Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Reptiliada

Reptiliada

Ajaaajaj, wrzeszczał rozpaczliwie Adrian, machając na boki zielonym, łuskowanym ogonem. Na nim leżała jęcząca z rozkoszy, modelka XXL, napruta po uszy extasy. Jej oczy były półprzytomne, lekko przymknięte z przyjemności; uderzała biodrami naśladując ruchy kopulacyjne, w rytm muzyki techno która dudniła z głośników na dole, w klubie. Wpychała język do oka Adrianowi mlaskając nim, i pojękując coś o Justinie Biebierze. Adrian rozpaczliwie mrugał okiem, chcąc ochronić się przed palącą go, ludzką śliną. Kewin i Dżejson sapiąc podnieśli modelkę, przy czym Kewinowi coś głośno trzasnęło w plecach i ryknął, plując ogniem z paszczy i zapalając figurkę plastkikowego, odpustowego aniołka; Adrian wytocz się spod tej świni! wrzasnął w panice Dżejson – Adrian pomagając sobie ogonem, przeturlał się na bok, a Dżejson nie wytrzymując pokaźnego ciężaru puścił Marysię na łóżko, którego sprężyny głośno zaprotestowały. Dżejson ciężko oddychając, rozmasowywał piekący biceps; ale rzeźnia, o kurwa, zaklął szpetnie. Kewin klęczał  popiskując z bólu na podłodze w rzygowinach, chyba własnych, pewnie znowu mu wypadł dysk. Adrian leżał na podłodze przy łóżku, ciężko sapiąc, a jego oddech świszczał, ma przecież astmę oskrzelową; i co najmniej połamane żebra – znowu. Marysia, jedna z twarzy nowej kampanii reklamowej perfum „Szept namiętności”, leżała na pościeli półprzytomna, chichocząc do siebie.

 

I nagle, gdy Dżejson myślał już że koszmar się skończył, Marysia przerażająco chrapnęła, i wpadła w szał widząc leżącego na ziemi Adriana, całego zielonego, z ogonem i paszczą pełną ostrych zębów. Skoczyła znowu na Adriana i zaczęła okładać go pulchnymi, ogromnymi dłońmi, wrzeszcząc coś o kosmitach. Kewin złapał ją za wielką nogę ignorując ból pleców, a ja rzuciłem się z góry na mięso. Założyłem jej nelsona, a świnia po chwili zwiotczała. Zaczęło mi niebezpiecznie burczeć w brzuchu, coś się tam przelewało, kotłowało. Jęknąłem rozpaczliwie, kurwa przecież ja nie mogę się tak denerwować; wyszeptałem zbolałym głosem. Mam zespół jelita drażliwego, co ja tu robię? w histerii rozejrzałem się czy nie ma tu gdzieś toalety. Do drzwi zaczęli dobijać się ludzie. Spanikowałem, a jelita ścisnęła mi żelazna obręcz, chyba nie wytrzymam kolejnej N wymiarowej podróży; chłopaki, spierdalamy! wrzasnąłem, pierdząc bezwiednie. Coś wilgotno mlasnęło w majtkach, i wolałem nie myśleć, co to może być, chociaż wydawało się być to oczywistą oczywistością. Na trzy cztery, zniknęliśmy w czwarty wymiar. Byłem przerażony; mięso nie może nic o nas wiedzieć. Jesteśmy Reptilianami, hodowcami bydła, musimy działać w ukryciu bo inaczej mięso mogłoby się zbuntować. To cichacz, bezwonny; pocieszałem się, biegnąc sprintem do toalety na statku kosmicznym, krążącym w czwartym wymiarze. Na pewno nic nie wyczują, upewniałem się i afirmowałem, walcząc z zamkiem w drzwiach.

 

Waldek wyważył drzwi i wskoczył do pokoju; wszędzie pobite wazony, zniszczone i porozdzierane obrazy na ścianach, wymiociny na podłodze i koszmarny, obrzydliwy smród metanu. Na łóżku w skotłowanej pościeli, leżała Marysia. Ale sie zjebała, parsnął Łokciu, choreograf – pedał. Wracajcie na bibę, trochę tu ogarnę, powiedział Waldek. Och ach, jaki smród, zamachał dłonią przy nosie, by wszyscy widzieli jaki jest wrażliwy. Gdy wszyscy odeszli, Waldek, cały czerwony na twarzy, podszedł do chrapiącej Maryśki. Lekko ją dotknął, próbował obudzić; nic z tego, była na zrzucie, spała jak zabita. Waldek nerwowo się obejrzał, zwilżył wargi językiem, i pomasował nabrzmiałe krocze. Zamknął drzwi na zamek, chwilę przy nich stojąc i słuchając, czy nikogo nie ma na korytarzu. Gdy był już pewny bezkarności, ściągnął spodnie,  poplamione stringi których noszenie zawsze go podniecało, i rzucił się na omdlałą Marysię jęcząc z podniecenia, które zaraz zatopi w pięknym, obfitym ciele wspaniałej, śpiącej kobiety.

 

Tymczasem w hiperprzestrzeni, na fali ludzkich namiętności, w eterze dryfował krążownik reptiliański „freedom”. Kierownik hodowli bydła Borys, wpadł w furię. Tryskając ogniem z paszczy i odorem z ciała, dobitnie mówił co zrobi z tymi idiotami, którzy łamią regulamin pracy, i zadają się z mięsem. Adrian stał z kolegami przed szefem, wzbudzał współczucie pokornie opuszczonym pyskiem, i nerwowo zamiatał ogonem podłogę. Szefie, przepraszam, mam słabość do mięsa… ty zoofilu! ryczał Borys. Mięso się hoduje na energię, a nie pieprzy! zapluwał się. Boże, z kim ja pracuję, zaskomlał żałośnie. Jeden zoofil, drugiemu wypada dysk z kręgosłupa, trzeci sra gdzie popadnie. Mam zespół jelita drażliwego, jestem chory! krzyknął oburzony Dżejson. To zatkaj korkiem dupę, odwrzasnął Borys. Pracownicy hodowli mięsa ludzkiego, okręg „Polska”, stali milcząc. Dżejson zgrzytał wielkimi zębiskami, w poczuciu niesprawiedliwości. I żeby mi to było ostatni raz, pouczył Borys ze smutną świadomością, że mówi to po raz chyba setny. Nie chciał dawać im nagany, w sumie był z nich zadowolony. W końcu sam miał kilka słabości. A że Adrian czasem przeleci jakąś grubaskę w hodowli, to nic się nie stanie, przecież centrala nie musi się dowiedzieć. Zresztą, któż jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień – aż zachrumkał z emocji na myśl, co zrobi wieczorem.

 

Borys połączył się z żoną i córkami przez tunel czasoprzestrzenny. Miał wykupiony przez korporację abonament, więc kilka razy w miesiącu, mógł zobaczyć się z rodziną on line. Wkroczył do energetycznej dziury, gdzie chciał przytulić się do swojej żony; „znowu utyła, jak to możliwe?” a ta zaczęła wrzeszczeć gdzie jest pensja. Spokojnie malutka; szeptał do dwa razy większej od niego samicy, pensja jest; wyciągnął kopertę i dał Basi, która uspokajająco odetchnęła, a oczy jej tylko wesoło błyskały, gdy liczyła gotówkę wielkimi tłustymi paluchami. Borys zachrumkał z zadowolenia, odetchnął z ulgą i poczuł męską moc wzbierającą w trzewiach. Chodź na chwilkę, zachrumkał swoim zdaniem seksownie, wiesz na co mam chętkę… Nie Miś, dziś boli mnie głowa. Ale jak to? wściekł się Borys, nie będę nic robił Twojej głowie, oburzył się. Jesteś pusty, tak strasznie płytki i nic nie rozumiesz; spojrzała się na niego z pogardą Dżoana. Tylko seks ci w głowie, jak jakieś zwierzę. Idę odgrzać pizzę w piekarniku. Pobaw się z dziećmi, ty tylko ta praca i praca, a dzieci samotne a ja się zacharowuję w kuchni! warknęła tocząca się w stronę kuchni połowica, sapiąc z nadmiaru masy. Gdy poruszał ten drażliwy temat, leciały noże; nic nie je, tyje z powietrza, chorej tarczycy. Próba podważenia tych przełomowych z punktu widzenia fizyki teorii, kończyła się zawsze niedobrze.

 

Borys opadł na wersalkę oszołomiony, walczył z potężną chęcią zakłucia nożem tej cholernej kurwy, dla której ciężko pracował, a nawet nie mógł sobie raz w miesiącu poruchać. Po chwili na czterech łapkach, do pokoju wbiegła jego mała córeczka. Borys się rozczulił „chyba moja”, z nadzieją zaćwierkał. Wziął ją na ręce, i powiedział żeby opowiedziała mu co tam w szkole.

 

Hi hi tatusiu dziś mieliśmy biologię. Taak? zapytał Borys; opowiadaj. A więc tatusiu, podstawą wyżywienia naszej świętej rasy, jest hodowla mięsa dla energii emocjonalnej. Dobrze kochanie, Borys z dumą spojrzał na córkę. Świadoma podziwu tatusia, mała Kasia mówiła dalej; nasi przodkowie w poszukiwaniu jedzenia, przylecieli na planetę małp. Przedstawili się im jako bogowie, wiesz tatku, tacy co to stworzyli świat. Wiem, charknął wesoło tatuś i dodał cynicznie – w końcu jestem jednym z nich. A więc – trajkotała Kasia – hodowcy bydła podzielili się na kilkadziesiąt grup, i każda udawała boga. Później wierzący w bogów małpiszonki się kłócili ze sobą, i walczyli – Borys ze łzami w oczach zaklaskał z dumą, i dodał – a jak walczyli, produkowali wiele negatywnej energii emocjonalnej, która jest podstawą naszej diety. Tak tata, zachwycona Kasia zamachała ogonkiem, i zaczęła tańczyć taniec Wielkiego Robala. Tatuś pracuje zagranicą; udajemy bogów, przekupujemy polityków, opłacamy celebrytów i współpracujemy z kapłanami, robimy wszystko by mięso się emocjonowało, i by nie wiedziało dlaczego tak wszystko trwa.

 

A wiesz dlaczego nasza misja jest taka ważna Kasiu? wiem tata! zapiszczała Kasia. Bo jak ludzie się dowiedzą, to zapanuje pokój na ich ziemi, a my będziemy cierpieli głód. Dokładnie, pochwalił Borys. Moja krew, zaszlochał spoglądajac pożądliwie w stronę kuchni. Gdy dorośniesz, załatwię Ci dobrą fuchę Kasia. Jaką tatku, jaką?! zapiszczała rozentuzjazmowana Kasia. Dostaniesz własną hodowlę bydląt, na początek coś nieskomplikowanego, dostaniesz Żydów. Tak tatuś, chcę Żydów! krzyczała Kasieńka. A dlaczego lubimy Żydów? zapytał Borys. Bo kłócą się ze wszystkimi, uważają za lepszych i jednocześnie się ich boją za to co po kryjomu im robili, a jednocześnie że przejęli wszystkie banki i media, i produkują dużo, duuuużo negatywnej energii! brawo Kasia, cudownie! krzyknął dumny Borys.

 

Wieczorem w kajucie Borysa, kołdra nerwowo drgała. Pod nią Borys z latarką na dynamo, wertował dzieło wyklęte, zakazane; książkę jednego z mięs, „Co z tymi kobietami?”. Czytał z rozpalonymi policzkami, dysząc z podniecenia i niezdrowej ciekawości. Po wszystkim usiadł do komputera, i połączył się z ludzką siecią komputerową.

 

Do: mareczek_28@poczta.onet.pl
Mistżu, jestem Twoim fanem. Pracóję na statku, kturego jestem sterem i okrętem hihihi. Czytałem Twoją ksiąrzkę i jest cool. Proszę, poradź mi! pracóję na statkó i cięrzko charóję. Piniondze wysyłam rzonie,po lekturze twojej ksiarzki mam pżeczucie że ona hyba ma kogoś.Jak to sprawdzić?

Do: boryskowalski@wp.rptl
Cze. Przeczytałem Twój list z uwagą. No cóż, myślę że Twoja żonka ma kogoś na boku, i pieprzy się z nim, a w trakcie śmieją się z Ciebie. Myślę także, że cały Twój statek się z Ciebie śmieje. Obawiam się bez kilku sesji coachingu, będzie z Tobą bardzo bardzo źle.

Do: mareczek_28@poczta.onet.pl
Tak myślałem…masz nosa mistżu!ale co ten coahing to co,możem na skejpie? bo wiesz, jestem zielony!

Do: boryskowalski@wp.rptl
Nie przejmuj się się Borys. Ty jesteś zielony w tym temacie, a ja jestem błękitny welonem wiedzy. Wbijaj do mnie na skype, przelewik zrób na Mbank i sobie pogadamy. Masz dużo pieniędzy? bo wiesz, za darmo to nawet w ryj nie dają hehehehe.

 

Koniec cz. 1

15 thoughts on “Reptiliada

  1. chyba jestem nastepna , kolejna na tej dlugiej liscie , po rozwodach z tamtymi – wyjdziesz za mnie Ecoego? , bigamia tez wchodzi w gre 😉

  2. sonda „co w kobiecie jest najfajniejszego” zostala umieszczona po raz pierwszy na blogu kominka. I wogole to twoje teksty wygladaja jak parafraza Jego notek.

  3. Ordynarne klamstwo, i mozna je latwo sprawdzic, wystarczy wpisac ten tekst w google i wyskakuje tylko ja. Jesli moje teksty to parafraza Kominka, to ja jestem swiety mikolaj. A sio trolu 🙂

  4. o kurwa to powieksza cycki tylko jacys debile prostytutki na przyklad doda zjebana dziwka 😀 🙂 🙁 :0 😯 :confused: 8) 😆 😡 😛 😳 😥 👿 😈 🙄 😉 ❗ ❓ 💡 ➡
    [color=fuchsia][/color][color=black][/color][color=aqua][/color][size=x-small][/size][size=large][/size][size=x-large][/size]

  5. [quote]nasi przodkowie w poszukiwaniu jedzenia, przylecieli na planetę małp. Przedstawili się im jako bogowie, wiesz tatku, tacy co to stworzyli świat. Wiem, charknął wesoło tatuś i dodał cynicznie – w końcu jestem jednym z nich. A więc – trajkotała Kasia – hodowcy bydła podzielili się na kilkadziesiąt grup, i każda udawała boga. Później wierzący w bogów małpiszonki się kłócili ze sobą, i walczyli – Borys ze łzami w oczach zaklaskał z dumą, i dodał – a jak walczyli, produkowali wiele negatywnej energii emocjonalnej, która jest podstawą naszej diety. Tak tata, zachwycona Kasia zamachała ogonkiem, i zaczęła tańczyć taniec Wielkiego Robala. [/quote]

    Borys wspominając te pionierskie czasy zakładania hodowli aż westchnął z rozrzewnienia i skrywanej dumy.
    A wiesz córciu jaki wynalazek dał nam najwięcej energii ?
    Tak tate, to przecież twój patent, a dzięki niemu bogactwo i pozycja naszej rodziny.
    Dokładnie Kasiu, naprawdę nikt z rady nie chciał wierzyć że przejdzie tak prosty numer.
    Ale udało się, wystarczyło wmówić małpom ich pokalane poczęcie, nie można było tego zrobić bezpośrednio bo by się szybko połapały, ale wystarczyło stworzyć legendę niepokalanie poczętego syna bożego.
    To niepokalane poczęcie miało dowodzić wyjątkowości i boskiego pochodzenia.
    To zadziałało na samice małp niczym czarodziejska różdżka, bo jeżeli wcześniej nadstawiały samcom gorliwie i z ochotą, kompletnie za darmo, swój owłosiony tyłek tak po tym jak stały się małpami „wierzącymi” stały się strasznie wyrachowane a w swoim mniemaniu rozumne, cywilizowane i moralne !
    Teraz już żadna darmo tyłka nie nadstawi !
    Wielka to mądrość w słowach dziel i rządź.
    To od tamtej epokowej chwili pojawiła się wśród małp chciwość, żądza władzy, wyzysk, niewolnictwo, zbrodnie i wojny.

    A dla nas to niczym manna z niebios !

    Tak córuchna twój tate jest wielkim reptiliańskim odkrywcą, to ja za życia stałem się legendą bo dałem naszej rasie konsumpcyjny styl życia jakiego nigdy nie mieliśmy w przeszłości.

  6. quote] ktomar napisał, w komentarzu do art. „zdrowiej nam wodzu!”:
    A Bradena już tu poprzednio wyśmiano, za fantastyczny? Jak z moim pytaniem?(pod
    G jak G) [/quote]

    wszystko i wszystkich mozna wysmiac. to jest typ zachowania (wzorzec) bardzo
    wielu polakow. sam tez go mialem, ponad 30 lat poza polska sprawilo ze sie go na
    szczescie wyzbylem. nie bylo latwo, wyzbywanie trwalo ok. 20 lat. ten wzorzec
    jest bardzo destruktywny bo ciagnie za soba brak respektu do innych itp.
    nabylismy go chyba za komuny, gdzie oficjalnie w radiu i tv byly np. proste
    zawody wysmiewane np. kabaret o fachowcach i robolach itp. a to wlasnie ci
    ludzie sa podstawa spoleczenstwa (jezeli chodzi produkcje podstawowych dobr) i
    im nalezy sie wdziecznosc, godziwa zaplata i respekt.
    zamiast sie wysmiewac lepiej jest sie zastanowic jak ja moglbym z tej wiedzy (o
    ktorej braden mowi) skorzystac?

  7. Bradena wyśmiewają szydercy, i to jest nie ok, ale ja byłbym ostrożny. Chociażby dlatego że fizyka kwantowa jest niezwykle trudną dziedziną nauki, i łatwo kogoś oszukać, bo jak ja sprawdzę czy ktoś nie łga? dlatego jestem ostrożny. Ale coś w tym jest.

    W polsce robol jest śmieciem, dlatego wszyscy rwą się do płatnych studiów, po których gówno się umie. I tak ci ludzie jeśli nie mają znajomości, uciekają na zachód albo są właśnie tymi wzgardzonymi robolami – tyle że z magistrem. Każde państwo musi mieć dobrze opłacanych malarzy, hydraulików, mechaników itd, i uważam że ta praca wymaga znacznie więcej niż przerzucanie papierków w biurze z magistrem.

  8. Panie Marek, tym wpisem znowu przegrał pan swoje życie. Dokonałem donosu, jednak pan Policjant Ledwoń prosił, żeby dalej pana, panie Marku obserwować. Co czynię z obrzydzeniem.

  9. Panie Władysławie Koniecki naprawdę nie trzeba tyle fatygi. Czasy NKWD UB i SB wszak już formalnie minęły lecz my zgodnie z maksymą słynnego towarzysza „dowieraj no powieraj” zapobiegawczo obserwujemy i pana Panie Władysławie również. Wszak nie bez kozery Unia Europejska mówi że Polska to kraj podsłuchów. Więc porzuci Pan swój dawno nabyty nawyk donosicielstwa i zajmie spokojną wegetacją na zielonej wyspie.
    PS. Rozumiemy że nie robi Pan donosów z społecznego obowiązku, tylko z chęci zysków(chciwości). No ale Panie Władku w dzisiejszej dobie techniki nikt nie będzie Panu za taką swobodną twórczość płacić. Niemniej dziękujemy.

  10. W uzupełnieniu tego tekstu można przeczytać ten:

    [url]http://www.eioba.pl/a/443n/subiektywnie-o-prawdzie-inne-spojrzenie-na-ufologie[/url]

    Inne cele naszej „hodowli”, magnokrafty… –
    p.s. oficer KGB w tym programie wypowiedział następujące zdanie: „Należy istotom z UFO uniemożliwić dalszą okupację Ziemi”.

  11. Mnie zawsze zastanawiało, dlaczego trzeba „wyśmiewać” się z nieznanego by być normalnie pojmującym rzeczywistość ❓

Dodaj komentarz

Top