Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > W obronie Szatana

W obronie Szatana

Mówi się, że wśród społeczeństwa jest 4% psychopatów. Nie wiadomo ilu ich naprawdę jest, bo niby jak to sprawdzić? natomiast można już z całą pewnością stwierdzić, kto nim jest – jeśli da się go złapać jak małpę w siatkę, i zawieźć na badanie do Pana doktora Nigela:

„Dr Nigel Blackwood z Instytutu Psychiatrii w King’s College, główny autor badania, powiedział: „Dzięki skanerom fMRI wykryliśmy, że psychopaci mają nieprawidłowość strukturalną w kluczowym obszarze ‘mózgu społecznego’ w porównaniu z tymi, którzy mieli jedynie osobowość dyssocjalną.”

 

Czyli można już sprawdzić badaniem, że ktoś jest psychopatą. To kompletny brak empatii, chociaż psychopata wie w czasie badania, że widząc zdjęcie tragedii musi pokazać zaniepokojenie i współczucie. Ukazuje je bo wie że tak trzeba, że tak zachowują się ludzie, ale nie czuje nic, co dokładnie ukazuje badanie. Obszar mózgu odpowiedzialny za empatię głucho milczy. Czy graliście kiedyś w grę komputerową? wszyscy bez problemu strzelają w niej do wirtualnych wrogów, mając z tego świetną zabawę. Po wyjściu z gry płaczą bo ptaszek jest głodny, a mucha jest uwięziona w pokoju i trzeba ją wypuścić. Skręca ich gdy widzą ludzką krzywdę – psychopata widzi życie i ludzi tak, jak Ty widzisz grę komputerową. Zastrzeli Cię i wypatroszy dla zabawy, jeśli wie że nie poniesie konsekwencji swego czynu. Część z nich jest jednak inteligentniejsza niż przykładowy kryminalista, i nie robią zła – ponieważ nie chcą iść do więzienia. Opanowali zasady gry społecznej. Kryją się wszędzie.

Pani w mięsnym

Pani w mięsnym, uroczy młodzik, seksowna urzędniczka czy nauczycielka gry na pianinie – mogą nie mieć empatii, mogą być potworami w ludzkiej skórze. Postrzegają świat i ludzi jak cienie, a dokładniej – jak Ty ludzi w grze komputerowej. Ludzie z empatią podziwiają psychopatów, ponieważ ludzie boją się presji, czyjegoś zdania – a psychopata reaguje inaczej, co wydaje się być siłą. Czy boisz się że wirtualny człowiek w grze komputerowej Cię obrazi? rozbawi Cię to, w końcu to tylko program i nic więcej. Nie bierzesz tego do siebie, ponieważ ten ludzik bluzga każdemu kto kupi grę, tak został napisany przez programistę. Tak właśnie psychopata reaguje na presję. Nie przejmuje się nią, chociaż może zabić ludzika gdy się wścieknie. Ale nie odczuje poczucia winy, tylko satysfakcję że zniknął cień. Ponadto psychopata nie mając empatii, wykształca w sobie atrakcyjność by wtopić się w społeczeństwo. To działanie nawykowe, nieświadome, jak nauka obsługiwania gorącego czajnika. Psychopaci są uroczy, charyzmatyczni, cudownie kłamią i nie odczuwają wyrzutów sumienia. Mają olbrzymie powodzenie u płci przeciwnej, szczególnie u Pań które wyczuwają ten dziwny, ale zarazem seksowny chłód, i chcą zmienić potwora w ciepłego miśka który płacze oglądając z nią serial o miłości. Niestety, to niemożliwe. Ale Panie wiedzą zawsze lepiej, co w najlepszym wypadku kończy się dla nich utratą młodości i wyssaniem z całej żywotności. Psychopata jest jak czarna dziura, która wysysa z człowieka wszelką energię. I nawet gdy Cię mocno skrzywdzi, będzie przekonany że to Ty jesteś wszystkiemu winien – ten typ tak ma.

Psychopata nie musi być w więzieniu. Do niego trafiają Ci mniej inteligentni, bądź Ci którzy się nie pohamowali ze złością. Jednak zawsze po zbrodni, czują że zostali niesprawiedliwie potraktowani. Nie są zdolni do odczuwania poczucia winy. Natomiast czują wszystko inne, głównie negatywne uczucia. Jeśli kogoś zabili, czują tylko wściekłość że to właśnie tej osoby wina że siedzą w więzieniu. Zniszczyli człowiekowi zdrowie i życie, a czują się poszkodowani. Czują się przeważnie ofiarami, mimo czynienia wszędzie zła. Niektórzy po tym badaniu wykazywali hurraoptymizm – wprowadzić obowiązkowe badania politykom, dzięki czemu nie będą nami rządzili ludzie, których śmiało można nazwać potworami. Nie podzielam tej radości, z dwóch ważnych względów:

 

1. Żaden polityk nie pozwoli na to, by być przebadanym przez skaner fMRI. Jeśli wyjdzie że ma uszkodzenie mózgu, straci wyborców – na pewno nie wszystkich, ludzi pociągało zło, zwłaszcza te ładnie opakowane. Panie będą zachwycone, i jakoś sobie to wytłumaczą – taki przystojny, tak ładnie i ciepło mówi, zawsze elegancki i zadbany, wysoki, pięknie się uśmiecha i szanuje kobiety – musi być dobry, już one by go nauczyły miłości, napaliłyby w „piecu”. „Pewnie jakaś zła kobieta go skrzywdziła”,  ale już nasza ambitna nauczycielka życia odchowana na tasiemcach i serialach romantycznych, wszystko by w nim naprawiła. Swoimi wrzaskami i żądaniami, dawaniem dupy wskrzesiłaby i „odpaliła” niedziałający obszar mózgu. Oczywiście, skończyłaby zniszczona psychicznie, albo zatłuczona na śmierć pięściami, ale nie tak od razu. Najpierw jest słodko i miło, a gdy ofiara jest mocno zaangażowana – następuje właściwy atak. Atrakcyjność to tylko wabik, martwa pokusa. Podobnie jak z inicjatywą Kukiza – żaden z wodzów partii na to nie pozwoli, bo straci władzę. To jakby ktoś piłował gałąź na której siedzi – nikt tego nie zrobi. Moim zdaniem Tusk to idealny przykład psychopatii. Kaczyński także; ich siła i wytrzymałość na presję, to nie dowód umiejętności, to coś znacznie więcej.

 

2. Ludzie z sumieniem i umiejętnością empatii, także czynią zło. Często znacznie gorsze niż psychopaci, ponieważ uwierzyli że zło które czynią jest dobrem. Jak wiemy, w hipnozie można człowieka nakłonić by robił różne, często śmieszne rzeczy, ale nie można sprawić by człowiek przekroczył swoje normy moralne. Jeśli ktoś uważa kradzież i zabójstwo za coś złego, nie nakłonimy go do tego w hipnozie – teoretycznie. W praktyce można człowieka (w trakcie sesji) cofnąć w czasie, przekonać że jest dzieckiem i się bawi w dobrego policjanta, który ma strzelać z kapiszonów do bandyty. Oczywiście, to wyższa szkoła jazdy, ale bardzo dobry hipnotyzer umie to zrobić. Hipnoza jest skuteczna, ale długotrwała, kosztowna. Jak zahipnotyzować masę ludzką, by zrobiła to czegoś ktoś „na górze” chce? robi się to w mediach codziennie, od lat. Zmienia się przekonania, nawyki, wzorce reakcji, oczywiście nie dla dobra człowieka, a by sprawić by był jak plastelina którą ugnieść może dyktator. Każdy władca potrzebuje niewolników, by spełniali jego pragnienia. Wolni ludzie decydujący o swoim losie, to ograniczenie władzy polityka i kapłana. Trwa więc odwieczna wojna – ci na górze chcą zniewolić ludzi, a ludzie robią co mogą, by zniewolić się nie dać. Stworzono więc demokrację, która w założeniu miała być ideałem, odpowiedzią na strach przed dyktaturą. Komunizm w założeniu też był idealny, ale wszystko co wprowadza się w życie, często zmienia się w terror. Demokracja to bezwzględny ucisk, ponieważ sprawia że ludzie myślą że mają na coś wpływ – otóż nie mają. Dawniej było jasne – jest tyran, wróg zewnętrzny, wiadomo w kogo można uderzyć. A teraz każdy nienawidzi rodaka, który zagłosował na inną opcję polityczną. Podzielono ludzi, by ci zjednoczeni nie powywieszali naszych rodzimych sprzedawczyków przy korycie.

 

Spójrzcie proszę na mój felieton KLIK.

 

Można nie zgadzać się z moimi przekonanami, co rozumiem i szanuję. Ale tu wyłożone są proste fakty. Powtarzanie sprawia, że można przyjąć jakieś przekonanie jako własne. W końcu sam Goebbels powiedział że kłamstwo powtarzane tysiąc razy, staje się prawdą. Są to słowa faceta który ogłupił całe Niemcy, więc jak widać jest to w tej kwestii prawdziwy autorytet. To wie każdy inteligentny człowiek – powtarzając coś bezustannie, wierzysz w to, staje się to Twoim przekonaniem. Idee przenoszą się jak mikroby, od jednych ludzi do drugich, wprawdzie nie drogą kropelkową, ale poprzez usta i wypowiadane przez nie słowa.

Tak więc jeśli ktoś każe powtarzać dziecku od dzieciństwa że jest winne, grzeszne, nakazuje klękać i uczy pokory – to rzeźbi przyszłego niewolnika, a nie wolną, twórczą jednostkę. Każda myśl o czymś nowym? szatan. Chęć na sukces? szatan. Próba zweryfikowania tego co mówi proboszcz? szatan. Chęć na seks z kobietą? szatan. Radość z życia? szatan – musi tak być, ponieważ zdrowy psychicznie człowiek nie płaciłby pieniędzy kapłanom. Z pozoru płaci się im na „posługę”, ale w istocie płaci się za to, by nie iść do piekła po śmierci. Wszystko się do tego sprowadza. Najpierw od dzieciństwa jesteśmy straszeni piekłem i diabłami, a później się nas za to „kasuje”, by zmniejszyć ten trwający całe życie lęk. To jest diabelsko sprytne; najpierw się nas zaraża chorobą, a później całe życie pasożytuje wydzielając po trochu lekarstwo na ból. Ten system niszczenia człowieka jest niesamowity – zawsze gdy o tym myślę, jestem szczerze zdziwiony.

 

Spójrzmy na jeden z komentarzy do tego tekstu, który wklejam na onecie:

~bum do www.ecoego.pl: Dzieciom mówi się też, że Bóg jest pełen miłości i naprawdę lepiej, że dzieci bezkrytycznie wierzą w Boga i mówią „moja wina” niż mają bezkrytycznie wierzyć w to, że wszystko im wolno, łącznie z zabójstwem innego człowieka. Na szczęście mało kto jest taki „wrażliwy” jak Ty.

Pan „bum” (bądź Pani), to z całą pewnością nie jest zły człowiek. Ma sumienie, podobnie jak ma je człowiek który zabija w hipnozie. Jest też bystry – zauważył że to co piszę, jest oczywistą oczywistością, powtarzanie młodemu człowiekowi stwarza w nim pewne przekonania. Wie o tym, ponieważ stara się to wytłumaczyć i zracjonalizować, przekonać – i dla niego tak prostackie, obrażające inteligencję tłumaczenie jest słuszne i zbawienne, a dla mnie i Państwa co najmniej dziecinne. Przypomina mi to Panie z nadwagą na forach. One stawiają sprawę na ostrzu noża – lepiej jest być przy kości, niż umierającym z głodu szkieletem. Zdanie niby prawdziwe, gdyby nie to że „przy kości” oznacza gigantyczną, często kilkudziesięciokilogramową nadwagę, a szkieletem być nie trzeba – wystarczy być zdrowym, szczupłym. Ludzie często wyolbrzymiają coś, by potwierdzić jakąś tezę. W tym przypadku jak łatwo się domyślić, Pan Bum jest ojcem. Ma dziecko które ochrzcił, i dokłada starań by wychowywać je w wierze katolickiej. Być może krótki przebłysk uświadomił mu co naprawdę robi dziecku, ale natychmiast odzywa się wyuczona reakcja – strach przed niezależnym myśleniem (bo to szatan kusi), i tłumaczenie. Nieważne że beznadziejne, ważne że on w nie wierzy, i chroni go ono przed niezwykle bolesną świadomością, że prawdopdoobnie skrzywdził swoje dziecko.

Jaki ojciec przyzna się że zwichrował psychikę dziecku? rzadko który, sam bym miał z tym poważne problemy. By nie czuć się jak głupek, oszukany człowiek któremu zabrali dzieciaka i śmiertelnie nastraszyli bujdami, odebrali szansę na szczęście i spełnienie w życiu, tłumaczyłbym to sobie – i tak własnie robi Pan Bum. Nie potępiam go za to, a bardzo mu współczuję; on został oszukany, i te przekleństwo przeniesie na swoje dzieci. Całkiem nieświadomie, co niestety nie zwolni ich obu od konsekwencji. To wielki test dla człowieka, przyznać się że żył w kłamstwie, został oszukany – i zacząć od nowa. Rzadko kto umie coś takiego zrobić. Niezwykle rzadko. Większość ludzi brnie wtedy w kłamstwa, by ocalić tę kruchą podstawę, na której mają zbudowane życie. Im bardziej ta podstawa chybocze, tym większa desperacja by jej bronić. Miliony ludzi oczekiwały końca świata w grudniu 2012 roku, a jeszcze więcej zmiany która cudownie odmieni umysł ludzki. Gdy nic się nie stało (pisałem że tak będzie) wymyślają nowe daty, nowe konstrukcje mające uzasadniać ich wiarę w mrzonki. Zmiana jest wynikiem świadomości, nie muszę czekać na daty by jej doświadczyć. Podobnie jak koniec świata – nastąpi gdy umrę, a wcale mi się nie śpieszy. Koniec mojego świata jaki znałem. Inny mnie nie interesuje.

Dziesięć tysięcy kalorii

Pan Bum tłumaczy tak, jak kobieta która je codziennie dziesięć tysięcy kalorii, a święcie wierzy że tyje od złej genetyki i hormonów. Na samą sugestię by coś z tym zrobić, reaguje mechanizmem obronnym – przecież bycie szkieletem z anoreksją to choroba. Tłumaczenie piramidalnie wręcz głupie, ale ona w nie wierzy. Bo lepsze takie tłumaczenie, niż zetknięcie z bolesną świadomością, poczuciem kompletnej klęski jaką jest doprowadzenie swego ciała do ruiny. A przecież jasno widać że odchudzanie to nie robienie z siebie szkieletu, tylko doprowadzenie do zdrowej, szczupłej sylwetki.

 

~bum do www.ecoego.pl: Dzieciom mówi się też, że Bóg jest pełen miłości i naprawdę lepiej, że dzieci bezkrytycznie wierzą w Boga i mówią „moja wina” niż mają bezkrytycznie wierzyć w to, że wszystko im wolno, łącznie z zabójstwem innego człowieka. Na szczęście mało kto jest taki „wrażliwy” jak Ty.
To jest straszne, jestem tym przerażony. Dziecku mówi się o Bogu miłości, a jednocześnie uczy że Bóg ojciec pozwolił na to, by jego ukochany syn był katowany i zamęczony na krzyżu. Małe dziecko nie umie kłamać, lawirować między ideami, jego myślenie jest proste – podobnie jak wnioski. Skoro miłość doprowadza do cierpienia, zdrady i konania w mękach, to tej miłości trzeba unikać jak ognia. Bo kto chciałby mieć takiego ojca, który pozwoli na zamęczenie syna? czy jako ojciec byś tak zrobił? nigdy, prędzej oddałbyś życie za synka, żeby nie cierpiał. Ktoś kto tak robi z własnym synem, to nawet nie zwierzę, to śmieć i łachudra. A tu mamy miłość, Boskiego ojca (pełnego miłości) który skazuje syna na mękę i upodlenie. Robi się z tego czyn miłości wobec ludzi, tymczasem jak wiemy, ludzkość jest taka sama jak była; zmieniła się technologia, ubrania. Natura ludzka została taka sama. Wojny, nędza, wykorzystywanie słabszych przez silniejszych. Cóż dała światu ta rzekoma ofiara? nic dobrego. Oczywiście oczyma wiary wygląda to inaczej – są z tego ponoć jakieś zyski dla ludzi. Wystarczy uwierzyć że są. A dlaczego by nie uwierzyć w myszkę Miki?

Można we wszystko uwierzyć, i tak będzie. Nawet że czarne to białe i na odwrót. Tylko po co? by uzasadniać zwyczajne bzdury które ktoś napchał nam do głowy, by ciągnąć z nas całe życie pieniądze? w życiu zetknąłem się z masą ludzi, którzy tłumaczyli mi sens śmierci Jezusa na krzyżu. Pomijam że nie wiemy do końca czy Jezus w ogóle istniał – i nie wiemy czy umarł na krzyżu, a jeśli tak, to jaka była tego prawdziwa przyczyna. Nic nie wiemy, ale pracownicy międzynarodowej organizacji religijnej nam chętnie powiedzą. Każde z tych tłumaczeń było obłędem, było nienormalne. Nic z tego nie rozumiałem, a naprawdę chciałem. Wtedy słyszałem że będą się za mnie modlić o dar łaski zrozumienia tego, że kochający ojciec zarzyna swojego syna dla ludzi. Jak widać, albo niedostatecznie się modlą, albo ja jestem (ich zdaniem) już tak opętany przez szatana, że nic nie da się zrobić, że nawet sam duch Święty nie może mnie oświecić tak, bym był w stanie to zrozumieć. Dodają jednak z satysfakcją, że gdy będę umierał to będę wył o księdza. Mówią to mentorskim, pouczającym tonem. Panie za to mówią, że gdy będę umierał nikt nie poda mi szklanki wody, i nikt nie podetrze obsranego zadka – bo nie mam dzieci.

Celowa destrukcja

Ja naprawdę nie mam nic do tego, że kapłani uczą dobra – problem w tym że mówiąc o dobru, mówią jednocześnie o wartości i potrzebie cierpienia, nienawiści do ciała, niechęci do świata i oczekiwania na świat przyszły, niebiański. To nie jest nawet bełkot, to zaplanowana, przeprowadzona z wielkim znawstwem destrukcja osobowości. Człowiek wychowany i wierzący w religię, to człowiek ze sztucznie wytworzoną chorobą psychiczną, z nerwicą w której ulgę daje pacierz, różaniec bądź spowiedź. To jak Korwin Mikke vel Ozjasz Goldberg. Pan Ozjasz mówi mądre rzeczy (np. o zmniejszaniu biurokracji) a po chwili bredzi istne szaleństwa, i robi to celowo, ogłupiając młodych gojów. I ludzie idący za mądrymi rzeczami, „kupują” także te głupie. To stara, doskonale działająca metoda.

Są ateiści którzy uczą swoje dzieci uczciwości, podziwu dla piękna – są też ludzie wierzący w Boga, ale nie korzystający z pośrednictwa kleru. Czy oni też namawiają dziecko że wszystko wolno, że wolno zabijać?  Tu stawiane jest szalone założenie, że lepiej jeśli dziecko latami przyuczane jest do ciągłego poczucia winy (powtarzanie „moja wina” na mszy), niż mają wierzyć że wszystko im wolno. Jest to tak piramidalna bzdura, że ciężko mi w ogóle jest to skontrować. Ale kto tak wychowuje dziecko? Można by uznać że pisał to człowiek szalony bądź pod wpływem narkotyków – ale jest gorzej, to umysł który na oczy ma nałożone klapki zwane wiarą. Wiara to rezygnacja z rozumu, a wątpię by Bóg chciał mieć bezmyślne stado owiec, które wierzą. Całe życie nic nie robią, tylko wierzą w płaską ziemię. To jaki sens z istnienia takich ludzi? tak żyją zwierzęta. Rozmnażają się, żyją, jedzą i srają. Ja uważam że rozum jest po to, bym z niego korzystał – a wiara to zawierzenie pewnej wizji, i jednoczesna rezygnacja z rozumu.

Rozpacz

Końcówka jest bardzo wymowna. „Na szczęście mało kto jest taki „wrażliwy” jak Ty.” To kolejna pomyłka – ludzie są wrażliwi, ale są też nauczeni że nie można o tym mówić, gdyż jest to niemęskie. Ludzie całe życie cierpią przez to, że byli zatruwani trucizną strachu od dzieciństwa. Ale każde myślenie że może kler się myli, spotyka się z wytresowaną jak u psa myślą – że takie myśli to szatan. Sprytne – i by mogło działać, konieczne jest „programowanie” jak najmłodszych dzieci. Zajmuję się psychologią i podświadomością kilkanaście lat. Skala zniszczeń którą zauważyłem u siebie, jest katastrofalna. Nie wiem czy do końca życia poradzę sobie z tym, co mi ta organizacja rzekomo reprezentująca Jezusa zrobiła. Strach, poczucie winy, świat który jawi się jako królestwo szatana. A to nie świat jest zły, tylko nasze lgnięcie do przedmiotów i ludzi. To nie świat zabija ludzi, tylko ludzie ludziom gotują straszny los. Te i inne objawy widzę u wielu moich czytelników. Jeśli się wie gdzie spojrzeć, od razu to widzisz. Pod maskami różnych społecznych zachowań, kryje się cały czas rozpacz. Większość ludzi funkcjonuje tak, by ukryć swój wewnętrzny szloch i ból. Z powietrza się to nie wzięło.

Klerowi winien być wytoczony międzynarodowy proces, za tworzenie w ludziach strachu, nienawiści do pięknego seksu, totalne zbrukanie i obrzydzenie miłości która jest piękna i dobra. Z miłości zrobiono ociekające krwią i cierpieniem diabelskie uczucie, które każde myślący człowiek omija szerokim łukiem. Czy tego chciał Jezus? wątpię. Jeśli od dziecka byłeś poddany naukom kościoła to jak myślisz, skąd ciągłe poczucie winy? strach przed porażką? niechęć do życia, szukanie wytchnienia w marzeniach o śmierci? ciągłe depresje, niski poziom energii, strach przed „wychyleniem się”? ludzki umysł jest pradoksalnie bardzo prosty – co w niego wrzucisz w dzieciństwie, to później masz. Jeśli pochwałę, akceptację i SZACUNEK, to tym będzie całe życie emanował. Jeśli diabły, strach, poczucie grzechu za wszystko, nienawiść do seksu (niepokalane poczęcie, jakby Bóg brzydził się seksu), to będziesz strasznie cierpiał i szarpał się całe życie, będziesz mieć nerwicę seksualną, bedziesz brzydził się grzesznego ciała i nieświadomie utyjesz, bądź obrzydzisz sobie życie na każdy możliwy sposób. Tu nie ma cudów, to technologia. Do tej zupy pełnej upokorzenia i cierpienia, wrzuca się na koniec parę hasełek o miłości bolesnej, miłości walczącej. Nie ma czegoś takiego, to oszustwo – jest miłość pełna ciszy, spokoju serca, radości, satysfakcji, rozkoszy i błogości. To jest prawdziwa miłość która nie żąda na tacę, cierpienia, biczowania się, fałszywej skromności i klepania pacierzy. Jeśli wierzysz że miłość coś od Ciebie wymaga (np. walki o nią) to zostałeś oszukany. Miłość nic nie wymaga – kocha Cię takim jakim jesteś. Walka o jakąś zmianę siebie, to celowa manipulacja. Walka rodzi ból i nienawiść do siebie, a to w cudownej transformacji robi z Ciebie niewolnika i kreuje pieniądze dla tej wielkiej, gigantycznej organizacji.

 

„Jedną z rzeczy charakterystycznych dla kryminalnych psychopatów jest opisywane przez nich samych anormalne wychowanie. Badanie Gullhaugen pokazuje, że psychopaci w dzieciństwie byli wychowywani w sposób całkiem odmienny od tego, w jakim byli wychowywani tzw. normalni członkowie społeczeństwa.

„Jeśli przedstawić styl opieki rodzicielskiej od całkowitego braku zainteresowania do totalnie obsesyjnego rodzica, większość rodziców plasuje się pośrodku” – tłumaczy Gullhaugen. ”To samo tyczy się tego, jaka jest kontrola rodzicielska. Poczynając od braku kontroli, na totalnej kontroli kończąc, większość ludzi ma rodziców plasujących się pośrodku”.

„Z psychopatami jest inaczej. Więcej niż połowa psychopatów, których badałam, powiedziała, że ich rodzice mieli styl rodzicielski, który plasowałby się na którymś ze skrajnych końców tych skal. Albo nikt się nimi nie interesował i byli zaniedbywani, albo byli poddawani totalnej kontroli i musieli być ulegli”.
„Science Daily”, 13 lipca 2012
Wychowanie – co to jest tak naprawdę? to zestaw sugestii które tworzą osobowość dziecka. Jesteśmy sumą sugestii które usłyszeliśmy (bądź odczuliśmy) na swój temat. „Jesteś beznadziejny!, nic nie osiągniesz!, będziesz nikim!, pójdziesz do piekła jak będziesz niegrzeczny! Ty nieuku!”, „nie dotykaj się tam, bo Pan Bóg się zdenerwuje!”.

Potęga sugestii

Sugestia ma siłę tylko wtedy, gdy wypowiada ją autorytet, ktoś kogo szanujemy, podziwiamy bądź się boimy. Msza święta, kościół, nastrój powagi – to ekwiwalent ważności, i to tworzy autorytet. To co mówi się na mszy i powtarza, wchodzi w nas jak masło. Jeśli kolega powie dziecku że jest grzeszne i winne, dziecko się zaśmieje; ot, jakieś głupoty gada. Ale gdy dziecko klęczy, rodzice każą księdza i kościół szanować, a sugestię się powtarza latami i całe życie – staje się ona naszym przekonaniem o samym sobie. Kler wychowuje tak samo (jeśli nie mocniej) dzieci. Niszczy je i okalecza, zabiera im możliwość przeżywania pięknej, czystej miłości, bezwarunkowej radości z życia, i instaluje poczucie winy, strach i poczucie bycia kimś grzesznym, małym i złym.

Im więcej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonany że jeśli istnieje szatan, to właśnie kler jest jego instytucją, całkowicie pod jego mocą i kontrolą. To jak niszczy się dzieci (pomijam gwałty na nich) jest nieprawdopodobne. Czasem mam wrażenie że to mi się tylko wydaje, jestem w szoku widząc ogrom tej manipulacji mającej tylko jeden cel, czynić zło. Ale wszystko się zgadza, wystarczy tylko wiedzieć jak funkcjonuje ludzka podświadomość. Te gwałty księży na dzieciach, to w sumie nic w stosunku do tego co kościół robi z dziećmi swoich wyznawców, a wcześniej zrobił im. Podkreślam że każda religia robi to samo, unieszczęśliwia ludzi by mieć wiernych wyznawców. Jeśli więc szukasz Boga, polecam zrezygnować z szalonych pośredników, a zajrzeć w głąb siebie, by pod maskami i etykietkami odnaleźć iskrę Boskości, coś nieśmiertelnego co przetrwa naszą śmierć. Taka iskra istnieje, i można jej doświadczyć. Są specjalne ćwiczenia, np. joga, która oczywiście jest ukazywana jako szatan. Wszystko co może Cię odciągnąć od kleru, to z automatu zły duch i szatan. Kler najpierw Cię niszczy i chroni się przed demaskacją, wsadzając Ci do głowy strach przed szukaniem prawdy na własną rękę. Stąd tyle opętań, wszędzie czycha szatan. Im więcej szatana, tym więcej pieniędzy od zastraszonych wiernych – to prosta kalkulacja. Ja wcale nie twierdzę że zło nie istnieje – oczywiście istnieje. Ale na pewno nie tam, gdzie wskazuje kler.

Świadectwo „nawróconych”

Pełno jest „świadectw” tych, którzy ćwicząc jogę zaświadczają że to zły duch. Niektórzy czują zło, inni wręcz widzą księcia kłamstwa wynurzającego się w kłębach dymu z piekła, a wszystko po ćwiczeniach jogi. I ja im wierzę, oni widzą coś co nazywają złem. Joga w skrócie to trzy stopnie. Pierwszy, uno, nauki moralne. Masz być moralny, uczciwy, żyjący w zgodzie z cnotami. Dwa, punto – asany, ćwiczenia ciała, mające przygotować ciało na piękne energie, które pojawiają się później. Trzy, tipo – w końcu ćwiczy się pranajamę czyli ćwiczenia oddechowe, a to już jest wyższa szkoła jazdy. Cztery, ducato – medytacja i doznanie samadhi, błogości. Tymczasem ludzie sami wiedzą co jest dla nich dobre, i pomijają nauki moralne, czystość umysłu, a biorą się od razu za ćwiczenia oddechowe. Te zwiększają przepływ energii, a ta ma taką właściwość że silnie wzmacnia wszystkie nasze wzorce i lęki. Większość z nich jest nieświadoma, czyli u katolika – diabły, szatan i wizje piekła, strach. Energia tak wzmacnia te nieświadome, skrywane uczucia i emocje z dzieciństwa, że wylewają się na ekran świadomości.

I faktycznie, katolik widzi diabła, szatana, piekło, siarkę. Przerażony (bo są to przerażające, okropne wizje i wręcz nieludzki strach, kodowany przez kościół dzieciom) wraca na łono kościoła i daje świadectwo – w jodze jest szatan. Nie, w jodze nie ma szatana. Jest tylko miotełka która wymiata z Ciebie wszystko to, co przez lata Ci wkładano do głowy. Stąd tak ważny jest trening czystości i uczciwości u adepta który chce doświadczyć Boga. Później ćwiczenie ciała, a wreszcie bardzo powoli, ćwiczenia oddechowe i praca z energią na którą jesteś gotowy. Jednak ludzie rzucają się w wirującą kipiel nie umiejąc pływać, i skarżą się że prawie utonęli. Gdyby przeczytali ostrzeżenie, wiedzieliby że w pewnych miejscach pływać nie wolno bez karty pływackiej. Ale oni wiedzieli lepiej – a potem dają świadectwo, warte tyle co moje świadectwa szkolne, pełne dwój i pał. Wracają więc do swojej strefy komfortu – do tego co cuchnie i boli, ale jest znane. I przestrzegają przed szatanem, przed tym co na zewnątrz. Ćwiczenia oddechowe to wyższa szkoła jazdy – by z nich korzystać, trzeba latami rozwijać inne cechy. Tymczasem np. regresing Leszka Żądły także ma to w dupie, i od razu rzuca się człowieka na głęboką wodę, doprowadza do silnej hiperwentylacji gdzie pojawiają się nieświadome emocje. Kiedyś czytałem w kościelnej gazecie o człowieku, który poszedł na kurs kontroli umysłu metodą Silvy. Oczywiście w ćwiczeniu „laboratorium”, gdzie zaprasza się pomocników – zobaczył samego szatana. A kogo miał zobaczyć w chwili relaksu, odprężenia? te wszystkie strachy czają się tuż pod poziomem świadomości, i odprężenie lub mocniejszy przepływ energii natychmiast to uwalniają. Idea szatana wyskoczyła jak Filip z konopii – trzeba było te zjawisko obserwować, a za chwilę by zniknęło.

Żal mi Szatana

Wracając do tematu – szczują Polaków szatanem gdzie się da, nawet w ostatnim egzorcyście (czytałem tę szmirę w sklepie) był wywiad z Adamkiem, który boi się szatana a jego córki nie bawią się w pogańskie, satanistyczne halloween. Szatan gorszy od Kliczki, który złoił skórę naszemu czempionowi już w drugiej rundzie, ale że kasa leci za reklamy, to podtrzymał go przy życiu jeszcze te kilka rund. I tak mi się żal zrobiło tego szatana. Wszyscy na nim psy wieszają, opluwają – a przy tym kradną, kłamią, gwałcą i mordują ile wlezie.

 

 

 

Do poczytania:

Co zawdzięczam katolicyzmowi?

Polak Katolik – zdrajca ojczyzny?

Jak założyć religię?

Papież, istota Boska?

Religia – uciekaj zanim Cię zniszczy

Ciekawie o zjawisku psychopatii, w ujęciu ezoterycznym, strona Andrzeja.

 

 

 

Zapraszam na moją stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie.

 

41 thoughts on “W obronie Szatana

  1. takich tekstów nikt by nie pomyślał 20-30 lat temu,

    takich tekstów nie było 10 lat temu,

    a dzisiaj, tworzą one powoli naszą przyszłość

    Dobre porównanie postawy psychopatów wobec ludzi do gry komputerowej. Może mi się przydać przy wyobrażaniu sobie, co się dzieje w danym wydarzeniu, jak ktoś je postrzega. Dzięki takiemu zrozumieniu o wiele łatwiej mi jest – nie przejmuję się aż tak. I dodatkowo mogę łatwiej tak się zachować, aby nie oberwać.

  2. W niedzielę byłem w Kościele na chrzcinach syna mojego brata jako gość oczywiście (udało mi się przekonać brata i matkę, że nie chcę brać udziału w tej uroczystości jako ojciec chrzestny) i już na samym początku uwagę moją przykuł tekst piosenki kościelnej wyświetlany na tablicy świetlnej. Szło to jakoś tak:

    „Uratuj nas Jezu, na tym nędznym świecie i la la la…..”

    Zawodzenie starych kobiet i „oszałamiający wręcz entuzjazm” wiernych, przy śpiewaniu wesołych, kościelnych piosenek przypomniał mi czasy, gdy uczestniczyłem w tym aktywnie.

    Ta budowla i te obrzędy wzbudzały we mnie nieprzyjemne wręcz demoniczne uczucia. Nie szedłem do kościoła z radością, tylko z poczucia obowiązku i strachu przed kochającym Panem Bogiem.

    Gdy się na to patrzy po latach, to aż niesamowite jest jak można skutecznie programować ludzi.

    Cieszę się, że moja rodzina zaakceptowała moje wpisanie się z tej organizacji 🙂 . To dużo znaczy

  3. Pochodzę z rodziny katolickiej i od najmłodszych lat wpajano mi : chodź do kościoła,dawaj na tace….a tymczasem ja nie dałam sie omamić..jakaś wewnetrzna siła mówiła: nie to nie jest prawda, ja tego nie czuje, czemu mam w to wierzyć?
    I czy przez to wyrosłam na złego człowieka? Nie, uwazam ze żyje w zgodzie ze sobą, potrafie sama odróżnić dobro od zła, mam swoja mała wiare: WIERZE W SIEBIE I SWOJE MOŻLIWOSCI a to daje mi niewyobrazalną siłe i…wolnosć…
    Mój tata „świętej pamięci” mawiał zawsze że: Nie będzie końca świata, będzie koniec ludzi i miał racje..to ludzie sami się wykańczają….nikt już nie pamięta co znaczy: honor..odwaga….miłość…

  4. No ta, szkopół tkwi w tym iż każdy może uratować siebie;d, lecz oto i wszem i wobec wmawiane jest że coś z zewnątrz Cię uratuje, bzdura;p Twój zestaw malarski wraz z przybornikiem jest właśnie w Tobie;d, ahah cóż za „deprywujące” umysł spojrzenie;d

  5. Istotnie Sylwio, dzielne kobiety są sexi;d:********i jeszcze ten trochę sentymentalny nik, ciekawe jak w realu;p

  6. Uważaj…ciekawosć to pierwszy stopień do piekła 😀
    Nick – sentymentalny? nie, po prostu prawdziwy:)

  7. Dobra, pierwszy stopień zaliczony, jak i szereg kolejnych, co dalej?;d, uhu no tak każdy nick jest prawdziwy nie, w zależności od od tego co za nim przyświeca według własnego mniemania;d

  8. Uhu, skoro już zostałem „bohaterem” wiedz że Ty zawsze byłaś bohaterką w moich oczach;d, a że to wszystko jest „przekurwakomiczne”’d, a ja już chyba przekroczyłem wszystkie swoje bariery, posunięcie jest po Twej stronie;d Pokaż jajniki i wreszcie zrób to!;d bez-ego-ników-przykrywek dla odświeżającej odmiany;p

  9. Jajników nie pokaże bo są głęboko ukryte 😀
    a ponieważ tak milutko mnie prowokujesz to mogę jedynie wysłać fotkę jeśli Cię to usatysfakcjonuje 😀

  10. Kurwa mać.

    To mój najlepszy komentarz na gorąco po przeczytaniu artykułu. Naprawdę dobry art, świetne porównania i przykłady.

    W tym roku po raz pierwszy postanowiłem nie iść do spowiedzi w okresie wielkanocnym. Nie wierzyłem w ten badziew już kilka lat, ale chodziłem, bo tak trzeba i żeby nikt nic nie mówił. Uch, dosyć.
    Kolega mi opowiadał, że u niego ksiądz rekolekcjonista prawił kazania, których ogólnym przesłaniem było: [i]kobiety są grzeszne i pochodzą od złego. Manipulują, wykorzystują i zwodzą mężczyzn.[/i] Dobre średniowiecze.

  11. Zbożowy

    [quote]Kolega mi opowiadał, że u niego ksiądz rekolekcjonista prawił kazania, których
    ogólnym przesłaniem było: kobiety są grzeszne i pochodzą od złego. Manipulują, wykorzystują i zwodzą mężczyzn. Dobre średniowiecze.[/quote]

    To jest po prostu niebywałe

  12. U mnie zawsze w święta kazanie to miks pojazdu po ludziach niechodzących do kościoła, ateistach i PO 😀

  13. [quote=Zbożowy]
    Kolega mi opowiadał, że u niego ksiądz rekolekcjonista prawił kazania, których ogólnym przesłaniem było: [i]kobiety są grzeszne i pochodzą od złego. Manipulują, wykorzystują i zwodzą mężczyzn.[/i] Dobre średniowiecze.[/quote]Pewnie gdy przygotowywał się do kazań wpadł tutaj potem na samczeruno i wtedy go oświeciło 8)

  14. ej Zbożowy, to po prostu niebywałe doświadczenie będzie;d, jak pisałeś tak zrób;d i po prostu unikaj kk w okresie wielkanocnym, a jeno obserwuj co się będzie z Tobą działo;d, reakcje, emocje, uczucia itd;d uhu, uwagi otoczenia to pewnie tez nie ujdzie;d

  15. [quote]
    To jest po prostu niebywałe[/quote]

    Miałem dokładnie taką samą reakcję. Kolega musiał mnie kilka razy zapewniać, że mówi prawdę. Byłem tak zszokowany, że aż się nie śmiałem 😀

  16. To jest w tym wszystkim najciekawsze, że zdając sobie sprawę z całego kościelnego syfu i po prostu logicznie w to nie wierząc, ich programowanie działa. A byłem kiedyś gorliwym katolikiem, więc z pewnością dotknęło mnie mocno.

  17. Cóż, też byłem gorliwym katolikiem, być może nawet najgorliwszym biorąc pod uwagę tą samą porę minionego roku;d i sporymi stratami ego (uff wreszcie;d) okupiłem wyjście poza to zakłamanie:>

  18. Odezwał się w Tobie instynkt samozachowawczy duszy – szansa na doznanie szczęścia w życiu, ale tylko wtedy gdy przerwiesz dowóz toksyn do organizmu podświadomości – że się tak wyrażę, po drinku 🙂

  19. Nie wiem Sylwio czyś dobra osoba – a gdyby Twój bliźni przeżywał „męki marcowe”, czy byś mu wspomogła, ulżyła w nieszczęściu? 🙂

  20. Ważne Zbożu, by ta decyzja o nie chodzeniu do spowiedzi była podyktowana gorącym, wewnętrznym przekonaniem. Ważne – nie wolno czuć do nich złości, niechęci. To nie księża są źli, ale system, struktura. Nienawiść najmocniej wiąże.

  21. Gorliwość bracia oznacza jedno – te „nauki” są głęboko w was, i wpływają na wasze życie. Niezależnie od tego co sądzicie na temat kościoła.

  22. Właśnie, też zauważyłem zbieżność kazania z naukami Mistrza, to plagiat niemal, ale oba dobre.

  23. Oczywiście że pomogłabym bliźniemu, zawsze pomagam 😀 Przecież nie można byłoby pozwolić żeby nieszczęśnik się męczył 😀

  24. [quote] Ważne – nie wolno czuć do nich złości,
    niechęci. To nie księża są źli, ale system, struktura.[/quote]

    Na szczęście zdaję sobie z tego sprawę. Co jednak we mnie siedzi, tego sam jeszcze nie wiem.

  25. Kurde lipa, po piwkach więcej „weny” mam;d, no ale szczęśliwie da się i bez;p piwne przetarcie szlaku;d, ej nawet oczy mam zasadniczo piwne;d

  26. Eh Sylwia, szkoda że tu nie da się kliknąć lubię to;d czy choćby zacytować, lecz naprawdę dobra duszyczka z Ciebie, pomocna;d

  27. Pffi, tak jakbyś nie wiedziała lol, no ale niech Ci będzie;p oponn@poczta.fm, ehe i nie zycze sobie zaspamowania skrzynki kutasami lol, to nie było by zabawne (piszę do złośliwych bytów z tego forum;p)

  28. No własnie, istotnie trafny koment powyżej, bez sensu jest robić cokolwiek na siłę, człowiek nie jest złem, struktury jakie tworzy w których żyje i rozgłasza w „dobrej wierze”;d to już inna sprawa. Po prostu nie oceniaj nikogo po ego-okładce;d, to fikcja.

  29. Cóż z tego że dobra duszyczka jeśli nikt tego nie docenia…wszyscy tylko szukają ideałów…a przecież nikt nie jest idealny..

  30. Marek słuchaj, niesamowita historia. Wczoraj byłem w kościele a nawet dwóch(przez pomyłkę) po świadectwo chrztu. Myślę o wystąpieniu z Kościoła. Do pierwszego poszedłem z przekonaniem, że tam właśnie byłem chrzczony a tu zonk:) (taki ze mnie katolik:)). Ksiądz to młody gościu. Na podorędziu miałem gotową historyjkę, że występuję, bo jestem złym katolikiem i to nie ma sensu blb,bla. Jednak jego pierwsze pytanie zaskoczyło mnie. Myślałem, że stanie okoniem, będzie mnie nawracał a tu masz. Z wyraźną troską zapytał czy nadal wierzę w Boga. Sprawę Kościoła jakby postawił na dalszym planie a ode mnie chciał się dowiedzieć, czy wierzę w Boga i w nauki Chrystusa. Rozmowa jak równy z równym, nie oponował.Ooczywiście sugerował początkowo jakieś oczyszczające katechezy -ja na to, że jestem wrażliwy i że rytuał w Kościele- On, że to prawda…, poszanowanie mojej decyzji, dalej przedstawienie możliwości powrotu, księga w której nie figurowałem, uśmiech, uścisk dłoni i salut.
    Drugi ksiądz we właściwej co do miejsca obrzędu parafii. Stary, podspiewujący sobie coś pod nosem wyga wydawałoby się i znawca owieczek. Bezczelny, nie dający dojść do słowa, bez przerwy bełkoczący o zdradzie pana boga, o chorobach psychicznych, jakiś kiepski argument porównujący wiarę do spadku domu po rodzicach. Też mnie zaskoczył. Na półce książki z których jedna rzucała się w oczy – niebieska z wyraźnymi literami SCHIZOFRENIA. 'Japierdziu 8) myślę sobie chłopie uważaj’. I rzeczywiście, facet cały czas próbował wrzucić mi coś do głowy. Jestem czuły na tym punkcie i zawsze kiedy pojawia się podobna sytuacja zapala się czerwone światełko i albo staję się nerwowy albo zaczyna mnie gwałtownie mulić. Fight or flight mode się załącza i stawiam niewidzialny mur przed sobą 😉 Swiadectwa nie chciał wystawić i argumentował, że do tego celu nie potrzeba. Ja twardo że ma mi dać. On, że był już taki jeden u niego i w końcu zwariował. Ja, że mam wolność wyboru – pospieszając go przy wypisywaniu świadectwa. Zadnego dialogu, tylko jego bełkot i straszenie. W końcu z oburzeniem zwróciłem mu uwagę. Nie dość, że nie próbował mnie przekonać to jeszcze bezczelnie zakładał moje posłuszeństwo. On chyba nie rozumiał, że już dawno wybrałem wolność (a raczej póki co drogę do niej) a ja zdaje się nie rozumiałem, że on traktuje wiernych jak psy. Wiem, że to mocne słowa, ale właśnie to do mnie dotarło. 'Nie będziesz chodził na smyczy, to kopa i fora ze dwora. Na dowidzenia jeszcze zastrzyk żeby Ci odpierdoliło i won.’ Ten jego bełkot, te niedopowiedziane zdania, cała rozmowa w kategoriach obłąkania, kary, potępienia, jak tylko usłyszał, że chcę wystąpić z Kościoła to jak z automatu zaczął do mnie strzelać. Nie znam się dobrze na „psychologii”(jeszcze) ale wystarczy, że ktoś mogłoby się wydawać popełnia błędy w budowaniu zdań, miesza osoby, sytuacje, unika pytań, stroni od dialogu, to wiem, że nie wolno komuś takiemu ufać (tym bardziej kiedy jest wykształcony humanistycznie). Na dowidzenia zapytałem czy mam zapłacić. Odpowiedział, że nie, że zapłacę w swojej parafii żeby światło nie zgasło. 💡 Światło się właśnie zapaliło – szybko odrzuciłem 💡 i wyszedłem. Wiem, że to wydaje się nieprawdopodobne – kurwa mać to niesłychane za kogo taki ksiądz się uważa i za kogo uważa drugą osobę. Elementarny brak poszanowania wnętrza drugiego człowieka. Po wyjściu od niego byłem roztrzęsiony, spięty. Mimo to głowa w górze. Gdybym sprawę załatwił u pierwszego księdza, to naprawdę zwątpiłbym w słuszność swojej decyzji. Ten drugi z kolei naprawdę mnie przestraszył. I tym jak się zachował ale i tym że tak bezpardonowo, bez żadnych ogródek i hamulców potrafi czynić zło. No i teraz pytanie na które muszę znaleźć odpowiedź. Z punktu widzenia prostego człowieka (nie mylić prostoty z prostactwem. To drugie przydarza się czasami i jednym i drugim 😀 )mam wierzyć, że to co głosi ksiądz z ambony ma na celu to o czym mówi? Czy rzeczywiście to prawda, bo jeżeli tak i on tak uważa to powinien tak samo jak ja albo jeszcze bardziej bać się Boga, kochać Boga. Niemożliwym jest przecież, żeby osoba przekonana o prawdziwości wiary, o jej celu takim jaki głosi, czująca powołanie, dobrowolnie i świadomie odważyła się na takie plugastwa i destrukcję. Czym zatem różni się nauczanie w Kościele od nauczania w seminariach no i jaką funkcję w takim razie ma pełnić Kościół? Rozbieżności są duże. Z jednej strony duchowny wyrażający zatroskanie i ok rezygnujesz z Kościała Twój wybór tylko pamiętaj o Bogu i Chrystusie z drugiej uzurpator łamiący podstawowe zasady szacunku dla bliźniego. Próbuję sobie jeszcze zachowanie drugiego księdza wytłumaczyć tym, że może pomyślał, że porządnie mnie strasząc odwróci mnie od zamiaru i taka jego misja. Tyle, że jeżeli mu się to nie uda, a spełniła by się groźba, to masz babo placek (w ciągu kilku lat szpital psychiatryczny – tak wyrokował 🙂 Jednak z mojego punktu widzenia odebranie wolności, tresura i trzymanie na smyczy niczego nie załatwi. Naubliżał mi, dał świadectwo że uważa że jestem jego własnością, i pokazał, że za nieposłuszeństwo oberwę. Wniosek: posiada wiedzę, która daje mu bat. Za takiego pasterza to ja dziękuję.

    Marek, w sumie zacząłem pisać ten post bo chciałem zapytać o parę rzeczy, miało być krótko wyszło trochę dłużej i o dziwo podczas pisania znalazłem większość odpowiedzi. Słuchaj, jak myślisz czy taki ksiądz wierzy naprawdę w Boga, w to czego naucza?

  31. W CZYM RZECZ??? Jak myślisz, jak będzie zachowywał się ktoś, kto rzeczywiście się otworzy i w pewnym momencie zorientuje się, że druga osoba dystansuje się? Uwarzasz się za duchowego doradcę, czy nie? Pewnie, to duża odpowiedzialność, bo jeśli coś doradzasz w sprawach duchowych i ktoś Ci zaufał, to nie możesz wykręcać się, że zawsze podkreślałeś, że możesz się mylić. W takim przypadku możesz doradzić jako powiedzmy starszy czy mądrzejszy kolega. 🙂 . Ale nie o to mi chodzi. Za stary jestem na przyjmowanie rad doradców duchowych. Stąd ten post powyżej. Zgaduję: masz wątpliwości, czy sytuacja tak jak jest opisana zdarzyła się naprawdę? Uważasz, że jest sfabrykowana(ale słowo, nie wiem czy tak powinno być napisane 🙄 ), tak? No po męsku? W sumie to staram się nie czytać Twoich artów a tym bardziej komentarzy bezpośrednio. Asymilacja to dobra sprawa, ale wolę być ostrożny i to właśnie tutaj się tego nauczyłem. To pozytywna rzecz i dobrze, że nauczyłem się tego. Fajnie byłoby pogadać czasami z kimś, kogo poglądy a może nawet życie było w jakiejś sferze podobne. Sam nieudolnie próbowałem to zakomunikować wilokrotnie, ale bez skutku. Dzisiaj sobie myślę, że chyba już czas to zostawić. Naprawdę. Fajny okres, bogaty w doświadczenie, poznanie siebie, wielu zjawisk, ale co? Jakaś głupia bariera, której nie rozumiem. I dalej ani rusz. Jako kolega jestem lojalny i o zgrozo 😀 traktuję Ciebie jako kolegę. No tak to już jest, to nie my tworzymy rzeczywistość tylko rzeczywistość tworzy nas. Mam wrażenie, że z jednej strony chcesz mi pokazać to o co pytam, ale z drugiej strony nie rozumiem dlaczego takimi środkami. Wiesz o czym mówię. Dlaczego nie porozmawiać wprost? Dlaczego na przykład nie powiedzieć „słuchaj nie możesz robić tak czy tak, bo jak tak robisz to…” Wieloznaczności są do bani w moim przypadku. No dobra, w sumie to chyba starczy. Wchodzę, mam nadzieję, w nowy etap życia i jeżeli chcesz odpisać to fajnie, jeżeli nie to nic nie szkodzi. Gdybym mógł w jakiś sposób się przysłużyć i odwdzięczyć za te kilka lat (chyba dwa) to oczywiście jestem otwarty. Chociaż nie wiem co mogłoby to być. Pozdrawiam

  32. Jak zwykle dobry art. Wiosna się zbliża i lepsze rodzą się u Mistrza felietony.
    Muzyczka na temat wiary 😛 :
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=GXAEIPoxNew[/url]

Dodaj komentarz

Top