Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Kobieta czy przyjemność?

Kobieta czy przyjemność?


Piątek wieczorem, ja po wyczerpującym treningu, wykąpany, pachnący, zasiadam przed komputerem a przede mną najprzyjemniejsza chwila dnia, wyczekiwana z niecierpliwością od rana – śledzik z cebulką, i skrawkami papryki plus chlebek bez masła (używam masła łaciate i Duńskiego, moje tętnice niekoniecznie są z tego zadowolone) Spojrzałem czule, namiętnie, wręcz żarłocznie na zawartość talerzyka, nabiłem na widelec rozkoszdający płat z kawałkiem cebulki w oleju, i aż głęboko westchnąłem z przyjemności czekającej mnie kulinarnej orgii, kiedy to moje spojrzenie skierowało się ku gg, na przestrzał przez moje owłosione przedramię, na którego końcu niczym nabity na włócznię skalp białego człowieka, dumnie dzierzyłem płat śledziowy z cebulką. Wtem nagle, niespodziewanie, niczym błyskawica, drażniące pytanie przeszyło mój umysł – a jeśli jakaś zakręcona na moim punkcie czytelniczka, seksowna laska z Warszawy napisze do mnie na gg? Marku, jestem Twoją fanką, chciałabym podyskutować z Tobą o duchowości i obrotach cial astralnych w moim własnym nie na kredyt mieszkanku, wpadniesz? a muszę brać kondomy? nie musisz… no cóż, bycie autorytetem duchowym to nie tylko przyjemności, a także obowiązki wobec tych którzy mi ufają… wskakuję w dres adidasa, odpalam seicento (z obrotomierzem, aluminiowymi progami i spojlerem) i jadę.


Marzenia… wyobraźnia mnie całkiem pochłonęła, wpatruję się intensywnie a to w słoneczko, a to w śledzika na drżącym widelcu… czas podjąć męską, konkretną decyzję. W końcu jestem facetem, i noszę opięte na wydatnym atrybucie męskości, brzuchu) spodnie. Kobieta czy jedzenie, krocze czy brzuch, dusza czy ciało? Patrząc tęsknie, niepewnie i oskarżająco na słoneczko, szybkim, błyskawicznym ruchem wrzucam śledzika do ust, i chrumkając aż przymknąłem oczy z zadowolenia gdy miażdżona moimi trzonowcami cebulka, przyjemnie wypuszczała z siebie miłosne soki, nie szczędząc mi przyjemności, której tak bardzo codziennie pożądam i łaknę. Jak więc widać, pożądanie smaku wygrało z pożądaniem kobiecego ciała. Ideałem byłaby więc wizja, gdzie naga piękna Pani (a na szafeczce kluczyki do sportowego BMW które mocno podnoszą mi ciśnienie i libido) z bujnym biustem i koronkach leży ze mną na łóżku, i karmi mnie śledzikami z cebulką, gdzie ja pobudzony i rozczulony taką troską o moje zdrowie, odwdzięczam się, bynajmniej nie modlitwą, aczkolwiek przy pewnej dozie wyobraźni można by to i tak nazwać.

Przeszukując szafę z dokumentami, szukałem zaświadczenia lekarzy że mogę pracować tylko w bliskości swojego miejsca zamieszkania. We wtorek udaję się do urzędu pracy walczyć o ubezpieczenie, i aż się pocę na samą myśl co mnie tam czeka. Cały czas oferują mi pracę za tysiączka pod Warszawą, albo na kasie w carrefour Wileńska, ratunkiem jest żądanie pracy w pobliżu domu, tej nie mają, albo w ostateczności żądanie szkoleń. Rozmowa jest zawsze ta sama. Skoro ma Pan (o mnie mowa) zaświadczenie że nie może Pan pracować poza domem, to czemu nie ma Pan renty? no właśnie, kurwa, czemu jej nie mam? odpowiadam więc że nie chcą mi jej dać, uważają mnie za zdrowego. Na to urzędnik mówi że skoro jest Pan zdrowy, to może Pan pracować. Ja mówię że i owszem, mogę pracować, ale w pobliżu domu. A że stety czy niestety takiej pracy nie mają, podpisują mi dokumenty i mam spokój na miesiąc. Szperając w papierach, znalazłem trzy zmiętolone kartki papieru, listy miłosne. Pisane do mnie przez dziewczyny. Bardzo miłe uczucie, szkoda tylko że wszystkim dałem kosza. Żeby nie było tak różowo, ja kosza dostałem znacznie więcej razy, kilka było naprawdę bolesnych.  Trudno się tak dobrać, żeby większość naszych potrzeb była zaspokajana, i żebyśmy my te potrzeby drugiej strony spełniali. Związek to utrzymywanie równowagi, a żeby ona istniała dwoje partnerów musi być niezależnych finansowo i emocjonalnie. O ile finansowo da się coś wymyśleć, chociaż nie jest łatwo i akurat jestem osobą która dobrze wie co pisze w tym akurat temacie, to emocjonalna niezależność jest już sprawą z górnej półki. Dla mnie to tylko sfera wizji i idei, nie jestem w stanie na tym etapie na którym jestem, wprowadzić tego w życie. Albo kobieta się we mnie szybko zakochuje, przy czym mnie to nudzi, albo ja się zakochuję, i kobiecie się to nudzi. Ale przyznajcie Państwo sami – zakochany bezrobotny, a zakochany zamożny facet, jest różnica, prawda? i ja to rozumiem, kobieta chce mieć dobre życie, wyjść do kina, do restauracji, podjechać dobrym autem na imprezę u znajomych czy mieć wycieczkę na plażuchnę zagranicą, a ja jej tego nie mogę dać. I na miejscu kobiety też bym zrezygnował, i szukał bogatszego ode mnie. Nie mam o to zupełnie żalu, dziecku trzeba dać jeść, ubrać, wyjść z domu a nie siedzieć w nim ciągle jak ja to czynię. Jestem aktywnym domatorem. Kiedyś, zanim dopadło mnie nieszczęście, tak własnie żyłem, lubiłem gdzieś wyjść, pojechać z kolegami nad morze czy na Mazury. Teraz nie byłbym w stanie, zresztą izoluję się od wszelkich znajomości, w tym stanie zdrowia nie nadaję się na życie towarzyskie. Wszystko przede mną, myślę że dobra sytuacja finansowa, robienie tego co lubię czyli pisanie, szybko postawi mnie na nogi. Wierzę w siebie i to mocno, a te koszmarne chwile uwięzienia latami zaprocentują tysiąckrotnie. Mam milion pomysłów na książki, a to już jest kapitał, tej wiedzy nie zabierze mi nikt, czuję że wstrzyknę ją w oczy niejednego czytelnika.

Poranne przekleństwo

 


Budząc się, wyciągam w półśnie dłoń z pilotem żeby włączyć radio eska. Lubię jak z sennych krain do rzeczywistości prowadzi mnie dobra, rytmiczna muzyka, muszę tylko uważać na bieg mych myśli, które bardzo lubią podążać w stronę nieprzyjemnych wspomnień, i kierować je na miłe memu duchowemu oku wizje. I wszystko jest wspaniale, do czasu gdy okazuje się że obudziłem się na audycję gdzie rzuceni partnerzy poprzez pracownika radia, kontaktują się z rzucającym, któremu proponuje się wspólną luksusową kolację w restauracji, albo też 50pln gdy nie chcą mieć nic wspólnego z rzuconym. Gdy słyszę jak faceci szlochają w słuchawkę błagając by kobieta wróciła, zalewa mnie krew i momentalnie się budzę. Z jednej strony współczuję braciom samcom, wiem co czują, napisałem nawet dla nich książkę, z drugiej strony wiedząc co się stanie myślę sobie że dobrze im tak. Gdyby kochali siebie, rozwijali swoje pasje, poznawali siebie samego, nigdy by się tak nie zachowali. Gdy nie znają siebie, nie akceptują i nie mają szacunku do własnych ciał, charakteru, pozostaje trzymać się jak rzep rozdrażnionej kobiety, która z odrazą i pogardą patrzy na coś co powinno zachowywać się jak mężczyzna, a zachowuje się jak dziecko któremu zabrano ulubioną zabawkę. Gdy kobieta ich odrzuci, ich podrażnione koszem ego da im wiele cierpienia, a gdy kobieta ich przyjmie po odstawieniu szopki z płaczem i błaganiami, będzie miała poczucie że rządzi, a to bardzo niebezpieczna dla mężczyzny sytuacja, i na pewno tę wiedzę małżonka czy dziewczyna nie raz wykorzysta. Rzuciła was? zęby w ścianę, i ani słowa. Nie na kolanach, nie warto. Pokażcie że jesteście facetami, wtedy paradoksalnie jest spora szansa że wasza kobieta wróci. Owszem, kobiety drażni blaganie, wścieka, ale czują zadowolenie. Oto samiec błaga, czyli musi być atrakcyjna, to daje poczucie władzy, siły. Wtedy można mężczyznę odrzucić jak psa, kopnąć w poczuciu zadowolenia, obłudnie skrytego za maską prześladowanej przez kochanka ofiary. Gdy nic nie robisz, a daj Boże zmusisz się do uśmieszku, kobieta odejdzie, ale będzie się zastanawiać, czemu nie płakał, nie błagał, nie obiecywał na kolanach poprawy? może kogoś juz ma? może to nie ja go zrobiłam w huja, tylko on mnie? o, to już nie jest w porządku. Takie myśli nie dają kobiecie spokoju, i często podważają jej samoocenę, zmuszając do powrotu by się samej przekonać o co chodzi. I wtedy gdy okażesz zainteresowanie, dziewczyna zadowolona rezygnuje, bo już wie że grałeś. Gdy okażesz olewczą postawę, albo pójdziecie do łóżka i zamilkniesz, rozdrażnisz ją, ale też zaintrygujesz.

Ja zawsze mówiłem swoim sympatiom, że jeśli mnie zranią, i tu podawałem co wchodzi w zakres zranienia mnie, to nie ma przebacz. I gdy to robiły, byłem bezlitosny – płacz, niedowierzanie, w końcu oskarżenia, życzenia nieszczęścia w życiu, prorokowanie że będę sam i umrę a nikt mi nawet nie podetrze tyłka na starość, ot, miłość. A zasady są proste. Zdradzisz, koniec, obmówisz mnie i nasze prywatne sprawy przed znajomymi, czy nie daj Boże obcymi ludźmi, koniec, uzależnisz dawanie dupy od przysług, paszoł won, nie ze mną takie numery. Jestem fajnym, lojalnym facetem na którego można zawsze liczyć, ale oczekuję tego samego, lojalności. Jak słyszę gdy kobieta opowiada o swoim facecie różne przykre rzeczy, czuję odrazę do tej kobiety. Jeśli jest się z kimś, mówi się o nim tylko dobrze. Nawet jak aktualnie nie jest dobrze, to jest żelazna zasada – nie rozpowiadamy że jest kiepski w łóżku, albo że jest strachliwy. Moja już ex koleżanka opowiadała mi że jej facet boi się na ulicy. Ja też się boję, i co z tego? gdyby nie zdrowy strach, człowiek właziłby w miejsca gdzie statystycznie najwięcej dają po mordzie albo i nożem w trzewia, a strach człowieka chroni przed takimi właśnie rzeczami. Podobny strach każe mi codziennie myć trzy, cztery razy dziennie zęby, by uniknąć bólu borowania, albo nie daj Panie Boże, kanałowego. Ale czy taka żałosna istota zdaje sobie z tego sprawę? kobiety mi często mówią, że jestem męski, agresywny. Fakt faktem że poruszam się tak, że wzbudzam uczucie u innych samców że lepiej nie próbować się sprawdzać, a przy okazji kilkanaście lat trenuję, i uderzony nigdy nie odpuszczę. Ale to nie jest bycie twardzielem, bo nigdy twardzielem nie byłem i nie będę, boję się jak inni a może nawet więcej, i nie wstydzę się tego. To zdrowy objaw świadczący o tym że mam rozum, i ponieważ się boję to ćwiczę, chociażby po to by w razie nieszczęścia, nie zrobiono mi jakiejś większej krzywdy. Przydaje się też to w stosunkach towarzyskich, dobrze jest wiedzieć, że nie można ze mną przejść pewnej granicy, bo może mocno zaboleć, to wymusza szacunek między dwoma mężczyznami. Słabi faceci nie są szanowani, jest to niezwykle przykre, ale prawdziwe. Nie należy więc załamywać rąk, tylko ćwiczyć jeśli jest się niezamożnym, albo uczyć i dobrze zarabiać, gdyż pieniądze są najlepszą tarczą. A najlepiej robić to i to. Dlatego zawsze wbijam do głowy moim czytelnikom, którzy często do mnie piszą w takich sprawach – gdy czujesz strach, jesteś w porządku, jesteś wartościowym facetem. To nic złego, ani wstydliwego, ja też się boję, nie przejmuj się tym. Ci którzy myślą że są twardzi, są własnie słabi, są zakłamani. Zawsze będzie ktoś silniejszy, mocniejszy.

Myślę że chyba poszukam sobie dziewczyny. Smutno mi tak i samotno w domu, a tak człowiek by gdzieś wyszedł, podupczył, może i przekąsił coś smacznego. Tylko gdzie ja znajdę kobietę która spełnia moje, delikatnie mówiąc, wyśrubowane wymagania? 🙂

http://www.wydawnictwopoligraf.pl/publikacje2.php?strona=Co-z-tymi-kobietami   już niedługo wychodzi moja książka. Proszę o pomysły, co zrobić żeby to zareklamować, żeby ludzie się dowiedzieli że jest takie coś, co może im dać fajną zabawę, i nieco wiedzy. A może… listy protestacyjne do feministek w sprawie zablokowania „ohydnych, szowinistycznych i seksistowskich treści które prezentuje ten żałosny gniot!” podpis – Misiunia 180kg. Trochę poszukałem w sieci informacji, i np. w 2007r żeby się dostać na listę bestsellerów literatury Polskiej, trzeba było wykazać się sprzedażą ok 13 tysięcy książek, a na topie była Joanna Chmielewska 63000 egz i zaraz po niej genialny i świetny łysiak 56770 egz, przy czym trzeba wspomnieć że Łysiak jest blokowany z racji tego co pisze, został na niego wydany nieoficjalny wyrok, i mimo przeciwstawienia się głównym siłom w Polsce, bez problemu wypuszcza bestsellery. Moja książka to bardziej literatura faktu, tu już konkurencja jest gigantyczna – max to Kardynał Dziwisz 850 000 egz., a min. to Paweł Zuchniewicz 26500 egz. Pomiędzy nimi jest Janusz Wiśniewski „Czy mężczyźni są światu potrzebni” 31 000 egz przy czym tytuł niepokojąco jest podobny do mojego, chociaż nie mam pojęcia o czym jest ta książka.

Zarobki pisarzy, to 5 – 10% ceny książki. Ja mam znacznie więcej, gdyż wydałem książkę sam a opłacam się jedynie za dystrybucję. Za to mam prawa do książki, mogę z nią robić co tylko zechcę, czego nie ma autor w wydawnictwie, gdzie obcy ludzie decydują o okładce, treści polecenia i innych zabiegach na książce. Zreszta pobieżna lektura for internetowych gdzie młodzi pisarze opisują przeżycia z wydawnictwami, to jeden wielki horror. Zawsze tak jest że jak się jest na czyjejś łasce finansowej, to ktoś może to wykorzystać. I weź się latami potem z kimś sądź, ciężka sprawa. Dlatego ja czekałem, aż się doczekałem, nie brałem pierwszej lepszej propozycji. Myślę że mi się to opłaciło. Z każdych dodrukowanych 1000egz mam zysku 7 tys. czyli wsadzam 6 tys a wyciągam 13 tys. jak łatwo obliczyć gdybym sprzedał np. 20 tysięcy książek (och, ach) miałbym do rączki 140 minus podatki, ok 120 tysięcy pln, a przecież to nie wszystko, gdyż otwiera się wtedy możliwość reklamowania różnych rzeczy, poznaje się ciekawych ludzi, zalicza czytelniczki… można wtedy pożyć. Następna książka byłaby już z góry skazana na sukces. Aktualnie marzę o zmianie samochodu. Myślę o Punto, coś w tej klasie, gdybym miał więcej pieniędzy, coś większego. Moc nie jest dla mnie ważna, liczy się masa, bezpieczeństwo i wygoda jazdy, jak też to by go nie kradli i nie psuł się za często. Najgorsze że gdy wyobrażam sobie że mam 20, 25 tysięcy na auto, nie wiem co wybrać, wszystko mi się podoba, uwielbiam auta. Golf nie bo kradną, i wyśrubowane ceny, może hyundai accent? chevrolet lacetti czyli lanos? dobry gaz, dobre audio, i można szaleć. Może nubira? trochę obciach, ale przynajmniej się nie psują i raczej tego nie kradną.

Żeby sprzedawać tysiące książek, nie wystarczy talent ani ciężka praca. Jest wielu utalentowanych pisarzy, którzy nigdy nie wyjdą na światło dzienne z mroków literackiej nicości, ponieważ ludzie się nie dowiedzą o nich i ich pracy. Jak to rozreklamować? gdy nie masz kasy, przegrałeś. Ciężka praca to mit, możesz ciężko pracowac i pisać do szuflady 50 lat, i co z tego? nie ma czytelników, pieniędzy, tylko żal do świata który zatruje szybciej niż cyjanek. Potrzebny jest fart i znajomości. Przyznam Państwu że ze zdziwieniem przeczytałem (nie wiem do końca czy jest to prawdą) iż Pani Grochola, której ciocia jest małżonką Pana Urbana (tego który wysyłał do USA murzynom za komuny koce) i tenże Pan Urban, jako wtedy niezwykle potężny człowiek szepnął słówko gdzie trzeba, i o Pani Grocholi zaczęło się mówić i pisać. Pani Masłowska znała osobiście Pana Dunina-Wąsowicza, który znał całą redakcję polityki, dzięki czemu polityka zaczęła o niej pisać i ją promować. Kariera w takim układzie była tylko kwestią czasu.

Spójrzmy chociażby na przykład Sławka. Sławek jak wiecie, przedstawia się jako doktor marketingu, geniusz manipulacji który wielokrotnie pisał że osiągnął doskonałość w sztuce wzbudzania emocji. Wydał swoją książkę na własny koszt, sprzedał trzy sztuki. Przestał pisać bloga, i wszyscy czytelnicy których rzekomo było tak dużo, zniknęli, nie ma nic. Pustka, czarna dziura. Zostało pisanie na Częstochowskim portalu, gdzie nie ma ani jednego komentarza przy swoich „felietonach”, chociaż z trudem przechodzi mi to słowo przez gardło. Nie wystarczą pieniądze, poczucie że jest się świetnym pisarzem, czy mistrzem marketingu, nie wystarczy robienie sztucznego zainteresowania swoją osobą, co widać na przykładzie Sławka doskonale. Chciał facet osiągnąć sukces, nie udało się. Siedział latami całe noce, wklejał bluzgi na inne blogi, i nic, zero. Codziennie rano musiałem usuwać po kilkadziesiąt komentarzy w których czytałem że jestem zerem, nikim, i mnie dojedzie. I tak ponad pół roku, co ciekawe nie tylko ja byłem takim celem dla Sławka. Na tym w sumie żałosnym przykładzie widać że choćby człowiek naprawdę chciał i łamał wielokrotnie prawo dla tego celu, nic z tego. Brakuje jakiegoś elementu w układance. I człowiek który uważa się za naukowca i Napoleona strategii, tego elementu nie zna. Gdyby znał, jego książki byłyby w księgarniach i na liście bestsellerów. A nie ma. To są fakty, realia. Pozostaje puszyć się i chwalić że tropi oszustów w sieci, takich jak Azazel który faktycznie jest oszustem, najgorszego typu. Tylko że Azazel zniknął dopiero wtedy gdy napisałem o nim całą prawdę, o jego oszustwach, przez co opuściło mnie sporo czytelniczek, które Azazel także oszukał a które nie chciały przyjąć do wiadomości, że romantyczny, przystojny milioner to mrzonka a nie rzeczywistość.  Nawet gdy sam Azazel napisał piszącym do niego Paniom żeby spierdalały,  nadal w niego wierzyły. Zadziwiająca jest umiejętność okłamywania samych siebie przez Panie. Teraz znowu wrócił, zablokował komentarze i pisze codziennie o 300 meilach do niego od czytelniczek. Sieć jest pełna zboczeńców i psychopatów, którzy korzystając z anonimowości mogą wreszcie spełniać swoje marzenia. W świecie realnym się boją.

Niezwykle mocno promuje książki śmierć pisarza, albo gdy pisarz okazuje się psychopatą i mordercą. Strzelić sobie w głowę nie zamierzam, chociaż przyznaję, byłaby to wystrzałowa reklama. Jedyne co zabijam, i to seryjnie, to moje (a właściwie nie moje) głupie przekonania w mojej głowie. Pan Issei Sagawa zastrzelił swoją przyjaciółkę która czytała mu niemieckie wiersze, po czym jadł ją i gwałcił na wszelkie możliwe sposoby. Policja zastała Pana Sagawę w trakcie konsumpcji ud i pośladków Pani Renee Hartevelt. Po 4 latach pobytu w klinikach psychiatrycznych, Pan Sagawa został sławnym pisarzem, celebrytą i mistrzem kulinarnym.

Nie mam takich znajomości jak Pani Grochola czy Pani Masłowska, nie mam pieniędzy ani pracy, nie chcę umierać ani nikogo zabijać, zjeść kobiety też nie zjem gdyż jestem jaroszem. Cóż więc mam uczynić? może chociaż ogłoszę się jako satanista który rozmawia z Szatanem w wizjach? ludzie lubią taki dreszczyk emocji, miło poczytać faceta który rozmawia z Szatanem. I napisać do niego meila, z prośbą o klątwę na szefa/sąsiada/męża. ” Drogi Markó, poproś prosze gżecznie naszego Pana Szatana, księcia mrokó, by zajebał na śmierdź tom kórwę, mojom teściowom!” Mieeetek z Końskich.

 

47 thoughts on “Kobieta czy przyjemność?

  1. Marku,mam przeczucie graniczące z pewnością,że odniesiesz sukces 😉 moja intuicja nigdy mnie nie oszukała,ale jak to się stanie?

  2. …co do „Porannego przekleństwa” to niestety ale sam się tak zachowywałem,no może nie aż tak tragicznie ale były sms-y i masę pytań dlaczego…związek trwał dosyć długo.I co z tego wyszło???I gówno…nic…to była zdrada.I tak sobie myślę,że to była głupota i to naprawdę nic nie daje…nic a nic,jest zajebiście ciężko nie pisać,nie dzwonić…nie myślisz o niczym innym tylko:dlaczego???Może coś zrobiłem nie tak???Ale to nic nie daje a jest jeszcze gorzej.Najlepiej zacisnąć zęby i czekać na jej ruch,jeśli to nie pomoże to chyba nic innego już nic nie da….

  3. wracasz mi wiarę w świat,doceniam to Marek.Nikt nigdy tak nie podszedł do mnie,wszyscy zawsze jak do wściekłego psa.Jeśli ktoś by Ci kiedyśzrobił krzywdę pobił napadł,przysięgam,zabiję.Pamiętaj o tym i wielkie dzięki za wszystko,jesteś chory,ale jesteś człowiek gość.

  4. jak pozbyc sie oczekiwan? gdy oczekujesz czegos a potem to sie nie zdarza albo

    zdarza inaczej niz oczekiwales cierpisz

    jak nauczyc sie zyc bez oczekiwan?

  5. Fakt, Radio Eska ssie, stacja dla głupich małolat i infantylnych gówniarzy moim zdaniem 😉

    Co do książki: Marku, jak to mówi stare, dobre polskie przysłowie: nie dzieli się skóry na żywym niedźwiedziu. Marzysz o wielkiej kasie, wielu sprzedanych egzemplarzach – to dobrze, to bardzo dobrze. Ale na wydawanie pieniędzy których jeszcze nie masz, zaczekaj do momentu, kiedy te tysiące zł spłyną na Twoje konto 😉

    Co do zasad wobec kobiet: bardzo dobre.

    BTW: kim jest ten cały Sławek, o którym tak często ostatnio wspominasz?

  6. [b]To były biskup polowy sławoj głódź[/b], o wojskowej ksywce Sławeczek (to od homoseksualnych ekscesów z szeregowcami w latrynach i kaplicach garnizonowych), stary alkoholik, złodziej, homoś, żyd i obrońca złodziejskiej mafii w komisji majątkowej.

    Szczególnie obrońca niejakiego tadeusza nowoka – obecnego współprzewodniczącego komisji majątkowej.

    [b]Chyłkiem i skrycie niedawno odwołany ze stanowiska przez Benedykta XVI[/b].

    Łże media trzymają w tej sprawie gębę na kłódkę, to jest wystarczającym dowodem ich krańcowego skurwienia.

    ksiądz nowok zasłużył się około 2004r. wielce efektywnym obrabowaniem własnej parafii przy współpracy ubeka marka piotrowskiego (pewnie krewniak mordercy Popiełuszki) – specjalisty od nieruchomości na usługach świętej instytucji.

    Potem nastąpiło zacieśnienie współpracy, „karmienie” członków komisji łapówkami po kilkaset tysięcy by ubek mógł ku radości kk być „wyjątkowo skuteczny” w łupieniu Polski i Polaków, finansowanie z części zrabowanej kasy lotów biskupów do watykanu, innych form włazidupstwa by zyskać zaufanie biskupów i rozkręcić odszkodowawcze przekręty na gigantyczną skalę.

    Obrócili dziesiątkami miliardów biorąc oficjalnie 20% prowizji od kościołów i zakonów za „skuteczność”.

    Ale zdobyte zaufanie biskupów zaowocowało wyjątkowymi geszeftami – to nowok i piotrowski mieli zawsze i natychmiast „kupców” na nieruchomości przekazane wcześniej parafiom czy zakonom, w sytuacji gdy obecnie znalezienie kupca i uzyskanie tzw. ceny rynkowej potrafi trwać kilka lat.

    [b]Po prostu kolesie podstawiali słupy które kupowały intratne nieruchomości za kasę piotrowskiego za ułamek ceny[/b].

    Tyle warta zdobyte zaufanie biskupów kk – można wtedy przez lata rżnąć kk na dziesiątki miliardów nowych złotych kompletnie bezkarnie.
    Sam nowok dzięki „dobrym układom” z biskupami, zrobił oszałamiającą karierę i został współprzewodniczącym komisji majątkowej.

    Jak biskupi zorientowali się w sprawie to nie pisnęli słówkiem bo przestraszyli się kompromitacji przed „wiernymi” że są takimi idiotami.

    Na koniec, ostatnio, wkracza do łże mediów inkryminowany biskup z Częstochowy niejaki sławoj głódź, ksywa Sławek vell ssak, i przed kamerami broni ubeka piotrowskiego i kochasia nowoka.

    Trudno więc dziwić się że Mistrz jest oburzony i wkurzony.
    Ja też jestem wkurwiony ❗ 😉 8)

  7. Fajnie by było, ale jak się tak nie stanie, tragedii nie będzie. Ale jeśli ma się stać, to tylko dzięki dobrym pomysłom, a takich aktualnie nie mam 🙂

  8. Ja też tak reagowałem, to lekcja, masz materiał poglądowy jak to wygląda. Każdy normalny facet przynajmniej raz czy dwa się spodlił, ja trochę częściej… ale dzięki temu wiem że jest to reakcja nie tyle zła, bo to nie jest złe czy podłe, to jest zwyczajnie nieskuteczne i żałosne. Najlepsze jest że się strasznie chudnie, a przydałoby mi się zrzucić z 16 kg, muszę się nieszczęśliwie zakochać, i dostać po porożu i nie trzeba żadnej diety :)))

    A co tego czy zrobiłeś coś źle, to nieistotne. Liczy się tylko to jak się sam ze sobą czujesz. Nie udało wam się, życz jej wszystkiego najlepszego, i otwórz się na znacznie lepszy związek.

  9. Dzięki, ale lepiej zabij swoją niską samoocenę. Ważne jest to jak Ty siebie widzisz a nie jak ktoś Cię traktuje bo każdy ma inny interes w podejściu do Ciebie.

  10. Żyć tu i teraz, w chwili obecnej nie ma pragnień, oczekiwań, wspomnień, jest tylko cisza i radość, wolność.

  11. Chętnie bym Ci ją dał, ale niestety muszę zarobić na tych egz które sprzedam by mieć na chleb, benzynę i żółty ser 🙂 Także przykro mi, ale nie.

  12. Przyznam się że jak niektórzy dzwonią do radia i piszczą, to aż mi wstyd, natomiast lubię posłuchać muzy. Nie dzielę skóry na niedźwiedziu, ale muszę mieć pozytywną wizję, podobnie jak miałem wizję książki która się spełniła w sposób którego nie przewidziałem i nie oczekiwałem.

    O Sławku tu już było nie raz. To bloger który mi dokuczał gdy startowałem, a teraz gdy Sławek upadł a ja wzrosłem, to ja mu dokuczam, i co ciekawe, czerpię z tego sporą dozę przyjemności 🙂

  13. [size=medium][b]Kobieta czy przyjemność ?[/b][/size]

    Oto jest pytanie.
    I to bardzo dobre pytanie ❗

    [b]Dlatego odpowiadając na zapotrzebowanie rynku, na tęskne marzenia miliardów mężczyzn usychających z pragnienia miłości przez setki pokoleń, powiedzieliśmy DOŚĆ[/b] ❗

    Dość warunkowej małżeńskiej prostytucji ❗
    Dość odwiecznym, przedpotopowym migrenom ❗

    Jesteśmy właśnie świadkami historycznego zdarzenia ❗

    Oto przełomowy produkt będący syntezą wieloletnich wysiłków Japońskich inżynierów i kosmicznej technologii.

    [b]Korporacja DENGA SAMURAI we współpracy z portalem ruchacz.pl ma wielką przyjemność przedstawić Państwu przełomową linię produktów na miarę XXI wieku[/b].

    [size=large][b]XXI Century Women[/b][/size]

    Linia naszych topowych, zaawansowanych produktów, obejmuje segmenty [b]silver[/b], [b]gold[/b] i [b]diamant[/b].

    Każda „prawdziwa męczizna”, niczym współczesny Nikodem Dyzma, znajdzie w Naszej Linii Produktów coś dla Siebie.

    Tą epokową prezentację rozpoczynamy od Naszego najbardziej Ekskluzywnego produktu [b]Tenga Samurai Diamant Perfect Reality[/b]:

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=yg5wxHti5B8[/url]

    Kolejny Nasz produkt to luksusowa [b]Tenga Samurai Gold[/b]:

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=NIy2e4mEawk[/url]

    A oto produkt dostępny dla każdego zdesperowanego mężczyzny [b]Tenga Samurai Silver[/b]:

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=BE1KnBlLDbE[/url]

    Do usłyszenia, do zobaczenia.
    Wkrótce Wielkie Otwarcie Naszej Wirtualnej Sieci Sprzedaży 😉
    ruchacz.pl

  14. Ostatni akapit wymiata, a zwłaszcza ostatnie zdanie. Można by jeszcze napisać „ksiencia” zamiast „księcia”.

  15. Odpiszę później. Teraz wychodzę załatwiać urząd pracy. 3majcie kciuki żeby mi adrenalina żył nie rozsadziłą 🙂

  16. skoro nic nie ma to po co cokolwiek robic np. jesc? jak zglodniejesz pojawia sie pragnienie jedzenia czyli wyskakujesz ze stanu tu i teraz?

  17. Wg mnie kiedyś ten pop co leciał w radiu dało się słuchać, a teraz po prostu się nie da. Szczególnie to co zapodaje eska i rmf maxxx. Tak samo telewizje muzyczne, jak byłem dzieckiem oglądałem na satelicie niemieckie mtv i muzykę, którą tam puszczali dzisiaj mógłbym słuchać, a to co teraz leci na vivie, mtv, 4fun tv no to ja tego nie znoszę 🙂 Można jedynie na dupy popatrzeć w teledyskach i wyłączyć głos.

  18. Napisałem że jest radość, wolność i cisza, więc skąd wziąłeś tezę że nic nie ma? ode mnie nie, więc?

  19. Oto Sławek,człowiek który uważa że Mistrz pisze beznadziejnie 😀 😯 felieton *Kim jest Gregory?*

    [color=blue]Jak poinformował nas nasz poinformowany informator, w dniu wczorajszym w okolicach ulic Kadetów, Weteranów, Oficerskiej i Pionierów w Częstochowie widziano samochód marki porsche. Ponieważ w tych rejonach jest to rzadkość Nasza Redakcja od razu rozpoczęła śledztwo mające ustalić co kryje się za tym wydarzeniem.

    Jak udało nam się ustalić w rejonach sąsiedzkich w okolice te zawitała słynna Doda!

    Ale to nie wszystko. Prawdziwą sensację wywołał bowiem cel tej niespodziewanej wizyty. Jak ustaliło nasz wewnętrzne śledztwo Doda, mająca widocznie dość Nergala i jego kota Behemot(h)a, przyjechała na spotkanie z tajemniczym osobnikiem – Gregorym.

    Niestety, Gregory właśnie spał i kazał powiedzieć swej matce, by Doda nie zawracała mu głowy. Obiecała, że przyjedzie kiedy Gregory się wyśpi.

    Doda akurat fatalnie trafiła, bowiem wyszło na jaw, że Gregory bardzo źle odebrał ostatnią porażkę życiową. Co było jej przyczyną? Jak ustaliśmy w dalszej kolejności Gregory nic nie robił przez trzydzieści godzin, niestety – TurboDymoMan zawstydził Gregory’ego i nic nie robił przez w czterdzieści pięć godzin. Gregory bardzo to przeżył… od tej chwili usiłował zawstydzić TurboDymoMana i Doda właśnie by mu przerwała.

    Kim jest ów Gregory?

    W celu znalezienia odpowiedzi na to pytanie udaliśmy się szlakiem Gregory’ego czyli w okolice ulicy Sabinowskiej, gdzie trafiliśmy na ulubione miejsce jego spotkań z przyjaciółmi – do „Nagla”…

    Na pytanie o Gregory’ego popularny Nagiel się rozpromienił.

    – Kim jest Gregory? To mój najlepszy klient. Uwielbiam jego dowcipy opowiadane po kilka razy z dokładnym tłumaczeniem pointy. Bez niego to miejsce nie miałoby charakteru, byłoby puste i nieciekawe. Gregory to dusza towarzystwa, mistrz ciętej riposty i jedyny z naszego grona, który był w Londynie. Często opowiada o tej szalonej nocy na statku do Dover i spotkaniu z Big Benem. Ale więcej o nim może opowiedzieć Czita.

    Wspomnianego Czity nie trzeba było długo szukać, siedział przy stoliku i dopijał piąte piwo. Poniżej prezentujemy całą tę rozmowę:

    – Dzień dobry. Chcielibyśmy się dowiedzieć czegoś o Gregorym.

    – Ja z glinami nie gadam

    – Pan nas źle zrozumiał, jesteśmy z redakcji bardzo poczytnego czasopisma, chcemy napisać o Gregorym, bo wczoraj przyjechała do niego Doda.

    – Chyba, że tak Nawet coś bąknął wieczorem, że ktoś mu przeszkodził.

    – O jak dawna zna Pan Gregory’ego?

    – Od dziecka, wychowaliśmy się na jednej ulicy, mieszkaliśmy naprzeciwko siebie. Nie sposób wspomnieć tych wszystkich naszych przygód, kiedy ja go na taczce zawoziłem do domu – albo on mnie, nie pamiętam.

    – A co według Pana mogłoby spowodować, że Doda – gwiazda, obiekt westchnień wielu facetów -zainteresowała się Gregorym.

    – On zawsze robił tak jakby czekał na jakąś księżniczkę z bajki. No i przyszła, A dlaczego? Bo Gregory to gość, a nie jakaś melepeta. Do dzisiaj wszyscy wspominają jak na kolegium, kiedy go po pijaku na rowerze złapali, w ostatnim słowie pogratulował policji i sądowi skuteczności działania w łapaniu tak groźnych przestępców jak on. 50 złotych za obrazę sądu dostał! Taka Doda mogła o tym słyszeć, bo wszyscy na Zaciszu o tym mówili!

    – Jak Pan uważa, co się stanie dalej z tym związkiem?

    – A piwo postawicie?

    – Postawimy.

    – No dobra. Jak dla Gregorego to ona trochę za blada jest. Kiedy już przyjechała – a Gregory zawstydził TurboDymoMana – mówił, że ona po operacjach plastycznych, jakaś taka zbyt chuda, jakaś niewyraźna. Szczerze powiem – on się waha, czy jest dla niego wystarczająco ładna. Pewnie będzie tylko na spróbowanie, a i to niekoniecznie.

    – Dziękujemy za rozmowę.

    – Zara, zara, a piwo!

    – Jasne, nie zapomnieliśmy.

    W opinii najbliższych przyjaciół ten związek nie ma zatem szans. Jak będzie naprawdę postaramy się Państwa informować na bieżąco…[/color][size=medium][/size]

  20. Kurwa ale gówno, nie spodziewałem się tego nawet po Sławku 🙂 Co mu się stało w głowę, że coś takiego napisał?

  21. Ale jaja 🙂 Sławek chyba ma problemy z „marichuaną” jak na geniusza ortografii przystało :))))))))))

  22. A teraz spróbujmy pożyć w chwili nieobecnej.

    Czy ty uważasz, że stawianie przecinka przed „i” jest cool?
    Bo nie jest.

  23. Projekt DARPA sprzed lat, ponoć nowszy utajniony projekt potrafi przenosić 500 kg uzbrojenia i biec w terenie kilka razy szybciej od człowieka.

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=3gi6Ohnp9x8[/url]

    A oto odpowiedź łubianki – projekt o kryptonimie „putin vodka”.

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=RoY0pUOltEQ[/url]

  24. Myślisz że udzielanie mi rad w takim stylu jest A. trendy, B. śmieszne, C. ironiczne?

    Nie jest.

  25. Udało się, byłęm strasznie zmotywowany 🙂 ubezpieczenie jest, mama załatwiona bo miała dziś zabieg na oku, jeszcze brakuje tylko posadzić drzewo i spłodzić syna 🙂

  26. Pomaga wiedząc że ktoś miał takie przeżycia i bardzo pomaga że potrafisz to wytłumaczyć takim ludziom jak Ja 😀 miałem swoje chwile słabości dokładnie jak opisałeś ale po przeczytaniu tego doszedłem do wniosku że popełniłem wielki błąd dając kobiecie z którą spędziłem 10 lat władzę nad sobą, muszę zmienić nastawienie do życia! Wielkie dzięki BLESSSSSS

  27. Aż żałuję że urodziłęm się angolem, jezu jakie rynki zbytu wielkie bym miał 🙂 no nic, powodzenia życzę dziewczynie, a sobie jeszcze większego 🙂

  28. Dzięki, zmień samoocenę, to najważniejsze, wtedy naturalnie wszystko samo się zmieni, automatycznie 🙂

  29. „Jasiu przychodzi do taty i mówi:
    – tato, jak ja się znalazłem na świcie?
    – bocian Cię przyniósł.
    – tato byś się wstydził, my mamy taką piękną mamę a Ty bociany pierdolisz.”

Skomentuj Mistrz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top