Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Mistrz na drzewie.

Mistrz na drzewie.

 

Dziś wlazłem na drzewo. Mam taką linę (widoczna na zdjęciu w ostatnim felietonie) i ćwiczę na niej ręce. Dziś odezwał się we mnie zew dżungli, i postanowiłem wejść na drzewo. Zawsze lubiłem się wspinać. Niestety, sama sympatia nie wystarczy. Raz że jestem podziębiony od kilku dni (i osłabiony) dwa że przy mocnym wysiłku siada mi lewa dłoń (kontuzjowana) i wreszcie trzy ważę nieco więcej niż przeciętny alpinista. Ważę 100kg, wielki brzuch, potężne uda, drugie (i niemowlę trzeciego) podgardle, i idę przez życie jak nosorożec, czysty seksapil. 10 tysięcy lat temu byłbym jak dzisiaj David Beckham, ikoną stylu i dobrego smaku. Nie urodziłem się niestety wtedy kiedy trzeba.

 

Wszedłem jak stałem, nowe dzinsy, dobry wyjściowy ciuch. Na wysokości pięciu metrów nadepnąłem na szalik (mocno zawinięty na szyi) i nie mogłem się podnieść, było niebezpiecznie, prawie spadłem. W końcu jakoś wspiąłem się tam gdzie chciałem, kosztem roztartego kolana, uświnionego ciucha, i potwornego pieczenia w klatce piersiowej. Jak drzewo zaczęło się ruszać na boki, niczego więcej nie pragnąłem niż być na dole. Jednak zejść już nie mogłem, to jak z kobietami, jeden ruch za daleko, i już się nie wymigasz… podobnie było i tutaj. Zszedłem więc po linie, dobrze że miałem rękawiczki gospodarcze. Bałem się że nie wytrzyma lewa dłoń i gruchnę tłustym zadem 7 metrów niżej, ale udało się. Miałem ze sobą aparat, i będąc na drzewie robiłem sobie słit focie, z dzióbkiem. Wyszły… lepiej nie mówić. A może wstawię sobie na fejsika?

 

A teraz dwie sprawy. Jutro obrazkowy horoskop na 2012 rok, jutro jeśli uda mi się go skończyć. Mam też trzy książki, i chciałbym wspólnie z Danielem zrobic konkurs. I tenże Daniel zaproponował żeby czytelnicy opowiedzieli, tzn opisali, jakieś swoje fantastyczne zdarzenie któe było dziwne, zmieniło ich. Autorzy najlepszych opracować oprócz publikacji dostaną moją książkę z autografem jakiej zechce treści. Jedną dostanie mój czytelnik, drugą czytelnik Daniela, a trzecią jeszcze postanowimy. Jak widzicie taki konkurs? będą chętni do opowiadania?

 

Ale mi się marzy kia rio w kombi…

 

 

22 thoughts on “Mistrz na drzewie.

  1. Chyba masz chłopie problem z Ego 🙂 :-), że ćwiczysz i spinasz się po drzewach w wyjściowych chuciach a na dodatek zabierasz aparat i robisz sobie foty zdobywcy. Trochę się pośmiałem.
    A teraz z innej beczki. Jestem zaskoczony, że do tej pory nikt nie zapytał jaką książkę Hellingera kupiłeś. Czyżby nikogo to nie interesowało co czytasz???

  2. Staszeq, napisałeś, że Marek „spinał się po drzewach w wyjściowych chuciach”. Możesz powiedzieć, co miałeś na myśli? Jeśli ciuchy to szkoda, spodobało mi się to, niesamowita przenośnia 🙂

  3. Staszku, Kia Rio nienawidzą wszyscy mechanicy – tylko okresowe wymiany, i nic więcej. Nie do zdarcia, jak hyundai i daewoo. Kia rio kombi 1500, wstawiłbym subwoofer, 6 głośników, radyjko, wyciszyłbym matami, i nie ma mocnych 🙂

    Nazywają Rio nornicą, ryjkiem, fajne auto, sam zobacz. W wersji 1300 nie do zdarcia, ekonomiczna, 82 kuce więc go pogonisz, a w razie potrzeby przewieziesz cały kurnik 🙂

  4. Zawsze lubiłem wspinanie się. A teraz kolana trzeszczą, lewe nieaktywne, dłoń urażona, spastyczne oskrzela, ledwo dycham, i czasem chcę po prostu zapomnieć że jestem inwalida, i zaszaleć. Lubię to, mocne emocje, potworny wysiłek (na ręku utrzymać prawie 100kg przez chwilę) i strach który sprawia, że bardziej doceniam stacjonarną egzystencję 🙂

    Kupiłem tę książkę [url]http://www.empik.com/milosc-ducha-czym-jest-i-jak-osiaga-spelnienie-hellinger-bert,prod57957082,ksiazka-p[/url]

    Czytam ją powoli, jest naprawdę kurewsko ciężko napisana. Hellinger jest geniuszem, ale pisać łatwo i konsekwentnie po prostu nie umie, być może w innych książkach pisze lepiej, nie czytałem więc nie wiem, ale w tej jest naprawdę wszystko trudne do zrozumienia. Moja znajoma w ogóle zrezygnowała z lektury, nie dała rady. Wyłuskuję jej więc lżejsze fragmenty, i trochę już łapię.

    A ludzie nie pytają, bo zamiast pisać tu pisza na meila, czego nienawidzę.

  5. Nie, ale lubię wejść na drzewo i posiedzieć sobie tam 🙂 Czasami z bratem śpiewam tam „Czy kocha mnie moja Alocha” 😆 Na wysokie nie, bo się boję wysokości, tracę czucie w nogach ze strachu i nie mogę iść ani z powrotem ani dalej do góry 😆

  6. Nie, no czasami schodzę, a co mi tam. Trzeba przecież rozejrzeć się po świecie, jakieś jabłko do kuszenia przygotować, chociaż ostatnio czytałam, że Ewa jednak nie jabłkiem Adama kusiła 😆 A, to najwyżej szarlotkę upiekę, niech się jabłko nie marnuje 😆

  7. Kiedyś zrobiłem w swoim samochodzie zestaw na kilku porządnych głośnikach – i wydawało mi się super do kiedy nie usłyszałem instalacji na przednim dwudrożnym zestawie wysokiej klasy.
    Od tamtej pory obowiązkowo wygłuszam drzwi matami, bardzo dobre głośniki 165mm zamontowane na panelach mdf, wzmacniacz i skrzynia zamknięta (nie mylić tubą bo ta jest dobra do umcy-umcy-umcy 🙂 na głośniku basowym JL Audio. Jaki jest efekt? Wtedy jakiś czas po zamontowaniu całości byłem u kuzyna, który lansował się peugeotem cabrio z dobrym systemem audio. Najpierw było słychać umcy – umcy o potem dopiero ukazywał się jego samochód :lol:. No i kiedy wsiedliśmy do mojego samochodu i puściłem muzę szczęka mu opadła z wrażenia. Oczywiście chodziło o jakość muzyki. Dlatego uważam, że zamiast wydawać kasę na kilka średniej jakości głośników lepiej kupić porządny zestaw przedni dwudrożny.
    ………………………………………..
    Proszę, nie porównuj Hundaia do Daewoo.

  8. Czyli masz zestaw 2+1? jaki był tego koszt?

    Ja w ogóle następny samochód, jaki by nie był, wygłuszę matami bodajże izolacyjnymi, relatywnie niski koszt i działa. Bałbym się jednak rozkręcać auto wszędzie żeby to wepchać, chyba zacisnę zęby i oddam do warsztatu. Teraz chciałem seicento wygłuszyć, ale jak sobie pomyślałem ze musiałbym fotel wyjmować i deskę z przodu to mi odeszła ochota.

    Porównałem w sensie awarii, wiadomo, jeśli chodzi o ekskluzywność to hyundai lepszy, ale nowy, bo te sprzed 10 lat w czym się różnią od lacetti? 🙂

  9. mam dla ciebie pracę jest to infratna posada „gospodarza domu” sprzątasz rano klatki, zamiatasz liscie, odgarniasz snieg, sprzatasz w smietniku, za to dostajesz 800 zl praca w wawrze, pomieszczenie „gospodarza” ma kibel inclusive to co bierzesz sie do roboty?
    [url]http://warszawa.gumtree.pl/c-Praca-sprzatanie-pomoc-domowa-SPRZ-TANIE-RoZNE-OBIEKTY-W0QQAdIdZ328642974[/url]

  10. Dego PO-650, ja kupowałem za ok 1000zł.
    Nie wygłuszam wnętrza samochodu tylko wyklejam drzwi przednie matami bitumicznymi tak aby stworzyć dla głośnika komorę zamkniętą. Dużo mógłbym pisać o tym :). Z mojego doświadczenia wynika, że dużo lepiej grają przeciętne głośniki w wytłumionych drzwiach niż nawet bardzo dobre w nieprzygotowanych.
    …………………………………
    Jeden lubi blondynki, inny brunetki:). Ja wolę samochód trochę starszy, a dobrej marki.

  11. No wiesz..? dwa lata temu jeszcze tak? załsugujesz na coś lepszego,weź sobie dotację z Unii, otworz sklep intenetowy, cokolwiek, co nie wymaga dużego wysiłku.. ten komentarz z tą praca to był nieprzyjemny żart? weź to skasuj.
    Oburzona jestem.

  12. Ale jaja :D. teraz zauważyłem że zamiast ciuchach napisałem chuciach. To z pewnością freudowska pomyłka. Niestety o czyje chucie chodziło – nie wiem, może Marka może moje. Ostatnio seksu mam jakby mniej więc może coś wychodzi ze mnie 8)

  13. O właśnie, maty bitumiczne, tym chłopaki na forum radzili wyciszać samochód. Racja z wygłuszeniem głośnika, ale liczy się jeszcze wyciszenie ogólne samochodu. W seicento nawet super sprzęt nic nie da, bo ok. setki jest głośno jak w czołgu 🙂

Dodaj komentarz

Top