Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Pragnienie sławy

Pragnienie sławy

Wielu ludzi marzy bezustannie o sławie, i wynikającej z niej władzy. Taką osobą jestem chociażby ja. Od lat marzę o byciu słynnym pisarzem, i „pokazaniu się”; dzięki Bogu nie wychodzi. Moja porażka mnie cieszy, gdyż sukces zadziałałby jak tramal na ból zęba; chwilowo przyćmiłby ból, ale jakby przestał działać, dwukrotnie mocniejszy położyłby mnie trupem. Każde pragnienie powinno się analizować, i szukać jego przyczyn. W moim przypadku (i jak mniemam, w każdym innym) mamy do czynienia z pragnieniem akceptacji, szacunku. Pragnę by mnie akceptowano, ponieważ pewne zdarzenia w młodości sprawiły, że odczułem wobec siebie pogardę. Kiedy nosisz w sobie pogardę i brak zaufania do siebie, pragniesz to sobie skompensować na zewnątrz. Problem leży w Tobie, w Twojej psychice, a rozwiązania szukasz w zewnętrznym świecie. I go nie znajdziesz; ból jest brakiem, mrokiem w Twojej osobowości, i zapełnić go możesz jedynie Ty sam. Podziw i poklask innych ludzi, da tylko chwilową satysfakcję. Jednak za chwilę, ból się znowu odezwie w Tobie. Gdy sprawisz że ból zniknie, możesz być sławny, ale nie musisz. Akceptacja z zewnątrz może się pojawić albo i nie, nie ma to już praktycznie żadnego znaczenia. I właśnie wtedy najczęściej się pojawia. Brak pragnienia bądź za silne, totalnie niszczy szansę na bezproblemowe osiągnięcie celu. Czyli jak zwykle, droga środka jest najlepszą z najlepszych.

 

Każdy kto się w jakiś sposób wyróżnia, chce pokazać, nosi w sobie niedocenienie z dzieciństwa. Każdy kto czuł się doceniony, nie ma potrzeby szukania tego docenienia w swoim otoczeniu. Ono w nim jest. To jak buty, gdy masz wygodne, nie myślisz o nich. O butach myślą tylko ci, których uwiera w stopy. Gdy Twoje poczucie akceptacji zostało nasycone, nie myślisz o tym, nie zabiegasz, nie starasz się. Głośnym więc jest ten, który odczuwa brak akceptacji, którego uwiera ten brak w najwrażliwszą tkankę duszy. Warto też dodać, że im ktoś mocniej chce akceptacji, tym większa szansa że stanie się pośmiewiskiem otoczenia.

 

Jak tworzy się ból? opowiem jak było ze mną. Zawsze bałem się bić. I wiele razy zrezygnowałem z walki, ponosząc tego koszty; przede wszystkim moja pozycja w grupie małolackiej, spadła na samo dno. A człowieka na tak niskim poziomie, nikt nie szanuje. Gardziłem więc sobą za strach który odczuwałem, a który niszczył mój image. I nijak nie mogłem przeciwstawić się paraliżującemu lękowi, który mnie pętał i wiązał w gorsecie bezsilności. Grupa wysłała mi informację, że mnie nie akceptuje. Ja ją przyjąłem, uwierzyłem w nią, i zacząłem ją realizować uważając się za ofiarę. Teraz wiem, że byłem całkowicie normalny; strach jest normalny, a unikanie przemocy także jest normalne. Jednak uczucie zawodu wobec siebie, zostało. Poczucie zawodu czy pogardy, rozpaczy, gdy umysł czegoś chce a ciało się boi, nie tylko sobie siedzi w głębiach podświadomości, ale i oddziałuje na nasze zachowanie. Są dwa stopnie niszczenia Twojego życia. Pierwszy, gdy nie wiesz że masz takie uczucia w sobie; Twoje życie się wali, a Ty nie wiesz dlaczego. Szukasz ratunku w zewnętrznym świecie; religii, psychoterapii, jakimś modnym bądź groźnym kulcie, grupie przestępczej, czy idziesz tam, gdzie obiecują że będzie dobrze. Oczywiście – żadna z tych zewnętrznych rzeczy nie da Ci spełnienia, ponieważ żadna etykietka (stopień naukowy, stanowisko w pracy, jakiejkolwiek strukturze) nie ma wpływu na ból w Tobie. Drugi stopień, to już przebudzenie; ale nie do końca. Wiesz że się obudziłeś, ale nadal bardzo chce się spać. Kołdra wydaje się ciepła, łóżko miękkie i wygodne… nie chce się wstawać. Wiesz że przyczyną cierpień jest nieuzdrowione pragnienie z przeszłości. Niektórzy nazywają je wewnętrznym, zranionym dzieckiem. Gdzieś dzwoni, plus minus wiadomo gdzie, ale nie wiadomo jak ten dzwon kościelny o szóstej rano wyłączyć. Już wiesz co jest grane, ale nie wiesz jak to „ugryźć”. Mechanik już wie, jaka część uległa awarii. Teraz trzeba zebrać siły, by prosić o pożyczkę na naprawę.

 

Najpierw powstaje wzorzec, że każdy fajny facet musi sobie radzić, rozpychać się łokciami. Ja tego nie umiałem, ponieważ bałem się silniejszych ode mnie psychicznie ludzi (nie fizycznie, bo przeważnie to ja byłem silniejszy). W związku z tym uznałem, że jestem słaby, że jestem frajerem. Nie byłem nim, ale to wiem teraz, gdy już sporo zrozumiałem i widziałem. A widziałem różne, czasem naprawdę przykre rzeczy. Widziałem jak silnego którego się bardzo bałem, można tak złamać psychicznie, że z butnego, bezwzględnego chuligana, zostaje płacząca, wyjąca i złamana psychicznie breja. Widziałem jak silni ludzie bełkoczą ze strachu jak opętani, ba! wstyd przyznać, ale byłem przyczyną takiego stanu rzeczy, gdy już trochę się wprawiłem w tym sporcie. Z tych właśnie uczuć zawodu, pogardy i braku szacunku do siebie, zrodziło się pragnienie bycia sławnym, bogatym. Nadal odgrywam dzieciństwo i jego ból, i próbuję je w konwencjonalny sposób skompensować. Tymczasem nie tędy wiedzie droga.

 

Kiedyś napisałem o „pakerach”, że ćwicząc mięśnie próbują odreagować przykre, pełne lęku dzieciństwo. Kilka osób chciało mnie za to pobić; czy to nie dziwne, że takie słowa w sumie nieznanego blogera, wywołały taką gwałtowną reakcję? reagują agresją – ponieważ czują że mam rację. Niektórzy swój strach tłamszą i ukrywają, a taki skryty strach przejawia się jako właśnie agresja. I tacy bojący się ludzie, reagujący pięściami, uważani są za silnych. Nie są silni, po prostu bardziej boją się okazać słabość i doświadczyć towarzyszącej jej pogardzie męskiego otoczenia, niż np. bić. Bo czymże jest ból rozkwaszonego nosa, przy drwinach i szyderstwach rówieśników?

 

Tymczasem prawda jest jasna jak słońce; większość pakerów i ludzi ćwiczących sporty walki, robi to by się dowartościować, czy żeby przestać się bać. I dziwi mnie ukrywanie takiej motywacji; problem w tym że ukrywanie przed sobą tej motywacji, wcale nie jest męskie, tylko jest głupie. Ja ćwiczyłem latami, ze strachu przed przemocą. W końcu atakowałem, ale nie z woli walki, a ze strachu przed poczuciem że jestem beznadziejnym tchórzem. Bojąc się wygrywałem, i byłem uznawany za silnego. Tymczasem bałem się strasznie. W grupie wygrywa i budzi „szacunek”, najagresywniejszy osobnik. Gdy grupa dorasta, jego rolę przejmuje najbogatszy i najcwańszy. Agresja już nie wystarcza, gdy do walki z nami staje ktoś, kto może np. zamówić przestrzelenie kolan u zawodowca.

 

Warto znać swoje motywacje, swoje zranienia. I zawsze to powtarzam moim czytelnikom, którzy trenują sporty walki, którzy chcą coś osiągnąć. Nie twierdzę że pozycja społeczna i umiejętności walki są złe; wręcz przeciwnie. Chodzi o to, że jeśli nie widzisz swoich słabych punktów, zobaczy je Twój wróg bądź konkurent, i sprytnie wykorzysta. Gdy je znasz, w momencie manipulacji i zastawiania na Ciebie pułapki, wiesz co jest grane. Każda oszukana przez oszusta osoba, została oszukana dlatego, że miała w sobie takie nieuzdrowione rejony emocjonalne. Ktoś czuje się gorzej, więc chce mieć „niemca”, najchętniej passata w tedeiku. Jego umysł utożsamia passata z byciem kimś, i jest to kłamstwem, ponieważ bycie kimś to nie metal z plastikami, tylko coś zupełnie innego. Pragnienie bycia kimś jest tak duże, że nie zwraca się uwagi na pewne elementy „okazji” motoryzacyjnej, i już miesiąc po kupnie passat się rozwala, i kończy swój żywot w stodole. Gdyby nasz aspirant do bycia kimś poszedł drogą psychoterapii, przyjrzał się swoim uczuciom, nie dałby się nabrać. Oszust wykorzystuje zawsze nasze pragnienie bycia kimś, i oszuści sami zresztą tak tłumaczą, że sam się napalił, sam chciał. Ofiara najczęściej sama wskakuje w objęcia przestępcy.

 

Podobnie jest w związkach. Chcesz zaleczyć pewien ból nieakceptacji ładną dziewczyną, a ładna nie znaczy mądra i dobra. I się zaczyna. Reasumując temat rzekę – warto poznać siebie. Nie sąsiada, rodziców, partnerkę; tylko siebie. I od tego zaczynać własne życie. Podobnie ja, wiem że sława by mnie zniszczyła. Bogactwo? prawdopodobnie też. Zależy jakie. Sukces na zewnątrz, mający uzdrowić wnętrze, to zły pomysł. Bardzo, ale to bardzo zły. Świadomość tego pojawia się zwykle wtedy, gdy jest już za późno. Najpierw to co w środku, a później zabawa przedmiotami, błyskotkami, etykietkami. Gdy już nas nie zniewolą, i nie uzależnią.

 

20 thoughts on “Pragnienie sławy

  1. Witam Mistrzu, całkowicie pomijam temat, ale jestem ciekaw Twojego stanowiska na temat niedawnych poczynań pana Gerarda Depardieu (teraz pewnie Żerarda Depardowskiego) 😀

  2. Depardieu zapłacił w swoim życiu 140 mln euro podatku (źr. tv biznes). A to, że teraz się zbuntował to ja się nie dziwię, bo 75% podatku to jawne złodziejstwo.

  3. To jest za dużo, zwłaszcza że kasa z tego nie idzie na Francuzów, a na socjal dla ciapatych. I to już może boleć.

  4. Czytałem wstęp, i wydaje się być ta publikacja ok. Na pewno wszystko co mówi o Jezusie bogatym, jest dobre. Miliony ludzi cierpią biedę, ponieważ wmówiono im że bogactwo jest złe. Tymczasem bogactwo jest dobre i jak najbardziej Boskie.

  5. [quote][b][size=large]Zabiła 7-letniego syna, bo nie nauczył się Koranu[/size][/b]

    Matka, która pobiła na śmierć swojego 7-letniego syna za to, że nie nauczył się na pamięć Koranu, została skazana na dożywocie. 33-letnia kobieta pobiła dziecko i zostawiła je na podłodze. Następnie podpaliła jego ciało, by ukryć ślady tej okrutnej zbrodni – czytamy na bbc.co.uk.

    Siedmiolatek miał nauczyć się 35 wersetów z Koranu. Kiedy tego nie zrobił kobieta zadała mu szereg obrażeń przy użycia kija, zostawiła go nieprzytomnego na podłodze, a potem podpaliła ciało chłopca, by ukryć ślady zbrodni.

    Przedstawicielka sądu w Wielkiej Brytanii, który skazał kobietę, powiedziała: „zabiłaś swojego własnego syna”. – W czasie, gdy doszło do tego czynu, on był całkowicie bezbronny ze względu na swój wiek – dodała.

    – Zabijając swoje dziecko kobieta nadużyła specjalnej relacji, jaka wytwarza się pomiędzy rodzicem a dzieckiem – dodała.

    Do zabójstwa doszło w 2010 roku. Dopiero teraz doszło do zakończenia tej sprawy. Kobieta, która zabiła swojego siedmioletniego syna, będzie mogła ubiegać się o wypuszczenie na wolność najwcześniej po 17 lat kary.[/quote]

    [b]Takie owoce wydaje „ŻARLIWA WIARA”[/b].

    [b]Jeśli ludzkość chce przetrwać wszyscy „kapłani” wszelkich wielkich religii muszą być wyrwani niczym najgorsze, najbardziej zbrodnicze chwasty.[/b]

    W cywilizacji istot rozumnych ABSOLUTNIE NIE MOŻE BYĆ MIEJSCA dla demonów typu jahwe MIENIĄCYCH SIĘ MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM I JEDNOCZEŚNIE ZMUSZAJĄCYCH do rzezi, mordów, zbrodni, ludobójstw, ZAGŁADY CAŁYCH PLEMION I NARODÓW Z NIEMOWLĘTAMI, STARUSZKAMI WŁĄCZNIE.

    [b]Jeśli ludzkość tego nie dokona to nie tylko upadnie ludzka cywilizacja ale zakończy swoje istnienie ludzki gatunek.
    [/b]
    Być może ewoluujące zające za kilkaset milionów lat stworzą nową cywilizację, która już dziś, podróżując w czasie, obserwuje nieszczęsną autodestrukcyjną ludzkość w przededniu jej zagłady.
    I te zające uzyskają cywilizacyjną, gatunkową NIEŚMIERTELNOŚĆ z jednego prostego powodu, [b]zawsze i wszędzie zające, jak króliki, pieprzą się jak króliki, WIĘC NIE POWSTANIE DIABELSKI SZCZEP KAPŁAŃSKI KTÓRY OŚMIELI SIĘ ODEBRAĆ GATUNKOWI ZAJĘCY POCZUCIA NIEWINNOŚCI W MIŁOŚCI.
    NIE BĘDZIE ZAJĘCZEGO „NIEPOKALANIE POCZĘTEGO ZBAWCY”.[/b]

    Koniec, kropka !

  6. Mistrzu Twoje pragnienie sławy jest chwalebne, bo nie krzywdzi innych, a co powiesz na wg Dr Rath i nie tylko, a także wiele innych ludzi (również Mistrza w felietonach przewijający się wątek upadku gospodarki) na temat kartelu farmaceutycznego 😯

    Tylko 18 min. ważnych dla spojrzenia także na naszą gospodarkę 😯
    [url]https://www.youtube.com/watch?v=3Zq1bGzcp5Y[/url]
    Więcej można zobaczyć
    [url]https://www.youtube.com/results?search_query=dr+rath+wezwanie&oq=Dr+Rath+&gs_l=youtube.1.3.0l2j0i10j0l6.4383.30268.0.43950.2.2.0.0.0.0.113.182.1j1.2.0…0.0…1ac.2.39KbWyRdXf8[/url]

  7. Zupełnie jakbym czytał o swoim życiu. Ja po wielu latach przemyśleń (i czytania ecoego) mam świadomość, że wszystkie problemy wynikały ze zranionego dziecka, które jest we mnie, chęci uznania i aprobaty. Pytanie: co dalej? Afirmacje na mnie nie działają, dają raczej odwrotny skutek. Najchętniej zaszyłbym się w jakiejś chatce pod lasem we wsi z dala od ludzi, ale za coś trzeba kupić jedzenie. Przeżyłem prawie połowę swojego statystycznego życia, więc raczej nie ma szans żebym stał się radosną i towarzyską osobą. Nie wiem nawet czy tego chcę.

  8. Kody uzdrawiania. Działają. A dlaczego masz być radosną i towarzyską osobą? bądź po prostu sobą, bez tych wszystkich bzin, która wkładają nam do głowy; to wystarczy byś był kimś znacznie więcej, niż radosnym i towarzyskim.

  9. Mądre rzeczy mówi. Wielu nie rozumie, że wojna to przede wszystkim jej finansowanie, i tu już pojawiają się ciekawe sprawy, nazywane przez lemingów „teoriami spiskowymi”.

  10. Nie kupujcie pasty do zębów z fluorem.
    Dobrze, że w wodzie już go nie podają mieszkańcom Europy.
    [url]https://www.youtube.com/watch?v=AX2GH-fMbw8[/url]

  11. [quote=Mistrz]Kody uzdrawiania. Działają. A dlaczego masz być radosną i towarzyską osobą? [/quote]

    Dzięki. Spróbuje. Jak trzeba siedzieć 8h w jednym pokoju z kilkunastoma ludźmi i się do nich nie odzywa, nie komplementuje, nie przekomarza i śmieje z głupich dowcipów to człowiek traktowany jest jak dziwak i odmieniec. A muszę pracować z oczywistych powodów.

  12. Ucieka, bo chce oszczędzić pieniądze. Jednak zapomina o tym, że zarobił je tak łatwo, bo ludzi było stać żeby chodzić na jego filmy. I dopóki on był biedny, to podobało mu się że klasa średnia i niższa, istnieją dzięki dojeniu kasy z bogatych, a jak stał się bogaty, już mu się to nie podoba. Przy okazji się lansuje, i jest sponsorowany przez bogatych, którym taki podatek jest mocno nie na rękę. Podobnie było na Węgrzech, gdzie Orban opodatkował banki; wrzaskom i lamentom nie było końca. Przekupni dziennikarze 24 h/dobę pisali o tragedii i kryzysie, który teraz spotka Węgry.

    Tak samo, jak związki zawodowe walczyły w 19 wieku o prawa pracownika; też płakali, że jak obniżyć 16h dziennie pracę, to zbankrutują. Zawsze ten sam bełkot, by nie dać innym od siebie.

  13. Pragnienie sławy niechaj pozostanie.
    To zawsze nadzieja, której życzę.
    Przyjdzie dzień, gdy się urzeczywistni.

    Ciekawy raport, link poniżej
    Może Mistrz przeczyta o życiu Jezusa, który jako przedsiębiorca małej firmy stolarskiej zdobył sławę.
    W bardzo fajnym tonie napisane, takim współczesnym.

    „Chrystus największy biedak czy bogacz”

    [url]http://strategie-rozwoju.pl/pliki/Chrystus.pdf[/url]

Dodaj komentarz

Top