Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Teksty czytelnika

Teksty czytelnika

Z działu „Wasze przemyślenia”, dziś dwa teksty autorstwa Piotrka.

 

——————————————————————-

 

BÓG I JEGO FUNCLUB

 

Dawno nic nie napisałem, więc dziś będzie tekst nieco dłuższy. Muszę się jednak znów troszkę powtarzać, by proces odprogramowywania przebiegał należycie, zgodnie z zasadą systematyczności. Dziś będzie ostro, a na warsztat biorę samego Pana Boga oraz jego FunClub.

 

Kiedy byłem młody, byłem zafascynowany muzyką takich twórców jak: J. M. Jarre, Vangelis, Kraftwerk, Koto… (dalej jestem, ale już nie w tak wielkim stopniu). Wszystko inne było dla mnie co najmniej słabe, a często po prostu muzycznym śmieciem. Cała muzyka zamykała się dla mnie w elektronicznych dźwiękach i wszystko co było inne; kapele rockowe, metalowe, bluesowe itd. zupełnie mnie nie interesowało – żeby nie powiedzieć – drażniło! Byłem fanatykiem. Oczywiście dochodziło do słownych konfrontacji z fanatykami innych stylów muzycznych i człowiek się zastanawiał i niejednokrotnie ostro wkurwiał na myśl, że ktoś może słuchać takiego gówna jak: disco polo, country, techno i głupiego Dżemu. Moja muzyka była najlepsza, a Ci co słuchali innej to debile! Tak było niestety i uczciwie się do tego przyznaję.

 

Człowiek, który od najmłodszych lat nie jest uczony tolerancji na odmienność innych, jest bardzo niebezpieczny! To zwykłe wytresowane jak w cyrku zwierzątko; ma bardzo ograniczony obszar intelektualnego poruszania się. Są to przeważnie młodzi ludzie, którzy nie potrafią sobie znaleźć miejsca i szukają „czegoś” gdzie mogli by się zaczepić – przynależeć np. do jakiejś grupy. To oczywiście związane jest z prostą zasadą przynależności znaną z psychologii. Powstają więc różne grupy zrzeszające swoich członków, które następnie chcąc udowodnić innym grupom, że są od nich lepsze po prostu walczą ze sobą. Człowiek nie chce być sam i zawiązuje różne społeczności. Ciągle przynależymy do jakiś grup; nauczyciele, lekarze, chrześcijanie, muzułmanie, związki zawodowe, partie polityczne itd. Wszystkie te grupy w większym lub mniejszym stopniu walczą ze sobą; związki zawodowe z rządem, muzułmanie z chrześcijanami, partie polityczne między sobą itd. Tak nawiasem mówiąc, jak się temu dokładniej przyjrzeć, to często skorumpowani szefowie tych grup, dogadują się między sobą, a po dupie dostają Ci najmniejsi i – trzeba to jasno powiedzieć – najgłupsi! Ale to już temat na kolejny odcinek, a dziś zajmiemy się religiami.

 

 

RELIGIE

 

Ludzie potrzebują religii – Myśl o tym, że tak naprawdę to oni i tylko oni są odpowiedzialni za całe swoje życie, zupełnie zniszczyłaby im życie”

 

Tą oto zaczerpniętą z internetu sentencją, rozpoczynam dzisiejszą pastwę nad wszelkimi religiami. Jako, że mało znam się na różnych religiach, pozwolą Państwo, iż będę odnosił się przede wszystkim do Chrześcijaństwa, gdyż jako młodzieniec należałem do „Funclubu” Boga Ojca w Trójcy Jedynego. Było to nieuniknione, gdyż jest to religia, która w naszym pięknym kraju ma właściwie monopol. Pewnie gdybym się urodził gdzieś w Arabii Saudyjskiej czciłbym od najmłodszych lat Allacha. Zostałem więc ochrzczony (tata i mam nie pytały mnie o zdanie), potem przyjąłem inne sakramenty i zostałem pełnoprawnym katolikiem. Proces przyjmowania różnych nauk przebiegał bardzo sprawnie, wręcz modelowo! Chodziłem w niedzielę grzecznie do kościoła, na lekcję religii, gdy nagrzeszyłem szedłem do spowiedzi, a potem komunii świętej. Trwało to mniej więcej do 33 roku życia, a następnie postanowiłem się wypisać z tej organizacji. Z tamtego czasu pamiętam tą ciągłą huśtawkę nastrojów; złe samopoczucie, gdy np. przed wuefem w szatni dziewcząt zobaczyłem nagiego cycka i całą noc walczyłem z myślami o całowaniu go, a potem dobre samopoczucie już po spowiedzi świętej, kiedy to oczyściłem się z grzesznych myśli, a często nawet i uczynków 😉 Mój Pan Bóg, który mnie stworzył, zaopatrzył mnie w cały mechanizm hormonalny, a także narząd przez niego sterowany żeby sprawdzać systematycznie moją siłę woli oraz miłość do niego, która przejawiała się w zwalczaniu naturalnych/fizjologicznych potrzeb. Pan Bóg, który mnie bardzo kocha, dał mi coś, ale zabraniał mi z tego korzystać gdyż jest to nieczyste. Hmm dziwne, taki Pan Bóg nie wiele ma wspólnego z dobrym ojcem. Przypomina mi raczej sadystycznego starego, który ma satysfakcję gdy drażni się ze swoim synkiem. Co to za ojciec, który ciągle wystawia swoje dziecko na próbę? I ciągle chce by udowadniać mu miłość! A więc kochający Bóg trzyma swoje dziecko w ciągłym napięciu, nie pozwala mu zaspokoić jednej z jego największych potrzeb – seksu. Oczywiście o tym, że z seksu można korzystać wyłącznie w celach prokreacyjnych i po zawarciu sakramentu małżeństwa, nie powiedział mi Pan Bóg, tylko jego pośrednik na ziemi – ksiądz. Ten sam Pan Bóg zmienił później zdanie i powiedział, że można jednak korzystać z seksu nie tylko w celach poczęcia nowego życia, jednak dalej tylko w małżeństwie i nie wolno używać antykoncepcji poza naturalną. Wiadomość tą przekazał oczywiście po raz kolejny ksiądz, czyli przedstawiciel handlowy Boga na ziemi. Niestety i ksiądz to tylko człowiek i nie jest wstanie wyrzec się swoich potrzeb fizjologicznych, o czym słyszy się bardzo często. Ciekaw jestem co za jakiś czas wymyśli nieomylny i wszechwiedzący Bóg, by jego pracownicy na ziemi nie umarli z głodu.

 

 

SPRZECZNOŚCI

 

Kościół katolicki to instytucja istniejąca 2000 lat, a założył ją zesłany na ziemię niczym terminator; syn samego Boga – Jezus Chrystus, który podobnie jak bohater filmu oddał życie za ludzkość. Człowiek więc winny jest śmierci Chrystusa, a zatem musi spłacić Bogu dług! Ale dlaczego mam spłacać jakiś dług, skoro wcale nie czuję, ani nawet nie czułem się nigdy winny śmierci Pana Jezusa (sprzeczność przykładowa nr1)? Przyglądając się rozwojowi kościoła, można zauważyć pewne ciekawe rzeczy; kościół podobnie jak i inne organizacje, by przetrwać i zachować wiernych musiał ewoluować (sprzeczność przykładowa nr2). Ale jak to? To znaczy, że co jakiś czas były zmieniane zasady, które wcześniej podał sam nieomylny Bóg? Zaraz zaraz, jeśli Bóg jest nieomylny, wszechmogący i wszechwiedzący to nie mógł od razu wymyślić czegoś raz a dobrze? Za przykład niech posłuży tu mało znane przeciętnemu katolikowi pojęcie „Otchłani”. Otchłań to takie miejsce lub stan (część piekła) do którego trafiali wszyscy zmarli przed narodzeniem Chrystusa, a także osoby zmarłe w późniejszych czasach, które nie zostały ochrzczone. A to heca! To znaczy, że do pewnego czasu procedura osiągnięcia zbawienia następowała przez Otchłań, jednak Bogu się to nie podobało; uważał to za niezbyt sprawiedliwe i postanowił udoskonalić procedurę wprowadzając sakrament chrztu! Oznacza to również, że całe życie człowieka nie miało najmniejszego znaczenia, bo wystarczyło, że facet nie polał dziecku głowy wodą i trza było rozpakowywać walizkę w piekle, czy tam w otchłani. No i czekało się w tej otchłani na przybycie Pana Jezusa, który zabierał nieochrzczone dusze do nieba. Hmm. Nie wiadomo w końcu jak to jest, bo przykładowo odłam protestancki tegoż samego Chrześcijaństwa nie uznaje Otchłani! To wszystko nie trzyma się kupy; katolicki Jezus odwiedza Otchłań, natomiast ten sam Jezus tylko, że protestancki jest w tym czasie gdzie indziej! Pewnie i na to jest jakieś wytłumaczenie, ale tego już nie doczytałem. Tak na marginesie jestem ciekawy czy katolicki Pan Jezus ma jakiś grafik odnośnie odwiedzin w tej Otchłani? Raz w tygodniu? Raz w miesiącu? A może przed Bożym narodzeniem zabierał potępione, niepokropione dusze na kolację wigilijną, a wcześniej jechali kupić prezenty pod choinkę do M1? Sam Papież, nasz szanowny rodak był tym „faktem” chyba nieco skołowany i w jednej ze swoich encyklik napisał, że Kościół nie zna stanu nieochrzczonych dzieci, ale polecił ufać w miłość i miłosierdzie Boga. No cóż… nie zbadane są wyroki Pana. A co powiecie na różne marketingowe posunięcia kościoła (sprzeczność przykładowa nr3)? Przykładowo niejaki Grzegorz I – Papież, gdy zorientował się, że doktryny kościoła są zbyt restrykcyjne i ludzie po prostu zaczęli odchodzić od kościoła, co wiązało się z uszczupleniem kościelnej kasy, wprowadził wiarę w czyściec wraz z – UWAGA! – sprzedażą odpustów od kar czyśćcowych! Toż to zwykły handel, a nie żadna wiara! Wystarczyło zapłacić, a ciepłe miejsce w Raju już było przygotowane jak hotelowy apartament. Takich sprzeczności jest dużo więcej, a wystarczy się trochę zainteresować i poczytać, poobserwować, a nawet przyjrzeć się własnemu życiu jak np. w czasie modlitwy o coś prosiliśmy – obiecujemy Bogu swoją lojalność, ale po cichu liczymy na to i tamto; dostaniemy coś w przyszłości bo się modlimy, a inni nie, bo się nie modlą i zgniją w piekle. Nie zgniją! Ty gnijesz cały czas, bo handlujesz z Bogiem, czyli własnym wyobrażeniem jakiejś nieokreślonej istoty w Twojej głowie!

 

 

CZY ISTNIEJE BÓG?

 

Koncepcja Boga jest bardzo wygodna dla przeciętnego człowieka. Dlaczego? To bardzo proste; człowiek jest tak cholernie nieszczęśliwy w swoim życiu, że wiara w Boga daje mu niesamowitą ulgę. W jakiś sposób tłumaczy sobie, albo ktoś mu tłumaczy, że przecież to nie może się tak źle kończyć tu na ziemi. Musi być coś lepszego od tego co jest tu i teraz. Obietnica lepszego życia w przyszłości jest jak pyszne ciastko w sklepie, które można kupić. Ciastko w sklepowej witrynie cały czas czeka tylko na nas, a wystarczy jedynie za nie zapłacić. Nie trzeba płacić pieniędzmi; można zapłacić swoim życiem – poświęcić siedemdziesiąt parę lat, odmawiając sobie różnych rzeczy, trochę pocierpieć, a po śmierci odebrać nagrodę. To bardzo łakoma wizja i niesamowicie opłacalny biznes, bo czymże jest 70 lat udręki w perspektywie całej radosnej wieczności? Ludzie tak bardzo pragną szczęścia, które kiedyś ma nastąpić, że kompletnie wypierają swój zdrowy rozsądek. Są w stanie uwierzyć w przeróżne historie; niepokalane poczęcia, wniebowstąpienia i inne. Takim opowieściami karmieni są systematycznie od najmłodszych lat, co powoduje bardzo skuteczny proces programowania podświadomości. Człowiek po pewnym czasie w ogóle się nad tym nie zastanawia i uznaje to za prawdę, bo coś powtarzane cyklicznie staje się po prostu prawdą. I tak ukształtowany katolik uważa, że jego wiara to jedyna prawda. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że gdzieś po drugiej stronie globu wyznawca buddyzmu myśli dokładnie tak samo. Wszystko jest tak mocno ubite w podświadomości, że u niektórych wyznawców dochodzi nawet do cudownych objawień! Tylko dlaczego Matka Boska objawia się zawsze tylko katolikom? Czemu buddyście nigdy się nie objawiła? Przecież to wyznawcom innych „kłamliwych” wiar powinna się ukazać i nawrócić ich na tą jedyną właściwą! To bardzo ciekawe pytanie! Warto się nad tym chwilę zastanowić.

 

Wiara w Boga jest dowodem na to, że człowiek nie wie po co żyje. Nie potrafi się cieszyć tym co ma i ciągle liczy na coś, co dopiero ma nastąpić. Stworzył sobie więc fikcyjną postać, żeby odnaleźć ukryty sens. Chce wierzyć, że to wszystko – całe jego daremne życie czemuś służy, ale za bardzo nie wie czemu. Ma więc ideę Boga, który tym wszystkim zarządza, a ludzie to tylko marionetki, odgrywające swoją rolę na ziemi, by zasłużyć na prawdziwe życie kiedyś tam. Kto na tym korzysta? Korzystają cwaniacy, którzy na przestrzeni lat zauważyli pewne stałe mechanizmy rządzące ludzkimi zachowaniami. Wystarczyło trochę poobserwować i dojść do kilku wniosków. Potem należało spisać kilka zasad niezgodnych z naturą ludzką na jakiś kamiennych tablicach i wbijać je ciemnocie od najmłodszych lat; nie kradnij, nie cudzołóż, nie pożądaj nieswojej żony itd. Od zarania dziejów człowiekiem rządzi Ego, które jest wiecznie nieszczęśliwe i pragnie co raz to więcej. Od zawsze człowiek pragnął czegoś czego nie ma, a ma to inny człowiek; gdy troglodyta upolował zwierzę, inny troglodyta, który był głodny chciał mu podwędzić zwierzaka w chwili nieuwagi. A pożądanie cudzej kobiety? Jesteś tak naiwny, by myśleć, że to tylko teraz, „w dobie kryzysu wartości” ludzie się zdradzają? Gdy zdrowy mężczyzna jest blisko pięknej kobiety, to nieważne czy jest mężatką, zakonnicą, czy nieletnią panienką z liceum – ma na nią chęć i to jest silniejsze od niego, powstrzymuje niektórych jedynie prawo, które grozi karą za seks z nieletnią. To się działo zawsze, tylko teraz można o tym częściej usłyszeć, bądź zobaczyć, a jest to możliwe dzięki rozwijającej się w szaleńczym tempie komunikacji. Ludzie, którzy tworzyli te zasady doskonale zdawali sobie sprawę, że nie można ich przestrzegać! Zaprogramowany ciemny człowiek po dokonaniu „złego” czynu odczuwał dyskomfort psychiczny– gryzło go sumienie, a wtedy szedł po rozgrzeszenie do kapłana jakiejś tam religii. Zbiór pewnych zasad jest uniwersalny dla każdej religii! Mechanizm jest prosty; najpierw mówi się, że coś (co naturalne dla człowieka) jest złe, a potem daje się możliwość „oczyszczenia” z grzechu, a przy okazji się płaci za tę że usługę. Teraz ktoś może zarzucić mi, że przecież kradzież to nie jest naturalna rzecz u człowieka! Czy aby na pewno? Wystarczy spojrzeć troszkę na historię i można to doskonale zaobserwować; wojny, napadanie w imię szczytnych celów, by zawłaszczyć ziemię, bogactwa naturalne itd. A średniowieczni hierarchowie kościoła? Zawsze trzymali sztamę z ówczesnym władcą i wspólnie kazali płacić podatki pospólstwu. To nie jest kradzież? Nie trzeba nawet sięgać do historii, wystarczy spojrzeć na to co wyprawiają Stany Zjednoczone Ameryki. Napadają na inne kraje (przeważnie tam gdzie jest ropa naftowa) pod wątpliwym pretekstem posiadania broni jądrowej. Dlaczego więc nie zaatakują Korei Północnej, gdzie jest na 100% pewne, że posiadają tyle broni, by wysadzić cały świat i to kilka razy! No niestety Korea Północna nie posiada widocznie atrakcyjnych surowców. Oni kradną tak samo, tyle że w białych rękawiczkach! Kradzież to zjawisko występujące na każdym poziomie społecznym. Zachłanność leży w naturze ludzkiej po prostu i tyle. Nie pochwalam kradzieży. Ale dlaczego? Bo wszystko co mi potrzebne do życia mam, ale nie wiem jak zachowałbym się gdybym nie miał co do ust włożyć. Pewnie ukradłbym chleb i „obcięli by mi za to ręce”, ale tylko dlatego, że jestem na jednym z najniższych szczebelków drabiny społecznej. Decydenci tego świata zawiązują natomiast ogromne polityczne kartele i mogą wszystko; kradną bogactwa naturalne innych słabszych krajów, są skorumpowani, zabijają niewygodnych i zagrażających im ludzi, a wszystko to na oczach ciemnej masy, która się w tym nawet nie orientuje! Od zawsze mądrzejsi, czy też bardziej cwańsi ludzie wykorzystywali tych głupszych. Więc czy istnieje Bóg? Nie wiem, na pewno nie jest on tym, za kogo uważają go inni ludzie i opowiadają o nim. Dziś wiem na pewno, że Boga nie ma, bo go po prostu nie doświadczyłem w takiej formie jaką przedstawiają mi różne religie; nie jest to dla mnie zatem kwestia wiary. Być może Bóg istnieje i kiedyś się o tym przekonam, zmienię wtedy zdanie – zdarzało mi się to już kilkakrotnie. Tymczasem jestem „zamknięty” w swoim poglądzie, dokładnie tak samo jak Ci którzy w Boga wierzą. Jest tylko subtelna różnica między mną a nimi; nie przeszkadza mi to do momentu, gdy nie będą wchodzić mi ze swoją wiarą na głowę.

 

 

WOLNOŚĆ A BÓG

 

Bóg daję wolną wolę człowiekowi. Ludzie mają wybór; mogą kroczyć szeroką drogą zła lub wąską dróżką dobra. Trochę mi się to kłóci z pojęciem wolności, gdyż w momencie gdy człowiek jest od kogoś zależny, tak na dobrą sprawę nigdy nie będzie wolny! Wygląda to tak: ktoś ustala zasady – Bóg, a inny ktoś – człowiek musi według nich żyć! Gdzie tu wolność? W pracy szef ustala regulamin, a pracownik musi według niego pracować. W tym sensie wolność to pojęcie względne; w sumie można powiedzieć, że jest wolny, bo ma przecież wybór i może np. odejść z pracy. Jest to jednak tylko jakaś część wolności. Całkowita wolność następuje, gdy człowiek od nikogo nie zależy! Taka sytuacja to dla mnie na dzień dzisiejszy tylko teoretyczny model! Człowiek musiałby żyć na bezludnej wyspie, być całkowicie samowystarczalny. Jest to niemożliwe, ponieważ człowiek chyba nie chce być samotnikiem. A może jednak chce i ludzie oświeceni, niezależni kompletnie od nikogo istnieją? Ta zagadka jeszcze przede mną. Człowiek jako istota społeczna, aby przeżyć musi nieustannie kalkulować; coś od siebie dać, by móc dostać coś od kogoś. Taka kalkulacja występuje również między człowiekiem, a Bogiem; kalkuluje jednak tylko człowiek obiecując Bogu lojalność w zamian za wieczną nagrodę w niebie. Czy jest wolny? Czy człowiek, który robi dla Boga coś, co niekoniecznie dla niego jest zawsze przyjemne jest wolny? Ktoś powie: życie nie składa się tylko z przyjemności. Zgadzam się, ale dlaczego nie mogę dążyć do jak największej ilości przyjemnych doznań w moim życiu? oczywiście przy założeniu, że nie będę przy okazji nikogo krzywdził! Co jest złego w luksusowych rzeczach, skoro uczciwie je zdobyłem? Co jest złego w przygodnym seksie, skoro oboje partnerzy się na to zgadzają? Chciałbym żeby Bóg (jeśli istnieje) odpowiedział mi na te i podobne pytania. Nie kolejny człowiek; duchowny, nauczyciel, ktoś w komentarzu pod moim tekstem. Nie chcę Waszych teorii, które ktoś Wam wbił do głowy. Chcę raz w życiu posłuchać co ma do powiedzenia w tej sprawie osoba najbardziej kompetentna – Bóg!

 

 

 ————————————————————————————————–

 

 

 

FILOZOFICZNE MISTRZOSTWO ŚWIATA – PARAOLIMPIADA UMYSŁU

Ten tekst będzie długi (chyba najdłuższy jaki do tej pory napisałem) i proponuję Ci drogi czytelniku zaparzyć sobie dobrą kawę, a nawet dwie. Zamierzam przejechać na moim literackim motocyklu kawał drogi, a i rozpędzę się na nim do granic możliwości bezpiecznej jazdy. Boję się, że w pewnym momencie mogę stracić ogląd sytuacji i nie będę pewien czy dalej jeszcze jadę, czy może już leżę w rowie? Będę zachowywał się jak żeglarz, który co jakiś czas zmienia kurs. A co, nie wolno mi? Nie muszę mieć tylko jednego celu; mogę przecież płynąć np. do Honolulu, a po drodze zwiedzić inne kraje, a jak będzie mi się podobało to zostanę do momentu, gdy uznam, że trzeba płynąć dalej. Krytyki nie będę szczędził nie tylko samemu Bogu, ale i jego opozycji, która twierdzi, że go nie ma. Wezmę się również, za rzekomych nauczycieli duchowych, których punkt widzenia od jakiegoś czasu zgłębiam. Dziś pojadę po wszystkich; ani moi przeciwnicy, ani poplecznicy nie mogą czuć się bezpiecznie, a jedynie słuszny osąd wydam Ja, czyli słynny już Filozof Skandalista na FB. Jako naukowiec z automianowania, mam prawo do wprowadzania nowych pojęć naukowych, a zatem wprowadzam nowy termin: PARAOBIEKTYWIZM – o holender Word mi nie podkreślił tego wyrazu, co oznacza, że już ktoś mnie chyba ubiegł, szkoda.
A, nie! Dobrze! Word nie podkreśla wyrazów pisanych dużymi literami. A więc podejdę dziś do temu paraobiektywnie. Definicję Paraobiektywizmu podam dopiero za jakiś czas – muszę to wszystko jeszcze raz dokładnie zbadać i poddać szczegółowym analizom w moim laboratorium, by być pewnym na 100%

O BOGU JESZCZE RAZ TAK NA START

Pompatyczność słowa Bóg wymaga nieco więcej szacunku, niż w innych podejmowanych przeze mnie – czyli słynnego już filozofa-skandalisty na fejsiku – tematach. Swój szacunek dla Boga chciałbym wyrazić kolejnym tekstem, gdyż uważam, że jeden tekst poświęcony Bogu to za mało. Tak naprawdę nie zamierzam pisać o Bogu i to chciałbym bardzo mocno podkreślić, bo nie wiem kompletnie nic na jego temat! Napiszę jedynie o jego KONCEPCJI, tak namiętnie czczonej przez stado owiec. Nie bez powodu sam Jezus Chrystus (a może nie on?) przyrównuje w swoich przypowieściach ludzi do owiec. Owce to zwierzęta, które jedzą trawę i idą za pierwszą owcą, a ta z kolei podąża za pasterzem. Zjawisko to nazywa się „owczym pędem”, a owiec nie interesuje nic poza tym, by nażreć się trawy. Mój „symboliczny szacunek” to nie jedyny powód, który skłania mnie do kolejnych, a od dziś już paraobiktywnych analiz filozoficznych. Powodów jest wiele; przyjemność z pisania, nostalgiczne pochylenie się nad grobem mojej pogrzebanej przed laty wiary w Katolickiego Boga i zapalenie tam świeczki jeszcze przed 1 listopada, a także i to główny powód – chyba naiwna chęć nawrócenia choć jednej owcy, by na nowo stała się człowiekiem.

Koniec żartów!

Mam świadomość, że tekst ten będzie kompletnie niezrozumiały dla większości osób, do których jest adresowany. Dlaczego? Bo, gdy jesteś w coś bardzo mocno zaangażowany, tracisz kompletnie jasność widzenia! To tak jak z grającym trenerem; trener może dobrze grać, natomiast jako trener traci ogląd całej sytuacji na boisku. Może go odzyskać siadając na ławce rezerwowych i tam zobaczy już dużo więcej. Podobnie jest z kibicami; kibic chce żeby jego drużyna wygrała i nie widzi fauli swojej drużyny, natomiast bardzo dobrze widzi drobne faule przeciwników, a często nawet widzi przewinienia, których po prostu nie ma. Nadmierne emocje, które pojawiają się, są jak gęsty dym, który przeszkadza w spokojnej, chłodnej obserwacji i ocenie. Dlatego podczas meczów piłkarskich jest sędzia, który nie jest, a przynajmniej nie powinien być związany emocjonalnie z żadną z drużyn. Taki sędzia (oczywiście dobry sędzia) widzi prawie wszystkie przewinienia i jest w stanie pomimo ogromnej presji kibiców miejscowych, podejmować obiektywne decyzje. Udaje mu się to, bo po prostu nie zależy mu tym by którakolwiek z drużyn wygrała. Dałem przykład zawodów sportowych, ale analogicznie jest w każdej dziedzinie życia i np. chirurg nigdy nie będzie operował swojej umierającej na raka żony. Takim właśnie grającym trenerem, kibicem czy chirurgiem jest katolicka owieczka, która ma bardzo małe szanse na obiektywną ocenę tego co właściwie robi. Taką owieczką byłem również i Ja, byłem również kibicem; dalej jestem, ale jestem także sędzią piłkarskim i teraz mam ogląd z obu tych perspektyw. Jako ciekawostkę chciałbym państwu powiedzieć, że gdy zostałem sędzią i chodziłem na mecze mojej drużyny jako kibic, obserwowałem czasem reakcje innych kibiców i tą różnicę między ich reakcjami, a moją. Poziom mojego podniecenia oczywiście był dużo niższy i w jakiś sposób jak na kibica byłem wyzuty z emocji. Co się wtedy działo? Mając większy ogląd sytuacji boiskowej śmieszyły mnie reakcje kibiców. W jakiś sposób czułem się od nich lepszy i patrzyłem na nich z taką lekką nutką pogardy. Kim gardziłem? Gardziłem nimi, ale również SAMYM SOBĄ, bo gdy byłem kibicem zachowywałem się dokładnie tak samo. Kiedy zwiększasz obszar obserwacji dostrzegasz coraz więcej. Jesteś pełen zrozumienia i empatii w stosunku do ludzi, bo wiesz, że kiedyś byłeś taki sam; wiesz, że po prostu nie wiedziałeś o pewnych rzeczach. Ta wiedza pozwala Ci na współczucie pełne miłości. Nie szydzisz z nikogo, a nawet jeśli zdarzy Ci się coś ostrzej lub sarkastycznie- powiedzieć, czy napisać, to robisz to z szacunku i miłości, podobnej do miłości Ojca, który kara dziecko za znęcanie się nad zwierzętami na przykład. Dlatego po ostatnim i troszkę przeładowanym emocjonalnie tekście o Bogu, dziś chciałbym spokojnie (ale tylko przez jakiś czas 😉 i z chłodną miłością podzielić się moimi przemyśleniami na temat koncepcji Katolickiego Boga i wyjaśnić pewne rzeczy jedynie zasygnalizowane w poprzednim tekście. Zanim zacznę cokolwiek wyjaśniać chciałbym powtórzyć jeszcze raz, jedną bardzo ważną rzecz. Człowiek, który przejmuje tylko jedną koncepcję na jakiś temat, jedną metodę rozwiązania problemu, jedną jedynie słuszną interpretację wiersza na j. polskim itd. jest podobny do zahipnotyzowanego pacjenta. Można mu zasugerować wszystko. Człowiekowi takiemu można spróbować pomóc podczas terapii, ale też można go wykorzystać np. w celach przestępczych. Hipnoza jako metoda nie jest zła, to po prostu metoda stosowana w psychologii/psychoterapii. Jednak człowiek zahipnotyzowany podobnie jak kibic piłkarski, WIDZI COŚ CZEGO NIE MA I NIE WIDZI CZEGOŚ CO JEST.

ZABEZPIECZENIA ANTYWŁAMANIOWE

Kiedy coś masz i jest to dla Ciebie cenne, to naturalnym jest, że nie chcesz tego stracić. W obawie przed obcymi, których nie chcemy w naszym domu, mieszkaniu, samochodzie… montujemy różne zabezpieczenia, by nie zostać okradzionym z rzeczy, które zdobyliśmy; zapracowaliśmy na nie. Nikt nie chce żeby zabrano mu coś co już ma. Takie zabezpieczenia w swoich wyznawcach montuje również każda religia w obawie przed stratą swoich wiernych. Skuteczność tych zabezpieczeń jest niesamowicie wręcz wysoka, a przynajmniej była do czasu, kiedy pojawiły się: telefony, radio, telewizja i największy „demon” XXI wieku – internet.

Według Kościoła Katolickiego Mojżesz otrzymał od Boga zbiór przykazań zapisany na dwóch kamiennych tablicach. Na jednej były przykazania odnoszące się do Boga, natomiast na drugiej do ludzi i ich współżycia. Czytając dekalog, szczególnie drugą tablicę, na pierwszy rzut oka nie ma za bardzo się do czego doczepić, no bo jak? Nie zabijaj, nie kradnij – to są normy obowiązujące w każdej społeczności, również w tych nie katolickich i to jest dobre, by zachować porządek i dyscyplinę. Ale, gdy analizie poddasz przykazania z pierwszej tablicy wtedy można dojść do ciekawych wniosków:

ZABEZPIECZENIE NR 1 – NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDEMNĄ

Ktoś, kto sformułował to zdanie, to był bardzo inteligentny ktoś! Kościół twierdzi, że był to Bóg, a inni – w tym i Ja – są pewni na 100%, że byli to ludzie chcący wykorzystywać innych, słabszych i mniej inteligentnych. Jaki był cel i jakie konsekwencje miały nastąpić po sformułowaniu, a potem powtarzaniu przez lata młodym ludziom tego zdania? Kto choć trochę zna mechanizm działania ludzkiej podświadomości wie, że sugestia powtarzana relatywnie długo od najmłodszych lat, staje się dla odbiorcy tej sugestii prawdą nie do podważenia! Jest to tak bardzo skuteczne zabezpieczenie, że większość ludzi do których adresowany jest ten tekst, nie doczytała nawet do tego momentu w którym jest teraz Ty. O to właśnie chodziło i to był cel! – zasianie w umyśle wiernego wyznawcy ziarenka, które po wykiełkowaniu miało sprawić, by dorosłemu ukształtowanemu już katolikowi nawet przez myśl nie przeszło, że można poddać Boga chrześcijańskiego pod jakąkolwiek wątpliwość! Było to i w dalszym ciągu jest znakomitym zabezpieczeniem przed przejęciem wiernego przez konkurencyjne wyznania.

ZABEZPIECZENIE NR 2 – NIE BĘDZIESZ BRAŁ IMIENIA PANA BOGA SWEGO NA DAREMNO

To zabezpieczenie miało spowodować m.in., by ludzie za dużo o Bogu nie rozmawiali. O bogu można było posłuchać w kościele, czy na lekcjach religii. Dlaczego? Istniało niebezpieczeństwo, że rozmowy i dociekania na tematy Boga mogą doprowadzić co poniektórych dociekliwych wyznawców do innych wniosków niż te, które były przedstawiane w świątyni i na salkach katechetycznych.

ZABEZPIECZENIE NR 3 – PAMIĘTAJ ABYŚ DZIEŃ ŚWIĘTYCH ŚWIĘCIŁ

Trzecie zabezpieczenie to już konsekwentne stosowanie prostej pedagogicznej zasady – systematyczności. Ludzie co tydzień chodzili do kościołów, by ksiądz umacniał w nich poprzednie dwa zabezpieczenia, a także przy okazji utrwalał uniwersalne zasady z drugiej kamiennej tablicy. Te z drugiej tablicy były bardzo klarowne i zrozumiałe, co wytwarzało w wiernych poczucie, że wiara ta musi być w porządku i zdecydowana większość nie zastanawiała się i nie poddawała wątpliwości niczego, co powiedział kapłan.

TO JEST KU….A SKANDAL!

To co zrobiło Chrześcijaństwo, a także każda inna religia z rozsądkiem ludzkim to jest po prostu fenomen i mistrzostwo świata. Przyjrzyjmy się takiej o to sytuacji: jeśli Bóg nas stworzył, a w kwestii Boga nie mogło być to dziełem przypadku, to był to dokładnie przemyślany proces tworzenia. W czasie tego tworzenia projektant musiał zatem określić naszą naturę – wydaje się to zupełnie logiczne. Ale gdy uczynimy coś złego, czeka nas kara! Co najmniej dziwne! Skoro Stwórca określił naszą naturę, to nie mamy możliwości wyboru i nie możemy działać w sposób niezgodny z tą naturą; robimy coś, co Bóg zaplanował, przewidział! Nie można tutaj również mówić o wolności. Robimy zatem rzeczy z góry ustalone, leżące tylko i wyłącznie w tej naturze; czyli dobre i złe. A jednak kościół głosi, że człowiek ma wolną wolę, którą otrzymał od Boga! To są dwie wykluczające się rzeczy – kompletny nonsens! Ludzie i to nawet Ci całkiem inteligentni; nauczyciele, lekarze, profesorowie… wierzą w obie te rzeczy jednocześnie. Czy to nie jest ciekawe? Gdyby ktoś o tym pierwszy raz w życiu usłyszał; jakiś kosmita albo inny, to pewnie doszedłby do wniosku, że odpowiedzialność za wszystkie wydarzenia na ziemi nie spoczywa na człowieku, lecz na Bogu! Jak taka mądra istota jak Bóg mogła dopuścić, by rodzili się tacy ludzie jak: Hitler, Stalin, czy inni seryjni mordercy? Kto jest temu winien? Człowiek? To wszystko mogłoby mieć jakiś sens, gdyby nie było podziału na dobro i zło, a także nie istniałyby pojęcia: nagrody i kary, ale wtedy koncepcja Boga; sprawiedliwego sędziego, który za dobre wynagradza, a za złe karze też byłaby bez sensu! To wszystko to jest jakiś przerażający obłęd! Jak próbuję sobie to wszystko poukładać w głowie, to się zastanawiam czy ówcześni chemicy nie dorabiali gdzieś na boku, a chłopcy ze wsi nie handlowali z najwyższym kapłanem, by ten w sobotę wieczorem, w przerwach między orgiami, mógł na porządnej kapie dopisywać różne rzeczy w swojej świętej księdze? Mogło tak być. Całkiem możliwe, że narkotyki w tamtych czasach ryły beret bardziej niż dziś!

TONĄCY BRZYTWY SIĘ CHWYTA.

Dni Kościoła Katolickiego są policzone. O tym mówi się coraz głośniej i doskonale zdają sobie z tego sprawę jego hierarchowie. Księża pokroju ks. Natanka, czy też samego Ojca Tadeusza Rydzyka, jako specjaliści od konkretnego „elektoratu”, dokonują różnych niesamowitych zabiegów, by zachować te ukształtowane, wymierające już pokolenie oraz ich dzieci w swoich strukturach. Jednak dzieci pójdą swoją drogą, a widzę to każdego dnia, bo pracuję z młodzieżą i to są bardzo często; myślący, coraz więcej widzący, a także zadający rożne ciekawe pytania ludzie. Kościół ma dziś niesamowitą konkurencję; internet, cały biznes rozrywkowy; kina, dyskoteki, parki wodne itd. itd. To wszystko jest o wiele bardziej atrakcyjne niż godzina spędzona na niedzielnej mszy św. Co więc robią; ks. Natanek i inni jemu podobni duchowni? Opowiadają z ambony różne niedorzeczności, które mają skojarzyć te atrakcyjne rzeczy z szatanem, lucyferem, czy innym złym demonem. Każdy z nas był kiedyś w aqua parku i widział jak dzieci wesoło się bawią z rodzicami, czy ze swoimi kolegami. Nawet Ja – stary facet, gdy zjeżdżam czarną, najszybszą rurą wprost do wody czuję się fantastycznie. To gdzie tu jest ten szatan? W uśmiechu Ojca i dziecka, kiedy pluskają się razem w basenie? Albo dyskoteki; ks. Natanek twierdzi, że muzyka techno to szatańska muzyka. W którym miejscu jest ten szatan? W sekcji perkusyjnej, basowej? A może dj, który siedzi całe tygodnie przed komputerem i wykręca te niesamowite brzmienia w świetnym rytmie, a potem gra to w klubie i widzi zadowolonych klubowiczów to wysłannik diabła? Robi coś z pasją, coś co kocha, dzieli się tym z innymi i to jest dzieło szatana? No proszę księdza, w to może uwierzy babcia, ale na pewno nie jej wnuczek! Te wszystkie atrakcje obronią się same i ksiądz na to nic nie poradzi niestety.

JEDNA MIARA DLA WSZYSTKICH !

Szklanka jest w części pełna, czy może jest w części pusta? A może szklanka jest cała pełna? Albo pusta? To wszystko zależy od tego jak patrzysz! Szklanka zalana wodą, w jakiejś części jest pełna wodą, a w pozostałej części znajduje się przecież powietrze. Powietrze to cząsteczki tlenu i innych gazów – nie ma pustki, bo nie jet to próżnia. Mam to rozbijać dalej na części? Jestem w tym naprawdę dobry! A próżnia? Czy w fizyce próżnia naprawdę istnieje? Czy na pewno tam nic nie ma? Może jednak w tych przerwach między planetami w kosmosie, są jeszcze jakieś drobinki, o których jeszcze nie wiemy? Można odwrócić tą sytuację i powiedzieć, że szklanka wody, wypełniona po brzegi jest prawie pusta! Jak to możliwe? A no tak: cząsteczki wody składają się z atomów; czyli jądra i krążących wokół niego elektronów. Teraz wyobraź sobie piłkę leżącą na środku boiska piłkarskiego i piłeczkę pingpongową krążącą po orbicie o średnicy boiska. Stosunek wielkości piłeczki i piłki, leżących na ogromnym boisku do przestrzeni między nimi obrazuje budowę atomu i jest taki, że woda w szklance to właściwie pusta przestrzeń! To jak to właściwie jest? Szklanka jest bardziej pełna czy pusta? To wszystko jest ze sobą powiązane, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia; miejsca, czasu, i innych jeszcze nie dostrzeżonych zmiennych fizycznych. Fizyk opisuje tą samą rzeczywistość za pomocą wielkości fizycznych, matematyk – matematycznych, chemik – chemicznych itd. Możemy kłócić się ze sobą, a tak naprawdę będziemy/możemy mówić o tym samym wielkim, powiązanym ze sobą świecie. Kto ma rację? Każdy i nikt zarazem! A racji nie ma w naszych interpretacjach, tylko we wszechświecie, który każdy z nas inaczej odbiera!

Tak na dobrą sprawę, jedyną pewną na świecie rzeczą jest zmiana! Kiedyś ludzie myśleli, że wszystkie planety krążą wokół ziemi, a okazało się, że to jednak ziemia krąży, i z płaskiej stała się nagle okrągła. A prędkość światła? Do niedawna uważano, że nie może być nic, co ma większą prędkość. Strumień neutrin i tą teorię obalił. Do czego to wszystko prowadzi?

Dlaczego posłużyłem się takim opisem fizycznym? Bo to jest dla mnie bardzo podobne do naszej wiary lub niewiary w Boga. To tak jak w tej szklance; część wierzy, a część nie wierzy! Ale czy Ci nie wierzący są nimi w istocie? A może zamienili tylko opisy i dalej dzieje się to samo, co się działo, a inaczej się to tylko nazywa? Katolik praktykujący wyobraża sobie Boga tak jak na obrazach w kościele, katolik, który porzucił wiarę np. jako energię, która jest po części w każdej istocie, a nawet kamieniu. Jeszcze inni przyjęli wiarę, czy też nawet doświadczyli – jak twierdzą niektórzy – reinkarnacji. Każdy człowiek, przy pomocy tych „skąpych narzędzi” – symboli i nazw, które dostał od społeczeństwa, chce dokonać mentalnej projekcji, tego co się wokół niego dzieje. To wszystko dowodzi temu, że ludzie po prostu nie wiedzą co jest grane! A co zrobili różni nauczyciele duchowi tacy jak OSHO? Oni też zastąpili jedną ideę inną! Zamienili Boga na Nieboga! Facet z brodą, dziwnie ubrany (szalenie medialna postać) o wzroku hipnotyzera, zbudował coś bardzo podobnego do sekty! Cały interes OSHO to, ogromne centra, mnóstwo Rolls – Royce’ów. Dorobił się fortuny zmieniając jedną ideę na inną! Dał ludziom po prostu coś nowego, wygodniejszego i przez niektórych – bardziej zrozumiałego. Wszyscy mistycy wywodzący się ze wschodu w których nie ma koncepcji Boga są zgodni co do jednego – wszystko na świecie jest w należytym porządku! Skoro jest ok, to jaki sens mają w ogóle nauki Anthony’go De Mello, który jako katolicki ksiądz, był zafascynowany filozofią wschodu? On też prowadził rekolekcje na ogromną skalę, podobnie jak Eckhart Tolle! Piszą książki kupowane w milionach egzemplarzy! Skoro wszystko jest w porządku, to znaczy, że „owczy pęd” też jest normalną rzeczą i nie trzeba tego uświadamiać ludziom! Jeżeli wszystko jest w porządku, to po co się w ogóle nad tym zastanawiać i mówić ludziom, że robią coś źle albo dobrze? Jeśli chrześcijan, buddystów, muzułmanów.. poddajemy ocenie, to poddajmy również takiej samej ocenie innych speców od różnych idei! A ludzie oświeceni? A skąd my w ogóle o nich wiemy, że istnieją albo istnieli? Przecież człowiek oświecony, to ktoś, kto nie jest od nikogo ani od niczego zależny! Skoro tak, to nie zależy mu na pogłosie i pozostałby niezauważony; żył by sobie gdzieś w lesie. Ale ludzie, gdy widzą, że ktoś się troszeczkę inaczej zachowuje niż oni, to zaraz są ciekawi, zaczynają zadawać pytania i często dorabiają później całą ideologię. I tak mamy potem ludzi oświeconych! A sami zainteresowani – Ci „oświeceni”? Pewnie mówią sobie pod nosem: a niech myślą sobie co chcą! W tym wszystkim widać jedynie szalenie dochodowy interes! To taki duchowy Amway! Ci ludzie mają swoje telewizje! Krytykują rzeczy z których sami korzystają i może być tak, że wcale nie są przebudzeni!

CZY JA TO WSZYSTKO WYMYŚLAM?

Jakiś czas temu spotkałem w sklepie przy kasie kolegę z pewnego kursu, który razem kończyliśmy. Gadamy sobie o głupotach i kolega ten, tak troszeczkę półżartem się mnie zapytał co Ja tam za rzeczy na Facebooku wypisuję i że mu się fejs zapycha – takie żarciki 😉 Potem się mnie zapytał już zupełnie poważnie: czy sam to wszystko wymyślam? Chyba mnie czyta 😉 Proszę Państwa! Wymyślać to można różne historie, albo bajki dziecku na dobranoc. Można też wymyślić, a potem skonstruować, kalkulator, komputer albo bombę. To co Ja sobie czasem opisuję w wolnych chwilach, to nie jest nic wymyślonego przeze mnie! To są proste rzeczy, które się dostrzega i nie jest ważne jak; czy przeczytałem to w książce, podsłuchałem rozmowę dwóch wybitnych profesorów, czy zaobserwowałem w jakiejś sytuacji bezpośrednio mnie dotyczącej. To są rzeczy, które zawsze były, tak jak matematyka zawsze była. Zostały tylko pewne zależności zauważone, a później opisane i nazwano to matematyką. A Ja? A Ja jestem tylko skromnym nauczycielem wychowania fizycznego w polskim gimnazjum i liceum, który w wolnych chwilach zajmuje się nową gałęzią nauki o niezbyt marketingowej nazwie – Skandaliczna Filozofia Teoretyczna 🙂

Kurcze jak ostatnio rozmawiałem z moim dobrym znajomym w realu (centrum handlowym) to wskazał mi błąd; Ja po prostu w wieku dwudziestu paru lat miałem wpaść z jakąś miłą Karolinką i nie miałbym czasu na takie głupoty. Ale czy wtedy, czytelniku najdroższy, relaksowałabyś się tak miło, gdyby mnie tu nie było?

 

 

 

Za teksty dziękuję, a czytelników zapraszam do ich lektury, a także do zapisywania się na newsletter na mojej nowej stronie Samcze runo (na dole strony proszę wpisać w okienko swój meil, i to wszystko)

73 thoughts on “Teksty czytelnika

  1. Tak, Piotrek ma dobre pióro, wyhodowałem sobie konkurencję na moim własnym łonie 🙂 a poważnie to pora pomyśleć Piotrze o własnym blogu, np. wordpress, zamieść tam swoje stare teksty i te dzisiejsze, a tu się w komciach wpisuj nie jako Dance, tylko jak Brutal, nazwą bloga. Na start ludzi poznasz, a później samo się będzie kręcić.

  2. [quote]Ktoś, kto sformułował to zdanie, to był bardzo inteligentny ktoś! Kościół twierdzi, że był to Bóg, a inni – w tym i Ja – są pewni na 100%, że byli to ludzie chcący wykorzystywać innych, słabszych i mniej inteligentnych. [/quote]

    Jeżeli wszyscy tak myślą, to ja chcę być słaba i mało inteligentna (dobra, jestem 😛 ). Uważam, że jest to najgenialniejsza myśl, jaką uchwyciła planeta po której stąpamy.
    Co do Boga, to nie mam pojęcia Kim jest, jak wygląda, gdzie jest jego siedziba- raz miałam nawet pewien sen, który nic mi nie wyjaśnił (a może wytłumaczył wszystko?),ale jestem PRZEKONANA, że Jest (kwestia tego, w jakiego Boga chcemy wierzyć), tak samo, jak wszystko na świecie jest w należytym porządku.

  3. DLA MNIE TO JEST NAJLEPSZE PODSUMOWANIE WSZYSTKICH DYWAGACJI NA TEMAT KIM JEST BÓG!

    „Do uczonego przyszedł niewidomy – taki niewidomy, który nigdy nic nie widział – od urodzenia niewidomy – i zadał pytanie mistrzowi, aby powiedział mu – czym jest kolor zielony. Mędrzec zamyślił się, bo jak tu wyjaśnić osobie, która nigdy nie doświadczyła żadnego koloru – czym jest kolor zielony. Nie wiedząc jak wyjaśnić ten problem niewidomemu bezwiednie otworzył okno i do pokoju wpadł świeży powiew powietrza, wraz z szumem liści drzew, a że była ciepła piękna wiosna, powietrze nasycone było zapachami świeżej zieleni. Doznając olśnienia zwrócił się wiec do niewidomego, czy czuje ten powiew przesiąkniętego zielenią powietrza i szum liści drzew, bo to właśnie jest kolor zielony. Niewidomy odparł, że tak, że rozumie, że czuje, że już wie, czym jest kolor zielony i uradowany oraz wzbogacony o nową wiedzę i doświadczenie oddalił się.
    Nazajutrz do mistrza przyszedł inny niewidomy – tak samo niewidomy jak poprzedni – i zadał mu pytanie – czymże jest kolor zielony. Mędrzec znów się zamyślił, bo sadził, że pojawienie się kolejnego niewidomego z tym samym pytaniem spowodowane jest niedostateczną odpowiedzią, niedostatecznym wyjaśnieniem tego zagadnienia poprzedniemu. Wyszedł przed dom, a że piękna pogoda była tego poranka ściągnął buty i zaczął spacerować po ogrodzie w poszukiwaniu odpowiedzi. Kiedy ponownie doznał olśnienia poprosił niewidomego by również ściągnął buty i podążył za nim gołymi stopami do ogrodu.
    Stąpali razem po chłodnej – pełnej rosy trawie. Spytał się wtedy czy czuje stopami ten przyjemny chłód, delikatne łaskotanie i miękkość trawy, bo to właśnie jest kolor zielony. Niewidomy odrzekł, że tak, czuje i już rozumie, czym jest kolor zielony, podziękował mędrcowi, po czym oddalił się wzbogacony o wiedzę i doświadczenie.
    Uczony był bardzo zadowolony z siebie, że w tak cudowny i różny sposób wyjaśnił niewidomym zagadnienie, był pełny wiary w sukces, jaki odniósł w nauczaniu.
    Kolejnego dnia z okna swego domu zobaczył owych dwóch niewidomych rozmawiających w ogrodzie. Przekonany był, że przyszli podziękować za pomoc w zrozumieniu i wyszedł im na spotkanie. Kiedy podszedł bliżej bardzo się rozczarował, bo okazało się, że niewidomi kłócą się zawzięcie miedzy sobą o to czym jest kolor zielony. Pierwszy uparcie twierdził powołując się na słowa mistrza, że zielony to powiew wiosennego wiatru pełnego zapachu świeżej zieleni i szum liści drzew, a drugi go oskarżał o kłamstwo i głupotę, bo kolor zielony to zroszona miękka trawa gulgocząca w stopy o poranku powołując się przy tym także na słowa mędrca.
    Zasmucił się wtedy uczony, bo zrozumiał, że niewidomi nadal nie wiedzą, czym jest zielony, a ich niewiedza jest źródłem zażartego sporu właśnie dlatego, że nie wiedzieli o czym mówią.
    Uświadomił sobie także, że po jego wyjaśnieniach, gdyby cudownym zrządzeniem losu jeden z niewidomych odzyskałby wzrok, a on do niego podszedł i spytał czy teraz wie, czym jest kolor zielony, ten odrzekłby, że tak, że czuł go dziś, kiedy stąpał gołymi stopami po trawie lub gdy otworzył okno przez które wpadł powiew zielonego koloru…”

    „Przebudzenie”

  4. Powiem Ci LG, że to może się wydawać śmieszne, ale to jest tragedia, która rozgrywa się w głowach tych chłopaków. Znamy to chyba wszyscy bardzo dobrze. Powiem wam w ramach ciekawostki, że siłą woli wytrzymałem kiedyś, gdy byłem bardzo młody ponad rok w tzw. „czystości” – dajesz wiarę – młody nabuzowany chłopak!

  5. No, no Dance ująłeś temat w fajny sposób.
    Wyczuwa się wpływ Mistrza, a może bliskość dochodzenia do pewnych wniosków.
    Przyznam, przekonałeś mnie, pewne rzeczy potwierdziłeś niektóre zobaczyłam w innym Twoim „świetle”. Masz rację, kazdy widzi swoje „światło” w innym pryzmacie.
    Pozdrawiam

  6. Dziękuje 🙂 No niestety czytając Marka tak długo nie da się niestety obejść bez jego wpływu. To gdzieś zawsze we mnie było, a Marek swoimi tekstami pozwolił mi to dostrzec. Czuję się więc w obowiązku wypełniać to misję 🙂

  7. Im bardziej chłopak będzie chciał powstrzymać się, tym mocniejszy będzie odczuwał nacisk. On sam napędza swój koszmar. Jak młody, to niech sobie trzepie, niech nie robi z tego tragedii. Z czasem może zacząć świadomie tę energię wykorzystywać, ale nie ją potępiać. Tragedia po prostu. Cierpienie będzie wielkie, chaos i burdel w głowie jeszcze większe. Moze to będzie preludium do wyzwolenia, kto wie?

  8. Przeczytajcie:

    [quote]Pytasz czy onanizm i oglądanie erotyki i pornografii jest grzechem i rani Jezusa, tak bardzo go rani i jestem grzechem ciężkim, nie mamy wpływu na to o czym śnimy więc takie sny nie są grzechem, bardzo dobrze że po każdym upadku idziesz do spowiedzi. Jezus wie że jesteśmy bardzo słabi i upadamy ale kocha nas do szaleństwa, oddał za nas swoje życie i zawsze jest z nami. Czytaj i rozważaj Pismo Św. rozważaj Mękę Zbawiciela módl się koronką do Bożego Miłosierdzia i na Różańcu oddawaj się pod opiekę Matki Najświętszej, a gdy przychodzi pokusa, proś Jezusa i Maryję o pomoc, rozważaj ile Jezus wycierpiał dla Ciebie ile go kosztowałeś, jak bardzo Cię kocha, czym bardziej zaufasz Bogu tym szybciej uwolni Ciebie z tych nałogów, na początku jest bardzo ciężko, ale w miarę wzrostu duchowego, pokusy będą coraz słabsze. Gdy upadniesz powstawaj i walcz i nie trać nadziei zaufaj Bogu a uwolni Cię.

    Z Panem Bogiem. Pozdrawiam
    [/quote]

    Tu mamy cały ten bełkot, fałszywy, chory, diabelski wręcz program którym zainfekowano młodego człowieka. Jezus, syn twórcy wszechświata cierpi i czuje się zraniony, bo facet sobie zwali konia? to po co człowiek ma taką możliwość? najpierw nam dali opcję zwałki, a później mamy się dręczyć i katować i tego nie robić, bo nasz twórca CIERPI? :)))))

  9. Ale co to za argumęt że Bóg dał nam takom możliwość? Dal nam też możliwość zabijania i to oznacza że możemy dlatego zabijać???! A może Jezus jest pojebany i dla tego cierpi??! Piszesz że nie wszystko trzeba rozumieć to jak tego nie rozumiesz to nie znaczy że tak nie jest!

  10. To Dance jest Brutalem 😯
    Nigdy Ich nie łączyłam razem, jednak Dance polubiłam i łączę go z muzyką pełną miłych dźwięków.

  11. Vincenciku gdzie jesteś?Patrzysz na to i nie grzmisz?:-) a ja walnęłam bykola z roztargnienia kiedyś to mnie tu zlinczowałeś publicznie:-) A tak swoją drogą,to nie wierzę w tą Twoją dysleksję-ja też nie jestem mistrzem ortografii,ale pisząc do kogoś przez szacunek dla tej osoby staram się sprawdzać jak nie jestem pewna:-)

  12. PIERWSZE (o ironio i chyba najważniejsze!) przykazanie tej religii, nie tyle zabezpiecza przed pokusą innych bogów (z innych kultów wyznaniowych) tylko wręcz ukazuje słabość wyznaniową i brak rozsądku u wiernych, oraz u samych uczonych w piśmie pasterzy. „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” – czyli (módl się tylko do mnie ! abyś się nie zanudził to jestem dla Ciebie nawet w trzech osobach ! (i basta) Jestem dziadziusiem w niebie, jestem – swoim zmaterializowanym synem i mogę też być duchem św, a’la cudowną energią. A ty wierzący i rzekomo praktykujący człowieku i tak nie potrafisz się do mnie zwracać bez tabunu pośredników w postaci setek odmian Matek Boskich (jakby nie wystarczyła jedna o ile i to jest dozwolone), setek uświęconych już ludzkich żywotów oraz tych nowo beatyfikowanych, mnożących się z każdym rokiem ? to skandal ! nie szanujecie mojego podstawowego prawa ! to obnaża waszą słabość i ukazuje bezsens pokut spowiedzi z odpuszczeniem grzechów, bo nawet nie uważacie tego za grzech – a teoretycznie byłby to chyba najcięższy z możliwych grzechów. Ot taki delikatny zgrzyt dla myślących inaczej

  13. Oczywiście że nie ma.
    Do średniowiecza Chrystus wcale też nie był osobą boską. kk jak tylko przerodził się w etatystyczną instytucję z synekurami rozpoczął kolaborację z bestią władzy. To wtedy uznano Jezusa za Boga.
    Sam Jezus też nigdy nie twierdził że jest Bogiem, mówił natomiast o Ojcu niebieskim a także o swoich braciach i siostrach. Więc nie wywyższał się, to kk go wywyższył kosztem całej reszty ludzkości.
    Jest to piekielny owoc demonów z kk, odseparowali Chrystusa od jego człowieczego rodzeństwa.

    Z przykładu drogi życiowej jaką dał Chrystus, drogi będącej drogowskazem i szansą na zbawienie, drogi pokazującej, że przedkładać się powinno aż do własnego zatracenia interes ogółu nad własny, kreatury z kk zrobiły barbarzyński rytualny mord założycielski, z nikomu niepotrzebnej ofiary zrobiły ofiarę potrzebną Bogu, z Boga samego zrobiły Bestię.
    [b]A to wszystko zainicjował eksterminator pierwszych chrześcijan, protoplasta ubeckiej penetracji i sabotażu, upadły kłamca paulus (zwoje z Kumran) czyli tzw. święty paweł.[/b]
    Ten morderca i ubek nigdy w życiu nie widział Chrystusa, stał się pierwszym rasowym kapłanem kk. To jest fundament kk – upadły kłamca paulus, morderca pierwszych chrześcijan.

  14. Treść ciekawa,ale niestety rozlaźle i słabo podana,zresztą tak jak zwykle.Mimo,że ten temat o którym piszesz, mnie interesuje,to nie mogłam się zmusić do przeczytania całości od deski do deski,tylko skakałam po tekście(moimi punktami odniesienia były treści wytłuszczone i podane w miarę zwięźle-czyli np „ZABEZPIECZENIA”. Popracuj nad formą!

  15. Sorry, pisałam ten komentarz późno w nocy,bo z racji,że jestem chora, nie mogłam zasnąć. Część tekstu miała iść na inny komentarz,ale zmieniałam go kilka razy zanim napisałam i nie zauważyłam że wyszedł „groch z kapustą”, [color=purple]stąd „zresztą jak zawsze” nie miało być do ciebie[/color],bo przecież nie czytałam nigdy twoich felietonów.Co do tej rozlazłości i słabości w formie to miałam to napisać również do[color=teal] Mareczka,bo według mnie mimo ciekawych treści, ma on również trochę męczący styl pisania,choć nie aż tak męczący ja u ciebie.[/color] 🙂

  16. Na stronie ecoego kładzie się nacisk na piętnowanie kościoła katolickiego. Może to i dobrze, bo należy piętnować instytucje, która wykorzystuje niewiedzę i zaszczepia ciemnotę. ALE… No właśnie. Według mnie powinno się w ramach równowagi powiedzieć coś na temat religii. Większość kultur powstała na podwalinach religii. Na przestrzeni wieków daje się zauważyć pęd człowieka w stronę religijności bez względu na jej rodzaj. Czy jest to plemię indiańskie czy inna cywilizacja jest tam też religia. Można rozwinąć ten temat jako kontrę wymierzoną w kościół katolicki a raczej w tą jego cześć, która nie służy dobru człowieka. Samo zabieranie ludziom opium i pozostawianie ich samym sobie jest tylko pokazaniem błędu i jest niemoralne. A co ze wskazaniem właściwej drogi? Mówicie a to powiedzcie b inaczej wasze felietony przeminą w milczeniu. Jako ciekawostkę powiem, że niedawno oglądałem wywiad z Carlem Jungiem i na pytanie czy wierzy pan w Boga odpowiedział, że nie musi wierzyć, odpowiedział, że wie. To dopiero coś. Co ten człowiek miał na myśli??? O czym był przekonany??? Do jakich wniosków doszedł i na jakiej podstawie? Raczej nie były to konfabulacje.
    Co do artykułów pana D,to z wiadomych mi powodów, nie mogę się oprzeć pokusie, żeby ich nie ocenić. Moje zdanie wyraża trzeci komentarz i poniższy. [quote=dance]Dziękuje 🙂 No niestety czytając Marka tak długo nie da się niestety obejść bez jego wpływu. To gdzieś zawsze we mnie było, a Marek swoimi tekstami pozwolił mi to dostrzec. Czuję się więc w obowiązku wypełniać to misję 🙂 [/quote] A co jeśli za kilka lat Marek uzna swoje poglądy za błędne. 😀 Zadaję sobie pytanie co dla Ciebie oznacza w powyższym komentarzu stwierdzenie „niestety”. Należy je traktować dosłownie czy jako….

  17. A na mnie Mistrz dobrze wpływa, ponieważ jego przemyślenia są podobne do moich.
    Przede wszystkim do niczego nie zmusza, pobudza do myślenia, a to jest różnica.
    Zawsze nadmienia, że to co uważa w kwestii np. reinkarnacji może nie być prawdą, po prostu tak czuje. Czy nie potrafisz tego zauważyć?

    Inne kwestie absolutnie logiczne i kawa na ławę łopatologicznie, wiec nie wiem, czego nie rozumiesz?

    Jeżeli chodzi o dance, to, ja zrozumiałem to tak, że żałuje „niestety”, iż zrozumienie wszystkich zagadnień nie zawdzięcza sobie.
    Niekiedy, gdy usłyszysz czyjeś zdanie, dopiero uzmysławiasz sobie, że właściwie to właśnie o to Ci chodziło i dzięki temu następuje jak gdyby zdefiniowanie.

    Cóż Mistrz jest wyjątkowy, ale właśnie to jest mistrzowskie, że otwiera nam oczy na tyle, ze pozostajemy jak gdyby jego uczniami.
    Czujemy się w obowiązku trwać przy nim.

    Dlatego życzę mu dużo zdrowia, bo choruje ostatnio i niech nam żyje 100 lat 😀

  18. Dziękuję Panie Personalny. Bardzo się cieszę na ten komentarz i postaram się odpowiedzieć.

    Po 1. na stronie ecoego [b]między innymi[/b] krytykuje się Kościół Katolicki. Ja w swoich tekstach skrytykowałem religię ogólnie – odnosząc się prawie w całości do Chrześcijaństwa, bo tę religię znam najlepiej.

    [quote]Na przestrzeni wieków daje się zauważyć pęd człowieka w
    stronę religijności bez względu na jej rodzaj.[/quote]

    Oczywiście i to wskazałem w swoich tekstach, a także napisałem dlaczego tak jest (moim zdaniem). Poza tym napisałem, że ten pęd może być wykorzystywany przez cwaniaków i żerowanie na tej ciemnocie właśnie.

    [quote]Samo zabieranie ludziom opium i pozostawianie ich samym sobie jest
    tylko pokazaniem błędu i jest niemoralne. A co ze wskazaniem właściwej drogi? [/quote]

    Nie zgadzam się! Nie ma tu zabierania opium, ale jest wskazanie błędu. I moim zdaniem to wystarczy! Wskazywanie drogi nie koniecznie musi być dobre – Ja uważam, iż tą drogę każdy powinien znaleźć sam. Pan chce dokonać zamiany jednego obiektu wierzeń na inny i uczynić mnie odpowiedzialnym za kogoś, bym wskazał mu inną drogę. Nie zrobię tego.

    [quote]oglądałem wywiad z Carlem Jungiem i na pytanie
    czy wierzy pan w Boga odpowiedział, że nie musi wierzyć, odpowiedział, że wie.
    To dopiero coś. Co ten człowiek miał na myśli??? O czym był przekonany??? Do
    jakich wniosków doszedł i na jakiej podstawie? Raczej nie były to konfabulacje. [/quote]

    No cóż, być może ten człowiek tak czuje. Ja nie neguje istnienia Boga, napisałem tylko, że koncepcje Boga przedstawiane przez rożnych ludzi i religie do mnie nie docierają i próbowałem to w sposób logiczny wyjaśnić.

    Idąc dalej chciałbym się też obronić przed tym że „przejąłem punkt widzenia Marka”. Jeśli chodzi o kwestie duchowe, a te najbardziej mnie interesują, to jest on bardzo podobny. Jednak tylko bardzo podobny! Przykład: Marek, o czym pisał wielokrotnie jest przekonany (nie jest to kwestia wiary) o istnieniu reinkarnacji, Ja mam inne zdanie. Ja po prostu nie wiem! Zauważyłem tylko pewne błędy w tym w co do niedawna wierzyłem i nie zamierzam tak szybko dokonywać zmiany bożka. Jeśli chodzi o kobiety i kwestie polityczne to mam już zdecydowanie inne zdanie 🙂

    [quote]Dziękuje No niestety czytając Marka tak długo nie da się niestety obejść bez
    jego wpływu. To gdzieś zawsze we mnie było, a Marek swoimi tekstami pozwolił mi
    to dostrzec. Czuję się więc w obowiązku wypełniać to misję [/quote]

    [quote]A co jeśli za kilka lat Marek uzna swoje poglądy za błędne. Zadaję sobie
    pytanie co dla Ciebie oznacza w powyższym komentarzu stwierdzenie
    „niestety”. [/quote]

    Słowo „niestety” oznacza iż nie da się obejść bez wpływu, gdy czyta się coś długo. Jest on widoczny w tym co napisałem.

    A co jeśli za kilka lat Marek uzna swoje poglądy za błędne?

    A co jeśli Ja uznam swoje poglądy za błędne, za kilka lat? Wtedy zmienię zdanie – zmieniałem je już kilkakrotnie.

    Widzisz Ty odnosisz to personalnie, a esencja tych poglądów jest znana od zawsze i była przedstawiana przez setki autorów, nie tylko przez Marka. Twoje pytanie przypomina mi taką sytuację boiskową, która mi się czasem zdarza:

    Zawodnik jest faulowany i krzyczy z bólu. Ja wtedy gwiżdżę, i dyktuję rzut wolny, a zawodnicy przeciwnej drużyny mówią, że reaguje na krzyk! To znaczy, że co? nie było faulu, bo zawodnik krzyczy?

  19. Wiesz, wiele razy pisałem, że kościół jest efektem i kreacją ludzi, i ich niskiego stanu świadomości. Wielokrotnie pisałem, że walka z kościołem, jest bez sensu, ponieważ jego miejsce zajmie organizacja, która odpowie na nieświadome potrzeby ludzi. Kluczem jest zmiana świadomości człowieka, nie organizacji. Ci co walczą z kościołem, nie mają szans, bo walczą z ludźmi którymi rzekomo chcą pomóc.

    Ucieczka z tego koszmaru, jest dla nielicznych. Tylko fantaści wierzą w oświecenie całej ludzkości. To niemożliwe. Na ten czas, ucieknie może jakiś promil ludzi. Reszta musi nadal się uczyć.

  20. Ale Boga właściwie może nie być, a na świecie nie wszystko jest w należytym porządku. W sumie jak na to patrzę to dochodzę jednak do wniosku, że za dużo to jet spierdolone jak na robotę wszechmogącego Boga a religia to taki typowy prymitywizm. Po prostu ludzie zawsze muszą w coś wierzyć. Jak nie w Światowida to w mitologicznych bogów, jak nie w nich to w Jezusa, jak nie w niego to w Boga, który wymyślił reinkarnację. Ja coraz bardziej jednak myślę, że Boga nie ma a reinkarnacja to po prostu naturalny mechanizm zachodzący w przyrodzie i nikt nim nie steruje bo po prostu nie może być inaczej. Sami wszystkim sterujemy i Bóg jest niepotrzebny, a to co wszyscy nazywamy Bogiem to zwykła siła praw przyrody i jakaś wyższa inteligencja, która jest ale jest martwa.

  21. Im więcej czasu mija tym mniej chce mi się przekonywać ludzi do czegokolwiek. Niech sobie wierzą w co chcą, ja tylko opisuję ich błędy i pokazuję ścieżkę, a to że ktoś się z tym nie zgadza mnie nie interesuje. Jak ktoś nie wierzy w Jezusa to zaczyna wierzyć w cokolwiek, np nieistnienie Boga (ateizm) czy reinkarnację. To dalej jest wiara, a zdaje się, że oświecenie jest przeciwieństwem wiary i ma się już do czynienia z wiedzą.

  22. [quote=Mistrz]… a poważnie to pora pomyśleć Piotrze o własnym blogu, np. wordpress, zamieść
    tam swoje stare teksty i te dzisiejsze, a tu się w komciach wpisuj nie jako Dance, tylko jak [b]Brutal[/b], nazwą bloga.[/quote]

    powyżej

  23. Przepraszam byłam zmęczona, a teraz poszłam za tamtym tokiem myślenia. Sorry

    Dopiero jak przeczytałam powyżej dzisiaj na świeżo, to przecież Mistrz po prostu porównał użył słowa jak Brutal, a nie tylko Brutal.

    Jeszcze raz przepraszam, po prostu „zjadłam” wyraz „jak” i zadnie nabrało innego sensu 👿

  24. nie martw się. A teraz wyobraź sobie jak miliony ludzi czytają Pismo święte – każdy je rozumie inaczej (to raz). Pismo święte np. świadków Jehowy ma przecinek w innym miejscu niż Pismo katolików (to dwa) itd. itd. Podzielili nas tak żebyśmy się ze sobą kłócili.

  25. [quote]Ale Boga właściwie może nie być, a na świecie nie wszystko jest w należytym
    porządku. [/quote]

    Z Twojej perspektywy może nie, ale z boskiego punktu widzenia jak najbardziej. Wydaje mi się, że Bóg ingeruje tylko w równoważenie jego kolektywnej energii, i w tym kontekście nie interesuje go zupełnie- tak jak historii świata- los jednostki, ponieważ jak wiemy ma ona wolną wolę, i to ona wybiera sobie Boga, a może Bóg wybiera ją?

  26. [quote=Afrodyta][quote]Wydaje mi się, że Bóg ingeruje tylko w równoważenie jego kolektywnej energii[/quote]

    To nonsens! Albo ingeruje i bierze odpowiedzialność, albo nie ingeruje w ogóle i nie jest w żadnym stopniu związany z człowiekiem (nie stworzył go) jest zewnętrznym obserwatorem.

    Właśnie i tu widać jak co po niektórzy pojmują Boga (Afrodyta), że jest coś zewnętrznego. Jeżeli jest to coś zewnętrznego i istnieje relacja człowiek-Bóg. To Bóg jest również odpowiedzialny za to co jest i nie ma prawa do karania wyłącznie człowieka 😀

  27. Dance, właśnie wydaje mi się, że jesteś w błędzie. Co do ingerencji- to, co dla nas może wydawać się karą, z punktu widzenia Boga może być nagrodą. To my żyjemy w hermetycznym świecie plastiku i mamy ograniczone horyzonty, a to dlatego że kierujemy się w większości ubogą w odpowiednie zasoby świadomością.

    [quote]Właśnie i tu widać jak co po niektórzy pojmują Boga (Afrodyta), że jest coś
    zewnętrznego.[/quote]

    Nawet jestem przekonana, że zewnętrzne jest powiązane z wewnętrznym.

    …Dance, to istnieje dzisiaj ten Bóg, czy nie? 😉

  28. A po co Bóg miałby ingerować w coś skoro stworzył świat i takie prawa, w których samo wszystko zachodzi? Porównałbym to do programu komputerowego. Mamy prawo karmy i to jest tak zaprogramowane, że Bóg nie daje nam kary i nagrody i nie ocenia naszych czynów tylko program „wie” co robiliśmy i oddaje nam to samo na inne wcielenia. Bóg nie jest tutaj jakimś kolesiem i tak właśnie śmiało można powiedzieć, że Bóg jako postać nie istnieje. Zobacz modlisz się do Boga i Twoja prośba została spełniona. To nie oznacza, że Bóg tej prośby wysłuchał tylko wysłałaś swoją modlitwę do systemu i dostajesz jej spełnienie w postaci tego o co prosiłaś. Stąd np jak wizualizujesz sobie duże pieniądze to zamiast je mieć możesz zostać bankierem i rzeczywiście mieć styczność z dużymi pieniędzmi ale nie własnymi 🙂

  29. [quote]Bóg nie jest tutaj jakimś kolesiem i tak właśnie śmiało
    można powiedzieć, że Bóg jako postać nie istnieje. [/quote]

    Już się na ten temat wypowiadałam: nie wiem Kim/Czym jest Bóg, natomiast na dzisiaj mówię, że wierzę.

    Już samo to, że się modlisz i coś dostajesz, to jest jakaś ingerencja, nie sądzisz? A forma realizacji to być może część jakiegoś większego planu, celu reinkarnacji, a być może sposobu modlenia 😛

  30. Właśnie nie ingerencja bo jedni żeby coś zrealizować modlą się do Boga, a inni wizualizują sobie to bez myślenia w ogóle o Bogu i dostają to samo. A jeszcze inni się modlą i nic nie dostają.

  31. [quote=Afrodyta]
    …Dance, to istnieje dzisiaj ten Bóg, czy nie? 😉 [/quote]

    Przeczytaj jeszcze raz tekst, a szczególnie podtytuł „To jest K…a skandal”

    tam jest to wytłumaczone, nie będę pisał 30 razy tego samego

  32. a moze to jest Twoja ingerencja? To ty sie przecież modlisz. Ty wykonałas działanie na 100%, a czy Bóg zaingerował tego juz nie wiemy

  33. [quote]Właśnie nie ingerencja bo jedni żeby coś zrealizować modlą się do Boga, a inni
    wizualizują sobie to bez myślenia w ogóle o Bogu i dostają to samo. A jeszcze
    inni się modlą i nic nie dostają.[/quote]

    [quote]a moze to jest Twoja ingerencja? To ty sie przecież modlisz. Ty wykonałas
    działanie na 100%, a czy Bóg zaingerował tego juz nie wiemy[/quote]

    Ja w takich sytuacjach zawsze zastanawiam się co było najpierw: jajko czy kura 😛

  34. w takim razie jeszcze raz 😀

    Afrodyciuniu niuniu Ty moja śliczna. Jesteś dla mnie jak [b]wiara[/b] – wierzę, iż objawisz mi się w moim smutnym życiu 😀 zamiast Matki Boskiej z Jezusickiem i będziemy kreować nasz Raj w moim przytulnym mieszkaniu w piątek wieczorem przy zapalonym świetle, bym mógł podziwiać twe piękno w całej okazałości i popijać szampana.

    Afrodyciuniu niuniu Ty moja śliczna. Jesteś dla mnie jak [b]wiedza[/b] – Tylko chłodne literki w komentarzach 👿

  35. Niestety Piotrusiu Panie znowu pomyliła Ci się Wendy 🙁 Moja wiara każe mi jednak wierzyć, że w końcu ten Dzwoneczek weźmie się do roboty i raczy opromienić Twoje życie tą właściwą.

    [quote]
    Afrodyciuniu niuniu Ty moja śliczna[/quote]

    A może ja jestem 70 letnią wiedźmą z owłosionym pieprzykiem na nosie?

  36. A swoją drogą wiara wyklucza miłość do Boga. Nie można wierzyć i kochać.

    P.S.
    Dance sędzia piłkarski przeważnie widzi mniej niż kibice i komentatorzy. Przynajmniej w Polsce 🙂

  37. A na jakim szczeblu sędziujesz? W sumie najgorsi sędziowie są w Ekstraklasie. A szczególnie pan Małek to jakieś nieporozumienie ale to pewnie bardziej wina korupcji niż słabego poziomu 🙂

  38. Z Robertem sędziowałem przez sezon jako asystent w IV lidze. Jesteśmy z jednego miasta i uważam że żeby dojść tak wysoko trzeba jednak coś umieć (jest międzynarodowym). Wiadomo zdarzają mu się byki.

    Niestety tak jak wszystko w naszym kraju, kariera sędziego wymaga również pewnej elastyczności 🙁 poza umiejętnościami i szczęściem.

    Ja doszedłem do szczebla okręgu i odpuściłem, zobaczyłem ten syf od środka.

  39. No to jeśli trzeba coś umieć to rzeczywiście musi chodzić o korupcję albo bukmacherkę. Niektóre decyzje sędziów (a zwłaszcza Małka) to kryminał. I można dostrzec różne zależności. Na przykład kiedy drużynę, której kibicuję trenował znany trener to sędziowie rzadko się mylili w meczach z jej udziałem. Jak trenerem był „praktykant” bez żadnego doświadczenia to niemal co mecz był ewidentny przekręt. Przyszedł inny stary bardzo znany i szanowany trener i nagle złe sędziowanie się skończyło. Potem był trener, który krytykował sędziów to znów się zaczęło. Teraz w 1 lidze jest dużo lepszy poziom sędziowania niż w Ekstraklasie. Poza meczem Stomil – Flota i Arka – Zawisza nie ma większych błędów, a w Ekstraklasie są niemal co kolejkę.

Dodaj komentarz

Top