Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Opowieść postwigilijna

Opowieść postwigilijna

Umiera Marek, z przejedzenia ciastkami; ot, nie wytrzymał kolejnej diety, poniosło go – ale umarł z iście ułańską fantazją; jeszcze przez wiele lat, jego śmierć była ulubionym tematem rozmów na imprezach i przyjęciach.

 

Po śmierci, w sferze astralnej gdzie nie istnieje czas, czekał na wszystkich swoich czytelników. Pojawiali się jeden za drugim na mglistych terytoriach, serdecznie witali z Mistrzem, i czekali na następnych. Gdy wszyscy zakończyli swoje życie na ziemi, wspólnie wędrowali przez zamglone, nierzeczywiste pustkowia, ciesząc się i śmiejąc, a także cytując najlepsze fragmenty pieprznych i wulgarnych felietonów Mistrza, który cichutko pochrumkiwał z zadowolenia. Na przedzie stąpał Marek, za nim gęsiego czytelnicy, fani, zwolennicy. Nagle przed nimi wyrosła monumentalna, złota brama, której strzeliste wieżyczki sięgały seledynowego nieba. Cała grupa wędrowców zaczęła krzyczeć z radości, tańczyć i szaleć. Marek westchnął z ulgi, a jego oczy się zaszkliły z pożądania, gdy wyobraził sobie jedzenie łakoci bez konsekwencji – przez całą wieczność.

 

Zakołatał do bramy, a w bramie uchyla się wizjer i głos mówi; witaj przyjacielu! witaj Mareczku! czekaliśmy na Ciebie. Wejdź proszę, ale zostaw tych lemingów pod bramą, tylko Ty dobrze czyniłeś za życia, więc tylko Tobie należy się nagroda. Marek się wściekł. Ale jak to, dlaczego mam ich zostawić? tylko Ty się tu nadajesz, Mistrzu, wyszeptał święty głos. Oni grzeszyli, to Ty byłeś dobry i niewinny. Nie pierdol, odezwał się jadowitym głosem Mistrz. Otwieraj albo pożałujesz. Przykro mi Mistrzu, zostaw tych obdartusów i chodź do nas, wieczna rozkosz i zabawa! kusił święty głos. Nie mogą z Tobą wejść, muszą zostać na mglistej pustyni, i błąkać się będą przez wieki. Ty jednak, radości i szczęścia dostąpisz. Są tu drzewa, które owocują raffaello, krzaki z czekoladowymi migdałami, a woda ty czysta whisky z colą. Gdy już podjesz i popijesz, czekają Cię rozkosze ciała, rozrywki i zabawa. Ale wejść sam musisz – perorował święty głos, pewny potęgi swej logiki, pewny zwycięstwa nad wahającym sie Mistrzem.

 

o Ty kurwa, wrzasnął Mistrz duchowy. Chłopaki! atakujemy bramę, samice niech patrzą i podziwiają. Wyznawcy Mistrza rzucili się na bramę, kopiąc ją i uderzając pięściami. Wszystko na mój koszt! zapluwał się Mistrz z bezpiecznej odległości, pobudzając swoich chłopców do sforsowania nieba jak nie dobrocią, to przemocą. Niestety, brama ani drgnęła. Święty głos zachichotał niewinnie; Marek, widzisz jacy to nieudacznicy? dawaj do nas, a frajerzy wypad. Chodź Maruś, chodź; kusiły anielskie, kobiece głosy.

 

Bez mojej owczarni nigdzie nie idę; rzekł poważnym tonem Mistrz. Nie chcą nas w niebie, to ich strata. Jeszcze pożałujecie, mściwie wyszeptał w ierunku złotej bramy Marek. Idziemy! wrzasnął, a czytelnicy jak rozbita armia pod nieba bramami, wlokła się za swoim przywódcą. Po kilku dniach a może eonach, ich oczom ukazała się niewielka, skromna brama. Znużony wielkim marszem Mistrz, podszedł do niej i zapukał. Otworzył się wizjer. Elo, macie może jakieś jedzenie, podzielić się z biednymi i chorymi? mam zespół jelita drażliwego, żałosnym tonem zamiauczał Mistrz, manipulując i wzbudzając litość na wszelki wypadek.
Witajcie w niebie! zagrzmiał chóralny głos tysięcy aniołów. Brama się otworzyła i oczom zdumionych wędrowców, ukazała się przepiękna, cudowna kraina. Piękne lasy, szumiący ocean, wysokie, prześliczne góry, piękne polany. Odgłosy radosnych zwierząt były oszałamiające, pełne spokoju i żywotności. Do ich nozdrzy doszedł wspaniały, kwiecisty zapach, niosący ukojenie i wielką radość. Mistrz był zszokowany – co tu się dzieje, co to jest? wybełkotał. Niebo Maruś, dawajcie do środka, zarżał Święty Piotr. Ale jak to niebo, przecież nieba bramy szturmowaliśmy, polegliśmy, nie chcieli nas tam – zaprotestował nieufny, ale zazdrośnie spoglądajacy na przepiękną panoramę przed nim Marek. Nie przyjacielu, to było piekło. Gdybyś tam wszedł… już byś nie wyszedł. Ale przecież słyszałem piękne, kobiece głosiki! aaa, to Tusk i Niesioł robią za dziewczynki, zachichotał święty Piotr.

 

Dziękuję za życzenia urodzinowe. Standardowo zachęcam Państwa do wizyty na moim forum, czyli ecoego.eu, i wpisywanie się tam. Namawiam także do zapisania się na newsletter na samczeruno.pl, na dole w biały prostokąt proszę wpisać meila, by być zawsze na czasie. Piosenka na dziś? proszę bardzo – KLIKNIJTA.

 

19 thoughts on “Opowieść postwigilijna

  1. Nie wiem co właśnie się stało po przeczytaniu tego arta ale nieźle się zluzowałem;p Nie zachwyty i zaszczyty dla jednego jeżeli nie ma z kim dzielić radości hmm To akurat obalałoby mit każdego „moznowładcy” świata, radując się sam nie radujesz się prawdziwie i w głebi duszy jesteś tego świadom.

  2. Myślę że sens tego jest inny. Można się radować samemu, dlaczego niby to nie jest prawdziwe?wczoraj usłyszałem te opowiadanko od psiapsiółki, wiec zrobiłem własną wersję. Gdybym tam wszedł, bym zasłużył na piekło, to był taki duchowy test. A w opowiadaniu był facet z psem. Wzruszające i fajne opowiadanko.

  3. Dziękuję. A co sądzicie o dacii sandero? wykanape renault clio, ale tani [url]http://www.autocentrum.pl/dacia/sandero/[/url] taki z silnikiem 1.4 8V, 75 kucy w gazie, idealny dla mnie. No i czar marki 🙂

  4. Życzę nieba na Ziemi.

    Po prostu spełnienia marzeń Mistrzu ❗ ❗ ❗
    Dodam, równie mocno życzę Daci Sandero.

    Uściski serdeczne 😀

  5. Więc brać i jeździć, a później zdać bliźnim własną relację. 🙂 Autko w realnym zasięgu a taki dobry sprzęt komputerowy (coby nikt nie podskoczył) to sferze marzeń 😉
    [url]http://secondamendmentoutfitters.com/wp-content/uploads/2011/11/computer_guns.jpg[/url]

  6. Urodzinkowe i nie tylko, życzenia.

    [b][size=large][color=maroon]Sto lat[/color][/size][/b]

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=ZDl6oWohq7k[/url]

  7. Marku,ja jeździłam wczoraj po auostradzie audii tt(taka promocja mojego OSK) :)-powiem Ci-że zrozumiałam chyba facetów i to,że tak się podniecają furami 🙂 Bajka!!! Podejrzewam,że pierwszy i ostatni raz miałam tyle na blacie i siedziałam w takim aucie…ach…od dziś łaskawszym okiem będę spoglądać na blachary :-p

  8. sto lat i sto milionow i te sto lat w wolnosci od zadzy na slodycze!

    a moze by ci rcs pomoglo? zobacz [url]http://www.rcs.org.pl/pl/o_nas/czym_jest_rcs.html[/url]

    lub posluchaj tego fajnego i z humorem ksiedza
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=6Jcxu-tklmU[/url]
    nie wiedzialem, ze w polsce sa seks-szopy katolickie. super postep w kosciele

  9. Ha ha, realny zasięg dla mnie to obecnie 50 pln 🙂 ale myślę o tym, może coś wymyślę. A te ze zdjęcia cudeńka, postrzelałbym sobie, chociaż w sumie nie umiem. Strzelałem z pistoletu wujka do puszek, i z kbks.

  10. Audi fajnie jeżdżą, ale TT nie jechałem nigdy. Mawiają że jest dziewczęcy, albo dla gejów 🙂 a blachary nie rozróżniają wartości auta, tylko jego lans. 7 letnie BMW można tak wylizać, że będzie znacznie ładniej wyglądało, od znacznie droższego, nowego auta. A to błąd, każda blachara powinna mieć atlas samochodowy w oczach, by oceniać wartość 🙂

  11. Dzięki Marian, ale rcs to brednie jak dla mnie. Wszystko zapinane na wiarę, a to trochę za mało. Z duchowego punktu widzenia to co proponują, to zastępowanie jednego uzależnienia innym, znacznie groźniejszym. Podobnie z ksiedzem – co z tego że spotkamy się z luźniejszą inicjatywą kilku księży, jak i tak jeden telefon z „centrali” i ksiądz znika w czeluściach prowincji?

    I jaki pozytywizm? to tylko maska. Bo jaka może być radość w kościele, w którym rzekomo nasz zbawca Umiera za nas, a wszędzie męczennicy za wiarę, katowani i mordowani. Choćby ksiądz mówił i obiecywał złote góry, za tym zawsze stoi – potężne poczucie winy, poczucie niegodności, i silne przyzwyczajenie do leku na cierpienie, Jezusa. A i tak wszystkie te sprawy, odciągają człowieka od tu i teraz, i wtłaczają w kolejną wirtualną rzeczywistość, nazwaną Jezus.

    Ksiądz co trzeba wiedzieć, reprezentuje organizację, która ma jasne cele. Może więc kusić strachem, albo jak w tym przypadku, byciem ok i „nowoczesnym”. To po prostu stary ból, ubrany w coś ładnego, nic więcej.

  12. Byłem wczoraj w internetowym niebycie, więc nie zdążyłem złożyć życzeń!

    Wszystkiego najlepszego Marku. Opanowania, spokoju i dojścia do totalnej władzy nad czytelnikami.

    Sto lat 🙂

  13. Życzę wszystkim szalonej i niezapomnianej imprezy sylewstrowej i oby jutro w żadnej apteczce nie zabrakło Alkazelceru 🙂

  14. Czy musimy dążyć do jakiś skrajnych celów? A może nie zauważamy tego bliskiego, obok nas, „wspólnie wędrować, ciesząc się i śmiejąc” przez dane nam ścieżki. 🙂
    Najlepszego! 😀

Skomentuj nuutka Anuluj pisanie odpowiedzi

Top