Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Jeśli nie masz…

Jeśli nie masz…

 

                                               

 

 

Jeśli nie masz pieniędzy na coś, co nie jest Ci bezwzględnie potrzebne, nie kupuj tego na kredyt. Jeśli nie masz dobrej prezerwatywy, nie chodź na grzeczne, a nie daj Boże niegrzeczne dziewczynki. Jeśli nie masz krzepy w głowie, nie czytaj mnie. Jeśli nie masz twardych pięści, małego móżdźka i silnorękich kolegów, nie wszczynaj burd i nie wchodź w cudze swary. I teraz najlepsze; jeśli nie masz wysokiej samooceny, jeśli nie masz do siebie szacunku, poczucia że jesteś fajnym facetem który ma prawo się pomylić – nie wchodź w związek z kobietą. W ogóle nie wchodź w żadne związki i relacje z ludźmi, a jeśli już musisz, bądź bardzo, ale to bardzo ostrożny. Twoja percepcja ustawiona jest na udowodnienie sobie, że jesteś do dupy. Z szeregu wrażeń i doświadczeń, wyciągniesz jedynie potwierdzenie swoich lęków. Będziesz cierpiał i będzie to gehenna rozłożona na dotkliwe raty.


Jeśli ktoś Ci mówi, że bycie z kobietą i jej dowartościowanie Cię odmieni, bredzi. Każda taka usługa podwyższenia samooceny ma swoją cenę, znacznie wyższą niż Ci się wydaje. Masz się szanować sam z siebie, nie możesz tego brać od innych. Bo jeśli oni zechcą czegoś co Tobie się nie podoba, nacisną guzik i znowu poczujesz się zerem. A Ty bojąc się tego uczucia bycia nikim, zrobisz to co oni chcą. I tak właśnie ludzie z niską samooceną tracą związki, majątki i oszczędności życia, zdrowie. Bo ktoś poklepał ich po plecach, powiedział komplement. Dla powtórzenia miłego doznania, są ślepi na to jak otoczenie ich wykorzystuje i kantuje, w każdy możliwy sposób. Bądź mądry, bądź wartościowym facetem. Niech Twój odbyt będzie niezdobytym bastionem, kamienną twierdzą której nie spenetruje ani Twoja kobieta, ani cwany szwagier, ani ktokolwiek inny.


Na koniec wspaniałe wyznanie życiowe pewnej Pani po 40 tce, oczywiście z wyższymi studiami. Zgłębiajcie jej mądrość:

Żyć-oznacza żyć z innymi.
Bo czym właściwie jestem bez innych?
Samotną bezludną wyspą w morzu pełnym ludzi……
…..bez innych życie jest utopią ,miłość jest snem….
który nigdy się nie spełni..
a pragnienie szczęścia jest po prostu
FATAMORGANĄ

 

Aż się wzdrygnąłem. Nawet ja mam jakieś granice, poza którą ludzka głupota mnie nokautuje. Ale odpowiem tej Pani; bez innych jest Pani sobą. Z innymi jest Pani tylko kolejnym baranem w stadzie, które jest bezwzględnie golone. Najpierw piorą Paniom mózgi od dzieciństwa, że sensem życia jest idealny związek, a później do końca życia Pani szuka księcia z bajki, który da jej szczęście. Nikt jej nie nauczył że szczęście ma się w sobie, miłość także. Mężczyzna jest tylko dodatkiem; smakowitym wprawdzie (widać błysk w moim oku) ale niczym więcej. No ale mnie, bezrobotnego mistrza duchowego nie posłucha.


59 thoughts on “Jeśli nie masz…

  1. O to,to..i sama ta Pani wpadla jak sliwka w kompot..to one,potrzebuja wiecznej adoracji..to one we krwi maja ekshibicjonizm i potrzebuja widzow..bez tego nie moga zyc jak bez powietrza..to one wiecznie,nakladaja na siebie tynk..to one trefia sobie wlosy..swietny cytat Marku..i to samej kobiety,przyznaje sie do tego,ze, zeby istniec potrzbuje „innych”..wysysac krew,pozywiac sie i przegladac sie we wzroku facetow…ku..y pasozyty jedne:)”a pragnienie szczescia to jest po poprostu fatamorganą”..czasem sie zastanawiam i wlasnie..brakowalo mi tego terminu:)one same sa jak fatamorgana 😀 Wystarczy zobaczy jak wygladaja nago..a jak wygladaja na ulicy..przeciez to sa inne osoby..cos udaja ,cos graja…i wlasnie ..zeruja na „innych”,bez tego nie istnieja…musza wlazic w tlum i obserwowac..czy na siebie zwracaja uwage…
    W tym cytacie..chyba ta Pani ..chciala wpisac slowo „mezczyzni” zamiast slowo „inni”..bo co tzn. „inni”,czyli kto..a to hipokrytka?:)

  2. Nawiązując do początku odnośnie samooceny i wchodzenia w relacje z ludźmi, co zrobić, jeśli przez nie do końca ciekawą przeszłość człowiek ma problemy z nawiązywaniem kontaktów, obroną przed słownymi i nie tylko napaściami itd.? Jedynym remedium jest podwyższenie samooceny?

  3. Abwehrownia..a sadzisz ,ze inni ludzie sa pozbawieni nieciekawej przeszlosc..moge sie zalozyc,ze kazdy ma jakies takie nieciekawe epizody w zyciu…pisalem wczesniej ,nie mozna siebie obwiniac..zyje sie tera i tu..kazdy bladzi…
    Podam przyklad..czy powinno sie np wstydzic i ukrywac,ze sie bylo w poprawczaku?
    Otoz nie..to jest zycie..oczywiscie mozna bylo tego uniknac..ale tak sie nie stalo.
    Opowiadajac o tym innym…mozna np ostrzec,przed glupota..a jezeli inne osoby nie beda chcialy zrozumiec lub beda traktowaly taka osobe jako margines..sa poprostu niewarte tej komunikacji
    Wniosek jest prosty..nie mozna sie zadreczac tym co bylo,trzeba wyciagac wnioski..i sie zmieniac..oczywiscie pozytywnie..zyc teraz tu..
    Czy ze wszytskimi chcesz sie komunikowac czy to jest konieczne?
    Odpowiedz jest prosta…otoz nie ..nie ze wszystkim zachodzi taka koniecznosc.
    Szukac dowartosciowania swojej osoby w oczach innych jest bledna droga..trzeba siebie zaakceptowac takim jakim sie jest…
    Tak jest moja opinia na ten temat.

  4. Ciekawe ile Mareczku pociągnąłbyś sam na bezludnej wyspie?
    Bez czytelników, rodziny, przyjaciół i tych bezpruderyjnych panienek ❓
    Tylko sam ze swoją miłością 😀
    Aaaa kotków, piesków, owieczek, kóz i innych zwierząt na które mógłbyś przelać swoją miłość na tej wyspie brak!
    Ciekawe 🙂

  5. To co powiedzą im koleżanki i wszelkiej maści tasiemce kreuje ich światopoglądem. Zauważyłem też u kobiet niezwykle szybką metamorfozę nastrojów, szczęśliwa, minutę później nieszczęśliwa, i znowu szczęśliwa, po chwili nieszczęśliwa. I to my jesteśmy podobno niedojrzali emocjonalnie haha 🙂

  6. Albo – kocha Cię (oczywiście teoretycznie, bo ona nie ma pojęcia co znaczy miłość), deklaruje to non stop, szaleje na Twoim punkcie, a za kilka dni jesteś dla niej obojętny albo wręcz Cie nienawidzi. Dziwne, naprawde dziwne.

  7. Tak na dobrą sprawę zawsze jesteśmy samotni, w tłumie czy bez. To bez znaczenia. Więc po co to dalsze budowanie obwarowań, przecież człowiek z natury jest istotą społeczną. No, chyba że dla powolnego odczłowieczenia. Bez innych tak naprawdę nawet nie możemy być sobą. Samotnia to wycofanie. Ludzie z niską samooceną tym bardziej powinny być otwarte na innych. Patrząc przez inny pryzmat można dostrzec iluzję, banalność własnego położenia.

  8. Trafiłeś w sedno…ja walczę z tego typu myślami o niskiej samoocenie w tej chwili jest o wiele lepiej ale doskonale jestem przedstawiony w tym co napisałeś…zero szacunku do siebie ciągle pornole,masturbacja i nic z tego nie wychodzi…coś chce ale nie chce bo nie chce mi się dupy ruszyć żeby coś zrobić modle się do Boga który mnie ciągle ocenia ,szuka pretekstów jest chamski,wulgarny i nie liczy się ze mną.Wiem że nie jest to miejsce na wypisywanie takich rzeczy ale musiałem sobie ulżyć…

  9. Przetrwałbym, wiesz jak wygląda życie człowieka z IBS? ja miałem fart, udało mi się z kilkoma sprawami, innym nie. Co do wyspy, pozostają jeszcze ryby do kochania i jedzenia, oraz mikroogranizmy do czułych rozmów 🙂

  10. To jest jak najbardziej miejsce właśnie na takie rzeczy. Przy niskiej samoocene Bóg jawi się nam zawsze negatywnie, jak tyran. Oczywiście można używać ładnych słów by go opisać, ale zawsze siła ta wzbudza strach. To całkowicie normalne i zdrowe.

    A co do pornoli. Stworzyłeś warunek. Pornole są złe/niekorzystne, więc będzie ok jak nie będę ich oglądał. Ale fiut nie sługa, i domaga się terapii manualnej, więc dajesz sobie przyjemność. Sam stworzyłeś swój problem i konflikt, Boga w to nie mieszaj. Oczywiście pornole są niekorzystne, ale niekorzystne jest jeszcze bardziej żarcie z chemią, zatrute powietrze i presja otoczenia. Wal konia i postaw sobie cel – przynajmniej raz dziennie trzepać, można i dwa, trzy jak dasz radę. To jest moje zalecenie jako mistrza duchowego. Problem nie istnieje, nie ma go. Wal konia i rób co chcesz 🙂

  11. Hehehe dosadna odpowiedz ale podoba mi się coś takiego…wracając do Boga to mam taki obraz jego że boje się uprawiać sexu bo czuje że On gdzieś jest w kącie i patrzy żeby mi potem dojebać! albo mam jakieś marzenia ,pragnienia i czuje że On tam gdzieś siedzi o ile istnieje i czeka żeby mi dopierdolić zrobić na złość. Co zrobić aby korzystać z życia razem z takimi myślami o zdrowym kochającym Bogu a nie żyć jak idiota ciągle rozmyślając na jego temat i czy wszystko robię z jego wolą.To wszystko jest tak pojebane że czasami mnie wykręca dosłownie i w przenośni…doszukuje się Boga który wymaga coś odemnie narzuca mi coś a moje marzenia i ja się kompletnie nie liczę cholernie ciężko jest zmienić taki obraz…bo czuję że jak będę się starał to zmienić to Bóg się ze mną wtedy policzy…
    [/quote]

  12. Masz obraz… to może skorzystaj z metody Bandlera i jego NLP, i oddal ten obraz, zrób czarno biały, oglądaj go z daleja, puść w nim cyrkową muzykę. Spróbuj dla jaj chociażby, twórca trylionów galaktyk na pewno się nie obrazi 🙂

  13. Odnośnie samooceny i szacunku do samego siebie,to zauważyłem, że to własności które toważyszyły mi od wczesnego dzieciństwa i które gdzieś po drodze zgubiłem. Teraz kiedy od pewnego czasu pracuję nad odbudowaniem ich i kiedy zauważam efekty 😀 dochodzę do wniosku, że społeczeństwo (koledzy, znajomi, gwiazdy, moje otoczenie) w jakiś dziwny sposób naciska żeby oddać lejce w ich ręce. Teraz kiedy odzyskuję nad tym kontrolę widzę z jaką zajadłością i niejednokrotnie podstępem ludzie, którzy pozbawieni są szacunku – tego prawdziwego płynącego od siebie dla siebie bez żadnej konkretnej przyczyny, próbują ściągać mnie do „normy”. Oczywiście niekiedy ulegam i daję się nabrać ale już nie tak często jak kiedyś. Fajnie jest żyć kolektywnie ale uzależnić się od tego jest bardzo łatwo a życie nie swoimi celami jest do dupy.

  14. Jay masz racje ,ja mam podobnie od kiedy zacząłem mieć swoje własne zdanie widzę większy szacunek u innych.Nie oszukujmy się przez 3/4 życia byłem pizdą ze wszystkimi się zgadzałem ulegałem i co ? jajco…nabawiłem się jakiś myśli natrętnych we wszystkich sferach. czas aby to zmienić walczę i jestem zwycięzcą.Są myśli,natręctwa ograniczenie pojebane przekonania które zaszczepił w nas rodzic,kościół,i ten Pan w czarnej sukience który przez wieki dopisywał poprzez swoje widzi mi się zakazy i nakazy…Trzeba żyć swoim życiem i spełniać swoje marzenia a nie innych facet ma mieć jaja i nie pękać ja ciągle walczę żebym odpuścił to już bym tu z wami nie pisał ale jestem i walczę tylko czasami potrzebuje pomocy właśnie od takich osób jak Mistrz!

  15. Fajna dyskusja, a ja wziąłem procha i wiruje cały świat 0 idę soać bo jutro na terapię jadę 3majcie kciuki

  16. Łatwiej i w ogóle jest to możliwe. Dlatego ja zamiast sam robić różne techniki związane z moją nerwicą, płacę i idę na terapię. Za 40 minut wyjeżdżam i dwugodzinna sesję, prawie dwa i pół tysia w kieszeni saszetki, i tyle.

  17. To co chciałem powiedzieć w pierwszej wypowiedzi zostało świetnie ujęte w felietonie „system”. Świetnie ujęte zagadnienie.

  18. heh jak ktoś ma problem to pomagasz siedzisz klepiesz w klawisze na skejpie gadasz kasy nie bierzesz a jak ty masz to musisz płacić heh sprawiedliwosc 👿

  19. Spoko, taka rozmowa z podaniem ró­żnych technik itd. Ogólnie znany mi temat, ale to zupełnie dwa światy wiedzieć to, a robić z kimś kto ten temat zna. Bałem się natomiast dojazdu tam, ale jakoś się udało.

  20. Mi też sporo ludzi pomogło w potrzebie, nie bój żaby, stratny nie jestem. Ja coś komuś, w innej sytuacji ktoś mi. Śmiało mogę powiedzieć, że więcej dostałem niż dałęm.

  21. [quote=Mistrz]Nerwica tworząca się z IBS, coraz gorsza. Już się funkcjonować normalnie po prostu nie da.[/quote]
    Aha, takie podłoże nie dyskwalifikuje Cię jako Mistrza. Czytam dalej. Życzę tego czego byś sobie życzył w tej materii.

  22. Podkreślmy że słowo Mistrz, jest ironią i żartobliwą drwinką. Nie wszyscy to łapią. Mistrz dla mnie, to osoba która w jakiś sposób urzeczywistniła swój prawdziwy potencjał. Ja ten potencjał znam, zaznałem ułamka tego co może być, i to wszystko. Znam cel, ale nie wiem jak do niego dojechać. Wiadomo że za frajer tam się nie dojedzie. W sensie bycia mistrzem, z całą pewnością nim nie jestem. Co najwyżej pomocnikiem murarza, i to takiego który zajmuje się fundamentami. A i nie wiadomo czy nie będzie trzeba wszystkiego później rozbierać, bo coś się spieprzyło.

    No cóż bracie, życzę sobie żeby przestała mnie boleć głowa po srodku nasennym, i fajnej kobietki z dużymi cyckami do łóżka. No i hajsu, dużo hajsu, jak najwięcej 🙂

  23. Czyli tak jak przewidywaliśmy, wszystko to co znasz, czujesz pewien niedosyt i teraz Ci szkoda tych 2 tysiaków:P Jednak mam nadzieję, że trochę pomogło:)

  24. Ok. 😀 😀 😀 Teraz sytuacja jest całkiem jasna. Co do hajsu i kobitki, to też by się przydało więcej i tego i tamtego. W tej chwili jestem w trudnej sytuacji, ale po weekendzie sytuacja powinna się wyklarować i na pewno będą kobitki no i hajs ale przepuszczony na nie. Z chęcią się podzielę… wrażeniami. 😀

  25. Co do Mistrza, to nie przypuszczam, żebym do końca swojego życia spotkał chociaż jednego. Myślę, że po prostu takich nie ma, a tych, którzy się za nich podają uważam za dziwaków. Lubię ironię i dlatego Cię czytam. 🙂 Pozdrawiam

  26. Nie twierdzę, że osiągnięcie poziomu mistrza nie jest możliwe. Myślę, że jest lecz zdarza się jakby to powiedzieć okresowo. Innymi słowy w jednej chwili można być mistrzem a w następnej już nie. Sam doświadczałem nie raz fajnych stanów świadomości – nie tylko po narkotykach. Sprawa fajna ale zdaje się, że ulotna. Nawiasem mówiąc ostatnio na youtube oglądałem Eckharta Tolle i zdaję się, że łapię ideę terażniejszości ale sam facet sprawił na mnie wrażenie zajebiście niepraktycznego życiowo. Nie to, żebym miał coś do faceta. Kiedyś czytałem jego książkę i znalazłem w niej wiele fajnych wskazówek i ogólnie to co pisał inspirowało mnie w jakiś sposób. Natomiast jego wizerunek, postać czy forma reprezentująca idee które głosi czyli synteza tych wszystkich idei jest jak dla mnie, dla mojej natury niezbyt ciekawa. Widzę w niej wiele słabych punktów i na przyszłość będę ostrożniejszy i bardziej krytyczny co do tego typu nowinek. Fajna sprawa doświadczać tu i teraz, ale mam wrażenie, że to co proponuje E Tolle nadaje się tylko do zastosowania w eksperymentach zamkniętych w odseparowaniu nie może nie od rzeczywistości ale od realności życia. Ufff

  27. Sory, ale nie rozumiem o co chodzi z tym poczuciem winy? czytałem H. ale jakiś czas temu, i nie wiem konkretnie o co chodzi?

  28. Jeśli chcesz być mym uczniem, musisz dzielić się ze mną, czyli stosuj pobożną dziesięcinę; co dziesiąty sex z panną, dla mnie 🙂 tylko jak namówić do tak pobożnego czynu kobietę?

  29. Nie, nie szkoda mi kasy, bo jeszcze będzie 6 godzin. Jak pisałem, ktoś kto to robi to zupełnie inna bajka niż ja sam to robiłem. Jest motywacja, i można podążać za fachowcem. Sam ze sobą pracować po prostu nie umiem. Kasa daje też szacunek i motywację, za darmo to nie działa.

    I wiesz co? sram na pieniądze. Mogę je spalić razem z autem, kompem i ciuchami. Nie da się tak żyć, po prostu albo się coś zmieni albo muszę odejść. A że odchodzić nie mam zamiaru, musi się coś zmienić.

  30. A ja jestem przekonany że są mistrzowie. Na naszym poziomie percepcji jednak, są dostępni w rzadkich chwilach medytacji, śnie i traumatycznych stanach zagrożenia życia, kiedy logiczny umysł przestaje paplać. Wtedy do akcji może wkroczyć nadświadomość, czy jak ją tam zwą. To jak z hajsem. Są ludzie którzy zobaczą kasę tam, gdzie my nigdy jej nie widzieliśmy. Rozejrzyj się, widzisz miliony baksów? nie. Ja też nie. Ale przyjdzie jakiś koleś który je zobaczy, i przekuje w prawdziwy papier. Co chwilę ktoś coś wymyśla, tworzy i kreuje. Nie widzimy, ale wiemy że jest. To wiedza nie wiara. Tak samo jest z Mistrzami. Sa ale ich nie widzimy. Kto ma zobaczyć, zobaczy.

  31. Tolle przy swoich zarobkach, nadal straszy okropnymi, brudnymi i popsutymi zębami. Za 30 tysięcy miałby uśmiech jak trzeba, stać go. Jeśli tego nie robi, to jest coś nie halo. Każdy kto go ogląda, niestety może kojarzyć niezwykle mądre słowa z ohydną jamą ustną.

  32. Fajnie, że to tutaj przytoczyłeś. Wczoraj chciałam podobną recenzję Tolle wystawić, ale kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć jego nazwiska:P Tak bezdźwięcznie do mnie wszystkie jego nauczania dochodzą:P Też mam wrażenie, że aby to wszystko urzeczywistnić musiałabym za życia zamknąć się w inkubatorze. A życie jest piękne, nawet kiedy takie nie jest: w zdrowiu, w chorobie, w radości, w smutku. Nie wczoraj, nie jutro. I to wszystko zawiera się w tu i teraz: uczucia, emocje, błogość. Ech:)

  33. Ważne, by znaleźć coś/kogoś co/kto do nas przemówi. Możemy przeczytać 99 księżek i dopiero ta setna będzie odpowiednią. Mam nadzieję, że jest jak piszesz:P:P:P

  34. Tolle ewidentnie jest mistrzem duchowym, bez dwóch zdań. Ale na image się nie zna, a być może ma to w dupie, trudno powiedzieć. To co mówi, jest proste i genialne. Najprawdopodobniej zna też lepsze rzeczy, ale jeśli chce trafić do większej ilości ludzi, musi spłycać by zrozumieli wszyscy. I udało mu się.

  35. Do mnie przemawia moje pragnienie życia, ciekawość. Aby spełniać swoje marzenia, muszę zrozumieć i odprawić nerwicę, oraz jej braciszka, IBS. Innej drogi nie ma. No chciałbym zaszaleć troszkę jeszcze 🙂

  36. [quote=Mistrz]Tolle przy swoich zarobkach, nadal straszy okropnymi, brudnymi i popsutymi zębami. Za 30 tysięcy miałby uśmiech jak trzeba, stać go. Jeśli tego nie robi, to jest coś nie halo. Każdy kto go ogląda, niestety może kojarzyć niezwykle mądre słowa z ohydną jamą ustną. [/quote]
    No właśnie. Może to jest cena jaką trzeba zapłacić za doświadczanie błogostanu. Dalej, może być tak, że ten błogostan to sprawa czysto subiektywna i subiektywnie odbierana może być jako kontakt z rzeczywistością lub coś podobnego a obiektywnie jest odwrotnie. W końcu niektórzy obłąkani nie rezygnują ze swojej „choroby” bo czerpią z niej jakieś subiektywne korzyści. Osobiście wolę być ostrożny i zachować zdrowy punkt odniesienia. Oczywiście nie twierdzę, że z E. Tolle jest coś nie tak, jednak subiektywnie jest dla mnie zbyt słabym człowiekiem 😆 , żebym mógł zaakceptować jego idee.

  37. Jeszcze jedno, nie mam na myśli popsutych zębów Tolle’a, mam na myśli raczej jego postawę. Sprawia wrażenie gościa, który z chęcią nastawiłby drugi policzek, gdyby go hlasnąć. A w życiu taka postawa raczej prowokuje a już na pewno nie chroni przed agresją. Takie jest życie. Mam wrażenie, że gościu wpadł w jakąś skrajność mimo jak powiedziałeś mądrych słów.

  38. Witajcie. Jak chyba każdy poszukiwałem swojego Mistrza. Kiedyś na studiach, po przeczytaniu Kafki, Gomrowicza, całej iberoamerykanistyki i kilku cegieł typu Hegel i Marks, w czasie jakiegoś przyjątka (lata 80-te) poznałem polskiego biznesmena. Czarny garniak, białe skarpety i duuuużo złota. I już wiedziałem, że to mój Mistrz. Zacząłem z nim rozmawiać o jakim swoim pomyśle biznesowym, a ON zadał mi pytanie – a ile ty na tym chcesz zarobić ? Odparłem, że (na dzisiejsze warunki) 100 zł za godzinę. On spytał – no dobrze, ale przecież ty nie liczysz swojej pracy, jeżeli ją odliczysz – to co sobie zapłaciłeś, to wtedy ty NIC NIE ZARABIASZ. Z jednej strony uświadomił mi, że muszę szukać innych pomysłów biznesowych, z drugiej, że ludzie Cię oceniają nie tylko po tym ile zarabiasz ale przede wszystkim jak. No i najważniejsze – musiałem dalej szukać mistrza 🙂

  39. Mi wydaje się raczej, że w nim nie ma agresji, więc nikt mu liścia nie przyklei:P I to też mnie właśnie w nim niepokoi…:P:P:P

  40. Absolutnie nie chcę negować tutaj jego „Mistrzostwa”, jednak styl i forma w jakiej go przekazuje do mnie nie przemawia. Chociaż czasami, gdy się tak zakręci, obkręci, przekręci to coś z tego zostaje.

  41. Hellinger twierdzi, że każdy związek (a więc i – powiedzmy – Twoje związki z ludźmi) opiera się na [b]poczuci winy i niewinności[/b].

    Jeśli coś dajesz – jesteś w poczuciu niewinności. Jeśli bierzesz – w poczuciu winy

    Wygląda to mniej więcej tak:

    Jeśli załóżmy partner coś Ci da, powstaje „poczucie winy” – dług. Wtedy żeby zachować relację obdarowany też chce coś dać i „oddaje” swojemu partnerowi. W praktyce wygląda to tak, że obdarowany daje „troszkę więcej” niż dostał żeby relacja mogła trwać. Następuje ciągła wymiana. Jeśli da za mało dalej zostaje w poczuciu winy i dąży do oddania. Nigdy nie jest tak, że dla „tyle samo” bo wtedy relacja się kończy.

    Więc jeśli uważasz, że dostałeś więcej niż dałeś, to pozostajesz w poczuciu winy i będziesz dążył do wyrównania. A żeby zachowac relację dasz ciutkę więcej i się kręci 🙂

Dodaj komentarz

Top