Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Mięsna rzeczywistość

Mięsna rzeczywistość

Człowiek, to brzmi dumnie. Ale czy na pewno?

Jestem pewien, że zgodzisz się ze mną – mamy w sobie zainstalowane oprogramowanie któe nami kieruje, pisząc językiem komputerowym gdyż ten najlepiej opisuje nasze reakcje. Gdy jako mężczyzna widzę atrakcyjną kobietę, odczuwam nagły napływ sił, i kompletnie głupieję. Rzecz stara jak świat – krew odpływa z mózgu, gdyż spora jej ilość potrzebna jest w innym miejscu. Oto działanie oprogramowania, i zostawmy niedopowiedzianym pytanie – gdzie jest Wielki Informatyk? Wróćmy do oprogramowania (podobnego zresztą do mojego windowsa, im przyjemniejsze bodźce, tym większa szansa na „zawieszkę”) Mam ochotę się popisywać, wydymam klatkę piersiową jak indor wole, obniżam głos by stał się bardziej męski i basowy. Moje spojrzenie staje się twarde, nieco szkliste, dokładnie takie jak zaobserwowane na filmach gdzie główną rolę grał brutalny protoplasta samca, Clint Eastwood. Uwaga! Zaczyna się godowy taniec. Samiec pragnie wydać się silny, mocny, potężny, większy, działa tak, by jak najatrakcyjniejsza kobieta zechciała przyjąć w swoją pochwę jego ejakulat, który nieznośnie uciska i piekielnie ciąży chętnemu na rozmnażanie samcowi. Kobieta robi wszystko co w jej mocy, by wydać się jak najbardziej atrakcyjną, by wzbudzić zainteresowanie dawcy nasienia i utrzymania.

Ten mechanizm zna każdy, zdrowy człowiek. Jest w nas taka siła która reaguje automatycznie na pewne sprawy. Możesz być wyznawcą Allaha, katolikiem, żydem, buddystą, a nawet moim czytelnikiem, ale gdy zobaczysz szczupłą, ładną dziewczynę, dostaniesz erekcji. Oczywiście, wokół tego mechanizmu który ma każdy człowiek powstają inne mechanizmy, wyrastają jak chwasty wokół pięknej róży. Załóżmy że ktoś uwierzył w powtarzane od dzieciństwa poglądy przez „autorytety” że sex jest zły, są tacy co w to wierzą, że Bóg który stworzył gigantyczny wszechświat, nie ma nic innego do roboty jak tylko siedzenie i patrzenie czy ludzie się masturbują, albo kochają, i gdy penis wchodzi między pośladki kobiety z którą masz papierek o ślubie, i jeszcze odbywa się to bez prezerwatywy, to chrumka z zadowolenia, gdy nie ma papierku, Bóg wpada w słuszny i prawy gniew, a gdy nie daj Boże penis wchodzi między męskie pośladki, Bóg wpada w furię i wtrąca dwóch chutliwych samców na wieczność w ogień piekielny. Gdy w to wierzysz, wtedy poczujesz pożądanie, ale też mocną agresję, nienawiść do kobiety. Im większe pożądanie, tym większa złość i poczucie że pożądanie to sprawka złego ducha, szatana. Dla człowieka nieświadomego jasnym więc jest, że taką piękną kobietę która wzbudza w nim takie głębokie uczucia, można i nawet należy pobić, zgwałcić a nawet zabić, by wygnać z niej szatana który sprawia jego jądrom tak dokuczliwy dyskomfort, powoduje chaos w myślach i ból w sercu. Zabić kobietę jest znacznie łatwiej niż przegnać głupotę ze swych myśli.

Ale poza tymi wbudowanymi w nas mechanizmami reagowania, gdy spojrzeć ponad nimi, co zobaczymy? Dwa kawałki mięsa wypełnione fekaliami, pulsującą krwią i drgającymi farfoclami, które dysząc i jęcząc wymieniają ze sobą ślinę i inne płyny ustrojowe. Samodzielne kawałki mięsa które całe dnie spędzają na przystrajaniu tego mięsa różnymi tkaninami, przycinającymi odrosty z tegoż mięsa by modnie i ładnie wyglądać, jak modny i trendy kawał mięsa w kobiecych magazynach. A gdy układy kierowania mięsem się zepsują, co się nazywa chorobami psychicznymi? Sztuki mięsa które zaczynają wsadzać do swojego systemu odżywiania tak duże ilości innego miesa, że rosną, puchną, zwiększają masę, co staje się przyczyną wielkich problemów, bólu, i wreszcie przedwczesnej śmierci.

A wojna? Wrzeszczące sztuki mięsa powsadzane w zielone tkaniny pędzą na siebie, i rozszarpują się narzędziami, które inne kawałki mięsa wymyślają by jak najmniejszym kosztem jak najwięcej mięs rozszarpać. Spójrzmy w przeszłość. Mięsa które uznały że są stworzone do władzy nad mięsnym światem, i mięso które urodziło się w danej granicy geograficznej jest lepsze niż mięso tych którzy urodzili się poza tą granicą, i palące inne, gorsze mięsa w specjalnych krematoriach, ostateczne rozwiązanie kwestii gorszego jakościowo mięsa. I gdy się okazało że tego gorszego mięsa jest więcej, główne mięso zakończyło swoją działalność dokonując rozstrzelania się.

Mięsa się kochają, nienawidzą, rozmnażają i mordują. Młode mięsa z naroślami piersiowymi tak pożądanymi przez mięsa z naroślami w kroczu, są aroganckie, z radością przyjmujące kwiki i umizgi zainteresowanych nimi męskich mięs, wybierają te najładniejsze albo mające najwiecej papierków, bawią się rozpaczą mięsnych absztyfikantów, a gdy z czasem kobiece mięso staje się pomarszczone, miejscami workowate, mniej elastyczne, zaczyna cierpieć gdyż coraz mniej mięs im nadskakuje, wtedy zaczyna się czytanie Coelho i przekonywanie że nie chodzi o świeżość mięsa, a o wnętrze i duchowość. Ale to nic nie daje, zaczyna się ostatni etap, kończący się w zamrażarce, trochę większej niż ta z której wyjmowało się mięso do jedzenia, po czym gdy inne mięsa zaczną spazmować, wylewać z oczodołów słono gorzkie wydzieliny, wsadzi się nadgniłe ale ładnie pomalowane i przystrojone mięso do drewnianej skrzyni, gdzie nasze nadpsute, zzieleniałe mięso stanie się żerem dla małych, wijących się mięs które Cię przetrawią, i wypróżnią gdzie staniesz się nawozem dla roślin, które będą spożywały mięsa dbające o siebie – wegetarianie.

Z mięsa powstałeś, w mięso się obrócisz.

Jesli ciało jest dla Ciebie wszystkim, identyfikujesz się z nim, spójrz prawdzie w oczy. Skończysz jako gówno robaków, nawóz dla roslin które zjedzą inni ludzie. Ciało nie jest Tobą, a Ty nie jesteś ciałem. Jeśli wierzysz w siebie, to w kogo dokładnie? Z każdą sekunda zmieniasz się, zdobywasz nowe doswiadczenie, inaczej patrzysz na świat. To co wydawało się czarne, staje się białe, a to co wydawało się białe, przeistacza się w czerń. Gdy twierdzisz że wierzysz w siebie, w to kim jesteś, kogo dokładnie masz na myśli? Gdybyś urodził się w Niemczech, poznał uroczego dla przyjaciół Adolfa Hitlera, kochałbyś go. Gdybyś skończył jako Żyd w komorze gazowej, nienawidziłbyś go. Co jest prawdą a co kłamstwem?

Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Gdyby wykasować oprogramowanie które każe nam się bać, podniecać, cieszyć, ujrzelibyśmy prawdę, prawdę która nie wyzwala – wszystko jest mięsem, nieskończonymi falami oceanu życia, pulsowaniem. Mięsa powstają, żyją, walczą, w końcu umierają. Przychodzą następne generacje mięsa, i nic się nie zmienia, wszystko jest tak samo – zmieniają się tylko stroje, technika, granice na mapach, mięso było, jest i pozostanie mięsem.

 

 

23 thoughts on “Mięsna rzeczywistość

  1. [url]http://img.motorpasion.com/galleries/hyundai-i30/Hyundai_i30-30.jpg[/url]

    Takie coś właśnie mnie rajcuje teraz 🙂 jeszcze jakby na miejscu pasażera siedziała konkretny morświn to zachrumkał bym z zadowolenia. I zachrumkam.

  2. czemu kupujesz nowe z salonu? przeciez kazde nowe auto traci na wartosci gdy opuszcza bramy salonu i to od 10-25 % od razu. nie lepiej 2-3 letnie? taki sie oplaca najbardziej nie?

  3. Poprawiam link bo zle sie wkleil:

    [url]http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Niesmiertelnosc-mozliwa-juz-za-20-lat,wid,11524903,wiadomosc.html[/url]

  4. Nawet jeśli by coś takiego wymyslili (w co nie wierze przy tej technice), to jest to niemożliwe bo słońce nieśmiertelne już nie jest, i zamiast żyć wieczność, żyłbyś tylko pare miliardów lat 🙂

    Ale strona bardzo fajna, właśnie ją czytam.

  5. no pare miliardow lat ale jednak cykl wcielania na te pare miliardow lat zostanie zatrzymany (zakladajac ze odkryja a kiedys na pewno odkryja)

    ciekawa sprawa z punktu widzenia karmy swiata zycia itd.

  6. Z tego co pamiętam, z okresu po śmierci to wybieraliśmy to wcielenie dokładnie wiedząc co tu się zdarzy, z minimalnym marginesem wolnego wyboru. Jeśli taka technologia powstanie, to dusze inkarnujące w tym świecie dokładnie to będą wiedziały i z tego skorzystają.

    Człowiek żyjący w tym ciężkim energetycznie swiecie max 150, 200 lat i by zwariował. Dusza tyle nie wytrzymałaby w ciele, naszym prawdziwym żywiołem jest astral i wyższe światy.

  7. Nie kumam Mistrzu…

    Jakie reinkarnacje?
    Po co program „ja” wgrany w mięsny komputer miałby się reinkarnować?

    Mówisz „nie utożsamiaj się z ciałem”, ja pytam czemu nie? W końcu to ono „nas” (czyli programy „ja”) powołało do życia.

    Dwie kwestie do wyjaśnienia.

    Pierwsza: Trochę to brutalne myśleć o sobie jako o programie, przecież można powiedzieć „JA myślę” „JA czuję” „JA przeżywam”. I powiem że to jest naprawdę okropne tak o sobie myśleć. Jednak prawda jest brutalna. Jednak wcale taka nie musi być. To wszystko zależy jak sobie poukładamy w głowie tą wiedzę i czy uaktualnimy nasz system wgrany przez wychowanie i kulturę. Ogólnie długo by wyjaśniać.

    Druga: Faktem jest też, że z drugiej strony możemy się utożsamiać, a „ja” tak czy siak nie będzie ciałem, bo „ja” to program, a ciało to ciało.

    Ja mam bardzo dużo przemyśleń na ten temat. Jak naprężę moje neurony, wystarczająco mocno, dostaje olśnienia, że to jest niesamowity, fantastyczny i zarazem cudowny fenomen umysł-ciało. Jak pomyśle o tym wszystkich komórkach, o tych chmurach reakcji chemicznych i o powstaniu mechanizmu tak pełnego, całościowego, wielopłaszczyznowego, że aż braknie mi określeń… Nie próbuje już tego pojąć ale zgłębiam to piękno dalej…

  8. Właśnie w tym cały ambaras, żeby dwóm jaźniom chciało się naraz :)) ale mi się zrymowało łądnie, może to dlatego że jestem podjarany przez solo Pudziana z Sylwią. Pudzian spuści mu łomot, to oczywista oczywistość.

    To co uważasz za Ja się wcale nie inkarnuje, znika. Zostaje Twoja prawdziwa jaźń (obserwator) plus karma i najmocniejsze traumy z tego życia.

    Ciało jest nieprawdopodobnie złożonym mechanizmem, szok jak się o tym myśli, to prawda – ale nasza świadomość jest o wiele wspanialsza 🙂

  9. Zgodzę się z tym że wytworzenie pojęcia Jaźni może być użyteczne.

    Jednak to co piszesz o reinkarnacji to dogmat, albo się w to wierzy albo nie, bo nie ma logicznego wytłumaczenia. Równie dobrze można uwierzyć w Jezusa, bo przecież on nas kocha 🙂

    Mam pytanie. Ego to Ego, a Jaźń to Jaźń. Te rzeczy istnieją ze sobą w pewnej relacji. Jakie działania trzeba podjąć, aby wszystko działało bez zarzutu? Jak o tym czytam to trochę pogmatwane. Piszą, że aby dotrzeć do jaźni i by ona się ujawniła trzeba mieć dobrze rozwinięte ego, a jeśli ma się je źle ukształtowane, to ma się problem (ze sobą) i piszesz, że Jaźń tylko może (w sposób humanitarny) wpłynąć na ego je ukształtować.
    To wygląda jak ślepa uliczka. Zatem co robić by dotrzeć do jaźni pomimo źle ukształtowanego ego tak by jaźń na nie wpłynęło?

  10. To co piszę, biorę z własnych „wspomnień”, już dawno to wiedziałem zanim zacząłem czytać o reinkarnacji a byłem na etapie chodzenia do kościoła.

    Jaźń to prawdziwy Ty (obserwator), nie możesz wpłynąć na ego, możesz po prostu być prawdziwym sobą. Ego to ego, samo może na siebie wpływać, np poprzez budowanie miłości do siebie aż do etapu kiedy samo się rozpłynie, albo poprzez czczenie Boga do tego momentu az wizja stanie się ciałem i uświadomimy sobie nasza Boskość i ego zniknie, albo poprzez obserwację i uświadomienie sobie kim naprawdę jesteśmy.

  11. „budowanie milosci” „prawdziwy TY” „fałszywy TY”. Jest taki prastary rysunek ukazujacy wielowymiarowosc istnienia gniazdowego. Mechanizm wyglada mniej wiecej jak strzal swiatła w pryzmat z ktorego mamy kolejne trzy fale na nizszym poziomie. Paradoksalnie widac to w kazdym przejawie egzystencji czegokolwiek, chociazby prymitywnej rosliny, buduje sie ona fraktalnie. Powiedziec o kims, o czyms ze to jest prawdziwe a to juz nie to czysty absurd. Jakim sposobem lodyga rosliny ma byc prawdziwa, a jej lisc juz nie? Jakim sposobem cialo ma byc oszustwem a jakas „jazn” juz nie? Nie ma uswiadamiania bez kreacji, i bez niej nie ma zycia a bez ciala „zycie” to nic nie znaczace slowo ktorego nawet wypowiedziec sie nie da.

  12. Oj tak, jakie ja mieso dziś widziałem w biedronce kolego, nogi, dupa, cycek nawet, buzia, no ideał normalnie, ech 🙂

  13. E tąm smutne, normalne, życiowe 🙂 a ja dzisiaj byłem z tatą w salonie Hyundai, siedziałem w i30 żeby podpasował mi do wizualizacji, i powiem że jestem zachwycony, jedyne co mi psuje wizję to panel środkowy, szary i bez obłych zakończeń na bokach na dole, to mi psuje dobry image, wolałbym zeby był cały czarny kokpit. Do tego 1.6 cvvt 126 kucy i mi spokojnie starczy. Gorzej że można było się przejechać, ale nie jestem w stanie przez te kolano sprzęgła wciskać.

    Wstawię dobre alumy, subwoofer, płytę dolną wyciszającą i pytę do przegrody między kabiną i komorą silnika, i spełnię swoje marzenie o zwiedzaniu Polski 🙂

Skomentuj skr Anuluj pisanie odpowiedzi

Top