Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Ponury towarzysz

Ponury towarzysz

Jeśli szedłeś kiedyś w miejscu, które budziło Twój lęk, prawdopodobnie gwizdałeś bądź podśpiewywałeś sobie. Zamiast wesołej melodyjki, może być każdy inny nawyk, taki jak pstrykanie palcami, liczenie kroków by pasowały do rytmu, bądź liczenie czegokolwiek. Wszystkie te odruchy mają jeden cel; nie odczuwać przykrego strachu w sobie. Emocja ta jest nieprzyjemne i przykra w odbiorze, a w dużym nasileniu wręcz mordercza.

 

Ludzie nawykowo wypierają to, co nieprzyjemne. Pojawiający się strach próbują racjonalizować, tłumaczyć, wyśmiewać bądź zagłuszać. Kiedyś biłem się z facetem, który się do mnie uśmiechał. Bynajmniej nie z sympatii; zagrodził mi drogę, nie dał możliwości ucieczki, nie miałem więc wyjścia. Był bardzo pewny siebie, i liczył na pyszną zabawę z ciałem Państwa ulubionego felietonisty, w roli worka bokserskiego. Nie muszę chyba dodawać, że wizja ta nie do końca mi się podobała. Gdy mu przywaliłem w szczękę z lewej, nadal miał uśmiech na twarzy, wprawdzie upiornie krwisty i nieszczery – ale uśmiech. Była też w nim wyczuwalna nutka zdumienia; otóż scenariusz który napastnik ułożył sobie w głowie, właśnie się drastycznie zmienił. Uśmiech miał do końca, czyli jeszcze przez sekundę, gdy poprawiłem trenowanym latami prawym; ot, reakcja lękowa, nieprzydatna, ponieważ prowokuje przeciwnika. Gdy ja dostałem po twarzy (oj, kiedyś) nie było mi wcale do śmiechu. Przyznam się Państwu że w takich chwilach jest to ostatnia rzecz, na którą miałbym ochotę. Uśmiecham się tylko do Pań, i braci samców czytelników. A także na wyprzedażach w biedronce.

 

Wyznanie

 

Wyznam coś Państwu. Napastnik bazuje na strachu ofiary. Strach paraliżuje, i to jest oczywista oczywistość. Ale są różne strachy. Jest strach przed bólem i upokorzeniem, gdy napastnik pełen agresji i bezwzględnej mocy chce nas pobić (stajemy się ulegli), i jest strach przed byciem zdominowanym w okrutny sposób. I ten właśnie drugi strach, był u mnie znacznie silniejszy niż pierwszy. Jest to strach ofensywny, i nie paraliżuje a wywołuje tak silne reakcje hormonalne, które mogą wprawić niejednego człowieka w zdumienie. Siła którą wyzwala strach, jest większa niż gniew, ponieważ zahacza o instynkt przetrwania. Wtedy organizm już się nie cacka z oszczędzaniem mięśni i ścięgien, tylko idzie konkretnie na całość. Gniew to walka o coś; często o głupoty, takie jak udowadnianie swoich racji, czy próżność. Walka o przetrwanie, to bitwa o znacznie wyższą stawką. Napastnik chciał wzbudzić we mnie strach? tak, oczywiście. Udało mu się to? ależ tak, bałem się tak strasznie, że myślałem że za chwilę umrę. Można by powiedzieć, że człowiek sukcesu, fachura. Specjalista w swojej dziedzinie. Tak dobry, że przedobrzył. Murarz który się sam zamurował.

 

Jeśli zobaczysz tarantulę u siebie na biurku, poczujesz strach. Obrócenie głowy nie spowoduje jednak że ona zniknie; wprawdzie patrząc nie widzisz jej, ale ona nadal istnieje. Jeśli mi nie wierzysz, pomacaj ją proszę dłonią, pogłaskaj. Ona sama udowodni Ci fakt swojego istnienia, a blask prawdy opromieni Cię przez tę ostatnią minutę, którą spędzisz na ziemi, tej ziemi. Strach to ponury towarzysz, i Twój najlepszy przyjaciel. Zmusza Cię byś przestał błąkać się po bezdrożach swych wspomnień, oraz pojawił się tu i teraz; i jak najszybciej uciekał od zagrożenia, albo walczył z nim. W razie ucieczki bądź walki, ponury towarzysz Cię pokrzepi, wleje w Twe żyły wrzącą moc, a tysiąc serca tętnień potężnie umocni.

 

Gdy wypierasz strach, nie chcesz odczuwać przykrości. I ja to doskonale rozumiem. Kto to lubi? jednak gdy odwracasz wzrok od tarantuli, ona prawdopodobnie Cię ukąsi. Wyparłeś ostrzeżenie, więc nie widzisz zagrożenia. Gdzie odczuwasz strach? ja w brzuchu i splocie słonecznym, a w chwili gdy wyobrażam sobie tarantulę która mi się bacznie przygląda, czuję jakby sztylet wbijał się w moje prawe płuco, i dociera aż do migdałków, miejsca świętego scenarzystów „głębokiego gardła”. Być może odczuwasz to nieco inaczej. Twórca NLP w swej terapii lęku, zaleca zlokalizować te odczucia, i jak się kręcą, w która stronę. Później się je odkręca w drugą stronę, zmienia umiejscowienie i bawi nimi. W ten sposób zmienia się też lęk. Nigdy nie mogłem zlokalizować tego kręcenia, widocznie tyle odczuć, ile ludzi.

 

Miłość ciała

 

Mówi się że istnieje tylko strach i miłość. To prawda, ale tylko filozoficzna. Strach to miłość ciała, i tylko w ten sposób może ją Ci ukazywać. Przeciwieństwem miłości nie jest strach, a strach który wyparłeś, odsunąłeś od siebie. Ale co z nim dalej się dzieje? gdzie jest? gdy go odrzucasz, staje się to Twoim nieszczęściem. Tarantula gdzieś biega, może weszła pod szafę? wskoczyła do Twojego buta? może za chwilę poczujesz koszmarny ból i wrzaśniesz? nie wiem, i Ty też tego nie wiesz; odwróciłeś swój wzrok, i odepchnąłeś od siebie ponurego towarzysza. Okazałeś mu wzgardę, a powinieneś okazać mu głęboki szacunek i miłość. To on ratuje Cię przed wejściem na ulicę gdy jadą nią samochody, skokiem przez tory kolejowe gdy przez mgłę dolatuje dyszący, pancerny dźwięk, wejściem w ciemną uliczkę, gdzie wiesz że dają w mordę. To on Ci całe życie towarzyszy i wspiera. Bliższy on Ci niż matka, ojciec a nawet ja, Twój internetowy towarzysz M jak Miczurin, M jak Miłość.

 

Spróbuj – poczuj mały lęk (wyobraź sobie mnie nagiego) i nie uciekaj od niego. Pobądź z nim, postaraj się z nim oswoić. Strach jest na początku nieprzyjemny, ale nie straszny. Straszne jest to, co nasza wyobraźnia sobie do niego dorabia. Jeśli widzimy apetyczną Panią, która na nasz widok oblizuje usta, poprawia włosy i błyszczą jej oczy, nasza (a już na pewno moja) wyobraźnia podsunie nam wizję wybornej kolacji ze śniadaniem. Gdy widzimy kota skaczącego po balustradzie balkonu, tworzymy historię w której kot spada i roztrzaskuje się o beton. Tymczasem kot wcale nie zamierza żegnać się z życiem. To nie strach jest zły, a nasza historia którą sobie dorabiamy. To ona jest nie do wytrzymania, i to właśnie ona nas torturuje. Uciekamy od niej, tworząc następną historię, myślimy o czymś kompulsywnie. Problem istnieje, ale my go znacznie powiększamy; i sami próbujemy zlikwidować w niefortunny sposób.

 

Nie odpychaj lęku, a przytul go. To on sprawia że wychodzisz z myślenia o niebieskich migdałach, do świata realnego. Dzięki temu masz szansę przetrwać. Strach to miłość i troska, którą okazuje Ci Twoje ciało. Strach który wyprzesz z siebie, będzie czaił się w zakamarkach podświadomości. I zawsze zbierze żniwo. Wyobraź sobie że przychodzisz do przyjaciela, na którym Ci zależy. Idzie prosto w gniazdo węży (ale dałem przykład…). Ostrzegasz go, czym psujesz mu humor. Właśnie myślał sobie o czymś przyjemnym, a Ty krzyczysz że jest zagrożony. W końcu „przyjaciel” nie wytrzymuje Twoich pisków, i daje Ci po twarzy. Nie chce Cię znać, nie chce Cię widzieć. Niepokoisz go i denerwujesz, a on tego nie lubi. Odchodzisz więc, a facet zostaje pokąsany. Ty nadal go kochasz, wiesz że jest po prostu głupi jak but; ale boisz się podejść, puste dwa miejsca po zębach z przodu, skutecznie Cię do tego zniechęcają. Nachodzisz go więc w innych sytuacjach, z daleka; a to kamieniem rzucisz, a to porysujesz mu samochód… dajesz o sobie znać, starasz się być online. Facet nie wie o co chodzi, zaczyna mieć nerwicę, problemy. Gdy trafia na terapię, uczy się go przebywać ze swoimi uczuciami, nie odsuwać ich z pola świadomości. Wtedy podchodzisz nie obawiając się ciosu w twarz, klepiecie się po plecach, uśmiechacie po amerykańsku i wszyscy są szcześliwi. Happy end. Jak w komedii romantycznej. Tfu!

 

Posłuchajcie mnie gadziny. Na KLIK zejdźcie na dół strony, i wpiszcie swój meil. To newsletter. Dzięki niemu mogę was powiadomić, że coś nowego naskrobałem.

 

15 thoughts on “Ponury towarzysz

  1. Pisząc szczerze stęskniłem sie za Twoimi felitonami i ”wypocinami” .Fajnie to wszystko ująłeś,idziesz przez las czujesz strach ale to tylko emocja ,problem pojawia się wtedy kiedy dorabiasz sobie jakiegoś ducha lub potwora który zaraz Ciebie wpierdoli,powiesi ,wyssie cała krew.Sam mogę napisać że im bardziej wypierasz to co Cie boli tym szybciej i jeszcze brutalniej do Ciebie wraca…strach strachem ale jak wypracować w sobie odwagę ? kiedy ktoś Cie wkurw..a Ty chcesz mu przylać ale się cholernie boisz ze Ci wpierdoli ,powybija zęby -tu jest ta sama metoda dorabiania opowieści z ”krypy” pozdrawiam

    S.

  2. Jak kontrolować strach (wynikający z możliwości dostania w mordę albo upokorzenia), który jest na tyle paraliżujący, że po prostu uniemożliwia walkę? Człowieka w tym momencie po prostu opuszczają siły, a wstępują dopiero po fakcie.

  3. taa.. po iks latach pracy nad tym, nie boję się właściwie czegoś z zewnątrz, natomiast nadal mam zamotane jak hindus turban w obszarze jedzenia – czuję, że tam gdzieś za pomocą tego jedzenia łagodzę odczucia sporych niepokojów. Działania z lękami pochodzącymi z zewnątrz były dla mnie jakoś łatwiejsze – patrzę na coś i widzę, czy ma dla mnie zagrożenie, czy też nie. A jak tak, to jakie, itd. Dzięki temu [forma medytacji] oczyściły się moje lęki, nie lękam się gęstego lasu w ciemną noc, żadna mara w „ciemnym kącie” mnie nie męczy.

    Ale to są sprawy zewnętrzne, natomiast jeszcze sporo mam nieprzytomności związanej z jedzeniem. Trudniej mi to dostrzec, ponieważ coś mi to robi, przed czymś chroni, a więc to podtrzymuję.

    Dobry tekścior – w papę gada, pewnie!

  4. Wkurwianie to także historia którą tworzysz w wyobraźni. Mianowicie masz historię że za wkurwianie należy się dać komuś w papę, a niby dlaczego masz tak zrobić? słowa to tylko słowa, ukazują czyjąś bezsilność, złość, jego wewnętrzny konflikt. Oczywiście rozumiem Cię, bo sam mam tego typu przemyślenia, natomiast miej świadomość ze chęć odwetu, to historia którą sobie dorabiasz, i nie Twoja. Bluzga? ok, za co masz go bić? coś go boli, cierpi – gdyby nie cierpiał, nie bluzgałby. Czy bijesz kogoś po złamaniu nogi?

  5. Zapisz się na boks, i za każdym wyjściem do ringu ten strach będzie słabnąć. Przy okazji na głowie masz kask, ochraniacz na zęby, rękawice, więc krzywdy nie zaznasz. Wyćwiczysz reakcję, tylko tak można to zrobić. Albo terapią/autoterapią, ćwiczeniem samooceny (nie przejmujesz się i zmniejsza się poziom lęku).

    Spróbuj też kodu zdrowia, i w trakcie jego wykonywania wyobrażaj sobie sytuację stresową, mózg zapamięta te ustawienia i obniży stres.

  6. Ja niestety Andrzeju, mam i ten i ten problem. Chociaż aktualnie od czterech dni jestem na diecie slow carb, i już zeszło dwa i pół kg. Możesz opisać szerzej tę Twoją medytację na lęki?

  7. Po dwóch latach rebirthingu [pisanie afirmacji] ok pięciu latach regresingu [też af.] w tym po ostrych sesjach w których naprawdę chciałem pooczyszczać co się dało, wyszedłem kiedyś do lasu w ciemną noc z kolegą. Koledze nogi się plączą, chce wracać, a ja jakby nigdy nic, fajna przechadzka – mówi Dusza.

  8. Mistrzu, moze jakis felieton na temat,wydarzen w swieto niepodleglosci, chcialbym uslyszec twa opinie na temat mlodziezy wszechpolskiej i ONR

  9. Strach to czytać, można się przewrócić o 180 stopni. Czy naprawdę jest to jedyna droga jaka nam pozostała? I nie zostanie zrealizowana.
    (osoby najlękliwsze nie klikają): [url]http://ligaswiata.pinger.pl/m/15414175/11-listopada-prowokacja[/url]

  10. Nie mam na ten temat tak dokładnych informacji, by o tym pisać. Natomiast wkurwia mnie to, że z silną, mocną Polską, wiążą zawsze kościół. Z tego co czytałem, kościół nic nie mówił gdy w Polsce było normalne niewolnictwo (pańszczyzna), i wiele razy nas zdradzali dla silniejszych (carat). Nie wiem jak można budować silne państwo, z cudzym imperium (Watykan) na które nas poprostu nie stać. Ssą nas jak inni, może nawet więcej niż syjoniści.

  11. Są dwie drogi wyzwoleni Polski. Jedna to nie liczenie ma miliony lemingów – tępaków, którzy tylko talk show rozumieją, a stworzenie organizacji która będzie np. wykonywać wyroki podziemnego sądu na zdrajcach Polski, których z Polską łączą tylko przybrane polskie nazwiska, bo przeważnie Polakami nie są. I to jest praktycznie nierealne, bo przegrają z sitwą która teraz rządzi, ci mają wojsko, policję, własnych killerów itd. bez szans. Druga opcja, to że ten system się zawali z jakichś przyczyn, np. sami się pokłócą o władzę, gdy jej będą mieli za wiele. Zresztą zawsze wygrywali, i zostawali wygnani i mordowani po przejęciu finansów i zadłużeniu kraju. To było już wiele razy. Chyba w 15 czy 16 wieku (nie pamiętam) przejęli i zadłużyli wyspy Brytyjskie, więc ich mordowano i wygnano na ponad sto lat. Imperium odżyło wtedy.

    Wyobraź sobie; nie mieli telefonów, faksów, nic. I w kilkanaście lat udzielając pożyczek, niemal mieli na własność cały kraj. Skoro w tamtych czasach tak się udało, w tych jest to tysąc razy łatwiejsze, i faktycznie, mają niemal cały świat.

  12. Warto przeczytać: [url]http://interia360.pl/polska/artykul/quot-po-co-marsz-niepodleglosci-quot-czyli-test-na-patriotyzm-wywiad-z-prezesem-upr,58270,1[/url] 🙂

Dodaj komentarz

Top