Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Wiki cz.4 „Götterdämmerung”

Wiki cz.4 „Götterdämmerung”

 

 

Naprawdę myślałem że zakończę już pisanie o Wiki. Jednak silnie napierająca rzeczywistość, popchnęła mnie ku zmianie decyzji, i napisania 4 części sagi rodzinnej. Żeby wiedzieć o co w niej chodzi, proszę zapoznać się z felietonem Rzecz o świni a w nim zawarte są linki do poprzednich odsłon tej kultowej już na mojej stronie sagi w odcinkach.


Uważam że każdy mój czytelnik powinien się zapoznać z tą historią. Jest długa, ale doskonale pokazuje mechanizmy rodzinne, w rodzinie z pozoru na pierwszy rzut oka normalnej, zdrowej komórce społecznej. Dopiero po zajrzeniu do środka, smród uderza w moralnie czyste nozdrza, które mam przyjemność posiadać, albo mi się tak tylko wydaje.

 

                               Część 4  „Götterdämmerung


Co nowego? zdawałoby się że nic. Pod osłoną bezruchu sporo się jednak dzieje. Starsza pani nadal leży w łóżku, unieruchomiona po wypadku. Na szczęście nie bluzga już na mnie, nie pluje i nie próbuje uderzyć (śmieszne do czasu bolesnego uderzenia, kiedy nie można oddać) Pan Adam zadzwoni raz na dwa tygodnie, wiadomo – telefony z Niemiec są drogie a ukochane „ojro” nie leżą na ziemi. Pan Marek z małżonką Magdą, dzwonią częściej (czyli Pan Marek rozmawia a Pani Magda podsłuchuje) a nawet kilka razy przyjechali, ostatnio nawet nowym autem na kredyt, octavią. Z tej okazji gratuluję, to bardzo dobry samochód za rozsądne pieniądze. Ale niestety kradzieżowy, polecam domowej roboty wyłącznik zapłonu ukryty w trudno dostępnym miejscu. No ale przejdźmy do rzeczy.


Wiki opiekuje się matką bardzo dobrze, można nawet powiedzieć że skacze koło niej. Starsza Pani tradycyjnie nie docenia tego, ale to nie budzi większych emocji, gdyż nigdy nie doceniała wysiłków Wiki i zawsze była niezadowolona. Starsza Pani kocha tylko swoich synków. Wiki poinformowała mamę, że podjęła ostateczną decyzję spadkową, i wybrała jedną osobę która dostanie całość majątku. Wcześniej testament był już oczywiście zmieniany (pod wpływem zachowania rodziny) ale Wiki oceniła że musi go zmienić raz jeszcze. Starsza Pani zareagowała tradycyjnie, czyli płacz (a jest to osoba która płacze naprawdę rzadko) i krzyki, plus telefony do całej rodziny że Wiki zwariowała bo majątek mają dostać jej dzieci czyli Panowie Marek i Adam, a nie „obcy”, na argumenty że Pani Magda i Pani Grażyna (małżonka synka, Pana Adama) to też obcy, nie reagowała. Ta rodzina oczywiście później dzwoniła do Wiki mówiąc jej o panicznych telefonach starszej Pani, która nie bierze pod uwagę prostego faktu, że Wiki jako mocno dorosła już osoba, ma prawo (zdaniem starszej Pani czelność) decydować o swojej własności, na którą zapracowała latami ciężkiej pracy.


A teraz naprawdę mocne uderzenie. Pan Adam (super bohater ostatniego felietonu) szanowany lekarz z Niemiec, zaproponował żeby ubezwłasnowolnić Wiki. Namawiał swoją unieruchomioną, prawie 90 letnią matkę, aby ta skontaktowała się z jego znajomym adwokatem, i by kupiła gazetę wyborczą (!) żeby przeczytać o zmianach w sprawie spadkowym. Adwokat miałby wnieść sprawę że Wiki jest wariatką, zamknęłoby się ją w zakładzie psychiatrycznym, związało pasami i podawało narkotyki, ze względu na chorobę serca i opiekę w takich zakładach, mniemam że dłużej niż dwa tygodnie by nie pożyła. Tymczasem pogrążona w odmętach smutku, kochająca rodzina Wiki, zadysponowałaby majątkiem w sposób godny i uczciwy – czyli dałaby go sobie, kłócąc się zapamiętale z sobą i wyrywając co smaczniejsze kąski. Ciekawi mnie ile ta pozorowana przyjaźń (połączona wspólnym celem jakim jest Wiki, i wrogiem w mojej pociągającej skórze) przetrwała by w razie podziału spadku. Jestem dziwnie przekonany że niewiele, Panowie by się jakoś dogadali, na niekorzyść Pana Marka (jak zwykle) ale Panie już by sobie nie darowały, gdyż obie mają ustalone zdanie o sobie, którym się publicznie nie dzielą.


Moje 5mm włosy się jeżą na głowie.


Przy okazji Pan Adam, cały czas wybucha żalem że go opisałem w internecie. To akurat rozumiem, trochę ludzi mnie czyta, także w Niemczech i także lekarzy, a tak się składa ze ktoś tam zna kogoś, a ten ktoś zna Pana Adama. Nawet kilkanaście moich książek z autografami tam poszło, do Niemiec. Więc historia o bogatym lekarzu który obiecał chorej matce 100 euro miesięcznie, a potem zażądał zrzeczenia się majątku Wiki za te 100 euro, jest znana. Pan Adam w ramach obrony opowiada historie że dawał Wiki kilkanaście lat temu tysiące euro, a ta mu ich nie oddała. Nawet osoba która Wiki to opowiadała, śmiała się, dlatego że wie iż Pan Adam ma duży problem z wysupłaniem monety 1 euro z kieszeni, a co dopiero dawać tysiące euro. Koń by się uśmiał. Trochę kiepska linia obrony, trzeba wymyślić coś lepszego. To tak jakby Pan Adolf Hitler, ex kanclerz narodu który Pan Adam tak podziwia, powiedział że kocha Żydów i Polaków. Chorobliwy skąpiec daje pieniądze, i przypomina sobie o pożyczce dopiero wtedy, kiedy narasta konflikt. Tego nie łyknie nawet pelikan. Za to Wiki gdy Panu pomagała, to już są fakty których nikt nie poda w wątpliwość. Na opinię pracuje się latami, i jej wartość jest większa niż pieniądze. I tego Pan zdaje się nie rozumieć.


Podsumujmy więc dokonania obu kochających braci Wiki. Najpierw Pan Marek, a raczej Pani Magda, gdyż on robi tylko to, co ona mu każe, a fakt że wychodzą na tym jak Zabłocki na mydle, nie wzbudza w nikim poważnych watpliwości.


– Na początku całej tej awantury, Pani Magda razem ze starszą Panią (mam to nagrane) przy milczącym współudziale Pana Marka, w kuchni (miła wymiana zdań z Wiki, a gdy ta wyszła od razu zaczęło się za jej plecami gadanie) zdecydowały że skoro Wiki jest taka cwana że śmie zapraszać gościa do SWOJEGO domu (gościa którego nie akceptuje rodzina) to rodzina się od niej odsunie, to są dokładnie te słowa, wypowiadane z nienawiścią, a starsza Pani potakiwała z zadowoleniem. To miała być kara za decydowanie o własnym życiu, własnym domu i własnych pieniądzach, podszyta strachem że spadek przepadnie. Plan został wdrożony w życie, i cała rodzina zaczęła milczeć, na święta nikt nie wysłał smsa z życzeniami, nawet syn Pani Magdy, Pan Przemek (dom był remontowany pod kątem jego przyszłej pracy za grube pieniądze, Przemek zrezygnował, Wiki została z rachunkami i zmienionym konstrukcyjnie domem. Czy Przemek chociaż podziękował? a jak myślicie? jasne że nie. Jemu jak i innym członkom familii się NALEŻY) który ostatnio przyjechał z dzieckiem pokazać się rzekomo babci, a tak naprawdę bogatej cioci chorej na serce (jak to wspaniale brzmi, bogata ciocia chora na serce, nieprawdaż?) Spisek ten miał w założeniu złamać Wiki, miał sprawić że stanie w pozycji proszącej, błagającej o powrót rodziny, i wtedy zadowolona rodzina postawi swoje warunki, na pewno także finansowe. Oni doskonale wiedzieli że Wiki jako osoba samotna, lubi rodzinne życie, a dla Pani Magdy rodzina to cel i jedyny sens istnienia. Uznała więc strategicznie, że jeśli zabrać rodzinę Wiki, ta się psychicznie załamie i zrobi co zechcą przebiegli manipulatorzy.

 

I wszystko być może by się udało, gdyby nie to że nagrałem tę rozmowę, i od początku było jasne dla nas co się dzieje. Szantażyści niedokładnie oszacowali też psychikę Wiki, którą uważali za naiwną, ale która w momencie krytycznym okazuje żelazną wręcz wolę, znacznie silniejszą niż ma Pani Magda. Wiki ma taką osobowość, jest zbyt ufna gdy da komuś mandat zaufania, ale to ogólnie bardzo silna osobowość, znacznie silniejsza chociażby od mojej. Na tamtym etapie rodzina Wiki była dla mnie miła, udawała, jak przystało na porządnych ludzi, jedynie Pani Magdzie przy obiedzie się wyrwało że jestem gruby. Na nagraniu słychać jednakże przykre słowa o mojej nadwadze, stanie posiadania, zamożności i inne poziomki na torcie, że się tak kulinarnie wyrażę. No i oczywiście nieszczęsne wyciąganie moich prywatnych informacji, ale o tym pisałem już nie raz, i jak się to zakończyło. Co ciekawe, Pan Marek, delikatnie mówiąc, prawnie czysty całkiem nie jest. Oj nie. I aż mnie korci nazwać go inaczej, np. na literę „z”. Ale przemilczmy to i nie odkrywajmy kart, uznajmy że to moje przeczucie. Przecież w końcu ja nie mam takich znajomości jak Michał, żeby sprawdzać takie rzeczy.


Od jakiegoś czasu Pani Magda, zapewne widząc że jej strategia się nie udała i przyniosła opłakane skutki (brak możliwości „pożyczania” pieniędzy, korzystania z bardzo drogich usług Wiki przez lata całkowicie za darmo, nadzieja na duży majątek) stawia na jednanie się, namawia do tego starszą Panią udając przyjaźń i troskę o nią. Przyjeżdża z Panem Markiem do domu, w którym jest bardzo ale to bardzo niemile widziana, a przynosi to efekt odwrotny od zamierzonego. Taka osoba wzbudza najpierw żałość, potem nienawiść, szczególnie gdy się pamięta jej słowa do starszej Pani, pełne pogardy i nienawiści do Wiki, której tyle zawdzięcza. Ludzie tutaj którzy ją kojarzą, są wręcz zszokowani jej brakiem godności, po czymś takim (a nagranie uruchamialiśmy z Wiki przy wszystkich jej znajomych na komputerze) żeby się tu pchać. Hańbą jest zachowanie Pana Marka, akceptującego poczynania żony do własnej siostry. Hańba, wstyd, brak honoru. W takiej sytuacji wali się pięścią w stół, i nie pozwala żonie, obcej osobie, na niszczenie własnej rodziny. Ale żeby tak zrobić, trzeba nosić spodnie. Albo podobnie jak małżonka, chcieć nieszczęścia chorej siostry która nie raz i nie dwa pomagała w życiu.

 

– wielokrotne wzywanie policji do Wiki, które mogło być w efekcie końcem jej życia (silny stres) albo zniszczenia opinii w środowisku. Jak trzeba było pieniędzy, prosiłeś Panie Marek, jak się skończyła kasa zapomogowo pożyczkowa i zaczęły problemy – policja. Tyle jest warte bycia dla Pana miłym, wy rozumiecie tylko jak się wami gardzi i trzyma krótko, pokazuje że społecznie jesteście na dnie, dokładnie jak to robi Pan Adam. Dał wam coś? nigdy. I w życiu by wam do głowy nie strzeliło obrażać się na niego, obgadywać go, planować żałosne spiski w jego własnym domu, o wzywaniu policji nawet nie śmiem myśleć. To jest samo życie, nie bądź dla nikogo za dobry, bo Cię zje. I to właśnie był najgorszy błąd Wiki że wam pomagała, błąd który ją kosztował zdrowie. No cóż, chciała być miła, taka po prostu jest. I za bardzo chciała żeby wam było dobrze w życiu, skoro ona ze zdrowiem i matką szczęścia nie miała. Żeby Anetka studia zrobiła, żeby się w życiu ustawiła, żeby Przemuś miał gdzie pracować, popchnęła gdzie trzeba Michałka, żeby nie szedł na kardio gdzie by nie wytrzymał stresu, tylko w bardziej relaksującą specjalizację. No i wszyscy żeście pięknie się jej odpłacili. Wniosek z tego jest prosty, jesteście wszyscy osobami bez sumienia. Oczywiście, macie wytłumaczenie, to przecież ja jestem winny, nie wy. To ja was zmusiłem do spiskowania, to ja wam nie pozwoliłem na wysłanie życzeń na święta, to ja was zmusiłem do wzywania policji, to ja nadstawiłem rękę żeby tacą w nią uderzyła starsza Pani (i byłem na tyle bezczelny żeby zrobić z tego sprawę sądową) to ja zmusiłem Pana Adama do grożenia Wiki. Problem w tym że FAKTY są jakie są – zdrada, kłamstwo, niewdzięczność.


Przyjeżdżanie bez zapowiedzi pomijam, taki brak fasonu i kultury to mały pikuś w porównaniu do nasyłania policji. Czy to takie trudne wysłać smsa że przyjeżdżamy? to jest dom Wiki, i ona nie ma obowiązku np. wam otworzyć bo może jej nie być w domu. Ma do tego prawo, bo to ona opłaca swój dom a nie wy, i to ona tę żałosną, rozpadającą się ruderę doprowadziła do normalnego, pięknego stanu. To nie ma nic wspólnego z waszym domem. Wasz dom is dead, takie jest życie – czas zniszczy wszystko jeśli nie inwestuje się w to pieniędzy. A tych wy nie mieliście, a drugi chętny do wyremontowanego domu nigdy by w niego nie włożył ani grosza. On chce tylko brać.


—————————————————————————————————————–


Grzechy Pana Adama. O, to już większy kaliber. Armata niemalże.


– grożenie złożeniem sprawy prokuraturze (Że Wiki się źle opiekuje matką)

– grożenie więzieniem (za rzekomy brak opieki nad matką)

– spiskowanie by ubezwłasnowolnić Wiki, zamknąć ją w psychuszce i zabrać majątek „dla jej dobra”.

– namawianie unieruchomionej matki, by ta kupowała gazetę, i umawiała się z adwokatem (i zapłaciła mu z emerytury) który zwróci Panu Adamowi majątek.

– obiecanie matce że jeśli przejdzie na wcześniejszą emeryturę, będzie ją wspomagał finansowo. Oczywiście nic z tego, wspomagać musiała Wiki.

– obiecanie Wiki 100 euro miesięcznie na pomoc dla matki. Oczywiście kolejne kłamstwo, mało tego, za te 100 euro chciał zrzeczenia sie majątku wartego grubo ponad milion euro na jego rzecz.


– mówienie Wiki że powinna płacić Panu Adamowi za korzystanie z domu (nie, to nie żart, on tak naprawdę powiedział). Przypomnę – dom był ruiną. Wiki dobudowała część domu, wyremontowała niemal wszystko. Gdyby nie jej pieniądze, dom trzeba by sprzedać, i za uzyskane pieniądze, starsza Pani miałaby niewielkie mieszkanko, w którym żyłaby w biedzie, a nie w luksusie jaki zapewniła jej córka. A skoro remont domu i życie z terroryzującą osobą jest taką wspaniałą okazją, mógł Pan zostać i skorzystać z tej „okazji”. To nie jest wasz dom, to jest dom Wiki. Jeśli tego nie rozumiecie, to spytajcie kogokolwiek, wytłumaczy wam tak proste sprawy.


– kłamstwa o rzekomej pomocy finansowej dla Wiki. Na szczęście nikt kto zna Pana Adama, w te brednie nie wierzy. I owszem, kupić sobie ciuchy za 1000 ojro, jakąś elektronikę za kilka tysięcy ojro, luksusowe audi, skoczyć na ultra wypasioną wycieczkę do Chin, i wysłać pocztówkę półprzytomnej mamie w szpitalu, czemu nie? dla chorej, unieruchomionej matki 100 euro już nie ma. Znający Adama Pan powiedział, że być może Pan Adam by dał te pieniądze, ale małżonka namówiła go żeby nie dawał, to wtedy zyskają cały majątek. Szatańska logika! działka stracona, ponieważ ona była kupiona z pieniędzy Wiki. Starsza Pani innych nie miała, gdyż jej emerytura nie pokrywała nawet w 20% jej realnych wydatków. To działka Wiki a nie wasza i to nie ulega żadnej wątpliwości. Chyba nie uważacie że za grożenie więzieniem dostaniecie prezent? Wiki jest chora na serce, nie na głowę.

 

– mówienie z pogardą o Polskich lekarzach którzy się opieprzają, i gloryfikowanie niemieckiej solidności lekarskiej. Coś Panu powiem Panie Adamie. Pieprzysz Pan jak potłuczony. Lekarz w Niemczech ma ściśle ustaloną pracę (godziny i specjalizacja) gdyż przemęczony lekarz robi błędy, za które słono płacą firmy ubezpieczeniowe, więc te ubezpieczają tylko tych co pracują mało. Dość dokładnie mi to wytłumaczył czytelnik, który jako lekarz pracuje całkiem niedaleko od Pana. W Polsce lekarz pracuje nie dość że znacznie więcej od Pana, na znacznie gorszym sprzęcie i w warunkach niemalże średniowiecznych, to jeszcze zamiast się zajmować ściśle jedną rzeczą, zajmuje dwudziestoma innymi. I to wszystko za znacznie mniejsze pieniądze. Dla Pana jest to frajer, dla mnie to jest znacznie bardziej doświadczony lekarz. W warunkach wojennych czy super silnego stresu (wojna, klęska żywiołowa, masowe wypadki) pękłbyś Pan jak przegniła brukselka, płacząc i mamrocząc o ojro. Polski lekarz byłby bardziej skuteczny. Pan mógł zostawić matkę z córką, obiecać gruszki na wierzbie, a niektórzy mają honor i zostają ogarnąć rodzinę, albo wyjeżdzają ale o tę rodzinę dbają. Pan honoru nigdy nie miał.


Moja ciocia która jest od Pana znacznie starsza, ma trzy specjalizacje i opiekuje się swoją matką czyli moją babcią. Jest ekspertem w swojej dziedzinie, chociażby występuje w telewizji zagranicą jako powszechnie szanowany autorytet medyczny. Pan jedynie gdzie występuje to popisy chamstwa i bezczelności przed swoją rodziną, która z uwielbieniem wpatruje się w Pana, człowieka sukcesu, z Niemiec. Nie mam racji? mówienie pełnym wyższości tonem, w którym często pobrzmiewa gniew i zdenerwowanie, jeśli ktoś śmie mieć inne zdanie niż Pan, brak tolerancji dla innego zdania, przerywanie gdy mówią inni, ciągły i nieustający, monotonny potok słów, co drugie słowo to euro i podatki. Tak się zachowuje człowiek na bardzo wysokiej pozycji, a Pan jej nie ma, tylko o niej marzy. Moja ciocia chociażby, życzliwa, skromna, pełna pokory, a osiągnięciami i uznanym szacunkiem w świecie lekarskim mogłaby obdzielić takich kilku lekarzy jak Pan. Może i dla rodziny jest Pan bożyszczem, ale wobec Wiki, czy chociażby kilku moich czytelników lekarzy, także z Niemiec, jest Pan śmiesznym, nadmuchanym balonem. Jest Pan na pewno dobry w swojej ścisłej specjalizacji, ale są znacznie lepsi, pełni skromności. Dawanie rad polskim lekarzom w kwestii leczenia matki, było szczytem arogancji i głupoty.


Nazbierało się Panie Adamie, oj nazbierało. Będzie czym palić w kotle całe lata.


Dlaczego o tym piszę? otóż niedługo do starszej Pani, przyjeżdza „wycieczka”. Będzie Pan Adam z małżonką, Panią Grażyną, oraz Pan Marek z szanowną małżonką, Panią Magdą, a może jeszcze kogoś zabiorą, sam Bóg tego nie wie co wymyślą. I oni myślą, że Wiki, osoba po trzech zawałach będzie sama. To rodzi we mnie podejrzenia, że nie tylko o odwiedziny chodzi. Będzie też próba rozmowy, godzenia się albo kłócenia, załatwiania spraw. I bardzo się boję, że pięć osób bez sumienia, bo żeby wyprawiać takie rzeczy trzeba naprawdę nie mieć sumienia, może zaszkodzić Wiki. Tak właśnie jakiś czas temu siedzieliśmy ze znajomymi Wiki, i rozmawialiśmy o tym. Pewien Pan powiedział, z czym się zgadzam, że do rozmów z Wiki o „otrzeźwienie” (czyli oddanie spadku rodzinie a nie obcej osobie) przystąpi Pani Grażyna, pozornie nie zamieszana w konflikt. Jestem podobnej myśli, i obawiam się że właśnie tak może być. Pięć osób łasych na pieniądze, kontra kobieta po trzech zawałach. Wynik takiego spotkania wydaje się być przesądzony, Wiki może po prostu tego nie wytrzymać nerwowo. Dlatego będę tam ja, a pod telefonem kilka osób znajomych.


Ja mam mocne serducho, nie umrę od stresu. Zresztą chyba nikt kto ma rozum, nie będzie mnie próbował atakować, bo chyba już wiadomo że ja nie z tych co nadstawiają drugi policzek? ano właśnie. Wiki prawdopodobnie w domu nie będzie, zalecam jej to, dla jej zdrowia. Starsza Pani widząc obok siebie synów, nabiera niezwykłej siły i energii, a także dziwnej nienawiści do córki.


                               Pamięta Pan, Panie Marku? ja tak.

 

Pamięta Pan Panie Marku jak Pan przyjechał montować antenę, Wiki nie chciała by Pan niszczył ściany JEJ DOMU, a Pan się śmiał podając jej telefon żeby dzwoniła na policję? a pamięta Pan jak zrozpaczonej kobiecie po trzech zawałach śmiał się Pan w oczy, a Starsza Pani złapała ją za twarz pazurami z nienawiścią, ściskając z całej siły twarz kobiecie która całe życie ciężko harowała na was wszystkich? widział Pan to doskonale, bo kazał się Pan uspokoić mamie. Potem Pan policji skłamał jak przytoczyłem ten fakt. Powiem Panu, że niewiele Pana dzieliło w tamtej chwili od naprawdę mocnych doznań, płynących z receptorów bólu. Aż mgłę miałem w oczach, policzki poprzygryzałem. Jednak opanowałem się, ze względu na całokształt sytuacji, bo u mnie raz puszczony mechanizm nie wiedzieć czemu, się nie zatrzymuje co bardzo komplikuje sytuację. Ale pamiętam, Pan pamięta i Bóg pamięta. Bóg wybacza, a ja z tym poniekąd mam mocne problemy, chociaż pracuję nad tym. Żartuję oczywiście z tymi aluzjami że poczekam na odpowiednią chwilę, i wam odpłacę za niszczenie przez wypasione, zdrowe byki mojej chorej przyjaciółki, wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia. Taki czarny humor mnie się trzyma.


Gdzie ta ciągle powtarzana mantra Pana Marka że „wyrucham” Wiki tak że zostanie nawet bez gaci? gdzie teksty Pana Adama że nie da 100 euro bo je przetraci na kochanka? ludzie, co wy wymyślacie, przecież ja jeżdzę seicento, rocznik 2000, gdzie ja komu zabieram pieniądze? o samochodzie marzę dwa lata, nie stać mnie na niego, nie jest tajemnicą że praktycznie jestem inwalidą. Jakim więc cudem chapię pieniądze od Wiki, i nie mam nawet samochodu dobrego? przecież Wiki stać żeby mi kupić nowy samochód z salonu. Więc? coś sobie na pewno wymyślicie, wytłumaczycie, żeby wyszło że wy ci dobrzy a ja ten zły. To wy zaatakowaliście oszczerstwami, kłamstwami, oszukiwaliście, knuliście śmieszne spiski. Nie wyszło, Bogu dzięki. Kobieta pod 60 tkę ma was słuchać, macie sterować jej życiem? bo jak nie zrobi tego co chcecie, to się obrazicie? a kto wy w ogóle jesteście że dajecie sobie takie prawo? nie umiecie własnego życia sobie sami ustawić, a bierzecie się do cudzego?


Ja jestem w stanie wiele zrozumieć, naprawdę. Sprawę z Michałem i Anetką odpuściłem, chociaż z nagraniami (przyznanie przez Marka do wydobycia przez Michała i Anetę informacji niejawnych) wiele bym zdziałał, dlatego że facet jest ciężko chory, i nie mam do niego winy, też bym tak zrobił i sprawdził kto się „kręci” koło bogatej cioci. O Anecie nic nie powiem, bo szkoda słów, mam nadzieję jedynie że trafi w życiu na kogoś, kto będzie wobec niej taki jak ona wobec swojej cioci, która tyle jej pomogła. Ale takie knucie, odgradzanie rodziny od ciężko chorej kobiety, jak tak można zrobić? jak można było wzywać policję? Wiki i znajomi stąd, są zdania że plan wymyślił Pan Adam, a Pan Marek wykonał, zawsze tak się dzieje. Mądry zawsze manipuluje głu… przepraszam, mniej mądrzejszymi. Tylko jaki on mądry w sumie?na warunki niemieckie, aż tak wiele finansowo nie osiągnął.

 

Szczególnie smutne dla mnie, było bycie świadkiem jak starsza Pani nalega na synów żeby odpoczywali po pracy, zachęca do urlopu, zabawy. Nigdy przenigdy, Wiki tego nie usłyszała. Praca od 4 czy 5 rano do 21, i wrzaski niezadowolenia. Myślę że plan był taki, że Wiki ma dużo pracować i zarabiać, umrzeć młodo i wszystko zostawić Markowi i Adamowi. Wtedy starsza Pani odczuwałaby pełnię szczęścia razem z ukochanymi synami plus Anetką, która miała dużą chrapkę na dom. Mocna teoria, wręcz szalona, przecież przysłowie mówi że wszystkie matki kochają swoje dzieci a przysłowia są mądrością narodów… ale potwierdza ją jeden fakt. Gdy starsza Pani dowiedziała się kto dostanie spadek, i że zacznie się nią opiekować, ku wielkiemu zdziwieniu mojemu i Wiki… zaczęła dbać o jej zdrowie. Nalegała na badania, i uwaga! na odpoczynek. Pierwszy raz w życiu chciała by Wiki odpoczywała. Dlaczego więc nie chciała odpoczynku wcześniej? kobieta po trzech zawałach śpi wykończona, i starsza Pani wściekła dzwoni żeby zeszła do pracy, do której wcale nie musiała schodzić. I tak całe życie. Przychodzi ktoś do domu? chodziła za nim, Wiki nie mogła nigdy zostać sama. Prosiła, błagała, nic z tego. Starsza Pani nie pozwalała Wiki spotykać się z przyjaciółmi w domu. Jeśli byli, nie odstępowała ich na krok. I co zrobić? poprosić? zagrozić? nic z tego. Starsza Pani zdominowała życie Wiki całkowicie i absolutnie. A więc Wiki miała nie mieć broń Boże związku (bo majątek przepadnie) ani żyć za długo, żeby zostawić coś dla ukochanych synków którzy też przecież się starzeją.


Dowodem miażdżącym, koronnym, jest to że matka zawsze dziecko nakłania do odpoczynku gdy widzi że jest zmęczone. To nic innego jak matczyna miłość, uczucia macierzyńskie, która matka chce żeby jej dziecko cierpiało? Starsza Pani tylko gnała do pracy Wiki. Zawsze niezadowolona, zawsze zła. Uśmiech? troska? tylko dla synów. Matka nie znająca litości dla zapracowanego dziecka… sama tymczasem całe dnie leżała, oglądała telewizję, w luksusie o jakim miliony ludzi w Polsce może tylko marzyć. A ta sprawa z grzybami? Wiki ma zapalenie płuc, leży pod kroplówką w domu, silna gorączka. Starsza Pani chce jechać na grzyby, a że Wiki ciężko chora? nie interesuje ją to. Awantura, obrażanie się miesiącami. Może nawet umrzeć, grzyby są ważniejsze. Czy tak postępuje kochająca matka? nie, tak postępuje wróg. Czy któryś z was, zmuszał by podłączone do kroplówki dziecko chore na zapalenie płuc, by was wiozło do lasu, na wiele godzin zbierania grzybów? odpowiedź jest oczywista. Nie każda matka kocha swoje dziecko, niektóre matki swoje dziecko nienawidzą, chociaż nigdy się do tego nie przyznają. Ale o prawdziwych intencjach człowieka mówią jego czyny, nie puste słowa i deklaracje. Wiedzieliście o tym, ale to ignorowaliście, tak było wygodniej, udawać że się nie widzi katowanego człowieka. Myślicie że wasze sumienie jest czyste? nie jest. Jeśli jest jakaś sprawiedliwość po śmierci, a wierzę że jest, dostaniecie sprawiedliwą odpłatę. Taaak, już widzę te ironiczne, szydercze uśmieszki. Do czasu.

 

Pan Adam napomina mamę cały czas, że odezwie się do Wiki i zostanie na noc w domu, jeśli ta go… przeprosi. Tak drodzy Państwo, to nie żart. Pan Adam żąda przeprosin. W pierwszej chwili jak starsza Pani prosiła o to Wiki, to ta się skuliła ze śmiechu. Starsza Pani była oburzona, ale i ja się śmiałem. Jeśli Wiki nie przeprosi, Pan Adam zatrzyma się w hotelu na dwa dni, a nie będzie spał w domu. Straszna groźba!  chyba się pochlastam!


Tak więc moi kochani, jeśli macie jakieś nadzieje na dogadanie się, godzenie, to nic z tego. Jesteście tu wpuszczani tylko dlatego, że macie prawo wejść do matki. I to nie ja tak zrobiłem, tylko wy sami swoimi spiskami i haniebnym zachowaniem. Miejcie winę do siebie, chociaż wszyscy doskonale wiemy że winą obarczycie mnie, za „opętanie” Wiki. Zawsze musi być jakiś kozioł ofiarny czyjejś podłości. Co do prawnika, i robienia z Wiki wariatki. O to się już zatroszczyliśmy, kompletnie bez szans, nawet gdyby starsza Pani twierdziła że Wiki pije i bije. Między innymi dlatego była moja sprawa sądowa, która ucina wszelkie próby na samym wejściu. Są też inne dowody, mówiące że starsza Pani jest dobrze traktowana w domu, i sama złamała kość, bo i pewnie o to by mnie podejrzewano. Dowody nie do podważenia, tak na wszelki wypadek.


A teraz najlepsze. W poniedziałek starsza Pani poinformowała Wiki, z triumfem, że Pan Adam przywiezie jej prosto z Niemiec… proszek do prania uniwersalny. A co, ma facet gest. Przedtem dał Pani do opieki nad starszą Panią 10 euro, teraz przywiezie proszek do prania Polaczkom… przecież jak powszechnie wiadomo, polaczki piorą w tarze piaskiem ze strumienia. To niech sobie popiorą w proszku z niemiec. Tzn z Chin, ale niemiecki, kupiony w niemieckim lidlu. Wiki oszaleje z zazdrości jak zobaczy taki proszek. Musi Pan koniecznie go przypilnować, bo Wiki pewnie będzie chciała ukraść trochę, i sobie coś w nim wyprać.


Pan Adam powiedział mamie, że nie będzie w domu gdzie ja, ponieważ wszędzie są podsłuchy i czułby się jak na esbecji. Oczywiście że są podsłuchy, gdyby nie one Wiki nie wiedziałaby o co wam naprawdę chodzi, nie znała by waszej prawdziwej twarzy. A ja pewnie bym trafił do pierdla, chociażby po tym jak starsza Pani chciała wmówić policjantowi że ją pobiłem, pokazując rękę w którą ugryzł ją pies. Jakby mnie tam za bicie staruszki chłopaki robili z dupy jesień średniowiecza pod celą, wy byście w poczuciu zadowolenia dzielili skórę na niedźwiedziu. Te podsłuchy mi uratowały dupę, a także Wiki. Nie da się już jej prawnie w żaden sposób zaatakować, w ŻADEN, nawet używając do tego starszej Pani. A i można się ofensywnie obronić, jeśli przyjdzie Pani Magdzie do głowy kolejny pomysł, z gatunku tych „genialnych”, po których rodzina latami nie może dojść do siebie.

Do zobaczenia.

 

25 thoughts on “Wiki cz.4 „Götterdämmerung”

  1. to sie w palicy niemieści

    to wszystko naprawde się dzieje?????

    to sie w palicy niemieści

    to masakra jest jakaś

    Wiki powinna kazać im sie odpierdzielić od jej pieniędzy bo są JEJ!!!
    a jak są Jej to jest święte i nawet jak pójdą w spadku na obcego franka czy morcina reszta rodziny nie ma nic do gadania bo to są Jej pieniądze.

  2. Oczywiście, moja ocena jest subiektywna i inaczej być nie może. Jednak pewne fakty są obiektywne, a są nimi wzywanie policji, groźby, i to że chora na zapalenie płuc kobieta, była zmuszana wrzaskami i obrażaniem się do wyjazdu na grzyby. Są także nagrania, one nie kłamią, jest sąd który uznał że starsza Pani jest niespełna rozumu, rozkazując córce że ma wyrzucić natychmiast ze swojego domu gościa. Faktem także jest to, że jeżdzę seicento, co kasuje wszelkie podejrzenia o „chapanie” pieniędzy i ten motyw przyjaźni. Akurat na aucie mi zależy, ze względu na brak bezpieczeństwa w seicento.

    Przyznam że Pana Adama mam gdzieś, znam gorszych od niego. Niemniej znając jego charakterystykę psychologiczną (sam z moich felietonów jak pisałeś, wiele się dowiedziałeś o mnie, a przecież ja mam więcej danych i też coś niecoś w tej kwestii umiem) wiem że może być starcie z Wiki. I ten wpis jest po to, żeby gdy go przeczytają mieli świadomość że cokolwiek planują, nic to nie da.

    Taki cel mi przyświecał, brzydzę się w sumie tego co napisałem. Nie chcę się tym zajmować, nie chcę myśleć o tych ludziach, życze im wszystkiego najlepszego (byle z dala ode mnie) ale Wiki jest moją przyjaciółką, i nie chcę żeby dostała zawału w zetknięciu z tymi ludźmi.

    Ja taki po prostu jestem, że jak mi ktoś pomoże to mu pamiętam. Jestem od lat na zdrowotnym i społecznym dnie, Wiki i nie tylko ona, pomogli mi w wielu płaszczyznach życia. Gdyby nie pomoc ludzi, źle by ze mną było, bardzo źle. A Wiki jest osobą która jest lojalna, dobra z natury. Kiedyś, dawno temu, mój kolega miał duże problemy. Prosił mnie o pomoc, więc mimo tego że się strasznie bałem, wziąłem kij bejsbolowy i poszliśmy. Potem jeszcze chodziłem po ludziach i prosiłem o pomoc, żeby mu nie zrobili krzywdy. I kolega przetrwał, a jak ja miałem problemy to zapomniał zupełnie o mnie. Stąd płynie ważna dla mnie nauka, że człowiek lojalny to człowiek lojalny, a kurwa kurwą zostanie zawsze. I warto pomagać osobom lojalnym, honorowym, wspierać się choćby nie wiem co, za każdą cenę. Żeby zapanowało, że się tak dowcipnie wyrażę, prawo i sprawiedliwość. Dla ludzi których cenię, zrobię naprawdę wszystko.

    A co o tym myśli Wiki? Wiki myśli pozytywnie.

  3. Pan Adam RULEZ!!!!!!
    Jeśli to wszystko prawda to Pan Adam razem ze swoim proszkiem (który to spowodował że o mało co nie zszedłem z tego świata ze śmiechu) powinien otrzymać miedzy galaktyczny tytuł „Kutwy wszechświata” 😉

  4. Niestety, niektórym ciężko uwierzyć w takie historie rodzinne ale, że mają miejsce to fakt.
    Wiem po sobie. Samotna starsza osoba umiera, zostawia mieszkanie, nie ma dzieci ani bezpośrednich spadkobierców, rozpoczyna się postępowanie spadkowe, dalsza rodzina upomina się o spadek, w sumie 5 stron. No i zaczyna się jatka. Te 5 stron to dzieci i wnuki brata zmarłej. Mnie nie ma w tej piątce. Sprawa toczy się prawie rok, w międzyczasie moja matka posiadająca klucze do mieszkania jako jedyna, wynosi wszystko z mieszkania, sprzęty, kasę, biżuterię, co lepsze meble, nawet glazurę z łazienki pozrywali..Odnajduję testament. Był u mojej matki. Wyprowadzając się parę lat temu z domu nie zabrałem go. Wszystko zapisane na mnie, a sprawa sądowa dobiega już końca. Nie chciała oddać, mimo, że nie należał do niej. Musiałem powiedzieć, że się z nią podzielę (skłamałem). Szybko wniosek do sądu, jeszcze zdążyłem. Na rozprawie wszyscy w szoku, wściekłość miesza się z rozpaczą, że taka kasa przelatuje koło nosa a już niektórzy lecieli za granicę kupowali auta itp. Oczywiście podważyli testament, że sfałszowałem, no to kolejne pół roku, biegły stwierdza, że prawdziwy. Dostaję spadek w całości, zaczynają się telefony, prośby o podzielenie się, groźby, zastraszanie sprawą w sądzie kolejną i innymi bzdurami. Jakoś dziwnie się zjednoczyli po tych wszystkich kłótniach. Nikt nic nie dostał. Rodzina mnie znienawidza(oprócz babci i cioci chrzestnej), matka, brat wyparli się mnie. Mogłem założyć sprawę o kradzież matce ale odpuściłem, stwierdziłem, że to co obiecałem sama sobie wyniosła wcześniej. Bratu zawsze pomagałem, wysyłałem kasę na studnia, na warunki, na bilet do UK jak jechał do pracy, pożyczki których nigdy nie oddał. Dostałem w zamian wyzwiska od najgorszych i że „nie jesteś moim bratem”. Smutne ale prawdziwe. A może dobrze, że się tak skończyło?
    Bratu wybaczyłem, on mi chyba też, ale widujemy się już tylko na fejsbuku 🙂
    Mógłbym opowiadanie napisać o tym co się działo:) a tak tylko w skrócie 🙂
    pzdr.

  5. Z jednej strony nie chce mi się wierzyć w to wszystko..zapalenie płuc kroplówka i matka wyciąga ją z domu na grzyby? :0 z drugiej strony kiedyś nie wiem czy pamiętasz,ale wpłaciłam ci tysiaka,potem coś się mi popsuło straciłam pracę..z szacunkiem i taką życzliwością i zrozumieniem mi wszystko zwróciłeś,do tej pory czuję się jak kompletna kretynka.ale wiem że jesteś naprawdę uczciwym człowiekiem aż do przesady bym powiedziała.dlatego ci wierzę i jestem tym bardziej przerażona,bo będę miała niedługo do załatwiania sprawy związane ze spadkiem 😥 moja ciocia jest bardzo bogata,i zabiera jedzenie na uroczystościach,rzadko się myje żeby nie używać mydła nie spuszcza wody po sobie bo to kosztuje.takie skąpstwo to choroba psychiczna.Pozdrawiam ❗

  6. Czysta prawda 🙂 kurde, wieźć parę kg proszku z Niemiec autem, szaleństwo. Nawet przed chwilą gadałęm z tatą i próbowaliśmy obliczyć koszty, i wyszło że trochę dopłaci, taniej tu kupić 10kg proszku niż w Niemczech i wieźć to tyle setek kilometrów. No ale tamten ma niemiecką naklejkę 🙂

  7. Współczuję, Twoja historia jest przerażająca i gorsza od tej z Wiki. Dobrze że zachowałeś bystry umysł. Co do brata, to ciśnie mi się pewne słowo na język, ale zaniecham. Przynajmniej teraz wiesz, że jeśli się pomaga stale, to robi sobie wroga bo ten chce więcej i więcej. Swoją drogą pół roku biegły grafolog ustalał czy test nie został sfałszowany? zgroza. To powinno trwać góra tydzień.

    Można na Twoją sytuację spojrzeć że źle się stało. Ale jako „duchowiak” powinieneś zadać sobie pytanie – jak dużo nauczyłem się na tej sytuacji? o ile jestem mądrzejszy?

  8. Gdyby matka miała głowę na karku, oddałaby Ci testament i przecież byś jej na pewno dał więcej niż te 20%, nie mylę się? coś okropnego.

  9. Hej Kasia, pąmiętam, spoko nic się nie stało, czuj się wyśmienicie 🙂 ja mam ogólnie małe potrzeby, jedzenie to najtańsze jem z biedronki, często jestem u znajomych więc wtedy jem trochę lepiej, jakoś tak się złożyło że ciuch jest i to dobry, do kina (byłem parę razy ostatnio) czy teatru nie chodzę, praktycznie latami siedzę w zamknięciu, zrezygnowałem ze wszystkich zdobyczy cywilizacji, i jakoś się do tego przyzwyczaiłem już.

    Co do spadku – nie ufaj rodzinie, wszystko rób z prawnikiem. Zresztą chyba wiesz już jak to moze być, najpierw uśmieszki, poklepywanie po plecach, a potem chapanie.

    Buźka.

  10. Tak, myślę, że tak. Gdyby miała tę głowę na karku, uczciwość, gdyby nie było alkoholizmu, szantażu, ciągłego wyciągania kasy.

  11. Dzięki, ja współczuję bardzo Wiki, wyobrażam sobie przez co przechodzi, tym bardziej, że to tyle trwa i nie widać końca. Dobrze, że ma Ciebie. Pozdrawiam ją ciepło jeśli to czyta 🙂

    Co do brata, zgadza się-chciał więcej i więcej,na zasadzie: „albo dasz albo przez Ciebie nie skończę studiów, nie znajdę pracy itp”, wypominał mi, że jeżdżę na wakacje raz w roku, że mam 11 letnie auto.

    No może nie pół roku sprawdzał ten testament grafolog, ale 2-3 miesiące, potem czekanie na ostatnie rozprawy i tak to zeszło z pół roku..
    Sąd nakazał na ostatniej rozprawie wszystkim stronom, oprócz mnie, pokryć koszty sądowe, więc dodatkowo rodzinka była zła, że nie dość, że nic nie dostaną to muszą zapłacić, oczywiście nalegali, że to ja mam to zapłacić i jeszcze pokryć ich koszty dojazdu 😉 fajnie nie?

    Ja też mam takiego kogoś kto pomógł mi w tej sytuacji, sprawy urzędowe, prawne, wsparcie w trudnych chwilach, pokazanie jak powinny wyglądać relacje rodzinne, jak kocha matka i rodzeństwo, sam nie dał bym rady w chwilach szantażu emocjonalnego, wcale nie byłem wtedy taki bystry. Nic ta osoba ode mnie nie chciała i nie chce, jest szczęśliwa, że mi się udało.
    A ja tego nie zapomnę.

  12. No to faktycznie, dla brata burżuj jesteś z 11 letnim autem, jak ja 🙂

    Z tym dawaniem, jak już się nauczyłem na błędach, jest tak że jak dajesz, to ządaj często jakichś przysług. Bo jeśli dajesz z myślą że kiedyś tam on Ci odda, a facet wywiera na Ciebie presję, to na pewno nie odda. Przyzwyczaił się do dostawania kasy, uznał że to Twój obowiązek. Ty z drugiej strony uległeś jego manipulacji, brat udawał ofiarę. Każdy manipuluje jak umie.

    Powiem Ci, że to co opisujesz daje mi pewien taki obraz Twojej rodziny. Na pewno jesteś DDA, to pewne na bank. Po drugie, pamiętaj że masz w podświadomości katolickie wierzenia, a te oznaczają że wierzysz iż czyjeś cierpienie możesz odkupić swoim cierpieniem. Właśnie czytam Hellingera, bardzo powoli bo pisze jak dla mnie ciężko… ale to geniusz.

    I Ty możesz o tym nie wiedzieć, ale Twoja podświadomość może uznać że jeśli rodzina teraz cierpi (bo nie ma pieniędzy) a Ty masz dobrze (bo masz pieniądze i od niej uciekłeś) to trzeba to wyrównać, więc sprawi Ci cierpienie. To trochę ciężki temat, ale wiem po sobie że prawdziwy i jeśli szczerze wejrzysz w siebie też to zauważysz. Np. taki mechanizm że jak mamusia cierpi (bo nie ma na ciuch czy alkohol) to Ty bierzesz to na siebie, chcesz wyrównać. Dzieci często także uważają że są winne cierpienia mamusi, więc żeby to wyrównać, postanawiają że będą cierpieć.

    Te magiczne myślenie mówi, że cierpieniem można odkupić czyjeś cierpienie. Ale co to da? będzie dwóch cierpiących. A człowiek cierpiący jest pełen złości na nie – cierpiących, pełen żalu, poczucia krzywdy, jedna wielka rana. Gdyby wszyscy tak myśleli, mielibyśmy piekło na ziemi, i ktoś pragnąc ulgi rozpieprzyłby to wszystko atomówkami.

    Jeśli uznasz że miałeś chorą na alko matkę, musisz uświadomić sobie że cierpieniem nic nie wskórasz, nic nie wyrównasz. Tylko i wyłącznie prowadząc pełne sukcesów życie, pełne szczęscia i duchowej wiedzy (czyli znalezienie w sobie radości, a nie szukanie jej na zewnątrz) możesz sprawić że wszystko wyrównasz. Ofiara Twojej rodziny nie pójdzie wtedy na marne.

    Cieżko mi o tym pisać bo to jakby nie mój sztandarowy temat którym się zajmuję, dlatego polecam Ci kupno Hellingera, i pójście na kurs ustawień rodzinnych. Moja przyjaciółka je kiedyś robiła chyba, więc jeśli masz pieniądze i chęci, to skontaktuj się z nią [url]http://www.agnieszkajurko.pl/[/url]

    Ja ze swojej strony ją polecam jako bardzo uczciwą osobę, więc śmiało możesz skorzystać z jej oferty z mojego polecenia, może i coś taniej by było.

    A ode mnie, niestety – z tego co ja wiem, to podśw. często robi tak z ludźmi z DDA – najpierw ich zakochuje (widzi osobę którą doskonale „widzi” że ma w sobie coś destrukcyjnego) uruchamia w Twoim ciele hormony zakochania, więc czujesz jakby wirował świat, euforia i objawy silnego zakochania. Jak poczujesz że masz stabilizację, że życie jest ok, podśw. ma program wyrównania że musisz cierpieć latami jak mamusia. I wtedy uruchamiają się programy które sprawiają że człowiek latami wyje do księżyca, i w sumie niewiele da się wtedy zrobić.

    Ja właśnie miałem taką historię, po prostu wyłem i chodziłem po ścianach, nic nie działało, żadne afirmacje, medytacje, w tamtym czasie bardzo mi pomagało jak Agnieszka (z linku) do mnie dzwoniła i mogłem się wygadać.

    Stąd jakby moje delikatne popychanie Ciebie do tego, byś zajął się sprawą konkretnie, póki możesz. Gdy następuje uruchamianie programu zniszczenia i cierpienia, wtedy pomóc jest bardzo ciężko. Ja bym nie umiał, myślę że są tacy co umieją, ale jest ich niewielu. Warto zaatakować uśpioną sprawę, zanim się przebudzi bestia 🙂

    Uff ale się napisałem 🙂 pozdro 🙂

  13. Przeczytałem komcia i jeszcze jedno. Nawet jeśli Twoja rodzina to ateiści czy agnostycy, to te wyobrażenia chrześcijańskie (czyli im ktoś bardziej pokorny i mniejszy tym większy i inne podobne temu śmieszne sprawy) są w podświadomości. No chyba że jest wierząca aktywnie rodzina Żydowska, wtedy ma inne wierzenia w podświadomości silnie zainstalowane.

  14. Rodzina katolicka, średnio praktykująca.

    Dzięki za porady, myślałem już wcześniej o jakiejś terapii DDA, całkiem możliwe, że się zdecyduję.
    No rzeczywiście, jak się dłużej zastanowię nad sobą, to coś mam takiego zaprogramowanego w głowie, że muszę cierpieć „żeby było sprawiedliwie”. Zacznę inaczej myśleć, spróbuję afirmacji, pierwsza będzie taka:

    Mistrz pisze:
    „Jeśli uznasz że miałeś chorą na alko matkę, musisz uświadomić sobie że
    cierpieniem nic nie wskórasz, nic nie wyrównasz. Tylko i wyłącznie prowadząc
    pełne sukcesów życie, pełne szczęscia i duchowej wiedzy (czyli znalezienie w
    sobie radości, a nie szukanie jej na zewnątrz) możesz sprawić że wszystko
    wyrównasz. Ofiara Twojej rodziny nie pójdzie wtedy na marne.”

    i już mi jakoś lepiej 🙂
    pzdr

  15. Niestety, taka afirmacja nie zadziała. Ja polecam tylko afirmację na samoocenę i absolutnie żadnych innych, oraz skorzystanie z ustawień rodzinnych Hellingera, poczytaj go najpierw żeby wiedzieć w ogóle o co chodzi w temacie, zdziwisz się na pewno 🙂

    Pamiętaj także że masz w sobie bombę zegarową. Na pewno wybuchnie, nie wiadomo tylko kiedy.

    Możesz także teraz, w trakcie czytania komcia, spróbować powiedzieć z przekonaniem „oddaję wszystko co nie moje rodzicom i moim przodkom” to moje życie.

    Polecam Ci także poczytanie Andrzeja bo on opisał własny sposób na podstawie Hellingera, bardzo ciekawy i dający efekty [url]http://swiatducha.wordpress.com/[/url]

  16. Ważne – jeśli chcesz (jesteś tu anonimowy) napisz mi dokładnie co czułeś wypowiadając słowa o oddaniu rodzicom och przekonań, losu i myśli na Twój temat.

    Ja czuję silny opór 🙂

  17. tak z początku bunt, opór, 100 głosów w głowie.

    ale po którymś razie z kolei..jakby lekka ulga, spokój, a może to tylko sugestia..
    bo fajnego chilloutu słucham własnie.
    ehh, zgłodniałem od tych afirmacji

    Za Hellingerem się rozejrzę.

  18. To nie sugestia, to ulga. Ale trzeba powtarzać, zwracać co nie nasza z szacunkiem rodzinie. Ich życie, ich los, ich karma – nie moja.

  19. Mistrzu, dlaczego mgłą tajemnicy zasłaniasz kwestię osoby, na rzecz której Wiki rozporządziła w testamencie swoim majątkiem?
    Co niektórzy gotowi jeszcze pomyśleć, że tą osobą jesteś Ty.

    Czy Wiki nie miała nic przeciwko opisywaniu krępującej sytuacji rodzinnej?
    Przypuszczam, że Wiki jest znaną i szanowaną osobą w swoim mieście i środowisku.

    Ujawnienie na łamach poczytnego bloga osobistych kwestii z jej życia może w jakiś sposób narazić na szwank jej dobre imię.

  20. Czytelniku z IP 212.160.173.2

    Zasłaniam mgłą tajemnicy także mój adres domowy, telefony, to czym jeszcze się zajmuję w sieci, a czego nie wie prawie nikt, i masę innych rzeczy. Dlaczego? ponieważ jako autor strony mam do tego prawo a także chęć i – możliwości. Skorzystam z tego prawa także teraz, nie odpowiadając na Twoje pytania.

    Ale Ty odpowiedz na moje, 19 sierpnia napisałeś:

    „Po raz kolejny zapytam Mistrza o coś zupełnie nie związanego z felietonem.

    Jakie były konsekwencje incydentu pod bankomatem, podczas którego próbowano zagarnąć wypłaconą przez Ciebie gotówkę w wysokości 1500 ?

    Proszę rozważ też następującą możliwość.
    W sytuacji gdy nowym felietonie nawiązujesz do jakiejś sytuacji z przeszłości, o której już kiedyś pisałeś we wcześniejszym felietonie, warto byłoby wstawiać link odsyłający do tego dawnego wpisu.”

    I proszę po raz kolejny (brak reakcji na moje o to prośby) o napisanie o co Ci w tym wpisie chodziło?

  21. Jak dla mnie w całej tej historii za mało jest Wiki. Jest za to jakaś niezrozumiała dla mnie Twoja rozgrywka z tym lekarzem z Niemiec. Wydaje mi się, że uświadomiłeś Wiki już w wystarczający sposób obłudę rodziny i teraz niech ona podejmuje decyzje. Jej życie, jej wybór. A teraz nawiąże do pierwszego zdania. Te kilka artykułów to ocena tamtej rodziny – Twoja ocena. A ja dalej nie wiem co myśli o tym Wiki. . .

Skomentuj Mistrz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top