Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Czy umiesz rozmawiać z ludźmi?

Czy umiesz rozmawiać z ludźmi?

 

Zastanawiające jest, jak wielu ludzi których uważam za inteligentnych, nie rozumie prostych niuansów międzyludzkiej komunikacji. Doszczętnie niszczą raz po raz kolejną relację z przyjacielem, dziewczyną, żoną, rodziną, i oskarżają świat o ograniczenie umysłowie, o niezrozumienie ich, o głupotę i cały szereg inwektyw podkreślający jak bardzo zostali niesprawiedliwie potraktowani, skrzywdzeni przez nic nie rozumiejących oponentów. Czyżby?

 

Azaliż podstawą w komunikacji jest prosta zależność. Jeśli masz jakieś poglądy, nieważne jakie, musisz jakieś mieć (to że nie masz poglądów to też pogląd) to w zetknięciu z innym człowiekiem zasadniczo wyróżnisz u siebie dwie reakcje emocjonalne. Jedna to taka gdy człowiek z którym rozmawiasz zgadza się z Tobą, podziela Twoje poglądy – jak się wtedy czujesz? Bezpiecznie, na pewno też czujesz się pewniejszy siebie, oto masz kogoś kto też tak uważa jak Ty. Już nie jesteś sam, czujesz się akceptowany, popierany, wreszcie możesz się wygadać i wyszaleć za wszystkie czasy nie bojąc sie potępienia, wyśmiania, czy wzgardliwej obojętności. Druga opcja zawiera w sobie człowieka który nie zgadza się z Tobą, ma inne przekonania, wiarę, wizję. Walczysz więc, uzasadniasz jakim głupcem jest Twój interlokutor. Walka przybiera takie formy, w jakich zostałeś ramach kulturalnych wychowany. Prosty chłopak z Pragi da w mordę, trochę mniej prosty zacznie udawać wesołość i robić uśmieszki maskując tym wewnętrzny strach, inny zacznie krzyczeć, rzucac się jak w drgawkach, inny odejdzie nie kontynuując dyskusji, jeszcze inny będzie prowadził kulturalną dysputę, nie pokazując że aż się w nim gotuje w środku. Wszyscy obmówią oponenta nawet jeśli nie w gronie swoich znajomych, to na pewno w swojej własnej głowie, nie szczędząc mu wyzwisk. Z czasem gdy opadnie zdenerwowanie, wyobrażamy sobie wszelkie możliwe riposty którymi mogliśmy „zgasić” dyskutanta, wykazując że to nasze poglądy sa prawdziwe, lepsze, a jego są głupie, złe. Wyobrażamy też sobie inne, mniej kulturalne sytuacje z udziałem naszego dyskutanta. Są to społeczne upokorzenia, pobicia, zawłaszczenie mienia, gwałty, i inne, należne naszym zdaniem człowiekowi który ma inne przekonania niż nasze. W tym względzie ludzkość stać na naprawdę wiele.

 

Nasze ciało i psychika reaguje w specyficzny sposób na te dwa typy sytuacji. Gdy trafiamy na człowieka który podziela nasze poglądy, czujemy się bezpiecznie, więc otwieramy się jak piękny kwiat, ufnie i z narastającą przyjemnością. Czemu mamy się zamykać? Nie ma się czego bać, ten człowiek „to swój chłop”, a jakby było tego mało że jest „równy” i „w porządku” to jeszcze w dodatku jest mądry. Bo czy człowiek mający nasze poglądy może być głupi? To niemożliwe! Tylko Ci mający poglądy inne od naszych są głupi, tępi, nic nie rozumieją. Człowiekowi mającemu Twoje poglądy, wystawiasz mocny kredyt zaufania, musisz to zrobić, musisz go wybielić i uszlachetnić we własnych myślach, gdyż każda negatywna myśl o nim burzy Twoje własne poglądy. Człowiek mający Twoje poglądy musi być krystaliczny w Twoich myślach, stawiasz go sobie za przykład że masz rację. A więc wybielasz, niczym uśmiechnięte sztucznymi zębami podobne do konia gospodynie domowe w reklamie proszku „acze”. Gdy jesteś sympatykiem jakiejś partii politycznej, gdy wybucha w jej szeregach afera i się okazuje że Twój polityk wziął łapówkę, to sarkasz że go na pewno wrobili, że to skandal, że niszczą człowieka, ze prokuratura jest upolityczniona i że jest to spisek. Gdy złapią z identycznymi dowodami polityka z konkurencyjnej partii, cieszysz się, z góry wiesz że to na pewno złodziej, oszust i kryminalista, bijesz brawo policji.

 

W zetknięciu z człowiekiem prezentującym inną wizję świata, inne przekonania i wiarę, zamykasz się jak żółw w skorupie, reagujesz zawsze jak struś na pustyni – chowasz głowę w piasek na jego racje i argumenty. Gdy zaczniesz tolerować i akceptować tego człowieka, uderzysz w siebie, w swoje przekonania, a tego się bardzo boisz. Ty głosujesz na złodziei w garniturach, a Twój adwersarz głosuje na złodziei w smokingach. Głupiec! Przecież każdy normalny człowiek wie, że smokingi są be, a garnitury są wspaniałe. Żeby chronić swoje przekonania które powiązałeś ze sobą, musisz oczernić wyborcę złodziei w smokingach, musisz go zeszmacić i upokorzyć we własnych myślach. Przykleisz mu łatkę głupca, ciamajdy, osła dardanelskiego. Czyż człowiek mający inne zdanie niż Ty może być przez Ciebie szanowany? Może, teoretycznie. Praktycznie jednak zdarza się to niezwykle rzadko, i tylko w sytuacjach gdy spór dotyczy przekonań bardziej neutralnych, nie tych najwazniejszych z którymi się mocno identyfikujemy.

 

Czyli wiemy juz przyjaciele, że przy człowieku o takich pogladach jak my, otwieramy się, dajemy mu kredyt zaufania, zauważamy że jest mądrym człowiekiem. Zaś przy człowieku który hołduje innym przekonaniom, walczymy z nim otwarcie jeśli się nie boimy, a walczymy skrycie gdy jest silniejszy od nas społecznie czy mięśniowo, nakładamy mu łatkę osła, tępaka.

 

Z tej nauki wypływają dwa bardzo ważne wnioski.

 

1.Gdy chcesz z kimś mieć dobry kontakt, być zaakceptowanym, musisz mieć te same poglądy, albo chociaż udawać że takie masz. Gdy chcesz komuś coś sprzedać, namówić kogoś na swoje wizje, musisz sprawić by Ci zaufał na wyrost – te same przekonania. Człowiek przeciętny zawsze będzie rozumował w przeciętny sposób – jeśli kogoś lubię, to mnie nie oszuka, jest dobrym człowiekiem, mogę mu zaufać, pożyczyć pieniądze (!), podżyrowac kredyt na mieszkanie (!!). Jeśli masz inne poglądy niż Twoje otoczenie, musisz albo zmienić poglądy, albo zmienić otoczenie. Jest też trzecie wyjście, musisz kłamać, i się męczyć, to najgorsza możliwość a i tak twoi adwersarze wyczują że coś nie gra.

2.Psychopata czy po prostu oszust, manipulant, będzie na pewno udawał te same poglądy by wyłudzić Twoje zaufanie. I właśnie większość wielkich przekrętów to kwestia zaufania jakim ofiara obdarza oszusta. Prosty bandzior napada na ludzi na ulicach, i w miarę szybko jest łapany i zamykany do klatki jak małpa. Inteligentny sprawi że sam oddasz mu swoje pieniądze, włości, a niekiedy – łono czy nawet sferę rektalną jeśli jesteś mężczyzną…

 
Trick stary jak świat, to wzbudzanie w drugim człowieku za pomocą słów pewnych stanów emocjonalnych. Jeśli teraz napiszę do moich czytelniczek „na pewno nie czujecie, jak w trakcie czytania moich artykułów, opanowuje was dzika i nieopanowana miłość i pożądanie do mnie” to co się stanie? Oczywiście, zaprzeczycie, chociaż zdanie jest tak skonstruowane że nawet oficjalnie nie można zaprzeczyć. Bezrobotny bawidamek nie szanujący kobiet, brutalny w miłości i poezji, filozof, bokser, skonfliktowany z prawem i własna dietą, jak można pokochać takiego słodkiego łobuziaka i oportunistę? To jak jazda na deskorolce z zamkniętymi oczyma, zawsze kończy się upadkiem. Czy warto mieć takie szczytowe emocje wchodząc w bliższe relacje ze mną? Nie warto czuć że się żyje 🙂

 

 Ale tak naprawdę, nieważne jest czy zaprzeczycie czy też potwierdzicie moją nie całkiem subtelną kryptoreklamę, liczy się coś innego – w trakcie czytania wczuwacie się, wyobrażacie sobie. Musicie tak zrobić by zrozumieć co piszę, i to jest naturalny proces. Czytacie więc o miłości i żądzy do mnie, a proszę pamiętać że nasza podświadomość nie rozumie słowa „nie”. Wczuwacie się, i przez chwilę wyobrażacie sobie miłość i żądzę, w kontekście mojej skromnej osóbki. Poczuliście to, prawda? Nieważne że po wyobrażeniu sobie tego wiecie że mnie nie kochacie, i nie pożądacie (a w sumie czemu nie? Sroce spod ogona nie wypadłem przecież) Ale poczuliście, a na to co człowiek myśli, organizm nakłada reakcje biochemiczne. Przyśpiesza oddech, różowieją policzki, wysycha lekko jama ustna więc nerwowym tikiem muskacie językiem wargi…

 

Tak, właśnie zmanipulowałem was, i oczywiście mam na myśli tylko Panie. Jesli jestes facetem i właśnie się oblizujesz, to przeczytaj to – „Marek nie ma ropnych hemoroidów”. Już Ci się ciśnienie obniżyło, ogierze? No i dobrze 🙂

 
Sugestie słowne działają jedynie wtedy, gdy nasz rozmówca jest na nas otwarty. Czyli sugestia dana człowiekowi z którym przed chwila sie kłóciliśmy, nie zadziała, człowiek ten jest na nas zamknięty i odrzuca wszystko co mu chcemy przekazać. Zadziała w pełni tylko wtedy, gdy człowiek ten stanie się na nas otwarty, otworzy się, zdejmie swój emocjonalno intelektualny pancerz. A gdy nie możemy dowiedzieć się jakie ktoś ma poglądy? Zaczynamy oddychać w mniej więcej tym samym rytmie co ta osoba, robimy podobne gesty, podobnie reagujemy, zmieniamy głos by był jak najbardziej podobny. Podświadomość zareaguje lekka hipnozą, lekkim otwarciem. To jednak jest za mało – pytamy „słyszał Pan ostatnie wiadomości o Haiti i tym że pomoc nie nadeszła?” gdy odpowiedź brzmi „to przez Amerykanów, wszystko psują” jedziemy z bluzgami na Amerykanów. Gdy słyszymy „tak wszyscy jadą na Amerykanów, a głównie oni wysyłają pomoc” chwalimy Amerykanów. I już mamy otwarcie, teraz tylko wysłuchujemy przekonań człowieka z którym rozmawiamy, pozwalamy żeby się wygadał, uzewnętrznił swoje frustracje i to co go gniecie, i osiagamy własne cele korzystając z kredytu zaufania który już mamy nam dany.

 
Oczywiście dotyczy ta prosta manipulacja tylko osób przeciętnych i średniaków, stare wygi na to się nie złapią. Ale i na nich jest sposób, na wszystkich jest sposób, nikt nie może czuć się bezpieczny. Nie ma osoby najsilniejszej, nie ma najmądrzejszej, wszystko płynnie się zmienia, faluje. Życie to fala,a my przyjaciele jesteśmy surferami. W takim razie kim jest rekin polujący na spadających z deski nieszczęśników? Najlepsze w świetle tej wiedzy jest to, że ludzie zaczynający znajomość od kłótni dziwią się że nikt ich nie lubi. Teraz mam nadzieję, że rozumiecie czemu większość waszych znajomości się rozpadała, i była skazana na porażkę od samego początku.

 

Druga strona medalu to przekonania. To przez nie mamy morderstwa, wojny, nienawiść. Duchowość zaczyna się wtedy, gdy podważamy swoje własne przekonania. I nie chodzi wcale o to żeby walczyć z dobrymi przekonaniami. Przekonanie ze biednych trzeba nakarmić jest słuszne i zbawienne, ale wiara w to przekonanie, oddanie się niemu, już dobre nie jest. Gdy pojawi się ktoś kto twierdzi że biednemu trzeba dać wędkę żeby sobie nałapał ryb a nie dawać mu ryby i uzależniać go od pomocy tak że stanie się bezradny i bezwolny, weźmiecie się za łby, pobijecie i będziecie nienawidzieć. Po co? Kto z was ma rację? W pewnych okolicznościach jeden ma rację, w innych ten drugi. Twoje przekonania to nie Ty. Ty jesteś ponad nimi. Gdy zrozumiesz tą różnicę, poczujesz to, tylko wtedy możesz uznać że idziesz ścieżką rozwoju duchowego. Nawet najlepsze przekonania nie są nic warte, jeśli się z nimi utożsamiasz.

 

Twoje ciało to nie Ty (odetnij rękę, nogę, to nadal będziesz Ty) Twoje przekonania to nie Ty (zmieniają się, w zależności od wychowania i otoczenia w którym jesteś) Twoje lęki, fobie, to nie Ty (wszystkie lęki są nabyte w procesie wychowania) Twoje wspomnienia to nie Ty (można je zmieniać w hipnozie, tworzyć nowe, a przede wszystkim to co kiedyś zrobiłeś, dokonałeś z poziomu w którym miałeś mniej wiedzy, mniej doświadczenia, byłeś innym człowiekiem, może lepszym, może gorszym, ale na pewno nie tym samym co teraz) To wszystko jest w Tobie, ale Ty tym nie jesteś. Tragedia polega na tym, że utożsamiłeś siebie, Boską Istotę, z tymi śmieciami. Dlatego własnie cierpisz. Ludzie wierzą że wyzwolenie nastąpi wtedy, gry nawrócą świat na swoja wiarę, na swoje przekonania. Gdy inni staną się tacy jak oni, skostniali i pełni lęku. A tak nigdy sie nie stanie, gdyż po drugiej stronie barykady stoi człowiek który wierzy tak samo, ale w inne przekonania. Jeden wierzy w słowo Allah, drugi wierzy w słowo Jahwe. Obaj umrą za nie. Umrą za nic nie warte nazwy, plakietki, sztuczne granice państwowe na zawsze tej samej ziemi, święte ksiażki i święte posążki.

 

Prawdziwe wyzwolenie duszy, może nastąpić jedynie wtedy gdy uwolnisz się od władzy swoich przekonań nad sobą, gdy poznasz człowieka z innymi poglądami i nie będziesz się go bał. To jest prawdziwy sukces, i świętość. To jest własnie duchowość. Wszystko inne jest nic nie warte.

 

Ps. zdjęcie jest autorstwa czytelnika o wiele mówiącym o jego samoocene nicki „Imperator” 🙂 piekne. Mi się kojarzy z ci.. i niebiańską rozkoszą której wodospady namiętności nam, strudzonym walką o lepszy byt mężczyznom, daje. A wam z czym się kojarzy?

 

20 thoughts on “Czy umiesz rozmawiać z ludźmi?

  1. Marek,
    dobry artykuł, idealnie wpisujący się w to, czego ostatnio doświadczyłem z matką.

    Z wieloma rzeczami sie zgodze, niemniej, faktem jest to, że są ludzie, którzy gotowi są dla udowodnienia swojej racji kłamać, manipulować, przeinaczać oczywiste fakty, itd. Co wówczas? Jak rozmawiać z człowiekiem, który w oczy wypiera Ci się czegoś oczywistego? Albo, który notorycznie kłamie? Nawet jeśli robi to nie do końca świadomie, to co wówczas?

  2. Hej Daniel 🙂 już wróciłęś z wojaży?

    Niestety, jedyna odpowiedź jaką znam na to pytanie to uciekać od takiej osoby, odgrodzić się, nie ma chyba innego wyjścia, albo jest – ale ja go nie widzę.

  3. Hmm, no właśnie, odcięcie się i odseparowanie to jedyny sensowny wniosek jaki mi się nasuwa. Jako że sprawa dotyczy matki, to pozostaje jeszcze uwolnić się od poczucia winy z tego powodu… i załatwione 🙂

    Odnośnie wojaży… to za dwa dni dopiero zaczynam 🙂 Chyba pogadamy dopiero jak już osiądę gdzieś na dobre 😉

    Pozdrawiam 🙂

Skomentuj Mistrz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top