Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Nie dla idiotów

Nie dla idiotów

Wiesz po czym poznaję idiotę? gdy mnie nie czyta, to raz, uno. Dwa, punto; szybko wydaje osąd, o tym co widzą oczy jego. Po owocach ich poznacie, ostrzega anonimowy kawalarz, wsadzając te słowa w usta Jezusa. Jeśli patrzę na tłuściocha, pojawia się we mnie podejrzenie że mam oto do czynienia z obżartuchem, świniakiem, gnuśnym leniem. Gdy patrzę w lustro, aż krzyczę z przerażenia. Gdy patrzysz na spuchniętego od fastfoodowych śmieci, wielbiciela Paula Coelho i Clinta Eastwooda, możesz się brzydzić. Waży sto dwadzieścia. Ale skąd wiesz, czy pół roku temu nie ważył sto osiemdziesiąt? sześćdziesiąt kilogramów tłuszczu w pół roku, kiedy wszyscy wokół drwią i szydzą, onanizują się czyimś upokorzeniem, czują się lepsi w swoim płytkim, skundlonym życiu? mocna rzecz. Sukces. A Ty patrzysz, i oceniasz. W dupie byłeś, gówno widziałeś. To jak ze mną, Twym ulubionym felietonistą; pasztet, ale byłem jeszcze brzydszy.

Fajny, toksyczny koleś

Leming patrzy więc na kolesia, który jest szczupły, wysoki. Od razu rodzi się w nim zaufanie, jakaś nić sympatii, chciałby się z nim kolegować, wyskoczyć na piwo, cyknąć fotki i wstawić na fejsa. Niech podziwiają, że mam takiego kumpla. Oto człowiek sukcesu. Jakby chudziaka ubrać jeszcze w garnitur, dać plakietkę że to manager, to od razu by mu dupę wystawił do rżnięcia. A może człowiek sukcesu wpierdalał rarytasy w restauracji, gdzie do gara szczali, srali i walili konia pracownicy, i złapał tasiemca? od tej chwili jest fifty fifty; pół ma człowiek sukcesu, pół zassa tasiemiec. Co zeżre, to i wysra w postaci toksyn, więc człowiek sukcesu jest słaby, ma doła i źle się czuje, nie chce mu się jeść. I między innymi dlatego jest szczupły. Uwielbiasz faceta, który ma pasożyta – a  gardzisz człowiekiem, który zaczął od zera, od dna, i się od niego skutecznie odbił. Oczywiście, masz prawo się mylić, ale pamiętaj że czasami będziesz w sytuacji jak saper; masz jedną szansę, a ripleja nie będzie.

Bluzgać i bić czytelnika…

Oczywiście dałem tendencyjne przykłady, ale chciałem pokazać że nie ważne jest co widzisz, a szerszy, także czasowy kontekst obrazu. To jak ze mną; gdy wchodzę na stronę i widzę kilka komci, mam ochotę bluzgać i bić po mordach. Ale gdy głębiej wejrzę, rozumiem że moi czytelnicy to nieśmiali, wartościowi ludzie, którzy wstydzą się napisać komentarz. Nieśmiali i mądrzy; więc apeluję ku waszej mądrości, której może nie widać, ale wierzę że w was jest. Wpisujcie się, porozmawiajmy, podyskutujmy. Chcę ruszyć Mistrzobusem w siną dal, w otchłań psychiki i pragnień moich czytelników i czytelniczek. Chcę władzy, komci i pieniędzy. Chcę posuwać ładne dziewczyny, pić drinki i jeść ciastka, a jednocześnie nie tyć. Ot, codzienność.

————————————————————————————————-

A żebyście nie pomyśleli sobie (tak, zależy mi bardzo na tym), że jestem cham, to proszę bardzo; krótka opowiastka z ciekawym mechanizmem psychologicznym, który wywoła w Twojej podświadomości pewien pożądany stan ducha. Poczujesz się znacznie lepiej, natychmiast, i nie musisz nic robić. Kto mądry, ten prześledzi układ wyrazów, i być może domyśli się jak to zrobiłem. Kto mniej mądry, szukać bezskutecznie będzie. Wystarczy byś raz przeczytał, i zaobserwował piękny efekt w swojej uczuciowości. Musisz czytać dokładnie, by nie pominąć żadnego słowa. Gdy już to poczujesz, zadaj sobie pytanie; jeśli taki facet jak ja, w zasadzie życiowy nieudacznik, umiem zrobić coś takiego, to co umieją Ci którzy mają media? ano właśnie. A więc przejdźmy do ciekawego doświadczenia, które na pewno Cię zaintryguje.

 

————————————————————————————————-

 

 

RDCoś Ci opowiem. Działo się to wieki temu. Młody chłopiec, cudem uratowany przed śmiercią i bolesną kaźnią, lekko upośledzony. Katowany przez ojczyma, niekochany przez matkę, prostytutkę. Brudny i znienawidzony, jedzący z ziemi. Wzięty przez grupę rycerzy, z których ich dowódca się ulitował nad jego strasznym losem. Wojownik ten popełnił straszne czyny, z których chciał się odkupić i wyczekiwał śmierci. Wziął więc do swojej drużyny kalekę, który mu tylko zawadzał. Wyjącego w przerażeniu ojczyma zatłukł na śmierć pancernymi, zbrojnymi w żelazo pięściami, śpiącą z pijaństwa matkę zostawił w płonącym domu, by szczezła w piekle. Nie wiedział dlaczego, ale wielką miłość do chłopca poczuł, do tej skrytej w brudzie i gnoju nieszczęśliwej twarzy, jakąś iskierkę dobra, czystości której zawsze w życiu poszukiwał, ale nigdy nie mógł znaleźć. Chłopiec bał się ludzi; doznawał od nich tylko gwałtu i okrucieństwa. Bał się przeraźliwie, i zawsze w odosobnieniu jadł. Dowódca to doskonale wyczuwał i rozumiał, wszakże taką samą, jeśli nie gorszą miał młodość. Kiedy drużyna zajechała do jednego z grodów, na rynku z jego kalectwa zaczęto się wyśmiewać. Szyderca śmiał się, wskazywał palcem pijanym kompanom kalekiego chłopca, wykrzykiwał obelgi i miał wielką radość. Jeden z awanturników, potężny i podobny do niedźwiedzia, wpadl w straszny gniew, i zabił jednym ciosem ogromnej dłoni szydercę. Wywiązała się bójka z miejską strażą, w której drużyna doświadczonych morderców, z łatwością zmasakrowała miejscowych zabijaków i straż. Wszystko dla chłopca, który był jak jeden z nich, chociaż słaby i kruchy, chory. Od tej chwili chłopiec zaczął ufać, a wojownicy zaczęli uczyć go walki. Pokochali go, ponieważ był słaby i chromy; nie obawiali się go, a sami w pełnym okrucieństwa życiu nie znali smaku troski i miłości. Otoczyli go więc pełną miłości opieką, a ich żarty, troska i siła, sprawiły że chłopiec stał się ich – sercem, duszą i ciałem. Jego jedynym marzeniem stało się by jego przyjaciele, jedyni którzy go obronili i karmili, z szacunkiem traktowali, byli z niego zadowoleni. Ćwiczył całe dnie, a często w nocy, kiedy nikt go nie widział. Jednak jego niewidzialność była pozorna. Czasem gdy ćwiczył nocą w lasach, zakradał się do tylko z pozoru jemu znanej polany dowódca z niedźwiedziem, i patrzyli na ćwiczącego ciosy nożem chłopca. Żaden z nich nigdy o tym nie rozmawiał, ale oboje czuli wielką błogość patrząc na chłopca. Nigdy też na siebie nie patrzyli, ponieważ zawsze wtedy ich nie znające litości twarze stawały się łagodne, a oczy pełne tak przez nich znienawidzonych łez. Widząc determinację chłopca, jego szczere oddanie, czuli coś czego nigdy wcześniej nie odczuwali, coś czego nie pozwoliliby sobie odczuwać; miłość. Tak obcą ich morderczemu rzemiosłu, tak odległą i tęskną w ponurym, okrutnym życiu. To wtedy w ich sercu postało twarde, żelazne postanowienie, że prędzej umrą oni, niż chłopiec. Ich brudne, nic niewarte życia, to niewielka cena za delikatność i ufność chłopca, i to doskonale rozumieli. Rozumieli się bez słów. Wtedy też zawarli ze sobą pakt, który krwią przypieczętowali.

 

Minęło dwadzieścia lat. Kaleki chłopiec stał się potężnym władcą. Gdy ścinano złoczyńców, pijąc leniwie wino, przysypiając, nagle się gwałtownie zerwał. Szykowano się do ścięcia głowy niedźwiedziowi, który dwadzieścia lat temu, zabił człowieka który naigrawał się z jego nieszczęścia. Panicznie krzyknął i zbrojni woje natychmiast wrzasnęli do kata by nie podnosił topora, złapali pod ręce zmasakrowanego człowieka, i zawlekli go do dawnego kalekiego chłopca. Ten w pięknym płaszczu, pełen najdroższych pierścieni podszedł do woja, i gdy upewnił się że to niedźwiedź, zapłakał i przytulił się do niego, a takze ukląkł i objął jego kolana, swego dawnego towarzysza. Wojownicy i dworacy patrzyli zdumieni, co się dzieje. Potężny władca nakazał natychmiastową łaźnię, najlepsze ubranie, piękne pierścienie dla starego towarzysza. Później obfita uczta, z najlepszym jedzeniem. Śmiechom i radościom nie było końca.ŚĆ

 

Zapraszam do zapisywania się na newsletter KLIK, na dole strony, białe, prostokątne pole; proszę wpisać meil, i cieszyć się byciem zawsze na bieżaco.

11 thoughts on “Nie dla idiotów

  1. Mistrzu,zlituj się,to już lepiej dodawaj zdjęcia swoich zwierzaków…Pobiłeś nawet okropne reklamy firmy Dove 🙂

  2. Zazdrosna ❓ ❗ :confused: 😯

    Babka z fotki ma czym oddychać, dobrze zbudowana, lubi pieszczoty, żyć nie umierać 8)

    Co do tych manipulacji Mistrza to te RD…ŚĆ w ogóle nie działa, sam tekst kojarzący bandziorów z miłością i tkliwą opiekuńczością, to bandyci najczęściej są też szydercami, psychopatia przecież rodzi jedno i drugie, kojarzy mi się z medialną POlityką milości watahy tuskmenistańskiej.

  3. Jak to ja – o moich prywatnych, nikogo nie interesujących sprawach.
    Wróciła do mnie na jedną noc po 4 miesiącach – i znowu odeszła. Mimo nauk Mistrza nie znalazłem w sobie dość siły by Jej nie wpuścić.

    QUUUUUUUUUUUrwa ; jak mnie to boli.
    Wysłałem jej kilka maili, m.in. z propozycją wyjazdu;

    Siema ………. 🙂

    Plan jest taki:
    Jedziemy w Święta w góry; już na miejscu jeździmy sobie jak gość i gościówa na nartach, a tu nagle widzimy dwie zmarznięte studentki na deskach snowbordowych tulące się z zimna do siebie. Ponieważ mam dobre serce pytam się ich – czy w czymś im pomóc – one odpowiadają, że zostały wykorzystane finansowo przez swoich wrednych chłopaków i dlatego nie mają na skipasy, na grzane wino ani na hotel. Ja im odpowiedziałem na to – że trzeba sobie lepiej dobierać towarzystwo i już miałem odjechać od nich z wizgiem na nartach, gdy nagle odezwałaś się Ty i powiedziałaś, że im bardzo współczujesz i że mogą zamieszkać z nami. Ja delikatnie chciałem zaprotestować, ale zmroziłaś mnie spojrzeniem i dlatego bez dyskusji, choć z oporami się zgodziłem 🙁 🙁
    Pojechaliśmy do hotelu i dwie studentki zaczęły się rozbierać w przedpokoju i masować nawzajem – z zimna. Ty się spytałaś, czy nie mógłbym z racji wykształcenia dołączyć do nich i je wymasować – żeby je rozgrzać, ale uniosłem się honorem i powiedziałem, że dwie dorodne studentki to mogą się rozgrzać same. Wtedy one poszły pod prysznic i wróciły po pół godzinie takie różowiótkie. Wtedy ja im powiedziałem, że jak już się rozgrzały – to niech jadą do domu, ale Ty zaprotestowałaś i kazałaś mi iść po grzane wino. No to poszedłem, choć z obawami. Kiedy wróciłem z grzanym winem okazało się, że Ty również przemarzłaś na stoku i we trzy poszłyście pod prysznic. Kiedy spytałem – co mam zrobić z tym winem – usłyszałem niecenzuralną odpowiedź, że mam to wino sobie ….. i żebym natychmiast przychodził – ale to już…. No cóż – poszedłem ;(((
    Przed następnym wyjazdem, będę musiał to wszystko dokładniej zaplanować.

    Całusy
    Twój trzykrotnie lepszy …….

    Po wysłaniu tego maila powinienem uważać się za:
    1. erotomana,
    2. zboczeńca,
    3. żałosnego i pustego mizogina ?????

    I na dobranoc dwie piękne rzeczy (koniecznie do końca)

    http://www.youtube.com/watch?v=kmdwsLtNx2E
    w tle tańczy piękna dziewczyna – podobna do Niej

    i przepiękne:
    http://www.youtube.com/watch?v=r8b8I2_Ik3E

    Dziewczyny – kochajcie nas !!!!!!!!!

  4. Odbyłem przed chwilą godzinną telefoniczną rozmowę, w której poruszałem z dziewczyną wiele trudnych tematów. Byłem oskarżany o wiele rzeczy, starano się mnie poniżyć i zbić z tropu. Chytrze ciągnięto mnie za język, atakowano smutkiem i fochami, w powietrzu zawisła wizja totalnego rozpadu. Nie dałem się. Wszystko dzielnie wytrzymałem na bieżąco analizując fakty, wcale przy tym nie warząc wypowiadanych słów. Byłem szczery ale troskliwy.

    Zachowałem nerwy.

    Nie dałem się.

    Nic mnie już dziś nie ruszy.

Skomentuj zz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top