Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Pragnienie Boga

Pragnienie Boga

 

                      

 

Wczoraj wieczorem, poczułem gwałtowne pragnienie bliskości z Istotą która wszystko stworzyła, z Istotą nazwaną przez mężczyzn tworzących religie, Bogiem; Istotą płci męskiej co jest dość zabawne. Gdyby to kobiety dzierżyły władzę nad światem, to na topie byłaby Bogini, i może nawet już by koło wymyślili (ha ha) Taki męski żarcik na początek felietonu, proszę mi wybaczyć. Stawiam swoją wysoką miesięczną pensję, że Bóg nie ma żadnej płci.

Przyczyną tęsknoty która wzięła mnie w posiadanie, był kryzys twórczy którego doświadczam, tak przynajmniej mi się wydaje.


                                       Zjednoczenie z Bogiem


 

Zanim zapragniesz zjednoczenia z Bogiem, musisz złożyć ofiarę na ołtarzu. Nie musisz zabijać kwiczącego ze strachu i bólu zwierzęcia jak radzi stary testament, czy wmawiać komuś że pójdzie do piekła, i bazując na tym strachu brać od niego papierki nazwane pieniędzmi by  dać je Panowi wszechswiata; nie, nie i jeszcze raz nie. Po co Bogu papierki, co on ma z nimi zrobić? zresztą ich nie dostanie, to kapłan kupi sobie coś za nie, mówiąc że wydaje je w imię Boże. To że te papierki mają wartość, to umowa ludzi że je traktujemy jako wymiennik na towary i usługi, co nie zmienia faktu że są to tylko papierki. I tylko państwo może je produkować, bo jeśli Ty zechcesz mieć te prawo, zamkną Cię do więzienia, słusznie zresztą. Ludzie umówili się że papierki mają wartość, podobnie jak umówili się że grupa ludzi którzy naczytali się książki którą podobno kiedyś dyktował Bóg, jest pośrednikami między nami, zagubionymi w bezmiarze kosmosu ludźmi, a Istotą Boską. Tak się przyjęło; ludzie przychodzą na ten świat, przyjmują to co jest uważane jako pewnik, tak żyją w zgodzie z tradycją (nienawidząc tych którzy żyją inaczej, wychowani w innej tradycji) i umierają, po czym ich dzieci przejmują pałeczkę w biegu ku zatraceniu, a następnie ich dzieci i tak bez końca. I nikogo nie zastanawia że ponad tysiąc lat temu nikt tu nie słyszał o chrzescijaństwie.


Była inna religia, aż przyszli silniejsi i mieczami nakazali przyjęcie aktualnej. Nie chcesz wierzyć w Boga miłości prosto z Azji? to zetną Ci głowę, spalą dom i zgwałcą córkę. Jeśli uwierzysz, będziesz żył. I tak religia miłości ogarnęła naszą państwowość doprowadzając nas wprost do raju, jakiego doświadczamy. Zdaniem Pana Sikorskiego, nawet inne kraje nam zazdroszczą, no to jak, nie jest raj? źle jest? nie masz co jeść, ale inne kraje Ci zazdroszczą. Nic nie robią, tylko nam zazdroszczą. Najpierw ludzie walczyli, stawiali się najeźdźcy który niszczył im ich tradycję; ale z czasem przyjęło się wierzyć w narzuconą nam religię. Następne pokolenia uznawały tę religię za normalność, i wierzyły w nią, nie zastanawiając się nad tym że ich dziadowie byli mordowani bo nie chcieli złamać swojej tradycji. Jest to jest, widocznie tak być musi; tak się myśli. A to nieprawda. Gdyby musiało być jak jest, nikt by nic nie wymyślał, nie byłoby samolotów, aut, całej tej technologii która uprzyjemnia i ułatwia nam życie. No bo po co filozofować, wymyślać, jak jest jak ma być. Chwała Bogu że nie wszyscy żyją zgodnie z tradycją. I tak życie na niebieskiej planecie sobie wesoło mija, na mordach i rzeziach dokonywanych przez wiernych jednej tradycji, na tych którzy wierzą w inną tradycję. Nieliczne chwile spokoju, sa aktywnie wykorzystywane na rozwój broni chemicznej, bakteriologicznej, atomowej, genetycznej i geologicznej. Wszyscy się zbroją do skoku na bliźniego swego, w imię równości, miłości i pokoju, jak zwykle.


Ofiarą jest uczciwość wobec samego siebie, i nie jest ona potrzebna Bogu gdyż ta Istota kocha Cię bez względu na wszystko. W duchowym sensie istnieje tylko Ona, wszystko powstało z niej, więc wszystko co istnieje jest Nią; robisz to po to, by pozbyć się swojej własnej firanki z falbankami, która odgradza Cię od prawdy. Ta uczciwość to uświadomienie sobie, dlaczego właściwie pragniesz intymnej relacji z Bogiem. To wstęp do modlitwy, bycie szczerym, stanięcie w uczciwości i chwale z niej wynikającej przed Bogiem.


                                         Mam tę uczciwość


I ja tę uczciwość myślę że mam, w pewnym zakresie. Na pewno są rejony gdzie ona nie sięga i żyję w mroku, ale wierzę że kiedyś te mroczne miejsca, zostaną oświetlone i wejrzę w nie z miłością. Chcę coś stworzyć, coś wielkiego, chcę by ludzi bolały żuchwy gdy otworzą szeroko usta w zachwycie (a Paniom tu i ówdzie rosła temperatura). Sam nie dam rady tego dokonać; do nagrań video jestem za mało charyzmatyczny (albo za mało przystojny, jednak wolę ując to dyplomatyczniej), do audio myślę że jestem dobry, ale na pewno nie na tyle by zaszokować. W pisaniu jestem także dobry, ale jak widać nie na tyle, by osiągnąć jakiś większy sukces. Po co więc mi sukces? są dwa powody. Jeden to na pewno kompleksy, poczucie że jestem człowiekiem któremu się w życiu nie udało; bycie znanym pisarzem, podziwianym autorytetem miałoby pokazać ludziom że jednak coś osiągnąłem. To pierwszy powód dla którego chcę poczuć Boską opokę, skałę na której pewnie mógłbym stanąć i odbić ku gwiazdom. Tak, jest to cel egoistyczny. Podsumujmy: chcę poczuć Boga, chcę się z nim zaprzyjaźnić, dlatego że pewne osoby uważają mnie za nieudacznika. Czyli pragnę Boga, by przekonać inne osoby do zmiany swojego zdania. I tu natykamy się na problem; pojęcie nieudacznika istnieje tylko przy porównaniu się do innych, tych którzy mają więcej; pieniędzy, urody która też jest jakimś ustalonym stereotypem, znajomości. Gdybym żył zawsze sam, nie wiedziałbym o tym że jestem nieudacznikiem, bo niby skąd? ludzie sławni, bogaci, czują się niedowartościowani. Osiągając sukces rosną na drabinie społecznej, i pokazują rzeszy ludzi że to oni są nieudacznikami.


Uzależnili swoje poczucie wartości od tego, że misiunie i mamuśki oglądające tv przy lepieniu pierogów je podziwiają, i czują się gorsze. To życie na bombie; wystarczy że wyskoczysz z obiegu i Twoja samoocena ląduje na łeb, na szyję. Są uzależnieni od płytkiego podziwu ludzi, i wiele zrobią żeby się utrzymać na fali. Np. w Polsce wiele aktorów i celebrytów, popierało PO. Dzięki temu mają wstęp na salony, wstęp do znanych i modnych programów w telewizjach, które prowadzą byli TW, donosiciele. Celebryci liżą szorstki odbyt byłych kapusiów, popierają ich by Panie domu wiedziały na kogo modnie jest głosować, a w zamian za to złodziej podzieli się z nimi pieniędzmi okradanego kraju, układami itd. Proste i skuteczne od dwudziestu lat, jak widać doskonale w naszym pięknym kraju. Reasumując; chciałbym by inni uznali mnie za człowieka sukcesu, ponieważ zależy mi na ich opinii. Z tego punktu widzenia, widać dokładnie jak bardzo moja motywacja jest żałosna. I o to chodzi, dokładnie o to; masz uświadomić sobie, że chcesz oszukać Boga. Chcesz go tylko po to, by jacyś ludzie którzy Cię nie znają, nie pluli na Ciebie i Cię podziwiali, czyli czuli gorsi od Ciebie, mniej znaczący. Chcesz użyć Boga, by inni ludzie czuli się mniejsi, poniżeni, a Ty dzięki temu podskoczysz wyżej na drabinie społecznego sukcesu. Problem w tym że nawet jak odniesie się sukces, znajdą się tacy którzy wyśmieją wszystko co się da. Odniósł sukces? za mało, dał dupy, sprzedał się i setki innych uzasadnień swojej niechęci do człowieka sukcesu.

 

                                      Drugi powód

Drugi powód jest dla mnie znacznie boleśniejszy. Tyle już lat choruję, nie mogę wychodzić na dwór, prowadzić normalnego życia. Choroba nie tylko zabrała mi najlepsze lata, kiedy człowiek powinien próbować swych sił w zmaganiach z życiem, ale też upokorzyła. Nie jest żadną tajemnicą iż IBS to choroba, która sprowadza się przeważnie do bolesnych biegunek, wzdęć. Wiąże się to ze smrodem, obrzydliwościami od których ludzie odgradzają się drzwiami toalety. W głowie mi się nie mieści, za co mi ktoś tak dopierdolił, dlaczego idąc na randkę muszę się liczyć z tym, że spędzę ją w toalecie piszcząc z bólu a nie na spacerze, dlaczego nie mogę iść ze znajomymi na imprezę, na ognisko. Podkreślam że ja doskonale wiem że są ludzie, którzy mają znacznie ode mnie gorzej; są miliony istnień, żyjących w takich warunkach, że z ich punktu widzenia moje życie wydaje się rajem. Ja to wiem, ale intelekt to jedno, a emocje to inna sprawa. Wiem że mam całkiem nieźle, ale często czułem rozpacz gdy siedziałem latami w domu, nie mogąc z niego wyjść, i patrzyłem przez okno z zazdrością na ludzi którzy idą normalnie ulicą, nie czując panicznego lęku że za chwilę będą się zwijać z bólu i panicznie rozglądać za toaletą. Wiesz że masz dobrze, ale czujesz że chcesz umrzeć. Ot, taka rozbieżność. Stąd moje pragnienie, wielkie, by te cierpienie nie poszło na marne, bo nie miałoby to dla mojej logiki żadnego sensu. Moje życie pojawiło się na ziemi, za jakiś czas zgaśnie; jaki więc był sens mojego życia, oglądanego przez ostatnie dziesięć lat przeważnie z poziomu deski klozetowej? z mojego punktu widzenia, taki sens będzie tylko wtedy, gdy choroba zniknie a ja poznam jej genezę, jej sens. Wtedy korzystając z umiejetności pisania, zanim odejdę przekażę ją ludziom.


Wielu choruje na IBS, i na pochodne tej choroby. Jeśli chociaż jedna osoba poczuje się lepiej, jeśli wskażę jej drogę, myślę że to wszystko co odczuwam nabierze spełnienia i głębszego sensu. Czyli nadal chodzi o mnie, o mój sens. Dobro dla innych? to niejako pochodna, efekt uboczny mojej własnej terapii. Kilka razy Państwu napomknąłem, a i pewnie to widzieliście u mnie na stronie; są ludzie którzy czerpią przyjemność z mojej choroby, z tego upodlenia. Mam nawet taką osobę w rodzinie, która będąc w sytuacji znacznie ode mnie lepszej, znacznie lepszej pod względem zdrowotnym i finansowym, otwarcie z tego drwiła, co prawda do czasu kiedy powiedziałem dość stanowczo żeby spierdalał, ale jednak. Normą też jest że ludzie do mnie piszą per zasrańcu, sraluszku itd itp. Żebym chociaż miał chorobę serca, nerek, żeby coś z głową nie tak; wariaci są w modzie, mógłbym coś malować, rzeźbić w kształcie kupy, zbiłbym majątek i zaliczał intelektualistki, zachwycone kopulacją z szalonym artystą którego nikt nie rozumie, także on sam. A tu dupa choruje; ani się tym pochwalić, ani wzbudzać litość. Kiepsko trafiłem. Choroba serca, jak to wspaniale brzmi. Można zbierać fundusze na omdlewającego sercowca, początkującego pisarza? można. A można na tego z chorymi płucami? pewnie że można, to jest nawet modne i na czasie. A jak Państwo sobie wyobrażacie, zbieranie funduszy na faceta z chorą, impulsywną dupą?


                                               Śmieję się


Śmieję się pisząc te słowa, nie odbierajcie tego jako dramatu. Ale ja mam takie specyficzne podejście do tego, mnie w sumie wiele rzeczy teraz bawi. Jednak faktem jest że ludzie z tą chorobą się wieszają, nie wytrzymują. Ja też wiele razy czułem że już po mnie. Chciałbym jakoś pomóc, egoistycznie jak najbardziej, ale chciałbym. Mogę pomóc tylko pisaniem, rzadziej rozmową, to są za intymne sprawy, szczególnie dla mężczyzn których poczucie męskości, spada w tej chorobie do zera. A tego nie można się bać, wstydzić. Jest choroba, trzeba działać, uczyć się, szukać rozwiązania, nie poddawać się. Teraz żyje mi się znacznie lepiej, nieporównanie lepiej. Myślę że zawdzięczam to pisaniu. Oczywiście, to ludzie mi pomogli; ale poznali mnie czytając mnie. Ja coś dałem od siebie, ludzie dali mi także coś. Myślę że wszyscy na tym zyskaliśmy. Chciałbym móc więcej dać, pisać jak sam Bóg, oszałamiać ludzi; niestety, nie umiem tego zrobić. Może kiedyś? a może porzucę pisanie, i zostanę np. stolarzem?

Dlatego zawsze wam podkreślam rolę uczciwości w życiu. Módl się, ale uczciwie. Ściemniać możesz mi w komciach, ale nie oszukasz Boga; oszukując w modlitwie, oszukasz tylko siebie, nikogo więcej. Bóg wcale nie chce Twoich wyznań, one są potrzebne Tobie, byś wiedział o co prosisz, czego pragniesz, i jaka jest Twoja motywacja. Dwie moje motywacje które Państwu przedstawiłem, są egoistyczne, ponieważ człowiek jest z natury istotą egoistyczną. Nawet poświęca się licząc na jakiś zysk, np. psychiczny, czy liczy na życie w niebie po śmierci za dobry uczynek; to jakie to poświęcenie? kolejny biznes. I nie jest to złe, ale złym jest już upieranie się przy swojej bezinteresowności. Dopóki żyjesz, myślisz i działasz z poziomu ego, jesteś egoistyczną istotą. Taki był plan, tak jesteśmy skonstruowani. Jestem naprawdę rozbawiony, widząc czy czytając osoby, upierające się przy swojej bezinteresowności. To bardzo niebezpieczne wierzenie; sprawia że człowiek sam się oszukuje, a tymczasem wszystko co robi, ma na celu zaspokojenie jakiejś potrzeby, naturalnej albo sztucznie stworzonej. Ja wiedząc że jestem egoistą, wiem że inni też tacy są. Każdy chce ze mną załatwić jakiś interes, ale i ja podobnie postępuję. Jest niezmiernie ważne by mieć tego świadomość. Coś za coś, zawsze i wszędzie, i na wieki wieków amen. Jeśli jesteś oburzony, prześledźmy kilka typowych zachowań:


Pomagasz komuś na ulicy, upadła staruszka, komuś wypadł portfel. Czyniąc to, masz świadomość spełnienia dobrego uczynku, czyli zapunktowania u Boga, lepiej się czujesz. Robisz to więc między innymi dla tego przyjemnego uczucia, czyż nie? nawet jeśli nie jest to główną motywacją, na pewno jest bardzo sympatyczne i miłe, a ludzie lubią się poczuć wyjątkowo.


Kobieta chce ślubu, związku, mówi że kocha. Ale gdy powiesz że nie chcesz dzieci, po tym gdy już skończą się wrzaski, manipulacje, a na końcu pogarda z komplementami o impotencie, niedojrzałym gówniarzu itd, pokocha kogoś innego. To jaka to jest bezinteresowna miłość? jest jak najbardziej interesowna. Coś za coś, jak mi tego co chcę nie dasz, znienawidzę Cię i odejdę. A spróbuj czegoś nie dać kobiecie, albo facetowi jeśli jesteś kobietą. Wtedy zobaczysz w akcji bezinteresowność i poświęcenie. Im większy cwaniak, tym bardziej oburza się na brak poświęcenia u ludzi.

Pomagasz komuś, w czymkolwiek. Albo chcesz żeby Cię lubił, albo nie chcesz żeby Cię nie lubił… albo zwyczajnie uważasz się za dobrego człowieka, i uważasz że tak trzeba. A jakbyś zadziałał tak jak nie trzeba, to czułbyś się źle, miał wyrzuty sumienia. Czyli z jednej strony masz pachnącą marchewkę, z drugiej kij.

 

Na koniec wspaniały, światowej klasy dowcip, ponoć prawdziwy.


Zezanie anatomopatologa przed sądem:
– Czy pamięta pan kiedy dokonywał pan badania ciała? – pyta adwokat.
– Sekcja rozpoczęła się około 8:30 wieczorem.
– A czy Pan Dennington był wtedy martwy? – drąży adwokat.
– Nie, siedział na stole zastanawiając się dlaczego dokonuję na nim sekcji.
– Doktorze, czy zanim przystąpił pan do sekcji sprawdził pan puls?
– Nie.
– A sprawdził pan ciśnienie krwi?
– Nie.
– A sprawdził pan oddech?
– Nie.
– Więc, jest możliwe że pacjent żył kiedy pan rozpoczął sekcję?
– Nie.
– Skąd ta pewność, doktorze?
– Ponieważ jego mózg stał w słoiku na moim biurku.
– Niemniej jednak pacjent mógł być jeszcze żywy?
– Tak, mógł być żywy i praktykować gdzieś jako prawnik

 

51 thoughts on “Pragnienie Boga

  1. Czego chce Bóg, można plus minus doswiadczyć, zrób sobie doświadczenia mentalne; wyobraź sobie że masz wszystko, żyjesz wiecznie, masz nieskończoną moc. I te drobinki, ludzie, powstały z Twojej woli i z Twojej energii, plazmy, nazwijmy to jak jest nam wygodniej. I testuj sobie, czy da Ci radość ze człowiek zarżnie zwierzę dla Ciebie? da Ci trochę celulozy? jakieś rzeźby zrobi z Twojej ziemi którą stworzyłaś? to wszystko budzi śmiech, w nas ludziach, a co dopiero Istocie wiecznej 🙂

    Jesli czegoś chce, to tylko naszej zabawy i szczęścia. Wszystko inne to wynaturzenie i nienormalność.

  2. Grunt to szczerość do Boga:
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=_pJLbgIS7To[/url] jak ktoś przewinie do 1h 44min 10 s to będzie miał przykład konkretnej szczerej modlitwy prawdziwego twardziela 😀

  3. A ja ostatnio nie potrafię mówić o Bogu. Skupiłem się mocno na sobie i to sprawia mi prawdziwą radość. Wiem, że on jest, wiem, że czuwa i wszystko dzieje się tak jak powinno. Po prostu.

    Jest we mnie jeszcze dużo strachu, ale już coraz mniej. Pojawia się coś na kształt spokoju. Bóg jest w moim życiu a zarazem go nie ma. Myślę, że to rozumiecie 🙂

  4. Jeszcze jedno.

    O jakim kryzysie Marek mówisz? Masz już dość pisania?

    Zapewniam Cię, że Ci się wydaje 🙂

  5. Ty to w pewnym sensie Bóg. Przecież na początku był Bóg, więc wszystko co stworzył, musiało być z niego. Nie ma innej możliwości. Bóg jest nami, w nas i jest wszystkim. Od tej świadomości rozdziela nas ego, a cierpienie i ból są znakami że jesteśmy na złej ścieżce. A ja wiem że w tych krotochwilach gdy znika ego, pojawia się rozkosz.

    Bóg jest więc wszystkim co istnieje, LOL :)))

  6. Chciałbym coś stworzyć, tylko nie wiem dokładnie co 🙂 to naprawdę jest frustrujące, jakby mnie rozrywało.

    Teraz usiadłem i napisałem szkielet artykułu; najpierw tak piszę, później poprawiam. Wkleję co teraz napisałem, ale podkreślam że zrobiłem to na fristajlu, bez poprawek, może być ogólnie?

    [quote]Zdziwiła mnie ta osiemnastka; swoją dojrzałością, inteligencją, rezolutnością. Ale najbardziej swoimi zasadami moralnymi, dziewictwo trzymać chce tylko dla „wybrańca”, a że człowiek jak wiadomo nie jest z zimnego żelaza uczynion, to uszczknąć z kielicha ambrozji by chciał. I ta piękna osiemnastka jak nikt umiała z niego pociągnąć łyka; dość tej sofistyki, Pani ta dawała w dupę, preferując pozycję łokciowo kolankową. Mężczyzna który posiadł tę nastolatkę, czuł się jak górnik w czarnych trzewiach ziemi, która skrywa przeróżne tajemnice, ale jest także niebezpieczna. Trzymając mocno za włosy gwiazdę moralności, miętosząc niewielkie piersi a drugą dłonią smakując idealne kształty bioder, podgryzając jej ucho i sapiąc, można było płynąć na fali rozkoszy, medytować nad wspaniałością stworzenia i hipokryzją tej Pani; a także ją gorąco chwalić, gdyż była przyczyną wspaniałych doznań, umiejscowionych między wydatnym, obtłuszczonym brzuchem a drgającymi i spoconymi udami. „Niezbyt obficie owłosione jądra nauczyciela duchowego, z impetem spadającego meteorytu, ale rytmicznie uderzały o złączone, szczupłe nogi dziewicy, a biodra pochłaniały swoją masą małe pośladki, gwałtownie atakowane przez rozjuszonego ogiera, który jęcząc zastanawiał się jaki artykuł napisać, by nie wypaść z obiegu. Gwałtowny skurcz i prąd w kręgosłupie, skutecznie zagłuszył pracoholiczne myśli guru, rzucając go na pożarcie rozkoszy płynącej wprost z mlecznobiałych pośladków dziewicy. Ty dziwko, szepnął guru opadając wyczerpany na poduszkę…”
    [/quote]

  7. Dobra, dosyć tych głupot! Teraz jest ważna kwestia do poruszenia:

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=G4n-_tRDBAE&feature=player_embedded[/url]

    co byście odpowiedzieli? odpowiedzi dziewczyn liczą się podwójnie!

  8. Za dużo opisów i brzmi jak opis seksu bohaterów NEGATYWNYCH, jak dla mnie.
    Kosiński pisał coś w tym rodzaju – dla mnie to było nie do przeczytania, ale innym się podoba.

  9. [quote]Czytalam twoje art i wiecej info o tobie, ciesze sie ze calkiem przez przypadek ( o ile ten istnieje ) znalazlam twoja strone. Zaskakuje mnie twoja wiedza i podejescie do zycia w tak mlodym wieku. [/quote]Też tak uważam i podobnie zagościłam dawno temu u Mistrza.
    Jego słowa bardzo mi pomogły i pomagają nadal.
    Często mnie zaskakuje, mimo, iż wydaje mi się, że już znam Jego pióro, to np. felieton „Pragnienie Boga” ma właśnie pierwiastki doskonałości.
    Dlaczego ?
    Bo są autentycznie i nie ma tam cienia ściemniania, tak jak czuje, korzystnie lub niekorzystnie, ale PRAWDZIWIE. 🙂

  10. Oglądam porno (teraz mniej), generalnie nie ma dla mnie tematu tabu, zaznaczam tematu.
    Ale nie jest to tak, ze specjalnie coś organizuję, czasami po prostu przełączę nocny program.
    Lubię fajne „zdarzenia”, „historyjki”, ale tylko takie, gdzie na twarzy partnerki nie jawi się cierpienie. Widziałam też takie wymuszone i mam niemiłe odczucia.
    Jedynie jak się fajnie bawią, a potem najlepiej jak pary idą do oddzielnych pokoi.
    Zbyt tłocznie na ekranie to już staje się w moim odczuciu sztuczne, przerysowane, trąca zaburzeniami …. i nieciekawe.

  11. Chyba się obrażę za tę opinię :)) czy nie uważasz ze jedna z postaci, jest pozytywna? i jest nią ten ciężko pracujący Pan? 🙂

  12. Fajne te miny 🙂 pewnie bym powiedział że oglądam, ale rzadko. Tłumaczenie się przed kamerą co dokładnie oglądam, to już jest poniżające.

  13. No proszę, i ja dostałem komplement, a myślałem że tylko Dance dostaje tutaj pochwały 🙂 już byłem zazdrosny 🙂

  14. [quote]Teraz usiadłem i napisałem szkielet artykułu; najpierw tak piszę, później
    poprawiam. Wkleję co teraz napisałem, ale podkreślam że zrobiłem to na
    fristajlu, bez poprawek, może być ogólnie?
    [/quote]
    [quote]Za dużo opisów i brzmi jak opis seksu bohaterów NEGATYWNYCH, jak dla mnie[/quote]

    [quote]to naprawdę jest
    frustrujące, jakby mnie rozrywało.
    [/quote]

    Chciałbyś coś stworzyć, ale tutaj wydaje mi się nazbyt na siłę, chociaż budujesz na fristajlu. W moim odczuciu, gdybyś w tym czymś płynął, że aż pozwoliłbyś sam sobie w tym utonąć, nie wyglądało by to aż nadto na taki- jak to ujęła Inka- „opis” bohaterów negatywnych.
    Nie chciej za dobrze bo przedobrzysz 😛 Wybacz szczerość 🙂

    Mam taki sam odbiór jak Inka.

  15. [quote]Tłumaczenie się
    przed kamerą co dokładnie oglądam, to już jest poniżające.[/quote]

    Kiedyś zostałam podpuszczona do takich zwierzeń przez znajomego, który dobitnie oznajmił mi, co w tych filmach preferuję. Po chwili zastanowienia(skąd on to wie? 😳 ) stwierdziłam jednak, że chyba większość lubi to samo i uśmiechnęłam się tylko do siebie w myślach, na to samoistne a jakże logiczne wytłumaczenie jego zaczepki.

  16. Wiele razy robiono takie eksperymenty, i ludzie w trakcie zaskoczenia mówią bzdury. Trudno nie dac się podpuścić, jeśli człowiek nie ma obycia z kamerą. To trzeba po prostu wytrenować, albo mieć tak wysoką samoocenę, że wystarczy sam uśmiech bez odpowiedzi.

  17. Dokładnie to miałem na myśli 🙂

    I z tej okazji pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie bracia i siostry 😀

  18. Ogólnie nie przepadam za erotykami. Jedyny który kiedyś poczytywałem to „Pamiętniki Fanny Hill”. Panienka Hill mocno rozbudzała moją wyobraźnię gdy miałem te naście lat 🙂

    Zgadzam się z paniami z wyższych komentarzy 🙂 Początek trochę przekombinowany przez, co traci się przyjemność z czytania. Tak mniej więcej od słów: „Trzymając mocno za włosy gwiazdę moralności…” czyta się już lekko i przyjemnie. Jak dla mnie 🙂

  19. Wokalistka faktycznie bardzo ładna. Ale jakoś tak źle jej z oczu patrzy więc i tak bym się z nią nie umówił. Ha ha 😀

  20. A mnie odkąd rozpocząłem życie seksualne porno przestało pociągać. Czasem coś tam sobie obejrzę, nie powiem, że nie. Ale to już naprawdę muszę być wyjątkowo napalony i wyjątkowo samotny 😀

    Naczytałem się tu u Marka o destruktywnej sile porno, przemyślałem sprawę i uznałem, że to prawda. Gdybym miał nie widzieć się z dziewczyną cały tydzień i dzień w dzień oglądałbym ślizgacze, to jestem pewien, że nie miałbym aż takiej siły i chęci na całowanie łydek, boczków i bioderek, co gdybym pościł i zbierał siły 🙂

    Miłość to jednak musi być energia, a nie jakieś tam ospałe postękiwanie ;P

  21. Pozdrawiam i ja Ciebie Zbożowy mój synu. Bądź miły i czytaj Mistrza, takie są moje dla Ciebie zalecenia. No i nie podglądaj sąsiadki 🙂 Siema.

  22. Samo porno nie jest destruktywne, jest nim natomiast nasze uzależnienie od niego, niestety. Bez porno faktycznie ma się ochotę na romantyzm, a po porno to tylko włożyć, spuścić się na twarz i iść spać. To też w sumie ma dobre strony :)))

  23. porno to jedno z pragnień człowieka, to ta część jego-nazwijmy to -zwierzęcej natury, na to też jest miejsce w życiu człowieka. Jest też druga, romantyczna część, nie można się tylko zatracić w proporcjach między nimi i będzie git. To tak jak ze wszystkim np. z alkoholem, od czasu do czasu można se walnąć pare drinków np. z dziewczyną wieczorkiem i pobawić się fajnie we dwójkę 🙂

  24. Siema Panie Boże, co tam u Ciebie? 😀

    Zrobię jak piszesz, łatwizna i sama przyjemność 🙂 A sąsiadek Broń Cię Panie Boże podglądać nie mam zamiaru 😀

  25. Uwielbiam forum! Czysta przyjemność tam popisać wieczorem, szkoda, że tak niewiele osób działa, bo nawet nie bardzo da się podyskutować.

  26. Wiem, doceniam i dziękuję 🙂 jak już będę sławny i bogaty, to… wyślę wam pocztówkę z mojej prywatnej wyspy 🙂

  27. Jest fajne, to fakt, zasługa Sebastiana który je zrobił – za jakiś czas się rozkręci, będzie coraz więcej wpisów, i obce osoby też będą chciały się wypowiedzieć, i będzie coraz więcej ludzi. Potem będą testy, reklamy, i kochane peeleny 🙂

  28. Jestem radosna z tego powodu, że uczestniczę w forum od jego początków 🙂 Będzie miło obserwować jego rozwój.

  29. Z miejsca chciałbym podziękować za rady dot. afirmacji, sorry że dopiero po takim czasie 😳 . Rozumiem, że wykluczasz klasyczne pojmowanie miłości, bezwarunkowej, typu ,,nie opuszczę cię aż do śmierci” ? To wszystko jest uzależnione tylko i wyłącznie od czynników materialnych?

  30. Na pewno też z racji uczestnictwa od początku, będziesz inaczej traktowana później 🙂 no cóż, są równi i równiejsi, ale chyba przeciwko tej jawnej niesprawiedliwości, nie będziesz zbyt mocno protestować 🙂

  31. Proszę uprzejmie, chociaż nie za bardzo pamiętam o co chodzi 🙂 ale jak dziękują, to się miło uśmiechaj, a jak biją uciekaj; takie moje motto.

    Wszystko zależy od tego, co wiąże dwie osoby; czy świadomość (atrakcyjność, względy społeczne, bo tak wypada, bo tak trzeba itd., lęki że trzeba mieć w końcu dzieci i kobietę, albo lęk że biorę brzydką bo mnie nie zdradzi, a jak zdradzi to żalu nie będzie) czy podświadomość, nazywana duszą, mniejsza o terminologię (coś czujesz w środku siebie). Jeśli to pierwsze, to taka miłość to tylko układ, nic więcej. Jeśli to drugie, można już na ten temat pofilozofować; może być wspólna dobra karma (albo zła, przypadki wspólnych morderstw, wciągnięcie jednej ze stron w narkotyki itd) albo wyjątkowe braterstwo dusz, które blisko ze sobą współpracują w świecie duchowym. O, wtedy możemy mówić plus minus o miłości, i tylko wtedy. Taki układ nie załamie się nigdy, jest niezależny od brzydoty, stanu ciała, portfela itd.

  32. ….czyli o kim byś źle nie pisał i się kłócił,to i tak ci się dostanie :]….przewalone masz.No ale nigdy nie da się każdemu dogodzić….

  33. [quote]Bóg wcale nie chce Twoich wyznań, one są potrzebne Tobie, byś wiedział o co prosisz, czego pragniesz, i jaka jest Twoja motywacja. Dwie moje motywacje które Państwu przedstawiłem, są egoistyczne, ponieważ człowiek jest z natury istotą egoistyczną. [/quote]
    Też dumam nad tym, co jest właściwie Bogu/ Wszechświatowi bardziej potrzebne: modlitwa/afirmacje czy wdzięczność za to wszystko co nam do tej pory dał, za to gdzie i kim teraz jesteśmy? I piszę to jako osoba, która na dzień dzisiejszy już niczego szczególnego nie poszukuje, bo, że tak powiem się odnalazła. Czasami mam wrażenie, że jeżeli my sami jesteśmy cząstką energii Wszechświata, to dlaczego ona ma nas nie uprzedzać i nie wiedzieć o co za chwilę będziemy ją prosić, jakie będzie pragnienie naszego ego. A to, że mimo usilnych próśb tego nie dostajemy, oznacza tylko tyle, że nie jesteśmy sami na to jeszcze gotowi.

Dodaj komentarz

Top