Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Za sto lat…

Za sto lat…

 

 

Spójrz na ludzi; ulica, praca, dom. Za sto lat żadnego z nich już dawno tu nie będzie. Każdy jest niespełniony, każdy marzy o czymś co ma sprawić że będzie szczęśliwy… żaden z ludzi których zauważysz, nie jest tu i teraz, każdy marzy jak będzie fajnie gdy będzie miał to i tamto, gdy stanie się taki bądź inny. Faceci marzą jak by było wspaniale mieć umięśnione ciało i wielki penis; kobiety wyobrażają sobie szczęście, które spłynie na nie gdy będą miały męża i dzieci. Te same wzorce przeżywania, do wieków. I te same efekty, szczęścia jak cudu gospodarczego obiecywanego przez Tuska, ani widu ani słychu. Ile można dać się oszukiwać? życie jest zbyt kruche krótkie i cenne, by je poświęcić na życie według gotowych wzorców i reguł.

 

Za sto lat, nie będzie żył żaden z tych ludzi. Jaki więc sens mają ich problemy, konflikty, negatywne emocje, wyścig szczurów, chęć pokazania się za wszelką cenę? dane miejsce będzie istnieć za sto lat, chociaż może zmieni nazwę, czy będzie należeć administracyjnie do innego państwa. Możliwe że będzie stał też pomnik czy posążek nowego państwowego Boga. Będą też ludzie, dzieci, wnuki i prawnuki tych nieszczęśników na których patrzysz; tak samo oderwani od rzeczywistości, tak samo rezygnujący z rzeczywistości, na rzecz marzeń o szczęściu które ma nadejść… ale które nigdy nie nadejdzie. Dlaczego? ponieważ szczęście jest zawsze w chwili obecnej, w miejscu w którym tu i teraz jesteś. Poza ciałem, marzeniami, przekonaniami. Za sto lat nie będzie Cię na ziemi, i prawdopodobnie Twoich dzieci też nie będzie. Jaki więc sens ma Twoje życie? ile warte są w świetle wieczności, Twoje wszystkie dzisiejsze problemy? zabawki rdzewieją, i są przetapiane na nowe zabawki dla Twych dzieci i wnuków. I tak ciągnie się ta błazenada z rzeczami i przedmiotami, dla których ludzie żyją, i które muszą kiedyś zostawić.


Sam sobie zadałem ostatnio te pytania, gdy się okazało że seicento znowu mi zdechło. Zapłaciłem za naprawę (upływność prądu) zdechł. Wzięli samochód, kupili (bez pytania mnie o to) nowy akumulator (do 13 letniego auta) miało być ok, stał cztery dni, zdechł. Myślałem że oszaleję ze wściekłości. Ale po chwili przyszło opamiętanie, i pewna świadomość tego wszystkiego co opisuję, co wiem. Uspokoiłem się, uśmiałem. Tu straciłem, gdzie indziej zyskam, będę in plus na pewno 🙂



www.ecoego.eu „komentuj albo umieraj”.


31 thoughts on “Za sto lat…

  1. Teraz to już zaczynam powoli rozumieć,małymi kroczkami dochodzę do tego,że nie można swojego życia uzależnić od jednej osoby,ale to była długa droga i trudna i musiałam to sama zrozumieć i przetrawić. I gdybym na Twoją stronę trafiła jeszcze rok temu to pewnie bym pomyślała-co Oni qwa mogą wiedzieć o miłości i o życiu-to ja mogę powiedzieć co to słowo naprawdę znaczy i co się czuje gdy się to traci…

  2. tego się nie da czytać,naprawdę próbowała ❗ .rzekomymistrz duchowy i nonstop się przewija pizganie koksu sranie rzyganie ćpanie leżący niepzytomni faceci z bolącym tyłkiem pilota jak w ostatnich wypocinach. łysy mięśniak przechwalający sie siłownia basenem boksowaniem chorujący i nie mogący pracować ❗ pozujący na duchowego przewodnika to jakieś kuriozum ❗ kot na taczce czy wystraszony pies na rękach to jest po prostu dno żeby do promowania swojej osoby wykorzystywac jeszcze zwierzęta może jakieś głupie dziewczyny na to lecą ale ja na pewno nie ❗

  3. Są jeszcze Bogu dzięki takie strony jak kozaczek czy pudelek,tam nikt się nie promuje,wszystko jest autentyczne i nie ustawiane,można się dużo dowiedzieć o życiu,emocjach i tym co ważne.Polecam 😀

  4. Dokłądnie, nasi idole wydają się mieć super życie, a z ich miejsca tak samo czegoś pragną. Palikot co ujawniła jego żona, mając samolot bardzo przeżywał że stoi obok jetów innych bogaczy. Dla nas milioner, a sam czuje się nędzarzem, nikim – bo porównuje się do bogatszych. Tamci też się do kogoś porównują, taka jest natura naszego umysłu.

    Tak, koleżanka na mnie kiedyś w pracy nakrzyczała że się jakimś problemem (niezależnym od naszych działań) nie przejmuję. Nie mogła zrozumieć że się nie trzęsę z nerwów jak ona, to było dla niej chore, płytkie i puste 🙂

  5. Sylwiuniu Żabko Ropuszko moja, tu nawet nie chodzi o te dzieci i męża, a o życie zgodnie z szablonem; jeśli kobieta wychowa się w kręgach dajmy na to lewicujących, kościoła będzie unikać, dzieciorów i samca nie uzna za najważniejszy cel, to uzna to czymś innym, to co będzie szablonem w jej wychowaniu. Tu nie chodzi o dzieci (używam tego przykładu, ponieważ jest najpowszechniejszy) a o życie zgodnie z narzuconą czyjąś wizją. Trzeba wyjść z niej, i wiedzieć czego się chce w głębi swojej istoty. A wtedy iść w kierunku jaki wyznacza nam nasza głębia, dusza, przeznaczenie (jak zwał tak zwał)

    To da nam spełnienie, rozkosz, zaspokoi najbardziej wewnętrzny brak i tęsknotę. I o to w życiu chodzi, głównie o to.

  6. Mi też się wydaje, że grę trzeba dokończyć. Jest tyle szans czekających, trzeba je tylko dostrzec 🙂

    Poza tym w syt. silnego stanu emocjonalnego nie wolno podejmować ważnych decyzji typu: odchodzę od niej, wracam do niej, rzucam pracę, skaczę z mostu itd. Można skończyć np. miesiącem na silnych lekach antydepresyjnych (to taki lajcik) Osoby emocjonalne, które szybko działają bez przemyśleń w przypływie chwili, często tego żałują – być może i taki samobójca też tego żałuje. Ja coraz bardziej widzę, że wszystko co nas spotyka to po prostu impulsy do zmiany działania, do nauczenia się czegoś nowego.

  7. Tak właściwie to nie chodzi mi o jakąś nieszczęśliwą miłość (choć takowa zapewne skłania do autodestrukcji).

    Mam na myśli raczej to, że w moim życiu niewiele dobrego mnie spotyka. Niestety, ale mam często do czynienia z różnego rodzaju niepowodzeniami – a to stracę kasę, generalnie jestem niezamożny, jestem w ogóle dziwny i niedostosowany społecznie, a także widzę, że inni są ode mnie inteligentniejsi itp. Nic przyjemnego.

    Mam świadomość, że w pewien sposób sam kreuję moje życie, oraz iż szczęśliwi ludzie w jakiś tam sposób temu szczęściu pomagają. Jednak ich i mnie spotka w końcu to samo.

    Raczej nie przekonuje mnie Twoje tłumaczenie odnośnie późniejszego przejebanego żywota duszy. Osobiście nie wierzę w żadne energie i poziomy, które opisujesz. Piekielne stany też do mnie nie przemawiają. Ufam, że później nie ma nic, albo jest zajebiście – a na pewno nie jest źle.

  8. Myślę, że można również podciągnąć pod to ocenienie problemów innych osób. Zawsze wydają nam się mniejsze. Kiedy ktoś myśli dokładnie to samo o nas i naszych zmartwieniach. Dobrze jest się zbyt nie przejmować i zdawać sobie sprawę z ulotności pewnych rzeczy.

    Czy wam też ludzie mówią, że wręcz należy się stresować i martwić, bo zostaniemy oderwani od rzeczywistości?

  9. Po to były trudności (lekcje) byś to zrozumiała. I opłaciło się 🙂 każdy kto zwiąże swoją tożsamość z czymkolwiek cierpi tak samo gdy to traci.

  10. Czy myślałeś kiedyś o popełnieniu samobójstwa? Jeśli tak, to opisz proszę część swoich przemyśleń.

  11. Czas niestety szybko płynie.Szczególnie po 18 roku życia…ludzie gonią za pieniądzem,rzeczami materialnymi ą przyjdzie im to wszystko zostawić. Widzę już nawet po sobie jak to życie zapieprza.Jesteśmy na Ziemi krótką chwilę…co potem?To się zobaczy 🙂

  12. wszystko sie zgadza…ale trapi mnie jedno- czy Ty naprawdę sądzisz ze każda kobieta apogeum szczęścia upatruje w mężu i dzieciorach?

  13. Myślenie o samobójstwie też mi się czasem zdarzało, może nie planowałem tego konkretnie, ale mam znajomego, który dokładnie wszystko zaplanował i już był o krok – miał wszystko zaplanowane krok po kroku. Dzisiaj jak patrzę na te problemy, które powodowały te myśli to śmiech mnie ogarnia. Jestem bogatszy o doświadczenie, że gdy pojawi się znowu sytuacja „bez wyjścia” przypomnę sobie siebie śmiejącego z tego starego problemu i dokładnie tak samo będę śmiał się za jakiś czas myśląc o teraźniejszym problemie. Tak to działa, raz świeci słońce, raz pada deszcz.

    Jak to się dzieje że człowiek, który jakiś czas temu chciał popełnić samobójstwo, teraz doskonale się bawi? Zauważasz tą huśtawkę? Nie zastanawia Cię to? Jakieś pierdoły sprawiają Ci radość, a gdy tych pierdół braknie masz doła i chcesz ze soba skonczyć. Jakiemu złudzeniu się ulega! To tylko zabawki, które ciągle się zmieniają. Jak byłeś mały płakałeś w nocy bo miałeś pałę z matmy na semestr, świat się juz kończył a dziś masz dzieści lat i nadal żyjesz, a nawet masz się dobrze.

  14. Pewnie nie:-) podobnie jak i nie szczytem marzeń każdego faceta jest duże lelo czy kaloryferek,ale to pokazuje w ironiczny sposób,ja nasze problemy są często błahe wobec otaczającego nas świata.O to chodzi,by ciągle zaświecała nam się kontrolka,gdy zaczynamy załapywać doła i by pamiętać,że inni mają gorzej:-) Jest to oczywiście kurewsko trudne,powiedzieć sobie-„to nic,będzie dobrze”,gdy w wypadku giną Ci dzieci,tracisz jedyne źródło utzymania i trafiasz na bruk czy mąż odchodzi ze śliczną dwudziestolatką.Ale im większa świadomość naszej nicości we wszechświecie tym ławiej poradzić sobie z problemami.Ja też miałąm już w domu wyupione recepty na 5 fiolek tabletek nasercowych i nasennych i wtedy pomyślałam sobie,co ja bym zrobiła gdyby moje dziecko popełniło samobójstwo,gdyby odebrało sobie życie,które ja mu dałam i jak bardzo pękało by mi wtedy serce…to mnie otrzeźwiło,spięłam dupę a teraz śmiać mi się chce,że przez stracona miłośc mogło mi coś takiego przyjść do głowy.

  15. [quote]Tu nie chodzi o dzieci (używam tego przykładu, ponieważ jest
    najpowszechniejszy) a o życie zgodnie z narzuconą czyjąś wizją. Trzeba wyjść z
    niej, i wiedzieć czego się chce w głębi swojej istoty. A wtedy iść w kierunku
    jaki wyznacza nam nasza głębia, dusza, przeznaczenie (jak zwał tak zwał) [/quote]

    [quote]Osobowość jest często głupia jak but, więc dusza jedyne co może zrobić, to rzuca
    kłody pod nogi osobowości, która na siłę, rozpaczliwie pragnie osiągnąć cel[/quote]

    to mi tu pasuje właśnie i szukamy dalej 🙂

  16. Jasne. Nawet dość często. Być może nie tyle w kontekście ewentualnego popełnienia go (choć i to w chwilach słabości przychodziło do głowy), ale potencjalnych motywów, przyczyn oraz myśli osób, które miały dokonać tego czynu. Zastanawiałem się także, co z takimi osobami dzieje się po tym czynie lub też czy cokolwiek się później dzieje (chodzi mi o duchowość, ewentualne życie pozagrobowe).

    Chodziło mi tutaj raczej o to, że Marek pisze w artykule o naszych pragnieniach, problemach itp. Za jakiś czas umieramy i przestają one mieć znaczenie. Czemu by więc nie przyspieszyć tego momentu? To może oszczędzić całkiem sporej liczby nieprzyjemności na tym świecie.

    Poza tym nie do końca rozumiem, czy też nie zgadzam się z Markiem. No bo niby czemu nasza istota miała by mieć przejebane?

  17. Pewnie że jest to trudne, dlatego nauki duchowe nie ćwiczą człowieka w opanowywaniu doła, a zajmują się wszystkim niejako od dołu – uświadomieniem sobie że osobowość jest sztuczna a my jesteśmy zupełnie czymś innym, większym.

    Ważne by się tym nie martwić, planowanie samobójstwa przechodził niemal każdy człowiek w życiu.

    Zauważ Nuutka jak to brzmi 🙂 stracona miłość, jaka stracona? uznałaś że miłość jest poza Tobą, w obiekcie świata, dwujajecznym faceciku 🙂 a przecież tony miłości leżą bezczynnie w Tobie, w serduszku, czciłaś fałszywego boga po prostu 🙂

  18. Czemu nie przyśpieszyć? ponieważ życie to niesamowita okazja by doświadczyć mądrości i spełnienia, i te właśnie doznania rozwijają duszę, naszą prawdziwą istotę. Tracenie tej wielkiej szansy z powodu jakiejś dupy która nas zdradziła czy uciekła, jest nawet nie śmieszne, jest mega śmieszne. Oszczędzisz nieprzyjemności sobie, ale nie nauczysz że można je ominąć w inny sposób za życia.

    A dusza ma przejebane, ponieważ przyszła się tu rozwijać, a jej ziemski awatar ją zawrócił zanim doświadczyła spełnienia. Umierając zanim sie wyczerpie energia, przebywasz w świecie astralnym, i tam Twój żal z który umierasz wpycha Cię na odpowiadający mu poziom, czyli piekielny. Ponadto w jakim stanie świadomości umierasz, w takim się urodzisz. Nic przyjemnego.

  19. I super, Ty szukaj spełnienia jak uważasz i ja jak uważam; po jakimś czasie połączymy swoje doswiadczenia, i więcej szansy będzie na to że oboje zyskamy 🙂

  20. Ha ha ha 🙂 no faktycznie, zmusiłem kota do wożenia się w taczce :)))) jesteś podła! po tym komciu nie będę chyba mógł wytrzymać bez brechtu na pakerni, na którą właśnie się wybieram 🙂

  21. no nie mów,że nie odwiedzasz:)i nie śledzisz co o życiu,uczuciach i emocjach ma do powiedzenia np Pani Doda:) a swoją drogą,jak wchodzę do jakiegoś sklepu i mi się nie podobają tam ciuchy,albo nie są w moim guście,czy wydają się kiczowate,albo zbyt eleganckie to wychodzę a nie nazdaję właśicielowi,bo w ten sposób robi się z siebie kretyna a nie z włąściciela który trafił w target i nie narzeka z powodu braku klijenteli,której te ubrania jak najbardziej pasują

  22. To jest jak wahadło, ludzkie emocje. Jak byłem w podstawówce chciałem się zabić gdybym nie zdał do następnej klasy, jakoś zdałem, babcia chyba dała łapówkę nauczycielce. Przecież jak bym to zrobił, to bym się nadawał na mistrza nagrody Darwina 🙂

    I taki jest każdy problem po latach, znacznie mniej ważny. Najważniejsze to przetrwać i jakoś przetrawić ten najgorszy moment, kiedy emocje są najwyżej na skali. Potem tylko może to opaść.

  23. Myślę że każdy normalny człowiek, ma wielokrotnie takie myśli. Nie warto się tym specjalnie przejmować, to wentyl bezpieczeństwa kiedy można sobie o tym pomyśleć. Miałem je wiele razy, związane z zawodami miłosnymi, ale najgorsze były jak miałem nawrot choroby. Teraz już praktycznie nie mam takich myśli, bo mam świadomość że myślenie o takim rozwiązaniu nie ma sensu, że pogorszę tylko tym sytuację. Po śmierci nasza prawdziwa istota ma konkretnie przejebane; miało nie być problemów po strzale w głowę, a są i to naprawdę przerażające.

Dodaj komentarz

Top