Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Jak się dowartościowujesz?

Jak się dowartościowujesz?

 

 

 

Każdy człowiek chce czuć się ważny, wartościowy. Chce by gdy mówił, inni go słuchali, patrzyli z szacunkiem. Pragnie by inni liczyli się z jego zdaniem. Od tego nie ma żadnych, ale to żadnych wyjątków. Musisz to wiedzieć, ale nie pytaj innych ludzi czy mam rację; na co liczysz? na szczerość? jedni Ci powiedzą że wali ich to co o nich myślą inni ludzie, że mają to tam, gdzie słońce nie dochodzi. Drudzy że to jakieś bzdury, bajania, mogą się nawet zdenerwować i być agresywni. Kolejni coś niezrozumiale odpowiedzą, zabełkoczą, albo będą milczeć czy dziwnie patrzeć. Tylko szczera i ufająca Ci bardzo mocno osoba, powie Ci że tak, bardzo tego pragnie. Wprawdzie ja, moi umiłowani czytelnicy, nie do końca wam ufam, i niekoniecznie muszę was lubić, ale uważam że nie ma sensu trzymać w tajemnicy tego, co wszyscy i tak w swoich sercach noszą; tak, chcę być szanowany, ważny. Dlatego właśnie prowadzę znane strony od kilu lat. Jedni komplementują, drudzy obrzucają gównem, ale tak czy siak myślą o mnie.

 

                                                   Żonę do kuchni…

 

Kiedy jesteś głodny, musisz sięgnąć po jabłko na gałęzi, albo popędzić małżonkę do kuchni; kiedy chcesz spać, musisz zorganizować sobie wygodne łóżko, pościel, zadbać o bezpieczeństwo kiedy ciało spać będzie, a duch Twój błąkać się po bezdrożach królestwa Morfeusza będzie. Kiedy chcesz pieniędzy by sobie coś kupić, zaczynasz rozglądać się za pracą (albo każesz płacić czytelnikom) czy też planujesz napad. Kiedy chcesz poczuć się ważny… co robisz? to jest najważniejsze pytanie Twojego życia. Wpłynie ono na jego jakość, w monstrualny sposób. Jak zaspokajasz to pragnienie?

 

1. Kupujesz Ipoda, modne ciuchy, gadżety, pedalskie rurki, żeby dołączyć do grona lanserów w gimnazjum, i nie być uważany za dziada i lamusa.
2. Zmieniasz na siłowni swoje ciało, najczęściej nabierając masy mięśniowej, by być większym i silniejszym. Ćwiczysz sztuki walki, by mieć przewagę nad innymi braćmi samcami.
3. Zarabiasz w amoku pieniądze, by szastać nimi w restauracjach, na imprezach czy w modnym kurorcie. Niech widzą jaki jesteś wyluzowany, niech Ci nadskakują i podziwiają.
4. Robisz słit fotki na tle obsranych wielbłądów w Egipcie.
5. Poświęcasz się robieniu doktoratu, później profesury.
6. Wstępujesz do gangu, partii politycznej, jednej z setek religii, by poczuć że jesteś w silnej grupie.
7. Robisz coś dziwacznego, ubierasz się w nietypowy sposób, Twoje zachowanie jest mocno różniące się od przyjętego kanonu.Niektórzy się tatuują, robią dziary, tną.
8. Pomagasz biednym, chorym, poświęcasz się w wolontariacie.
9. Zdobywasz piękną kobietę, i chodzisz z nią po mieście by wszyscy sobie ją dokładnie obejrzeli.
10. Zaczynasz rozwijać się duchowo, chodzisz na szkolenia, coachingi, seminaria o energii z kosmosu, która ma Ci dać miliony dolarów.
11. Starasz się o przyjaźń z kim znanym, silnym, możnym.
12. Piszesz znanego bloga, zaliczasz czytelniczki, jesteś wyrocznią i guru dla czytelników. Kasę kosisz równo od wszystkich.

 

                                               Przygotuj dupę na kopnięcie

 

Te wszystkie metody szukania w życiu swojej wartości, a także wiele innych, sprawią że będziesz cierpieć; ponieważ utożsamiłeś poczucie wysokiej wartości, z jakąś czynnością, albo przynależnością do pewnej grupy ludzi. Co należy zrozumieć tak, że jeśli ktoś zechce odebrać Ci Twoje wysokie poczucie wartości, to może to zrobić bez problemu. Z grupy można Cię wyrzucić, wyjdzie nowa wersja Iphona na którą nie będzie Cię stać, więc „przyjaciele” wyśmieją Cię, będą z Ciebie szydzić, uznają za pośmiewisko… kojarząc swoją wartość z czymkolwiek na zewnątrz, trzymasz w dłoniach odbezpieczony granat; i musisz bardzo, ale to bardzo uważać, bo wystarczy chwila nieuwagi, i zacznie mocno boleć.

 

Zasada jest prosta. Jeśli zwiążesz swoje poczucie wartości z czymkolwiek i z kimkolwiek, ono nigdy nie będzie zbyt wysokie. Za dużo zagrożeń czyha na Ciebie w tej dżungli… stąd większość Twojej energii życiowej, traci się na baczne przyglądanie otoczeniu; czy on albo ona mi nie zagrażają? czy nie mają nowszego Iphona? albo z większą ilością pamięci? np. jeśli ktoś czuł się nikim, i zdobył latami zakuwania i pisania doktorat, i wreszcie czuje się kimś, to doświadczy dwóch stanów świadomości; rozpaczy i triumfu. Gdy spojrzy na magistra, czuje się lepszy, znaczniejszy, bardziej ważny. W końcu ma doktorat. Poczucie pogardy wobec innych, nie mających jego pozycji, daje złośliwą przyjemność. Można się odegrać za te wszystkie lata, gdy czuło się nikim, śmieciem. Ale gdy w otoczeniu pojawia się profesor, sytuacja się komplikuje a atmosfera zagęszcza. Niezależnie od tego co myśli profesor, doktor czuje się jak szmata, czuje że znowu jest nikim. I nawet jeśli profesor jest mądrym, pogodnym i życzliwym człowiekiem, nasz doktor i tak będzie się źle czuł; ponieważ on sam gardzi tymi poniżej jego poziomu, to jest dla niego oczywiste że i nim gardzą Ci którzy są wyżej. Triumf przeplatany z rozpaczą i poczuciem bycia nikim, jest efektem takiego podejścia do życia, do znalezienia swojego poczucia wartości. Z czasem pojawia się silne pragnienie bycia profesorem. To długa droga, której końca nie widać. Każdy, nawet profesor jest od kogoś zależny; i jak mówi fajne powiedzenie, zawsze jest jakaś większa ryba. Ta podróż, zawsze będzie sprawiała ból

 

Mam takiego kumpla Sławka. To bardzo fajny facet, lubię go. Jest doktorem marketingu i zarządzania, wykłada w Częstochowie. Da się w nim wyczuć pewną taką subtelną nutkę wyższości. Sławek przy ludziach wyższych stanowiskiem, czuje się mały, nic nie znaczący. Przy ludziach niższych wykształceniem, czuje się znacznie wyższy, większy. Ale są ludzie bez wykształcenia, którzy zadają pytania; jakim cudem doktor marketingu mógł wydać książkę, która znalazła się ostatecznie jako rozpałka na grilla? dlaczego nie ma jej w żadnej księgarni? a ktoś bez wykształcenia, ma książkę w każdej księgarni w Polsce? i tu zaczyna się agresja, szaleństwo doktora. Przyznać racji nie może, przecież gardzi tym mniej wykształconym, ale przecież czuje że nie ma racji; mimo wszystko wymyśla bajki, racjonalizuje, próbuje coś udowadniać, oszukuje. Setki wyjaśnień, prób uzasadniania, oczywiste ignorowanie oczywistości… Po prostu jesteśmy świadkami dramatu człowieka, który czując się nikim, poszedł typową ścieżką; jednak nie znalazł na niej spokoju i szczęścia, tylko konlikty, gniew i złość. Sławek to idealny przykład, tego o czym dzisiaj piszę.

 

                                                              Mam wszystko…

 

Kiedyś z Sławkiem gadaliśmy o Anthonym de Mello, wielkim, nieżyjącym już niestety mistyku, który między innymi pisał o tym, o czym teraz ja i tysiące innych pisarzy pisze. Sławek w mistykę nie wierzy, jest racjonalistą, oczywiście ma do tego święte prawo. I oto co napisał o radach De Mello dotyczących przebudzenia, czyli wyjścia poza ten odwieczny dramat, horror przywiązywania się do plakietek, etykietek, nazw:
Według de Mello śpię, a mam wszystko. Rodzinę, dom, pracę… jestem na tyle spełniony, że mogę się udzielać w sieci i robię to z przyjemnością, a nie z poczuciem misji. Kto jest bardziej świadomy i żyje?

 

Jak sami Państwo widzą, doktor Sławek ma wszystko… ale i nie ma nic. Rodzina dom i praca, to coś co można mieć bardzo szybko. Ale i można momentalnie stracić. To tylko na pewien czas przeznaczone nam dobra, i nie wiemy na jak długo. I co wtedy z poczuciem wartości? poczuciem ważności, bycia „kimś”? wystarczy jeden splot okoliczności, i cała konstrukcja tak długo budowana, zapada się; ponieważ była zbudowana na bagnisku niewiedzy. Sławek nawet nie jest w stanie zrozumieć tych wspaniałych, wyzwalających słów. On nie chce ich zrozumieć, ponieważ tak wiele zainwestował w swój doktorat, w swoje poczucie wyższości które przykryć ma poczucie bycia nikim, że zagłusza i obrzydza każdą piękną ideę, każdą wielką myśl, która mówi; Sławku, porzuć te nic niewarte pierdoły, i bądź szczęśliwy. Porzuć chwilowe poczucie pogardy dla tych niżej, i poczucie zaszczucia, nieszczęścia i rozpaczy, gdy ktoś wyżej Cię łaja i poucza. Piszę te słowa, ze świadomością że mój apel nie dotrze do mojego przyjaciela Sławka. On przecież wie swoje doskonale. Jest ktoś niżej, czyli można deptać. I ktoś wyżej, czyli trzeba się płaszczyć. Taka jest niestety cena braku mądrości; koszmarna cena. Sławek ma także inne sukcesy; jest nagrodzonym blogerem roku, sami zresztą zobaczcie jakie ma doskonałe pióro KLIK.

 

Szacunek
Gdy budujesz swoje poczucie wartości na czymkolwiek i kimkolwiek, przegrasz. Czeka Cię wiele, wiele cierpienia, bólu. Dlatego proponuję Ci naukę duchową, która Cię wyzwoli. Zakłada ona że człowiek nie jest istotą jednowymiarową, a składa się z osobowości i duszy. Dusza człowieka, to nieśmiertelna iskierka, która podróżuje poprzez miriady lat, wcielając się w coraz to nowe ciała, i w ten sposób doświadcza materii, ciężkości, i ma możliwość uczenia, doświadczania. Osobowość to coś, co istnieje tylko ilkadziesiąt lat, i całkowicie znika po śmierci ciała. Dlatego też (zaczerpnąłem z Hellingera) stań w pokoju, i złóż głęboki pokłon swojej duszy jako osobowość. Doprowadźmy do kontrolowanej, zabawnej i owocnej schizofrenii. Później złóż głęboki pokłon duszom wszystkich ludzi jakich znasz. Pełen szacunku, jak dziecko wielkiemu Mistrzowi. Żeby nie być gołosłownym, w tej chwili kiedy to piszę, wstałem i złożyłem wyrazy głębokiego szacunku, dla dusz wszystkich moich czytelników.

 


Możesz w to wierzyć albo i nie; to nie ma znaczenia. Ważne że to działa jak dynamit. Nie musisz lubić osobowości, która może być złodziejem, mordercą, psychopatą i kanalią, ba! możesz taką osobowość ukarać i domagać się od niej przetrzegania zasad. Natomiast szacunek składasz duszy, która jest czymś zupełnie innym i potężniejszym niż osobowość. Kiedy szanujesz swoją duszę, szanujesz siebie. I nie musisz spisywać setki książek by mieć doktorat z jakże teraz modnego marketingu, nic nie musisz. Możesz być żebrakiem, wagabundą, włóczykijem; ale będziesz miał bardzo wysoką samoocenę, i wielki szacunek do siebie. Będziesz go tym częściej odczuwał, im częściej złożysz pokłon własnej duszy, w której łonie od milionów lat podróżujesz. Koniec z wyrzutami, wiecznymi oskarżeniami siebie o to że jesteś za gruby, za chudy, masz za małe mieśnie, za małego fiuta i setki innych problemów osobowości; koniec z tym. Masz w sobie coś większego od siebie, coś Boskiego… i nie są Ci potrzebne żadne, zupełnie żadne rzeczy na zewnątrz Ciebie, być czuł się dowartościowany. Ludzie już nie mogą Cię szantażować nowym Iphonem… bo Twoja wartość, to Twoja dusza. Dusza ma w naszym mniemaniu miliony lat, była pewnie i królem, i chłopem, i wieloma innymi awatarami na ziemi, tej ziemi. Niepotrzebny jej nowy Iphone, pedalskie spodnie rurki, czy pusta jak mój żołądek lala z cyckami.

 

Już nigdy nie będziesz czuł się zerem. Na poziomie osobowości, ludzie są różni. Wiara w twierdzenie o równości ludzi, to brednia. Są źli, złośliwi, pijacy, mordercy, pedofile… są też dobrzy, porządni, wspaniałomyślni i hojni ludzie. Ale dusze są takie same, w tym sensie że ta sama Boska iskra je ożywia. Ludziom winnyś jedynie szacunek; i nic więcej.

 

Zapraszam i zachęcam, do zapisywania się na newsletter, na mojej nowej stronie TYLKO DLA MĘŻCZYZN. Na dole strony jest biały prostokąt; wpiszcie tam swój pieprzony meil. I bądźcie na topie.

37 thoughts on “Jak się dowartościowujesz?

  1. Żeby ”połączyć” się ze swoja duszą trzeba tego chcieć i przede wszystkim trzeba to czuć,ale…jest jedno ale ciężko jest do niej dotrzeć bo ciągle drzemią w nas myśli,marzenia i pragnienia innych nie nasze…tak jak napisałeś nie buduj swojej atrakcyjności i zajebistej osobowości na mięśniach,ciuchach i tak dalej…no ale cóż marzenia o sportowej furze to zajebiste marzenie;p w tym wszystkim chodzi o to aby być sobą czy masz na koncie milion złotych czy jeden złoty…pieniądze sa dla ludzi ,wszystko jest dla ludzi,problem pojawia sie wtedy kiedy pieniądze i inne używki a także to co wyżej napisałem czyli marzenia i plany innych wobec mnie przejmuja nade mną kontrole…wtedy jest problem…

  2. Dziękuję. Także się kłaniam Twojej Pięknej duszy, na ile ścięgna w nogach pozwalają. A na wiele nie pozwalają, niestety 🙂

  3. Niekoniecznie trzeba się łączyć. Dusza może mieć cele, dla osobowości nie do przyjęcia. Dusza patrzy przez pryzmat milionów lat doświadczeń, a osobowość? moja to 34 lata, śmieszna wiedza wobec duszy.

    Spróbuj szacunku; zobaczysz jak się fajnie poczujesz. Kontynuuj.

  4. [i]Zadanie uzdrowienia siebie polega na uszanowaniu siebie jako stworzenia, ni mniej, ni więcej.[/i]
    Wendell Berry

    Tak mi się skojarzyło z treścią artykułu… 🙂

  5. Cytat zaczerpnąłem z książki: „Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy.” – John Eldredge

    Co do szacunku…mnie ciężko go do siebie odnaleźć…ale masz rację…bez niego nic nie będzie.

  6. To muszę przeczytać. Nic nie musisz szukać, powtarzam; nie szanujesz osobowości, tylko duszę. Gdy tak zrobisz, osobowość i tak trochę z tego dostanie ochłapów szacunku, jej wystarczy 🙂 pomyśl… miliony lat, tysiące wcieleń w przeróżnych miejscach, czyż dusza nie jest godna szacunku? jakaż to wiedza, jaka mądrość. Te aktualne życie, dla niej to tylko jedna chwileczka, mgnienie. Gdy umrzesz, zostanie dusza a osobowość umrze i nigdy nie powstanie z martwych. Ale to nie strata, a uwolnienie, ucieczka z małej klatki.

  7. [quote]12. Piszesz znanego bloga, zaliczasz czytelniczki, jesteś wyrocznią i guru dla czytelników. Kasę kosisz równo od wszystkich.[/quote]

    Jak czytałem miałem nieuzasadniona obawę że tego punktu nie będzie, ale jak na Mistrza przystało nie ma lipy! 🙂

  8. Wielki szacunek Mistrzu, to co napisałeś o Sławku Kowalskim z Częstochowy, to prawda. Szczera prawda. Ja jestem świadkiem. Pozdrawiam.

  9. Rocznik 78, i już mi się zmarszczki na pysku pojawiają, starość nadchodzi, mam nadzieję że pod rękę z mądrością 🙂

    Mam problem, chcę coś na samczeruno.pl napisać, i zero pomysłów. A strona nieużywana zanika; o czym by tu kurwa napisać?

  10. A co myślisz Marku o samo-dowartościowywaniu się poprzez poszerzanie swojej wiedzy i poświęcaniu się bezgranicznie swoim zainteresowaniom? Ja to obecnie stosuje i powiem że zdaje egzamin 🙂

  11. No a co będzie, jeśli utożsamisz swoją wartość z wiedzą, a dostaniesz amnezji? nie można utożsamiać z niczym swojej wartości, oprócz nieśmiertelnej i wiecznej duszy. Ponadto zauważ, że ile byś nie zakuwał, będą zawsze ludzie mający znacznie większą wiedzę, z pieprzoną fotograficzną pamięcią. Chcesz być zawsze za nimi?

  12. Kurde…błędne koło. Zewsząd zagrożenie i świadomość że może być (i w zasadzie na pewno będzie) ktoś lepszy. Nie ma wyjścia, jak teraz myślę to trzeba się przerzucić na to utożsamianie swojej wartości z duszą :P:P

  13. Mam pytanie: w jakiej książce można poczytać co nieco na temat pragnień ludzi, tego co jest dla nich ważne itp? Rozumiem, że zapewne w pracach dotyczących socjologii lub też psychologii, ale czy ktoś może podać jakieś konkretne tytuły? Marek, gdzie przeczytałeś, że każdy chce być ceniony, ważny itd?

  14. Psychologia społeczna, musisz sam poszukać, Cialdini jest najlepszy, ale i nasz Polski Witkowski świetnie pisze (chociaż sprzedał się PO).

    W księdze Ego.

  15. [quote]”To wszystko, co życie zazwyczaj nastręcza, a co ludzie, jak można sądzić z ich czynów, poczytują za dobro najwyższe, daje się sprowadzić do trzech rzeczy, a mianowicie: bogactwa, zaszczytów i rozkoszy zmysłowej.” Baruch Spinoza[/quote]

    Myślę, że obojętnie czy to będą starożytni filozofowie (chcieć to móc), biblia (nie chciej), socjologowie (kto i jak chce), psychologowie (jak się nie zajechać chcąc), Caldini (metody na chciejstwo), Sekret (chciej a samo przyjdzie), czy cokolwiek innego, nic się od wieków nie zmieniło i wszystko traktuje o chciejstwie:P

    Na tle tych poradników radzących jak chcieć więcej, jak lepiej manipulować, i w zestawieniu z elektronicznymi gadżetami, tytułami naukowymi, duchowością na sprzedaż wygląda to tak, jakby dusza była reliktem człowieczeństwa przeznaczonym do utylizacji. Już widzę jak moja dusza się odradza żeby w przyszłym życiu dostać najnowsze modele produktów nadgryzionego jabłka 😛 😛 😛 – chyba że będą one już tak zaawansowane, że same mnie steleportują z zaświatów 😛

  16. W sumie to w czym lepsze jest utożsamianie swojej wartości z czymś, co do czego istnienia pewności nie ma, a najprawdopodobniej nie istnieje?

    To ja już wolę wybrać drogę nauki i doskonalenia siebie i swojego otoczenia niż wierzyć w mrzonki o istnieniu duszy.
    Poświęcając się nauce być może poprawię żywot przyszłych pokoleń na tej planecie. Kto w XXw. polepszył los człowieka: „mędrcy” czy naukowcy? Jeszcze niecałe 100 lat temu głupie zapalenie wyrostka kończyło się najczęściej śmiercią w ogromnych mękach a na zapalenie płuc umierała dusząc się ogromna ilość osób.

    Wiara w duszę jest naiwna i łagodzi lęk tanatologiczny u człowieka. Trzeba przyjąć na klatę, że nic nie ma po naszej śmierci, a nasze życie ma na celu, aby nasi potomkowie lepiej sobie radzili na tym świecie.

    Jasne każde życie jest wartościowe, ale dlatego, że ma potencjał. Jeżeli ktoś go marnuje z powodu swego lenistwa, czy strachu, nie zasługuje na szacunek. Swoje poczucie wartości trzeba poprawiać przez ciężką pracę nad sobą, a nie wmawianie sobie, że jestem wartościowy nic nie robiąc.

    Osobiście nie zależy mi zbytnio na rzeczach materialnych, ani jakimś podziwie. Chce po prostu spokojnie i owocnie przeżyć życie, a dobra materialne mają być w nim jedynie narzędziem a nie celem.

    Zastanawia mnie dlaczego większość „mistrzów duchowych” wybiera życie w bogactwie? Taki Osho na przykład. Czyżby to jednak bogactwo i sława na Ziemi dawała im spełnienie i była motorem ich działań?

    Przepraszam za trochę chaotyczną wypowiedź i pozdrawiam.

  17. W tym że wartościowanie się wiedzą, sprawia że cierpisz gdy ktoś jest od Ciebie lepszy; z duszą nie istnieje taki problem. Czy jest czy nie ma, nie wiadomo; myślę że jest. Nie piszę żeby nie rozwijać wiedzy, a żeby nie kojarzyć wiedzy ze swoim poczuciem wartości. Chyba przeczytałeś mój tekst zupełnie bez zrozumienia.

    Ale jak przyjąć na klatę? mam zastąpić wiarę w duszę itd, wiarę w to że nic po śmierci nie ma? nie dam rady; patrzę w niebo, i czuję że to kompletnie niemożliwe by wszystko ot tak powstało z niczego. Taka wiara jest szalona. I nielogiczna.

    Pozdrówki.

  18. Ponieważ w dużej większości twoich artykułów się z tobą zgadzam nutruje mnie jedno pytanie.
    Co by było gdyby twoja wiedza była przekazywana duużej liczbie społeczeństwa np w szkołach, wiodących gazetach programach etc.
    Weźmy np. „Moja rada dla młodych mężczyzn”
    Czy np inne artykuły o samcach alfa itp.
    Z jednej strony chcesz by jak najwięcej ludzi zapoznało się z twoją stroną (klinkięcia) ale z drugiej strony tematy które poruszasz są tak marginalne że aż atrakcujne dla przeciętnego człowieka(choćby żeby wzgardzić). Nie zrozum mnie źle, piszę teraz w imieniu typowego zjadacza chleba oglądającego TVN i inne gwiazdy pod wodą.
    Wiadomo, jedni cię wyśmieją, drudzy „powspółczują”, trzeci wzgardzą itd itd dopiero mała część zgodzi się z twoimi przemyśleniami.
    Wracając do mojego pytania nie sądzisz że gdyby każdy posłuchał twoich rad jak np:”Moja rada dla młodych mężczyzn” to zwykłe obiboki, lenie i nieudacznicy by się utożsamiali z księciem z bajki co po 30 to dopiero jest atrakcyjny i może przebierać w paniach?
    JA wiem że obibok pozostanie obibokiem nieważne czy ma 18 czy 40 lat.

    ps. Co sądzisz o pedałach ? moje żartobliwe zdanie jeste takie, że im więcej gejów tym mniejsza konkurencja:)

  19. Mistrzu, dla mnie też kiedyś to było nielogiczne, ale z czasem poukładałem sobie to w głowie i dobrze mi z tym teraz.
    A co do tego, że ktoś jest ode mnie lepszy, to cieszę się z tego. Mam dzięki temu wzór do czego dążyć i w jakim kierunku się rozwijać. Na pewno nie jest to przyczyną mojego cierpienia. Raczej źródłem motywacji. Kiedyś gdy ktoś na uczelni osiągał lepszy wynik ode mnie, czułem złość ale skierowaną głównie w stosunku do siebie, że mogłem się bardziej postarać. Teraz na szczęście wyzbyłem się tych uczuć w dużej mierze i osiągnąłem na swój sposób wewnętrzny spokój i spokojnie dążę do swego.
    Mistrzu traktujesz tę duszę jako coś czego nie można stracić, a skąd pewność że jeżeli istnieje to jest ona niezniszczalna? Może też się zużywa z czasem? Wszystko to tylko kwestia założeń, które kiedyś, ktoś wymyślił, aby złagodzić strach ludzi.
    Wiem, że utracić wiedzę można w bardzo szybki i nieodwracalny sposób. Wszystko na tym świecie tak naprawdę przemija. A prawdziwą wolność można osiągnąć zdając sobie z tego sprawę.
    „Ale jak przyjąć na klatę? mam zastąpić wiarę w duszę itd, wiarę w to że nic po
    śmierci nie ma? nie dam rady; patrzę w niebo, i czuję że to kompletnie
    niemożliwe by wszystko ot tak powstało z niczego. Taka wiara jest szalona. I
    nielogiczna.”
    Widzisz z mojego punktu widzenia jest dokładnie na odwrót. 🙂 Błędem jest IMO zakładanie że wszystko musi mieć swój cel i przyczynę. Może coś po prostu „jest, bo jest”.
    Kto ma rację to kiedyś się przekonamy, a póki co to żyjmy dobrym życiem i dajmy żyć innym. Choć gdy się przekonamy to czy będzie można coś wtedy jeszcze zmienić? Ważne, żeby w chwili obecnej szanować poglądy innych i z nimi nie walczyć jeżeli nie szkodzą dobru ogółu.
    Dobra kończę, bo coraz więcej myśli mi się nasuwa, a pewnie i tak mało komu się będzie chciało mój taki długi post przeczytać. 😉

  20. Witam, napiszę tutaj, jako że komentarz pod odpowiednim tematem przeważnie znika w ecoego-czeluściach :D. Jeśli, jak było napisane, afirmacje czasem wpływają niekorzystnie na człowieka (nerwica), to w takim razie co trzeba zrobić, by praca nad samooceną mogła być nadal kontynuowana? Co zrobić, jeśli pisanie idzie BARDZO opornie?

  21. Chciałbym żeby tak było, odkułbym się finansowo. Na niechęci zarabia się czasem lepiej niż na sympatii. Obiboki użyją każdej idei, by coś sobie udowodnić, nic by się nie zmieniło.

    Współczuję gejom; to kicha mieć pożądanie do faceta, kiedy inni nimi gardzą i tego nie tolerują.

  22. Wizualizacja, kody uzdrawiania, rebirthing – jeśli masz zdrowe narządy wewn. I broń Boże nie zmuszaj się do afirmacji, olej to.

  23. A po co felieton bracie? ma być ciasna, życzliwa, umieć gotować, uwielbiać słuchać o naszych problemach i troskach, trochę urody i cycka nie zaszkodzi, i tyle 🙂

  24. Siemaneczko co tam u Ciebie Marek? Dawno nie zagladalem 🙂
    Mam pytanie odnosnie artykulu poniewaz czegos tutaj nie rozumiem. To prawda chce byc szanowany, wazny itd.
    Widzisz moje poczucie wlasnej wartosci rosnie, co raz bardziej sie lubie, gdy widze zaluzmy bogatego faceta w najnowszym BMW nie zazdroszcze mu (kiedys wmawialem sobie ze jest bogaty bo ukradl) z checia podszedlbym do niego i sie zapytal jak zarobil na te BMW, gdy widze fajna brunetke na przystanku autobusowym nie wyzywam jej od pustych szmat, kurewek itd. Usmiecham sie mowie „Dzien dobry Fajny dzis dzien”. Zaczolem czytac ksiazki, powoli powraca do mnie dziecieca ciekawosc swiata, mam ochote poznawac ciekawych ludzi, znalesc pasje na ktoreh moge zarobic fajna kase, odwiedzic nowe miejsca w Europie nawet i w Polsce ale czytajac Twoj art dochodze ze to wszystko nie ma sensu bo ego bo dusza bo inkarnacja itd. Wiec co proponujesz? Usiasc i zaczac medytowac? Prosze o wytlumaczenie bo naprwade nie kumam o co chodzi Ci w artcie 🙂 Pozdrawiam jesiennie 😛

  25. Elooo, u mnie coraz go… ups, coraz lepiej naturlich 🙂 Rób co sprawia Ci przyjemność, ale nie identyfikuj się z efektami. Np. ktoś prowadzi z przyjemnością firmę, ale gdy ta upadła popełnia samobójstwo. Nie utożsamiaj się z sukcesami i klęskami, tylko ciesz się nimi. Można tego dokonać, jeśli centrum swojego życia uczynisz np. ideę Boga bądź włąsne wyższe Ja. Medytacja i podniesienie samooceny, bardzo w tym pomaga.

Dodaj komentarz

Top