Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Polacy nic się nie stało!

Polacy nic się nie stało!

Polacy nic się nie stało! Polacy nic się nie stało!

 

Tak sobie właśnie podśpiewuję. Nie oszukujmy się; w moim wykonaniu przebój to to nie jest, Górniakową nie będę. Chociaż jest rys wspólny, mówią mi że cyganię czytelników. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam; co bym nie powiedział, i tak moi fani powiedzą że jestem uczciwy jak poranna rosa, a przeciwnicy że jestem zaplutym karłem gówniarzerii. Jeśli w wyryczanej żałośnie przeze mnie piosence słychać nutę wesołości, to pełna ona jest sztuczności. To taka plastikowa wesołkowatość, ponieważ przez własną ignorancję straciłem trzysta złotych. Wczoraj odpalam seicento; jest ciemno, a na szybie widzę jakby trochę śniegu. Klikam więc dźwigienką, by jeden dumny ruch wycieraczek wypędził precz jego pozostałości. I nic. Myślałem że jedno pyknięcie wycieraczek działa tak, że prąd ożywia martwą wycieraczkę, a ponieważ ta natrafiła na opór to po sprawie. Poszedł prąd, został zużyty na próbę przełamania oporu wycieraczki i koniec kropka. Myliłem się, o mój Boże jak ja się myliłem! Polacy nic się nie stało! Polacy nic się nie stało!

 

Pierdzi jak puzon

 

Zwiałem z auta na dziesięć minut. 3ma mnie grypa, więc nie wchodzę do zimnej limuzyny, która do spełnienia misję wielką miała; chciałem kupić batoniki. Jestem kompletnie na dnie, gorzej że ściągam na nie innych, i ich częstuje słodyczami. W grupie raźniej, choćby w piekle uzależnienia. A więc podchodzę do automobilu, zdzieram szron z szyby i nagle wycieraczki poruszają się; zalał mnie zimny pot. Na zewnątrz zimno, prawie zero stopni, a ze mnie ścieka zimny pot, jakbym rynny miał pod wygolonymi pachami; serce mocniej zabiło, aż przestraszyłem się że stanie. Wskakuję na fotel i pierdzę jak puzon ze zdenerwowania. Jadę na CPN zatankować, i specjalnie nie notuję ile mi pali; po co mi znowu nerwy? na szybę leci ciurkiem woda, rośnie mi ciśnienie, w radiu coś gra, nie wiem co; klikam fiatowskim pręcikiem, dotykam go delikatnie jak odbezpieczony granat, jak rozpaloną mężatkę… i nic. Nie działa. Dziś byłem u mechanika, trzysta złotych w plecy zdradziecko, jak Judasz, jak Radek Sikorski Taliba ze snajperskiego polaroida. I tak chwalić Pana Boga, że mechanik dał radę kupić silniczek i wszystko załatwił w jeden dzień.

 

Tu nie chodzi o te trzysta złotych. Zedrę z czytelników. Ale dlaczego czuję się tak fatalnie? nie wiedziałem, po prostu nie wiedziałem jak to działa. Polacy nic się nie stało! Polacy nic się nie stało! ale zaraz… czy miliony ludzi nie głosowało na Kwaśniewskiego? po jego dwóch kadencjach mocno musiał swędzieć ich tyłek. I nic się nie nauczyli na błędach, rosnąca bieda i długi nie pognały precz tej zasranej, kołtuńskiej mentalności, tej żądzy bycia elitą, kiedy na walonkach ma się jeszcze resztki krowiego gówna. Później szturmowali lokale wyborcze by oddać głos na modnego Donka, i być cool; z Mistrza drwili że idzie na Kaczora głosować, spoglądali ironicznie, chowali babci dowód. Moje trzy stówy przy tym jak ich wyruchano, to mały pikuś, pod pośredniakiem takich jest multum; oszołomionych, nie wiedzących co się dzieje. Elita kurwa ich mać. Oszust zawsze uderza w kogoś, kto mocno czegoś pragnie, za mocno. Jak ktoś czuje się nikim, śmieciem, to chce być wyżej. Ja tego problemu nie miałem; jestem prostaczkiem bez wykształcenia, nieudacznikiem życiowym, więc obietnice o byciu elitą gdy oddam głos na byłych kolesi Balcerowicza vel Bucholza z KLD i UW, przyjmowałem z cynicznym uśmieszkiem. Elitą nigdy nie będę, i nie chcę być. Wystarczy mi żem nieśmiertelna, Boska dusza, w ciele prostaczka. Więcej żądać nie mogę, więcej żądać nie chcę.

 

Zadzwoniłem do taty, opowiedziałem o tym pierdolonym silniczku i razem żeśmy śpiewali „Polacy nic się nie stało! Polacy nic się nie stało!”.

 

Loteria

 

Dzis oglądałem fajny film, „Loteria” z Afroamerykaninami. Młodziak wygrał 370 milionów dolarów w ichnim lotto, fajne sceny, taka ziomalska, lekka komedia. I powiem Państwu jedno; oświecenie, przebudzenie, świat form i iluzji… ale myśl że mam taką kasę, sprawia że się trzęsę, jestem niemal chory. A przecież to tylko papierki, i to dane na krótki czas; do krematorium gdzie zamierzam zakończyć aktualną inkarnację, ich nie zabiorę. To straszne jak bardzo jestem uzależniony od form, widm które przemijają. I co ja tak naprawdę mam? jeśli wierzę w świat form, nie mam nic. Cóż mogę wam dać? nic. Jedyne co się liczy, to wyzwolenie. Wtedy żadna forma, rzeczy ni przedmiot, nie ma nad nami władzy. Wtedy dopiero można cieszyć się życiem, każdym jego przejawem, a nie żyć ciągle w lęku, pragnieniach i napięciu. Co to w ogóle za życie? A wracając do 370 zielonych baniek; jakbym umierał, dałbym po melonie każdej cipce którą zaliczyłem. Do tej pory to tylko trochę ponad sto… dziewczyny śpieszcie się mnie kochać, tak szybko tracę siły witalne… Polacy nic się nie stało! Polacy nic się nie stało!

 

7 thoughts on “Polacy nic się nie stało!

  1. Weź pisz trochę częściej. I trochę dłużej. I coś głębszego. O, np. z powodu święta najbliższego coś o śmierci i samobójstwie (jestem jego fanem, choć jeszcze nie do końca).

  2. Jasne, może w ogóle nie będę jadł, pił, tylko siedział i pisał. Myślisz czasem ile napisanie takiej rąbaniny zabiera czasu i energii?

  3. Mistrzu, zaproś na samczeruno.pl tam już naprawdę jest co czytać.
    Piąty przycisk górna część tej strony Krecik, a będziesz usatysfakcjonowany 😀

  4. Nowy Bukowski nam wyrasta ;). On to dopiero miał życie na bogato.

    Chyba coś w tym jest, że kobiety mają słabość do pisarzy. Dobra strategia żeby zaliczać panny. 🙂

Dodaj komentarz

Top