Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Myślisz o samobójstwie?

Myślisz o samobójstwie?

Wiele ludzi będących w życiowych kłopotach, albo o nich tylko myślących, wyobrażających je sobie, ucieka w myślach do wizji samobójstwa. Istnienie takiej możliwości ucieczki od życia jak samobójstwo, zdaje się pewnym wentylem bezpieczeństwa – oto mamy jakieś wyjście z sytuacji gdy cierpienie zdaje się przekraczać całkowicie nasze możliwości. Myślenie o tym daje pewien rodzaj ulgi, z którego na codzień korzysta miliardy ludzi.

Korzystałem i ja z tej jakże popularnej metody, w chwilach gdy choroba i cierpienie z nią związane stawało się nie do wytrzymania. Często jedynym, sensownym i logicznym wyjściem zdawało mi się skończenie ze sobą, z tym kalectwem i przekleństwem które ciągnie się za mną od kilkunastu lat, doszczętnie rujnując moje życie prywatne i społeczne, ukazując mi jak wygląda prawdziwa twarz ludzi wydawałoby się bliskich. Nie dość że niekończący się ból i upokorzenie atakowało każdym dniem moją coraz bardziej kruchą siłę woli życia, niektórzy ludzie czerpali wręcz perwersyjną rozkosz i przyjemność z mojej ułomności, co budziło we mnie głębokie poczucie zranienia i niesprawiedliwości. Wielokrotnie planowałem samobójstwo, przy czym na pewno zaprosiłbym parę osób ze sobą do tego ostatecznego tańca. Wyobrażałem sobie intensywnie jak strzelam w twarz kilku osobom, a na koniec sobie w usta. Jeśli ktoś drwi z nieszczęścia, to niech posmakuje jak to pachnie gdy wreszcie dopiął swego, i doprowadził do złamania mojej siły życia. No bo jak to? Ktoś niszczy z premedytacją chorego człowieka żeby mieć radość z jego upadku, a potem sobie ma spokojnie żyć w poczuciu satysfakcji? Tak być nie może, i musi być zapłata. Jeśli ja tracę życie, musi je stracić także prześladowca, często zszokowany i zdziwiony że trzeba zapłacić za swoje słowa. Blisko takiego naprawdę realnego samobójstwa byłem w sumie tylko raz, gdy nieszczęśliwie się zakochałem, i zostałem odrzucony przez kobietę co przypłaciłem załamaniem. Byłem tak wewnętrznie rozbity, że nie przypuszczałem że to w ogóle da się znieść. 

Wtedy też załatwiłem broń, najpierw miała dostać za swoje ona, a potem ja. Te chore, egoistyczne plany przekreśliła pewna sytuacja która odwróciła moje myśli i nastawienie o 180 stopni, i nie napiszę o niej gdyż jest tak nieprawdopodobna, że ociera się wręcz o fantastykę, ba! Znacznie ją przekracza. Z czasem pracując nad sobą wybaczyłem tym osobom, i śmieję się na myśl o tym co chciałem zrobić, a nawet czuję zażenowanie że dla takiego cycatego prymitywa bym się zastrzelił, i stracił szansę na dalsze życie, śmiech, radość. Śmieję się z każdego, powtarzam – z każdego mojego niepowodzenia miłosnego. No bo jak się nie śmiać gdy jedna z moich byłych nie miała przednich zębów, i gdy wzięła kredyt i sobie je wstawiła natychmiast mnie zostawiła, nie zwracając pożyczonych pieniędzy? Jak się nie śmiać gdy kobieta po wyższych państwowych studiach z kilkoma językami jest ze mną, dlatego że liczy iż ja magią sprawię że wygra kilka razy pod rząd szóstkę w totka, i wtedy będzie tylko rozkosz i sielanka? Gdy jej mówię że gdybym miał takie możliwości, to już dawno bym to zrobił, odpowiedź jest jedna. Wrzask i pełne niedowierzania spojrzenia, jak to, masz taką gigantyczną, ezoteryczną wiedzę, a nie umiesz „załatwić” szóstki w totka? nie kochanie, nie umiem, jesteśmy parę miesięcy razem, i przecież widzisz że nie podcieram się dolarami. Skoro nie umiem, to usłyszałem tradycyjne, ociekające chłodem „jesteś niedojrzałym dzieciakiem”, „nieodpowiedzialnym”, „pustym i płytkim”. No i zostałem sam, a Pani poszła szukać Pana który czarami sprawi że coś wygra na loterii. Z tego co wiem nadal nic nie wygrała. Albo jeszcze inna Pani która wpadła na wspaniały pomysł – sprzedam swoje mieszkanie, i założymy wspólnie firmę. Na pytanie czemu mam zakładać firmę z nią a nie sam skoro pieniądze są moje, odpowiedź była tendencyjna. Najpierw płacz, potem wzbudzanie we mnie poczucia winy że ją zniszczyłem i upokorzyłem bo ona nie ma mieszkania i jest biedna, a potem wrzask. Potem groźby że dostanę manto od jej rodziny. Czy to nie jest śmieszne? Czy można nienawidzieć taką głupotę, chciwość? Można żałować, albo śmiać się, ja wybrałem śmiech. Szkoda mi czasu na nienawiść, nikt tego czasu mi nie zwróci.

Na kanwie tych jakże emocjonujących przeżyć doszedłem do wielu przemyśleń. Problem zawsze ma w sobie zarodek rozwiązania i przy życiowym szczęściu którego mi nie brak, rodzi zrozumienie oraz trudno opisywalną rozkosz istnienia.  To już kilka lat gdy czuję że bilans mojego życia jest naprawdę in plus, a ja mam wręcz nadmiar szczęścia życiowego. Zapraszam więc do lektury moich subiektywnych jak najbardziej wniosków, które wyciągnąłem z lekcji życia.

Opcja samobójstwa

Ludzi którzy aktywnie skorzystają z tej opcji „rozwiązania” problemu jest bardzo mało. Miażdżąca większość tylko o tym myśli, co wcale nie jest takie dobre jak by się wydawało. Daje zysk, ale zabiera znacznie więcej ze sobą. To dokładnie tak jak heroina, jeden zastrzyk sprawia że wreszcie możesz odetchnąć, czujesz błogość i rozkosz, można więc śmiało powiedzieć że heroina dała Ci coś dobrego – jednak nikt kto zna chociażby przelotnie temat tak nie powie, gdyż heroina obiecując cuda i ułudę rozkoszy, zniszczy Cię szybciej niż Tusk kolejnymi podwyżkami. Z początku miło, sympatycznie, elegancko… z czasem stajesz się wychudzonym szkieletem który śpi we własnym kale, wyje i wrzeszczy z bólu gdy nie ma działki, i aby uniknąć tych strasznych kaźni, obciąga dziwnie ropiejące fallusy i wypina wypadajacy od heroiny odbyt do gruntownej penetracji w dworcowej toalecie. Łatwa rozkosz ma swoją cenę, im większa rozkosz tym większa cena. To tak jak ze złodziejstwem. Znałem i znam złodziei – na początku jest wspaniale. Dorosły „frajer” głosuje na PO i zarabia 1100 na rękę za ciężką, wyniszczającą pracę. Młody chłopak zamiast się uczyć języków by jak najszybciej uciec z tej „zielonej wyspy dobrobytu” kradnie więc radia czy z kolegami „kroi leszczy” i ma tyle dziennie. Z początku jest super, suma wydaje się astronomiczna. Z czasem jednak młody człowiek przyzwyczaja się do bogatego stylu życia, i potrzebuje coraz więcej pieniędzy, ładne dziewczyny, imprezy, narkotyki, dobry samochód. Z czasem albo go złapią i posadzą, może być też tak że okradnie nie tę osobę co trzeba i połamią mu nogi albo potną twarz żyletkami żeby chłopaki na dzielnicy mieli info kogo można skroić a kogo nie… wszystko jest możliwe. Gdy mija dziesięć lat, pełen nienawiści zgorzkniały człowiek siedzi w więzieniu, i patrzy z tęsknotą na chmurne niebo. A było tak fajnie, tak emocjonująco i kolorowo.

Tak samo jest z myślami o samobójstwie. Daje nam ratunek, poczucie że z wielu strasznych sytuacji jest wyjście, jednak ten ratunek to rzucane topiącemu żelazne koło które go nokautuje i zatapia. Gdzie więc jest problem? W Twoim nastawieniu do życia. Jeśli zakładasz możliwość samobójstwa, którego oczywiście nie zrobisz, ale zakładasz je jako potencjalną możliwość, wtedy w zetknięciu z problemem jęczysz, płaczesz, narzekasz, tworzysz w swoich myślach emocjonalny horror który Cię wyniszcza. Umówmy się teraz że na świecie są dwie grupy ludzi, jedni to wojownicy, drudzy to ofiary. Unikam słowa tchórz gdyż każdy z nas się czegoś boi, a najtwardsi boją się w ogóle bać. Wojownik, drapieżnik, to typ motywacji która zakłada że będzie się długo żyć, nie neguje się pomocy z góry, tzw. Boskiej ingerencji, działa tak jakby jej nie było polegajac na sobie, ale będąc otwartym na wszelką pomoc czy to od życia, szczęścia, przeznaczenia czy jakichś wyznawanych przez nas bóstw. Zbyt wielu ludzi popełniało błędy oczekując na pomoc z nieba, a zaniechując działania, i tak samo wielu ludzi popełniło błąd nastawiajac się jedynie na swój intelekt. Bądźmy elastyczni, otwarci.

Chciałbym aby wszystkie psioczące, narzekające i jojczące na wszystko ofiary losu czytające moją stronę zrobiły eksperyment, dzięki któremu poznają zasadnicze różnice w nastawieniu które opisuję. Postanów sobie tu i teraz gdy mnie czytasz, że przeżyjesz 90 lat w zdrowiu i szczęściu. I nie ma wpływu na to żaden Bóg, bożek, wierzenia, mity legendy ani rzekome przeciwności które się na Ciebie uwzięły (a raczej Twoje reakcje na te przeciwności, ktoś inny nie uznał by ich za coś złego, to tylko Twoje nastawienie). Prawie wszystko zależy teraz od Ciebie, a każdy problem który się pojawia zaczynasz atakować. Gdy leży to w Twoich możliwościach pokonujesz go, jeśli nie – odstępujesz, wybaczasz, odpuszczasz, bo każda inna strategia działania to tylko strata czasu, który coraz szybciej się kurczy.

Higiena psychiczna

Ludzie którzy trzymają w sobie urazy czy nienawiść do dręczycieli, uderzają tylko i wyłącznie w siebie. Niszczą swoje zdrowie (wyrzut adrenaliny występujący przy realnym a także wizualizowanym zagrożeniu masakruje organizm)  i zasmradzają swój czas którego mają ograniczoną ilość. Zamiast myśleć o przyjemnych rzeczach takich jak seks, taniec, zabawa, jakieś swoje zainteresowania, radość z życia, ich myśli zajmuje sprawa sprzed trzydziestu lat kiedy ktoś ich oszukał, zdradził, wykorzystał. A myśleć można w jednym momencie tylko o jednej sprawie, można grać na jednej emocji – i to jest już tylko Twój wybór co wybierasz. Możesz zakazać sobie myślenia o brzydkich rzeczach w wolnym czasie, i poświęcać go tylko na myślenie o przyjemnościach. Gdy uciekasz w myśli o samobójstwie (co jest samo z siebie wyrazem beznadziei, ucieczki, kapitulacji) jako możliwym kole ratunkowym, bardzo często będziesz wpadał w takie właśnie stany psychicznego niepokoju, i rozgryzał rzeczy których rozgryzanie nic Ci nie daje, a zabiera czas i zdrowie. Jest to dla Ciebie nieefektywne i szkodliwe a weź proszę pod uwagę że inni ludzie wyczuwają Twoje nastawienia i motywacje, i po nich osądzają Cię jako słabiaka albo mocnego człowieka. Gdy ocenią Cię i zakwalifikują jako słabiaka, będą się nad Tobą pastwili jak kochany koteczek nad myszką, śmieli z Ciebie i gardzili Tobą. Jesli ocenią Cię jako mocnego człowieka, wtedy będą szukali Twego towarzystwa, lubili Cię, śmiali się z Twoich żartów. Człowiek opanowany myślami o zemście, o krzywdach których doznał, wypełniony rozpaczą i żalem to wspaniały cel dla wszelkiej maści dewiantów, krótko mówiąc – jesteś wtedy słaby, chociaż mocne uczucia wypełniając Cię gniewem dają Ci poczucie siły. Ale to nie żadna siła, to wrzask katowanego adrenaliną organizmu.

Zupełnie inaczej ma się sprawa z motywacją „chcę żyć i będę żył za wszelką cenę”. Nieefektywne emocje odstępują od Ciebie jako kompletnie nieprzydatne. Nabierasz automatycznie bystrości umysłu, jesteś bardziej tu i teraz, w rzeczywistości a nie w myślach o niej. Nie szukasz ratunku w myślach, w wierze, w legendach i bożkach. Powiesz mi że się mylę – a ja Ci powiem co mi powiedział człowiek który całe życie pracuje z umierającymi ludźmi. Jedni Wzywają Boga ze strachu przed piekłem, inni go przeklinają w nadziei że w ten sposób wzbudzą w nim poczucie winy, że zostali skrzywdzeni, inni nic nie robią. Na oczach tego człowieka umierali katolicy wierzący w ochronę Boga, prawosławni, kilkunastu Żydów i inne wiary. Żaden z ich Bógów nie pomógł im gdy charczeli leżąc we własnej krwi z kałem wyjąc o morfinę. Powiesz mi – niezbadane są ścieżki Pana. A ja Ci odpowiem – nie pierdol mi farmazonów, bo gdy utnie Ci nogę w wypadku samochodym to te wszystkie teorie z świętych książek, będziesz mógł włożyć sobie w zadek. Obrazisz się, będziesz mi obłudnie współczuł, modlił się za mnie co będzie wyrazem Twojego gniewu że mam inne poglądy niż Ty, i sam Bóg, stwórca wszechświata ma wpłynąć na mnie żebym klękał przed otyłym kapłanem i wyznawał mu swoje seksualne grzeszki których ten wysłucha z rumieńcami na twarzy i przyśpieszonym oddechem, jako że jestem ponoć urodziwym młodzieńcem w wersji optymistycznej, a ciut przystojniejszym od diabła w wersji pesymistycznej… I ok, rób co chcesz. Ty się za mnie módl na kolanach, a ja będę napawał się pięknem przemijającej jesieni. Ty czytaj święte pisma, a ja posłucham sam siebie, swoich myśli, emocji i nastrojów, bo bardziej mnie interesuje poznanie wielkiej tajemnicy siebie samego i swego wnętrza niż tego co napisał jakiś pijany facet 2500 lat temu.

Jeśli Bóg istnieje, w co bardzo głęboko wierzę, na pewno nie jest idiotą za którego uważają go inni ludzie. Nie da się go oszwabić, wyłudzić litości, grać na nerwach czy manipulować nim. To wszystko jest dziecinnymi grami wyuczonymi w dzieciństwie, i przeniesionymi w dorosłe życie jako strategie radzenia sobie w życiem. Jeśli poznajesz siebie, znasz swoje wnętrze, swoje instynkty i możliwości. W każdym z nas jest i święty i bestia. Raz chcę się poświęcić, pomóc, innym razem chce bić, chcę by mój bliźni leżał na ziemi i rozsadza mnie pragnienie bicia pięściami w szale tak, aby zabić. Tacy właśnie jesteśmy, dualnością dobra i zła. Taki zostałem stworzony przez Boga – i nie zamierzam go przekupywać mamrotaniem modlitw. Mam otwarte serce ku Bogu, jestem szczery na swojej ścieżce życiowej, i nic więcej nie mogę zrobić żeby zasłużyć na raj. Jak mówią dyskotekowe panienki – jestem jaki jestem. Ano właśnie Panie Boże, jestem jaki jestem. I nie wierzę w przekazy tłustych kapłanów na Twój temat, nie wierzę żebyś był tak koszmarnie ograniczony jak umysły Twoich wyznawców którzy mordowali i katowali innych ludzi. Lubię seks, i korzystam z daru który mi dałeś, lubię napawać się pięknem przyrody i samotności, i czynię to. Lubię czasem być agresywny, i na Boga! Taki jestem. Czasem jestem aniołem, wrażliwym wierszokletą i poetą który układa wiersze w blasku księżyca, i czynię tak. Żyję tak jak chcę, afirmuję życie. I każdego dnia dziękuję, chociażby za to że nie urodziłem się w Afryce czy jako inwalida który sra tam gdzie je. Jest za co być wdzięcznym, dziękuję Bogu jeśli jest, albo samemu sobie za to jaki jestem. Czy to ważne komu? Czy dla Boga wszechświata ważne jest jakie imię wypowiadam w czasie modlitwy? Czuję wdzięczność bezimienną, nieopisywalną. Danke, spasiba, thank You przesłodka Istoto która mnie stworzyłaś na swój obraz i podobieństwo, amen.

Bóg dał nam świat, więc na pewno chce byśmy doceniali Jego prezent. Trzeba ten prezent doceniać, szanować. Cieszyć się nim w każdej chwili życia, a nie wyszukiwać problemy i cierpienia. I zawsze to powtarzam moim młodym czytelnikom, nie nabijaj sobie głowy regulaminami religijnymi, korzystaj z życia. Chodź na imprezy, tańcz, kochaj się z kobietami, zwiedzaj piękny świat, zainteresuj jakąś pasją, hobby, nie daj się dymać cwaniakom, jak Cię leją to daj w ryja a nie uciekaj w święte książki i idee o nadstawianiu drugiego policzka. Żyj z pasją, ale i mądrze. Imprezy wybieraj z lepszym towarzystwem a nie mordownie, bo wymiana zębów jest naprawdę droga i bolesna, złapanie adidasa to medyczny thriller więc pamiętaj o prezesach i badaniach na hiv, jak się bijesz z cwaniakiem to zgłoś napaść żeby on sam pierwszy nie zgłosił i Cię nie posadzili. Żyj ale inteligentnie, nie bujaj głową w chmurach. Na rzeczy nadprzyrodzone, na śmierć i sprawy ostateczne przyjdzie jeszcze czas. To co teraz masz zrobić, to zgłębiać siebie, być szczerym, wrażliwym człowiekiem, podchodzić do życia elegancko, poetycznie, pięknie a nie zostać sfrustrowaną korporacyjną szmatą i kurwą która za pensję donosi na kolegów. Żyj piękne, żyj tańcząc. Nie skurw się, ćwicz boks. Tyle ode mnie, a tymczasem uciekam grabić piękne, jesienne liście, i podręczyć Jazzy.

 

109 thoughts on “Myślisz o samobójstwie?

  1. Danielu, sporo osób myśli o samobójstwie. Nikt nie zabrania Ci o tym myśleć…, ale dobrze wiesz, że to jest najgorsze, tchórzowskie wyjście z sytuacji!

    A ja się wyłamię i zabraniam Ci myśleć o
    samobójstwie! Lepiej będzie jak pójdziesz ze mną na pifko i wyrwiemy jakieś fajne panienki 😛 , zaznaczam fajne (inteligentne) a nie jakieś lachony z dyskoteki 😉 Pozdrawiam.

  2. Dualistami jesteśmy, to prawda. Dualistycznie więc artykuł mogę polecić każdemu załamanemu pokrace – i samemu dziękuję. Ale czasami, to, kurwa, nie da się. Nie da się wykrzywiać gęby w uśmiechu, kiedy dręczą szansy NA LEPSZE niewykorzystane pięć minut temu. Pozostaje wkurwianie się na siebie i czekanie na, hm… Lepsze, nowe okazje, no nie? Tylko skąd tyle cierpliwości brać?

  3. [quote]Te chore, egoistyczne plany przekreśliła pewna sytuacja która odwróciła moje myśli i nastawienie o 360 stopni, i nie napiszę o niej gdyż jest tak nieprawdopodobna, że ociera się wręcz o fantastykę, ba! Znacznie ją przekracza.[/quote]

    Odwracanie o 360 stopni… Gdybym był złośliwy napisałbym, że tylko osoba wierząca w taką abstrakcję, fantastykę jak Bóg może coś takiego popełnić. Ale nie jestem. Każdy czasem palnie jakieś głupstwo.

    Świerzy fan

  4. Nie bądź Anonimowy złośliwym purystą logicznym i upierdliwcem.

    Marek to prosty chłop z Wawki – i jemu jak każdemu zdarzają się błędy.
    Tylko ten nie myli się kto nic nie robi.
    Jeśli nawet napisał 360 stopni to tylko oznacza błąd nie zmieniający sensu.

    Każdy inteligentny czytelnik zrozumie to i nie będzie czynił z tego złośliwych uszczypliwości.

    [b]Złośliwe uszczypliwości dezawuują w sposób kompletny uszczypliwca.[/b]

    [b]I nie kpij z paranormalii bo to rzecz choć nie zrozumiana przez ludzkość, przez większość niedostrzegana, ale faktycznie istniejąca.
    [/b]
    Nasze ludzkie postrzeganie świata jest bardzo ułomne i ograniczone, mamy po prostu klapki na oczach.

    Za progiem horyzontu naszego świadomego postrzegania kryją się nieodkryte lądy i czekają na swojego Kolumba.

    Sam na okrągło, praktycznie codziennie, stykam się ze zdarzeniami krańcowo nieprawdopodobnymi, ocierającymi się o fantastykę, które nie są maligną czy urojeniem a realnym faktem dostrzeżonym przez krańcowo logiczny i analityczny umysł.
    Pomaga mi w tym bez wątpienia moje techniczne, inżynierskie, wykształcenie.

    Ciężko mi z tym, nie jestem przy tym żadnym schizofrenikiem, jakoś daję sobie radę.

    Czy słyszałeś o czuciowcach, telepatach ?
    To nie fantastyka i bajki a realna rzeczywistość.

    [b]Nie jesteśmy bowiem tylko sumą indywidualnych egoizmów.[/b]

    [color=purple][b]Czy tego chcemy czy nie[/b][/color] spaja nas wspólna duchowa płaszczyzna i tylko od nas samych zależy jak daleko dojdziemy w swoim życiowym śledztwie zatytułowanym „życie”.

  5. Witaj Marek! Bardzo dobry tekst,jak zawsze w formie,oby tak dalej,miłosię takie rzeczy czyta to raz,a dwa wprowadza w życie,zmienia tok myslenia,dalej bede śledził kolejne nowosci u Ciebie na blogu,pozdro

    Ps. dzięki za radę ws. „zemsta”.Wchodzi powoli w życie moj zamysł,podparty twoją podpowiedzia

  6. Dzięki, świetny artykuł, bardzo zainteresowała mnie jego pierwsza część dobrze wiedzieć, że ktoś ma podobne przeżycia miłośne.Nic dodać nic ująć 😀

    Pozdrawiam:-))

  7. [quote]ć. Gdy leży to w Twoich możliwościach pokonujesz go [/quote]

    no ale po co tak cale zycie pokonywalas przeciwnosci? czy po to jest zycie zeby naprawiac to co spartolone a potem umrzec? po co skoro i tak umrzesz?

  8. No i proszę, może poznasz na mojej stronie prawdziwego Przyjaciela Danielu? 🙂 idźcie chłopaki na browar, wyrwijcie jakieś konkretne mięso, potańczcie, zabawcie się 🙂

  9. Znam ten ból. I rozumiem że nie ma się już na nic nadziei, sam jej nie miałem, mi Ktos pomógł, innym nie i się załamywali. Nie zadzieram więc nosa bo sam bym pękł gdyby nie ingerencja z Góry. Z tym czekaniem można coś próbować zrobić, czytałem naprawdę prosto i przejrzyście napisaną książkę guru NLP, nie pamiętam teraz nazwiska, świetnie napisał – ludzie latami cierpią po byłej miłości, a okazuje się że wcale nie trzeba, można zmienić swój odbiór tej sytuacji.

  10. Zanim umrzesz, trochę pożyjesz, i byłoby zajebiście zaznać trochę radości, fajnych uczuć. Po to warto naprawiać, bo uczucia satysfakcji z pokonania problemów nie da się opisać.

  11. Nie chodzi o miłość. No, może już nie. Chodzi… o cokolwiek. Rzeczy małe i duże potrafią cieszyć, ale kiedy idą nie po myśli – rujnować ze spotęgowaną siłą. Nawet kiedy dostaje się drugą szansę, kiedy wiesz, że ją dostaniesz. Ale jak, u licha, cierpliwie i w opanowaniu czekać na to drugie podejście, czekać i pracować, by tym razem niczego nie spartolić, gdy w międzyczasie umysł zapomniał, czym jest cierpliwość, a w żołądku szaleje powódź żółci? Myślisz o samobójstwie: nie, kurwa, na chuj mi to, kiedy jeszcze nie wszystko stracone?! I zadręczasz się takimi myślami; a jebać, od dziś biorę się do pracy nad sobą, zmienię się nie do poznania, czas na zmiany! W międzyczasie okazuje się, że oczywiście gówna żeśmy dokonali. Może tym razem, może jeszcze raz, może [500 lat później] …do milionowego razu sztuka!

    Nie daje mi to spokoju. Nie dają mi spokoju sprawy, których nie da się załatwić pomocą z zewnątrz. Możesz powiedzieć, że to nieprawda, bo każda pomoc z zewnątrz może nas odpowiednio nakierować. Ale żeby do niej doszło, trzeba samemu łamać się kołem. Czytałem trochę o różnych mniej lub bardziej pierdolniętch technikach, przeramowaniach, zapominaniach, ale jeszcze nie znalazłem sposobu na znalezienie się w czasie dokładnie wtedy, kiedy ja chcę.

  12. Płakała, wrzeszczała i straszyła bo widać uważała że kawalerka Mistrzunia należy się jej jak psu budda za te parę numerków.
    Prostytutki przy współczesnych „paniach” są zaiste święte.

  13. A ja powiem tyle: przepraszam i glupio mi jak cholera, ze w ogole podwazylem Twoje zdanie.
    Wiele sie pozmienialo, od zycia dostalem kopow nascie, a wszystko co spotkalo mnie dobrego (w krotkim czasie i niedawno) stalo sie w 90% za sprawa porad i przemyslen Mistrza. Pozostale 10% to zwykly fart.
    Strone ta odwiedzam niemal codziennie. czlowiek uczy sie na bledach, czasem zaluje tego co robi, mowi, czasem jest tez na takowy zal za pozno. No coz.. tacy sa ludzie i taki jestem i ja.
    Takwiec, moze mnie pamietasz, moze nie, ale przepraszam i masz racje, nawet nazywajac mnie idiota, bo jak takowy sie zachowalem..
    pozdrawiam Marku, od dzisiaj i ja jestem Twoim unizonym sluga.

  14. W tym wszystkim najbardziej mnie boli brak inteligencji Pań, jak one to sobie wyobrażają, że pokrzyczą i oddam wszystko co mam? takie rzeczy się załatwia sprytniej, rozkochuje, potem udaje debet i rozpacz z powodu braku kasy czy wymyśla operację mamusi, a nie tak na hama. Czułem się niedoceniony i zszokowany że na taki prymitywny numer się chce mnie orżnąć.

  15. Zachowałeś się nie w porządku wobec mnie, ale co było a nie jest nie pisze się w rejestr, nie mam winy do Ciebie. I pamiętam, oczywiście, jak widzisz Twój art nie znikł z mojej strony 🙂

  16. Ważne jest to że obserwujesz i widzisz ten bajzel emocjonalny w sobie. Bo on jest w Tobie a nie na zewnątrz – gdy nie wiesz że jest w Tobie, rzutujesz go na innych, i robi się bagno. Świadomość siebie to wielki sukces. Ja wiem jedno – nic na siłę, nie musisz się zmieniać, po prostu obserwuj to jaki jesteś, jak przejawia się Twoje zaprogramowanie, jak reagujesz. Z czasem zaczniesz odczuwać rozkoszne oddzielenie od siebie, i wtedy zycie zaczyna dawać taką prawdziwą przyjemność, której nie da żaden seks, pieniądze czy nawet władza. Niestety, nie dzieje się to od razu, ale kiedyś trzeba zacząć, jak mawiają Chińczycy (podobno, nie znam żadnego) tysiąc mil zaczyna się od pierwszego kroku.

  17. [quote=34]

    [b]I nie kpij z paranormalii bo to rzecz choć nie zrozumiana przez ludzkość, przez większość niedostrzegana, ale faktycznie istniejąca.
    [/b]

    (…)

    Czy słyszałeś o czuciowcach, telepatach ?
    To nie fantastyka i bajki a realna rzeczywistość.

    [b]Nie jesteśmy bowiem tylko sumą indywidualnych egoizmów.[/b]

    [color=purple][b]Czy tego chcemy czy nie[/b][/color] spaja nas wspólna duchowa płaszczyzna i tylko od nas samych zależy jak daleko dojdziemy w swoim życiowym śledztwie zatytułowanym "życie".
    [/quote]

    Nie twierdzę, że wszystko zrozumieliśmy i potrafimy wytłumaczyć wszystko co ma miejsce na świecie. Ale na Boga(haha!).. z telepatów, jasnowidzów i homeopatów będę kpił ile sił w płucach. Wierzenia jak ze średniowiecza a przecież tyle już wiemy o podstawach działania zmysłów, mózgu itd.

    Jeśli to dla Ciebie rzeczywistość to żyjesz w kreskówkowym świecie albo w redakcji „Strefy 11”.

    Czy przed snem naklejasz plastry Aikido na podeszwy stóp?

  18. Jebnąłem się i odpowiedź na Twojego posta, Panie 34, wpadła na dół jako osobny wątek. Słaby jestem w obsłudze komentarzy jeszcze.

  19. Zgodzę się że można, a nawet trzeba się śmiać z czarodziejów, bo to w większości oszuści. Ale wyobraź sobie człowieka który przez lata medytacji wyostrzył sobie percepcję, inaczej mówiąc – stał się niezwykle uważny i spostrzegawczy. I takiemu człowiekowi uruchamia się jedna bądź kilka siddhis, mocy duchowych. Człowiek głupi będzie pokazywał je innym chcąc polepszyć swoją samoocenę, zaszpanować, i straci te moce – wszyscy oglądajacy będą go wyszydzać, dopatrywać się w nim oszustwa, a siła otaczającego tłumu, presja ludzi jest gigantyczna.

    Człowiek którego znam a który ma prawdziwe siddhi, przy kilku sceptycznie nastawionych ludziach traci swoją zdolność. Może być jedna, pełna energii osoba sceptycznie nastawiona, i pokaz się nie uda. To raz, a dwa – gdy pokażesz ze masz moce, opadnie Cię masa głupków którzy będą chcieli się do Ciebie podczepić, a to dla słąwy, a to dla pieniędzy, a to dla zdrowia. Będą to w większości wariaci i osoby psychicznie niezrównoważone, ponieważ człowiek z godnością nie idzie w byle sprawie do takiego człowieka po pomoc, musi umierac a i wtedy krępuje się pójść.

    Masz moce, a wszyscy to wyśmiewają,robią z Ciebie wariata – i to wie człowiek bardzo świadomy siebie, a więc także innych ludzi.

    Np. o mojej zdolności wie niewiele ludzi… 🙂

  20. no….powiem, że zgadzam się z Tobą tym razem w 100% (nawet tego Donka na początku jestem Ci w stanie wybaczyć :))

    super tekst

    Walka to podstawa naszej egzystencji.
    Warto otaczać się wartościowymi ludźmi, dbać o dobre relacje ale liczyć tylko na siebie. Brak wsparcia w trudnych chwilach, na które tak czasami naiwnie liczymy, potrafi wprowadzić do dołka, z którego ciężko się wygrzebać. Lepiej na to nie liczyć i mieć szczęście być mile zaskoczonym – często tak bywa.
    Siła naszej psychiki jest niezwykła, odpowiednie nastawienie pozwala nie tylko góry przenosić.

    Wątek dotyczący wiary też bardzo interesująco przedstawiony. Wiele Twoich przemyśleń jest mi bliskich.

    Fajnie się czytało 🙂

  21. Albo się mówi teksty w stylu „pracy ni ma wokoło, więc misiu musisz pracować ale przecież na tym polega nasza miłość, prawda?”
    Chyba już wiem, dlaczego zacząłem jej unikać, jak tylko kiedy z nią zamieszkałem… Jakaś intuicja?

  22. Owszem, można stać się uważnym albo spostrzegawczym. Są ludzie u których na skutek wypadku i urazu mózgu nastąpiło ogromne wyostrzenie jednego ze zmysłów. Siła sugestii też zapewne może zmysły wyostrzyć.

    Jeśli ktoś mówi natomiast o telepatii, telekinezie, chodzeniu po wodzie, lewitowaniu to zaczynają się problemy. Prawa fizyki są nieubłagane. Ktoś może świetnie czytać mowę ciała ale myśli czytać przez telepatię nie można. Ktoś może świetnie pływać ale chodzić po wodzie się nie da. Pięknie medytujesz ale wznieść się możesz tylko duchowo, nie fizycznie.

    Czyż takie racjonalne podejście do życia nie jest równie cnotliwe i wzniosłe jak podejście Mistrza? Bardzo mi się podobają teksty z psychologiczną analizą różnych płaszczyzn życia ale gdy za dużo widzę tego duchowego pierwiastka to zapala się czerwona lampka, jak przy hamowaniu w samochodzie.

    Pozdawiam

  23. Moje osobiste spostrzeżenie i pogląd:

    Nie ma czegoś takiego jak dusza, czy świadomość rozumiana w sensie innym niż samoświadomość. Jesteśmy niczym innym jak organizmem pod wpływem sumy zmysłów wspartym magazynem doświadczeń. Jesteśmy tą chwilą obecną. Nie da się oddzielić duszy od ciała. Jesteśmy lepszą wersją karalucha, bardziej udanym kuzynem szympansa. Samoświadomość wchodzi w ewolucji nie skokowo – tak, że my ją mamy a inne zwierzęta nie, lecz etapami. Niktóre zwierzęta rozpoznają się przecież w lustrze. Czy to nie pocieszające, że jedynie nieco większy mózg i, przede wszystkim, zdolność do wymiany informacji i doświadczeń wywindowały nas tak wysoko? 🙄

  24. Super artykuł…dzięki..naprawdę podnosi na duchu..też miałem takie ciężkie chwile.Najpierw straciłem dziewczynę a niedługo potem pracę…totalny dołek był…i też różne myśli miałem wtedy w głowie,niekoniecznie mądre.. :)…ale teraz już jest trochę lżej.Czas leczy rany….

  25. z calym szacunkiem dla Marka ale jak to mozliwe z jego choroba? przeciez kobiety chca zdrowych genetycznie facetow zeby dzieci byly zdrowe?

  26. Nie do końca wiem co ma na myśli Mistrz pisząc o obserwatorze. Ale jeśli chodzi o wrzut zatytułowany „Jaźń” to moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak „rzeczywistość duchowa”. Są cuda i dziwy takie jak nieoznaczoność kwantowa, fakt, że to co powinno być stałą fizyczną się zmienia w zależności od położenia we wszechświecie… Ale to żadna duchowość…
    Moja odważna teoria jest taka, że Mistrz był kimś w stylu purysty logicznego, rozsądnym gościem ale choroba i ciężkie przeżycia spowodowały te duchowe dewiacje. Taki klasyk, że tonący brzytwy się chwyta. Ale nie chcę nikogo prostować na siłę, tylko wyrażam swoją opinię. Dużo prawdy i bystrych spostrzeżeń ale po co podszywać to duchowością?

  27. ŚF naprawdę mało wiesz.

    Tylko zdolność uważnej obserwacji i wyciągania prawidłowych wniosków może otworzyć drzwi do wyższych poziomów percepcji.

    ŚF jesteś strasznie odseparowany, stąd Twój niepokój i nerwowe rozedrganie.

    Wielką tajemnicę można dostrzec w najprostszych sprawach i sytuacjach.

    Wyczułeś kiedyś czyjeś spojrzenie ?
    Jakie mechanizmy wygenerowały twoją odruchową reakcję ?

    [b]Większość populacji przeżywa takie sytuacje i nie potrafi się zadziwić w odpowiednim momencie.[/b]

    Te zdolności są u nas w zaniku i uśpieniu.
    Ludy pierwotne miały je doskonale opanowane – patrz telepatia Aborygenów australijskich.
    Członkowie plemienia w razie potrzeby potrafili na setki kilometrów przywoływać mentalnie myśliwych by wrócili d wioski.

    To są fakty naukowo zbadane i opisane dziesiątki lat temu.
    Wiemy że zjawisko istnieje ale nauka jest bezradna w próbach wytłumaczenia jego mechanizmów.
    Nie pierwszy to zresztą przypadek bezradności nauki – to samo dotyczy przyczyn tak powszechnego i niekwestionowanego zjawiska jak grawitacja.

    Cynizm i pusty rechot wiedzie donikąd, jest antytezą wiedzy, zdobywania wiedzy, szukania prawdy.

    Agresja czy drwina wobec tego co nieznane zaprzecza rozumowi.
    Naprawdę szukanie prawdy może być bardzo intrygujące.

  28. Daniel chłopie – wyluzuj !

    Zamiast zgrzytać zębami śmiej się.
    Zmień swoje destruktywne nastawienie.
    Krzyknij naczelnikowi – o widzę naczelnik że na tej fotce to twoją starą posuwa jakiś Azjata, wypad, spierdalaj chamie, ty zaropiały chuju, zejdź ze mnie pedale !
    Itp.
    Wiącha ma być mocna i soczysta.
    Zaczepił Cię więc dowal mu, niech satysfakcja będzie po twojej stronie.

  29. [quote]To są [b]fakty naukowo zbadane i opisane [/b]dziesiątki lat temu.[/quote]
    [quote]Wiemy że zjawisko istnieje ale [b]nauka jest bezradna w próbach wytłumaczenia jego
    mechanizmów[/b].[/quote]

    polecam ci logikę 34
    te dwa zdania wzajemnie sobie zaprzeczaja

  30. A musi jakiś być? Patrząc krótkofalowo sens mojego, samczego życia to rozmnożyć się – zapłodnić jak najlepszą kobietę, mieć dzieci i zapewnić im jak najlepszy start w przyszłość tak, aby one też przekazały część moich genów dalej. Dodatkowo możesz podczas życia świetnie się bawić :). A mając dzieci możesz sam przeżyć drugie dzieciństwo, tak pokierować dzieckiem aby było Tobą 2.0. Możesz też przyczynić się do rozkwitu całego gatunku dzięki wspaniałemu odkryciu itp.

    Po śmierci i tak jest wszystko jedno co robiłeś bo nie ma nic. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Więc patrząc egoistycznie możesz świetnie się bawić a jak skończy się humorek palnąć sobie w. Ale z punktu widzenia ewolucji to przekreślenie milionów lat doboru naturalnego którego jesteś pięknym owocem.

    Pozostaje pytanie po co ta cała zabawa w ewolucję i bycie tym wybranym do przekazania genów itd. Szukałbym odpowiedzi na to pytanie na samym początku, u powstania życia na Ziemi (a więc to wszystko przypadek i sensu nie ma?). Taka byłaby moja ostateczna odpowiedź. Myślałem też, czy aby nie na końcu istnienia.. dokąd zmierzamy? Czy, o ile nie pierdolnie w nas asteroida, kiedy skolonizujemy galaktykę, wszechświat… spełnimy się jakoś jako już kompletnie inny gatunek? Czy nie skończymy po prostu jak dinozaury, tylko na kosmiczną skalę i nawet skamielin nie będzie miał kto zbierać?

    Czy musi być sens? Naszego skromnego żywota mającego przypadkowy początek i tak to nie dotyczy, nie jest nam, małym Demonom Maxwella, dane ogarnąć sensu tego wszystkiego. Może dlatego, że sens nie był potrzebny aby te spirale życia zapoczątkować.

  31. [quote]Wyczułeś kiedyś czyjeś spojrzenie ?

    (…)

    To są fakty naukowo zbadane i opisane dziesiątki lat temu.[/quote]

    Tak, dziesiątki lat temu też naukowcy donosili o tym, że wywiercili dziurę w ziemi tak głęboką, że słychać z niej jęki z piekła.

    Co do wyczuwania spojrzenia to naukowcy właśnie obalili coś takiego robiąc zwykły test. Osoby twierdzące, że wiedzą gdy ktoś je obserwuje poddawano próbie. I co? 50% skuteczności. Tyle co rzut monetą. Jeśli masz kogoś na skraju pola widzenia to można pewnie wyłapać podświadomie, że ktoś tam, na krawędzi wzroku na ciebie patrzy. Ale to żadna sztuczka, prawda? Może usiądź tyłem do otwartych drzwi pokoju, twarzą do powierzchni nieodbijającej niczego, albo najlepiej z opaską na oczach, zatyczkami na uszach i poproś kogoś nie śmierdzącego i na miękkich skarpetkach aby co minute stawał w drzwiach i gapił się na Ciebie od tyłu albo zostawał w innym pokoju. 10 minut i już jedna głupota wypada z puli do odstrzału.

    [quote] to samo dotyczy przyczyn tak powszechnego i niekwestionowanego zjawiska jak grawitacja.[/quote]

    Do badania natury grawitacji zabierają się naukowcy. O ile pamiętam w celu zbadania czy to zagięcie w czasoprzestrzeni tworzono jakieś niemal idealne kule i wysyłano na orbitę.

    To, że stawiasz grawitację obok telepatii aborygenów świadczy o tym jak poważnie można Cie traktować. Mogę, rzucić laptopem i spadnie. Możemy za pomocą wzorów obliczyć prędkość spadania, tworzyć modele układu słonecznego. Natomiast takich bzdur jak telepatia nikt nie tylko nie wyjaśnił, ale też nie przeprowadził powtarzalnego eksperymentu. Przejrzyj na oczy, fizyka, biologia i chemia nie gryzą.

  32. wszystko fajnie jesli masz szanse na najlepsza kobiete przekazanie genow dziecko
    co jesli z roznych powodow nie mozesz tego zrobic? czy zycie kogos takiego nie ma sensu?

    [quote]Możesz
    też przyczynić się do rozkwitu całego gatunku dzięki wspaniałemu odkryciu itp.[/quote]

    co jesli nie masz talentu aby cos nowego odkryc i jestes tylko szarym czlowiekiem jakich wielu?

  33. Ślepa uliczka ❓ 🙄
    A może odnajdziesz sens w bawieniu się w boga i kastrowaniu tych którzy wg. Ciebie nie powinni genów przekazyać? (joke)

    Czy widzisz w czymś sens czy nie i tak skończy się tak samo 😀 .

    „Life’s a laugh and death’s a joke, it’s true.
    You’ll see it’s all a show
    Keep ’em laughing as you go
    Just remember that the last laugh is on you.”

  34. W twoim kurzym móżdżku który nie odróżnia naukowego dowodu na istnienie danego zjawiska od dowodu dalece głębszego który wyjaśnia przyczyny i mechanizmy zjawiska.

    [b]Co innego stwierdzić że jabłko walnęło kogoś w kurzy łebek – udowodnienie istnienia grawitacji, a co innego udowodnić dlaczego jabłko spadło – udowodnić przyczyny istnienia grawitacji.[/b]

    Ja widzimy cyniczna persona hahaha swoim kurzym móżdżkiem nie jest w stanie ogarnąć tej zasadniczej różnicy.

  35. Mam pytanko, a w zasadzie trzy:

    Czy Twoi naukowcy udzielili już jasnej odpowiedzi jak powstał wszechświat? Ile teorii próbuje to tłumaczyć? Jesteś w stanie dziś to ogarnąć w sensie naukowym oczywiście?

  36. Daniel, nie mogę skasowac IP Naczęlnika bo nie obraził Cię, gdybym to zrobił musialbym skasowac i Ciebie, np za groźby wobec mnie że doniesiesz na mnie do skarbówki i inne. A tego nie zrobiłem, można mnie krytykować, ba! trzeba nawet, byle kulturalnie.

  37. I Polskie Misie pracują, a potem walenie wódki do porzygu bo Misia uciekła z namiętnym hydraulikiem który zna się na „francuzie: 🙂

  38. Iza oszukuje, ale wybaczam jej bo mile mnie łechcą takie słodkie kłamstewka. No cóż, jestem obciażony chorobą, która w dodatku może przenieść się genetycznie. Ale jest pewna ilość Pań którym imponuje moja umiejetność przedstawiania i opisywanie skomplikowanych spraw jako prostych i przyjemnych w odbiorze.

    Gdyby nie choroba byłbym pracownikiem banku z pensją pewnie 3 tysiace pln, z chorobą jestem na dnie, ale prowadzą bardzo znaną stronę, i wielu ludzi poznało moje idee, moją drogę i moje duchowe doświadczenia. Jako z szacunkiem przez ludzi czytany, a przez niektórych podziwiany, jestem znacznie smaczniejszym kąskiem niż zamożny człowiek. Bo pieniędzmi nie kupisz nigdy prawdziwego szacunku i braterstwa. O milionerach nikt nie słyszy nawet za życia, a duchowe nauki przetrwają śmierć. Sa silniejsze niż geny, znacznie silniejsze, a samice chcą zachować swoją tożsamość przez dzieci. Tu zachowają ją znacznie dłużej niż przy milionerze. Można napisać że zachowają ją dzięki memom 🙂 zauważ co by się stało gdybym teraz umarł. Te artykuly przetrwają, i będą znane, to wiem na pewno. Gdy umrze milioner, po bojce rodziny o majątek zostanie tylko nagrobek, nic więcej.

    Reasumując te moje zuchwałe przechwałki, nie narzekam na brak zainteresowania Pań, i nigdy już nie będę na niego narzekał 🙂

  39. ŚF, przyznam że zgadzam się z 34. I przyznam także że nie ma sensu dyskusja z Tobą, bo wychodzimy z zupełnie innych założeń, i nie chcę Cię wcale przekonać, szczególnie że calkiem inteligentny z Ciebie gość. Powiem Ci tylko tak od siebie, że mój ojciec, matematyk i fizyk mimo bycia wierzącym, absolutnie nie wierzy w zadne duchowe pierdoły, co jest tłem dla naszych dyskusji i ciągłych konfliktów.

    Ja logikę mam słąbą, a mój ojciec ktory skasował moją siostrę cioteczną która skończyła fizykę swoją wiedzą, i który nadal rozwija mózg i inteligencję – zamilkł kilka razy. Np. poinformowałem go o śmierci kilku osób przez terminem ich zgonu, i to się działo. Co miał powiedzieć, o przypadku? mówię że umrze mój cioteczny brat który zginął w katastrofie lotniczej, miałem sen – przyszedł do mnie i się pożegnał, że kończy się jego czas w tej inkarnacji, tydzień później ginie. No i co z tym fantem zrobić? tata by uznał że nie mówiłem mu tego, ale sprytnie poinformowałem też mamę o tym, więc się nie mógł wycofać. Po prostu milczy, logika się rozprysła na tysiące kawałków. I to nie byle jaka logika 🙂

  40. Dołek życiowy nie musi się równać depresji 🙂 może być dołek życiowy, i radość w sercu, siła w pięści i wulkan w kroczu 🙂

  41. Mistrzu oskarza mnie on o cos czego nie zrobilem a wiec bezczelnie klamie i robi to na forum publicznym
    ja nie grozilem ci bo grozba musi byc niezgodna z prawem a doniesienie o przestepstwie w tym skarbowym to spoleczny obowiazek kazdego obywatela
    i mowienie ze to sie zrobi to nie grozba
    poza tym nie zrobilem tego

    bardzo prosze o skasowanie chociaz wpisu naczelnika uwłaczającego mojej godnosci

  42. Ale w przypadku osobnika „ŚF” nie mamy do czynienia z logiką tylko ze ślepą wiarą w dogmaty nauki. To jednak jest wiara niczym nie różniąca się od np katolicyzmu. Logika stoi murem za reinkarnacją i zaprzecza takiemu ateistycznemu bełkotowi, który z logiką nie ma wiele wspólnego. Polecam więc przeczytanie tego artykułu: [url]http://www.astro.eco.pl/nauki4.html[/url] i wtedy możemy podyskutować, bo w tym momencie podpierasz się dogmatami, a nie logiką.

  43. Tymbardziej, że nie przedstawiłeś żadnego argumentu, a śmiejesz się np z telepatii. Nie masz jednak żadnego argumentu, który telepatię obala.

  44. Czemu ja mam udowadniać? Nie chce mi się rozpisywać skoro w internecie jest dużo materiałów na ten temat, nawet na tej stronie. Lepiej ty udowodnij, że reinkarnacji na 100% nie ma skoro tak twierdzisz. Tylko, że tego nie zrobisz bo nie ma takich argumentów, które obalają reinkarnację i jedynie można powiedzieć, że reinkarnacja nie została udowodniona. Ale jeśli ktoś twierdzi, że wszystko co nie zostało udowodnione nie istnieje to jest po prostu kretynem i dyskusja z taką osobą nie ma sensu.

  45. Mistrzu!
    Ty też całkiem inteligentnym gościem jesteś :), nie da się ukryć. Ja po prostu wierzę w pewne pewniki. Rzeczy które da się zmierzyć, dowieść eksperymentalnie w dniu dzisiejszym. Wierzę, że na takich podstawach możemy zgłębiać naszą wiedzę i brnąć dalej. Matematyka też jest kwestią wiary. Opiera się na aksjomatach, jest wiele różnych matematyk – jedne uznają hipotezę kontinuum za prawdziwą, inne za fałszywą. Czym innego jest prosta równoległa w geometrii euklidesowej, a czym innym w nieeuklidesowej

    Oczywiście, być może niektóre zjawiska o których mówisz zachodzą i kiedyś będziemy mogli je wyjaśnić naukowo. Może telepatia to jakieś widmo splątania kwantowego w czwartym wymiarze. Nie jestem fizykiem aby mieć jakąś mądrą koncepcje na ten temat. Za mało też wiemy o działaniu mózgu. Pozostaje pytanie – Skoro Twój brat się pożegnał to znaczy, że wiedział, że zginie. Po co więc wsiadał do samolotu? Może to przypadkowy sen?

    Pozdrawiam, patrzący przez szkiełko, nie oko.

  46. Przypadek że podaję dokładnie kiedy i kto umrze? i ta osoba umiera? no ok, załóżmy że przypadek, ale co powiesz na to że zrobiłem taką rzecz kilka razy? niech zgadnę – przypadek 🙂

  47. Ja się ciesze ze istnieją tacy ludzie jak Ty, bo nie da się ukryć ze świat w stronę technologii i rozwoju pchacie Wy, a nie szamani, czarodzieje i magowie, a ja z tego z przyjemnością korzystam – komp, kibelek, etc.

    Mój brat nie wiedział że zginie na pewno, jednak miał według mojej wiedzy taki zapis karmiczny, a moja podświadomość go odczytała, i przekazała mi w formie pożegnania takiego,że wiedziałem o co chodzi. Energie śmierci są nieprzyjemne, smutne. Tak samo między innymi miałem akcję z Śp dziadkiem – były to czasy kiedy po kilka godzin dziennie medytowałem, i działy się rózne rzeczy ze mną. Budze się w nocy, przestraszony jak diabli i wiem że dziadek umrze. Modliłem się za niego wtedy, i później gdy wył z bólu umierając w Konstancinie. Moje modlitwy gówno dały, a być może coś dały tylko tego nie widziałem.

    To że wychodziłem z ciałą, można wytłumaczyć logiką, znają już naukowcy miejsca w mózgu gdzie pobudzenie prądami daje identyczne wrażenia jak przy OOBE. To że po modlitwach ludzie zdrowieją, niech będzie przypadek, to że gdy się z kimś modlę i ta osoba przeżywa coś czego nigdy nie czuła można wytłumaczyć histerią, i zapatrzeniem we mnie jako Mistrza ceremonii. To że kilka razy w desperacji uderzyłem w kogoś korzystając z czarnej magii, i ta osoba w przeciągu kilku dni miała bardzo przykre zdarzenia, a jednej siadło zdrowie – kolejny przypadek.

    Ale nie da się wyjaśnić tego skad wiedziałem kto i kiedy umrze. Jak to wyjaśnić matematycznie? np mój dziadek, facet zdrowy jak dąb, mam info że umrze, i niedługo po tym spada z drabiny i łamie kręgosłup. Tego w przypadek nie da się wtłoczyć. Szczęście w nieszczęściu że moi rodzice o tym wiedzą bo im to mówiłem, teraz bym sam w to nie za bardzo mógł uwierzyć.

    Jeśli chodzi o ateizm, nie ma sensu przekonywanie nikogo – zgadzamy się że możesz poczuć szczęście bez odwoływania się do nieba, piekła i Bogów. Wiec korzystaj 🙂 to tak jak z moim kumplem, całe życie próbował OOBE i mu nie wychodziło, a bardzo go pragnął gdyż bał się śmierci, dostał obsesji na tym punkcie. Zawsze mu tłumaczyłęm że OOBE nie zmniejszy lęku przed smiercią, i okazało się że miałem rację. Kumpel wychodził wiele razy, i lęk nadal jest. Zadziwiająca jest siła przekonań w których żyjemy.

  48. Dla mnie akurat reinkarnacja jest logiczna, natomiast idea piekła i nieba jest cholernie nielogiczna. Reinkarnacja wszystko jasno tłumaczy – z czasem można obserwując siebie poczuć, że nie wszystko co mamy w sobie pochodzi z naszego życia, jest sporo obcych elementów. Znowu teoria że powstaliśmy z wielkiego wybuchu czy jako przypadek jest dla mnie nie do przyjęcia, za duży stopień komplikacji.

  49. Miszczu, pięknie. Nietzche w postaci prawie czystej i nieskażonej. Nawet moim ulubionym światopoglądem, czyli Satanizmem zajeżdza. pr0. Moc jest w Tobie silna.

  50. Tu żeś panie purysta dał ciała.
    Mędrca jest i szkiełko i oko.
    Jak to szło ?
    „czucie i wiara ważniejsze dla mnie są niż mędrca szkiełko i oko” ?
    Coś chyba w tym stylu.

  51. A na cholerę mu oko? On ma szkiełko najnowszej generacji- odbiera, rejestruje fale, zamienia na impulsy i przesyła wprost do mózgu. Mickiewicz o takim wynalazku mógł tylko pomarzyć, no ale my żyjemy w XXIw 🙂
    34 nie zazdrość, tylko kup se na allegro 🙂

    „czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko” ale inteligentni zazwyczaj nie cytują dosłownie i git 🙂

  52. patrzajta ludzie jakie w tej Warszawie na piniądze chytre:)

    nie ma jak to u nas na prowincji, ludzie biedni ale szczęśliwi, poklepują się radośnie na ulicach, a kobity kochają się tylko w porządnych, mądrych, pracowitych facetach
    u nas żadna nie zasadziłaby się na Twoje mieszkanie
    tu jest klimat, tu się oddycha
    ja Ci mówię, Ty się przeprowadź 🙂

  53. Myślę że lęk przed śmiercią jest konieczny ludzkości na tym etapie naszego rozwoju. To lęk przed śmiercią sprawia ze chcemy przedłużyć siebie poprzez dzieci, ten lęk jest też motywacją do rozwoju siebie, do rozwoju cywilizacji i sztuki.

    Ja mimo głębokiej wiedzy że śmierć to tylko uwolnienie i przejscie do naszego prawdziwego domu i naszej prawdziwej Istoty, nadal jej się na poziomie biologicznym i instynktownym boję. Ostatnio wlazłem na drabinę wysoką, i naprawdę mi sie nogi trzęsły ze strachu że złamię kręgosłup spadając.

    Lęk można pokonać żyjąc tu i teraz, ciesząc się życiem, radując nim. Wtedy śmierć jest spełnieniem i odpoczynkiem, ale gdy ktoś żyje wg. zasad, nakazów i zakazów, jego starość to wielki żal za straconą młodością, i śmierć będzie straszna.

  54. Mareczku, proszę bądź wyrozumiały dla naszego Daniela i już zapomnijcie o tej cholernej skarbowce. Pomyśl czy Daniel mógłby coś takiego zrobić, on… zdaje mi się, że nie skrzywdziłby nawet muchy.

    Pozdrawiam w piękne niedzielne południe :-))

  55. Jestem wyrozumiały, przecież pozwalam mu pisać na mojej stronie mimo straszenia mnie donosami, prawda? myślisz że ktos inny by na to pozwolił? śmiem wątpić. Wiesz ile było na mnie donosów? pomijam wpłaty od czytelników, najlepszy był z nielegalnym windowsem 🙂 ja mam wszystko na legalu, na kompie nie mam nawet jednej nielegalnej mp3, nawet teraz mam legalną siódemeczkę. I nie dlatego mam że gardzę piractwem, ja popieram piractwo, mam dlatego żeby mnie nie ciągali po sądach znowu, z wyrachowania 🙂

    Nikogo tak się nie obawiam, niż ludzi tak mocno skoncentrowanych na sobie i nieszczęśliwych. Tacy w imię swojego rzekomego cierpienia, są gotowi na każde świństwo. I lepiej mi uwierz 🙂

  56. „I znalazłem się na skraju cienistego wąwozu. Pachnącego delikatnie, tajemniczo, upajająco. Całowałem jedwabistą skórę ud poczynając od kolan, a te rozchylały się przede mną jak dolina. W głowie szumiał mi wodospad pulsującej krwi, a ja szedłem łąką, jakże jedwabistą, w górę, ku kotlinie zacisznej. Zdało mi się, że na moment zniknął świat zewnętrzny i nie ma innych obrazów, dźwięków i impulsów, a jedynie my dwoje, skoncentrowani na sobie, w siebie wkochani… I natrafiłem na źródło życia i prapoczątku. Zanurzyłem się w tej wilgoci jak utrudzony wędrowiec dopadający wodopoju. Orzeźwiałem się jego dobrodziejstwem, głęboko, w pełni. A smak miał ten zdrój, ten najbardziej naturalny z naturalnych afrodyzjaków przedziwny, jedyny w swoim rodzaju — słodko upajający, oszałamiający.
    Przestała pieścić mnie ustami.
    — Chodź, chodź ze mną do lasu. — I padła na poduszki pełna oddania, a ja wszedłem w tę leśną głębię, wilgotną, świeżą, niczym ogrodnik śmiałym sztychem łopaty w wiosenny czarnoziem. Matecznik zamknął się wokół mnie, otoczył mnie rozkosznym, ciasnym kręgiem wspólnej tajemnicy. I podążałem w ten rajski ostęp, jak ów pasterz w Salomonowej Pieśni nad pieśniami, skacząc po górkach i podskakując na pagórkach. Jej sutki jak dwoje bliźniąt sarnich, które wyszły z kąpieli, drażniły się z mymi piersiami. Jej ramiona, szyję, twarz ogarnął łososiowy pąs, oczy miała szeroko otwarte, a na ustach igrał uśmiech psotnego dziecka, które doskonale wie, że kradnie niedozwolone łakocie, ale jest szczęśliwe, bo wie, że nie spotka go żadna kara. Zapominając o groźbach, złych wróżbach, strachach, wznieśliśmy się niczym na latającym dywanie ponad rzeczywistością. I byliśmy żywiołem — sumą żywiołów…
    Przyspieszyłem rytm. Przemierzałem leśną przesiekę długimi, posuwistymi szusami od krańca do krańca. A jej mikrokosmos napierał na mnie wpółomdlały, acz żądny rozkoszy. Reszta świata zgubiła się gdzieś w symfonii szeptów, oddechów, przechodzących w krzyk. I widziałem już tylko oczy Dolores, dwa księżyce w pełni, usta rozchylone, wołające coś po hiszpańsku. I targnęło nami spełnienie wielkie, ostateczne. Radość zespolona z zadziwieniem, że to, co przeżywamy, jest możliwe, że zdarza się naprawdę”. 8)

  57. Były ale się zmyły 8)
    Wrzucam tylko na krótko bo hieny co drżą całe w swej chciwości i nienawiści przeciwko choćby bibliotekom publicznym nigdy nie śpią.
    Za chwilę w tym szaleństwie dojdziemy do stanu gdy książka przed przeczytaniem ulegnie autodestrukcji a niedoszły nabywca prawa do jednorazowej pośpiesznej lektury prewencyjnie otrzyma strzał w potylicę.
    Nasz genom z racji opatentowania wymagał będzie opłat licencyjnych i tantiem autorskich tak jak każdy haust powietrza które wdychamy i wydychamy obciążony będzie taksą licencyjną i autorską. Ten drugi dodatkowo będzie obciążony jeszcze ekologiczną opłatą za emisję dwutlenku węgla.

  58. Śniło mi się,że lece samolotem jako (sam nie wiem) z prezydentem Kaczyńskim,nastapiła katastrofa czułem straszny ból jak mnie rozrywa na kawalki.Bol byl tak silny,ze rozpamietuje ten sen codziennie.Pare tygodni póżniej stało się wiadomo co.

    Śniła mi się śmierć ojca,pare dni póżniej nastąpiła…

    śniło mi się,że siostrę kopie prąd… wstaje .. 5 minut pozniej siostre kopie prąd…

    śniło mi się podczas dziennej drzemki,że poznaje podlą kobietę,diaboliczną przez którą staczam się na dno.Widzę ją w charakterystycznym gorsecie puszczającą się w pewnym klubie.Następnego dnia wstając koło 2-3 w nocy otrzymuje wiadomość na pewnym glupim portalu z chęcią spotkania.Oczywiście „głupi sen” lekcewaze.Spotykam się z nią,po 3 dniach jesteśmy już parą,po 3 latach pelnego zdrad(z 20?+) i odkryciu okultystycznych epizodow w jej zyciu puszcza się po klubach w gorsecie ze snu.

    … i takich przykładów mógłbym wymieniać bardzo wiele.Nie sposób tego kontrolować.Napała mnie to pewnego rodzaju optymizmem,że jest na pewno w człowieku coś magicznego,ciekawszego od dnia wypełnionego pracą i rozmyślaniem o dupach 😛 Odrazu przyjemniej wierzy się w „Boga”,w sens,w „duszę”.Szkoda tylko,że nigdy nie potrafie skorzystać z tych podpowiedzi.

    Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta,choc sprawny ktore omawiasz sa czesto bardzo przykre jak np osobowosc kobiety,to nie dolujesz wcale brutalnymi przemysleniami.Pozdrawiam

  59. Wiesz to działą tak, że w końcu gdy nie posłuchasz ostrzeżenia dostaniesz tak w dupę, że w końcu sam zaczniesz słuchać intuicji. Jest jakiś poziom cierpienia którego nie da się przeskoczyć 🙂 aż się boję zapytać jak ja Ci się śniłem, spróbuj o mnie pomyśleć wieczorem, i zobaczymy jaki będziesz miał sen 🙂

  60. a śniłeś mi się z jakąś karteczką na której było 6 liczb,podskakiwałeś z radości jak głupi i widziałem też jakiegoś faceta w garniturze pokazywał Ci jakąś wille z basenem.Nic złego Ci nie groziło i jakoś tak wypadły mi z głowy szczegóły,jakie to były liczby to już zupełnie nie wiem 😉 To był z wczoraj… a dziś miałem równie dziwny… znowu karteczka tym razem z jakiegos szpitala,przytulałeś jakiegoś nastolatka i mówiłeś „(Daniel albo Damian)Im your father”.Nic szczegolnego ;p

Dodaj komentarz

Top