Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Dobra rada Reptilianina

Dobra rada Reptilianina

 

 

 

Zrób proszę tak: zapal dużą świeczkę, i trzymaj nad nią dłoń. Gdy ból stanie się nie do wytrzymania, palona skóra zacznie skwierczeć i przeraźliwie cuchnąć, a dym z palonej tkanki wypełni obficie Twoje nozdrza, ciurkiem przeczytaj moje złote rady. To da mi pewność że dobrze je zapamiętasz.

 

Czytelnik jest jak moja Jazzy. Jest niegrzeczna i krnąbrna, ale jak jej przetrzepię skórę (co czynię z głęboką niechęcią) momentalnie grzecznieje. Bić was nie będę ponieważ nie wypada by uznany coach i trener rozwoju osobistego bił słabszych, a silniejszych bić nie będę, ponieważ się boję. Pozostaje mi więc tylko nakłonić was i przekonać do tego, byście sami dali sobie bodziec motywujący. Skoro religiom udało się sprawić, by ludzie się katowali, dręczyli, pozbawiali wszelkich radości w imię jakichś obietnic o życiu pośmiertnym, i jeszcze za to płacili, to ja też tak chcę gryza z tego tortu.

 

Zaczynamy. Śmierdzi paloną skórą? ból nie do wytrzymania? skwierczy jak na grillu? czytaj na Boga, czytaj zanim spalisz sobie dłoń!

 

Jeśli robisz cokolwiek (w sensie dania czegoś komuś) ponieważ masz bardziej lub mniej jasne odczucie, że ta osoba nie będzie Cię już lubić jeśli tego nie zrobisz, pamiętaj! nic nie dawaj. Musisz mieć to wbite w głowę mocniej, niż wszystkie inne bzdury które nawbijały Ci do głowy filmy, seriale i telenowele, a także rodzice i wszelkiej maści huj – autorytety. Jedynym spoiwem które łączy Cię z innymi ludźmi, musi być wiara w to że jesteś „wartościową i cenną osobą”. Oferujesz ludziom siebie, swoją osobowość, i jeśli im to nie wystarcza, to akceptujesz to, ponieważ „tego kwiatu jest pół światu”, dziękujesz za spotkanie, błogosławisz na odchodnym i idziesz w swoją stronę, do ludzi których interesuje przebywanie z Tobą, a nie dla profitów finansowych z tego płynących. Jeśli takich ludzi nie ma, przyjmujesz to jak dzień lub noc; może ich akurat nie być, jednak na pewno przybędą za kilka, kilkanaście godzin. Nic na siłę.

 

Jeśli jesteś jeszcze przytomny, zdejmij dłoń z płomienia! opatrz ją, posmaruj gęsim smalcem i łyknij tabletkę z krzyżykiem. Już? wracaj szybko do czytania. Skoro już ból świdruje Twoje całe ciało, w wolnych chwilach napisałem opowiadanko. Sprawię że zapomnisz o bólu spalonej, sczerniałej dłoni. Cud! nie do końca…

 
                               Pamiętniczek Reptilianina

 
Kochany pamiętniczku. Kocham Ci się zwierzać, tylko przy Tobie czuję się dobrze i tylko przy Tobie mogę się w pełni otworzyć by opisać Ci moje uczucia.  Zacznę może od początku, tak byś miał wszystko uporządkowane. Zacznijmy od tego że jestem reptilianinem, i dokańczam magisterkę na marketingu i zarządzaniu,  w czwartej reptiliańskiej prywatnej szkole wyższej marketingu i zarządzania. W gimnazjum koledzy mi dokuczali i ciągnęli za ogon, a raz w bójce w klozecie  jak chcieli mi zabrać kanapki, straciłem w szarpaninie przedniego kła. Byłem, ba! nadal jestem nieszczęśliwie zakochany w Dżessice, piękna dziewczyna!  wspaniały zgrabny ogon, cudowne w kształcie łez tęsknoty kły jadowe, zawsze czarne tipsy na zadbanych pazurach, pachniała świeżą siarką i metanem który  spowijając mnie w swej mgle, oszałamiał i sprawiał że traciłem przytomność z pożądania; ale najwspanialsze miała zadnie łapy… ileż to ja czasu spędziłem  wyobrażając sobie, jak ma czarne rajstopki, szpilki i dusi mnie w miłosnym wrestlingu drapiąc pazurami aż zieleń tryskającej krwi spryskuje książki. Ale nie  miałem szans, Kevin i Alan do niej się przystawiali a to były klasowe dowcipnisie, kim ja przy nich jestem? mam przez to do tej pory strasznego doła, chyba  mam niską samoocenę. Ciągle się biorę do pisania afirmacji, ale nigdy nie mogę na nic znaleźć czasu 🙁

 

Praca magisterska była dość łatwa. Mój profesor wybrał mi jakąś zacofaną planetę na zadupiu kosmosu, którą miałem zdominować tak by zapewnić stałe dostawy  ciepłego jedzonka. Była to niebieska planeta na której żyły dzikie małpy. Celem było uzyskanie w ciągu naszego roku 15 tera negatywnej energii psychicznej  którą się odżywiamy. W sumie nie zależało mi tak bardzo, wiesz jak jest kochany pamiętniczku; teraz magister to do wykładania pasty do czyszczenia łusek w  hipermarkecie co najwyżej. Zadziałałem więc podręcznikowo i klasycznie, nie angażowałem się w ten projekt emocjonalnie, chyba nie mam ambicji LOL bo jestem  raczej humanistą 🙂 Rzuciłem małpom kilka pomysłów które rozwinęły ich technologię, i stworzyłem kilkanaście religii. Szło jak z płatka, raz się pojawiłem  jako zły duch którego mieli się bać, byłem sobą, kilka razy dla zgrywy pierdnąłem żeby cuchnęło siarką; później innym jako dobry wielki duch, dałem małpom  trochę prezentów i małpy wzajemnie się wyrzynały, rozwijając przy okazji technologię. Najważniejsze to żeby się namnażali, im więcej małp w hodowli tym  więcej energii. Wystarczyło tylko zrobić rozmnażanie grzechem, pojawiłem się jako dobry duch i powiedziałem że ruchanko jest grzeszne (Dżessica kocham Cię!)  zadowoleni kapłani zrobili resztę. Małpy zaczęły się turlać na potęgę, ha ha ha ale się przy tym ubawiłem.

 

Wiadomo, rzezie dają jedzenie, małpy się nienawidzą i energia idzie jak trzeba, ale rzeź nie może ciągle trwać, bo zmniejszy się ilość akumulatorków. Trzeba  znaleźć tu drogę środka, zastosować rozsądny kompromis. A więc ciągła nienawiść między tymi samymi małpami które podzieliłem, a od czasu do czasu jakaś  wojenka żeby ożywić strumyczek. Całą ziemię podzieliłem małpom na państwa. Tłuką się wszyscy wyznawcy religii ze sobą, wszystkie państwa ze sobą, nawet kluby  piłkarskie ha ha ha. Najpierw cała ziemia należała do nich. Silniejszym dałem tyle samo ziemi, co słabym. I ci silni myślą sobie tak – mamy ładniejsze futra,  dlaczego mamy mieć tyle samo ziemi co tamta hołota? i już się zaczyna rzeź a dla naszych jedzenie. Ale w magisterce pojawił się problem. Pierdolony  samozwańczy Mistrzunio i jego czytelnicy! Co tu dużo mówić, zepsuli mi magisterkę, ileż to ja się przez nich nadenerwowałem! nie dość że ta gruba tłusta  małpa na bezrobociu nie chce dawać mi energii, to pal licho z tym, to tylko jeden trybik, ale namawia inne małpy żeby nie oddawać energii!
Działałem jak umiałem i jak każe instrukcja obsługi samobieżnego pożywienia. W czytelnikach tego pożal się Boże Mareczka, umieszczałem telepatycznie myśli  „nie wpłacajcie nic temu gamoniowi na konto” a także „głosujcie na PO” czy „on kłamie, liczy się tylko jedzenie, sranie i pieniądze”. Niestety, wpłacali  nadal temu wyżartemu na ich pieniądzach tłuściochowi, który jakby na złość, jeszcze schudł. Podkładałem mu ciągle słodycze pod nos, kusiłem na jeszcze  jednego gryza, nawet wpisywałem się w komciach wkurzając go, żeby jadł z nerwów, i nic. Schudł, a ja sam nie mogę 🙁
2015r. Kochany pamiętniczku. Zgodnie z konwencją Synajską, nie przejęta planeta przez nas, musi zostać przez nas opuszczona. Nie dostałem magistra, wywalili  mnie ze szkoły, dyrektor Mosze Goldblaum był wściekły że utraciłem planetę, Sandra zaszła w ciążę z Kevinem albo Alanem a Ci uciekli. Teraz chciała być ze  mną… ale niech spieprza, nie będę na nie swojego dzieciaka zasuwał. Gruba maciora h.. jej w du.. i h.. w du.. Mistrzuniowi i jego zasranym czytelnikom. Za  każdym razem gdy wykładam w tesco pastę na półkę, szlocham i płaczę. Gdzie popełniłem błąd? Ale w sumie ta inteligentna konserwa, ma dobre pióro. Jego  książka to bestseller w New York Reptillians, od kilku lat na pierwszym miejscu „Co z tymi kobietami?” a na drugim „Dieta Paradise”. A u małp się nie  sprzedały te jego książeczki, ha ha ha klepie biedę nasz zbawca świata 🙂

 

 

 

 

Na zdjęciu mamy Jazzy i Fioneczkę. Lubią się, a zdjęcie jest troszkę nierealne ponieważ pies jest znacznie większy od kotki, a tu nie widać tej kolosalnej różnicy. Fionka jest kochana, zresztą Jazzunia też 🙂 dziś Fionia dostała klapsa ode mnie, zmusiłem się do tego jak mnie delikatnie zaatakowała; niemniej musi wiedzieć kto ma władzę. A kto ma władzę? ten kto ma żarcie. A ja je miałem w kieszeni, pyszne chrupki za którymi zwierzaki szaleją 🙂 dziś cały dzień wszyscy szaleliśmy w ogrodzie, Fiona od jutra będzie się uczyć chodzić na smyczy. Trochę się tego obawiam, nie mam doświadczenia w tresurze psów, niestety; tresuję tylko ludzi. Miłego weekendu.

Dodaj komentarz

Top