Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Pośmiertne duszy doznania

Pośmiertne duszy doznania

 

Wielu ludzi którzy z racji wieku czują już delikatny, smrodliwy powiew śmierci, szuka u mnie pocieszenia. Co zastanawiające, biorąc pod uwagę mój Chrystusowy wiek, jestem w stanie coś na ten temat powiedzieć. Na tym polega życie, że każdy się zna na czymś dobrze, albo bardzo dobrze, a w innych kwestiach sobie nie radzi. Gdy zepsułem komputer, szukałem pocieszenia u kolegi informatyka, gdy złośliwe bakterie chapnęły mi zęba, szukałem pocieszenia u dr Koniecznej, która robi naprawdę bezbolesne znieczulenie przewodowe, a gdy męska moc ogarnia żarem zniszczenia moje trzewia, wierne i oddane czytelniczki stoją na straży, zawsze gotowe, zawsze chętne nieść radość i ulgę Mistrzowi.

Śmierć wydaje się straszna, gdyż zabiera nam to wszystko, co osiągnęliśmy. Człowiek prosty żałuje auta, domu, pieniędzy, smaku kaszanki, ale przecież to wszystko zawsze można odtworzyć, wystarczą pieniądze. Człowiek bardziej świadomy, boi się utraty siebie, swoich wspomnień, swojej tożsamości. Chciałbym w dzisiejszym felietonie opisać jak to wszystko wygląda z moich wspomnień. Od wielu lat uświadamiam sobie, wręcz dokładnie przypominam momenty śmierci w moich poprzednich inkarnacjach, i trochę już bardziej mgliście to co działo się po niej. Co ciekawe, miałem te wspomnienia zanim w ogóle zanim zacząłem się zajmować ezoteryką, zanim przeczytalem o zjawisku reinkarnacji. Nie rozumiałem tych wspomnień, wizji, składałem je na karb fantazji, zresztą poza nimi miałem takie problemy dojrzewania, że nie zastanawiałem się nad nimi poważniej, i dobrze, gdyż bez wiedzy którą teraz mam, te wspomnienia nie dość że nie dają żadnej korzyści, to jeszcze mogą człowieka mocno uszkodzić. Wielu ludzi którzy uruchamia w sobie dostęp do tych wspomnień, wymieszanych z mieszaniną fantazji, pragnień i obejrzanych filmów sensacyjnych, traktuje to tylko jako dowartościowanie się że kiedyś w innych czasach byłem kimś, a teraz jestem nikim, bo karma, bo grzechy i inne straszne uczynki, które mocno podniecają młodego ezoteryka. Tymczasem prawda jest taka, że większość ludzi na ziemi, to było zwykłe, prymitywne i niepiśmienne chłopstwo a wcześniej odpowiedniki małpy, i wszyscy faraonami czy czarownikami być po prostu nie mogli. Ale adept duchowości nie po to wydaje 200pln na analizę duchową z której się dowiaduje że jest lepszy niż reszta świata, i pół pensji na sesje regresingu, żeby dowiedzieć się że był mongoidalnym chłopem który jadł tam gdzie srał, więc by nie obniżyć sobie jeszcze bardziej już i tak tragicznie niskiej samooceny, tworzy sobie fałszywe wspomnienia. Może dodam żeby być uczciwym, że te iluzoryczne wspomnienia, mogą uzdrawiać jeśli taka jest intencja.


Moim życzeniem i wolą jest, by Ci z moich czytelników których przeraża śmierć, to że za jakiś, szybszy bądź krótszy czas odejdą z tego świata, przestali się tym martwić i zajęli się życiem, a nie prorokowaniem tego jak to wszystko będzie wyglądać. Szkoda na to czasu.


Mój kolega wiele lat próbował osiągnąć stan nazywany OOBE. Jeśli ktoś z Państwa nie wie co to znaczy, w wielkim skrócie oznacza to wyjście swoją świadomością z ciała. Ciało leży na łóżku w stanie transu, półsnu, a nasza świadomość jest nad nim, a później gdzie tylko zechce. Fenomen ten objawia się dziwnymi wibracjami, odglosami które nie są słyszalne w naszych uszach, a odbierane całą naszą osobowością, przepiękne, i bardzo dziwne doznanie. Widzenie w stanie po wyjściu z ciała jest całościowe, nie istnieją kąty patrzenia jak w realnym spoglądaniu na świat przez dwoje oczu. Kończąc temat, który warto pogłębić przez lekturę w internecie czytając opisy ludzi znacznie bardziej w tej kwestii kompetentnych ode mnie, jeśli chcesz spróbować poczuć o czym mówię, wyobrażaj sobie przed zaśnięciem że wspinasz się po linie, albo bujasz na huśtawce, możesz też wyobrażać sobie że okręcasz się wokół swojej osi. Mój kolega bardzo bał się śmierci, a OOBE miała mu dać dowód że śmierć ostateczna nie istnieje. Wiele razy mu tłumaczyłem że doświadczenie tego stanu, wcale nie zlikwiduje lęku przed śmiercią, sam doświadczałem od dzieciństwa OOBE, a śmierci w sposób instynktowny, na poziomie biologicznym nadal się boję. I faktycznie, koledze w końcu dzięki pomocy życzliwych fanów  którzy się pasjonują zjawiskiem OOBE, udało się tego dokonać, a lęk jak był, tak samo się ostał. To co poleciłem koledze, to zaakceptowanie tego lęku. A czemu niby mamy się nie bać? ja się boję, i nie uważam tego za coś co by mi uwłaczało, wielu rzeczy się boję. Wstyd to jest  kraść, a nie odczuwać lęk. Jezu, jaka to straszna ulga nie musieć się napisać jak indor, puszyć, udawać twardziela… tak, boję się wielu rzeczy, w zasadzie jestem tchórzliwy. No i co się stało? korona mi z głowy spadła? polecam szczerość wobec siebie, poczucie lekkości nie do opisania, nie z tej ziemi.

Lęk przed utratą siebie

Boisz się śmierci, gdyż lękasz się utraty tego kim jesteś. Ale kim jesteś? czy jesteś pamięcią? czy strata pamięci jest tak przerażająca? nie jest, i chętnie Ci to udowodnię. Czy pamiętasz swoje dzieciństwo? nie, pamiętasz przebłyski, i to od jakiegoś czasu, wcześniejsza pamięć nie jest w ogóle dostępna, np. do 4 czy 5 lat. A przecież to byłeś Ty, i czy ma to jakiś wpływ na Ciebie? czy to że nie pamiętasz dzieciństwa jak rżnąłeś w pieluchę i ciągałeś za warkocze grubą Kaśkę, ma dla Ciebie teraz znaczenie? nie ma. Oczywiście, ta pamięć jest zachowana gdzieś w podświadomości, razem z okresem prenatalnym, ale nie jest ona Ci potrzebna do tego żebyś miał poczucie siebie. To co teraz robisz, za np. 5 lat zostanie wymazane, i też będziesz sobą, tak jak teraz jesteś sobą, nie pamiętając szczegółów życia przed pięcioma laty. Śmierć zabierze Ci taką właśnie pamięć, śmietnik pełen nieistotnych pierdół których sam teraz nie pamiętasz, co Ci w niczym nie przeszkadza. Nie ma się czego bać, naprawdę.

Lęk przed utratą swoich cech charakteru

Boisz się utraty cech swojego charakteru – ale czy one są naprawdę Twoje? moje doświadczenie mówi mi bardzo wyraźnie, że większość naszych reakcji na życie, nie jest wcale nasza, a została wyuczona w dzieciństwie. Zakochujesz się, reagujesz na krytyke, reagujesz na bodźce podniecenia, zagrożenia i radości tak samo jak Twoi rodzice, albo osoby które w dzieciństwie były autorytetami. Dopóty dopóki będziesz reagował na życie nie swoimi prawdziwymi reakcjami, będziesz cierpieć, i będziesz nieszczęśliwy. To kim naprawdę jesteś, to nazywana na wschodzie Jaźń, a ja ją nazywam prawdziwym Ja. I to kim naprawdę jesteś, zostaje, natomiast wszystko inne zostaje spalone na popiół, gdyż nie jest Tobą. Zostają jedynie skutki tego jak reagowaliśmy, w postaci karmy którą będzie trzeba spłacić. Kochasz tak jak Cię nauczyli, obrażasz się jak Ci pokazali, i nienawidzisz tak, jak w dzieciństwie sobie to „zaprogramowałeś”. Ale to wszystko są reakcje wyuczone, dlatego tak Cię bolą, bo to nie Ty prawdziwy. Żebyś dokładnie zrozumiał co mam na myśli, warto by było gdybyś sam się obserwował, wszystkie emocje jakie w Tobie się rodzą, gniew, strach, żądza… nie oceniaj ich, tylko obserwuj. Dla przykładu podam Państwu, że moje obrażanie się to reakcja taty, doszedłem do tego wzorca. Potem się okazało że to i tata i mamusia, i nie w dzieciństwie nabrałem tego brzydkiego nawyku, a w w okresie prenatalnym gdy mama obraziła się na tatę. Było to dla mnie szokiem, gdyż uświadomiło mi że to co biorę za siebie, za moje zachowania i to co uważam za prawdziwego siebie, nie jest mną. A więc kim jest? papugowaniem rodziców (i autorytetów) Kogo papugujemy? zawsze są to silne osoby, które robią na nas wrażenie. Oczywiście, gdy jesteśmy słabymi dziećmi furiat sprawia wrażenie niemal Boga ze względu na swoją siłę i wielkość, jednak gdy dorośniemy, widzimy że jest to często żałosny, sfrustrowany i zakompleksiony człowiek, który odgrywał się na dziecku za swoje życiowe niepowodzenia. W późniejszym czasie wychodzi to przeważnie na jaw, niemniej wzorzec w podświadomości mimo wszystko zostaje. Jakby tego było mało, nie wiemy nawet że działamy tak samo jak żałosny alkoholik, którego w dzieciństwie wielbiliśmy. Życie to pewne duchowe etapy. Gdybym się nie obserwował, nie uświadomiłbym sobie że moje obrażanie się, to nie moja reakcja na zachowania ludzi, a moich rodziców. Żyłbym sobie obrażając się, i cierpiąc bo to nic miłego tak zamykać swoje serduszko na innych ludzi. Teraz gdy się obrażam, wiem że to nie ja, nie moja reakcja, mogę wyjść ponad nią. Nadal się obrażam, ale już wiem że żyję w iluzji. Gdy wyjdę z niej na stałe, nie omieszkam Państwa powiadomić o moim duchowym awansie. Byłem małpą, a teraz nadal nią jestem, tyle że wiem że nią jestem. Ot, różnica. Moim zadaniem, tu na ziemi, tej ziemi, jest przekonać szanownych Państwa że jesteście małpami, co też niniejszym, w ramach moich skromnych możliwości, czynię – co widać, słychać i czuć.

Śmierć nie jest żadną stratą, jest zyskiem. Gdy umierasz, zakładam że śmierć będzie w miarę świadoma, na chwilę odczujesz jakby zgasło światło, nastąpi taka dziwna przerwa. Po chwili, a trzeba wspomnieć że chwila jest pojęciem dla naszego prawdziwego Ja czymś co nie istnieje, znajdziesz się nad ciałem, wyzwolony od cieżkości ciała i grawitacji. I tu wszystko zależy od tego jakim byłeś człowiekiem, i jak często już umierałeś. Moje śmierci były niezwykle przyjemnymi, euforycznymi doznaniami, chwilę po zgonie ciała odzyskiwałem calkowitą świadomość i wiedziałem natychmiast o co chodzi. Śmierć można przyrównać do wielkiej ulgi, gdy rozsadza Cię ból, i nagle znika. Jest to niezwykła ulga, rozkosz i euforia, jak wtedy gdy dusisz się z braku tlenu pod wodą, i nagle się wynurzasz. Teraz myślisz że żyjesz, ale kiedyś zrozumiesz że się tylko topiłeś, każdego dnia i każdej nocy swojego życia. Nie wszyscy jednak mają taką śmierć. Ludzie źli, a także Ci dla których świat był jedyną rzeczywistością czyli zapiekli materialiści, przez jakiś czas nie wiedzą że umarli, i zostają na ziemi dopóki nie wyczerpie się energia ich ciała energetycznego. Są to nieszczęśliwe istoty ktore potrafią latami tu zostawać, nie chcąc przyjąć do wiadomości że nie żyją. Może Ci się wydawać czytelniku, że nie można być takim ograniczonym człowiekiem żeby umrzeć, i nie zauważyć tego. To co powiesz o facecie który zabił Panią, pracownicę lichwiarskiego providenta, bo nie chciał płacić rat? jakim trzeba być idiotą żeby nie przewidzieć następnych ruchów na szachownicy życia? chociaż w sumie rat nie będzie musiał spłacać, dostanie dożywocie, a powinien czapę. Świat jest pełen takich ograniczonych, tępych jak moja maszynka do golenia ludzi. Żeby zostać tu dłużej w formie duchowej, trzeba już się podłączyć do jakiejś żywej istoty, ale nie chcę kontynuować tego tematu, gdyż człowiek który się prawidłowo rozwija podbijając samoocenę, wybaczając, nie stanie się nigdy celem takiego ataku. Zostają narkomani, dewianci, alkoholicy, mściciele, politycy i cały szereg innych ludzi którzy nagle zauważą spadek energii, psucie się zębów, i dziwne, nieswoje myśli.

Chciałbym byście to dokładnie zrozumieli. Śmierć dla was i według tego co czujecie, oznacza ogołocenie was z tego co macie. Jednak tak naprawdę, to narodzenie się było drastycznym ogołoceniem z tego co naprawdę mamy, i tego kim jesteśmy. Wcielamy się by doświadczać i się uczyć, a jest to możliwe jedynie wtedy gdy doswiadczamy ego i oddzielenia od światła, naszego źródła istnienia. Gdybyśmy wiedzieli jak naprawdę sprawy się mają, nie nastąpił by żaden rozwój duszy. A tak, następuje. Powoli bo powoli, ale jednak. Mamy niemal wszystko, a wstępujemy w ciała gdzie istnieją choroby, śmierć, nienawiść i zbrodnia, bieda, grawitacja. Wszystkie te ograniczenia sprawiają, że sami dochodzimy do świadomości tego kim jesteśmy, rozwijając się w ciągu wielokrotnych inkarnacji. Jak wspominałem już Państwu, boję się śmierci, mimo tego że wiem co tam na mnie czeka, i co na was czeka, a są to wspaniałe, cudowne doznania, bo my sami poza ciałami jesteśmy cudowni. A może mi się tylko wydaje że wiem? może jestem psychicznie chory, i w moim umyśle roją się wizje inkarnacji? nie twierdzę że nie. Ale spójrz na świat, kosmos, skąd to się wzięło? z wielkiego wybuchu? żeby coś wybuchło, musi być materiał wybuchowy, i detonator. Skąd więc detonator, z pustki? ano właśnie. A skąd taki przystojniak jak ja się wziął na świecie? to widoczny dowód że siła sprawcza musi istnieć, i to jaka piękna… i skromna, naturlich.

Zapamiętaj: gdy umierasz, liczą się Twoje intencje, niekoniecznie uczynki. Drugim, niezwykle ważnym jest świadomość umierania i jednocześnie Twoja wola odrodzenia się w innym życiu. Jeśli chcesz iść ścieżką szczęścia, skup się i wybierz mentalnie bogatą, uduchowioną rodzinę, w miejscu gdzie na spokojnie będziesz mógł praktykować praktykę duchową. I te trzy „parametry” decydują o Twoich inkarnacjach, opierając się na nich zostanie podjęta decyzja o Twoim następnym wcieleniu. Kilka dni temu czytałem Steinera, i mimo tego że jego opisy różnią się od moich wspomnień, wiele rzeczy jest wspólnych. Podam Państwu taki przykład: w świecie duchowym istnieją grupy dusz, nie mam pojęcia czemu tak jest, być może chodzi o dany poziom rozwoju, jeden z autorów (nie pamiętam w tej chwili nazwiska) opisuje dusze w kolorach, młode, starsze, dojrzałe wapniaki, zgredy etc, każda grupa ma lidera. W grupie w której jestem, ja byłem liderem i najstarszą, najbardziej doświadczoną duszą, i wraz z innymi, znacznie ode mnie poteżniejszymi świadomościami (starcy?) umawialiśmy się na wcielenia, przydzielaliśmy role w danej inkarnacji istotom z mojej grupy. Poziom synchronizacji tego wszystkiego, jest nieprawdopodobny, nie jestem w stanie go sobie nawet w przybliżeniu wyobrazić, jak można zgrać to wszystko. Dodatkowo dochodzi do tego mały czynnik wolnej woli, który to wszystko czasami mocno zmienia. Od kiedy pamiętam, zawsze wybierałem wcielenia uzdrowiciela, lekarza, kapłana, ale piszący bloga to nowość. Zawsze pomagałem istotom z którymi się umawiałem wcześniej, zawsze dawałem inspirację, impuls, wyprowadzałem z kłopotów dusze będące pod moją opieką, mimo że często w świecie materialnym dusze te miały znacznie więcej materialnie niż ja. I teraz najciekawsze – moi wrogowie z tego życia, to najukochańsze dusze z prawdziwego świata, które w ramach swojej karmy wzięły na siebie rolę mojego kata. I jest prawdą, że mimo tego co wiem, kilka osób własnoręcznie bym udusił jakby dać mi taką możliwość. Ale czy bez mojej choroby wszedłbym w ten świat, czy zacząłbym z rozpaczy pisać, uczyć się pewnych rzeczy? czy gdyby laski mnie pożądały, to czy pisałbym stronę, przekazał światu swoje przemyślenia? nie, byłem tak głupi i naiwny do mniej więcej 26 roku życia, że siedziałbym w obsranych pieluchach i jako robol do końca życia z wrzeszczącą, otyłą żoną. Sam sobie zasponsorowałem parę takich zdarzeń, wiedząc dokładnie czemu to robię. I teraz zobaczcie, nie mam pracy, zabrali mi ubezpieczenie, rodzice chorzy na emeryturze, ja sam mocno chory, wręcz inwalida – i teraz zobaczcie ile ludzi mi pomaga, i to z przyjemnością. Cała rzeczywistość wspiera mnie w moich pozytywnych pragnieniach, czuję jakby potężna siła nade mną czuwała. Mam 33 lata i wydaję swoją własną książkę, i jestem pewien że będą także następne. A ja? nawet się z domu nie ruszyłem, tylko piszę. Jeśli zrozumiesz co masz tu do zrobienia na ziemi, wszystko będzie Cię wspierać, nagle pojawią się odpowiedni ludzie i Ci pomogą, jak mi. Niektórzy mówią że manipuluję, i na pewno jest to na jakimś poziomie prawda, wszyscy wpływamy na rzeczywistość wyuczonymi wzorcami, mam je i ja. Ale w tym jest coś więcej, znacznie więcej.

Gwoli ciekawości dodam, że między duszami panuje wielka miłość, chociaż dusze się różnią, mają swoją indywidualność. Na swoje inkarnacje patrzymy jak na postacie w grze komputerowej, analizujemy ich zachowania, karmę, intencje. W świecie duchowym trwa nauka, ale jest też czas na oczyszczenie duszy, i nagrodę, niezależnie od karmy. Nagrodą tą jest zatopienie w źródle, w Boskości do której kiedyś wszyscy dojdziemy. Tu już kończą się wszelkie opisy, bo zanika jakakolwiek indywidualność. Te wspomnienie i tęsknota tkwi w naszych duszach. Niemal wszyscy ludzie przykryli je stosami śmieci, ale to w nas jest, woła nas cichutko, nasza prawdziwa natura. Jest tylko jedna rasa, wszyscy pochodzimy z jednego źródła, i my ziemianie, i inne istoty z innych cywilizacji. Wszyscy na duchowym poziomie jesteśmy braćmi, a żeby Panie się nie obraziły jako że w świecie duchowym nie ma płci, wszyscy jesteśmy siostrami. Gdy umierasz, rozdziera Cię pragnienie życia, ale nie minie wiele chwil, gdy będziesz w swojej grupie dusz, gdzie doznasz tak wstrząsającej jedni, tak wielkiej miłości i czułości, wolności i potęgi, braku ograniczeń, doświadczysz kosmicznego orgazmu. Tu chciałbym dodać, że nie raz umierałem jako ksiądz, chociaż zawsze odczuwałem katolicyzm i mszę świętą jako misterium, które znacznie w mojej wizji wychodziło poza ustalone kanony kościoła. I nie było żadnego sądu, brodatego Jezusa, nieba i piekła. Była świadomość siebie, najblizsi przyjaciele którzy już na mnie czekali, wraz z moim duchowym Mistrzem.

I spokojnie, zanim kolejny raz się narodzisz, odpoczniesz sobie ile zechcesz. Dla specjalnie doświadczanych po bardzo ciężkich inkarnacjach, są inne cywilizacje, inne ciała praktycznie z minimalnymi oporami jakie stawia dana rzeczywistość. Ale ziemia jest jednym z najlepszych miejsc do nauki, chociaż są lepsze, ale nie daj Boże tam trafić. Dlatego nigdy na ziemi nie będzie raju, gdyż ziemia jest miejscem nauki. Masz się tu uczyć, i to Twoja decyzja co wybierasz. Karma i intencje pchają Cię w pewnym ustalonym kierunku, ale możesz, i powinieneś to zmieniać świadomą intencją. Karmę da się odczytać, odczyta ją dobry astrolog, czy naprawdę dobry hipnoterapeuta, ale kiedy zaczynasz się świadomie rozwijać duchowo, wszystko się zmienia, a linia losu idzie w innym kierunku. Twój wybór, Twoje konsekwencje.

Chciałbym abyście wykonali w wolnej chwili ćwiczenie – wyobraz sobie ocean i wyspę, na którą po katastrofie statku wyrzuciły Cię fale przeznaczenia. Jesteś sam, nie ma znajomych, komórki, komputera i moich felietonów… koszmar! jest za to rajska wyspa, piękna, szmaragdowa i hipnotycznie falująca szmaragdowa woda, szum drzewek, bielutki piasek, ciepełko ochładzane przyjemnym, rześkim zefirkiem. Powietrze jest orzeźwiające, czyste, wspaniałe. Masz chatkę, na drzewkach w sadzie rosną wegetariańskie kabanosy, chleb, wszystko co zechcesz. Ale nie ma Twojego życia, znajomych, żony, dzieci, pracy… odpocznij sobie. Po jakimś czasie paniki, poczucia braku, zanika ta potrzeba, i cieszysz się egzystencją. Po takiej 20 minutowej medytacji wracaj do życia, nie traktując go całkiem na serio, to teatr kukiełek które uwierzyły że mają coś do powiedzenia, nic więcej. Warto z niego korzystać i się uczyć siebie, ale nie warto się dać przez życie całkiem pochłonąć. Wszystko przemija, jak wiatr.

Oczywiście, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to co opisałem może być dla niektórych traktowane jak fantasy, jak urojenia. Ale spójrzcie proszę na świat, ile milionów ludzi wierzy w to że świat ma 6000 lat, gadającego węża, niepokalane poczęcie i szereg innych jeszcze ciekawszych teorii? kto wierzy że małpa czy krowa są święte? kto uznał że jak się urodzisz w granicach na ziemi wytyczonych to jesteś z narodu wybranego i trzeba Cię obrzezać, a jak kilka centymetrów za granicą państwa gdzie mieszka naród wybrany, to jesteś gojem, czyli bydłem które można i należy oszukiwać? ok, powiesz mi że jesteś ponad te wszystkie bajki, i jesteś materialistą. Czy nie zastanawia Cię więc że żyjemy na ziemi, która jest drobinką w kosmosie? skąd to wszysto się wzięło? wiara że wszystko się wzięło znikąd, jest jeszcze większym szaleństwem niż wiara w gadające węże. Przyjmijmy więc, że to co opisuję to nie urojenia, tylko wierzenia, oparte chociażby na elementach hinduizmu i buddyzmu, w który wierzy ponad miliard ludzi. A więc jestem normalny, hipotetycznie…

 

 

48 thoughts on “Pośmiertne duszy doznania

  1. Na Pradze to chyba strach zostawiac takie Audi.Moze jakies dresy beda chcieli jej zrobic krzywde to obijesz im mordy i dostaniesz prezent od gorącej 30 🙂 ki.

  2. U mnie jest spokojnie, sam jeżdzę na rowerze koło północy, i jest w miarę ok. A sytuacja gdyby dresy chciały ją zlać, to musiałbym najpierw zanalizować ile tych dresów, i czy mi się opłaca 🙂 sztuczne zęby kilkanaście tysięcy, a seks niepewny, mogłaby dac buziaka, powiedzieć coś o przyjaźni, a ja zostałbym z kredytem na zęby. To chyba taniej już zagadać niż czekać na dresów 🙂 ale może… poproszę Ciebie, Duszka i Brutala, wskoczycie w dresy i głowy na łyso, 34 będzie przywódcą bandy, i będziecie udawali napad, a ja udam że was biję, tryśniecie ketchupem, i laska moja 🙂

  3. Postura nie ma nic do rzeczy, znacznie większych i lepszych w naparzaniu ode mnie zaczepiają. A ja, no cóż, promieniuje ze mnie pewnie miłość i pozytywne nastawienie 🙂 34 będzie miał pejsy zakończone ostrzami i wysmarowane czosnkiem, jak machnie głową to te ostrza wbiją się w oczy dresa i je wyłupią, i przy okazji zdezynfekują, czosnek to naturalny antybiotyk 🙂

  4. wierzenia, oparte chociażby na elementach hinduizmu i buddyzmu – tylko ze buddysci zdaje sie nie wierza w Boga, pewnie tez elementy new age itd. skoro sie odradzasz ale wszystko nie pamietasz i znow odradzasz to wlasciwie nie ma roznicy czy ty jestes siostra a czy siostra b czy siostra c, wlasciwie cie nie ma i nie bylo – bo skoro nie ma roznicy to po co przelacac, uzywasz slowo grzech ale nie wierzysz w grzech bo jak mozna zgrzeszyc przeciwko siostrze ktora tylko co chwile zmienia kukielke, w dodatku nic nie pamietajac, w dodatku nie dotyczy cie zasada za grzech smierc bo jestes niesmiertelny

  5. Poirytowana byciem pouczaną w sprawach życiowych przez osobę niewiele o mnie wiedzącą weszłam na Twojego bloga i jest nowy wpis!, niezależnie od moich poglądów na kwestie życia i śmierci poczułam ulgę i odnowiłam odpowiedni dystans do zdarzeń. Dzięki Ci za to, Marku, albowiem miałam już ochotę wyrzucać z siebie wiązanki niecenzuralnych słów. Co też ludzie mają w głowach, że ich to zmusza do moralizowania? Mam obecnie sytuację typu – wychodzenie z choroby, większość czasu spędzam w mieszkaniu – są w stanie mnie wesprzeć nieliczni. Ale dzięki pracy nad sobą zaczynam się odradzać i chyba wkrótce wejdę na właściwą ścieżkę (ze wszystkiego, co już teraz mnie spotyka, mogę wywieść odżywczą energię – bo chcę! I nikt, żaden kołtun mnie od tego nie odwiedzie, choćby trudno mu było się pogodzić z tym, że nie jestem darmozjadem, a człowiekiem, który był przez pewien czas zwyczajnie słaby).

  6. Buddyści wierzą w pustkę kosmiczną, dlatego napisałem że to co napisałem, oparłem na elementach tych kultur i tradycji. Z wcielenia na wcielenie, mamy jednak trochę więcej wiedzy, cegiełka do cegiełki, i rodzi się świadomość duchowa, i przeważnie świadomość swoich inkarnacji. Powolny, spokojny proces.

  7. Współczuję Ci, to co opisujesz, to rzecz mi doskonale znana. Też przechodziłem przez wkurwienie na ludzi, którzy nic nie wiedzą a moralizują. Jeszcze zobaczą jak to jest z drugiej strony, to ich nie minie. A kij w oko wszystkim hipokrytom 🙂 3maj się i zdrowiej.

  8. Na zaprawioną w bójkach to raczej mi nie wyglądała :)chociaż Guzowska jak się ładnie ubierze, to też jest laskowata, a można się naciąć i to śmiertelnie :0

  9. strona schodzi na psy,nikt już się nie wpisuje w komentarze żałosne 😆 zamknij stronę nie ośmieszaj się mistrzu wszyscy się z ciebie śmieją,ślepy jesteś że tego nie widzisz ❓ jesteś na dnie pracy nie pieniędzy nie nikt się już nie daje naciągać strony nikt nie czyta,nie masz nic,zero 😀 żal.pl 8)

  10. To,że nie ma dużo wpisów,nie znaczy,że nikt tych artykułów nie czyta…ja szczerze mówiąc spotkałem się pierwszy raz na necie z tym,żeby ktoś z taką łatwością i szczerością pisał o życiu…bez owijania w bawełnę…bardzo mi się artykuły podobają,chociaż nie ze wszystkim się może zgadzam ale każdy ma prawo przedstawić swój punkt widzenia świata…napewno Marek nie jednej osobie „otworzył oczy” i w moim przypadku niektóre teksty podnosiły mnie na duchu i zaczynałem się śmiać,gdy były chwile zwątpienia.Co do pisania komentarzy to wolę coś napisać z sensem albo nie pisać wcale,jednak zaglądam tu regularnie…myślę,że wiele osób też tak ma…nie jestem typem mówcy,ale dostrzegam w życiu wiele podobnych sytuacji jak w artykułach.

  11. ja zaglądam tutaj nawet 2 razy dziennie,
    A żal to ciebie „hehe” zajmij się najpierw swoim życiem i przejrzyj na oczy.

  12. Ale co ja z tego będę miał, że Ci pomogę w wyrwaniu laski? 🙂 Jeszcze łeb będę musiał na łyso golić, kupić dresik i jechać do Warszawy 🙂 Albo zamiast golić łeb wskoczę w kominiarkę tylko nadal zostaje pytanie co ja z tego będę miał 🙂

  13. No wlasnie Icek, co ja bende z tego mial ❓
    To mi sie nie oplaci ❗
    Czy ja też dostane jakąś narzeczoną ❓
    To może Mistrzu ja bende sprajt a ty pragnienie ❓

    I po co ja mam tym dresom dezynfekować czosnkiem oczodoły ❓ ❗
    Supełnie teego nie rosumiem ❗

    (A to wszystko co powyżej z żydowskim akcentem ala „Ziemia Obiecana” 8) )

  14. Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn… On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora… Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary… Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jassne?

  15. idzie ślepy Żyd do lasu na grzyby.
    Zrywa jednego, liże i „O maślaczek”.
    Zrywa następnego „O borowiczek”.
    Bierze w rękę kolejnego, liże i „O gówno”, dobrze że nie wdepnąłem.

  16. Do hehe – Skoro tak wąrtościowe osoby jak Ty, poświecają swój czas i energię by mnie odwiedzać, czuję że ta strona ma sens 🙂

  17. Niestety, dla wielu ludzi ilość wpisów ma największe znaczenie, co moim zdaniem jest mylne. Charakter tego co piszę, często wzbudza jakieś tam bardziej głębsze odczucia, i nie wszyscy mają ochotę by to komentować w jakikolwiek sposób, i jest to zrozumiałe. To co już się bardziej liczy jeśli chodzi o cyferki, to wejścia, ponad trzy tysiące dziennie mówi samo za siebie, przy poleceniach było i kilkadziesiąt tysięcy dziennie. Nie jest to poziom Kominka, ale i rzeczy które opisuję, jak powyższy art, nie są dla przeciętnego zjadacza kaszanki, bo są dla niego kompletnie niezrozumiałe.

    Ponieważ mam pewne ambicje, piszę też tematy dla innych, bardziej lekkie, i tam 200 komci to normal. Ani mojej strony nie polecają nigdzie, ani nie mam wysokiego page ranka bo tylko 3, a jednak przy ogólnych tematach, komentarzy mam więcej niż chociażby topowi blogerzy z onetu, których widzi cała Polska.

    Reasumując, jeśli brać pod uwagę tematykę tego co piszę, nie mam najmniejszych kompleksów.

  18. …że kiedy tu przyszedłem, byłem czysty, a teraz jestem brudny i pogrążam się coraz bardziej w tym brudzie bo muszę funkcjonować, robić interesy, kupować, jeść itd. Każda chwila tutaj jest stracona, jest pakowaniem energii w gówno. Żadne teoryjki tego nie zmienią.

  19. Będziesz miał moją wdzięczność 🙂 głowę ogolisz u mnie, mam maszynkę, dres jakiś też mam, przyjedziesz na gapę pociągiem, i git majonez 🙂

  20. Twoje przekonanie że to wszystko jest gównem, to także teoria. Afirmacje zmieniają taką energożerną teorię na taką, która daje Ci energię zamiast ją zabierać. Pogrążenie się w życiu ma sens, jeśli zachowujesz świadomość, obserwujesz siebie. Niewazne co robisz, sprzątasz ulicę, sprzedajesz buty, robisz wielkie interesy czy piszesz bloga – gdy obserwujesz się i poznajesz swoje wzorce, mechanizmy działania, wtedy ma to wszystko głęboki sens.

  21. Dziś przeżyłem w samochodzie fajne chwile, akurat włączyło mi się radio rmf fm, i zadzwonili do faceta który wygrał 100 tysięcy, wczułem się w gościa, cóż za radość 🙂

    To w ogóle fajna sprawa mieć sporo pieniędzy na koncie, pamiętam jak wyszedłem na spacer po sprawdzeniu na koncie że mam 10 tysięcy, i jak nagle poczułem się bezpiecznie, pewnie, jakbym miał jakąś podstawę. Fantastyczne uczucie wiedzieć ze ma się kasę, i można sobie normalnie żyć, i NIE MYŚLEĆ wreszcie o pieniądzach. Po to są właśnie potrzebne pieniądze – by o nich nie myśleć.

    Jakbym miał stówę, to 20 od razu na książki dwie z felietonami ze strony, 11 tysięcy na dodruk 2 tyś egz „Co z tymi kobietami?”, za 15 bym kupił hyundaia getza albo punciaka w Niemczech, a resztę zainwestował w coś. A raz się żyje, w dodruk książki bym wszystko wsadził 🙂

  22. Weksel mówisz Mosze ❓
    A ile wart ten weksel ❓
    No ja nie mówie nie ❗
    Ja moge nawet Mosze i te oczooodoły dresom czosnkiem smarować ❗

    Czemu nie ❓ ❗
    Ja nie wiem po co, ale moge smarować ❗

    Tylko co ja s tego bede mieć ❓

    A Ty wiesz Mosze po ile czosnek stoi ❓
    To bendzie bardzo drogi geszeft ❗
    Ale ja nie mówie nie, czemu nie ❗

    Mosze przerzucisz dla mnie parę tirów koszernego chińskiego czosnku przez Szwecję do Polski i umowa stoi ❗
    A Ty wiesz jaki to geszeft ❓
    Aj waj ❗
    Mówie Ci glanc pomada ❗
    Bo wiesz jak nie przez Szwecję to akcyza większa niż na spiritusiku.

    No więc Mosze umowa stoi ❗
    Ty mi przerzucisz dziesięć tirów czosnku a ja będę tym dresom oczodoooły czosnkiem smarować.
    Aj waj ❗

  23. Za 10 tirów koszernego czosnku, to ja sam wysmaruję pozłacanym czosnkiem oczodoły dresom 🙂 najciekawsze jest to u Żydów, że tak grają holocaustem który był straszną tragedią, a był film nakręcony przez Żydów, o Żydach któzy przeżyli piekło hitleryzmu, i teraz ledwo żyją, nikt im nie chce dac grosza. U nich też są złodzieje którzy swoich grabią.

  24. bigos weimarski

    [url]http://3.bp.blogspot.com/_sXSLgKSGwDE/TVK8QPliKDI/AAAAAAAAAiY/Ushw6_J151w/s1600/Bigoslaw_je_ne_sais_quoi.jpg[/url]

  25. Zosiu to są jaja, faceci to świnie ❗

    [url]http://zabix.wrzuta.pl/audio/9Ksh02x8pf8/xiii_ksiega_pana_tadeusza_-_w_wykonaniu_daniela_olbrychskiego[/url]

  26. a ja bym dal na operacje dla kogos kto nie moze normalnie zyc a nie na swoje egoistyczne zachcianki jak ty

  27. Ale nie chcę nowej fryzury golić na łyso 🙂 Lepiej założyć kominiarę. Na gapę mogę pojechać ale jak mnie złapią to Ty płacisz karę 😆

  28. „A co to jest? I do czego służy?
    Przed chiwlą taki mały teraz taki duzy.
    A jak się rozwił i jak się rozwija,
    Długi taki i gładki niczym gęsia szyja.
    A cóż też tak od spodu tak ładnie go przystraja?
    Tadeusz rzekł z powagą: Zosiu to są jaja”.

  29. Dając kase też byś spełnił swoje egoistyczne zachcianki, myślałbyś o sobie jak o sponsorze, filantropie, to jaki to bezinteresowny uczynek? taki sam egoizm jak i u mnie. A poza tym oboje wiemy że kasę byś wydał na SWOJĄ operację, a nie czyjąś, a przedtem byś zwariował od kasy, bo kasę też trzeba umieć posiadać.

  30. 1.na jaka moja operacje? ja nie potrzebuje zadnej operacji
    2.”myślałbyś o sobie jak o
    sponsorze, filantropie” A A TY tak doskonale mnie znasz ze wiesz co ja bym myslal nie? o wszechwiedzacy Marku nie mierz wszystkich swoja miara
    to ze ty jestes egoista jakich malo nie znaczy ze ja i inni tez. nie wiesz co bym myslal wiec mi nie wmawiaj tego

  31. Potrzebujesz operacji, o czym wielokrotnie pisałeś. Każdy uczynek, posiada jakiś motyw, powiedz mi więc proszę, jaki posiadasz motyw, oddając 100 tysięcy chorej osobie?

  32. ja pisalem o operacji? wielokrotnie? jakiej do cholery operacji?!
    motyw mam pomoc jej i sprawic by mogla normalnie zyc (i nic wiecej)

  33. Może nie na temat, ale chcę się podzielić tymi emocjami… przed chwilą wyszedłęm na spacer, i na schodach spotkałem cud kobietę, 30 tka, pachnąca drogimi perfumami, pod blokiem stoi nowe audi, aż mi serce mocniej zabiło 🙂 jestem taki samotny na tej swojej Pradze…

Skomentuj __ Anuluj pisanie odpowiedzi

Top