Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Żylasty pień twórczości

Żylasty pień twórczości

 

 

 

Jestem w ciąży. A tatuś gdzie? uciekł? tatuś to moi czytelnicy. Cieszycie się? Naciągnę was na alimenty. Zapłodniliście mnie swoją ciekawością, żądzą nowych felietonów. Jestem namiętną kochanką czytelniczych chuci. Traktujecie mnie jak dziwkę, wpadacie tylko na chwilę zaspokoić swoje żądze, poczytać, zbrukać mnie… bez kwiatów… prezentów… a nie zapytacie jakie buty sobie ostatnio kupiłem, jaką książkę ostatnio przeczytałem… „Poradnik tresera baranów” ostatnio czytałem. Czytacie mnie, więc ja muszę pisać, to taka symbioza. Jesteście sympatycznymi pasożytami na omszałym, żylastym pniu mojej twórczości. Wysysacie ze mnie wszystkie soki, a ja trenuję pióro, kunszt pisarski docieram. Jestem na dotarciu, więc nie wchodzę na wysokie obroty.

 

Tak się wzruszyłem naszym miłosnym związkiem, że postanowiłem coś dla umiłowanych czytelników zrobić. Przeprowadziłem więc naukowy eksperyment, by nauczać niepokorną ludzkość. Epokowy eksperyment zacząłem od dużej, 400ml szklanki. Wlałem do niej whisky, coca colę, i zasypałem siedmioma kostkami lodu. Wymieszałem i wypiłem. Najpierw nic, a później z każdą chwilą zacząłem się coraz bardziej odprężać. Nie będę Państwa zanudzał szczegółami badawczymi, niemniej miłe chwile to piętnaście minut. Śpiewałem (no i wiadomo dlaczego nie ma pająków) zamieszczałem dowcipne komentarze w sieci (niestety; dowcipne tylko moim zdaniem). Piętnaście minut było naprawdę miło; leciała fajna muza, czyli Gandzior „Ganda na blokach”, i Jessie Ware „Wildest Moments” a ja wierzgałem na fotelu wszystkimi moimi pięcioma kończynami i głową. Żeby podkreślić jak bardzo byłem zaangażowany w eksperyment, przyznam się Państwu, że Pani Jessie mi się podobała; o mój Boże! Później nastąpiło dziesięć minut gdzie było miło, ale nieprzyjemnie kręciło mi się w głowie, czyli tak pół na pół. No i wreszcie najważniejsze; ponad dwie godziny nieprzyjemnego otępienia, dobrze chociaż że nie upodliłem się klęcząc przed toaletą. Pod koniec zjadłem gruszkę, wiadomo, glukoza; ale i błonnik, na dobre sranie.

 

Wynik eksperymentu; picie się nie opłaca. To jakby brać kredyt w providencie, a kasę wpłacić do amber gold.

21 thoughts on “Żylasty pień twórczości

  1. No właśnie Marku – mimo wszystkich Twoich deklaracji, że powinno się żyć dla siebie, nie polegać na opinii przypadkowych ludzi, podwyższać nieustannie samoocenę (z którymi oczywiście się zgadzam), czy popularność Twojego bloga, spora ilośc komentarzy czy samych wejść na bloga i ilość wyświetlanych artów w jakiś sposób mile łechce Twoje ego? I ta świadomość że jestem czytany i mam dla kogo pisać? Tylko szczerze! 😀

  2. Ciekawe kto kogo trenuje, może wzajemnie? Łezka się w oku kręci, też robiłem takie eksperymenty hehe, aż zostałem [b]abstynentem[/b]. I ….a dobrze mi z tym. Ile subskrypcji newslettera Cię zadowala? Mam na razie jedną. 🙂
    Zastanawiam się, czy będziesz o nas pamiętał, jak już wejdziesz na szczyt. 😀

  3. To orzech, wysoki, wlazłem na niego żeby strząsnąć z niego orzechy, i z pasji, lubię się wspinać. Nie miałem jak zejść, bo do ziemi było z pięć, sześć metrów, to skoczyłem trzymając się liny, ale bałem się że rękawiczki się podwiną i łupnę o ziemię. Muszę jeszcze schudnąć, przypakować łapy, i może ścianka wspinaczkowa na początek? ciągnie mnie do tego mocno.

  4. Przyznam bez bicia, że jest to dla mnie bardzo ważne. Dzięki pisaniu mam wszystko co mam, ciężko pracuję codziennie, i miło wiedzieć że może chociaż kasy nie mam z tego (na razie, mam nadzieję), to w jakiś sposób jestem znany. Bardzo żałuję że nie mam talentu jeśli chodzi o muzykę, czy kręcenie filmów, bo przekazanie pewnych idei przez muzykę najlepiej wychodzi. Pisanie jest powolne, siermiężne, niewdzięczne i ciężkie. I jeszcze mnie błotem obrzucają ciągle 🙂

  5. Łapki trenuję na siłowni, więc z liną ostrożnie. Zresztą już raz pacnąłem dupą o ziemię, więc teraz bardzo uważam.

  6. Wiesz, chlałem codziennie przez półtora tygodnia whisky, tak na rausz i oglądałem występy Billa Hicksa czy kabaret Manna i Materny. No i beka niezła. Ale od wczoraj mam niechęć do tego stanu otępienia i dziś już na trzeźwo jest. Po prostu mnie to już nie kręci.

    Chodzi Ci o to ile ludzi mam zapisanych? koło 50, ale nie znam się na tym, Sebastian mi to zamontował. Może walnąć taki newsletter na ecoego, czy nie?

    Na szczyt nie wejdę, to już wiem. Coś nie gra, coś nie działa, nie wiem dlaczego; po prostu może kiepsko piszę, sam nie wiem. Tyle lat w sieci, już bym gdzieś wypełzł na wierzch. Wypadałoby, samochód bym sobie kupił wreszcie porządny, poznał atrakcyjną kobietę :)))

  7. Zapomniałem Vincent; jakie to komcie? kilkanaście max. Dawniej to były czasy, po kilkaset komci, bluzgi, obrażanie, to było życie 🙂 dziś poczułem taki przedsmak tych chwil, wkleiłem dwa teksty na onecie. Jeden to mój stary felieton, a drugi na poczekaniu napisałem. No i każdy ma grubo ponad 200 komentarzy.

    [url]http://strefatajemnic.onet.pl/forum/trzy-dni-ciemnosci,0,731635,92280547,czytaj.html[/url]

    [url]http://strefatajemnic.onet.pl/forum/trzy-dni-ciemnosci,0,731635,92282347,czytaj.html[/url]

    Poczytajcie moją dyskusję z czytelnikami; często naprawdę koszmarne „argumenty”. Może zebrać to, i zbiorczo odpowiedzieć, żeby powstał nowy felieton?

  8. Fajna sprawa taka ścianka…niestety to nie moja bajka…mam za słabe ręce.Dużo wypociłam,by nad tym popracować,niestety wysiłek nie przełożył się na efekty…Bozia dała mi silne nogi i słabe ręce-coś za coś:)

  9. O kur…na onecie pisujesz? Na tym dziadowskim portalu? Wg mnie to kompletnie nie ma sensu – zobacz chociażby na ten komentarz: „Jestes bardzo bardzo biednym i ubogim czlowiekiem!” (to na bank baba pisała). No to Panie, z kim tu w ogóle dyskutować?

  10. Ktos kiedys zapytal pijesz. Ja na to nie-bylem na detoksie i nim zaczelem sie rozkrecac z opowiadaniem gosc do mnie mowi. Trzeba kolekcjonowac mocne wrazenia 😀

    przepraszam za brak polskiej czcionki pisze z daleka

  11. Alkohol niszczy szare komórki – ale tylko te najsłabsze. Jeśli już dokona się selekcja naturalna, zostaje sama … elita ! 🙂

    Pozdrawiam 🙂

  12. Staram się podpowiedzieć, chociaż się też na tym nie znam :), ale cuś jest na rzeczy, że wszyscy „znani” walczą o „klikalność”, „wyświetlalność”, zliczenia botów ( ? ), komcie, ilość zaprenumerowanych newsów, mają: „zaloguj się przez F…”. Im więcej tego wszystkiego, tym więcej się „zarabia” realnych pieniążków? Więc dorzuć newsa i do ecoego, oraz niech Ci po montują co tylko się da by generować „większy ruch”. Tu gość „pracuje w necie”, ma łatwiej, bo tworzy również muzykę: [url]http://www.itvl.pl/news/martin-lechowicz–czlowiek-z-internetu[/url]
    A pisarze bywają najczęściej doceniani dopiero po śmierci…. 🙂

  13. To chyba typowe dla kobiet. Ja dowiedziałam się, że mam słabe ręce, kiedy na linie zawisłam 7- 8 m nad ziemią i nie zdołałam… się utrzymać, po czym po wszystkim wstałam, się otrzepałam i nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać:)))choć świadkowie byli zaniepokojeni, czy w ogóle żyję:P fart w niefarcie ponieważ następca był cały połamany:P

  14. Mocne wrażenia są potrzebne, by zakleić czymś brak szacunku i miłości do siebie. Takie jest moje zdanie. Jeśli kocham siebie, nie muszę zdobywać wielkiej góry, bo i po co? co mam sobie udowadniać, że umiem skatować swoje ciało?

    Pozdrówki z coraz chłodniejszej polski.

Dodaj komentarz

Top