Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Tygodniowy kalejdoskop

Tygodniowy kalejdoskop

 

 

 

Ostatnio sporo jeździłem po Polsce. Minus – głośno i niebezpiecznie w moim seicento, plus – wyszła średnia spalania równe 5 litrów razem z korkami, i sporadyczną jazdą na zimnym silniku po mieście. Reasumując, i biorąc pod uwagę moją zasobność finansową, wyszedł plus delikatnie ujemny.


Co najciekawsze, miałem przyjemność ostatnio jeździć naprawdę dobrymi samochodami, na codzień 320 konnym audi mojej przyjaciółki, kilkanaście razy 300 konnym lancerem, trzy razy 300 konnym volvo, i z tych wszystkich aut, najlepiej jestem zintegrowany emocjonalnie z seicento. W luksusowych autach, otoczony poduszkami, elektroniką, strefami zgniotu, czułem się obco, zupełnie nie czułem auta. Jadąc po ulicy nie czułem że kieruję autem, z wyjątkami gdzie mogłem wcisnąć gaz i momentalnie się pociłem ze strachu (i perwersyjnej przyjemności) miałem olbrzymie poczucie bezpieczeństwa wnikające z masy samochodu. Natomiast w seicento wiem że nawet niewielkie uderzenie skończy się dla mnie śmiercią, albo kalectwem i potwornymi mękami. Jest głośno, i każda moja decyzja przeniesiona na pedały i kierownicę zostanie wykonana, chociaż może skończyć się dla mnie wypadkiem czy wywrotką. W usportowionych autach którymi jeździłem, elektronika nie dopuszcza nawet do poślizgu kół przy ruszaniu, a gdy w poprzednią zimę chciałem jeździć z bocznymi poślizgami, napęd był odłączany. W seicento tak nie ma, jest prymitywność, strach, wiem że w każdej chwili jadąc drogą mogę zakończyć swój żywot. Gdy wejdę za szybko w zakręt, wpadnę w poślizg. Nikt mi nie pomaga, muszę być czujny, uważny, świadomy każdej chwili. Nie ratuje mnie nic, dlatego muszę używać głowy, przewidywać, dostosowywać się, kierować lękiem. Jazda seicento po wschodniej Polsce, to jak na ringu bokserskim, trzymasz się twardo, ale wiesz że za chwilę i tak złamią Ci nos.

Jako człowiek w zasadzie ubogi materialnie, chciałem też poczuć jak to jest podjechać  wypasionym autem pod duży market. I faktycznie, zaciekawione, zaintrygowane spojrzenia kobiet, to na pewno robi mocne wrażenie, szczególnie że gdy podjadę seicento, w ogóle nie jestem zauważany. Kiedyś napisałem Państwu felieton gdzie korzystając z uprzejmości mojej przemiłej czytelniczki, lansowałem się w porsche cayenne przy jednej z Warszawskich ulic, i jak wielkie było moje zaskoczenie gdy widziałem reakcję Pań. Facet stoi przy porsche, więc na pewno je ma – coś niesamowitego, nigdy nie byłem tak podziwiany i rozrywany. Dla jaj później podjechałem sieną (którą wtedy jeździłem) i oczywiście nie zwróciłem niczyjej uwagi. Jakbym nie istniał. W najśmielszych snach nie spodziewałem się, co znaczy bardzo drogi samochód w otoczeniu młodych kobiet i że facet może być nachalnie i bezczelnie „rwany” na ulicy.

Duże pieniądze i wynikające z tego dobre auta, są bardzo niebezpieczne dla adepta duchowości. Wcale nie dlatego że pieniądze są złe, to kompletna bzdura. Pieniądze to wymiennik wszystkiego co istnieje, fajna sprawa (czy chleb wymienny za pieniądze jest zły?) niemniej zamiast budować swoją samoocenę i wartość na tym co w nas jest (Boskość, miłość) polegamy na takich właśnie podwyższających sztucznie samoocenę zdarzeniach. Przecież te kobiety widzą samochód, a nie mnie, czemu więc rozpierała mnie taka satysfakcja? z czego się cieszyłem? to mi pokazało jak niską mam samoocenę. Mimo tego wszystkiego co wiem, ciężko mi było się odnaleźć po takim doświadczeniu. Nieważne że nie masz urody aktora, charyzmy polityka, dobrego serca, nieważne nawet że masz gówno pod paznokciami – masz luksusowy samochód i jesteś dla wielu ładnych kobiet kimś. Masz seks, komplementy, podziw. Oczywiście do czasu, gdy prawnie związany z kobietą która już nie musi się starać, pokaże Ci gdzie Cię naprawdę ma – nie, nie w dupie. Tam miałeś dostęp póki ślicznotka nie miała zapewnionego prawnie „poczucia bezpieczeństwa”. Mogłeś w dupę codziennie, teraz od święta i z wielkiej łaski, za futro z norek czy luksusowy weekend w SPA.

Myślę że jestem sprawiedliwy. Nie śmiem osądzać tych kobiet, w końcu i mi się podobają zgrabne, ładne kobiety, a nie pasztety. Im się podoba kasa, zamożność, życie na wysokim poziomie, mi uroda kobiety. I tak jak mnie nie interesuje brzydka dziewczyna (bo nie czuję tych emocji i kopa adrenalinowego) tak piękna kobieta ma w dupie biednego faceta. I to jest sprawiedliwe, to jest ok. Mimo wszystko, coś we mnie ma głęboki żal o to wszystko. Obserwuję tego wewnętrznego egoistę który nie chce dawać tylko brać, nie ma nade mną kontroli – ale jest. Tak naprawdę uroda kobiety nic nie znaczy, przede wszystkim ładna ma wszystko na tacy, nie musi się starać, więc w łóżku jest często beznadziejna. Umysłowo rzadko kiedy jest inteligentna czy oczytana, ma też olbrzymie fałszywe poczucie własnej wartości, wywołane pożądaniem facetów. Budowanie swojej samooceny na męskiej chuci jest wygodne, ale do czasu gdy cellulitis i zmarszczki zbiorą krwawe żniwo. Wtedy zacznie się straszne cierpienie, upadek, poczucie że jest się nikim i zerem. Lekka droga zamieni się w utrapienie i ból. Brzydsza dziewczyna musi się starać, być aktywniejsza, milsza – i taka będzie do czasu gdy uzyska „poczucie bezpieczeństwa”. Potem starać się już nie trzeba, ale niektóre dziewczyny są takie że im zależy, szkoda tylko że nigdy takiej nie spotkałem, a może w poszukiwaniu złudnego piękna, nie chciałem spotkać? Przyznam sie Państwu że najlepsze w życiu bzykanie miałem z brzydulą. Nie będę wnikał w szczegóły, ale ziemia się zatrzęsła, oceany wystąpiły z brzegów, a kot zaczął mówić ludzkim głosem. Coś niesamowitego co ta dziewczyna we mnie wyzwoliła. Zaczęła mieć nade mną władzę, więc się szybko rozstaliśmy, chociaż nie obyło się bez dużych nieprzyjemności.

Wczoraj byłem w miejscowości w której się praktycznie wychowywałem, i mieszkałem tam z dziadkami w każde wakacje. Nie jeździłem tam już od czterech lat, a strasznie tęskniłem. Góra obok domu, plaża, rzeka, las, piękne miasto… pojechałem tam pełen nostalgii, tęsknoty i wspomnień, a gdy dojechałem na miejsce okazało się że brodzę w trawie po kolana, komary mają używanie na moim według nich seksownym ciałku (czyli jednak kogoś podniecam) i nie mogę się dostać do kuchni. Na szczęście miałem nieskrępowany dostęp do toalety. Niestety, moja radość z tego faktu trwała dokładnie do momentu gdy ją otworzyłem i pająki rozpierzchly się na boki. Jesteś święcie przekonany że moje pośladki są ostatnim miejscem, gdzie zacisną się chciwie szczęki wielkiego pająka, dlatego też czym prędzej zamknąłem drzwi do ulgę dającego miejsca, wysilajac pamięć gdzie w lesie są jakieś duże krzaki z łopianem.


Rozpakowałem rower, skręciłem go, pojechałem na pięknie odświeżone miasto, potem do lasu zobaczyć miejsca z dzieciństwa – gryzło mnie na przemian kilka rodzajów insektów, po czym przyczepił się do mnie nieznośny giez. Doskonale wiem jak boli jego chapnięcie, więc opędzałem się od niego koszulką, nie rezygnował, uciekałem więc. W międzyczasie szukałem miejscówki do wykąpania się w Bugu, rzeka bardzo przybrała, pełna brudów, bałem się do niej wejść gdyż co roku ileś osób tam tonie a pływakiem jestem słabym. Pojechałem na plażę, gdzie kiedyś się kąpałem. Na plaży stała gruba blondynka z cellulitisem i wielkimi piersiami, oraz miejscowe łyse i opalone chłopaki na zakurzonych simsonach. Widząc obcego, zamilkli i taksowali mnie nie zwiastującym nic dobrego wzrokiem, porzuciłem więc zamiar kąpieli i intensywnie wpatrując przed siebie, udałem w drogę powrotną do domu, nerwowo nasłuchując czy aby miejscowi nie zapolują na grubego mieszczucha. To tak jak kiedys byłem z kolegą i jego dziewczną nad morzem, w nadmorskiej kafejce stało urządzenie w które się uderza (grucha) i brylowali tam pakerzy z laskami po solarce. A że byłem trochę pijany, nie analizowałem sytuacji i z całej siły walnąłem w gruchę, po czym wynik wyszedł sporo większy od wielkiego pakera który przede mną uderzał. W efekcie tego biegliśmy do samochodu gonieni przez wściekłych miśków, ledwo uciekając. Tak to jest jak facet myśli że duże mięśnie dadzą mu moc w bójce, nic nie dadzą. Uderzenie bez dynamiki całego ciała powoduje uderzanie tylko masą ręki, co było widać po walkach Pudziana, było to nieefektywne a przecież facet trenował sztuki walki latami. Szczupły, 70kg bokser rozłoży prawie każdego pakera z mięsniami jak arbuzy. O wyższych wagach nawet nie wspominam. Jeśli ktoś lubi mieć duże ciało i mięśnie, to ok, ale to wcale nie daje żadnej przewagi w bójce, daje tylko większą siłę, a zabiera możliwość skakania, biegania, wspinania się i wielu innych wspaniałych aktywności. Dla mnie bezsens, ale jeśli ktoś lubi to proszę bardzo. Jeśli chcesz się dobrze bić na ulicy, to tylko boks, a gdy nie masz możliwości chodzić do klubu, pompki, brzuchy i worek non stop. No i wizytówkę do dobrego dentysty, którego wcześniej czy później odwiedzisz.

Pocięty, pokłuty i wykrwawiony, powziąłem decyzję o natychmiastowym powrocie do domu. Tak tez zrobiłem. Miał być nostalgiczno wspomnieniowy orgazm, wyszła rzeźnia. Ale gdybym nie spróbował, iluzja by nie pękła jak tęsknoty bańka mydlana. Poza tym ten zachód słońca w czasie jazdy, przepiękny. Czułem się wyśmienicie, było zajebiście. Warkot silnika, zachód słońca, nic więcej nie było mi trzeba. Może z wyjątkiem głodu, ale w czasie podróży staram się nic nie jeść.

A teraz słówko wyjaśnienia o co chodzi z moją chorobą. Składają się na nią dwa aspekty, fizjologiczny i psychiczny. Pierwszy z nich, to praktycznie alergia na wszystko co jem. Bólu nie powoduje jedynie serek wiejski, czasem dodaję do niego pomidora. Cała reszta sprawia że coś jest nie tak ze mną. A przepraszam, nie szkodzą mi jeszcze mrożone paluszki rybne które smażę na patelni, a przecież smażone jest niezdrowe. Zdarzają się okresy gdy nic mi nie jest i brzuch jest mi w stanie wiele wybaczyć, a czasami zwykła woda sprawia że mnie boli. Myślę że to nie jest najgorsza sprawa, coś jest do zrobienia, wyleczenia, wielką wiarę pokładam w metodzie BSM. Zresztą gdy jakiś czas (chyba dwa i pół roku temu) miałem mieć kolonoskopię, byłem u bioenergoterapeuty, nawet napisałem o nim artykuł, myślę że to uczciwy facet, i powiedział mi dokładnie na co choruję. Powiedziałem mu że idę badać jelito, gdyż mój dziadek miał raka jelita grubego, więc może tam się coś dzieje, a on na to że z całą pewnością jelito jest zdrowe, natomiast mam zmasakrowaną wątrobę (mam zespół Gilberta, aspat i alat biją rekordy) Przewidział też piasek delikatny w nerkach, od razu pobiegłem do przyjaciółki w szpitalu zrobić sobie USG, i wyszło że miał rację. Powiedział mi że jest w stanie to wyleczyć, niestety nie było mnie stać na leczenie. Zachował się uczciwie – powiedział mi jak mam przykładać dłonie by samemu się delikatnie wspomóc. Byłem strasznie rozżalony że nie mam tych pieniędzy, ale to jest człowiek który całe życie się uczył tej wiedzy, nie chciałem się w żaden sposób prosić. Jest praca, musi być uczciwa zapłata. Nie ma zapłaty nie ma leczenia. I to jest w porządku.

Drugi aspekt to psychika. Korzystając ze słownictwa NLP, mam zainstalowaną kotwicę. Kotwica to reakcja na dany bodziec. Np. zbliżenie ręki do ognia i jej odszarpnięcie to kotwica, wyuczona, automatyczna reakcja. Naciśnięcie hamulca przy zagrożeniu to kotwica, gniew gdy ktoś robi coś co Cię oburza – kotwica. Widzisz kogoś komu ufasz, uruchamiają się ciepłe uczucia, widzisz kogoś Ci wrogiego, zalewa Cię adrenalina i strach, czy gniew. Reakcje wyuczone – kotwice.

U mnie działa to tak – będąc gdzieś na mieście, gdy zaczęły się moje problemy z brzuchem, zacząłem się bać że jeśli będzie mnie boleć brzuch, jestem sam, bezbronny, nie ma nawet żadnej toalety w pobliżu gdyby była potrzebna. Pojawiła się kotwica, lekka, subtelna – bycie gdzieś na mieście = strach przed bólem i nie tylko. Ale każda kotwica gdy jest powtarzana, wzmacnia się. To jak nałóg tytoniowy, najpierw pali się mało, dla towarzystwa, z czasem coraz więcej i nie można wytrzymać bez papierosa, co jest wzmacniającą się kotwicą. Zapalenie papierosa staje się ulgą, odetchnięciem, wluzowaniem (syndrom niedossania piersi mamy w okresie niemowlęctwa, więc palacz sobie legalnie ssa „matczyną pierś” w dorosłości) i papieros jest kojarzony z ulgą, a bez niego człowiek czuje się zestresowany, przybity, smutny.Pokaż palaczowi papierosa, a od razu uruchomi się kotwica, zaprogramowana reakcja zadowolenia.

U mnie ta kotwica wiele lat rosła. Od trzech lat jest taka, że każde wyjście do sklepu oddalonego powyżej dwustu metrów, sprawia że zaczynam czuć dławiący lęk, histerię i panikę, momentalnie też zaczyna mocno mnie boleć brzuch. Jeśli zobaczysz w sklepie sinego na twarzy człowieka który gorączkowo i szybko trzęsąc się wkłada towary do koszyka po czym biegnie do kasy, to masz przed sobą IBS owca. Jeśli będzie przystojny i zacznie się do Ciebie dobierać, to będę to na pewno ja 🙂 IBS owy żart, proszę wybaczyć. O czym to ja pisałem… a właśnie, kotwica. Cały mój problem to właśnie ta kotwica, niezwykle silna i ugruntowana, połączona z szeregiem innych kotwic.


Jestem w sklepie. Pojawia się automatycznie myśl że przecież jestem w niebezpieczeństwie, sklep nie ma toalety – pojawia się lęk, i niemal natychmiast po nim zaczyna boleć brzuch. Po chwili ból zmienia się w przeróżne doznania, każde coraz bardziej przerażające od innego. Zaczyna się chlupotanie, przelewanie, mam wrażenie że wszystko mi skacze w brzuchu, coś się zaciska, zaczyna boleć. Ponad wszystko pragnę wyjść, a mój wygląd się natychmiast zmienia, pojawiają się momentalnie worki pod oczyma, twarz mi sinieje (zaobserwowały to osoby będące ze mną) lęk jest tak silny a determinacja by uciec tak potężna, że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. Panuję nad sobą, wszystko jest ok, ale to tylko maska. Gdyby w takiej chwili ktoś mnie chciał zatrzymać, pobiłbym go. Potem bym strasznie żałował, ale w takiej chwili nie jestem sobą. Podobnie z jazdą autem, w czasie napadu lęku nie zważam na nic, jadę bardzo szybko chociaż zwykle jeżdzę bardzo ostrożnie i powoli. Kto ze mną jechał w trakcie napadu lęku, ten już nie pojedzie nigdy więcej.


Jakieś dwa lata temu mój stan tak się pogorszył, że przyjaciółka gdy się o tym dowiedziała natychmiast załatwiła mi effectin. Zadziałał po miesiącu, byłem wtedy na Żoliborzu w Lidlu. Stoję z koleżanką, i pojawia się myśl – zaraz zacznie się panika. Ale po myśli nic z brzuchem się nie działo. Cała sprawa zaczęła się i skończyła na myśli, nie przeszła ona w doznania bólowe, panikę i strach. Lek mnie podreperował przez parę miesięcy, zauważyłem tylko dwa skutki uboczne – seks, utrudnienie zakończenia aktu miłosnego, oraz coś znacznie większego – medytacja. Coś się zmieniło, nie wiem dokładnie co, ale w miejscu gdzie miałem poczucie radości, szczęścia, pojawiła się trudna do zidentyfikowania pustka. Długo się wahałem co dalej, odstawienie leków oznaczało powrót do koszmaru. W końcu uznałem że skończę brać leki, gdyż wyraźnie blokowały mnie na głębszym poziomie odczuwania, tak to czułem. Rozwój duchowy jest ważniejszy niż ciało, niż wszystko inne. Ciało i osobowość w której się przejawiam, za jakiś czas przeminie, doświadczenie głębi pójdzie ze mną dalej, w następne inkarnacje. To jest najważniejsze, nie ma nic ważniejszego, i czasem trzeba coś poświęcić.

Detoks był delikatny, dziwne mrowienie w całym ciele. Po jakimś czasie kotwica wróciła, leki nic nie wyleczyły, stępiły tylko objawy. To czego się boję, to alkohol. Wystarczy dwa, trzy kieliszki wódki i choroba znika. Dlatego jak gdzieś jeżdzę, w poprzednim roku byłem z przyjaciółką nad morzem (zdjęcia po prawej stronie w dziale „polecam”) byłem cały czas lekko naprany. To jedyna możliwość bycia na zewnątrz. Wszystkie objawy natychmiast znikają. Ale nie chcę pić, nie chcę się stoczyć, zresztą nie lubię się upijać.

Moja ostatnia praca, jeździłem do niej autobusem, jakoś sobie radziłem, było ciężko ale dawałem radę. Aż któregoś dnia miałem taki napad lęku w zamkniętym autobusie, że tego samego dnia złożyłem rezygnację w pracy. Po prostu nie dałem rady, byłem bezsilny wobec fochów swojego organizmu który dodatkowo robił wysiadkę z powodu stresu w pracy, czyli telefony nonstop w dusznym pomieszczeniu, i bluzgający klienci. I tak to wszystko wygląda. Siedzę w domu gdyż nie mogę nigdzie wyjść, związek odpada, nie chcę być dla nikogo ciężarem, pracy nie ma, bo trudno mi nazwać pracą ciężki zapierdol za 860zł brutto na stażu, co mi zaproponowali miesiąc temu w urzędzie pracy. Praca przy mojej chorobie musi być blisko domu, musi być spokojna i bezstresowa. I takiej pracy nie ma.


Człowiek mający IBS, musi się zmierzyć z wieloma demonami. Przede wszystkim jest to obrzydzenie do samego siebie. Czemu nie ma się chorego serca, płuc? to wszyscy rozumieją. To co wiąże się z IBS to ciągłe biegunki, niekończący się ból, teraz i tak znacznie mniejszy niż dawniej, kiedy trzeba było sobie wkładać w usta różne rzeczy żeby nie wrzeszczeć. Obrzydzenie, olbrzymi wstyd, odraza. Chory na IBS wygląda normalnie, zdrowo, choroby po prostu nie widać, więc zyskuje się łatkę nieroba i lenia. Silny, duży a nie pracuje, obibok. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze załamanie wiary w siebie, brak kontroli nad swoim ciałem. Każde umówienie się na randkę i lekki stres, oznacza kilka godzin w toalecie. Praktycznie uniemożliwia to życie. Jakiś czas temu umarł mój wujek, z pewnych powodów, mimo że prawie się nie znaliśmy, bardzo go lubiłem, bardzo mi czymś zaimponował i niech to zostanie na zawsze już we mnie. Nie byłem w stanie pójść na jego pogrzeb chociaż chciałem okazać swój szacunek, po prostu nie było to możliwe. Byłem wściekły, nawet nie wiadomo na kogo i na co.Największy z demonów to jednak strach przed przyszłością. Ojciec jest niesprawny, matka ledwo ledwo. Czasem zdarzało się że wstydziłem się prosić o pomoc, więc głodowałem w domu. Gdyby stało się tak że coś się stanie z matką a ja będę miał nawrót choroby, nie jestem w stanie wyjść z domu. Jest to dla mnie myśl nie do zaakceptowania. A przecież taka chwila przyjdzie wcześniej czy później. A śmierć bliskich? przecież nie będę w stanie nawet pójść na pogrzeb. Myśli tego typu stawiają mi włosy na głowie.

Do tej pory trudno mi poradzić sobie z niektórymi reakcjami ludzi. Niektórzy ludzie się po prostu cieszą wiedząc że jestem chory, czują się wtedy lepiej, lżej. Wielu wprost mi pisze sraluch, śmierdziel, i inne słowa które mają mnie zranić, zniszczyć poczucie wartości, zbudować wartość tego kto je wypowiada moim kosztem. Piszą mi to, w realu nikt mi tego nie powiedział. Takie osoby przeważnie nie są zbyt odważne. Ale przecież moja wartość nie polega na ciele, Ja prawdziwy to nie ciało tylko świadomość. Jeśli ktoś ocenia moje ciało, szykuje sobie ciężkie przeżycia na starość, kiedy jego ciało w nieuchronny sposób będzie obumierać. Skoro brzydzi się mnie, będzie musiał się brzydzić siebie. Starsi stażem czytelnicy pamiętają mnie z bloga onetu, gdzie pisałem że jest ze mną kiepsko, było podejrzenie raka jelita grubego, miałem iść na kolonoskopię której się bardzo bałem (niepotrzebnie, pełne znieczulenie, zero bólu i nieprzyjemności) gdyż w czasie badania może dojść do perforacji jelita i można się obudzić już bez większości tegoż jelita, albo umrzeć. Usypiając, miałem świadomość że mogę umrzeć, że mogę się obudzić pochlastany w środku. W tym czasie wiedząc o tym że jestem w życiowym dołku, inny bloger który nie mógł przeżyć tych nieszczęsnych rankingów popularności (byłem ciągle na drugim czy max trzecim miejscu) Sławek non stop bez ustanku wpisywał się setkami komentarzy, mówiąc mi wprost że mnie dojedzie i zamknę bloga, zamieszczając setkami pełne poniżenia i nienawiści komentarze. Potem gdy odszedłem na tę stronę, całymi dniami mnie śledził i „dopadł” na forum gdzie pisałem (ja kontra jakieś 20, 30 bluzgających feministek) i zaczął od nowa swoją „zabawę” w dowalanie jak tylko się da razem z tymi dziewczynami. Każda moja aktywność w internecie była przez niego opisywana i wyszydzana, jak chociażby to że kupiłem trzy domeny by je sprzedać, czy szereg innych spraw. Potem był słynny Azazel, który doskonale wiedząc co się ze mną dzieje, zrobił sobie zabawę obiecując mi pracę i przez dwa miesiące mnie „dojeżdżał”, no ale to dość dokładnie opisałem, tak dokładnie że musiał zniknąć z blogosfery. Jak więc Państwo widzą i znają sami, jeśli jesteś słaby, to zawsze sie znajdują ludzie którzy w dobijaniu znajdują rozkosz. Tak zawsze było, jest i będzie. Ale są też ludzie życzliwi, serdeczni. Suma sumarum na kontaktach z ludźmi wyszedłem pozytywnie jak najbardziej, a to że dałem się chociażby oszukać Azazelowi, nie uważam za coś co by mnie poniżało, drugi i trzeci raz dałbym się oszukać tak samo. Czasami ktoś udaje przyjaciela, i z niewiadomych powodów chce Cię zniszczyć, coś im nie pasuje, może radość życia, wola przetrwania? trudno powiedzieć. Coś ich boli. Mój ból z obiecaną przez Azazela i Kawę pracą trwał dwa miesiące, ich wewnętrzny ból który motywuje do ranienia innych będzie trwał znacznie dłużej.

Dlatego moim marzeniem jest aby się całkowicie wyleczyć, i napisać o tym książkę. Jak pokonałem IBS, albo inaczej, nie o walkę tu chodzi, choroba jest znakiem który pokazuje mi drogę ku światłu. Myślę że dam radę, niemniej samemu do leczenia brakuje mi niezbędnej praktycznej wiedzy, a być może mam jej za dużo i siła sugestii by nie zadziałała. Myślę że taki Mateusz Grzesiak by mnie w tydzień wyleczył. Są tacy ludzie którzy wiedzą co jest grane i przede wszystkim mają praktyczne doświadczenie, coś czego brak dotkliwie odczuwam. To co robiłem, to zbyt mało by zmierzyć się z własnym problemem zdrowotnym.

 


Jazda autobusem czy tramwajem odpada. W samochodzie czuję się bezpiecznie gdy jadę, gdy stoję w korku narasta panika, ale powoli. Bez samochodu i roweru nie miałbym możliwości poruszania się. Proszę mnie zrozumieć, mam 32 lata, jestem facetem, i życie spędzam w oknie kawalerki. Wszystko co powinien przeżywać mężczyzna w moim wieku mnie ominęło, związrk, fajne imprezy ze znajomymi, wyjazdy – wszystko przepadło. To powodowało we mnie wielokrotnie, na szczęście krótko trwające bunty, ale bardzo mocne, takie że chciałem kogoś zabić. Raz pewien bliski mi rodzinnie mężczyzna drwiący z mojej sytuacji finansowej, który sam swoje bogactwo zawdzięcza rodzicom a nie własnej pracy, w ostatniej chwili wyskoczył z samochodu, kiedy miałem zamiar go uderzyć kluczami w twarz z całej siły, cudem uratowałem resztki swojej godności by nie poniżyć się takim czynem. Mimo tego wszystkiego, ogólnie mam bardzo pozytywny charakter, potrafię będąc sam ze sobą cieszyć z życia. Ta choroba wcale mnie nie złamała, powiem więcej, bywam często w różnych rejonach Polskiej biedy, i było mi cholernie przykro jak poznałem sporo naprawdę fajnych ludzi, trochę bandyci ale tacy z charakterem, praca za 650 złotych od rana do wieczora, walka o przeżycie, straszne dzieciństwo i uliczna szkoła życia. Mają gorzej ode mnie mimo tego że są zdrowi. Nie mam najgorzej, nie ma co narzekać, masa ludzi ma znacznie gorzej ode mnie. Póki mam nogi i ręce, życie toczy się dalej i jest szansa na dosłownie wszystko, dlatego jestem mimo wszystko wdzięczny życiu.

To że w ogóle mi się udaje jakoś przejść przez te rafy koralowe życia, to zasługa pisania i czytelników. Gdyby nie to, nie wiem co by było, w najlepszej opcji chyba jednak więzienie. Dzięki pisaniu mam przyjaciół, od czasu do czasu pieniądze, masę innych rzeczy, piękny prezent od Jarka czyli książka która mi wprawdzie nie dała pieniędzy (wypłata w grudniu) ale dała masę satysfakcji, prezent od Michała w postaci prześlicznej okładki na książkę, no i najważniejsze, samochód dzięki któremu mogę w ogóle się przemieszczać. Nie ma co ukrywać, ale mam spory dług zaciągnięty u ludzi. Postaram się go spłacić pisaniem, bo niczym innym nie umiem. Powstaną książki, będę pisał jak szalony, w natchnieniu, w szaleńczym uniesieniu, moje słowa będą jak błyskawice porażające i zwęglające wrzeszczących, budzących się z koszmarnego snu ludzi… 🙂

W ogóle to że moja strona ma swoich sponsorów, budzi u wielu ludzi potworne emocje. Sam tym jestem zdziwiony, oskarżeń o to że się sprzedałem, żebram, wyłudzam pieniądze a nawet okradam naiwniaków, to mój chleb codzienny. Może to dlatego, że pieniądze to ostateczny dowód uznania. Nie ma wyższego. Chwalić i komplementować można za darmo, ale pieniądze są koronnym argumentem. A czy ja kiedyś żebrałem? prosiłem się? nigdy. Jest opcja – jeśli to co piszę w jakiś sposób Ci pomogło, i masz ochotę mi się odwdzięczyć, wpłać pieniądze. Nigdy nie zegnę karku przed kimś za pieniądze, a wielokrotnie zwracałem nawet spore pieniądze, gdy ktoś składał swój dar w nieprzyjemny sposób.

 

 

107 thoughts on “Tygodniowy kalejdoskop

  1. Elo, myślę że Twoja schizofrenia to efekt nawet nie tyle genetyki co karmy, w jakimś celu ją chciałeś, pojawiła się jako szansa na naukę, podobnie jak mój ibs. Grzesiak napisał fajny artykuł o lękach, wyśmiewając je, natomiast nie jestem do końca pewny czy likwidacja tej choroby bez zrozumienia jej sensu, nie spowoduje za jakiś czas innego zaburzenia. Przeczytaj, im więcej o chorobie wiesz tym będziesz bezpieczniejszy z tym wszystkim [url]http://spolecznosc.grmg.pl/topic/701-depresje-i-leki/[/url]

    Jako ciekawostkę podam Ci że wgłębiając się w siebie, obserwując swoje myśli i przekonania doszedłęm że choroba jest mi na rękę, mając ją nie muszę pracować za grosze które ledwo starczą na wegetację, ponadto choroba usprawiedliwia mój brak inicjatywy życiowej, daje mi ochronę przed światem, gdyż inni się zlitują nad chorym i zawsze mu pomogą. Daje mi też bezpieczeństwo, gdyż nie muszę wychodzić do ludzi – dlatego warto zadać sobie pytanie, co mi daje choroba? jaki zysk? i czy ten zysk nie jest przypadkiem zbyt mały w porównaniu do ogromu strat w innych rejonach życia?

    Twoja dusza wcieliła się w ciało z chorobą która już byłą, czy to w genach czy w jakimś polu energii przekazywanym rodowo, ale to Ty ją wybrałeś. Choruje Twój umysł ale nie Ty prawdziwy. Ty prawdziwy, obserwator, jesteś poza tym wszystkim. Nie jesteś ani ciałem (amputacja nie sprawi że przestaniesz istnieć, uwierz mi raczej na słowo 🙂 ) ani umysłem (w medytacji umysł razem z myślowm bełkotem zanika a pojawia się rozkosz, błogość i poczucie harmonii i piękna) a wszystkie ograniczenia to zaburzenia ciała albo umysłu, i nie dotykają naszej prawdziwej, pięknej istoty która przyobleczona jest aktualnie w takie ubranko.

    Ok, jak będziesz mieć milion euro to chętnie przyjmę działkę 🙂 trzym się.

  2. Witam, Marku, mam Twoją książkę, a właściwie to miałem bo wciągnęła się moja druga połówka, mówi, że będzie do niej wracać napewno nie raz. Zaglądam tutaj w nocy słuchając ASOT. Książka pomogła nam w naszej przypadłości – niepłodności (nie mylić z bezpłodnością), powoli otwieramy oczy na świat i jego niekończące się możliwości, życie nie kończy się na posiadaniu potomstwa i spełnianiu oczekiwań otoczenia, jest tyle „gór” do zdobycia, mam tyle pomysłów na życie, masakra. Już się nie liczę z sąsiadami, rodziną, współpracownikami pytającymi „a kiedy Wy?”..mam to gdzieś, głowa do góry, wyprostowana sylwetka i mówię”nie mam, nie będe mieć, jestem szczęśliwy :)” Dziękuję w imieniu swoim i połówki.
    Co do trenowania tylko boksu, oczywiście, jest w elicie sztuk walki, ale-tu się odniosę do twojego art.”Boks czy kickboxing” kopnięcie ma większy zasięg, wytrenowany „kopacz” będzie trzymał dystans długości swojego kopnięcia, bokser-swojego ciosu ręką, bokser broni się rękawicami, bez rękawic jest mu trudniej. Co zrobi bokser gdy uda mi się go chwycić, podciąć, przewrócić?jego szanse maleją drastycznie, choć moje szanse za zrobienie tego nim mnie nie trafi też nie są wielkie, choć nie powiem ,ostatnio oglądam walki MMA w TV i jeden bokser, całkiem dobrze sobie radził, nawet świetnie, nie pamiętam nazwiska, z USA Floryda
    ale tak naprawdę wszystko zależy od trenera i serca do walki,
    zdeterminowany tenisista wpierdzieli spanikowanemu fighterowi..
    zdrówka życzę wszystkim czytelnikom
    K-PAX

  3. Cześć, miło mi że książka się podoba 🙂 no i super że nie pogrążacie się w bezsensownym cierpieniu tylko widzicie inne możliwości, w końcu ostatecznie można skorzystać z adopcji. Pytania sąsiadów i rodziny to jakiś koszmar jest, no ale taka tradycja w narodzie ze dzieciaczki i schabowy z kapustką to sens życia 🙂

    Wszystko i tak zależy od zawodnika moim zdaniem, a boks przy tym samym nakłądzie czasu jest skuteczniejszy niż kopanie. Zobacz solówki, praktycznie nie ma tam kopnięć a jak są to nieznaczące, za to liczą się pięści i okładanie nimi. Ja wychodzę z założenia że lekki facet może ćwiczyć kopanie bo będzie to szybkie, cieźsi to już tylko boks. A wygrywa i tak determinacja, myślenie i wysoki poziom agresji. Mistrzem walki jest ten kto umie unikać, Ci co się biją wcześniej czy później albo trafiają na lepszego (a porażka boli strasznie, po to się ćwiczy żeby wygrywać a nie przegrywać) albo kończą ze zmasakrowanym zdrowiem.

    Pozdrów połówkę, 3maj się 🙂

  4. Idę spać, więc na zakończenie dnia wrzucam wspaniały teledysk [url]http://www.youtube.com/watch?v=hDRTmxkGiBo&feature=related[/url]

  5. Mistrzu napisałeś:

    „Twoja dusza wcieliła się w ciało z chorobą,która już była,czy to w genach czy w jakimś polu energii przekazywanym rodowo,ale to Ty ją wybrałeś.”

    Moje dziecko od małego choruje.Jest to choroba,która w wielu sferach życia zakłóciła jego normalne funkcjonowanie.Od kilku lat dodatkowo ujawniła się jeszcze choroba przewlekła,która dodatkowo go obciążyła. Wprawdzie jest na nią lek,ale należy go przyjmować na stałe do końca życia.Choroba ta wymaga od niego ciągłej samokontroli, dyscypliny i systematyczności oraz stosowania diety.Jakby tego było mało ciągle przytrafiają mu się po drodze jakieś inne przypadłości. Ostatnio na przykład ,gdy wydawało się ,że wszystko jest w porządku nagle zaczął odczuwać pewne dolegliwości więc skierowano nas na niezbędne badania po których okazało się, że konieczna jest natychmiastowa operacja.Dodam,ze to co było jej przyczyną może się zdarzyć ,ale nie musi(tak nam powiedziano).Jemu jednak się przytrafiło.Dzięki temu- jak on to nazywa-całe wakacje stracone.
    To co mnie martwi w tym wszystkim to fakt ,że on coraz częściej mówi że jego życie jest pełne cierpienia i że przecież w sumie jest fajny, a rówieśnicy(nie wszyscy,ale spora część)traktują go jak szmatę(on bardzo to przeżywa).I tutaj przyznam Ci rację Mistrzu w tym ,że inni (nie wszyscy ,ale są tacy)znajdują wielką satysfakcję w „dowalaniu” osobom chorym.Zdarzają się nawet osoby,które prosto w oczy powiedziały ,że on ma lepiej.

    W związku z powyższym chciałabym Mistrzu zapytać Cię czy to co go spotyka ma swoje źródło w okresie prenatalnym? Ciąża była zagrożona i ciągle czułam lęk o jego życie,a teraz wielokrotnie obserwując jego zachowanie widzę ,że on do wielu spraw podchodzi bardzo lękliwie.Jak odmienić jego świat,sposób postrzegania swojego życia przez niego na lepsze?

    Przykre jest Mistrzu to że musisz zmagać się z chorobą,która niesie ze sobą tyle ograniczeń.Ale wielki podziw dla Ciebie ,że się nie poddajesz i realizujesz poprzez pisanie,które świetnie Ci wychodzi i co najważniejsze daje satysfakcję.Za treści ,które były mi pomocne postaram się odwdzięczyć w najbliższym czasie.

  6. W pokazówkach boru, ćwiczeniach komandosów, antyterrorystów nie ma za grosz boksu, są natomiast ciosy nogą i obezwładniające chwyty.
    Zasada podstawowa – po pierwszej akcji przeciwnik ma leżeć obezwładniony.

  7. Witam!
    Dziękuje za linka, tego materiału Grzesiaka jeszcze nie przerabiałem. Na pewno zaraz postaram się z nim zapoznać.

    Jeżeli chodzi o bilans strat i zysków to w tym momencie nie mogę narzekać, aczkolwiek i tak jestem na minusie. W takim sensie, że obecnie muszę siedzieć na garnuszku rodziców, od czego w okresie studiów odwykłem – pomimo studiów dziennych imałem się wielu prac w różnych dziedzinach, i było mnie stać na względną niezależność. Na ten moment kończą mi się zasoby finansowe, które pozwalały przynajmniej na świadomość tego, że jestem jakoś względnie oddzielony od pępowiny, pomimo mieszkania z rodzicami.

    Dzisiaj dowiem się kiedy wyjeżdżam do Helmutów i jak długi to będzie okres, mam nadzieje, że wszystko zaskoczy na dobrą nutę i jakoś uporam się z pracą fizyczną + psycho-kulki. Jeżeli nie to przede mną marne widoki. Póki co uczę się niemca i trzymam się ramy, choć mój dziurawy mózg już nie jest tak lotny jak to bywało kiedyś.

    Reasumując: na ten moment jest szansa, aczkolwiek wszystko jest spowite mgłą niepewności. Gdyż nie jestem sam za siebie pewny. Pożyjemy zobaczymy.

    Odnosząc się do aspektu duchowego to jestem podobnego zdania, z tym, że np. już od dawna nie medytowałem (jestem buddystą), nad czym boleję ale zgodnie z Twoimi przykazaniem by nie pakować się w medytację bez solidnego poczucia własnej wartości, odpuszczam ją sobie. Nie wiem jak to wpłynie na mój dalszy rozwój duchowy, bo medytacja była dla mnie świetną odskocznią od problemów naszej ziemskiej egzystencji. Druga kwestia to dręczące mnie pytanie, czy aby leki, które biorę nie stępiają/zamykają pewnych obszarów duchowych? Kto wie, póki co koncentruje się nad czysto materialnymi kwestiami i uzyskaniem jak największej liczby punktów swobody życiowej – na miarę moich możliwości. Bo co jak co ale choroba pokazała mi moje ograniczenia, a to już jest jakaś wartość, w zestawieniu z moimi możliwościami.

    Jeżeli chodzi o milion euro to może jeszcze nie teraz ale na zimę powinienem dysponować jakimś budżetem, także postaram się zrewanżować. Bo zdaję sobie sprawę z tego Mistrzu, że wkładasz masę serca i zapału w Twoje działania, a za to należy się odwdzięczyć – mnie tak np. uczono. Twój blog jest zbiorem świetnych życiowych i duchowych porad, za co jeszcze raz – do znudzenia – dziękuję. Pozdrawiam! 😀

  8. Najwazniejsze że masz podstawę u rodziców, nie musisz się gdzieś tułać, to dobra baza wyjściowa. Myślę że powinieneś brać póki co leki, i tak jak mówisz medytację sobie odpuścić, raz że niska samoocena (nie wiem jaką masz, ale wiem że taka choroba bardzo ją obniża, w końcu oboje boimy by się ukazała w pełnej krasie innym ludziom) dwa że w schizofrenii możesz nie opanować myśli i emocji, nie będziesz w stanie się od nich odseparować by na nie spoglądać, oraz wpływ leku na możliwość głębszego wejścia w stan medytacji.

    To co na pewno możesz zrobić to obserwowanie swoich myśli, działań i przekonań. Żadna choroba Cię nie powstrzyma od tego, a to daje niezwykły rozwój siebie, porównywalny z medytacją. Możesz też pisać afirmacje na samoocenę, ale pisać – nie mówić czy klepać na klawiaturze. Tylko pisanie długopisem w zeszycie, i zapisywanie kontrmyśli.

    Pamiętaj też że choroba to wyzwanie, zrozumienie jest i przejście nad nią, to będzie wielki sukces. To będzie naprawdę coś, gdyż kasa przychodzi i odchodzi, laski tak samo, pojawiają się i znikają, ale świadomość że sam coś zrobiłęś trudnego, do końca życia będzie z Tobą. Naprawdę warto, tego Ci nikt nie zabierze, żadne demony, choroby ani bieda. To będzie część Ciebie. Taki prawdopodobnie był cel tej choroby gdy decydowałeś o niej w świecie duchowym, przed wcieleniem się w aktualną inkarnację, tego właśnie chciałeś doswiadczyć, tego ograniczenia. Inni wybierają ograniczenia ciała jak ja, Ty umysłu.

    Wyzdrowiej, tym się zrewanżujesz najlepiej, będę miał +20 do dobrej karmy :))))))

  9. A ja właśnie w takich samochodach jak seicento czuję się niebezpiecznie, jakoś przy wolniejszej jeździe czuć większą prędkość. Duże auto daje poczucie bezpieczeństwa, że w razie wypadku jednak może się nic złego nie stać.

    Jeśli chodzi o kobiety to jednak te ładniejsze są też często fajniejsze z charakteru. Mają mniej kompleksów i mogą być sobą, a te brzydkie często udają kogoś kim nie są żeby się przypodobać.

  10. Bardzo współczuję Twojemu dziecku. Myślę że nawet przeżycia prenatalne były przez duszę wybrane, dusza dokłądnie przed wcieleniem wie w co wchodzi, wszystko, całe życie jest dokładnie widziane i przeważnie ma się ileś tam opcji do wyboru, jedne lepsze drugie gorsze. Dusze zaawansowane, stare, przeważnie pragną coraz mocniej ziemskiego oswiecenia, więc wybierają wcielenia naprawdę dające mocno w kość. Cierpienie nie uszlachetnia, jednak zmusza człowieka do szukania pomocy, i gdy nie znajduje jej w medycynie, szuka gdzie indziej, trafiając na nauki duchowe, które mogą być złe ale też i dobre. To daje szansę na pokonanie sporych trudności i większe zrozumienie siebie, co jest celem życia na tej planecie.

    Zauważ też że z punktu widzenia duchowego, oboje tak się z synkiem umówiliście, prawdopodobnie jesteście bliskimi duszami z tej samej grupy, i mam przeczucie że to dziecko jest duszą wyższą. Z punktu widzenia ziemskiego macie koszmar, dla Ciebie jako matki to musi być coś okropnego, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać przez co przechodzisz widząc cierpienie syna.

    Ale ponieważ dla istot świetlistych którymi wszyscy jesteśmy, ta jedna inkarnacja to kropla w morzu tego przez co przechodzimy, oboje się rozwijacie – syn przez swoją chorobę motywuje także Ciebie do rozwoju duchowego.

    Nie jestem w stanie poradzić nic o zdrowiu, gdyż sam sobie nie jestem w stanie pomóc, ale to jedno wiem że macie przed sobą wielką szansę coś znacznie wartościowszego niż samo zdrowie. Nic nie jest przypadkowe i bezsensowne, nawet jeśli Twoje zmysły Ci tak mówią – one mówią tylko to jak zostały w dzieciństwie i procesie socjalizacji zaprogramowane. Prawdę ma tylko serce.

    Ze swojej strony mogę zapytać czy ojciec dziecka jest osobą dominującą, z nałogami? pytam ponieważ chcę Ci polecić do poczytania stronę Andrzeja o obciążeniach duchowych które wiele rzeczy mogą Ci wyjaśnić [url]http://swiatducha.wordpress.com/2009/01/24/ofiary/[/url]

    Ile dziecko ma lat? czy lubi rysować? poproś by narysowało Ci Boga jak go widzi, zwróć uwagę na kolory i swoje uczucia. Gdy będzie brzydki i szarawy, poproś by poudawał że Bóg jest silny i wolny – niech dorysuje to co uważa za przejaw siły i wolności. Potem zdrowie, bogactwo i szczęście. Niech rysuje, niech wchodzi w jego podświadomość. Jesli choroba pozwala, ściągnij program Calmer do oddychania, mi osobiście bardzo pomaga w atakach lęku [url]http://www.relaksacja.pl/do_pobrania_za_darmo.html[/url]

    No i polecam dużo do oglądania Tolle, to może być jedyny ratunek, wyjście ze swoich myśli.

    Ale dlaczego dzieci uważają go za szmatę?? łęb bym rozpierdolił takim gnojom. Da radę trenować boks syn? było by super jakby po prostu zlał po mordzie jednego i drugiego.

  11. Myślę że komandos ma za zadanie zabić człowieka a nie go bić, zabić cicho i szybko, więc ciosy pięścią są tu niepotrzebne, ponadto żołnierz ma hełm więc chwyt obalając jest pewniejszy, uderzając w twarz można złamać pięść na hełmie, a nogi? – w dłoniach ma karabin, którego nie może wypuścić.

    Komandos ma zupełnie inne cele niż bokser. Żaden komandos bez obciążenia na polanie nie miałby szans z zawodowym bokserem, żadne chwyty, żadne nogi, nic by mu nie pomogło. Bokser unika ręki, to jaka noga (z powodu cięższa i wolniejsza) go trafi?

    Za to w lesie i stresie, z obciążeniem, komandos rozwali zmęczonego boksera.

  12. A jak duże te cycki? wpadnij do mnie z kasą na Partyzantów 2/4, pruszków. Będę ubrany na biało, uważaj – często jestem skrępowany 🙂

  13. No czuć prędkość, nie da się ukryć 🙂 to spójrz na modelki, każda ma mega kompleksy, narkotyki, bulimia z anoreksją, a przecież są przepiękne 🙂

  14. 2zł? dobrze się zastanów najpierw bo prowizja za przelew w niektórych bankach to 0,5 zł, a to 25% kwoty – stać Cię na to?

  15. Modelki to co innego bo pokazują swoje ciało ludziom i wymaga się od nich żeby były bardzo chude. Zresztą rzadko są przepiękne, często nie da się na nie patrzeć, a te sławne piękne jak np Adriana Lima to nie sądzę żeby miały wielkie kompleksy 😛

  16. Moja luba jest jak zguba,
    Jak mnie buforem w nocy nakryje
    To nie wiem czy to przeżyję…

    [url]http://www.humorek.com.pl/c1/w/33.jpg[/url]

    Na boku mam też sąsiadkę,
    Słodką rozwódkę, mleczną młódkę,
    Ten sam problem wielkiego kalibru
    Nieraz próbowałem się w te balony wtulić
    lecz wnet zaczynałem się dusić…

    [url]http://nicalbonic.blox.pl/resource/blondynka3b.jpg[/url]

    I tysiąc wcieleń było za mało
    By gust obrócić na zgrabne ciało….

    [url]http://img.hotjpg.pl/2006-06/ca5894a30b9fcc9df84e8ecbef0a546e.jpg[/url]

  17. marek nie pisalem bo 3tyg bo bylem na tym oslawionym zachodzie na wakacjach a dokladnie w niemczech,
    ale jedna rzecz mnie zastanawia… jak to qrwa jest mozliwe ze ubrania,obuwie, slodycze,zywnosc(poza pieczywem i niektorymi warzywami i owocami) maja tansze niz w PL!!!???
    nie mowiac o promocjach ktore 50-80% znizki to normalka a jak u nas jest 10-20% to kobiety zabijaja sie o ciuszki, moja siostra kupila buty przecenione z 60eu na 20eu gdzie w polsce taniej niz za 250zl by ich nie kupila?? ,a to w DE 2-3h pracy!!! lody identyczne w polsce kosztuja 7-8zl a w DE 1eu; proszki do prania 100x jakosciowo lepsze i o wiele tansze no jak to qrwa mozliwe!!!!!!!!!!!!!!

  18. znalezione w necie

    [url]http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nowy-trop-w-sledztwie-Lepper-obawial-sie-o-zycie,wid,13666219,wiadomosc.html?ticaid=1ccd7[/url]

    pisowiec z Bostonu [4 godziny temu]

    Skoro Andrzej Lepper, według Jacka Żakowskiego i innych, jest ofiarą IV RP Jarosława Kaczyńskiego, to znaczy, że listę ofiar Prawa i Sprawiedliwości trzeba uzupełnić o kolejne nazwiska osób doprowadzonych do stanu załamania. 1. Poseł PO Zbigniew Chlebowski. Gdyby nie IV RP z jej skłonnością do ścigania i rozliczania afer, nikomu by nie przyszło do głowy rozgrzebywanie afery hazardowej. Chlebowski na 90 procent załatwiłby koledze Rychowi niezbędną ustawę i nadal byłby przewodniczącym Klubu Parlamentarnego PO. A trzeba wspomnieć, że Chlebowski w jednym z wywiadów potwierdził, że po aferze miał myśli samobójcze. Gdyby je zrealizował, Żakowski ogłosiłby odpowiedzialność Kaczyńskiego i Ziobry. 2. Poseł PO Mirosław Drzewiecki. Jak wyżej – gdyby nie afera hazardowa, rozpętana pod wpływem IV RP, nadal byłby ministrem sportu i nie musiałby z tego obrzydliwego kraju, w którym nie da się żyć, wyjeżdżać na Florydę. . 3. BIznesmen i przyjaciel PO Ryszard S. wraz córką. Tata S. nie doczekał sie upragnionej ustawy, a córka upragnionej posady w zarządzie Totalizatora. Można się załamać? Można! Gdyby ojciec i córka S. popadli w załamanie, wina spadłaby na Kaczyńskiego i Ziobrę. 4. Poseł PO Mirosław Sekuła.Dostał do wykonania zadanie pozamiatania afery hazardowej pod dywan, a że jest człowiekiem uczciwym, popadł z powodu tego zadania w depresję tak głęboką, że zaczął nawet przemawiać do pustych krzeseł. Za ten niezwykle niebezpieczny stan psychiczny posła Sekuły niewątpliwą odpowiedzialność ponosi IV RP, Kaczyński i PiS. 5. Senator PO Krzysztof Piesiewicz. Gdyby nie IV RP, ten wybitny prawnik i polityk nie wpadłby w przerażenie tak obłędne, że oddał niemal cały majątek grupie prymitywnych szantażystów. Piesiewicz ostatecznie odżył, lecz z jego wywiadów też wiadomo, że był bliski ostatecznego załamania. Gdyby do niego doszło, Jacek Żakowski z pewnością obwieściłby winę Kaczyńskiego i IV RP. 6. Prezydent Olszyna Czesław M., też ścigany za seksaferę, ściągnięty z piedestału, aresztowany, sądzony, zaszczuty. Owszem, póki co twardy gość, ale gdyby jego psychika nie zdzierżyła czyja byłaby wina? PiS-u oczywiście! 7. Prezydent Gorzowa Wielkopolskiego Tadeusz J., przed paroma tygodniami nieprawomocnie skazany na 6 lat za nadużycia. Gdyby nie zacietrzewienie IV RP, czy ktoś by takiego pana prezydenta ścigał, sądził, karał? Ależ skąd! A zatem stres i ciężkie przeżycia pana prezydenta J. też obciążają Jarosława Kaczyńskiego. Można by tę liste uzupełniać o dalsze nazwiska zestresowanych, zdruzgotanych i załamanych bohaterów rozmaitych skandali i afer, na której jeszcze paru posłów, senatorów i prezydentów miast by się znalazło. Za wszystkie ich bóle i troski, za bezsenne noce, za łzy ich matek, dziatek i żon – odpowiedzialność ponosi jedna, jedyna formacja, ucieleśnienie wszelkiego okrucieństwa i zła – Prawo i Sprawiedliwość!

  19. na zachodzie porządne promocje to standard, a nie coś do wyłowienia, to sie czuje, wystarczy wyjechac. tam, zakup sprzetu elektronicznego to cos zwyklego, a w polsce to wieksza decyzja w zyciu przecietnej rodziny

  20. Mają kompleksy, chociażby te ze skoro teraz zarabiają ciałem, to jak się zestarzeją to sława i kasa przepadnie. To rodzi na pewno stres, chęć jak największego skorzystania z młodości póki można, a napięcie zdejmuje się pożądaniem facetów i narkotykami.

    Np Joanna Krupa sama powiedziała że ma duże palce u stóp i tylko o nich myśli. A sam przyznasz że niezła dupa z niej jest 🙂

  21. Nie trzeba poduszek powietrznych, taką ma amortyzację :))) no a niunia z trzeciego zdjęcia, ideał może nie, ale niczego sobie 🙂

  22. Zastanawiałęm się czy go zamieścić, w końcu jest to jawna możliwość drwin i szydzenia ze mnie już legalnie, bez domyślania sie o co chodzi, wstydziłem się że to zepsuje mój wizerunek. Po przemyśleniu sprawy uznałem jednak że i tak mi dokuczają, więc ten art nic nie zmieni, nadal będą dokuczali nieważne co bym napisał, natomiast fajnie by było żeby inni ludzie zobaczyli że można czerpać radość z życia mimo tak strasznego obciążenia, bo to jest po prostu czasami koszmar, z którym trudno mi się pogodzić. Np. siedzę teraz sam w domu i mnie rozrywa, wyjść nigdzie nie mogę, znowu mam zapalenie spojówek w lewym oku więc muszę omijać komputer ile dam rady, telewizja mi nie odbiera. No cóż, jakoś trzeba to znieść, dużo śpię, duzo boksuję chociaż dziś znowu odezwało się kolano od bocznych ruchów.

    Skończyłem z cukrem, ale wczoraj mnie napadło takie ssanie (jak to ujął ostatnio 34) i wpieprzyłem pół puszki konserwy wieprzowej w nocy hahaha 🙂

  23. Witaj. Jest to możliwe tylko dlatego, że Niemcy w razie gdyby ich chciano wydymać wyszliby na ulice, w Polsce po latach komuny ludzie są ospali, nieprzytomni, oszołomieni zachodnimi wzorcami rodem z telewizji, dlatego można im dać głodowe zasiłki obwarowane różnymi przepisami, żenująca pensję minimalną, płaci grosze, bogaci płacą małe podatki a wszystko przerzuca się na biednych, więc się ich dyma ile wlezie. W Niemczech masz w każdym landzie odpowiedniki pensji minimalnej, porządny socjal, bogaci mają mega wielkie podatki a za nie płacenie więzienie, biedni do jakiegoś poziomu mają zwolnienie, w efekcie czego żyje się godnie mimo potwornego obciążenia multikulti na zasiłkach. Tylko miliarderów mniej niż w liberalnych slumsach gdzie się robi nieprawdopodobne interesy na cierpieniach i gehennie milionów ogłupionych ludzi, którzy myślą że jak da sie bogaczowi to on da im :))))

    Sam bym chętnie pojechał do Niemiec po auto, mógłbym pożyczyć na poczet wypłaty w grudniu pieniądze (inwestycja książkowa się zwróci więc będę miał ok 10 tysięcy z powrotem) sprzedać seicento za czwórkę i myślę poważnie nad lacetti albo aveo. Chociaż czy mi jest w sumie potrzebne teraz nowsze auto?

  24. Za PO same samobójstwa, szczególnie w więzieniach, mordy polityczne, zwiększanie biurokracji, bieda syf i ubóstwo. Zagłosuję na PIS, chociaż wydaje mi sie coraz bardziej że oni są tylko trochę lepsi niż PO. Wierzyłem w nich, do czasu jak obniżyli składkę rentową bogatym, a Ci zamiast dać podwyżki wyrównujące inflację, pokupowali sobie nowe mercedesy dla kochanek – a za podwyżki ich pracowników zapłącili wszyscy podatnicy, kasą z budżetu. Gdyby byli tacy dobrzy, podnieśli by płacę minimalną, dla Polski to minimum 1500 pln na rękę – oczywiście byłby wrzask i płacze korwinowców, biznesmenów wszelkiej maści, groźby że wyjadą z Polski – a niech wypierdalają skoro nie potrafią zapłącić godnej pensji człowiekowi. Znajdą się natychmiast tacy co to zapłacą, ludzie zaczną kupować, napędzi się popyt wewnętrzny. Przecież pensja minimalna ma oznaczać mozliwość wyżycia i minimum kultury (teatr, kino, jakieś wyjście raz w miesiącu) a nie zapożyczanie się u lichwiarzy, które skutkuje wyprzedaniem i pójściem w niewolę całego kraju.

  25. Dla mnie nowa elektronika to marzenia. Na zachodzie normalność. Sam pamiętam jak wyjechałem na nielegalu do WB, i patrzyłem zszokowany na ceny wieży, kilka razy tańsze niż w Polsce, z pensji robotnika stać mnie było spokojnie na wieżę, życie i odłożenie czegoś. W Polsce tylko jedzenie i fajki, reszta w sferze marzeń. Gnój, korupcja i syf, kto ma rozum i chęć do pracy niech stąd ucieka – szkoda tracić życie i zdrowie dla Francukich i Niemieckich koncernów w Polsce, lepiej w nich pracować ale w Państwach macierzystych, za godne pieniądze.

  26. teraz pier*** cala ekonomie ja chce po prostu dobrze zyc a to czy w liberalizmie czy socjalizmie to mam w dupie, w niemczech sie coraz gorzej robi ale i tak 100x lepiej niz w PL, ale wyplaty to kapuje ale niskich cen to nie tlumaczy; wyjade za granice za rok na 100% w tym polskim bagnie nie da sie zyc tzlko kasz na wyjaz brak kasy ale mam nadzieje ze uda sie ja zebrac

  27. Ja od razu miałem bardzo silne przeczucie że to było zabójstwo. Jedno z tych które nigdy mnie nie myliło.

  28. Tłumaczy, ludzie mają kasę więc dużo kupują, ludzie wiec dużo sprzedają i obniżają marże, prosta sprawa. Tak się właśnie napędza popyt wewnętrzny państwa.

    Jasne że wyjeżdzaj stąd, przecież zostanie tu i praca w zachodnim koncernie to nie patriotyzm, dorabiamy obcego. Polski już praktycznie nie ma, kraj został sprzedany, pensji nie zamierzają podnosić, wiec ludzie coraz bardziej będą się zadłużać, i o to chodzi. Genialny plan, zamiast konwencjonalnej wojny, obsadzanie rządów złodziejaszkami i tworzenie takiej struktury żeby drenować ludzi z pieniędzy a w efekcie z godności i wolności.

  29. [url]http://www.youtube.com/watch?v=JwYjZij6ATA[/url]

    Przepiękny teledysk. Od 2.44 do 2.58 jest fragment który mnie dosłownie wyrwał z ciała. Coś niesamowitego, ta muzyka, piękna wokalistka, jak przytula te dziecko, taka drobna jest, po prostu jestem tym urzeczony, oszołomiony. Niesamowite.

  30. Śliczna kobieta o urodzie arabskiej, kobiety z Bliskiego Wschodu to mój ideał, miałem okazję kiedyś poznać kilka aniołów z tamtych okolic – coś niesamowitego…

    Odnośnie zaś tych co obracają się za fajnymi autami – wiesz, z całym szacunkiem, ale skoro tak pasjonują się przedmiotami, to czy pozostaje nam coś więcej niż traktować je w podobnie… przedmiotowy sposób? Szczęśliwie, patrząc przez pryzmat serca, spotyka się osoby również patrzące przez pryzmat serca. I wówczas jest pięknie.

    Jak w tej piosence – fajnie otwiera serce, dzięki za link 🙂

    Ach, odnośnie wywiadu zamieszczonego powyżej – Sakiewicz mówi, ze swojego punktu widzenia prawdę, w sumie nigdy wcześniej go nie widziałem, w sumie dość czysty energetycznie człowiek (jak na swoje stanowisko), z dość mocnymi zasadami moralno etycznymi, i jest przekonany, że mówi prawdę.

  31. najwiekszy partryjotyzm w takiej chwili to spier*olic z tad i zyc wreszczie normalnie, a mistrzu czemu ty nie wyjedziesz chodzby do szwecji czy norweii gdzie podobno latwiej jest imigrantom?

  32. kaczynski to tez nie swietosc ale prawda ze nie byl uwiklany w uklady; ale jego glupoty tez byly np. odrazu gdy walesa wywalil go z kancelarii prezydenta to kaczynski skumplowal sie z walentynowicz i gwiazdami i zaczal palic kukly walesy; kaczysnki tez mial okazje do wielkich reform w 2005-2007 a wszystko spier****** bo kaczynski musial wypieprzyc leppera z rzadu i rozpisal wybory ktore przegral a reform tez nie zrobili

  33. to fajne aczkolwiek nie chce byc przez cale zycie robolem, chcialbym studia skonczyc aczkolwiek moich rodzicow nie stac na poslanie mnie do PL na studia, mam nadzieje ze w pare lat sie dorobie i pojde za granice na studia

  34. Panie Marku, chociaż nie z każdym artykułem napisanym przez Pana się zgadzam, właściwie do wielu podchodzę buntowniczo( bo już taką mam naturę, wiem dobrze czym jest IBS i jak uciążliwe jest radzenie sobie z tą przypadłością. Nigdy nie mówię o sobie, że choruję- bo to daje tylko przewagę mojemu wrogowi- IBS:) Dlatego też, moim zdaniem, trening mentalny jest czymś genialnym w walce z tą chorobą. Pierwsze objawy zauważyłam w liceum, czyli kilka lat temu. Obecnie kończę studia i myślę, że pokonałam „psychiczną” stronę IBS. Objawy czasem występują, ale raczej w wyniku nieprawidłowego odżywania,a nie tak jak kiedyś- jako rezultat „wkręcania” sobie czegoś. Jak uspokoiłam moje jelita? Za każdym razem, gdy pojawia się sytuacja, która mnie wyjątkowo stresuje, powoduje niepokój czy lęk próbuję ją po swojemu „przerobić” w głowie. Pytam siebie-czego się najbardziej boisz? I daję odpowiedź. I dalej- pomyśl, że to się stanie i co wtedy? I znowu odpowiedź. I tak do czasu aż rozpiszę sobie w umyśle najgorsze scenariusze. I wtedy nie panikuję tylko myślę- no jeśli nawet tak się stanie, ktoś zacznie się ze mnie śmiać, albo wydarzy się jeszcze coś, czego bym nie chciała, TO CO Z TEGO? Nadal będę żyła tak samo, każdemu zdarzają się wpadki, nikt nie jest idealny.Większość ludzi o tym zapomni, a przyjaciołom można wytłumaczyć, że na tym polega ta choroba. Mi to pomaga. Dzięki temu mogę chodzić na randki, wyjeżdżać, chodzić na imprezy( kiedyś kończyło się to ogromnym bólem). A jeśli ktoś chce mnie wyśmiać to kwituje to zdaniem- skoro nie rozumiesz na czym polegają niektóre choroby to Twój problem a nie mój;) I odchodzę z uśmiechem. Kończąc, życzę, żeby dzień nie zaczynał i nie kończył się strachem, bo on ma tylko wielkie oczy,a jego konsekwencje nie przynoszą tyle złego, ile nam się wydaje:) Pozdrawiam i życzę przede wszystkim…zdrowia:)

  35. Cześć Daniel. Niestety Panie interesujące się materialną stroną życia bardziej niż duchową, sprytnie to ukrywają, a szydło wychodzi z worka gdy mucha jest już w sieci i nie może się wydostać :))

  36. Wszyscy w polityce muszą być umaczani w brudne sprawy, ale jedni kradną dla siebie a inni chcą władzy i wiedzą że pomaga jeśli lud jest zadowolony. To ja wybieram tego drugiego, i myślę ze taki jest kaczor, chociaz myślę że mogę się mylić. No na pewno będzie lepszy od PO, chociaż troszeczkę, bo takiego burdelu to nawet za SLD nie było.

  37. Dziekuję Pani Moniko za miły komentarz. Niestety, to działało na mnie jakies kilka lat temu, a teraz zalew emocji jest tak duży że żadna mentalna technika nie pomoże. Tu już ja sam nie dam sobie rady, musi być pomoc kogoś kto lepiej opanował pracę z człowiekiem u którego dominuje strach. Moja praca nad sobą może trwać wiele lat, szkoda tego po prostu. Dziś byłem w promenadzie i markecie, i obserwując się byłęm zszokowany ogólnym poziomem swojego lęku. Strach jest wszechogarniający niemal każdą dziedzinę życia, plus wynikające z niego efekty uboczne w postaci zmęczenia, niechęci, chęci do ciągłego spania.

    Ale ok, ważne że to w ogóle widzę.

    Zdrówka życzę jeszcze więcej, i niedługo będę w Pani okolicach (pozwoliłęm sobie sprawdzić Pani IP) więc może wyskoczymy pogadać? jest jedna fajna miejscówka dla IBSowców w Pani mieście :)))))

  38. marku. bardzo zasmuciłeś mnie tym co napisałeś 🙁 bardzo Ci współczuję ale jedna rzecz nie daje mi Spokoju.często pisałeś o starcu z którym rozmawiasz w medytacji zamieszczałeś analizy Andrzejka a ja sama mam nadzieję że nie masz mi tego za złe 😳 wydrukowałam Twoje zdjęcie i dałam swojemu nauczycielowi który nigdy nie czytał co piszesz.tak jak mi powiedział był pod wrażeniem że jesteś bardzo starą duszą która działa jako nauczyciel,związek z bardzo silnymi opiekunami duchowymi i z całą pewnością stwierdził że masz aktywne działające moce duchowe sidda.i cały czarno szary brzuch wizja połamanych chorych drzew po wichurze łzy samotność rozpacz to są dokładnie jego słowa.Powiedział mi jeszcze dziwnych rzeczy byłam zaskoczona hmm przepraszam za takie pytanie Marek ale czy Ty planujesz samobójstwo?tak tylko pytam nie obrażaj się na mnie.to właśnie mnie dziwi że nie możesz się wyleczyć z tego nie rozmawiałeś o tym nigdy ze starcem?czy to jest karma?co to jest bo przecież nie wierzysz w kotwice obydwoje o tym dobrze wiemy.pozdrawiam grażynka ❗

  39. I jak tu się ukryć w globalnym świecie…ip wszystko Ci powie;) Jak się zwie to fajne miejsce? Bo chyba nigdy nie byłam:) Proszę pić dużo melisy i kupić sobie Aloes Trawienie- może on zdziała cuda:)

  40. najslabsi powinni byc chronieni przed podatkami, np w UK kwota wolna wynosi £7475 rocznie, gdzie przy najnizszej krajowej i 40h tygodniowo zarabia sie £12500 , i na podstawowe produkty zywnosciowe vat wynosi 0[b][/b]%

  41. a tymczasem frank po 3,80 zł, kredyciarze będą jeść tynk ze ścian, a warto przypomniec, ze 3 sierpnia 2008, frank kosztował 1,95 zł, niemal 100% przebitka w 3 lata

  42. kiedys kiedy nie bylem wege, byłem fanem konserw, ale miedzy konserwą a konserwą była różnica, w tej gdzie jest 30% mięsa to zjadając całą było sie głodnym po niedlugim czasie, natomiast gulasz angielski pek z 95% to trzymał na długo, czy wieprzowina w sosie własnym. sprzedawanie bubli gdzie jest troche miesa w produkcie powinno byc zabronione, ale kogo byłoby stać wtedy na wędline ? elita tak to urządziła, ze dozwolone jest sprzedawanie szmelcu by jakos karmic plebs

  43. To powiadasz Mistrzu,że mamy -ja i mój syn przed sobą”wielką szansę na coś znacznie wartościowszego niż samo zdrowie”.Obyś miał rację.

    Rysunek ,który poleciłeś namalować mojemu synowi przypominał w jego wykonaniu obrazki przedstawiające Jezusa w Biblii z tą różnicą,że jego Jezus nosił spodnie(brązowe),gdyż na obrazach nie przedstawiają dalszej części garderoby(tak to wytłumaczył).Miał też laskę ,ale nie miał aureoli.Kolor szat czerwony.Ogólne wrażenie – ładnie narysował.

    Powiedział,że Pan Bóg nie pasowałby do dzisiejszych czasów,bo ludzie wyśmialiby go przez to co głosił.Ale on w to wierzy.A dlaczego wyśmialiby pytam . A on mi na to:bo są za głupi i nie trafiłyby do nich te nauki.

    Kolejne stwierdzenie to takie , że Pan Bóg go pokarał chorobami.Zastanawia się tylko za co i doszedł do wniosku ,że za to,że jest dobry i Bóg go za to nienawidzi ,a tym ,którzy są źli ciągle daje szansę na poprawę.

    Przejawem zdrowia jest dla niego po prostu zdrowie,bogactwa-pieniądze,a szczęścia -rodzina.

    Przez dłuższy czas zastanawiał się co jest dla niego przejawem siły lecz, gdy zauważył,że mam zamiar napisać
    o tym w necie to stwierdził,że dla niego przejawem siły jest nie wchodzenie na takie strony , gdzie pytają o Boga bo to na pewno „świadkowie Jehowy”,którzy chcą mnie zbajerować(i odebrać jemu),albo „guru” jakiejś sekty.I zapytał czy wszystko ze mną dobrze.

    Uważam ,ze to świadczy o jego ostrożności co do wszelkich nowych sytuacji.Zawsze nosił w sobie wiele obaw.

    Zapytałam go czy chciałby trenować boks-czuję ,że on się boi ostrych ciosów ,agresywności- odpowiedział,że nie.Uważam,że żyłoby mu się łatwiej , gdyby niekoniecznie się bił,ale gdyby jego ciało wysyłało sygnały ,żeby z nim nie zadzierać.Żeby się z nim liczyć.Jednak wiem ,że tak nie jest.

    Gdy miał 5lat pobił się z chłopakiem o 2lata starszym.Walczył zaciekle i wygrał,ale to był jeden jedyny raz.A potem nie wiem co się stało(może wpływ dobrych cioć i babć,że tak nie ładnie się zachowywać). Nigdy już się nie bił ,a nawet się nie bronił.Co najwyżej to się osłaniał.

    Jego traktowanie przez rówieśników w taki sposób bierze się chyba stąd (ja to czuję po prostu,ale może się mylę),ze jego ciało nie wysyła sygnałów przyciągających szacunek otoczenia.On jest mało wyczuwalny ,czasami mam wrażenie jakby był powietrzem.Skoro ja matka tak go odbieram to co dopiero inni.Z tym ,że ja nie wykorzystuję tego przeciwko niemu.On jest naprawdę bardzo dobrym dzieckiem.Jego przemyślenia,wypowiedzi są niezwykle trafne.Mam z nim dobry kontakt.Jednak gdzieś w środku ten niepokój o niego jest we mnie stale obecny.Jak się go pozbyć?

    Dziękuję za polecenie strony Andrzeja.Rzeczywiście wiele wyjaśnia.

  44. Cześć Grażyna, możesz mi napisać na meila (lewy górny róg, opcja napisz do mnie)? myślę że mam możliwości w modlitwie wstawienniczej ale aktywne?dawniej to działało, teraz nawet nie chcę próbować gdyż się do tego strasznie zraziłem, modlitwa pełna mocy działa ale prawie zawsze inaczej niż ktoś chce – nikt nie chce woli Bożej, każdy ma swoje wizje tego czego chce i odrzuca wolę Boską czyli idealnie najlepszą dla niego. Ludzie wolą nowe przedmioty zamiast daru szczęścia czy wolności 🙂

    Nie, samobójstwo nie wchodzi w grę, dawniej o tym myślałęm często ale nie zostawię chorych i starych rodziców z takim balastem, to byłoby cholerne swiństwo. Póki żyję będę działał, szkoda mi tej inkarnacji, teraz może być tylko lepiej, coraz więcej możliwości i mądrości będę miał z wiekiem, jestem dobrej myśli jak najbardziej 🙂

    Ze Starcem to bardzo dobre pytanie. Starzec według mnie to moje Wyższe Ja, a warunkiem kontaktu z nim jest – przebaczenie, życzliwość, radość i szczęście. W takim stanie umysłu to co odczuwam teraz jako cierpienie się dla mnie nie liczy. Pytałem, a jakże, tylko się uśmiechał, pocieszał. I to mi wystarczało. Gdy wracam do ego i normalnego stanu ducha, ma to dla mnie znaczenie. W stanie medytacji, nie ma. Ostatnio bardzo rzadkiej, gdyż negatywne myśli często mnie nawiedzają.

    Dostęp do WJ blokuje najbardziej chęć odwetu na kimś. Bez wybaczenia, bez woli chociażby wybaczenia, kontakt z WJ jest praktycznie niemożliwy. Są rzadkie wypadki kiedy jest możliwy, ale to naprawdę wielka rzadkość.

  45. Centrum handlowe 🙂 można zjeść rurkę z kremem, wypić herbatę, pogadać o duchowości i nerwowych biegunkach :)))) melisa mi nie smakuje, a aloesu nie próbowałem, niemniej wszystkie zioła mi dowalają i nic nie pomagają. Pamiętam jak miałem nawrót choroby i rodzice pojechali do Benedktynów po zioła. Na miejscu chyba zakonnik, powiedział im że IBS owców to oni wyleczyli chmarę – miałem pić zioła codziennie, w smaku przypominające kocie szczyny, no i miałem zdrowieć – najgorszy tydzień w moim życiu, nie będę opisywał co się działo, reasumując – nie zadziałało :))

  46. Chciałbym wyjechać, ale musiałbym zostawić starych rodziców, to raz, dwa – jak ja miałbym tam dojechać i działać skoro do sklepu nie mogę dojść :)))

  47. Najsłąbsi są w kazdym normalnym kraju chronieni, bo oni kreują popyt w gospodarce. Najmniej zarabiających jest najwięcej, banalnie proste ale nie dla korwinowców 🙂

  48. Brązowe spodnie mogą oznaczać smutek albo ubrudzenie ideału czymś nieczystym (przepraszam, gównem) brak aureoli oznacza że Bóg nie jest świętością tylko samą siłą, na co wskazuje laska – symbol siły i przemocy z dystansu, czyli Bóg jest nieświęty, brudny, okropny, za to jest silny i może karać z daleka. Tak to odbieram, chociaż nie dałbym sobie za to głowy uciąć. Oznacza to że podświadomość syna ma wizerunek Boga sadysty, to nic dobrego gdyż oznacza zablokowanie na wszystko co jest szczęśliwe i dobre (Bóg nie popiera radości itd)

    Wytłumacz snowi że boks nie oznacza wcale że przyjdzie do klubu, i będzie się musiał bić od razu i go stłuką :)) najpierw co najmniej kilka miesięcy obija się worek, a potem jeśli zechce, po badaniach, na ring w kasku i ochraniaczach na jajka i zęby, także nic się nie stanie złego. Po prostu sobie poćwiczy pompki, brzuszki, i szereg innych ćwiczeń fizycznych. Spróbuj z nim o tym pogadać, że jest fajnie, że nikt na niego nie bedzie patrzył bo wszyscy będą powtarzali ruch za trenerem.

    Boks ma to do siebie, że w bardzo szybki sposób daje miażdzącą przewagę w trakcie bójki po szkole, to najszybszy i najlepszy sposób żeby dali mu spokój. Ty mu nie pomożesz, odrzuci pomoc matki bo to obciach wsród kolegów. Żeby Twój syn miał szansę na szczęście, musi odkryć swoją wewnętrzną siłę. Podstawa to poradzenie sobie z niechęcią otoczenia w szkole. Boks jest w tym świetny, dlatego że wyćwiczy genialne odruchy, i nawet jeśli w razie zagrożenia będzie chciał uciec to ciało samo zadziała tak jak podczas setek i tysięcy powtórzeń na treningu. Po prostu zaatakuje pięsciami głowę chuligana, i go stłucze. I nawet jeśli przegra to będzie jasne że to koleś który nie pęka, i na pewno dadzą mu już spokój.

    Dając się popychać innym, wykształci w sobie ofiarę, coś o tym wiem bo i sam byłem ofiarą i często pracuję z takimi ludźmi, bo w tym jestem kompetentny, wiem co jest grane.

    Jako dobra i mądra matka, powinnaś dać szansę synowi by stał się mężczyzną, by pokonał swoje lęki, stanął przed nimi i dał im radę. Pokocha Cię za to, ale musi to być mądrze zrobione, bo jeśli teraz się postawi chuliganom, pobiją go i się w sobie zamknie albo coś sobie zrobi. Boks nauczy go radzenia sobie ze stresem.

    Nie ma wspanialszej chwili w życiu, gdy człowiek żyjący w lęku przed innym człowiekiem masakruje go pięściami na ulicy. Znam to uczucie wyzwolenia, spokoju który potem nadchodzi, świadomości że byle śmieć nie może już się z Ciebie śmiać, bo ma złamany nos. Pamiętam jak po kilku latach ćwiczeń siedziałęm na cwaniaczku który mnie uderzył, i z całej siły waliłęm go po twarzy, nie mogli mnie z niego zdjąć tak się podjarałem. Jeszcze nie słyszałem żeby dresiarz tak płakał i zawodził. A taki był mocny jak kroił słabszych, taki silny zawsze z kolegami, a jak przyszło co do czego to sie po prostu psychicznie załamał, nie był w stanie znieść bólu i wpadł w szok.

    To jest podstawa, żeby sobie poradził z rówieśnikami. Musi dać kilka razy w ryj. Nie przejmuj się jeśli podbiją mu oko, to wszystko się zagoi, natomiast rana w duszy faceta który był popychadłęm gnoi się całe życie. Takie jest męskie życie, tu sie nie szanuje słabych, trzeba chociaż raz pokazać że ma się w sobie żądzę walki.

    Jak tego dokona, przyjdzie czas na inne sprawy, terapie itd. Osobiście uważam że terapia nic nie da jesli nie potrafi się przeciwstawić buractwu i prostactwu. Zawsze będzie czuć się gorszy. Kobieta prędzej sobie z tym poradzi, facet ma wdrukowane że skoro nie umie się przeciwstawić, będzie do końca życia frajerem. Smutne, straszne, przerażające ale prawdziwe. Nienawidzę przemocy, i właśnie dlatego ćwiczę. Tyle ode mnie, może ktoś coś wartościowego miałby do dodania, byłoby miło.

  49. [b][size=x-large]TO BĘDZIE HIT[/size][/b] ❗ ❗ ❗ ❗ ❗ ❗ ❗ ❗ ❗ ❗

    [url]http://vod.gazetapolska.pl/353-rozmowa-niezalezna-sakiewicz-co-powiedzial-lepper[/url]

  50. Dlaczego Polacy w WYBORACH w tym rowniez ja wybieraja zawsze mniejsze zlo ❓
    Czy nie doczekam dnia, gdy wybiore bez takich rozterek ❓ ❓ 👿

  51. nic nieznacząca [quote]jednak gdzieś w środku ten niepokój o niego jest we mnie stale
    obecny.Jak się go pozbyć?[/quote]
    Strach jest w Tobie, jak pozbedziesz sie tego uczucia, synowi zacznie sie dobrze ukladac.
    Wiem o tym, sama to przerabialam.
    Uwierz mi ❗ ❗ . Pozdrawiam 😈

  52. Dokańczam oglądanie, ale zauważ główne media, onet – nic o tym nie ma 🙂 mogą to zagłuszyć, jak całą resztę dziwnych zgonów i samobójstw.

  53. No i ciekawe o jakie nazwisko chodzi, Schetyna? Kaczmarek chyba nie, ten już nie znaczy i przecież każdy wie że to był śpioch. Marzę o dniu kiedy zacznie się ten mafijny układ sypać, kiedy ludzie zaczną po prostu mówić. Tak jak ten bohater, dla mnie człowiek honoru chyba ze Słowacji, dobrze pamiętam? niech mnie ktoś poprawi jeśli się myślę, i odjebał sędziego za układ pedofilski jak mu córkę zniszczyli.

    Kilkanaście takich ludzi, śmiertelnie zdeterminowanych, i ukłąd padnie.

  54. Mam okazję, chevrolet aveo (hatchback) z 2006 za 13 tysięcy, el szyby, poducha, brzydki jak noc, ale nie kradną i podobno się nie psuje. Jeździł ktoś może tym autem? same dobre rzeczy o nim słyszę. Za seicento wezmę 4 – 4.5 tysiąca, ona spuści do 12 tysięcy, to tylko 8 dopłacę, pożyczę na poczet kasy z ksiązki. Miałbym już konkretną furę na większe dystanse. Zastanawiam się czy warto.

  55. mniejsze zło to głupota, to tak jak wybierac miedzy hitlerem a stalinem.

    na kartach do głosowania, [b]umyślnie nie ma rubryki pt „nie zgadzam sie z zadnych z powyzszych kandydatów”[/b], zeby nie było niewygodnej sytuacji podczas ogloszenia wyników, by nie dac do zrozumienia ludowi, ilu jest przeciw syfowi.

    ktoś kto chce zaprotestować ten syf, ma 2 opcje, nie isc na wybory lub oddac niewazny glos. ale elitom to pasuje, bo jak wielu nie idzie na wybory,to robi sie z nich leni olewaczy nie majacych prawa narzekac, a kto oddaje niewazny glos to robi sie z niego debila.

    nakręcanie ludzi „idzcie na wybory” to po prostu namawianie do legitymizowania tego syfu, pod postacia „mniejszego zła”

    betonowy elektorat zawsze bedzie istnial, frekwencja to minimum 15-20%, to elity, kler, administracja pociotków elit, mafia, biznesy.
    ktos kto ma decydenta w rodzinie zaglosuje, by wzmocnic jego pozycje, tlumaczac „wszyscy tak, trzeba sie ratować, ja nie oddam glosu to mi wygryzą wujka/ciotke ….”. ten kraj i swiat jest przegrany, bo nie ma wspolpracy, twardych zasad miedzy ludzmi. istota zorganizowanego buntu jest niesprzedajnosc i wspolpraca, nie zasłanianie sie tajemnicami zawodowymi np bankowymi tylko wykłądanie kawe na ławe, każdy powinien jasno i wyraznie mowic o przewałach w swoim zawodzie to byloby inaczej, ale ktoś kto zyje na lichwie bankowej, nie zacznie nagle szczac na swoje źródło utrzymania i robic antyreklamowy bankowi, bo widzi tylko kawał kiełbasy. wie ze mimo, ze on ujawni przewały, to inni to tylko wykorzystają, jeszcze go podkablują u dyrekci i wywalą z roboty.

    ludzie powinni sie zorganizowac, ale zostali juz podzieleni, im wiekszy bunt, tym stawka za bycie szpiegiem wyższa i elita jakąś kurwe relatywistyczną wynajdzie, tak jak to było w solidarnosci

  56. [b]Ocenzurowany stenogram[/b]:

    [url]http://wiadomosci.wp.pl/kat,129314,page,2,title,To-poszlo-od-K-oto-rozmowa-Leppera-z-Sakiewiczem,wid,13671734,wiadomosc_prasa.html[/url]

    [b][size=x-large]Skunks ubecki na K jak kaczmarek lub krauze.
    Sakiewicz mówi o potężnych ludziach, kaczmarek to dziś nikt, WIĘC KRAUZE[/size][/b] ❗ ❗ ❗ ❗

    Zagadka rozwiązana.

    Komercyjne TV mówiły już o tym w niedzielę.

    [b]Tylko TVP milczy jak zaklęta, kolejny przykład cenzury tuby propagandowej POPSLSLD.[/b]
    Płacenie abonamentu na tą szczekaczkę to nie tylko przejaw krańcowej głupoty ale i dowód zdrady.

    ❗ ❗ [b]APEL. LUDZIE NIE PŁAĆCIE ABONAMENTU NA TYCH MAFIJNYCH, ZBRODNICZYCH SKURWYSYNÓW[/b] ❗ ❗

  57. Wpływowy poseł umiera na ciężką chorobę. Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr. Witaj w Niebie. Zanim tu zamieszkasz, musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy to pewne zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić. Jak to co – wpuśćcie mnie – mówi poseł. Cóż, chciałbym, ale mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak – spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność. Serio, ja już wiem – chcę trafić do Nieba – mówi poseł. Wybacz, ale mamy swoje zasady. Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, dół, dół wprost do Piekła. Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a przed nią stoją wszyscy jego przyjaciele oraz inni politycy, którzy pracowali z nim. Wszyscy są szczęśliwi i świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy, gdy bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem grają w golfa a następnie jedzą kolację z kawiorem i czerwonym winem. Jest także Szatan który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem – świetnie się bawi i tryska humorem opowiadając dowcipy. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na pożegnanie, gdy winda rusza w górę. Winda jedzie, jedzie i jedzie – aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie czeka na niego Święty Piotr. Czas odwiedzić Niebo. I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr. Cóż – spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem swój los. Poseł myśli chwilkę i odpowiada. Cóż, nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy – w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie w Piekle. Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół, dół… – wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do posła Szatan i klepie go po ramieniu. „Nie rozumiem! – mówi senator. Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, a moi przyjaciele wyglądają strasznie! Szatan spogląda na posła, uśmiecha się i mówi: Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Już jest po wyborach.

  58. „Reasumując 5 2011 umiera Ryszard Kuciński ,zaufany prawnik Andrzeja Leppera,6 2011,, popełnia „samobójstwo Wiesław Podgórski doradca przewodniczącego Samoobrony .5 8 2011,, umiera” Andrzej Lepper”.

  59. W obecnej chwili syf w Polsce być zlikwidowany po prostu nie może. To musi być wymiana pokoleniowa, albo coś rewolucyjnego, ale co? kto się zaangażuje w bunt, skoro ludzie lecą na kredytach i zyją w biedzie? kto zaryzykuje psychuszkę, więzienie i życie w nędzy?

  60. jaki sens ma Twoje zdanie Mills? wątpliwość że nie jest tyle warte, czy niechęć do sprzedaży za tak małą kwotę?

  61. Jest coraz ciekawiej – sekcja po trzech dniach kiedy większość substancji nie da się wykryć, kurwa co się w tym kraju dzieje? czekają trzy dni?

  62. I wszędzie o tym była cisza, podobnie jak z szefem biura Tuska i innymi tajemniczymi zgonami.

    Najlepsze jest to, że bisnesmeni rodzaju Krauzego czy Solorza liberałowie uważają za ludzi honoru, którzy od dolara zaczęli biznes. A to gówno prawda, bez służb i układu nic by nie osiągnęli. I takim kurwom zmniejsza się podatki, a obciąża biedaków. To że tak robią to nic dziwnego, bogacze przeważnie chcą się coraz więcej nachapać, ale że są ludzie którzy wierzą że tacy kryminaliści im potem coś dadzą, to jest zdumiewające.

  63. Nie wiem czy znajdziesz nabywce za taka kwote ostatnio znajomy sprzdal seicento za 1.5 tys i tak w niezlym stanie.Na otomoto sprawdz oferty i najwyzej wrzuc linki z ofertami.

  64. 2000r ale obrotomierz, spojler, metalowe progi, świetny stan, mały przebieg. Teraz się jednak po zastanowieniu zdecydowałem że tego nie zrobię. Nie ma kasy, nie kupuję. Będzie kasa, postanowię.

  65. To nie jest zajeżdżony van jakich wiele, tylko super zadbana 900 tka, w sensie mechanicznym. Ale faktycznie, więcej niż 4 tysie nie wezmę, szkoda sprzedawać, chociaż są tzw „szklanki” ale mogę z tym jeździć. A w sumie po cholerę mi to aveo jak i tak w domu siedzę? podoba mi się lacetti, 1600 silnik i na trasę można jechać nad morze lewym pasem 🙂

  66. Pawulon i chlorek potasu są nie do wykrycia po 12 godzinach.

    Zastosowali 6-Ścio krotne zabezpieczenie, [b]”prokurator” który „prowadzi” sprawę to jak na moją intuicję i wnioski z analizy mentalnej jego fotki to kawał skurwionego skurwysyna – SPRZEDAJNA ZDRADZIECKA SZMATA A NIE PROKURATOR.[/b]

  67. [b]Intuicja w tym przypadku wprost krzyczy że to krańcowa kreatura – NIE DAŁ BYM ZŁAMANEGO GROSZA ZA TEGO „PROKURATORA”.[/b]

  68. [b]To Lepper miał dostęp do najtajniejszych informacji w POlandzie.[/b]

    [b]Mówił o Talibach lądujących w Klewkach – jaka była reakcja mediów i polityków – totalne wyśmiewanie Leppera.[/b]

    Przez całe lata wszyscy z POlityków łgali w tej sprawie jak z nut, łgał miller, łgał kwaśniewski, łgał marcinkiewicz.

    [b]Dopiero od niedawna wiemy, że rzeczywiście w POlsce były tajne więzienia CIA i gdzie torturowano min. mózg ataków na USA z 11.09.2001r.[/b]

    [b]Lepper od kogoś ze służb, czy starej ubecji mającej kontakty (to bardziej prawdopodobne), dowiedział się od razu o sprawie.
    Najlepsze w tym to, że to najprawdopodobniej właśnie min. w Klewkach było jedno z zakonspirowanych więzień CIA udostępnionych przez ówczesne WSI.[/b]

    [b]Lepper postanowił „sypać” swoich „partnerów” (najprawdopodobniej mafia WSI), u wielu najbardziej zaufanych znajomych lokował dokumenty i swoje zeznania.[/b]

    [b]Efekt – seria śmierci jego zaufanych ludzi a ostatnio śmierć samego Leppera.

    Jest co najmniej jeszcze jeden jego znajomy o którym mówi się ostatnio anonimowo, który też jest śmiertelnie przestraszony o swoje życie.[/b]

  69. No własnie, i o to chodzi z nachalnym gadaniem że samobójstwo było bo miał kłopoty, a przecież on miał od zawsze kłopoty. A skoro samobójstwo na pewno, to nie ma się co śpieszyć z analizą krwi itd. Ale że nikt chociażby z PIS nie mówi na głos o tych trzech dniach? że nie zrobią konferencji prasowej? przecież to jawny wałek.

  70. Z Klewkami to wszyscy ryli ze śmiechu, a teraz jak się okazało że to prawda to wszyscy nabrali piasku w usta. Sam się dziwiłem jak tak wybitny gracz polityczny i cwaniak mógł taką rzecz palnąć a tu proszę, prawda. Myślę że winą za ten śmiech można obarczyć nazwę tej miejscowości, jest śmieszna – Talibowie w Klewkach. A gdyby było że Talibowie np. w Poznaniu czy Wrocławiu, byłoby zupełnie inaczej.

  71. Ubeki dobrze wiedziały o tym lokalizując tam lokale konspiracyjne.

    [b]A polityczne i dziennikarskie kurwyszony zrobiły resztę – odpowiednio ZAINTONOWAŁY RECHOT PRZED MOTŁOCHEM MIAST I WSI.[/b]

  72. Nie dziwne, tam są ludzie którzy umieją rozgrywac strategicznie grę na długim dystansie, a dzieki sprzedajnym dziennikarzom cała akcja była śmiesznie prosta.

  73. Na twoim miejscu wybrał bym się do lekarza zajmującego się medycyną chińską – dla nich najważniejszym organem człowieka jest wątroba. A co do IBS – w ten sposób objawia się Twoja nerwica.
    Powiem tak, dla mnie jest oczywiste że sam sobie z tym nie poradzisz. Bardzo pomogła by Ci praca w grupie i to niekoniecznie w grupie terapeutycznej. Masz wielki deficyt akceptacji. Grupa, która tworzy się tutaj to nie to – to takie „towarzystwo wzajemnej adoracji” – grupa o ograniczonym oddziaływaniu społecznym. Tobie potrzeba zdrowych relacji na płaszczyźnie społecznej abyś znowu nabrał zaufania do ludzi.

    Nie uciekaj od swojego ego tylko go ulecz :).

    A co do Grzesiaka i jego sposobu na depresję – to chyba jakiś żart ha ha.

  74. Widzisz, problem w tym że ja nie jestem w stanie dotrzeć na żadne spotkanie, nie mówiąc o spotykaniu się ze znajomymi. Po prostu nie da rady wyjść się z domu nawet do sklepu. Sa inne rozwiazania, ale obciążające dla innych ludzi. Podobnie z kobietami, żadna nie chce się wikłać w związek z osobą tak poważnie chorą, i trudno się temu dziwić, sam bym nie chciał się znać gdybym był kobietą.

    Grzesiak w kilka sesji zmieniłby moją kotwicę i zrobił parę innych rzeczy, ale nie stać mnie na jego pomoc.

  75. Zawsze coś jest za daleko, za drogie – zdaje się, że tak działa choroba, która nie chce żadnych zmian. A co do Grzesiaka to jeżeli tak wierzysz w jego możliwości to dąż do tego. Czy wiesz przynajmniej ile kosztowałby osobiste zajęcia z nim?

  76. Ty chyba Staszku nie rozumiesz co ja napisałem – nie jestem w stanie wyjść do sklepu po jedzenie, uważasz że bycie głodnym czasem parę dni jest celem choroby która nie chce zmian?

    Oczywiście, każdy stan chorobowy stały ma swoją bezwładność, więc jest niechęć do zmian, a raczej strach przed życiem jako zdrowy facet. To naturalny nawykowy strach przed nowym – ja już sobie nie wyobrażam jazdy autobusem, po prostu nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić.

    Kiedyś moja znajoma pisała do niego, chyba kilka tysięcy za sesję czy kilka sesji (chyba 3 albo 4)

  77. Chciałem zauważyć, że to jest tylko Twój punkt widzenia. Ja przedstawiam swój punkt widzenia. Prawda obiektywna o ile taka istnieje leży gdzieś pomiędzy spojrzeniem kilku osób.
    Ty zdaje się uważasz. że Twój pogląd na chorobę, która Ci doskwiera jest jedynie słuszny. . . nic na to nie poradzę.
    Moim celem nie jest wypchnięcie Cię na siłe z domu w tłum ale zmiana sposobu myślenia o Twojej chorobie.

    A posługując się nomenklaturą NLP moge powiedzieć, że postrzegasz siebie zgodnie z mapą własnego umysłu i niekoniecznie musi być to najlepsza mapa.

  78. Cześć Marku! Momentami miałem wrażenie, że czytam o mnie samym. Co prawda moja choroba (schizofrenia) różni się dosyć znacznie od Twojego IBS ale sam obecnie przeżywam okres zamknięcia od świata – od dwóch lat z przerwami/próbami pracowania. Choroby nabawiłem się za pomocą dragów + uwarunkowania genetyczne, które wyszły po pierwszym napadzie. W moim przypadku jest nadzieja w lekach, które utrzymują mnie w stanie normalności. Ale każde wyjście do ludzi, a byłem dosyć mocno towarzyską osobą, wiąże się z podobnymi napadami do Twoich – nie tyle fizycznymi co psychicznymi, które potrafią ze mnie zrobić zwłoka w krótkim okresie czasu. Jak już pisałem, jedyną nadzieją są dla mnie leki, jednak psychotropy zjadają mój mózg, co jest o tyle bolesne, że niedawno skończyłem budownictwo i w zasadzie na nic mi to się nie przyda. Szkoda gadać. Moja jedyna nadzieja to wyjazd z tego kraju i praca fizyczna za euro. Do tego jednak potrzebuje wiele sił – na wiosnę byłem na wyjeździe, który miał trwać 3 miesiące, skończył się po 3 tyg. bo odstawiłem leki, po to, żeby być monter w pracy. Niestety miałem nawrót i musiałem pakować walizki, co więcej chcieli mnie zamknąć po raz 3 w psycholu. Na szczęście ogarnąłem się w porę i do tej pory dochodzę do siebie – mija 4 miesiąc od tamtego ataku. Jedno co wiem to to, że nie wolno się poddawać, i nie uwierzysz, uświadomiłem to sobie podczas lektury Twojego bloga. Dlatego też masz kolejnego (cichego do tej pory przyjaciela). Jak dam radę w niemcowni to postaram się Ci odwdzięczyć w jakiś sposób. Tymczasem trzymam kciuki za Ciebie, co by nie było jeszcze zwojujesz świat swoją prozą 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Top