mi smakuje. A wiec nie jeść kaszy? ale ta ma blonnik i napycha mocno.

  16. Ale z każdym jedzeniem tak jest, nie tylko z rybami, a jakoś ludzie chudną po różnych dietach. Ciemnego pieczywa też nie mogę jeść, więc jem białe, ale gdyby w ogóle nie jeść pieczywa to chyba będzie ok. Na śniadanie płatki z mlekiem i owoce, rybki na obiad, a na kolacje np ryby z puszki. Do tego jeść codziennie o tych samych porach i kolacje jeść najpóźniej o 18 i schudniesz. Można jeść kapuste, na której strawienie potrzeba więcej energii niż ta kapusta zawiera – ale to nie jest dobre na jelita. Przejebane jest schudnąć mając i tak już diete. Ja przez moje jelita muszę jeść czasem mięso bo już nie miałbym co jeść, a mięso jest potrzebne do regeneracji przy chorobie 🙁

  17. Kasze są bardzo zdrowe. Uwzględniając fakt iż dzięki błonnikowi napychają żołądek i dają uczucie sytości to pewnie sprzyjają odchudzaniu.
    Odchudzanie powinno być metodyczne, powolne, bez szaleństwa. Zbyt szybkie odchudzanie jest bardzo szkodliwe dla zdrowia.
    [b]Zlikwidować stres, jeśli to tylko możliwe i jak najczęściej korzystać z basenu.[/b]
    Basen daje rewelacyjne efekty, tylko trzeba pływać długodystansowo a nie moczyć kuper.

    Co do ryb nie wszystkie są z przemysłowych hodowli.

    Bogaci mają tu łatwiej bo ryby są drogie.
    Mrożona bodajże Panga pochodzi z hodowli w rzecznych ściekach Wietnamu. To z pewnością syf. Łosoś też jest przemysłowo tuczony syfem więc w marketach zaczęli reklamować „dzikiego” łososia.

    Ja bardzo często jem makrele wędzone. Dobrze uwędzona makrela jest super.
    Kiedyś po otwarciu marketu sprzedawali tam makrele pakowane na miejscu. Trafiłem tam po wspaniałym zapachu. W pobliżu zauważyłem dwie panienki które na zapach wędzonych makreli zareagowały „co za smród!”.

  18. Haha, cały Mistrzu… hej ONA, no to może Mareczkowi obmyślimy jakąś nagrodę, będzie lepsza motywacja… a tak na prawie poważnie, zamiast marudzić nad jedzeniem to może więcej trzeba się ruszać, nie przesiadywać godzinami przed kompem… wyciągnij Marek rower i w drogę… codziennie parę rundek po okolicy 🙂 a jak nie ma zdrowych rybek w markecie, no to wędka, rowerek i nad rzekę… rybka będzie darmo, i do tego radocha że sam złowiłeś… swoją drogą jak jeszcze byłamłam z rodzicami, mieszkaliśmy nad jeziorem, sama podbierałam ojcu wędki i chodziłam na ryby, było super 😉

  19. Byłem dziś rano na spacerze 20 minut. Spacer, kupa, komp i sniadanie, zjadłem dzis tylko twarożek, teraz kromke chleba z serem i pomidorem, zaraz obiad light u rodziców na rowerze jadę, potem wytrzymam bo przyjeżdza kupiec na auto, potem rybki smażone i cos lekkieg na kolacyjkę plus piwo i orzeszki bo wczoraj nie zjadłem. Schudnę. A prezent możecie mi dać, jasne, czemu nie, chetnie w naturze przyjmę 🙂

  20. Ja nie jem pangi odkąd się dowiedziałem, że ona pływa w ściekach i od tej pory przestała mi smakować. Najbardziej lubię śledzie w oleju, ryby wędzone z puszki i karpie, które jem i tak tylko na święta.

  21. ja o tej pandze słyszałem że hodują ją na hormonach ciażowych kobiecych. A codziennie ją jem, nie dziwne ze mi tak brzuch urósł :)) kurwa, ale co mam z ryb jeść?? przecież śledzie i makrele to capi z paszczy tak że strach wyjść z domu, t co ja mam jeść skoro jestem jaroszem????

  22. W Polsce nie ma dużego wyboru jedzenia? No proszę Cię. Komuna już dawno się skończyła. Trzeba po prostu znaleźć fajny przepis, a składniki w sklepach będą na bank. Wiem co mówię.

  23. Ja tam nigdy nie podjadam przy browarze to nie wiem, zresztą ja nie tyję, a piwo piję rzadko. Ale nie znam żadnego piwosza, który jest szczupły, a przecież nie każdy podjada.

  24. Specjalnie zlustrowałem swoje paznokcie i znalazłem na nich tylko trzy malutkie jaśniejsze nieco plamki. To i tak dziwne bo zwykle plamek żadnych na paznokciach nie mam.No tak jesień – za mało owoców.
    Makrele, kurczak, kabanosy drobiowe, ser, kapusta, brokuły, dobra margaryna śniadaniowa z Bielmaru, jasne i ciemne pieczywo, ziemniaczki, jabłka, pomarańczki, cytrynka, herbatka owocowa (na jeden kubek pół cytrynki) to moja dieta.

  25. Ja mam podłużne fałdowania, objaw niewydolności wątroby bodajże. Mięsa nie jem oprócz rybek, wielu owoców i soków nie mogę z racji brzuszka. Co mi zostaje? 🙂

  26. To podaj Grzesiu mi co mam jeść, a ja Ci wyliczę po czym zdycham…90% jedzenia mi szkodzi. No, czekam na Twoją dietę :)))

  27. Mój wujek i ojciec w młodości to piwosze, szczupli. a wlasnie, kolejny wujek jak szczapa a chlał piwo zamiast wody 🙂 genetyka to raz, a dwa że inni cwicza zamiast pić browar.

  28. No goście, to tak pogadaliśmy o zewnętrznych symptomach, a o wewnętrznych, to jedynie się stresik zabłąkał?

    Kooochani, przecież jest Dusza i ona sobie robi z nami często co sama chce. Jesz, czy nie jesz – są przypadki tycia i chudnięcia dla obu.

    Niestety, nasze osobiste preferencje wobec pragnień Duszy są, powiedzmy jak Pikuś. „Pan PIKUŚ” – dodaje dumnie ego. 😉 na co koledzy pokładają się ze śmiechu.

    Nasze, kulturowe oczekiwania iżbyśmy chcieli sobie być tacy albo inni w pasie rozbijają się nie byle o jakie skały. O nieśmiertelne, ponadwcieleniowe. Tak więc, jeśli Wam nie wychodzi to i owo w życiu, pozwólcie sobie powiedzieć, iż żyjemy nie tylko raz, i sprawy typu tycie/chudnięcie, bieda/bogactwo, czy podobnie mocno denerwujące nie są wyrobem jedynie tego życia.

    To tak na początek podróży [dla niektórych, którzy zechcą ją podjąć]

  29. Masz rację Andrzej, ale z drugiej strony wiara że dusza rządzi prowadzi do silnej apatii i bierności. Gdybym wierzył w duszę wg. tego co mówisz, nigdy nie rzuciłbym palenia co było dla mnie hardkorem, pół roku w sciany się wgryzałem 🙂 nie zaczął trenować boksu i nie udowodnił sobie że mogę żyć jak ja chcę, a nie jakiś bandzior który wydawał sie autorytetem, a po rozbiciu nosa stał się tylko tym kim zawsze był, rozpłakanym i przestraszonym dzieckiem. Wiele rzeczy zrobiłem ponieważ wierzę że mozna coś, tylko trzeba chcieć. Także moja otyłość jeśli wynika z duszy, to dusza ze mną przegra, bo ja chcę schudnąć i żadna siła temu nie przeszkodzi 🙂 karma jest po to by ją zmieniać :))))))

  30. Twój artykuł Andrzej wiele wyjasnia w kwestii duszy, cholernie wiele wyjaśnia. Polecam wszystkim tym którym się ciągle cos nie udaje do przeczytania, a i ja musze go zastosowac, trzyma się to wszystko naprawdę mocno kupy.

  31. taaa.. Dusza mocno konfrontuje, chociaż zupełnie nieświadomie. Twoja postawa może istotnie być silniejsza.

    Mówiłem o preferencjach i chęciach – które są słabe z natury. Dopiero, gdy masz duże zdecydowanie jest szansa.

    Dla wszystkich osób, które nie są w satysfakcjonujących związkach można powiedzieć, że organizm może tyć, ponieważ i tak potrzebuje „partnera/ki”, nawet fantomowego/ej. Jeśli powiedziane jest, że niedobrze, gdy człowiek żyje sam, to to napewno odnosi się do tego, że może przytyć 😀

  32. Takie buty, sorry zapomniałem o Twojej chorobie. Tylko jeśli 90% jedzenia w Polsce Ci szkodzi to te w innych krajach też by pewnie szkodziło, nie ma tu chyba jakiejś dużej różnicy.

  33. [quote=Mistrz]Ja mam podłużne fałdowania, objaw niewydolności wątroby bodajże. Mięsa nie jem oprócz rybek, wielu owoców i soków nie mogę z racji brzuszka. Co mi zostaje? :)[/quote]

    podłużne fałdowania? to mnie pocieszyłeś, ja mam chyba coś podobnego..

  34. Uległem podswiadomie przekonaniu że jak będę duży to będę silniejszy (i jestem) i ludzie będą mnie bardziej szanowali bo wyglądam na przypakowanego kolesia, ale to złudne bo zawsze jest większy rekin w morzu – więc są tacy co się nie boją, bo sa znacznie lepsi. Cel podswiadomy nie osiągnięty, a 15kg nadwagi obciąża mi zdrowie, wydolność oddechową, stawy. Biegac nawet nie mogę, to na co mi te sadło na dupie i brzuchu? tak jak z nauką języka, sa sposoby na chudnięcie, włąsnie ich szukam, analizuję 🙂

  35. Dusza nie wygra z moim pragnieniem lekkości, lubię tańczyć co jest trudne gdy się musi taki ciężar na ciałku ze sobą taszczyć 🙂

  36. Własnie jest, ryby mi nie szkodzą, w krajach z dostępem do morza śródziemnego czy oceanu sa swieże ryby, a nie zamrożone pangi ze ścieków. Dziś zjadłem u rodziców pangę i mnie mocno brzuch rozbolal, niech żyje autosugestia 🙂

  37. To poszukaj w necie obrazków z wyjaśnieniem pofałdowań paznokci. U mnie się mocno zmieniły, np. te białe półksiężyce zniknęły na palcu małym i serdecznym, ciekawe.

  38. Przyjechałem dziś do rodziców rowerem. Było -11 stopni. A ci mnie od wariatów wyzywają i mówią, żebym się nie wygłupiał, bo na mrozie nie wolno jeździć. Oczywiście poważne argumenty padły – wdycham mroźne powietrze, a jak powiedziałem, że przez szalik oddychałem, to nie uwierzyli. W dupie to mam. Moje zdrowie, lubię jeździć rowerem i czuję, że jeżdżąc na mrozie się hartuję. Mam wrażenie, że dzieki temu mam lepsze krążenie. Nie mam zamiaru obrastać tłuszczem i nie ruszać się, bo jest zima. Nie wiem, czy w góry się nie wybiorę. 🙂

  39. Jak mogłeś odziedziczyć astmę po ojcu, skoro miał nabyta, w skutek zapalenia płuc? Przecież to nie zapisuje się w genach.

  40. Faktycznie może być tak, że geny zostają gdzieś uszkodzone i właśnie takie otrzymuje potomek, który został zapłodniony po tym fakcie.
    Gdyby Mistrz „powstał” przed zachorowaniem, to nie byłoby takiego „zapisu” w genach.

  41. Coś musi w tym być, dlatego że od małolata zawsze miałem gorszą kondychę niż koledzy. A mój ojciec, ma pełen zestaw chorób płucnych, więc to wszystko się ze sobą musi łączyć tak na logikę.

  42. Spirometrię to ja miałem raz w życiu robioną przez pielęgniarkę szkolną w podstawówce.
    Miałem największą pojemność płuc z wszystkich uczniów podstawówki.
    Większą nawet od przerośniętego byczka z mojej klasy który kiedyś podczas meczu przestawił mnie jedną ręką na boisku bo mu drogę zastawiłem.
    Ot tak chwycił za ramię i przestawił.
    A ja nigdy do kurdupli się nie zaliczałem i byłem słusznej wagi.
    No ale ten koleś to była chyba genetyczna spuścizna po jakichś jaskiniowcach. Te potężne łuki brwiowe, przerośnięte brwi, potężna muskulatura naturalna – bez ćwiczeń i sterydów.

    Moim wzrokiem pielęgniarka się zachwycała.

    Raz był też test zewnętrzny z matematyki.
    I znów byłem najlepszy.
    Ha !
    Ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent ! 8)

    A dzięki tym moim płucom to na basenie wykańczałem największych twardzieli.
    Ja wynurzałem się na końcu basenu a inni w tym momencie wynurzali się łapiąc oddech jak opętani a ja mogłem spokojnie przepłynąć jeszcze spory odcinek.
    No ale cóż basen ma swoje granice.

Skomentuj Grzegorz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top