Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Poradnik: prowadzenie bloga

Poradnik: prowadzenie bloga

 

 

 

 

 

Rady na temat blogowania które przeczytasz, pochodzą od osoby która wiele lat zajmuje się tym tematem, i odniosła w nim pewne sukcesy. Z tego felietonu dowiesz się tego, na zrozumienie czego poświęciłem lata ciężkiej, ale także satysfakcjonującej pracy. Najpierw będzie negatywna strona medalu, a później pozytywna, ponieważ mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a jak kończy, a ja kończę zawsze z uśmiechem; na ustach i dowcipnie. Ucz się więc na moich błędach, byś mógł je omijać. Miłej lektury.

 

                                      Pisać czy nie pisać?

 

Każdemu czytelnikowi który mnie o to zapyta, polecam pisanie bloga. Po pierwsze, dla sprawdzenia się; czy posiadam dobre pióro? czy umiem napisać coś z jajcem dla czytelnika co wzbudzi w nim pewne emocje, a mi da satysfakcję? po drugie, pisanie bloga pełni rolę autoterapeutyczną; można wyrzucić z siebie pewne emocje, a widząc je na migającym ekranie, nabrać do nich pewnego dystansu, odpowiednio się do nich ustosunkować. Po trzecie, dzięki pisaniu powstają pewne możliwości zarobkowania, i wreszcie po czwarte – popularność smakuje jak pyszny sok ze słodkiej, świeżej pomarańczy.

 

Na początek polecam bloga na onecie. Jest beznadziejny, ale daje największe możliwości zdobycia popularności, którą można potem wykorzystać już na swoim własnym miejscu w internecie. Gdy zakładasz blog na własnej stronie, skąd weźmiesz czytelników? na onecie system który żeruje na Twojej twórczości reklamami, daje Ci znacznie większą szansę na zdobycie czytelników. Gdy będziesz posiadać stałe grono ludzi którzy lubią u Ciebie przebywać, pójdą za Tobą w nowe miejsce, dokładnie tak jak było w moim przypadku; ludzie przeszli z księgi sukcesów na ecoego. Tak więc zakładamy pocztę, bloga, wypełniamy kwestionariusze, wymyślamy chwytliwą nazwę, potwierdzamy, i oto mamy swój pierwszy blog. Zostaliśmy blogerami i możemy zdobywać sieć.

 

                                      Zaczynamy

 

Pisać trzeba w temacie który coś w nas porusza. Nigdy na tematy, które uważasz że trzeba poruszać by zdobyć popularność. Jeśli jakiś temat Cię w środku emocjonuje, pisząc o nim wkładasz w niego coś więcej niż tylko słowa; pasję, emocje, czasami także duszę i serce. To po prostu czuć, z ekranu emanuje jakaś energetyczność, magnetyzm który bezlitośnie wysysa z czytelnika czas spędzony na Twoim blogu.

 

To co jest bardzo istotne, to czytelność bloga. Tło niech będzie jasne, najlepiej białe chociaż możesz poeksperymentować z różnymi jasnymi kolorami. Sławek i Azazel o których będzie później mowa, robili poważne błędy nie wiedząc nawet o tym. Sławek pisał białymi literami na czarnym tle, co potwornie męczyło oczy. Jak to Sławek, oczywiście twierdził że jest wręcz przeciwnie, ale można zapytać się okulisty, czy znaleźć opinię fachowca w sieci; taki układ kolorów najbardziej obciąża oczy. Najlepszy układ dla oczu to białe tło i czarne litery. Druga sprawa to pisanie dłuższych tekstów. Czy zauważyliście że robię spore odstępy w ich ciągu? to daje poczucie że wiesz gdzie jesteś, nie gubisz się, jest porządek i pewne poczucie przestrzeni, wolności. Azazel który uważam że w przeciwieństwie do Sławka miał bardzo dobre pióro, niszczył w ten sposób swoją pracę nie robiąc żadnych przerw. Cały tekst był pisany jednym ciągiem, i często człowiek czytający go, nie wiedział gdzie się znajduje, gubił się w dżungli liter i znaczeń.

 

Im bardziej jako czytelnik jesteś rozluźniony, tym przyjemniej i uważniej się czyta felieton. Dlatego też czasami warto umieszczać w ich treści, rozluźniające kawały i dowcipy. A żeby się nie okazało że jestem gołosłowny, to proszę bardzo mi tu teraz się rozluźnić:

W hotelu spotykają się dwie pary. Dla urozmaicenia życia erotycznego ustalają, że na najbliższą noc nastąpi zamiana partnerów. Na drugi dzień faceci spotykają się na śniadaniu:
– Mnie się nawet podobało.
– Mnie też. Ciekawe, czy dziewczyny przypadły sobie do gustu?

 
Nazwa bloga musi być chwytliwa, krótka, najlepiej składająca się z jednego, góra dwóch słów. Nie powinno być w niej żadnych kreseczek, kropek, nazwa musi być łatwa do zapamiętania i „wpadająca” w oko. Ja wymyśliłem księgę sukcesów na onecie, a aktualnie ecoego. Proste i łatwo się zapamiętuje. Olek za to nazwał swój blog „Brutal”, co jest krótkie, konkretne, łatwe do zapamiętania i w pewnym sensie nawet eleganckie. Nazwa nie może być wulgarna; z czasem gdy będą polecali Twoją stronę na fb, nk czy innych portalach, ludzie mogą się wstydzić  przyznać że czytają coś, co ma żenującą albo obrzydliwą nazwę. Do każdego tekstu, a także na stronę tytułową bloga nie szczędź obrazków. Jak mówi wschodnie przysłowie „jeden obraz jest więcej wart niż tysiąc słów”, nie bój się więc wstawiać zdjęć emanujących erotyzmem, większość ludzi je bardzo lubi. Na blog onetu jednak nie wstawisz zdjęcia nagiej kobiety czy mężczyzny, blog zostanie zablokowany na czas, kiedy masz zdjąć ten obrazek. Możesz wstawić zdjęcie sceny mordowania człowieka, ale nagich piersi pokazać Ci nie wolno, wiadomo: obraza moralności. Ja na swojej stronie, mogę wstawiać zdjęcia jakie tylko zechcę, oprócz oczywiście obrazków niezgodnych z prawem, czyli pedofilia i przemoc, albo zdjęcia uzyskane od osób, które nie zgodziły się na ujawnianie swojego wizerunku w sieci. Tu zarysowuje się wyraźna przewaga posiadania własnej strony nad blogiem, ma się odczucie znacznie większej wolności i poczucia bezpieczeństwa.

 

Pisząc teksty, zapisuj je zawsze w word czy open office tak, by były gotowe do publikacji. Pamiętaj że docelowo, nawet za kilka lat, będziesz się przenosić na „swoje”, a blog może zostać omylnie skasowany. Musisz mieć zawsze kilka kopii swoich tekstów, w tym jedną na poczcie, na wypadek awarii komputera. Wymyśl sobie swoje pseudo. Ja wybrałem dla jaj „Mistrz” i tak się właśnie przyjęło. Bardzo mnie śmieszy mój pseudonim, jest taki ironiczny, ale ludziom się podoba, mi się podoba, więc jest ok. A więc wymyśl sobie jakiś fajny nick, którym będziesz się podpisywać. Byle to nie było „Mroczny pogromca cipek”, czy „Ruchacz”.

 

Z czasem możesz pokusić się o wydanie Twoich tekstów jako e booka, w serwisie typu „Złote myśli”. By wydać książkę drukowaną, trzeba mieć albo niezwykły fart, albo świetnie pisać, albo jak ja to zrobiłem; mieć pieniądze od sponsora i wydać profesjonalną książkę w wydawnictwie. Niestety, e booki są momentalnie kopiowane a zarobek na nich należy tylko do nielicznych, zrezygnowałem z tego, chociaż już kilka lat temu mogłem tak wydawać; wydawnictwo zwykłe, z którego miałem ofertę, to tak skonstruowana umowa, że zawsze na tym stracisz. Zrezygnowałem. Książkę wreszcie wydałem sam, a kwestia uzyskania środków na nią będzie poruszona w dalszej części poradnika.

 

Jeśli Twoje felietony się spodobają, zacznie do Ciebie pisać sporo ludzi. Uniesienie z tego powodu jest bardzo iluzoryczne; Ci ludzie piszą przeważnie tylko jeden raz. Potem znajdują inne blogi, i piszą już do nich zapominając o Tobie. Każde polecenie bloga na onecie, na głównej stronie czy też w miejscu w które wchodzisz po wylogowaniu się z onetowej poczty, to co najmniej kilkanaście tysięcy wejść. Byłem tak polecany z kilkadziesiąt razy, więc mam jakiś materiał porównawczy. Niektórzy ludzie się o coś pytają, inni Ci piszą jaki jesteś beznadziejny, jeszcze inni, jeśli Twoje poglądy są takie same jak ich, gratulują, jakżeby inaczej, mądrości. Do takich opinii nie można się przywiązywać, pojawiają się i znikają, jak dym z ogniska w chłodny poranek. Na takich sygnałach od czytelnika, nie można nic budować; one nic nie znaczą.

 

                                      Spaczone osobowości

 

Gdy Twój blog zacznie być popularny (na onecie będzie to pierwsza dziesiątka w której byłem cały czas, przeważnie na trzecim, czwartym miejscu bez poleceń, a z poleceniami na drugim i rzadko pierwszym, niemal zawsze okupowanym przez Korwina Mikke, chyba że ten gdzieś wyjechał to wtedy jakiś bloger tam wskakiwał) pojawią się osoby, nazywane potocznie trolami. Są to ludzie którym przyjemność sprawia dokuczanie Ci na wszelkie możliwe sposoby. Po latach praktyki doszedłem do identycznego wniosku co słynny bloger Kominek, którego bardzo cenię za inteligencję i dobre pióro – takie osoby należy bezwzględnie kasować. Wcześniej tego nie rozumiałem, ale do czasu. Nie ma możliwości rozmowy, przekonywania, gdyż przeciwnik ma tylko jeden cel, sprawić Ci przykrość, a także pośrednie cele takie jak opanowanie bloga. Gdy w komentarzach pojawia się burdel, normalni ludzie chcący porozmawiać po prostu uciekają. Zostajesz wtedy Ty, najwierniejsi czytelnicy (jeśli masz szczęście i ich posiadasz) oraz przeważnie jeden czy dwóch prowokatorów którzy Ci ubliżają. Brak reakcji i kasowanie, gdy już wiesz że ktoś ma wobec Ciebie niecne zamiary, to jedyna sensowna reakcja. Zwłaszcza wtedy gdy zaczynasz być oskarżany o nazizm i faszyzm, że na Twoim blogu nie ma demokracji.

 

                                      Oświecona dyktatura demokratyczna

 

Demokracja na blogu to najgorsza możliwa sytuacja, która z czasem zrobi Ci Polskę na blogu; brudną, porozkradaną, pełną nędzy i cwaniaczków żerujących na innych. Na blogu ma być oświecona dyktatura demokratyczna, oznaczająca że słuchasz ludzi, ale i tak robisz jak zechcesz. Ty decydujesz, Ty rządzisz, i starasz się być prawym i sprawiedliwym (co nie zawsze się udaje). Chcesz mieć miło i sympatycznie? musisz regularnie odwszawiać i dezynfekować swoją wirtualną przestrzeń, inaczej się po prostu nie da. Niektórzy ludzie żyją niszczeniem i sprawianiem innym bólu, przykrości. Nie zadziała na nich żadne słowo ani prośba czy groźba; Ci ludzie skojarzyli sobie że gdy kogoś obrzucą umiejętnie błotem, czują się przyjemniej, lepiej, mają więcej energii. Więc tak robią, niemal instynktownie i nie wiedząc dlaczego. Każde wchodzenie w kontakt z taką destrukcyjną osobą, sprawia że tracisz nerwy, zdrowie. To się po prostu nie opłaca ani Tobie, a na pewno Twoim czytelnikom. To jak z chuliganami i prostakami; dopóki nie przypieprzysz komuś po mordzie, ale tak porządnie, będzie się czepiał. Z prostakiem w życiu trzeba po prostacku; z hamskim człowiekiem który Cię atakuje jako anonimowy, wygrasz tylko ignorowaniem go. Każda reakcja na jego prowokacje, to jego przyjemność. Jemu właśnie o to chodzi żebyś się zdenerwował. Na poziomie psychicznym on się doładowuje, rozkoszuje, Ty tracisz nerwy. Na poziomie energetycznym, on z Ciebie wysysa energię, jest to zjawisko nazywane wampiryzmem emocjonalnym. Pamiętaj: Twoja każda emocjonalna reakcja, to Twoja przegrana. Twoje nerwy to przyjemność „wampira”, niekiedy bezzębnego i łysawego, który poluje na swoją dawkę przyjemności w swoim ciężkim, stresującym życiu. Sam wampir używa nonsensownych argumentów, gdyż nie one są ważne; liczy się tylko to, na ile jego słowa wzbudzą w Tobie negatywne emocje. A sam wampir zawsze się w jakiś sposób tłumaczy. Niemniej słowa są nieistotne, chodzi tu o wydrenowanie Cię z energii. Wampira zadaniem jest Ci ją odebrać, Twoim natomiast żyć tak, by jej nie oddawać.

 

                                     Wróg zewnętrzny

 

Jak pamiętają moi starsi czytelnicy, gdy mój blog na onecie zaczął być bardzo popularny, i przegonił w rankingu blog blogera Sławka, tenże postanowił mnie zaatakować. Zaczęło się całkiem normalnie, od czepiania się o rzeczy, których sensu nie rozumiałem i nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Nie było argumentów, a wyciąganie rzeczy które pisałem w zupełnie innym kontekście, czyli zaczął się atak. Najpierw z takim człowiekiem się walczy ze śmiechem na ustach, ot, kolejny frustrat jakich wielu, co zauważyli niemal wszyscy. Jednak z czasem z twarzy znikł mi uśmiech. Dzień w dzień, szczególnie w nocy Sławek używając innych nicków, wklejał np. kilkadziesiąt, czasami sto komentarzy tej samej treści. W każdym było mniej więcej to samo, że mnie zniszczy, że w końcu przestanę warować przy komputerze, że zamknę bloga i szereg innych, ubliżających określeń kierowanych do mnie. I tak dzień w dzień, przy jednoczesnych zapewnieniach że on sam jest szczęśliwym człowiekiem sukcesu który ma rodzinę i świetnie zarabia. To było niewiarygodne; człowiek miesza Cię z błotem w okropny sposób, a później żali się że go atakujesz, wspomina jaki jest szczęśliwy i jak wielki sukces życiowy osiągnął, a na koniec serdecznie pozdrawia. To było dla mnie niespotykane, nowinka psychologiczna. Wiele widziałem, ale czegoś takiego jeszcze nigdy. Czułem się niemalże jak uparty badacz, który odkrywa w dżungli nowy gatunek żabki. Problem jednak tkwił w tym, że ta żabka tryska obficie jadem.

 

Normalną reakcją na taki atak jest duży stres. Wchodzisz rano na pocztę, i widzisz kilkadziesiąt meili o nowym komentarzu. I tak miesiącami. Każdy kasujesz, ale i przeczytasz, część zostanie w Tobie, w Twojej pamięci, że jesteś nikim, nieudacznikiem, sraluszkiem, że już po Tobie. Blog onetu ma tę wadę, że możesz kasować komentarze, ale nie możesz banować po IP użytkownika, co może trwale go zastopować. Można w ogóle wyłączyć komentarze, albo wprowadzić komentarze tylko dla zalogowanych, ale wtedy spadnie liczba odwiedzajacych blog, krępuje się w nim lekkość wypowiedzi. Jeśli więc chcesz mieć sprawny i przyjemny dla odbiorców blog, nie możesz tego zrobić; wpisy troli trzeba kasować, często godzinami. Większość zrezygnuje po jakimś czasie, gdy widzą że nie mogą narobić szkód, szukają łatwiejszej ofiary. Ale są i tacy jak Sławek, którzy cechują się ponadprzeciętnym uporem.

 

O Sławku pisałem już niejeden raz. W tym felietonie poruszyłem delikatnie jego temat, byście mieli świadomość, że z niektórymi ludźmi nie wygracie w żaden sposób. Są anonimowi (do pewnego czasu; gdy wyszły jego dane i zdjęcia, Sławek sam je umieścił u siebie na blogu) i niezwykle uparci. Jeśli ja mogę się z kimś kłócić tydzień i mam tego dość, to Sławek potrafi latami wklejać ten sam tekst. Latami! Prosisz, grozisz, śmiejesz się, nic nie działa. W tym sensie Sławek jest wyjątkowym człowiekiem sukcesu. Potrafi poświęcić kilka lat swojego życia na człowieka, którego uważa za mniej niż zero. Ja w życiu znam przyjemniejsze sposoby spędzania czasu niż obrzucanie się błotem, gdzie całymi dniami, tygodniami i miesiącami piszemy sobie że jesteśmy tacy i owacy, więc w takiej potyczce muszę pierwszy zrejterować, przegrać. Nie poświęcę kilku lat życia na osobę, którą uważam za prowokatora, bo dla mnie ktoś inwestujący swój cały wolny czas w atakowanie innych, jest właśnie spaczoną osobowością. Moją odpowiedzią na codzienny spam z którym nie byłem w stanie sobie dać rady, była ucieczka na swoją własną stronę, czyli aktualną na której wszyscy jesteśmy. Joomla pozwala banować po IP, więc gdy Sławek się pojawił zbanowałem jego dwa IP (miał wtedy trzy więc już nie ryzykował blokady trzeciego) i pojawił się dawno niewidziany spokój. Odetchnąłem z niewypowiedzianą ulgą, do tej pory mam z nim święty spokój na swojej własnej stronie. Jest miejsce na normalną dyskusję, bez wyzwisk, obrażania, i stroszenia pawich piór. Swoje terytorium mam tylko dla siebie. To bardzo ważne, żeby wojnę prowadzić na cudzym terenie, a tam gdzie się przejawiamy, musi być spokój, kulturalna wymiana zdań; to daje siłę, odsuwa konflikt od czytelników, daje możliwość  wyciszenia się.

 

Oczywiście Sławek nie mógł tego tak zostawić, a więc śledził mnie i wyśledził, że próbowałem handlować trzema domenami za dziewięc złotych, który to biznes mi nie wyszedł, a ten fakt rozgłosił jako moją wielką porażkę. Później była moja obecność na pewnym forum, gdzie ja i kilkanaście Pań nie mogliśmy dojść w żaden sposób do porozumienia. Wtedy wszedł tam Sławek, i dalej mnie obrażał, a tam już nie mogłem go skasować. Zaczął tworzyć inne nicki i pod nimi zakładać o mnie obelżywe i szydercze tematy, a ja nic nie mogłem z tym zrobić. Widząc więc beznadziejność sytuacji, odszedłem. Bycie na forum gdzie walczyłem z kilkunastoma Paniami, wiele mnie nauczyło. Przede wszystkim tego, że ambicja zawsze źle się kończy. Chciałem wygrać, nie chciałem odchodzić wyszydzany (przeszukiwały moją stronę, wyjmując takie „perełki” jak to że skręcało mnie z bólu, albo że kupowałem adidasy w tesco za dwadzieścia złotych, czy że nie mam pracy i jestem biedny, co uważały za niezwykle śmieszne) więc tkwiłem w sytuacji która drenowała mnie emocjonalnie. Straciłem kilka miesięcy na przekrzykiwanie się i pyskówki z kobietami, które mnie nienawidziły. Teraz bym natychmiast się wycofał. Ale żeby to zrozumieć, trzeba przez to przejść i się sparzyć, trzeba poczuć jak własna ambicja i duma zagłusza zdrowy rozsądek. W sytuacjach gdzie nie masz szans, albo są małe, po prostu uciekasz. Nie udajesz bohatera, twardziela, tylko odchodzisz z linii ciosu. W świecie zwierząt gdzie nie istnieje zjawisko dumy czy ambicji, tygrys ucieka przed walką gdzie może zostać poraniony. Nikt się tego nie wstydzi; sytuacja Cię przerasta? uciekasz. To jest właśnie mądrość. Do tego trzeba dojść na bazie wszelakich klęsk i niepowodzeń. Mistrzowie sztuk walki, którzy nie mają potrzeby udowadniać światu swojej siły, także uciekają i to zalecają swoim studentom. Ani tygrysa ani doświadczonego wojownika, nie nazwiesz chyba tchórzem? ja ich nazwę ludźmi mądrymi.

 

Wampiry emocjonalne, a takim na pewno jest Sławek, wyczuwają słabość u człowieka. Atakują tylko chorych, silniejszych unikają. Jak wiadomo, jestem inwalidą, nie pojadę więc do Częstochowy na uczelnię gdzie jest wykładowcą hotelarstwa i marketingu, żeby dać mu po pysku, aczkolwiek nie raz i nie dwa miałem taką ochotę. Sławek obsesyjnie przebywał także na blogu młodej prostytutki, obrażał ją, wyzywał, wyszydzał. Ta też mu nie dokopie, bo musi być anonimowa. Takich wrogów Sławka było kilka. Teraz wrogiem stał się Brutal, bo rozmawiając ze Sławkiem, zapisywał co on pisze i udowodnił mu kłamstwa. Brutal też mu nie dokuczy bo musi być anonimowy z racji tego czym zajmuje się w życiu. I nie ma mocnych, Sławek jest na razie nie do ruszenia, nawet przez prokuraturę która uznała że póki co ma za mało przesłanek do wszczęcia śledztwa. Taka sytuacja staje się też dobrym testem na wybaczanie. Czy wybaczyłem to Sławkowi? przykro mi to mówić, szczególnie że jestem człowiekiem który bardzo promuje wybaczanie, ale nie. Nie wybaczyłem, chociaż widzę bezsens tego uczucia. Za nim stoi pewna wizja jak miałem podejrzenie raka jelita grubego; mój dziadek go miał. Szykowałem się do kolonoskopii, i miałem świadomość że mogę obudzić się już po operacji. Mógł być rak, przebicie jelita, coś mogło się nie udać, po prostu się tego bałem (okazało się że nie było czego, zabieg wspominam z racji znieczulenia ogólnego jako wspaniały, a badanie pokazało że badany odcinek jest zdrowy) a wtedy Sławek bardzo brutalnie atakował. Nałożenie się tych stresów, a więc brak pracy, pieniędzy, fatalne zdrowie, i moje jedyne miejsce, blog, gdzie coś miałem własnego i się z tego cieszyłem że coś mi wreszcie w życiu wyszło, a było to codziennie zalewane wiadrami gnojówki, sprawiło że poczułem bezbrzeżną nienawiść do tego człowieka. Czego on ode mnie chce? dlaczego się tak na mnie uparł? poczucie bezradności i gniew, w końcu nienawiść będąca tego konsekwencją. Podkreślam że w tej całej wojnie między nami, to Sławek przyszedł do mnie, nie ja do niego. Ja do innych blogerów nie chodziłem, nie interesowało mnie to, a także nie chciałem się sugerować ich tematami które opisują. Sam przyszedł, z własnej woli, a zapis tych zdarzeń jest zapisany na moim starym blogu w artykule „Nagły atak blagiera”.

 

                                      Wybaczenie

 

Wybaczenie to wspaniała sprawa, ale na razie do tego nie dojrzałem; piszę to z pewnym smutkiem, wiedząc że możecie mi zarzucić promowanie wybaczania, kiedy sam tego nie umiem dokonać. W tym sensie pachnie to hipokryzją czego mam świadomość. Ale ja stawiam na szczerość wobec swoich czytelników, nigdy na niej nie straciłem, i wierzę że nie stracę. Gdybym miał taką możliwość, stłukłbym tego faceta na kwaśne jabłko. Takiej możliwości jednak nie mam, dzięki Bogu, bo przecież poszedłbym do więzienia. To nie jest facet z którym można załatwić honorowo sprawę, i albo się dogadać, albo wyjść na solo. To prowokator, a więc człowiek judzący, a w razie czego natychmiast piszący donos, skarżący się i ustawiający w roli ofiary. Sławek wielokrotnie pisał donosy, jest typem człowieka odważnego w sytuacjach gdzie wie że jest bezkarny, wobec osób w jakiś sposób upośledzonych. Podejrzewam że w swoim środowisku chowa swoją agresję i udaje miłego człowieka, gdyż szybko by został spacyfikowany. Internet i związana z nim bezkarność pozwala na zdjęcie maski, i pokazanie prawdziwej twarzy. Trzeba jednak dodać na korzyść Sławka, że także i on wiele mnie nauczył. Ta nauka to przede wszystkim uważanie na to, co się pisze, gdyż wszystko będzie wykorzystane przeciwko Tobie. Każdy błąd, każda porażka do której się przyznasz, będzie wielokrotnie wyszydzana, wyśmiewana. To trzeba zaakceptować, że wcześniej czy później się z tym spotkasz. Nie da się pisać latami, i nie popełnić żadnego błędu.

 

Sławek mimo ukrywania swojego życia prywatnego za wszelką cenę, też takie błędy popełnił. Czterdziestoletni doktor, wykładowca na uczelni w Częstochowie, kupując skodę fabię napisał że ma ona podwozie opla. Nie sprawdził, nie chciał wklepać kilku zdań w google że podwozie jest z vw polo, i zostało to wykorzystane przez (najprawdopodobniej) Baggiego, kolejnego śmiertelnego wroga Sławka, który założył o nim blog, wyśmiewający go w bardzo zabawny sposób, polecam www.wyluzowany.blog.onet.pl Chwalenie się pisaniem w Bluszczu, kiedy okazało się że zażartowali ze Sławka, i nie będzie tam felietonistą, też było jednym z takich potknięć, pragnienie popisania się przed czytelnikami i pokazania im swojej wielkości, przeważyło u Sławka nad zdrowym rozsądkiem. Takich błędów po prostu nie da się uniknąć, wcześniej czy później je popełnisz. Dlatego warto być uczciwym, z czasem każde kłamstwo zaplącze Ci się w nogach, i upadniesz. Ja byłem od początku w tym sensie na straconej pozycji. Ujawniłem to że nie mam pracy, że mam bolesną chorobę, co natychmiast było wykorzystywane w bardzo niesmaczny sposób. Zwijasz się z bólu w toalecie, trzymasz bieliznę w zębach żeby nie wrzeszczeć kiedy ból rozrywa Ci brzuch; potem idziesz na swój blog, i czytasz że jesteś nieudacznikiem i sraluszkiem. To nic miłego. Reasumując, nie wybaczyłem, ale mam świadomość że wiele mu zawdzięczam. Ciągła presja rozwija mnie, uczy mnie ciągle nowych rzeczy. I wy także powinniście być wdzięczni Sławkowi, ponieważ teraz na moich błędach i doświadczeniach, znając tę sytuację, możecie je ominąć. Jesteście sprytniejsi, cwańsi, upodabniacie się do biblijnego Dawida który pokonał silnego, tępego, i ufnego w swoje mięśnie Goliata. Sukcesem jest uodpornienie się na takich ludzi, ich krytyka ma po Tobie spływać. Walka nie ma sensu, jest tylko wyciąganiem z Ciebie energii. Tylko ignorowanie, i zrozumienie. Wampir w istocie jest bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Poszukiwanie ulgi od trawiącego ciągle cierpienia, poprzez obrażanie ludzi siedząc przed komputerem, to kiepski sposób na życie. Raz że uciekają Ci prawdziwe radości życia, dwa że wcześniej czy później, ktoś Cię za to skrzywdzi co robiłeś. Pobije, ośmieszy, czy skorzysta z szeregu innych możliwości. Ja czekałem dziesięć lat żeby brutalnie zemścić się na osobie która mi zrobiła krzywdę. Tak więc to wszystko jest do czasu. To wszystko trzeba zrozumieć, a słowa ranią nas tylko wtedy, gdy my dajemy na to zgodę. Negatywne emocje są we mnie silne. Ale dobrze że je przynajmniej widzę, obserwuję. To moje emocje, i moja wina że we mnie się pojawiają. Ale akceptuję to, że je w sobie mam, nie robię z tego problemu. Są? ok, niech będą.

 

                                      Wróg wewnętrzny

 

Kolejne zagrożenie, to internetowe przyjaźnie. Wiecie że kumplowałem się z Azazelem, facetem którego mylnie uznałem za swojego co najmniej kolegę. Były poufne rozmowy, ja mu się żaliłem na chorobę (wtedy miałem ciągłe ataki koszmarnego bólu) a on doradzał w zakresie ziołolecznictwa. Ponieważ wtedy jeszcze jakoś mogłęm się poruszać, prosiłem znajomych w necie o info w sprawie pracy. Dużo ludzi się odezwało, ale żadna praca, ze względu na moją chorobę i jej ograniczenia, nie mogła być dla mnie. Z żalem wspominam pracę polegającą na jeżdżeniu do Gdyni furgonetką z książkami na targi. Taka praca odpada, ale bardzo by mi pasowała, szczególnie że kocham morze i uwielbiam tam przebywać, a nie dość że miałbym taką możliwość, to jeszcze by mi za to płacono. Takich propozycji miałem kilka, wszystkie musiałem ze smutkiem odrzucić. I wtedy pojawił się Azazel z propozycją pracy, która idealnie mi pasowała. Wszystko to opisałem w: https://www.ecoego.pl/index.php?option=com_content&;view=article&id=683%3Aopis-konfliktu-z-azazelem&catid=38&Itemid=1

 

Azazel okazał się oszustem, niezwykle wyrachowanym. Długo biłem się z myślami czy ujawniać tę sprawę? pokazać że dałem się wystrychnąć na dudka? wstydziłem się to opisać, uważałem że uderzy to w mój wizerunek. Pierwsza moja decyzja była taka żeby tego nie ujawniać. Ale Azazel vel Tolek, rzucił mi dwie groźby. Jedna że jak ujawnię sprawę to Ci ludzie, podobno mocni, zrobią mi krzywdę. Druga była taka, że Sławek się ze mnie będzie śmiał. A ja na takie groźby zawsze odpowiadam atakiem, uległość byłaby pokazaniem że można mnie kilkoma słowami zastraszyć. I oczywiście sprawę opisałem. Ponieważ czytelnicy Tolka to byli przeważnie moi czytelnicy, wszyscy momentalnie go opuścili. To była zasługa tego, że zawsze byłem wobec ludzi uczciwy, wierzyli mi. I jeśli ja opisałem taką sprawę, to musiała być to prawda. Azazel więc nie miał wyjścia innego, jak odejść z blogosfery. Sławek oczywiście jego odejście przypisał sobie, co akurat było tak niewiarygodne że aż mnie i nie tylko mnie, autentycznie rozśmieszyło. I znowu, nauczyłem się ważnej rzeczy o manipulacji, i innych bardzo ciekawych sprawach. Ta wiedza jest dla mnie bezcenna, gdyż dzięki niej mogę uczyć ludzi jak unikać oszustwa. Cała moja wiedza, jest zbudowana na błędach i porażkach. Dlatego jest szanowana przez ludzi. Nie pochodzi z książek. Tu muszę dodać, że oszustwo Azazela było tak skonstruowane, że podejrzewam iż drugi raz także bym się dał oszukać. Teraz wiem że robienie jakichkolwiek interesów z ludźmi którzy nie chcą ujawnić swojego głosu, czy spotkać się realnie, jest bardzo ale to bardzo podejrzane. Azazel moim zdaniem, chociaż nie mam pewności, to była Pani którą kiedyś odrzuciłem gdyż poczułem że robi mnie w konia. Z kobietami moja intuicja jak widać działa, ale wystarczy kilka miesięcy rozmów, podanie się za faceta, i już natychmiast staje się stępiona. Ale to dobrze, teraz już bardziej wiem, na co zwracać baczną uwagę. Nie oszukujmy się – jeśli chcesz się nauczyć dobrze bić, musisz na ringu bokserskim dostać kilka razy wpierdol. Mądrość przeważnie rodzi się w bólach porodu. Nie zawsze tak jest, ale to najczęstszy scenariusz.

 

                                       Jesteś cudzą własnością

 

Jeśli osiągniesz popularność, ludzie chcą się z Tobą kumplować. Tu musisz bardzo uważać, niektórzy uznają Cię w Twojej głowie za swoją własność. Masz wtedy „obowiązek” siedzieć na gg, meilu czy skype, i rozmawiać z nimi. Jak nie możesz albo nie chcesz, następuje atak, wzbudzanie wyrzutów sumienia, czy bluzgi albo zaproszenia na solo. Przerabiałem to masę razy. Kolejny rodzaj ludzi to gadacze i zwierzacze. Mają Cię w dupie, chcą się komuś wygadać, wyżalić. Najpierw da Ci to pewną satysfakcję; oto ludzie Cię szanują, proszą o radę, traktują jak powiernika sekretów, terapeutę, jesteś kimś. Z czasem dostrzegasz że Ty dajesz znacznie więcej niż oni. Że gdy oni się wygadają, „spuszczą” ciśnienie emocjonalne, odchodzą. Wypróżnili się w Ciebie, i po sprawie. Oni lekko idą do swoich spraw, Ty zostajesz z ich problemami, jest Ci ciężko, często czujesz się wypruty z energii. Dostrzegasz wtedy że posłużyłeś jako darmowa toaleta. Za dwie godziny ględzenia o swoich problemach, u psychoterapeuty zapłacili by co najmniej pięćset złotych. Tu mieli za darmo, kiedy mają czas, wygodnie, z przerwami na papierosa czy herbatę, jeśli poczują taką potrzebę; z terapeutą się umawiasz i musisz siedzieć, nie ma litości, to realne życie. A jak nie chcesz już służyć jako blogowy terapeuta? to dowiesz się wtedy od ex zwier(z)acza, wielu nieprzyjemnych rzeczy o sobie. Coaching za darmochę, po prostu nie działa. Ty masz poczucie że jesteś dmuchany więc się nie starasz, „pacjent” nie zapamięta Twoich rad bo ich nie szanuje. A  nie szanuje dlatego, że nie zapłacił. Twoja praca staje się wtedy bezwartościowa.

 

Na początek Twojej przygody z blogiem, warto w to wejść, ale nie na długo, tylko po to żeby się nauczyć jacy są ludzie. Później bezwzględnie takich ludzi należy wyprosić ze swojego życia. Ktoś kto chce się rozwijać w kierunku jaki nadajesz, MUSI Ci w jakiś sposób zapłacić. Wiedza nie jest za darmo. Albo będą to pieniądze, albo jakakolwiek pomoc, rada w dziedzinie lekarskiej/prawnej/innej która coś kosztuje, czy też wsparcie w komentarzach, polecanie Ciebie. Jeśli ktoś nie odwdzięcza Ci się za Twoją wiedzę, to znaczy że jej nie szanuje, i dobrze to sobie zapamiętaj. Człowiek mający poczucie wdzięczności, normalny człowiek, zawsze chce się odwdzięczyć. To normalna sprawa, ja także wielu ludziom się odwdzięczałem. Np. ostatnio czytałem w sieci książki o Transferingu Pana Vadima Zelanda, spodobały mi się, uznałem że autor odwalił kawał świetnej roboty, i wydałem prawie 170pln żeby kupić sześć części książki. Z szacunku dla autora i jego wiedzy, zresztą niezwykle dla mnie ważnej, i uzupełniającej moje informacje. Może mnie nie być stać na ubranie, ale na wiedzę będzie mnie zawsze stać. Chociaż w ten sposób, i polecaniem jego książek mogę mu się odwdzięczyć. To nie temat na pisanie o tym, ale chciałbym zwrócić Państwu uwagę, że to co Pan Zeland opisuje jako pojęcie „Ważności”, doświetliło mi wiele spraw. Mam teraz naprawdę wiele do przemyślenia, dzięki Panu Zelandowi i jego wiedzy. Chętnie więc zapłaciłem, z szacunkiem za jego pracę. Podobnie jak ludzie którzy kupili moją książkę, i ta w co mocno wierzę, wzbogaciła ich widzenie świata.

 

                                     Promocja

 

Gdy osiągniesz pewną popularność, niektórzy ludzie będą się chcieli na niej wypromować. To dobry sposób na zdobycie czytelników, i z tego sposobu skorzystał właśnie Azazel. Nie wszyscy to oszuści, niektórzy mają szczere zamiary ale nie rozumieją że Twoja popularność z której ktoś chce coś uszczknąć, została wykuta w kuźni lat ciężkej pracy. Musisz w tej sprawie korzystać ze swojej intuicji, aczkolwiek ta nie raz mnie zmyliła; a raczej nie moja intuicja, tylko uczucie które mylnie brałem za intuicję, ta się nigdy nie myli. Będą Cię prosili o reklamę ich blogów, czy jakichś usług albo produktów, a ja w tej sytuacji nakłaniam Cię, żebyś to dobrze przemyślał i raczej się nie zgadzał. Twoje imię to wartość bezcenna. Reklama bloga? pal licho bloga, ale jeśli je zwiążesz z jakimś produktem, to jego wartość handlowa spada. Jeśli produkt albo usługa była oszustwem, to koniec z Twoją wiarygodnością i pakuj manatki. Jesteś gotowy na zamknięcie bloga w który zainwestowałeś parę lat życia, ponieważ polecałeś oszusta? Dlatego tak bardzo trzeba uważać na „okazje”. Taka prośba kosztuje, dlaczego masz za darmo dawać komuś korzystać z efektów swojej ciężkiej pracy? zawsze masz za to domagać się odpłaty. Jeśli ktoś nie chce Ci zapłacić, to znaczy że mimo pięknych słówek, chce przejechać się na Tobie. Odmawiaj, mów grzecznie nie, dystansuj się. Nie musisz się godzić na coś, co Ci ktoś proponuje jeśli czujesz że tego nie chcesz. Pod tytułem „pieniądze” troszkę niżej, poruszę jeszcze kwestię reklamy.

 

                                      Pozytywy

 

Było negatywnie, o wampirach, wariatach, trolach. Teraz będą dobre strony blogowania. Należy do nich na pewno poznawanie wartościowych ludzi. Jest ich znacznie mniej niż innych czytelników, ale są. Tacy ludzie pojawiają się wszędzie tam, gdzie w pisanie wkładasz pragnienie dania coś od siebie ludziom, tam gdzie jest coś więcej niż zwykłe pisanie, a pasja i rozkosz. Nawiążesz ciekawe, bardzo wartościowe przyjaźnie, ludzie Ci pomogą wiele w życiu. Nie jest tajemnicą że gdyby nie pisanie, nie wiem jakby to ze mną było. Ja dawałem coś od siebie, a ludzie mi także wiele dali. Były to porady, pieniądze, pomoc w życiu, czasem wsparcie emocjonalne. Zanim zaczniemy, kawał dla rozluźnienia mięśni, ale na pewno nie wszystkich:

 

 

Przychodzi gej do lekarza i mówi:
– Mam HIV panie doktorze.
– Dwa kilo grochu,pół litra soku ze śliwek , cztery banany i to wszystko powtarzac przez tydzień po dwa razy dziennie.
– A to pomoże? – pyta gej
– NIe Ale nauczy pana do czego słuzy dupa.

 

 

                                      Seks

 

Zawsze mnie o to pytacie, co z seksem? będę szczery, bo wiem że piszę do ludzi inteligentnych. Będziesz miał też dostęp do seksu, duży dostęp, limitowany jedynie Twoimi możliwościami „ruchowymi”. Z chwilą gdy stajesz się popularny, rośnie Twoja wartość w oczach kobiet. Niejedna z nich będzie chciała Cię poznać, i da Ci seks. To jest naturalne i spontaniczne, także uważam że jeśli Ty i kobieta tego chcecie, warto korzystać z tych możliwości. Trzeba jednak wobec tych kobiet, zachowywać dużą nieufność emocjonalną, nie zdradzać się z niczym prywatnym. Gdy nie zrobisz tego co później zechce ta kobieta, wszystko co powiedziałeś w zaufaniu zostanie ujawnione. Pamiętam swoje zdziwienie i jak włosy stawały mi dęba, gdy dziewczyna po dwóch czy trzech spotkaniach uznała nas za parę, wprost nie mogłem uwierzyć w to, jak ona sama się oszukiwała. Były później z tym spore problemy. Kolejna mi groziła że dostanę wpierdol od jej kolegów, a potem mi napisała że w sumie to ją zgwałciłem. Proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, a także strach przed pójściem do aresztu jako gwałciciel. Zrobili by mi z dupy jesień średniowiecza. O ciążach którymi byłem mamiony, to już nawet mi się nie chce pisać. Jedna z czytelniczek której w swojej słodkiej naiwności dałem telefon, ciągle do mnie smsowała i dzwoniła, że chce mieć ze mną dzieci i ślub. Leżałem ze swoją wtedy sympatią w łóżku, i włączyłem głośnik w telefonie, żeby sama zobaczyła że nie mam romansu, a prześladuje mnie osoba psychicznie niezrównoważona.

 

Kobiety często kierują się ciekawością. Facet pisze, wzbudza emocje, inni ludzie go lubią; to rodzi w oczach kobiety wartość. Przychodzi do spotkania, rozmowy, i się kochacie. Porzuć wstyd, kompleksy, kobieta wprawdzie widzi za duży brzuch i za mały narząd zbrodni, ale sobie tego nie uświadamia, podobnie jak codziennie widzisz setki aut na ulicy, ale nie przypomnisz sobie jakie to były marki. Kobieta widzi tylko Twoją wartość blogową i to że podobasz się innym kobietom. Tak to działa, więc bądź bezlitosny w miłości, i czuły w rozmowie. Są też sytuacje nieciekawe. Raz poznałem miłą dziewczynę, rozmawialiśmy często przez telefon; wiecie jaki mam głos, kobiety go momentalnie odbierają jako sympatyczny, ciepły, przyjazny, wzbudzający zaufanie. No i dziewczyna się mocno zaangażowała, bardzo nalegała na spotkanie a ja nie byłem specjalnie do tego przekonany. W końcu dałem się namówić, i na spotkaniu w promenadzie wyraźnie zobaczyłem w jej oczach, że nie tego oczekiwała. Po prostu uznała mnie za paszteta. Ładny głos, jej zdaniem, powinien należeć do modela, którym tak się nieszczęśliwie składa, nie jestem. Było mi bardzo przykro, oboje poudawaliśmy że interesuje nas rozmowa i się zmyliśmy. Tak też się zdarza, i to nie raz. Tu jednak zagrał inny mechanizm. Tę akurat dziewczynę nie interesowało to że prowadzę dość znanego bloga, ona sama była bardzo zamożną osobą z koneksjami (tak przynajmniej mówiła i chyba była to prawda) ją interesował głównie atrakcyjny wizualnie partner, bardzo chciała mieć dzieci. Nie wyszło, więc na drugi dzień umówiłem się z inną Panią. Tak to ma być, nie uda się? nie rozpaczasz, tylko koncentrujesz na kolejnej dziewczynie. Każda taka porażka boli, ale trzeba umieć nad nią przejść do porządku dziennego.

 

Są także bardzo sympatyczne dziewczyny, które nie robią żadnych problemów, i wtedy jest bardzo miło. Proszę sobie wyobrazić że z jedną z czytelniczek, dwa lata się przyjaźniliśmy bardzo blisko; razem spaliśmy nago, przyjaźniliśmy, nie mieliśmy żadnych tajemnic, ale ani razu nie kochaliśmy się ze sobą. Bardzo sobie tę przyjaźń ceniłem i mimo że ona już nie istnieje, bardzo miło ją wspominam. Na ścieżce blogowania, spotka Cię wiele niesamowitych przeżyć. Mi aż tak bardzo na seksie nie zależało, jeśli był to korzystałem, dlaczego by nie? dla mnie znacznie ważniejsze jest akceptować i być akceptowanym, przytulić się, miło porozmawiać. Seks to drugorzędna sprawa, i zrozumiałem to właśnie dzięki temu, że rzuciłem się w jego wir. Przyjemność, ale nic poza tym. Są w relacji między facetem a kobietą, rzeczy ważniejsze. I jeśli nie masz seksu, to moje słowa wydają Ci się kosmiczne. Mi też takie się wydawały, kiedy marzyłem o seksie całymi latami. Jednak gdy w końcu miałem go bez umiaru i najmniejszego problemu, zrozumiałem że seks to tylko seks, nic więcej. Sprawdź się, wypróbuj, przetestuj, zobacz co dla Ciebie jest naprawdę ważne. Nie słuchaj „dobrych” rad innych, tylko sam doświadczaj życia i sam zdecyduj jak chcesz żyć. Ja ogólnie preferuję kobiety koło trzydziestki, bliżej czterdziestki. Imponuje mi ich wiedza, obycie, pewna znajomość życia, brak gierek którym z wypiekami na twarzy oddają się młode kobiety. Kobieta pod czterdziestkę, podchodzi znacznie sceptyczniej do romantycznych marzeń z harlekinów i telenoweli, co w efekcie nie rodzi późniejszych problemów. A jeśli do tego dochodzi pewne zgranie w sztuce miłości, nic do szczęścia więcej mi nie trzeba, aczkolwiek moi rodzice uważają inaczej; chcą bym znalazł dziewczynę, ustatkował się. Taka jest rola rodziców, namawiać na znany im, jedyny model życia. A rolą mądrego syna, to rozróżniać co jest dla mnie dobre. A co jest dla mnie dobre? nie wiem. Gdy się zakocham, powiem że dobra jest miłość. Gdy dziewczyna mnie zdradzi, powiem że dobre jest singlowanie. Dlatego nie pytaj mnie co jest dla Ciebie dobre, nie pytaj także rodziców, dziadków ani wujków bo oni mogą powiedzieć Ci tylko to, co sami doświadczyli. Sam sprawdź co jest dla Ciebie dobre, byle z tego dzieci nie było. Dziecko to za poważna sprawa, i musisz mieć pewność, że dobrze zainwestowałeś całe swoje życie, swoje zarobki, czas i energię. Od dziecka praktycznie odwrotu już nie ma. Szalej, ale opatul się emocjonalnym kondomem, by uchronić się od zimnych powiewów złego przeznaczenia.

 

                                      Pieniądze

 

To bardzo drażliwa kwestia. Nie wiedzieć czemu, wielu ludzi którzy mają świadomość że zarabiasz na pisaniu pieniądze dostaje piany na ustach. Ja postanowiłem, już na nowej stronie, że nie będę na niej zamieszczał reklam. Reklamy psułyby mój wizerunek, a także gnoiły graficzny image strony. Ale ponieważ miałem kiepską sytuację życiową, ze względu na chorobę zrezygnowałem z pracy, postanowiłem że zrobię tak, jak np. Pan Michalkiewicz, czy inne znane osoby; umieszczę opcję sponsoringu strony. Ten kto zechce, kto czuje że w czymś mu pomogłem swoją pracą, ma możliwość odwdzięczenia mi się. Nie był to żaden przymus, w nikim nie wzbudzałem wyrzutów sumienia że tego nie robi. Zrobiłem to, mimo oskarżeń o żebractwo, wyłudzanie pieniędzy, przemoc, bo i sam wpłacałem pieniądze na takie strony, żeby uzyskać dostęp do dobrych treści które były ukryte przed innymi użytkownikami. U mnie nie ma tego mechanizmu, jestem jak Lenin, działam systemem socjalistycznym; dobre rady ma u mnie każdy kto zechce przeczytać, a niektórzy mają możliwość stać się sponsorami. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy stan mojego konta zaczął mnie mocno emocjonować; ludzie chętnie wpłacali pieniądze. Lista sponsorów jest w dziale sponsorzy (prawy górny róg) i tam będzie dopóki istnieć będzie ta strona. Dzięki czytelnikom mam samochód, telewizor, aparat, rower, i masę innych rzeczy, na które nie byłoby mnie stać. Mało tego, gdy z moim zdrowiem działo się bardzo źle, dostałem natychmiastową pomoc w postaci drogich i trudno dostępnych leków. Nie wspominam o załatwianych badaniach od ręki, i wszelkiej pomocy jakiej tylko potrzebowałem. To było naprawdę wspaniałe, z dwóch powodów; pierwszy jest oczywisty, było mi wygodniej żyć, czułem olbrzymie wsparcie, wiedziałem że mimo swoich ograniczeń, są ludzie którzy po prostu nie pozwolą mi na upadek. Ze zgrozą wspominam, gdy miałem mieć trzy miesiące angielskiego, gdybym nie skorzystał, straciłbym ubezpieczenie zdrowotne. Miałem rozwalony samochód, coś w nim poszło, nie pamiętam już co, był to fiat siena. Tramwajem dojechać nie mogłem, byłem bez szans, rodzice nie mieli pieniędzy. Napisałem o tym, i niemal natychmiast pieniądze były na koncie które wystarczyły nie tylko na naprawę auta, ale i na benzynę i  smaczne kanapki przez ten kwartał. Nie musiałem się niczym martwić, problem został natychmiast rozwiązany, a kurs (z urzędu pracy) bardzo miło wspominam, uczyliśmy się w miłym, sympatycznym gronie i z bardzo miłą nauczycielką. Może byłem uważany trochę za dziwnego, ale znowu nikt nie wie jaki ból musiałem codziennie znosić, i udawać że wszystko jest ok. Najlepszy jednak „numer” był z książką. Budzę się w niedzielę, wchodzę na konto, a tam są pieniądze (10 tysięcy) w prezencie od Jarka które idealnie pokryły koszt książki. Michał, świetny grafik, zrobił profesjonalną okładkę, i tak bez grosza przy duszy moja książka wylądowała w księgarniach całej Polski. Przyznacie – co by o niej nie powiedzieć, jest po prostu ładna. Marzenia się spełniają, często w najmniej oczekiwany sposób. Myślałem o kupnie większego samochodu, zdecydowałem się jednak na inwestycję. Drugi powód; czytelnicy widzą, że nauczyciel duchowy niemalże z nieba dostaje zawsze pomoc. To rodzi w ludziach zaufanie do tego co piszę (co jest dla nich samych niezwykle istotne w ich własnej pracy nad sobą), w niektórych podziw, a w większości niestety obłędną zazdrość i nienawiść.

 
Jeśli mnie czytasz jakiś czas, to wiesz że w jakiś dziwny sposób jestem chroniony. Nie mam zdrowia, pracy, można by moje wady i ograniczenia wymieniać w nieskończoność, ale mimo tego żyje mi się dobrze, na poziomie na którym z racji wykształcenia czy swoich możliwości, żyć nie miałbym prawa. Żyję jak na polskie warunki, na dobrym poziomie. Czujesz więc instynktownie gdzieś głęboko w sobie, że to co piszę ma jakiś głębszy sens, że to jest fajna wiedza którą warto mieć. Umysł może Ci mówić że może ten Marek jest manipulantem, może wyzyskuje ludzi, hipnotyzuje ich? tylko w jaki niby sposób? urody Belmondo to ja nigdy nie miałem, jestem nieśmiały z natury, tego z czego słynął Pan Rasputin także nie posiadam, więc czym niby manipuluję? tym że piszę o swoich błędach życiowych? o tym że nie raz się z powodu własnej niewiedzy potknąłem na prostej drodze? umysł może mówić więc że jestem manipulantem, oszustem; ale Twoja intuicja, coś głębiej, czuje że jest w tym coś dobrego. Co do zazdrości o sponsorów strony; Jeśli tak bardzo mi zazdrościsz czytelniku, to przecież możesz mieć to samo co ja. Żaden problem! Najpierw pisz bez żadnej reklamy, pół roku pies z kulawą nogą Cię nie będzie czytać. Potem dzień w dzień pisz artykuły, kasuj wpisy troli, później odpisuj ludziom w komentarzach, i kilka godzin poświęć na DARMOWE poradnictwo poprzez meila, skype itd. gdzie często ludzie Ci piszą żebyś spierdalał jak powiesz czy napiszesz coś nie po ich myśli. I tak przez kilka lat, dzień w dzień. W międzyczacie dokształcaj się, czytaj, bądź na topie jeśli chodzi o aktualną wiedzę, kupuj za własne pieniądze książki żebyś wiedział o czym piszesz z ludźmi. I wtedy możesz dostać pieniądze. Prawda jakie to proste? kilka lat z życiorysu, i proszę, tysiąc złotych na koncie. Biznes stulecia!

 

                                     Pasja

 

Gdyby nie pasja pisania i miłość do nauczania, nie przetrwałbyś miesiąca, zazdrosny czytelniku. Spróbuj, posmakuj tego lekkiego chleba. Może wtedy zrozumiesz, jak bardzo się myliłeś. Wielu ludzi nie uświadamia sobie tego, że prowadzenie bloga to nie tylko napisanie felietonu. To także dbanie o czytelników, o „swoich” ludzi, stworzenie takie ciepłego miejsca, gdzie możesz napisać co Cię wkurwia, co Cię boli. Musisz doradzać, poświęcać czas, odpowiadać na meile, porozmawiać przez telefon jak trzeba. Czasem zdarza się i tak, że umierająca osoba w szpitalu chce z Tobą porozmawiać przez telefon. I musisz to zrobić, bo blog to nie tylko pisanie, ale przede wszystkim troska o czytelnika. Ktoś Ci zaufał, wierzy w co piszesz, i umiera w szpitalu. Czytał o Twoich doświadczeniach, chce porozmawiać, doświadczyć jakiejś pomocy psychologicznej czy duchowej pociechy, a Twoim obowiązkiem i zaszczytem jest pomóc. Stąd właśnie bierze się sukces bloga, nie z pisania. I to musisz wyryć sobie w głowie dłutem. Efektem takiego działania jest fakt że gdy zmieniasz miejsce pisania, ludzie za Tobą zawsze pójdą. Mam proste porównanie. Sławek skończył prowadzić swojego oficjalnego, nagrodzonego nagrodą roku bloga chyba dwa lata temu. Później zaczął pisać na pewnym portalu, i mimo że reklamował się gdzie mógł i zapraszał, pies z kulawą nogą tam nie przyszedł by komentować. I po tym widać jaką więź zbudował z czytelnikami, praktycznie żadną. I teraz wyobraź sobie że ja zamykam tę stronę, i idę na portal pisać teksty. Ludzie by tam przyszli, wszyscy. To jest właśnie tajemnica sukcesu; miłość do czytelnika. Taka szorstka, często surowa, niekiedy nawet wulgarna, ale jest to ewidentnie miłość. To jest właśnie pasja pisania, chociaż czasami mam tego dość. Wtedy robię przerwę, i sama dłonie po kilku dniach się trzęsą żeby coś skrobnąć.

 

Sponsor strony, nie finansuje Ciebie, pamiętaj o tym. On finansuje ludzi których nie stać na wiedzę, sprawia że inni wierząc Tobie, stają się lepsi. Sponsor mojej strony to filantrop; jego pieniądze idą na ulepszenie ludzkości, w oczywiście bardzo małej skali. Nie raz i nie dwa, zdarza się że ktoś kto wpłacił pieniądze, zaczyna potem narzekać że je wpłacił. W takiej sytuacji zawsze je zwracam z dobrym słowem. Ktoś miał prawo się pomylić, zapłacić, i poczuć że jednak żałuje tego kroku, że przeholował z sumą którą wpłacił. I ja to rozumiem, to normalna sprawa i nie ma się czego wstydzić. Jeśli ktoś wpłaca pieniądze, ale żąda za nie porad i spędzania z nim czasu – natychmiast zwracałem pieniądze i Tobie także tak radzę. Sponsor strony oznacza sponsorowanie, a nie zakup usługi. Ta byłaby znacznie droższa niż rzekomy dar, za który trzeba miesiącami pełnić rolę darmowego psychiatry. Nigdy, przenigdy nie łaś się na z pozoru łatwe pieniądze, Twoje imię ma znacznie większą wartość, jest bezcenne.

 

Ważną sprawą jest aby pamiętać, że jako bloger, czasami doradca życiowy, jesteś liderem. Ty rządzisz, bo to Twój blog, Twoje pisanie, Twój czas i często pieniądze. Lider może być sympatyczny, ale to jest nadal lider, Ty masz władzę, a każdy uzurpator ma być bezwzględnie kasowany. Masz mieć, używając potocznego języka, jaja. Prowadząc bloga, szczególnie w mojej tematyce, masz być jak czuły, troskliwy, ale i surowy ojciec. Jesteś autorytetem, doradcą, w pewien sposób służysz ludziom. Mężczyzna ma bez skrupułów mieć możliwość pożalenia się Tobie na swoje problemy, kobieta także, chociaż Paniom przychodzi to o wiele łatwiej. Będą do Ciebie pisali faceci; o tym że nie udał się związek, że dziewczyna odeszła, wyrzucili ich z pracy, czy że w życiu dali z czymś dupy. I ok, ja też jej dałem, niejeden raz i na pewno nie ostatni. Taka Twoja rola, być pomocą. Prawdziwa pomoc jest wtedy, kiedy i Ty się otwierasz by ludzie Ci pomogli, wtedy emanujesz troską, masz zdrową chęć odwdzięczenia się ludziom. Często jest i tak, że sami czytelnicy pomagają komuś kto ma problem. Wszyscy mamy jakieś doświadczenia i klęski za sobą, wymieniamy więc się tym, byśmy wszyscy się mogli wzbogacić.

 

                                       Walka

 

Blog daje też spore możliwości, jeśli z kimś nieuczciwym walczysz. Starsi stażem czytelnicy doskonale pamiętaj, co się stało gdy opisałem konflikt z Azazelem. Ludzie od niego natychmiast się odwrócili. I słusznie, gdyż był to oszust, który nie tylko mnie zrobił w konia. W dziale oszołomy, dopierdalam tym, którzy w jakiś sposób są nieuczciwi. Sprawy które Państwo znacie są dwie. Pierwsza to rower który kupiłem na allegro u faceta, i w trakcie pierwszej przejażdżki ułamał się metalowy element podtrzymujący przerzutkę, w efekcie czego musiałem z dwudziestokilowym rowerem na plecach drałować do domu (przerzutka wbiła się w tylne koło). Dzwonię do faceta, mówię co się stało, że byłem w sklepie rowerowym i ta część jest nie do dostania w Polsce, proszę więc żeby mi ją załatwił; nie chciałem pieniędzy, a tylko część. No i dowiedziałem się że mam spierdalać. Prosił mnie żeby transakcję zrobić poza allegro, na co naiwnie się zgodziłem, nie miałem więc możliwości reklamowania w allegro że wysłał mi zły towar. Reasumując miałem rower za chyba 700 czy 800 złotych, który był uszkodzony i nie było do niego części. Co więc zrobiłem? opisałem faceta jako oszusta na tej i starej stronie, co spowodowało że po wpisaniu jego nicka w google, pierwsze wyskakiwało allegro, a drugie jego nick z allegro i że jest oszustem, oraz link do całości artykułu o nim. Wysłałem mu smsa (tel nie odbierał) żeby mi nie dziękował, za to że uczyniłem go sławnym w inernecie gdzie handluje. Po kilkunastu minutach zadzwonił, oczywiscie; wrzeszczał, groził policją, wpierdolem i prokuraturą. Koniec końców wszystko ładnie załatwił, z naddatkiem, a ja usunąłem tekst.

 

Druga sprawa to sprzedawca lampionów, który spieprzył zamówienie i za to że prosiłem o zwrot kosztów przesyłki (rodzice musieli mi wysyłać, bo wysłał na ich adres a nie ten o który prosiłem) wystawił mi negatywa. Zrobiłem mu reklamę, i znowu było grożenie policją, prokuraturą; Pan Jacek nawet mi wyznał że zniszczyłem mu zdrowie psychiczne i jest cały roztrzęsiony. Negatyw został, reklama także, i to jaka reklama, ostatnio napisał do mnie Pan, którego Pan Jacek także ukarał za coś tam, co mu się nie podobało. Dużo na tym straci, i dobrze skoro jest facetem, który za swoje błędy karze, poucza i „naprawia” negatywami i umoralniającymi gadkami. A jest też kilka takich spraw, gdzie o tym nie wiecie, ale podziałało, skutecznie. Nikt nie chce mieć takiej „reklamy” na poczytnym blogu, ba! dwóch blogach. Podobnie było z moją przyjaciółką Wiki, której rodzina myślała że może sobie z nią lecieć, za przeproszeniem, w huja. Opisałem wielokrotnie sprawę tej rodziny, ze szczegółami, i zrobił się spokój. Nagle zobaczyli, że nie można bezkarnie kogoś niszczyć, że ludzie o tym się dowiedzą. Te teksty o rodzinie Addamsów, zrobiły mi kilku śmiertelnych wrogów, wiem o tym. Ale taka jest właśnie przyjaźń, Ty niszczysz mi chorego przyjaciela, to ja Ci dopierdolę. Ileż to osób śmiało się z chciwego i chorobliwie skąpego doktora Adama, czy pazernej Anetki, albo geniusza strategii Pani Magdy. Oni teraz chcą spokoju, chcą już żeby nie było walki i opisywania ich w internecie. Podliczyli sobie straty i zyski, wyszło że im się nie opłaca. I dobrze im wyszło. Niedługo będzie o nich kolejny, mam nadzieję że już naprawdę ostatni tekst. Nie chcę, ale muszę to opisać z kilku względów, żeby wszyscy wiedzieli, ponieważ czytają mnie także ich znajomi, niech więc wiedzą jak się zachowują Ci ludzie. Nie mam do nich nienawiści, oni strasznie dostali po dupie. Były pieniądze, prezenty, przede wszystkim zapisany na nich spadek który został przepisany na inną osobę, były także darmowe usługi, normalnie bardzo płatne. Teraz się to skończyło, dzięki Bogu. Mi po prostu jest ich żal. Źle to wszystko rozegrali, bez rozumu, kompulsywnie. A takie działania kosztują, szczególnie finansowo. Póki co, oni czekają aż okradnę Wiki z wszystkich pieniędzy i jak to z uwielbieniam mawiają „zostawię ją w samych gaciach” i drugie ulubione powiedzonko „nie zostawię jej nawet mydła”. Już prawie trzy lata tak czekają, a tu nie tylko nie ma kradzieży, a są zyski, spore. Będzie trzeba jeszcze trochę poczekać, drodzy Państwo Addams.

 

Kilku spraw jednak nie udało mi się załatwić, no cóż – za duży wróg, i za mała siła przebicia moich stron.

 
Zaczynając pisać, masz przeważnie niską samoocenę, albo nadmierną pychę. Ja miałem pychę, ale szybko mnie usadzono. Reklamy które aktualnie oferuje rynek są za gówniane pieniądze. Nigdy nie zdadzaj się na dziadowskie pieniądze, nawet dla zasady. Jestem w specyficznej sytuacji. Mógłbym zarobić na reklamach, ale z racji bycia tym kim jestem, nie mogę polecać ludziom gówna. Kominek pisze o sprawach damsko męskich, nie ma pociągu do bycia autorytetem duchowym, więc może śmiało polecać i reklamować burger kinga. Ja jednak tego zrobić nie mogę, ponieważ uważam takie jedzenie za niszczenie zdrowia, a zdrowie jest bezwzględnie potrzebne, by być człowiekiem spełnionym w życiu. Reklama dużych firm elektronicznych wchodziła by ewentualnie w grę, ale dla nich jestem za małym graczem. Można to robić, ale za małe pieniądze przez pośredników, czyli nie jest to dla mnie.  Ostatnio zastanawiałem się nad reklamą Play, to gówniana sieć i mnie źle potraktowali, ale dają najlepsze finansowo abonamenty. To taki program gdzie podajesz im numery telefonów swoich znajomych, oni do nich dzwonią, i jeśli Ci wejdą do ich sieci, to przy łączej sumie 250pln abonamentu, ja dostałbym netbook albo ps3 z grą. Muszę to jeszcze przemyśleć.

 
Możecie uznać moje rady, za często dziwne. Ale ja piszę w takiej niszy rynkowej, która tego właśnie co opisałem wymaga. Nie ma co udawać fałszywej skromności; w tej dziedzinie odniosłem spory sukces, przecież ja piszę o sprawach których 3/4 ludzi nigdy nie zrozumie. I dobrze, zamiast mieć więcej zwykłych czytelników, mam czytelników świadomych i inteligentnych. To znacznie większa przyjemność pisać do inteligentnego czytelnika, niż płaszczyć się przed tłuszczą, która żyje promocjami karpia w realu i Dodą. Ktoś piszący bloga na tematy znajdujące się w innych rejonach ludzkiej wiedzy, zapewne da Ci inne rady które lepiej sprawdzą się w jego działalności. Spójrz więc na to co piszę z pewnego dystansu. Ja także mogę się mylić, coś źle zinterpretować, albo jeszcze czegoś nie wiedzieć. Reasumując, ten temat którego zaledwie musnąłem w jego ogromie, można powiedzieć że blog dał mi bardzo dużo, ba! dał mi na pewno więcej, niż zabrała choroba. Mam dzięki temu znajomych, wsparcie, i cały czas rozwijam się w kierunku spełnienia mojego głównego marzenia, czyli życia z pisania książek. Ambicje mam spore, czuję że wcześniej czy później osiągnę spory sukces. Jestem nieskromny, ale też nie widzę żadnego powodu, by się umniejszać w tej akurat dziedzinie, i zalecam to wszystkim moim czytelnikom; nie bądźcie fałszywie pokorni i mali. Bądźcie normalni. Gdzie dajecie dupy to dajecie dupy, a gdzie odnosicie sukcesy, cieszcie się nimi.

 

119 thoughts on “Poradnik: prowadzenie bloga

  1. Mogę dorzucić jeszcze myśl, że jest już tyle blogów, że bardzo ciężko jest napisać coś świeżego, coś co nie zostało już setki razy powielone przez innych.

  2. Dzięki za rady, zamierzałem od razu zacząć od własnej domeny, a teraz wiem, że byłby to błąd.
    Jeśli mogę zapytać, to jaki nakład udało Ci się osiągnąć za 10 tysięcy ❓

  3. Niestety nie, i tak musiałem wiele ważnych rzeczy pominąć. Nie nadaję się do długich tekstów, to wykańczajace jest.

  4. Można pisać o czymś o czym wszyscy piszą, ale na nowy sposob, z nową energią i będzie to oryginalne. To jak z muzyką, mamy tyle hitów, a na sto procent za jakiś czas znowu powstanie coś fantastycznego.

  5. Dokładnie, własna domena za jakiś czas. Jakby co to polecam moją firmę, tanio i dobrze, wcześniej byłem w home.pl i jeszcze jakiejś znanej, drogo i dziadostwo.

    Za dyszkę dają tysiąc sztuk.

  6. Dobrze wiedzieć, akurat jestem na pomyśle stworzenia sobie strony. 😀
    I pytałem się o domenę nawet. Zdjęcia tylko muszę gdzieś ładować…

    Bank zdjęć to portal, w którym za drobną opłatą można sobie ściągnąć czyjeś zdjęcie/grafikę. Tyle, że więcej zarabiają twórcy portali, niż użytkownicy. Mimo wszystko – zawsze coś…

  7. A właśnie, bym zapomniał, koniecznie przeczytaj Jarek transerfing, to Ci mocno pomoże przy grze w bilarda. KONIECZNIE! 🙂

  8. Przydałoby się. Nadal jestem zdania, że nad ciałem można zapanować, by się ustawiało w konkretny sposób, a ręce chodziły jak należy.
    Obecnie spełniam się fotograficznie. Efekty lepsze, cieszą mnie, cieszą moje oczy, a i cieszą oczy ludzi (zwłaszcza niewiast ^^).

  9. Rany Julek czytałem ten tekst chyba z godzinę….zawarłeś w nim wszystkiego po trochu.Dla mnie bardzo ważne są takie rzeczy jak szczerość i uczciwość….nie raz się już przejechałem na ludziach i myślę,że to są najbardziej ,,złote”cechy w ludziach…kiedy możesz im się wygadać ze swoich problemów i zaufać im.Chyba takich ludzi jest mało w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie,gdzie liczy się tylko jak kogoś wykiwać i zarobić na nim…

  10. A właśnie czytając tekst pomyślałem o tym, że często piszesz długie teksty. Jeszcze w szkole podstawowej polonistka kładła duży nacisk na to żeby pisać jak najkrócej i zarazem przekazać wszystko co się chce. I nauczyłem się tej sztuki tylko teraz nie potrafię często napisać dłuższego tekstu, przy którym czytelnik dłużej posiedzi.

    Jeśli chodzi o trolli to jest to właśnie najbardziej denerwujący aspekt pisania bloga. Zniknął S kiedy założyłem licznik ale są inni 🙂 Ale trolli można też w pewien sposób wykorzystać. Im więcej jest trolli na blogu tym bardziej jego autor może się przekonać, że dobrze pisze i wywołuje emocje. Na słabych blogach nie ma trolli bo nikogo takie blogi nie obchodzą.

    Co do nazwy to takie jak Twoja czyli Mistrz i moja czyli Brutal są rzeczywiście dobre. U Ciebie pojawiają się idioci, którzy są oburzeni, że nazywasz siebie mistrzem i już widzisz kto ma poczucie humoru, a kto nie rozumie ironii. U mnie pojawiają się ludzie, którzy zastanawiają się dlaczego nazywam się Brutalem skoro piszę o czymś zupełnie przeciwnym. To skłania do refleksji a chodzi tylko o brutalną prawdę, którą opisuję 🙂

  11. Zastanawiam się nad tym czy nie napisać o tym typie,który mnie i parę innych osób wykiwał przy pracy w Danii bo miałem od ciebie kiedyś taką propozycję…Czy to jest dalej aktualne?Nie musiałbym za każdym razem pisać tego w ramach ostrzeżenia tylko dał bym link do działu Oszołomy i gotowe a ty Marek miałbyś reklamę przy okazji…nienawidzę oszustów-złodzieji 😡

  12. Jest jeszcze jedna ważna sprawa, o której nie napisałeś tzn nie napisałeś tego wprost. Na początku pisania chciałem ująć wszystko tak żeby ludzie zrozumieli. Szybko dałem sobie z tym spokój. Piszę dla inteligentnych czytelników więc kiedy piszę nie wolno mi się zastanawiać czy oni to zrozumieją i jak to odbiorą. Debile i tak nie zrozumieją nawet jak tłumaczy się łopatologicznie, a inteligentny człowiek bardziej doceni coś co jest adresowane do niego, a nie do kretyna. To jest to o czym rozmawialiśmy przy okazji Transerfingu. Autor pisał do laika i wiele razy powtarzał się jakby miał wrażenie, że ludzie nie zrozumieją tego o czym pisze przez co czyta się to trochę ciężko.

    Natomiast u mnie na blogu ostatnio jeden troll napisał, że nie sposób zrozumieć o czym piszę. I bardzo mnie to cieszy bo to oznacza, że krytykuje bo jest za głupi żeby to zrozumieć, a nie dlatego, że jest mądry i dostrzega, że ja coś źle napisałem 🙂

  13. A i jeszcze jedno co do tych zdjęć erotycznych. Większość tych co wklejasz to nie są zbyt seksowne laski moim zdaniem 🙂 8)

  14. Wg. transferingu nie trzeba panować, ale pozwolić sobie na mistrzostwo w łapach 🙂 poczytaj koniecznie [url]http://www.sm.fki.pl/SMN.php?nr=MishA_Nieznana_historia_czlowieka[/url] po prawej stronie na czarno masz w pdf.

  15. No to do klawiatury i pisz, pewnie że to opublikuję, takich oszustów żerujących na biedzie trzeba gnoić jak się da. Ktoś powinien mu się porządnie przejechać bejsbolem po kościach.

  16. I tak musiałem tekst skrócić, niestety temat jest jak rzeka 🙂 no tak, skoro takie figury u nas przebywają, to znaczy ze musimy być dobrzy 🙂

  17. Coś w tym jest co piszesz, jednak są osoby które nie znając tej specyficznej terminologii, mogą czegoś tam nie załapać co nie oznacza, że nie są inteligentni. Transfering faktycznie, strasznie przeciąga tłumaczenia 🙂

  18. To jest cała książka? 🙂

    Dokładnie o to mi chodzi – o to, żeby po prostu mieć mistrzostwo w rękach i w oczach. Czuć, widzieć, reagować automatycznie i kreatywnie.

    To nie jest trening siłowy, czy kondycyjny – owszem, umiejętność koncentracji przez parę godzin jest konieczna, czy też dobra kondycja fizyczna (tak, przy bilardzie jest bardzo przydatna!).

  19. Masz 6 części książek po prawej stronie. Ona uczy jak osiągać cele, jak wygrywać, przyda Ci się na pewno.

  20. I ja jestem potencjalnym blogerem. 🙂 Noszę się z zamiarem założenia bloga już jakieś 6 lat, ale raczej na tym nie poprzestanę. Dlaczego? Nie mam takiej edukacyjnej siły przebicia, nie mam potrzeby nauczania ani talentu do tego. Ciężką pracą można byłoby te braki nadrobić, ale po co? Ludzie i tak nie uczą się przez to, co im powiesz, ale przez to, na czym się sparzą.

    [quote]Mądrość przeważnie rodzi się w bólach porodu. Nie zawsze tak jest, ale to najczęstszy scenariusz.[/quote]
    Najczęstszy i jedyny.

    Ostatnio byłem już całkiem blisko otwarcia bloga, ale zamiast tego kupiłem zeszyt w kratkę i długopis. Doszedłem do wniosku, że w zasadzie tylko tego potrzebuję od pisania – możliwości poukładania myśli, wyżalenia się samemu sobie, wypróżnienia całego gówna i spuszczeniu wody w kiblu prozy. Czasami rzucę jakimś teksto-opowiadaniem na dysk twardy, ale nie ma w tym żadnej wartości edukacyjnej. Jakiś tam zalążek talentu mam, ale nie wiążę z tym przyszłości.

    Ot, mógłbym pozwolić komuś zajrzeć do moich myśli, ale po co? Internet to nie tak anonimowe miejsce, jakbym tego chciał, nie tak jak kiedyś. Poza tym pisanie ręcznie ma swój urok, nutkę romantyzmu większą, niż siedzenie przed komputerem.

    Absolutnie nie twierdzę, że pisanie bloga jest złe. Trzeba jednak, aby każdy potencjalny bloger spojrzał tak naprawdę głęboko w siebie i odkrył, co chce osiągnąć poprzez pisanie. Czego wszystkim przyszłym publicystom życzę. 🙂

  21. Marek, a czy na ecoego sa wszystkie Twoje teksty, czy tych z onetu nie przenosiles?
    Mimo ze wchodze tu juz od jakiegos czasu, to jeszcze nie udalo mi sie wszyystkiego przeczytac, a chcialabym 🙂 wybieram na razie na wyrywki co ciekawsze tytuly, ale chyba musze zaczac to robic w jakims porzadku, bo juz sie gubie 😀 trzeba przyznac ze duzo tego jest. Od kiedy istnieje w ogole ecoego?

  22. Przeniosłem wszystko. No sporo tego jest, na pewno ponad 600 sztuk 🙂 chyba ze trzy lata plus minus, nie pamiętam dokładnie.

    I co, trafiłaś w Wawie na swoją ulicę?

  23. To dlaczego większość tych lasek, które wklejasz mi się nie podoba? Gdybym ja w każdym arcie wklejał zdjęcie jakiejś laski to pewnie spodobałoby Ci się 9/10 🙂

  24. Jak zawsze – wchodzę na bloga z bałaganem w umyśle, poczytam, poczytam… I od razu lepiej mi się myśli.
    Wydaje mi się, że w pewnej relacji jestem miłą dziewczyną nie robiącą problemów – cieszę się dużym szacunkiem i sympatią tego mężczyzny, ale ciężko jest trwać w czymś takim. Bardzo przebija się pragnienie bycia na wyłączność, tęsknota, smutek, przywiązanie. Zastanawiam się czasem, czy to kwestia ego, które nie umie zrozumieć, że ktoś nie jest na własność, czy też to może brak potrzeby zbudowania silnej więzi jest patologiczny? Czy po prostu spotkały się osoby o różnym podejściu do spraw uczuciowych i wynikło z tego cierpienie jednej ze stron.

    Nie na temat, ale ciekawi mnie, co sądzisz o tatuażach, Marku – jako takich, plus o powodach, dla których powstają – o ile masz zdanie inne niż 'who cares’ 🙂

  25. o matko az 600? 🙂 no to na pewno jeszcze dużo mi zostało 😀 chyba zaczne je drukowac, zeby sobie nie psuc wzroku, bo przy niektorych trzeba czasem naprawde duzo posiedziec 🙂

    Tak, trafiłam 😀 Byłam tam wczoraj i rzeczywiscie te dwie ulice sa bardzo blisko siebie wiec na dworcu zero problemu, jedynie pozniej okazalo sie ze autobus ktorym chcialam jechac akurat nie kursuje wiec musialam troche pokombinowac, ale w koncu trafilam i fajnie bylo 😀 pozwiedzialam przy okazji troche Pragi 😀

  26. Myślę że są to pragnienia ego. Tak naprawdę żyjemy tutaj i nic nie mamy na własność, tylko bierzemy w leasing. W końcu umieramy, ktoś zabiera nasze przedmioty i zabawa trwa dalej. Pragnienie głębokiej więzi to pragnienie bezpieczeństwa, a także spaczone odbicie tęsknoty Twojej duszy, do jedności z Boskością, takiej pełni odczuwanej w sobie, bez względu na faceta. Co to za pełnia, jeśli facet może odejść i pełni nie ma? to niewolnictwo.

    Ogólnie tatuaży nie lubię u dziewczyn, a szczególnie wzorków z literami chińskimi, kiedy wiadomo że panna tego nie rozumie co tam pisze 🙂 jeśli już, to malutki i ukryty, duże i na pokaz to moim zdaniem wieśniactwo 🙂

  27. „Jak zawsze – wchodzę na bloga z bałaganem w umyśle, poczytam, poczytam… I od
    razu lepiej mi się myśli.”

    mam dokładnie tak samo 😀

  28. No to skoro daję wam taką przyjemność, to moze i wy dałybyście ją mi? 🙂

    Moje ciche marzenie. Ty, A, Niedojrzała, Aserta, Haijja i Mira gwałcicie mnie wszystkie razem i po kolei, w kolejarza 🙂

  29. to chyba jest Północ, przechodzilam miedzy innymi kolo ronda żaba 🙂
    zaskoczylo mnie ze wawa w innych rejonach niz srodmiescie jest taka spokojna, myslalam ze wszedzie jest pelno ludzi a tu sie okazuje, ze sa miejsca gdzie mozna sobie nawet spokojnie pospacerowac 🙂 srodmiescie nie jest zbyt fajne pod tym wzgledem

  30. To troszkę daleko ode mnie, praga północ. Ja mieszkam akurat w bardzo spokojnym miejscu na pradze południe, mam obok siebie park, nie kradną aut, jest ok. Ale spacerować to lubiłem w okolicach pałacu kultury. Kilka dziewczyn tam poznałem, z pieskiem przeważnie jednej takiej co mi serduszko złamała skakałem.

  31. Marzenie które będzie niespełnione, co cóż, takie życie 🙂 jezu ale pogoda, na jezdni koszmar. Pooglądajcie dziewczyny [url]http://www.youtube.com/watch?v=rhs2KRTg990&ob=av3e[/url] jeśli tak wyglądacie, to biorę w ciemno 🙂

  32. I Sławek na końcu…bo się okazało że jest homo i bardzo cię znienawidził bo odtrąciłeś jego uczucia do siebie 😀

  33. czyli ogolnie polecasz prage jako miejsce do mieszkania? niedlugo pewnie bede chciala cos wynajac w warszawie i o ile srodmiescie jest super pod wzgledem lokalizacji, to wolalabym wlasnie cos spokojnieszego.
    w okolicach palacu kultury tez czesto jestem, ale tam wlasnie jest duzo ludzi, a ja lubie jak jest ich jak najmniej 🙂

  34. 😆 Mam czekać na swoją kolej i do tego nie być jedyna?? W takiej sytuacji będę miała zero pociągu!! 😆

  35. Ja zawsze podejrzewałem że Sławek jest homo, taka moja, nazwijmy to intuicja 🙂 i ok, ja do homo nic nie mam, z punktu widzenia duchowego, nie ma znaczenia czy penis wkłada się do męskiego czy kobiecego pączka z nutellą 🙂

  36. Zależy jaka okolica, na Pradze są miejsca nieciekawe ale i spokojne. Napisz tu co masz za ulicę do wyboru i coś doradzę, o ile znam dany rejon.

  37. Dlaczego małej orgii? 🙂 zrobimy dużą, ja się przebiorę za Nerona, Ty za moją Panią od rosyjskiego i będzie perwersja 🙂

    Chyba tam podjadę do Krakowa, bo mnie tak prowokujesz, aż w końcu nie wytrzymam 🙂

  38. Może być bezrobotny, jeżeli ponadto jest wysoki, silny, zdecydowany, z duuuużym, powinien na zakrapianym bankiecie przywalić delikwentom a po wszystkim zaspokoić kobietę. Po mieście ma ją wozić jak rasowy rajdowiec, mieć gust, tolerować 365 par butów w szafie,… jej teraz Wy coś wymyślcie 8)

  39. Zapomniałeś wspomnieć czym jeździ; proponuję porsche, chyba wystarczy? ma kochać dzieci i chcieć ich pięcioro, no i zaświadczenie o wysokiej żywotności plemników w spermie 🙂

  40. na razie nie mam nic konkretnego na oku, przegladam caly czas ogloszenia, ale bede sie decydowac dopiero jak mnie przyjma gdzies do pracy 🙂

  41. i tylko utwierdzacie ludzi w przekonaniu, że takie laski zadają się jedynie z bogatymi facetami z „wyższych sfer” a inni tylko mogą pomarzyć 😛

  42. Ej tam, to tylko takie żarty.
    Tak naprawdę to najważniejsze jest to, co mężczyzna chce dać kobiecie i czy jest ją w stanie bezwarunkowo pokochać i co kobieta chce otrzymać oraz czy pokocha go miłością bezwarunkową. Nie mogą to być z żadnej strony oczekiwania toksyczne i na wyrost.
    Rozumiem, że kobieta potrzebuje bezpieczeństwa, ale nie może to być bezpieczeństwo wynikające ze statusu majątkowego.
    Mężczyzna natomiast nie może kobiety traktować jak worka na spermę i tu musi dać jej swobodę decyzji, ciągle ją zdobywać, ale nie prezentami.

  43. Czytałem że ona spłaca kredyt za mieszkanie, więc na porsche raczej nie styknie. No nic, będę ją woził seicento, to jakby nie patrzeć zagraniczne auto, z elektrycznymi szybami, obrotomierzem, dość mocnym silnikiem 🙂

  44. No a z kim mają się zadawać, z golasami? i co, siedzieć w domu z rozszalałym z zazdrości facetem, patrzeć przez okno? ja tam jestem zdania że taka uroda i talent, nie może się marnować, a bogaty da możliwość rozwoju i szaleństw.

  45. Podjadę z piskiem opon moim czerwonym seicento (sportowy spoiler, podświetlony na pomarańczowo obrotomierz) wpadnę jak zwierz, i… wyjem Ci lodówkę 🙂

  46. [url]http://www.youtube.com/watch?v=rhs2KRTg990&ob=av3e[/url] ta Pani mogłaby być moją kobietą, jest w moim guście, podoba Ci się?

  47. Moim zdaniem (a nie jestem przecież nieomylny) nie ma 🙂 chociaż jak sobie pomyślę o deflorowanym Sławku na czworakach, to jest w tym coś obrzydliwego 🙂

  48. miałam na myśli tylko urodę, bo gwiazdy rzeczywiscie musza miec najczesciej kogos 'nieprzecietnego’ u boku, ale jesli chodzi o sama atrakcyjnosc to taka pani moglaby byc spokojnie z normalnym, normalnie zarabiajacym chlopakiem. bez jakegos tam szalu, wystarczy byc fajnym 🙂

  49. a gdzie napisałam, że chce wynajac kawalerke?:D chcialabym, ale niestety na razie to moge sobie pomarzyc 🙂 planuje wynajac jakis pokoj w mieszkaniu z innymi studentami na przyklad,wychodzi duzo taniej jak czynsz sie dzieli na 3 albo nawet 4 osoby. zeby tylko pokoik byl wlasny, ludzie znosni i bedzie git 🙂

  50. Myślę że fajny chłopak nie wytrzymałby konkurencji z bogatymi przystojniakami. Chyba że jest to związek karmiczny, o, wtedy to co innego.

  51. „Tak naprawdę to najważniejsze jest to, co mężczyzna chce dać kobiecie i czy jest
    ją w stanie bezwarunkowo pokochać i co kobieta chce otrzymać oraz czy pokocha go
    miłością bezwarunkową.”

    To strasznie typowe myślenie dla kobiet. Moim zdaniem podejście powinno być na zasadzie „kocham cię, co jeszcze mogę dla ciebie zrobić?” – koniecznie w dwie strony. Jak spotka się dwóch „dawców” – sukces gwarantowany. Ja niestety nie spotkałem jeszcze kobiety dawcy…no może w fazie „zapędzania zdobyczy (faceta) do jaskini”, ale w tej fazie to jak babka ma parcie to zostanie nawet grotołazem. Później jest dramat, najczęściej „po papierze” bo wychodzi z niej prawdziwe ja. Nie wiem czy to Marek napisał, czy gdzieś w sieci czytałem, ale bardzo przemawia do mnie stwierdzenie, że mnóstwo kobiet marzy, żeby się w końcu najeść do syta i przestać odchudzać jak tylko dostanie akt własności faceta w postaci ślubu.

    Na marginesie:
    Marek, jak „zagnieździć” klip z youtube na blogu onetu? Ja nie znalazłem takiej opcji… 👿

  52. Typowym myśleniem jest: „ile chce dać oraz ile chce otrzymać”. Ja natomiast napisałem „co chce dać i co chce otrzymać”. Jest to różnica znaczna. Napisałem też o bezwarunkowej miłości, jakby nie było zawartej w przysiędze małżeńskiej Kościoła, ale sumiennie nie realizowanej. Dopiero po odnalezieniu w sobie miłości bezwarunkowej jesteśmy w stanie żyć z partnerem (a nie z nim przebywać) niezależnie od sytuacji, zwłaszcza finansowej, ale i zdrowotnej, stresowej itp. W takiej sytuacji to nawet nie pomyślisz o skoku w bok, bo inni ludzie tracą na znaczeniu seksualnie.

    Wiem, idealistyczne i utopijne – ale na tym polega rozwój duchowy.

  53. pod video masz przycisk SHARE, klikasz i wyskakuje przycisk EMBED, klikasz na niego i w polu wyskakuje link zaczynający się od IFRAME, który możesz skopiować, ja wprawdzie nie mam bloga, więc się nie znam, ale chyba jakoś by się dało to wkleić w kod?

  54. [quote=sonofkyuss]T Dopiero po odnalezieniu w sobie miłości bezwarunkowej jesteśmy w stanie żyć z partnerem (a nie z nim przebywać) niezależnie od sytuacji, zwłaszcza finansowej, ale i zdrowotnej, stresowej itp. W takiej sytuacji to nawet nie pomyślisz o skoku w bok, bo inni ludzie tracą na znaczeniu seksualnie.

    Wiem, idealistyczne i utopijne – ale na tym polega rozwój duchowy.[/quote]

    Piękne! Cóż z tego skoro Ty się rozwiniesz duchowo jeżeli nie spotkasz na swej drodze nikogo na podobnym poziomie? Im bardziej będziesz widział i rozumiał zasady rządzące tym światem tym bardziej będziesz cierpiał…

    [quote=bess]pod video masz przycisk SHARE, klikasz i wyskakuje przycisk EMBED, klikasz na niego i w polu wyskakuje link zaczynający się od IFRAME, który możesz skopiować, ja wprawdzie nie mam bloga, więc się nie znam, ale chyba jakoś by się dało to wkleić w kod?[/quote]

    Dzięki. To co napisałeś jest jasne, ja pytałem o opcje na blog.onet.pl, bo html-a nie obsługują a skrypty też jakoś dziwnie działają. Szkoda, bo dołożenie treści multimedialnej często tworzy fajny klimat w czasie czytania.

  55. Jak się rozwiniesz, to zrozumiesz co napisałem.
    Bardzo dobrze znam zasady rządzące światem. Spotkam i polubię kogo zechcę takim, jakim będzie. A cierpienie to coś, co sami sobie tworzymy w swoich głowach.

    Człowiek rozwinięty duchowo nie potrzebuje kontaktów z koleżkami czy damulkami z towarzystwa – jest samotnikiem. Jeżeli do tego ma partnera, którego kocha bezwarunkowo, to ten partner, mimo że nie jest rozwinięty duchowo, dostrzeże to i zrozumie. Trzeba tylko ze sobą rozmawiać i słuchać ze zrozumieniem.

  56. Sprzeczność. Człowiek jest samotnikiem i jednocześnie ma partnera? Dla mnie to się wyklucza. Samotnia to zwykła ucieczka przed niezrozumieniem, rodzaj buntu przeciwko istniejącym normom i temu co nas spotyka. Człowiek nie jest stworzony do samotności. Oczywiście, możesz sobie stworzyć wizję, świat wirtualny, wewnętrzny i zacząć w nim żyć, ale dla mnie to forma wycofania i ucieczki.
    I jeszcze jedno. Każdego możesz polubić i wszystko możesz sobie wytłumaczyć. Możesz nawet polubić gościa, który kopie Cię w twarz na ulicy jednocześnie przeglądając Twój portfel. Biedny człowiek, trudne dzieciństwo, nie dane mu było rozwinąć się tak jak Tobie. Doskonałe wytłumaczenie, tylko po co? Każdy z nas ma swój system wartości, który stanowi element nas i naszego mikro świata. Jedyne co jest ważne, to aby nie robić nic w wbrew sobie. Jeżeli rzeczywiście Twoje JA podpowiada Ci, żeby polubić kolesia z ekstremalnego (celowo) przykładu powyżej to ZRÓB TO, ale jeżeli polubisz go bo daje Ci to poczucie wyższości, duchowości, oryginalności w stosunku do reszty to moim zdaniem jesteś w czarnej dupie i niczym nie różnisz się od gościa, który wyrywa babce torebkę na ulicy.

  57. Samotność to raczej stan ducha. I można w takiej sytuacji mieć partnera. Najlepiej takiego, który zrozumie, że samotnik jest hermetyczny i do pewnych obszarów nie ma się dostępu. Samotność nie jest ucieczką według mnie, ale wynikiem niezrozumienia. Dla człowieka to chyba jest najtrudniejszy stan, bo podobno jesteśmy z natury istotami stadnymi. Jestem przekonana, że coraz więcej wśród nas jest samotników. Być może stado zrobiło się zbyt jednolite i coraz więcej osób potrzebuje zajrzeć w siebie 🙂

  58. Pierwsze dwa zdania dały mi do myślenia, ale tylko na chwilę. Pierwsze co mi przyszło do głowy to egoizm. Co z partnerem kiedy jesteśmy na emigracji wewnętrznej? Sądzisz, że w REALNYM świecie możemy znaleźć kogoś aż tak podobnego do nas, żeby był w stanie zrozumieć każdy nasz krok czy posunięcie? Wg mnie to mrzonka i wiele „oryginalnych” w poglądach osób po sparzeniu się na kilku relacjach z innymi ludźmi ucieka w samotność. Podtrzymam moje zdanie i nieco je rozszerzę po tym co napisałaś…samotność jest ucieczką będącą wynikiem niezrozumienia. Nadal jednak twierdzę iż jest to stan niejako „sztuczny” dla człowieka.

  59. Ale ja nie piszę o samotności i o człowieku samotnym tylko o samotniczości i człowieku samotniczym. To zupełnie różne pojęcia mimo podobieństwa słownego.
    Odpowiedz, w jakim celu spotykasz się ze znajomymi, kolegami, przyjaciółmi?

    Jeżeli chodzi o partnera to co stoi na przeszkodzie towarzyszyć mu w jego spotkaniach ze znajomymi, mimo że nie odczuwa się takiej potrzeby?

    A zrozumienie innej osoby osiągnie się dopiero rozumiejąc samego siebie, pozbywając się egoizmu. To ciężka praca, ale efekt jest niesamowity, kiedy żona z napięciem i po ciężkim dniu pracy wpada do domu i jesteś pierwszą osobą pod ręką, której można nawciskać a potem się wyżalić, a ty potrafisz zrozumieć jej zachowanie, nie wziąć do siebie, zachować spokój i jeszcze przytulić i pocieszyć – poczuć się prawdziwie po męsku.
    Normalnie byłaby awantura na całego, a męskie ego aż by się napuszało jak to kobiecie nawciskało.

  60. [quote=sonofkyuss]Jeżeli chodzi o partnera to co stoi na przeszkodzie towarzyszyć mu w jego spotkaniach ze znajomymi, mimo że nie odczuwa się takiej potrzeby?[/quote]

    Nic nie stoi. O ile chcesz i potrafisz na tyle dobrze grać lub nastawić się na coś, co Cię zupełnie nie pociąga to nie ma problemu. Możesz sobie też wmówić, że robisz to, bo kogoś kochasz. Niestety w większości przypadków, Twoja sztuczność w zachowaniu zostanie zdemaskowana wcześniej niż Ci się wydaje. Kobiety posiadają szczególny mechanizm w tym zakresie. Poniekąd od zawsze były zależne od umiejętności wyczucia sytuacji, zagrożenia. Czasem przydałabym się nam facetom tak zwana kobieca intuicja 😉

    [quote=sonofkyuss] To ciężka praca, ale efekt jest niesamowity, kiedy żona z napięciem i po ciężkim dniu pracy wpada do domu i jesteś pierwszą osobą pod ręką, której można nawciskać a potem się wyżalić, a ty potrafisz zrozumieć jej zachowanie, nie wziąć do siebie, zachować spokój i jeszcze przytulić i pocieszyć – poczuć się prawdziwie po męsku.
    Normalnie byłaby awantura na całego, a męskie ego aż by się napuszało jak to kobiecie nawciskało.[/quote]

    Ja tu widzę poważny dysonans. Owszem, takie zachowanie wobec świadomej i mądrej kobiety ma sens, ale z drugiej strony, gdyby taką była to wiedziałaby, że na bliskim nie wyładowuje się frustracji! Oj, coś mi się wydaje przyjacielu, że w 98% wypadków stałbyś się wcześniej czy później chłopcem do bicia. Sytuacja, którą przedstawiłeś moim zdaniem nie ma nic wspólnego z naruszeniem ego. No, być może kogoś ekstremalnie prymitywnego tak. To jest raczej kwestia tego, czy masz u kogoś szacunek czy nie. I nie chodzi tu o to, że potrzebujesz tego szacunku bo Twoja pycha Ci podpowiada, że jest Ci on niezbędny, tylko zwyczajnie jesteś człowiekiem i to jeszcze w dodatku zakładam bliskim człowiekiem pani z przykładu, który podałeś. Ja w takiej sytuacji bym przemilczał, nie dał wciągnąć się w awanturę a później jasno postawił granice. Kochanie…taka szopka to ostatni raz. Rozumiemy się troszeczkę 😉 ?

  61. Cytuję własne:
    [quote]Typowym myśleniem jest: „ile chce dać oraz ile chce otrzymać”. Ja
    natomiast napisałem „co chce dać i co chce otrzymać”. Jest to różnica
    znaczna. Napisałem też o bezwarunkowej miłości, jakby nie było zawartej w
    przysiędze małżeńskiej Kościoła, ale sumiennie nie realizowanej. Dopiero po
    odnalezieniu w sobie miłości bezwarunkowej jesteśmy w stanie żyć z partnerem (a
    nie z nim przebywać) niezależnie od sytuacji, zwłaszcza finansowej, ale i
    zdrowotnej, stresowej itp.

    Jeżeli do tego ma partnera, którego kocha
    bezwarunkowo, to ten partner, mimo że nie jest rozwinięty duchowo, dostrzeże to
    i zrozumie. Trzeba tylko ze sobą rozmawiać i słuchać ze zrozumieniem.

    A zrozumienie innej osoby osiągnie się dopiero rozumiejąc samego siebie,
    pozbywając się egoizmu.
    [/quote]

    Na szacunek trzeba sobie zapracować miłością i zrozumieniem. Stawiając zdecydowane i mocne granice można jedynie wywołać strach u drugiej osoby i to pod wpływem strachu okaże tzw. „szacunek”.
    Jeżeli znam drugą osobę i ją rozumiem, to wiem z czego bierze się dana sytuacja, zachowanie. Jeżeli do tego jestem świadom, że nie ma po mojej stronie winy, to reakcja jest taka, jak wcześniej napisałem. Po całej sprawie można porozmawiać i sobie wytłumaczyć.

    Stawianie spraw ostro i budowanie granic rodzi tylko strach, a partner poszuka zrozumienia w objęciach kogoś innego.

  62. [quote=sonofkyuss]Na szacunek trzeba sobie zapracować miłością i zrozumieniem. [/quote]

    A czy to nie powinno aby działać w dwie strony? Na przykładzie, który podałeś jasno widać, że bohater atakowany przez partnerkę nie ma u niej żadnego szacunku. Tak zwane doświadczenie życiowe mówi mi (wiem, wiem też nie lubię jak ktoś się na to powołuje), że pozwalając na takie zachowanie narażasz się właśnie na KOMPLETNĄ utratę szacunku u rzeczonej damy. No, chyba że jest to osoba naprawdę inteligentna, ale gdyby rzeczywiście tak było to nie zachowywała by się w taki sposób.

    [quote=sonofkyuss]Stawiając zdecydowane i mocne granice można jedynie wywołać strach u drugiej osoby i to pod wpływem strachu okaże tzw.szacunek.[/quote]

    Wiem dokąd zmierzasz, ale w konkretnym wypadku, który przedstawiłeś sposób reakcji jaki wskazałem (przemilczenie, rozmowa i postawienie granic) jest wg mnie absolutnie prawidłową reakcją człowieka o wykształconym JA. Nie pozwalając się lżyć, krzyczeć na siebie nie naruszasz przecież w żaden sposób jej godności, jej ja, jej ego. Bronisz się i to w bardzo przemyślany sposób (tylko dlatego, że jest to ktoś, kogo chemia Twojego mózgu czyni Ci bliskim). Normalnie w takiej sytuacji powinieneś dać w mazak i po krzyku 😉

    [quote=sonofkyuss]Jeżeli znam drugą osobę i ją rozumiem, to wiem z czego bierze się dana sytuacja, zachowanie. [/quote]

    I bardzo dobrze, ale masz chyba prawo sądzić iż partnerka jako osoba światła (a taką musi być skoro się z nią zadajesz) zada sobie na tyle trudu, aby zrozumieć, że dla Ciebie ta sytuacja nie jest ani przyjemna ani komfortowa. Owszem, raz na jakiś bardzo długi czas każdemu może się zdarzyć utrata panowania nad sobą, ale to jest właśnie moment, kiedy trzeba jasno i otwarcie postawić granice. Inaczej już przegrałeś…i nie tylko Ty ale ona też, chociaż jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy.

    [quote=sonofkyuss]Stawianie spraw ostro i budowanie granic rodzi tylko strach, a partner poszuka zrozumienia w objęciach kogoś innego.[/quote]

    To niech szuka. Skoro po spokojnym i rzeczowym zwróceniu uwagi, że nie znosisz tego typu zachowania, kiedy ktoś wyładowuje swoje frustracje na Tobie ta osoba zostawia Cię, to trudni i jednocześnie bardzo dobrze. Dobrze przede wszystkim dla Ciebie. Kim chcesz być w tym związku? Chłopcem do bicia?

  63. [quote]”Mroczny pogromca cipek”, czy „Ruchacz”.[/quote]

    No i tu na jaw wyszły Twoje ukryte pragnienia :D, no ale oficjalnie jak tu się przyznać? 😀

  64. Wyrywasz z kontekstu! Podałem ciągiem swoje wypowiedzi, aby go zachować.

    Związku przecież nie buduje się z dnia na dzień.
    A jeżeli kobieta nie obserwuje swoich reakcji i zdarza jej się emocjonalnie występować, to nie znaczy że mężczyzna ma emocjonalnie postąpić (awanturowanie się czy przemilczanie to jest emocjonalna reakcja). Rozumiejąc dane zachowanie i znając jej źródło (a budując związek latami poznaje się kobietę bardzo dobrze) wie skąd jest dana reakcja i że tak naprawdę nie jest wymierzona w niego a jedynie jest odreagowaniem napięć i stresów. Tu trzeba ciepłej męskiej reakcji a nie rodem z MMA.

    Natomiast kształtować można EGO, JA jest stałe i należy je odkrywać, zarówno w sobie jak i w innych.

  65. To ja napisałęm 🙂 kobieta dawca, może być tylko z psychopatą którego chce zmienić. Gdy zmieni, tylko bierze, tak to działa.

  66. Obawiam się ze to nie jest takie proste. Miłość bezwarunkowa powstaje wtedy, kiedy kochasz mocno siebie samego. Gdy się kochasz, nie ma lęku że obiekt (kobieta) która daje Ci szczęście – np. odejdzie, czy umrze. Nie ma lęku, bo gdy odejdzie miłość nadal jest w Tobie, nic nie tracisz. To jest rozwój duchowy, czyli najpierw pokochanie siebie, nie partnerkę.

  67. [quote]Piękne! Cóż z tego skoro Ty się rozwiniesz duchowo jeżeli nie spotkasz na swej
    drodze nikogo na podobnym poziomie? Im bardziej będziesz widział i rozumiał
    zasady rządzące tym światem tym bardziej będziesz cierpiał…[/quote]

    Dlaczego cierpiał? przebudzenie daje Ci niezwykłą radość i lekkość ducha, tu już cierpienia jest bardzo mało.

  68. Ludzie są różni, jeden się spełnia w samotni, inny w tłumie. W pewnym momencie presja tworów jest tak duża, że człowiek chce uciec, i nabrać krzepy duchowej, i jesli ma taką potrzebę to ok.

  69. Sam nie mam zdania na ten temat bo różnie różni ludzie na ten temat mówią. Bardziej przekonująca jednak wydaje się teoria, że jeśli ktoś jest gejem to jest tego jakaś przyczyna karmiczna bo bycie gejem w pewnym sensie rodzi cierpienie, a na pewno nie jest normalne.

    Jest energia yin i yang i one nawzajem się uzupełniają, a geje stykają dwie takie same energie co podobno jest niekorzystne, ale sam nie wiem bo nie jestem gejem i sam nie doświadczyłem jakie to ma konsekwencje duchowe 🙂

  70. Ładna nawet zajebista chociaż akurat nie w moim guście bo najbardziej lubię laski, które mają trochę bardziej delikatne rysy twarzy i jasne zielone albo niebieskie oczy 🙂 A ta przypomina mi z trochę z wyglądu Cheryl Cole. Ale… piosenka jest do bani.

  71. Nie każdy by chciał bo niektórzy są więc nie mają takiego pragnienia i jest to dla nich oczywiste 🙂

  72. No to ja nim nie jestem na pewno, mam wprawdzie coś na koncie, powiedzmy że niezły rekordzik, ale póki co zdrowie nie pozwala na rozwijanie się w tym kierunku 🙂

  73. Toaleta świeżo wyremontowana… Biblioteczkę mam tutaj ubogą, wykłady z ontologii Krajewskiego, Kamasutra i Twoja książka, Marku 😀

  74. No proszę, proszę. Właśnie się zastanawiałam, czy nie zacząć skrobać własnego bloga, a tu taka niespodzianka! Dzięki za ten tekst i zamieszczone w nim wskazówki! 🙂

Dodaj komentarz

Top