Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Ciążowe brzuchy

Ciążowe brzuchy

 

 

Z niedowierzaniem patrzyłem na komentarze, pod felietonem w którym opisane były zdjęcia celebrytek w bikini; oraz w ciąży. Chamstwo, jad i nienawiść na forach dyskusyjnych to norma, a wojny toczone na nich, jeśli ktoś umie się zdystansować od poruszanego tematu (a ja umiem), są fantastyczną rozrywką która zawsze mnie świetnie bawi i odpręża. Co więc wzbudziło we mnie takie zdziwienie?

 

 

Celebrytek w ciąży było bodajże kilkanaście, na pierwszym fotosie prezentowała się Pani Spelling (nieco podobna do konia z twarzy) w czarnym, fikuśnym bikini. Zdjęcie z daleka, spojrzałem z zaciekawieniem, włączyłem na drugie, po czym gwałtownie szarpnąłem się, wrzasnąłem ze strachu i uderzyłem kolanami w biurko; Pani na drugim zdjęciu (nie znam nazwiska i znać nie chcę) była w zaawansowanej ciąży, i wystawał z jej brzucha olbrzymi pępek. Dietetyczny bounty, dietetyczna pepsi i dietetyczne miśki haribo podjechały mi do gardła ekspresowo, nie pukając i nie pytając gdzie jest wyjście.

 

                                                          Ford T

 

I tak jak ja, zareagowało sporo facetów. Pan Ford oferował forda T w każdym kolorze, pod warunkiem że będzie to kolor czarny. Analogicznie, Panie kochają facetów, którzy nie wstydzą wyrażać się swoich uczuć; muszą to być jednak uczucia pozytywne w ich temacie.

 

Widząc brzuch kobiety w ciąży, a raczej pępek bo o niego tu chodzi, jest mi niedobrze, chce mi się wymiotować i mam drgawki. Podobnie jak ja, reaguje większość facetów. I gdy Panowie ujawnili swoje uczucia, Panie zareagowały oburzeniem, gniewem, furią; zakotłowało się w komentarzach. Była to kolejna wojna z góry przegrana, bo żadna, nawet najwięcej klnąca i bluzgająca „mamusia”, nie sprawi że odruch obrzydzenia zniknie. Nie sprawi tego próba bycia miłym, czy też stonowana pogarda i wyzwiska. Panie chcą by Panowie kochali brzuchy w ciąży, i by uważali że urodzeniem im dziecka jest czymś niezwykle cennym. Podkreślają tym samym swoją pozycję, wywyższają ją i chcą aktem rozmnażania uczynić bardziej znaczącą – i mają rację, ponieważ ja sam dzieci bardzo lubię, zwłaszcza małe (2 – 5 letnie) dziewczynki, które mnie momentalnie rozbrajają swoją ciekawością, radością istnienia, słodkim seplenieniem. Jeszcze im nikt nie wmówił, że aby się cieszyć trzeba spełnić szereg warunków, a ja łapię z nimi szybko dobry kontakt. Szczególnie lubię opowiadać im bajki, które na poczekaniu wymyślam, bezkrytycznie w nie wierzą; starsze też zresztą mi wierzą. Fajnie jest popatrzeć w taką czystą radość na twarzy dziecka, bez zakłamania i hipokryzji.

 

Lubię także Panie, ale to co w nich lubię, składa się z pewnych procesów. Pani by żyła (i przejawiała swoją „bogatą” osobowość) musi jeść (średnio przyjemny widok, większość Pań nie umie się zachować przy stole, wyjątkiem jest Pani jedząca z klasą, wtedy aż się chce patrzeć) oraz wypróżniać (zdecydowanie nie chciałbym być uczestnikiem tego ważnego zdarzenia). I to że kocham kobietę, nie znaczy że mam podziwiać akt wypróżniania kału, który jest bardzo ważny. Gdyby nie ten cudowny i metafizyczny akt, po dwóch tygodniach doszło by do perforacji jelita i bardzo nieprzyjemnego, niezwykle bolesnego zgonu. Defekacja jest ważna? jest. Życiowo ważna, to warunek życia. Czy mam więc ją czcić, podziwiać, delektować się nią? czy to że nie pragnę uczestniczyć z moją kobietą w „cudzie wypróżnienia” sprawia że staję się egoistycznym, płytkim emocjonalnie gówniarzem?

 

Wypchnięte ciążowe pępki, sprawiają że jest mi niedobrze, jest to dla mnie obrzydliwe. I nie oznacza to że nienawidzę dzieci, jestem pieprzonym egoistą, pustym, płytkim i egoistycznym gnojem. Znam jednego Pana, który nie ma z tym problemu, a jest właśnie w sensie moralnym, prawdziwym gnojem, oszustem. Stosunek do ciążowego pępka nie wyznacza jakości moralnej człowieka. I kobieta która tylko pod tym względem ocenia człowieka, jest tępą krową, dla której urodzenie dziecka jest jedyną rzeczą jaką umie zrobić. A życie nie kończy się na rozmnażaniu, życie to przede wszystkim twórczość, pragnienie piękna, sztuka. Bez tego na świecie powstaje kolejne nieszczęśliwe dziecko, które zasili armię bezrobotnych, albo dywizję która w imię Boga/państwa/dobra, będzie wykrwawiać się na froncie.

 

                                                          Dr Mengele

 

Dr. Mengele bardzo lubił ciążowe pępuszki, szczególnie jak skrywały bliźniaki. Prawdziwy facet, prawda? taki męski, pozbawiony egoizmu mężczyzna, a nie jak taki Mareczek, emocjonalnie niedorozwinięty gówniarz. Nieprawdaż? a jaki przystojny i odważny, miał medal za odwagę. Szarmancki i zawsze uprzejmy dla Pań.

 

Mamusie żądające poklasku za poród, dla których poród i dzieci są jedynym sensem życia, krótko scharakteryzował znajomy dentysta; przychodzą z totalnie zepsutymi zębami, ponieważ wierzą że w ciąży nie można chodzić do dentysty. Myć też za często nie można. Żadna nie pomyśli, że toksyny z zębów zatruwają dziecko.

 

Zauważyłem to już dawno temu; kobieta ze średnią albo wyższą samooceną, szanująca siebie, lubiąca taką jaką jest (mam na myśli osobowość, a nie 50kg nadwagi, bo to nie lubienie a oszukiwanie się) nie ma problemu z tym, że facet się brzydzi pewnymi aspektami cielesności. Śmieją się z tego, i rozumieją. Problem ma większość Pań, czyli ciemnota, zabobony, kompleksy i wymaganie od faceta czegoś, czego nie można wymagać. W jaki niby sposób mam przestać się brzydzić tego, co mnie mdli? tego nie wiedzą – ale tego żądają. Te które nadal mają niską samoocenę, myślą że są cwane ponieważ mogą wypominać mężowi że nie jest męski, nie jest facetem, ponieważ boi się pępka. W ten oto „sprytny” sposób, chcą uzyskać nad nim dominację, rządzić nim. I nie zauważają, że facet albo jej za to nienawidzi, albo ucieka, albo zaczyna traktować słowa mamuśki jak powietrze. Nie da się inaczej, a efektem końcowym „sprytu” mamuśki jest cierpienie, rozpieprzone życie. Kobieta z wysoką samooceną nie musi być „sprytna”, po prostu wie że ludzie mają różne fobie i to akceptuje. Na gruncie akceptacji, i nie robienia z siebie wielkiej Paniusi która urodziła (nawet bakterie się rozmnażają) można już coś trwałego budować. I mieć szacunek do kobiety, który na pewno dla niej zaprocentuje.

 

Najlepszy argument – faceci też mają ohydne brzuchy. Ano mają. I to niektórzy z przepuklinowymi pępkami, i tak samo mi niedobrze na taki widok. Mają też brudne wąsy z resztkami śniadania, czarne zęby, śmierdzi im z ust, nie kąpią się, chodzą w przepoconych gaciach i skarpetach a cuchnie od nich na kilometr. Mają obcinane raz na rok pazury u dłoni i stóp, bo uważają że to jest męskie; no i co z tego? to pieprzone brudasy. Też się ich brzydzę.

 

17 thoughts on “Ciążowe brzuchy

  1. Marku, zaczęłam się już zastanawiać, czy istnieje coś, czego się nie brzydzisz?
    Naprawdę nie chodzi o Twoją ewentualną płytkość lub egoizm, ale jak Tobie w ogóle udaje się funkcjonować na tym, pełym obrzydliwości, świecie?
    Przecież to tylko głupi pępek i nic więcej.
    Taka blizna. O co tyle hałasu?
    Heh, znieciepliwiłam się jak przeczytałam ten wpis.

  2. Sadzę, że niektóre kobiety w ciąży boją się nieco pójścia do dentysty, ponieważ istnieje potencjalna możliwość zakażenia lub złapania HIVa itp.

    Rzeczywiście, część dentystów niezbyt dba o czystość przyrządów. Takie zachorowanie więc jejst jak najbardziej możliwe. A jeśli zachoruje matka, to także i płód.

  3. Inka tu nie chodzi o to czy ktos sie czegos brzydzi czy nie (no moze troche…) tylko o to że widać tu ogromny brak tolerancji dla innego postrzegania czegokolwiek. Ci ludzie odbierają czyjeś prawdziwe obrzydzenie do jakiejś sytuacji jako personalny atak. Załóżmy że jesteś Jaroszem i kłócisz się z sympatykiem golonka – nie masz szans! Golonko jest pyszne i nic więcej!

  4. Tak, ale nie tyle rzeczy co Ciebie. W dodatku staram się z tym walczyć, a nie hodować sobie lęki i fobie oraz nabywać coraz to nowsze. Miałam kiedyś epizod, że miałam atak klaustrofobii w autobusie, chociaż nigdy nie bałam się małych przestrzeni. Przestraszyłam się tego i zrobiłam NAPRAWDĘ WSZYSTKO, żeby to się nie powtórzyło, bo MUSIAŁAM JEŹDZIĆ AUTOBUSAMI. Nie było innej opcji. Wiedziałam, że jak będę się bać jazdy autobusem to będzie po mnie. W tej chwili w ogóle nie mam takiego problemu i dawno o tym zapomniałam.
    W tej chwili boję się wysokości, a mieszkam wysoko i daję radę. Oraz nie lubię myszy, ale nie mam styczności z myszami, więc nie wiem na jakim jestem etapie.
    Nigdy mi nie przyszło do głowy, że widoczne żyły mogą komuś przeszkadzać, nawet małe dzieci z jasną karnacją mają z reguły widoczne żyły. Pępek wystaje, bo dziecko i wody płodowe go wypychają na zewnątrz, po porodzie wraca do normy. To jest widoczne przez może 4 miesiące ciąży. To po prostu całkowicie nieistotna rzecz. Nie ma żadnego znaczenia.

  5. Faktycznie każdy ma swoje argumenty i w kłótni każdy będzie obstawał przy swoim nawet jeśli widzi już, że nie ma racji choćby tylko po to, żeby nie przegrać.

  6. Zadałem Ci to pytanie specjalnie. Piszesz że boisz się myszy – ja ich w ogóle się nie boję. Czy ja piszę że to dla mnie dziwne że się ich boisz, kiedy ja myszkę mogę głąskać itd, bez żadnego problemu? ano nie.

    Są różne przyczyny, dla których bodziec wywołuje silne emocje. Ty boisz się myszy, ja pępka. Dziwne? tak samo jak strach przed małą myszką 🙂

  7. Ech, musi wyjść na Twoje.
    Wcale nie jest takie pewne, czy ciągle jeszcze boję się małej myszki, bo już dawno żadnej nie widziałam. 🙂

  8. E tam moje – ja wiem że moje lęki są śmieszne i irracjonalne, ale dlatego właśnie są lękami, boję się, mimo że wiem że są śmieszne.

    Poproszę Jazzy to przyniesie, w kawałkach, skompletujemy ją z powrotem 🙂

  9. [quote]Ta… „przyjemnie” wyglądająca Pani ze zdjęcia to Gina Rinehart. Nikt nie kojarzy? Otóż to właśnie jest najbogatsza kobieta na świecie.
    Jej majątek szacuje się na 29 mld dol. australijskich (ok. 100 mld zł)… Trudno uwierzyć?
    Cóż. Widocznie powiedzenie: „Nie oceniaj ludzi po wyglądzie” ma sens…[/quote]

    [url]http://www.google.com/imgres?imgurl=http://idiva.com/media/luxury/content/2012/May/gina_rinehart_thumbnail.jpg&imgrefurl=http://luxpresso.com/news-lifestyle/gina-rinehart-is-the-worlds-richest-woman/12908&h=450&w=600&sz=32&tbnid=dS36rIP_MTM8TM:&tbnh=90&tbnw=120&zoom=1&usg=__3UFWbKtbG74jZTHa3eYSh1Wt3r8=&docid=7MFkRYLeacRinM&sa=X&ei=Q43QT8rFGMnwsgaBp7WCDg&ved=0CGYQ9QEwAg&dur=1823[/url]

  10. Tak,to pewnie ta sama grupa kobiet,która potem twierdzi,żę dzieciom nie trzeba myć mlecznych zębó,bo i tak wylecą,a „im sie tak zęby posypały po ciąży i przez dzieci”!!!Bzdura totalna,idąc do fryzjera czy na manicure masz jeszcze większe prawdopodobieństwo zarażenia sie hiv,w gabinecie narzędzia sie przynajmniej starylizuje,a jeszcze nie widziałam,żeby fryzjerka wrzucała grzebień czy brzytwę do płynu dezynfekującego!!!

  11. Dentysta ma OBOWIĄZEK dezynfekować. Fryzjer jest znacznie bardziej niebezpieczny, to prawda – niestety bo sam chodzę.

  12. lubię ten cudowny spokój i dystans w czasie tej jazdy po debilach – no dobra………… po ludziach świadomych inaczej 😀

Dodaj komentarz

Top