Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Duszo, przybądź!

Duszo, przybądź!

Czuję jak moja dusza pragnie wyskoczyć z kajdan mego ciała; czuję że odkrycie mego powołania i pasji jest bardzo blisko mnie, dostrzegam tę emocjonalną przestrzeń, ale nie umiem tego zidentyfikować. Chcę robić coś co da mi absolutne spełnienie, poczucie że istnieję w krwioobiegu istnienia. Jaki sens ma życie które prowadzę? coś napiszę, zjem, wysram, nie odczuwam powołania i sensu istnienia; takie mechaniczne, automatyczne życie jest straszne. Wiem, czuję że moja dusza pragnie coś czynić, coś czego albo nie umiem dojrzeć, albo mój umysł nie jest w stanie tego dostrzec – bądź nie chce tego zauważyć. Z całego serca zazdroszczę piosenkarzom; pięknie śpiewają, wzbudzają takie cudowne emocje, stany emocjonalne. Wzbudzają siłę, rodzą moc, bunt który jest synem szczęścia i wnukiem dobrobytu. Pisarzom nie zazdroszczę, od tylu lat piszę i wiem jak bardzo jest to ciężkie; być może jednak tylko dla mnie jest to ciężkie, a człowiek dotknięty boskim piórem pisze ze śpiewem na ustach. Trudno powiedzieć; znani pisarze twierdzą że jest to gehenna i podobnie to odbieram. Tak bardzo chciałbym śpiewać, ale Bozia głosu nie dała. Chyba że rap? tam nie trzeba umieć śpiewać, wystarczy mieć dobry, wpadający w ucho głos i nawijać o tym co człowieka boli i kłuje. Tego nie brakuje nikomu, takie czasy i karma. Śpiew jest łatwiejszy niż pisanie, głos i muzyka przejmują serce znacznie mocniej niż literki, które oddziałują znacznie słabiej, wolniej.

 

Gdyby nie moi starzy rodzice, stanąłbym nad brzegiem rwącej rzeki i powiedziałbym Bogu, że albo odsłoni przede mną tajemnicę mej duszy albo skaczę w najgłębszą toń. Zrobiłbym to, ale muszę myśleć o rodzicach, co by zrobili gdybym odszedł? ile przeżyli by bólu patrząc na pozbawione duszy truchło w trumnie? muszę im tego oszczędzić, to mój święty obowiązek. Dużo im zawdzięczam, nie mogę więc wykazać się tak skrajnym egoizmem. Zresztą kto wie, może w godzinie próby bym zrezygnował? chcę tworzyć, ale nie wiem w jakiej dziedzinie stałbym się twórcą przez duże T. Bóg tworzy wszechświaty a ja chcę tworzyć piękno i siłę, ponieważ tworzenie jest Boskim aktem, mistycznym orgazmem. Odrzucam precz i paszoł won światowe mody, chcę poznać upodobania i uzdolnienia mojej duszy, w czym chce się spełnić? zrobię wszystko by do tego doprowadzić. Życie bez spełnienia nie ma żadnego sensu, to tylko przedłużanie codziennej męki. Mam takie marzenie, gdzie swoją twórczością zmieniam tak silnie nastawienie ludzi że zachęcam ich do zmiany. Pragnę emanować czymś tak potężnym, by ludzie zyskiwali odwagę i siłę do buntu, wejrzenie w siebie. To moja prywatna misja której się w pełni oddałem. Zatrzymałem się jednak; pisanie? ok, do tysiąca czytelników. Pragnę wzbudzać tak silne uczucia, by zmieniać, tworzyć, kreować. Chcę zmiany i zatopienia się w swojej pasji. Nic innego nie daje mi satysfakcji; trochę papierków zwanych pieniędzmi? etykietki naukowe? przecież to pojawia się i znika, nic po tym nie zostaje. To nic nie warte. To paliwo dla ludzi pełnych lęku i kompleksów. Gardzę tym z całego serca, a czczę pelnię którą daje absolutne, totalne spełnienie.

 

Kochana duszo moja. Proszę Cię oficjalnie na jednej z moich stron, byś tu i teraz czy dzisiaj w nocy w trakcie marzeń sennych, poinformowała mnie swym językiem (uczucia, emocje) co pragniesz robić w tej inkarnacji, w czym chcesz się spełnić, doprowadzić do perfekcji. Zrobię co w mojej mocy by do tego doprowadzić. Jako program „Marek” i umysł, jestem w stanie zrobić wiele. Nawet nie wiesz jaką moc uruchomię by doprowadzić do spełnienia. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, jestem w stanie zrobisz totalnie wszystko. Poruszę niebo i ziemię by doprowadzić do spełnienia, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, liczy się tylko spełnienie i pasja. Ukaż mi tylko cel ku któremu mam dążyć. O to proszę, o to błagam – na kolanach jeśli będzie trzeba, położę się plackiem w gównie, zrobię wszystko by poznać sens mego istnienia. Życie bez pasji i sensu to bezbrzeżne cierpienie, ogień w którym codziennie płonę. Nie dopuść bym stał się nudnym, poszukującym poczucia bezpieczeństwa zgredem. Pragnę się realizować i spełniać, zmieniać świat; wiem że mam takie umiejętności, ale nie wiem gdzie ich szukać, gdzie znaleźć moc i siłę?

 

Siedzę z drinkiem w jednej dłoni, a z bujną grzywą śpiącej Fioni w drugiej dłoni; nie każ mi długo czekać, usycham z tęsknoty i pragnienia. Co dalej? witamina C, probiotyk i worek bokserski. Spocone, brudne rękawice, ciężki oddech, pot, chrapiąca Fiona, prysznicz i sen. Czy będzie to sen zwiastujący zmianę? dający nadzieję?

75 thoughts on “Duszo, przybądź!

  1. Od ponad roku co dzień rano spotykam na siłowni Panią Marię-71 latkę z nieustannie przyklejonym do twarzy uśmiechem.Jest po ciężkich operacjach,zmarł Jej tragicznie mąż,utrzymuje się z kiepskiej emerytury itd…Ktoś by powiedział smutna,żałosna starość…A Ona ma w sobie więcej energii i radości z życia,niż wszyscy którzy tam przychodzą razem wzięci!Czyta książki,pasjonuje się malarstwem,ma niesamowicie dużo zainteresowań,o których opowiada z taką miłością i zapałem,że… Ostatnio o Niej opowiadałam znajomemu i powiedziałam,że chciałabym tak się zestarzeć…ale gdy teraz się zastanowiłam nad pytaniem jakie zadałeś,to zdałam sobie sprawę,że gdybym mogła mieć jedno życzenie-to zawsze chciałabym pamiętać,że to tylko i wyłącznie ode mnie zależy jakie będę miała życie i czy na starość z uśmiechem na ustach spojrzę w lustro i powiem „-fajnie było”

  2. Nie łam się chłopie i posłuchaj dobrej nuty:

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=XOO__sCyp-Y[/url]

    w tym roku jadę na Sunrise, mam nadzieję że będą tak grali na plaży 😀

  3. Marek daj po lewej stronie – tuż pod wyszukiwarką – czerwony baner o tym, że prowadzisz coaching. Po kliknięciu niech przechodzi do artykułu o coachingu. Wspominasz o tym tylko na stronie głównej, a większość ludzi trafia bezpośrednio na podstrony i pewnie nie wie o tym, że zarabiasz w ten sposób i w ten sposób możesz im pomóc.

    Nie rozumiem dlaczego Twoich artykułów nie można lajkować – dlaczego ecoego nie ma funpage na facebooku ? Tracisz przez to szansę na jeszcze większą ekspansję a nie oszukujmy się – ludzie będą lajkować.

    Masz olbrzymi potencjał – wykorzystaj go.

    Przetłumacz swoją książkę na angielski i sprzedawaj ją na amazonie w formie elektronicznej. W USA już teraz sprzedaje się więcej ebooków niż książek papierowych.

    Dzięki za bloga – uwielbiam Cię czytać
    Sneer

  4. Marek nie łam się. Pamiętaj, że i tak zrobiłeś już wiele dobrego. Trwale nakierowałeś mnie na myślenie, na zmiany, na postrzeganie świata w inny sposób. Dzięki temu moje życie uległo znacznej poprawie. Będę Ci za to dozgonnie wdzięczny. Odwaliłeś kawał dobrej roboty i chwała Ci za to.
    Ale jeśli kiedyś znajdziesz pasję lepszą i dającą więcej możliwości niż pisanie- nie wahaj się. Zrób coś dla siebie, wszak u Cibie nie my jesteśmy najważniejsi.

    PS. Osobiście jednak wciąż trzymam kciuki za Twój literacki sukces. Po prostu było by mi tak samolubnie żal, gdybyś przestał pisać.

  5. Marku,ja też piję, ale dziś Miłosław Marcowe. Gin Seagrams z Tonikiem Kinleys piłem w weekend, kurwa ambrozja.
    Czas, byś zaczął zarabiać forsę na tym, co robisz. Myślisz, że kasa spływa z nieba? Ze wdzięczni czytelnicy obsypią cię złotem? O nie, to jest Polska, a nie Francja – Elegancja. Taki Grzesiak, który nie dorasta Mistrzowi do pięt, może zarabiać gdube tauzeny, a Mistrz w psującym się seicento? Moje rady:
    1. Facebook. Załóż na fejsie stronę dla ecoego, jaki i samczeruno. To wystarczy, by przez klikalność podbic Tobie wejścia na strony o kilkanaście tysiecy.
    2. Reklamy. Nie bój się reklam na stronach, niech sobie bedą! Twoi czytelnicy i tak wiedzą, że to chlam i wciskanie ciemnoty, a ty będziesz miał z tego jakąś monetę. Na stronach nie musza byc od razu reklamy szwedzkich pompek do powiększania penisa, niech tam sobie śmigają jakieś samochodzy czy coś, o tak kazdy ma adblocka, jezeli nie,l to i tak tego nie czyta 🙂
    3. Marka, Matka i jeszcze raz Marka. Masz świetny pomysł z filozofią ecoego, rozwijaj ją. Stwórz jakiś kanon, dekalog czy coś, niech ecoego jako marka rozwija się. Pomyśl o dobrym logo, jakims haśle reklamowym i o mmarketingu.
    4. Zanim zaczniesz podbijać rynki zagraniczne, pomyśl o krajowym. W Polsce z moich obserwacji wynika, że na razie kiełkuje myślenie o duchowości, na tym poletku jeszcze sporo jest do zagospodarowania.
    5. Prasa papierowa. Wysyłaj maile ze swoimi felietonami do Polityki (kurwa, Wojewódzki może pisać, to Ty nie?), Newsweek, Nasz Dziennik, Twój Weekend… A nóż chwyci, zaproponują współpracę i będzie z tego miesięcznie waluta?
    I najwazniejsze. Nie poddawaj się, ale i nie bądź naiwny. Jestes tyle wart, ile inni są gotowi za Ciebie zapłacić. Niech zatem płaca. Pozdro 600.

  6. mareczku bez obrazy 😛 kolesie z ułamkiem twojej wiedzy robią duże pieniądze a ty jesteś za uczciwy do tego wszystkiego.przyklad:miałem życiowy problem chciałem coachingów u ciebie to co zrobiłeś?dałes mi za darmo materiały do pracy i wskazówki pomogło nie chciałes żadnych pieniędzy bo nie miałem pracy.mój kumpel sie ciał po zdradzie zony ledwo go odratowali dałem mu namiar na ciebie i co,kilka godzin za darmochę bo nie miał pieniedzy.pomogłes znowu nie wiem jakim cudem.przysiąglem sobie ze ci sie odwdziecze jak bede moigl teraz naprawde nie moge ale jaki to ma sens oglaszasz coachingi i nie bierzesz pieniedzy a ludzie to wykorzystuja.masz wielki szacunek u mnie i zawsze go bedziesz mial ale nie masz auta masz w zasiegu reki duze pieniadze a rezygnujesz jak ktos ma ciezka sytuacje to niespotykane w tych czasach inni mnie oskubali i nic nie pomogli haha sam pisales ze cie oskubal ten trener krolik czy jak mu tam.teraz jak mi radziles spierdalam z tego chorego kraju do normalnosci tu juz mnie nic nie trzyma ale zapamietam sobie co trzeba 😈

  7. Robisz naprawdę kawał dobrej roboty. To, że pomagasz ludziom i odkrywasz dla nich to, co czasami sami nie są w stanie odkryć jest mega ważne i potrzebne. Oczywiście pojawia się w Tobie zwątpienie, gdyż pewnie odczuwasz z tego co zrozumiałem, że sukces literacki niekoniecznie przekłada się na sukces finansowy. Uważam jednak , że to kwestia czasu, kiedy zaczniesz więcej wyciągać z tego co robisz, wiele osób o Tobie wie, dlatego może warto bardziej iść w kierunku coachingu osobistego, rozwijać to. I pamiętaj, że masz armię ludzi za sobą, którzy czytają Twoje artykuły, komentuje ją i wierzę, że na większość z Nich możesz liczyć 🙂

  8. kiedyś pod jakimś arykułem Marek prosił o rady na udoskonalenie swoich blogów – to się przewijały te pomysły. Z fb, nk , golden line, twitterem, wk (wkontaktie- taki ruski facebokk-gdzie pełno pornoli (bardzodobrych)) też powienien tak zrobić. Z resztą ja nie wiem jak to jest ale np pod filmami porno na różnych darmowych tubach jest cały paseczek gdzie mozesz polubić, udostępnić (że czasami ja przez przypadek kliknąłem i się przestraszyłem że może na mojej tablicy ludzie będą widzieć pod co konia wale 😀 ).
    A co do przetłumaczenia książki to Marek mówił że tylko bardzo dobry tłumacz itd itp ale mi się wydaje że może poprostu dać jakiemuś studentowi ostatniego roku anglistyki (oczywiście 5tkowemu) domówić się i zaryzykować. Oczywiście że w ksiązce są rzeczy trudne do przełożenia itp ale na pierwszy rzut to może i to by poszło -wszak amerykanie to taki tępawy naród i by kupił ;-).
    Ogólnie myśle że Marek teraz przeżywa granice cierpienia po której bedzie z górki.

  9. podpisuje się obiema rękami pod tym co powyżej. U mnie też nastąpiły zmiany po czytaniu tych blogów no i Marek pomocny jest. Żeby społeczeństwo było bogatsze to by wpłacali na Markowe konto. A tak to jest jak jest.

  10. że też takie trole się zdarzają. Zadna praca nie hańbi ale jak już pracować w markecie to za zachodnią granicą nie tutaj.

  11. Marek, kiedyś Cię ochrzaniłem, że wydałeś 3 tys. na kurs u jakiegoś ściemniacza. Spodziewałem się, że Tobą wstrząsnę i zachęcę wreszcie do studiowania tak przyziemnych spraw jak inwestowanie i gospodarowanie pieniędzmi, ale wynikła tylko bezsensowna kłótnia. Od samych wizualizacji nigdy nie staniesz się wolny finansowo, trzeba pochłaniać książki/blogi/filmy z YT o biznesie tak samo, jak o duchowości, żeby stać się świadomym, jak budować majątek.

    Z Twoich wpisów o biznesie bije mentalność biedaka, widzisz przedsiębiorców jako bezwzględnych i prymitywnych grabieżców i pastwisz się w wyobraźni nad ich losem, kiedy dosięgnie ich zła karma. Jak chcesz z takim nastawieniem tworzyć biznes? Bo ecoego, choaching, samczeruno to też biznes.

    Niby chcesz być bogaty (co w tym złego?), żyć bez użerania się,a za chwilę piszesz, że to wszystko marność i szczęście jest w głowie. Jak Ci ktoś zwraca uwagę na dysonans bijący od deklaracji, to się obrażasz i wykłócasz.

    Dobry biznes, to dostarczanie ludziom tego, czego potrzebują i otrzymywanie w zamian części ich „energii”. Nie musi to być zawsze kasa, ktoś ci naprawi samochod, inny podleczy, ktoś podrzuci wiejskie jaja. Dopóki nie poznasz swoich podświadomych uprzedzeń wobec biznesu, bogactwa, pracy dla kogoś lub zatrudniania kogoś, żadne zaklęcia nie pomogą.

    Książki są potrzebne, żeby poznać dobre wzorce. Podesłałem Ci kiedyś link do rozwojowca, który za darmo wstawia świetne materiały, to skwitowałeś, że gość chce zarabiać, bo coś tam sprzedaje. Mimo wszystko jeszcze raz wkleję link do jednego z materiałów o mentalności:
    http://www.youtube.com/watch?v=lSkTXpASNQU

    Pozdr

  12. krótko i zwięźle. Poza tym ty już tyle felietonów nastukałeś że można z powodzeniem następną książkę/ki sklecić. (moja uwaga merytoryczna po przeczytaniu „Co z tymi kobietami?” to żeby to nie było tak żywcem przeklejone i poskładane z artó z neta do książki. Moim zdaniem lepiej zawęzić i krótkie bardzieć ścisłe tematy pisać, przejścia miedzy rozdziałami logiczne i płynne z ogólnym podsumowaniem – tego zabrakło mi książka jako sens dobra ale musisz popracować nad całości (fakt to pierwsza książka – więc i tak dobrze Ci to poszło)

    Ponadto myśle że powinieneś wydawać ksiązki (może jak zeland – krótkie w tomach każdy następny rozwinięciem poprzedniego). Jeśli chodzi i kasę to może na stronie utworzyć miejsce gdzie ludzie będą zrzucać się na wydanie twojej książki (bedzie widoczne kto co dał – a w zamian jak ją wydasz oni otrzymają darmowego ebooka za to), no i może szukać sponsora na książkę gdzieś(ale pewnie to ciężko u nas w tym dzikim kraju nie ma mecenasów), ale już potencjalni reklamodawcy. Ponadto może wydawać ebooki płatne np 5 zł – z tego co już napisałeś (ale przeredagowane do książki, żeby to było tematyczne np tom I książki o Duchowych poszukiwaniach)- ja osobiście chętnie bym taką esencję artów np z ostatniego roku na jakiś określony temat przeczytał). Ważne aby te ebooki nie były za darmo ale też były sporo tańsze niż u reszty to moje rady.

    PS. Marku jak masz zwątpienie to pamiętaj że Edison zanim wynalazł żarówkę musiął przeprowadzić kilka tysięcy nieudanych prób. KAŻDA próba nieudana zbliża nas do celu. Jak to mówi Brian Tracy „Jeśli coś jest warte zrobienia, jest również warte zrobienia źle za pierwszym razem”. Ty możesz coś robisz źle że Ci nie wychodzi, więc musisz coś zmienić codziennie jakąś drobnostkę jakiś szczegół w promocji, w pisaniu, w technice…itd. i te pojedyńcze zmiany zleją się w jedną większą.
    Pozatym motywacja Polecam audiobooki Braiana Tracy- jeśli chodzi o prace to on startował z niskiej pozycji i teraz jest bardzo wysoko.

  13. Dobry głos w dyskusji na temat Marka. Dla mnie też wydanie 3 tyś na kilka godzin lekcji to marnotrastwo maxymalne. Nie lepiej było wydać te pieniądze na jakiś super kurs angielskiego i może wtedy pokusić sie o pisanie (przełożenie) swojej twórczości (może i ułomne przełożenie – ale zawsze to początek). Teraz to nie ma co kasy nie wróci się nie ma co płakać. Ale jak nie wiem czytam Ciebie Marku od 1,5 roku i uważam że dużo wiesz to czy tak trudno było nie przewidzieć że Ci terapeuci couche – nie pomogą. Ja mam mniejszą wiedze na te tematy jestem młodszy i wiem że terapeuci mi nie pomogą (nie mam problemów jak na razie lae jak bym miał to mam takie przekonanie że zawsze muszę sobie sam wytłumaczyć) dla mnie liczy się logiczne wytłumaczenie i to żebym zrozumiał. Czyli rady celowane. (Kiedyś otrzymałem od ciebie taką radę odnośnie kompulsywnego walenia konia- była bardzo dobra celowa i w punktach ( z kodami zdrowia (nie wiedziałem że coś takeigo jest) z dmuchaniem przez rurkę (też nie wiedziałem) no i z tym że nie ma co walczyć z tym i traktować jako zła i sobie zwalić od czasu do czasu – mi to pomogło. Tylko tyle. (No i to było za darmo rada fakt mieściła się w kilku zdaniach ale to zawsze dobra rada – ja nie pracuje nie mam za dużych pieniędzy, myślę sobie czy Twój problem z kasą i skąpstwem czytelników za twoją prace nie wynika z tego że my jesteśmy (ci co Ciebie czytają) też biedni.

  14. Hej, właśnie dzisiaj trafiłem na dobry cytacik,
    „Zagubienie i zwątpienie pojawia się zawsze, po to aby móc odnaleźć się na nowo. Nie myl tego stanu z rezygnacją”
    Czego Ci życzę i sobie tak swoją drogą;>

  15. Dziękuję za komcie. Faktycznie, wczoraj zanotowałem gwałtowną obniżkę samopoczucia. To ciekawe, zawsze się tak dzieje przy awarii samochodu, tracę wtedy trochę grunt pod nogami. To dla mnie niezwykła okazja do tego, by poobserwować co się we mnie dzieje. Zauważyłem niesamowite rzeczy które na pewno mi się przydadzą – ale już czuję się znacznie lepiej, zły nastrój sobie poszedł ustępując miejsca bardzo dobremu. Brak auta dla mnie oznacza wprost uwięzienie. Nie mogę nigdzie się przemieszczać, z racji na chorobę. Wtedy do akcji wkraczają złe myśli, że np. musiałbym wracać do Warszawy, mam chorych rodziców, ale jak, czym? ja nawet nie wiem czy dotarłbym do pociągu. I to powoduje strach, zwykły strach.

    Co do tego co piszecie – fanpage na fc był, ale kilka osób weszło. Swoje teksty promuję na własnym fejsie pod nazwiskiem, i tekst poleca jedna, w porywach trzy osoby. Było forum które zeżarło masę czasu, energii i też pieniędzy – nikt się nie chciał wpisywać, a ja nie miałem siły obskakiwać trzech portali, to było ponad moje siły. Jeśli chodzi o reklamę, nie mogę jej mieć bo nie mogę ludziom dawać ściemy – znowu fajne produkty się tak hujowo sprzedają, że nikt mi nie da kasy za ich reklamę. Nie umiem zrobić baneru, umieścić go na stronie – wydanie książki? chętnie, ale musi być ktoś kto profesjonalnie poprawi błędy na ebooka, a później przetłumaczy – na pewno nie student piątkowy, nie do takich zwrotów, bez znajomości slangu itd. Taki człowiek chce pieniędzy i ma rację, bo to ciężka praca i dlaczego ma pracować za darmo?

    Co do prawie trzech tysięcy (2400) u Artura Króla. Uważam że to wyrzucone pieniądze w błoto, natomiast wtedy byłem w takim stanie, że te pieniądze się dla mnie nie liczyły. Oddałbym i dziesięć tysięcy jeśli miałbym uczucie że mi pomogą. Uległem wierze w moc NLP, którą można stosować całkiem za free a nie u „trenera”. Podejrzewam że ci ludzie właśnie polują na desperatów, ludzi z wielkim cierpieniem – człowiek honorowy oddałby pieniądze natychmiast, ja oddawałem; ale przecież oni nie oddadzą, nawet nie ma sensu o tym mówić bo będą wciskali że jednak pomogli.

    Ja mogę pisać, ale nie dam rady zajmować się grafiką, tworzeniem stron i tym wszystkim, po prostu nie dam rady. Już teraz ból oczu jest nie do wytrzymania, zrezygnowałem z grania by tylko pisać.

  16. To są właśnie powody, dla których nienawidzę liberalizmu Korwina Mikke. Może nienawiść to za mocne słowo – ale mnie przeraża. Zauważcie że jest człowiek który uczciwie pracował, pochorował się i został inwalidą – nie wygląda na takiego ponieważ choroba jest ukryta. Musi się upadlać, kłamać i oszukiwać by nie zabierali mu ubezpieczenia zdrowotnego, a pracę mu oferują np. za Warszawą gdzie nie ma mowy o dojeździe, nawet do urzędu były potworne problemy by się dostać. Renty nie dadzą mimo komisji, bo nie dają nawet ludziom bez nóg – renta jest ale za łapówkę, to już wiem dokładnie. Gdyby nie pomoc ludzi, musiałbym się powiesić, nie miałbym innego wyjścia. To jest właśnie brak socjalu – bo człowiek na dnie zamiast się wieszać, może zacząć kraść albo zabijać. Poziom frustracji i strachu jest olbrzymi, może popchnąć do wszystkiego.

    I gimnazjaliści od Korwina nie rozumieją, że oszczędzą na socjalu jakąś sumę, a dwadzieścia razy większe koszty pochłoną ludzie zdegenerowani przez nędzę. Będą napady, morderstwa, agresja, pijaństwo. Ale oni tego nie widzą, nie chcą widzieć kiedy są to realne koszty które TRZEBA ponieść. Co ciekawe jak sami mają problemy, nie wahają się przyjąć pomocy od „socjalistycznego” państwa.

    Brak socjalu jest po to by zastraszać ludzi i mało im płacić. Kto się zwolni gdy nie ma socjalu? co będzie jadł, szczaw i mirabelki? To szerszy plan mający na celu okupację kraju i zniszczenie jego najwartościowszych ludzi. Ci chorzy się powieszą, silniejsi uciekną do socjalistycznych gospodarek gdzie żyje się dobrze. Korwin Mikke to jeden z elementów tej układanki, która dąży do przejęcia tego państwa bez jednego wystrzału. Oni już wiedzą że armatami da się nas podbić ale tylko na jakiś czas, a koszty sa olbrzymie – więc teraz poszli po rozum do głowy i załątwili nas ekonomią i propagandą, której ważnym elementem są tezy Mikkego – w 99% ma rację (urzędy itd) ale w tym najważniejszym 1% (podatki i socjal) robi z nas cudzą kolonię niewolników dla wielkich korporacji, chociaż oficjalnie jest przeciwko nim. To człowiek który ma jedno zadanie – srać ludziom do głowy, a oni sami próbujących coś zmienić rodaków ściągają do tego piekiełka w którym żyjemy. Sprytne.

  17. Marek, wiekszosc doradza ci tworzenie nowych gadzetow, fanpejdzow itp., ale to nie ma sensu, tylko sie zarobisz, a nie zarobisz. Sam widzisz, że wysiłek idzie w „błoto”. Dlaczego? Bo trzeba uporządkować swoje wnętrze, pogodzić ukryte pragnienia ze świadomymi, wtedy podswiadomosc nie bedzie sabotowac twoich dzialan.

    Przed chwila wypisales czego sie boisz, takich lekow siedzi masa w kazdym w nas. Pozniej piszesz czego nienawidzisz – ta nienawisc do gimnazjalnego liberalizmu tez ma swoje podloze. Kluczem jest uswiadomienie tych wszystkich lekow i nie poddawanie sie im. Pisales nie raz – i tak umrzemy, nie ma sensu pozwalac lekom i nienawisci na sterowanie naszymi poczynaniami.

    Nasza sytuacja zewnetrzna jest odbiciem naszego wnetrza? I co widzimy? Masz starego gruchota, 1500 oszczednosci, choroby i placzesz nad swoim losem. Z drugiej strony stworzyles serwisy odwiedzane przez tabuny ludzi, pomogles setkom, jak nie tysiacom. Masz niezly koktajl pod czaszka, niejeden taki przeszedl do historii (van Gogh?), ale jednak szczesliwiej sie zyje w prosty sposob.

    Piszac to nie chce cie obrazic, jestes absolutnie szczery w swoich wypowiedziach, wiec pozwalam sobie na szczerosc wobec ciebie. W sprawach duchowych, ego i te klimaty, masz glebsza intuicje ode mnie, ale finansowo – myslenie o nowym samochodzie w twojej sytuacji to jakis kompletny abstrakt dla mnie. Jak kupuje samochod, to nie moze kosztowac wiecej, niz 30% oszczednosci. Jak masz stale przychody i nie chcesz sam sobie wypracowac emerytury przed 60-tka, wyglada to inaczej, pokazuje tylko inny mechanizm myslenia.

    Pogarda wobec ekonomii, zarzadzania i pieniadza kosztowaly mnie 5 lat bicia glowa w mur i zagryzania zebow z rozpaczy. Szukaj przyczyn swoich uprzedzen, zycze ci, zeby to nie trwalo 5 lat..

  18. i tak, i nie

    [quote]Uległem wierze w moc NLP, którą można stosować całkiem za free a nie u
    „trenera”. Podejrzewam że ci ludzie właśnie polują na desperatów[/quote]

    tylko taka wiedza, mozna nabyc metoda dedukcji, a nie kiedy juz po ptokach…

    co do polityki to jest stara zasada:
    -jestes bogaty? glosuj na kapitalistow!
    – jestes sredni lub biedny? na socjalistow albo nawet na komunistow!

    a dlaczego Ty glosujesz na socjalistow? bo ci sie oplaca! kapitalista nic ci nie da, dlatego optujesz za socjalistami, bo „wtedy mi cos skapnie, jakas rentka…”

    ego? tak! 100% ego, wlasne korzysci

  19. [url]http://www.youtube.com/watch?v=WeZvpSSVm0o[/url]

    bo Marek niestety czeka na kolejnego „Jarka” co wylozy kase

    najlepiej zbey jakis mozny podjechal, zapukal do drzwi i powiedzial: „Panie Marku tu sa kluczyki do Kia Hjundaj, tam zaparkowany, zycze milego dnia”

    WC: „jak sie clzowiekowi placi za nic nierobienie, to ten czlowiek sie psuje”

    Jestes tyle wart ile Ci placa!

  20. Problem polega na tym, że w Polsce nie ma obecnie liberalizmu, albo raczej powinienem rzecz libertarianizmu – bo liberalizm jest już pojęciem zawłaszczonym przez lewicę.
    W Polsce mamy chorą sytuację, gdzie opodatkowanie jest na poziomie krajów socjaldemokratycznych, takich jak np. Szwecja czy Dania a świadczenia są zerowe, czyli partnerstwo publiczno-prywatne wzorcowo realizowane przez ekipę złodziei.
    W państwie libertariańskim ludzie zwyczajnie pomagają innym ludziom, w państwie socjalnym tę rolę usiłuje pełnić państwo, co często prowadzi do ludzkiej znieczulicy, powstawania napięć społecznych a także upadku gospodarki.
    To właśnie świadczenia socjalne doprowadziły państwa zachodnie do przeobrażenia w kraje islamskie.
    Tak więc Marku, więcej logiki, mniej emocji i oceniania wyłącznie swoją miarą – owszem, każdy może mieć swoje zdanie, ale takie opinie są dalekie od prawdy.

  21. Zabrzmi to dziwnie ale… Zostań jak ja kierowcą ciężarówki. W tym przypadku wolność i świat przed Tobą.

    Choroba? Jest uciążliwa dla Ciebie, lecz cóż to za problem by zamiast drugiego fotela zamontować kibelek chemiczny? Czyściutko, nic nie pachnie, możesz w spokoju sobie ulżyć. Na postojach nie ma problemu by wyczyścić i posprzątać.

    Pieniądze, zwłaszcza jeżdżąc za granicę są bardzo dobre. Stać byłoby Cię na godne życie, by pisać (zawsze można wykupić internet bezprzewodowy), zwiedziłbyś europę oraz odłożył coś na starość.

    Wiem, że brzmi dziwnie ale czemu miałbyś nie spróbować? Po pewnym czasie zdziwiłbyś się, że takim dużym łatwiej i przyjemniej niż dobrym osobowym. Do tego już są przepisy które regulują Twój czas pracy i nie ma przebacz. Za przekroczenie dostajesz razem z pracodawcą takie kary, że nikomu się nie opłaca łamać przepisów.

    Czemu by nie wyłamać się ze sfery komfortu? Zainwestować w siebie? Pieniądze na początek duże, bardzo duże, ale szybko się zwracają i warto pod to wziąć nawet kredyt 😀

    Ot, takie moje hasełko do rozmowy…

  22. Taki model zarabiania zalozyl – daje wszystko za darmo i jesli komus pomoze, liczy ze ten sie odwdzieczy. Na dzisiejsze czasy to ryzykowny model, spotykany jeszcze w starszym pokoleniu „pracuj uczciwie, a zostaniesz nagrodzony”. Nie jest to wcale zly model, bo jesli dzieki jego artykulom wyjdzie z bagna ktos bogaty, to los moze sie szybko odmienic. Problem w tym, ze Marek nie ma osobowosci brata Alberta czy sw. Franciszka, ktorego raduja tylko kwiatki i pomaganie innym, dlatego powinien troche poglowkowac jak zarzadzac pieniedzmi.

  23. Marku, mam coś dla Ciebie. To bardzo cenny prezent. Rada, która może pomóc Ci w życiu. A mianowicie: weź się za robotę. Znajdź sobie pracę.

  24. Jeden jegomość znalazł pewnego razu złotą rybkę. (pewnie złowił ale co tam)Rybka oczywiście zmartwiła się bardzo swoim losem i na skutek szoku zaczęła gadać po ludzku. (w dodatku w języku który znał ten pan)
    Wypuść mnie człowieku a spełnię jedno twoje życzenie.
    Nasz bohater zamyślił się bo jedno życzenie to mało.
    Ale po chwili pomyślał i mówi.
    „Chciałbym mieć kutasa do samej ziemi”
    Rybka mówi dobrze jak sobie życzysz tylko mnie wypuść.
    Jegomość uwolnił stworzonko i w tym momencie zabłysło zahuczało.
    Patrzy a jego obie nogi mają po pięć centymetrów.

    Tak więc moi drodzy uważajcie z życzeniami.

  25. Wujku Dobra Rado, ile lat musialbys pracowac, zeby napisac tyle tekstow, co jest na ecoego? Przecietny dziennikarz na etacie nie jest w stanie wymodzic tyle tekstow co Marek, a on to robi zupelnie w ciemno, bez pewnosci ze cokolwiek zyska.

  26. Hej tak tylko drobne spostrzeżenie, miejscami wypowiedzi przypominają polskie zoo;d
    Niezła swoboda w ekspresji przebywając sobie w koszarach ników i firewalla;d

  27. A może taki samorodek jak Ty nie jest samowystarczalny, może dane jest Ci działać w zespole, integracja z innymi podobnymi jednostkami. Kilka lat temu trafiłem na kilka fajnych idei. If you want to do something don’t think don’t try just do i chyba If you do something do this most directly as you can. Te dwie w tamtym czasie pielęgnowałem jako nadrzędne względem innych. Szukałem pracy jako przedstawiciel handlowy. Wpadam spóźniony na rozmowę, w czarnej koszuli jak jakiś grajek z weselnej kapeli, spocony ale na silnej podbudowie moich idei. Firma zajmowała się sprzedażą okuć do drzwi i okien. Facet przeczytał moje cv i wynikało z niego, że mam jakieś pojęcie o maszynach cnc. Jedyne co miałem to 3 miesięczne doświadczenie w innej firmie, z której nic nie wyniosłem. Nie ukrywałem tego ale facet się uparł, że ma pomysł na współpracę z włoskim producentem maszyn do produkcji okien i potrzebuje kogoś kto się tym zajmie. Zgodnie z jedną z idei dwa razy nie trzeba było mi mówić. To wyglądało naprawdę zabawnie. Gościu wpada z ulicy bez doświadczenia ani jako przedstawiciel ani jako specjalista (aha i bez trójki z przodu, którą stomatolodzy spierdolili i trzeba było usunąć) i obwarowują go priorytetowym zadaniem wprowadzenia maszyn na rynek Polski. Nie dało się? Dało, poleciałem do Włoch, zobaczyłem jak robią maszyny, zrobiłem katalog, ktoś inny umieścił go na stronie, podzieliłem mapę Polski na cztery, znalazłem producentów okien i jako pierwszy sprzedałem maszyny. Oczywiście to wymagało nakładu pracy, czasami wychodziłem do domu zamroczony ciągłym tłumaczeniem katalogu i ślęczeniem w słowniku i na necie, ale sprawę traktowałem jako pracę i po wyjściu zapominałem o wszystkim mogąc zająć się swoimi sprawami. Przecież żyć z czegoś trzeba, a i uciechy życiowe nie są tanie. Po trzech miesiącach firma prócz okuć sprzedawała też maszyny w Polsce. Dlaczego o tym piszę? Marek, takich osób jak Ty, z potencjałem znalazłoby się kilka. Zorganizowanie jakiegoś dochodowego przedsięwzięcia – nie drogi na życie, ale powiedzmy źródła dochodu, jest w zasięgu. W czym problem. Problem leży w ludziach. Są przekonani, że do zajęcia się czymś poważniejszym trzeba wykwalifikowanych specjalistów – od marketingu, od relacji personalnych i najlepiej jeszcze z dyplomem MBA. Po drodze w głowie masa utrudnień, braku życzliwości i zazdrości etc. Pierdolić to!!! To nie tak działa. Robi się plan, na kartce papieru. Co chcemy robić, co trzeba po kolei wykonać, jakie kroki z datami i z podziałem ról. Każdy wykonuje swoje i w pewnym momencie schodzimy się w pierwszy wspólny ruch. Przykład z oknami jest tylko jednym przykładem z życia. Jednym z wielu a w przestrzeni wariantów jednym z nieskończonej ilości. Może powinieneś nieco odskoczyć od głównego zajęcia, zorganizować się z kilkoma osobami i pchnąć coś co dałoby kasę. Całkiem możliwe, że taki chwilowy dystans pozwoliłby Ci zrewidować swoje poglądy i znalazłbyś się na właściwej linii życia. Może znalazłoby się coś, co jak nic pasuje do Twojej pasji. Trzeba pomyśleć, konstruktywnie pogadać, rzucić kilka pomysłów i wybrać jeden. W jedności siła – co, nie?

  28. Piotrek dzięki za radę, podziwiam kierowców zwłaszcza w Polsce, gdzie trzymają się na naszych wąskich drogach dosłownie centymetry od boków – nie umiałbym po prostu tak jeździć, sama dłuższa jazda osobowym mnie wykańcza psychicznie. To naprawdę nie dla mnie, zwłaszcza że mam astygmatyzm.

  29. Powiem Ci tak – wpadłem na ten pomysł np. z założeniem religii, spokojnie mam ponad sto czytelników – i co? wielkie gówno. Ludziom się nie chce iść do notariusza a potem sprowadzać bez cła i podatków fanty, być w silnej organizacji. Wolą narzekać. Później miałem pomysł na gazetę, gdzie potrzebuję ok. siedmiu dziesięciu ludzi, i gdy się zgłosili wszystkim coś wypadało, zapominali albo mieli to w dupie. A taka gazeta męska w necie by wyszła – piszących bardzo krótkie teksty ja i paru ostrych chłopaków, dobry grafik, spec od strony i na początek jakiś przedstawiciel handlowy działający w necie – i co? znowu gówno.

    Na przedstawiciela się nie nadaję – po wyjściu z domu mogę dostać takich bóli brzucha, że się będę skręcał. Odpada od wielu lat – ja bym zapłacił specom ale nie mam pieniędzy – dogadywanie się? myślisz że tego nie robiłem? 🙂 to nie działało, i nie dziwię się w koncu nikt nie chce za darmo działać. To wszystko jest dziwne – taka męska gazetka odniosłaby sukces, co jak co ale pisać umiem, ale resztą muszą się zająć ludzie znający się na rzeczy, pieniądze by z czasem przyszły. Ale ludzie nie chcą zainwestować, poczekać. No i wszyscy gówno mamy.

  30. Oczywiście że bym tak chciał – i poniekąd tak się stało, dzięki Jarkowi. Jestem wart bardzo dużo nic nie robiąc, srając albo śpiąc – w sensie samooceny.

  31. Zauważ że bez pewnej wiedzy nic nie stworzysz. Gość miał kapitał miał rynek i zatrudnił zielonego do realizacji nowego pomysłu. Jakby nie wyszło bez konsekwencji wziąłby następnego. Ale ten rynek jest już zajęty. Spróbuj teraz wprowadzić sam na rynek konkurencyjne maszyny do tamtych, poprzeczka dużo wyżej choć wiedzy i doświadczenia więcej.
    Czasem jest takie „tu i teraz” co zadziała ale potem nie tu lub nie teraz i te same metody i wysiłki nic nie dają.
    Nie mówię tego żeby dołować kogokolwiek, ale to trochę tak jakby muzyk powiedział „o cotam fuga d’mol jest bardzo prosta i łatwo ją napisać” (naprawdę tak jest) tylko ze ona już jest napisana i trzeba stworzyć inne równie piękne i niepowtarzalne dzieło a to już nie jest proste
    Pozdrawiam

  32. Proponuję mu pracę ciecia. Zarobi jakieś 1500 na miesiąc (może mniej, może więcej). Może powiedzieć gościowi, że potrzebuje miejsca pracy, gdzie blisko do kibelka, bo ma chorobę. A jeśli ma to IBS, to chyba podpada pod którąś grupę inwalidzką i wezmą go z otwartymi rękami. Czyli coś blisko toalety – pewnie to będzie miejsce, gdzie będzie siedział sam, bez żadnego kontaktu z ludźmi. Po każdej wypłacie odłoży z 500 zeta i będzie mógł kupić jakiegoś tableta do pisania tekstów. No i będzie kasa. Żyć nie umierać.

  33. I tak nie zarejestrowaliby nowego kościoła – spójrz na Kościół Latającego Potwora Spaghetti. Odmówili. To troszkę tragikomiczne, bo w całej tej radzie katole zasiadają i decydują o innych.

  34. Nie, spoko nie dołujesz. To typowa reakcja. Można się przyzwyczaić. Mam na myśli coś innego, nowego. Nie jestem zwolennikiem kopiowania. Jeżeli czegoś nie poznasz od podszewki, sam nie stworzysz, to siłą rzeczy w nieprzewidzianych warunkach możesz się potknąć i to normalne. Wobec pewnych zjawisk stajesz się pasywny i pozostaje tylko reakcja. Rzecz ma się inaczej, jeżeli sam coś skonstruujesz. Wtedy jesteś agensem, przyczyną zjawisk i to ty kreujesz przy pomocy swoich narzędzi. Nie oglądasz się na innych tylko działasz. Jest cel, u celu nagroda a Ty po prostu po nią idziesz. Wiem, to trochę inne spojrzenie. Dzisiaj trochę zastanawiałem się nad tym i przyszło mi do głowy, że w sumie pominąłem wydawałoby się istotną kwestię, bo przecież należałoby najpierw określić niszę, sprawdzić konkurencję, możliwości wejścia na rynek. Innymi słowy określić możliwość zysku i działać na tej podstawie. Coś mi jednak mówi, że to to samo jakby zakładać, że człowiek bez uprzedniego zaznajomienia się z procedurką aktu płciowego nie ma możliwości prokreować – no nie? Może warto zostawić ten element w głębi. Nie chcę teraz zagłębiać się w to, żeby nie palnąć czegoś głupiego i potem szukać błędu. Co do tego, że facet zatrudnił zielonego to fakt. Pewnie, że to dostrzegłem, ale dostrzegłem też głębszy sens jego wyboru. Kto by się podjął takiego zadania – tym bardziej, że z początku wyglądało to nierealnie. Oczywiście dla mnie to nie miało znaczenia. Gdybym zaczął myśleć, szukać potencjalnych problemów, które należy ominąć to nie podjąłbym się tego. A tak – if you do something… i ta druga wykluczały możliwość błądzenia – przynajmniej w przestrzeni myśli. Poza tym kiedy już się coś zacznie, to problemy, które mogą się pojawić i pewnie pojawiają się w rzeczywistości nie mają takich rozmiarów jakie nadaje im się w głowie. Czasami okazywało się, że osoby postronne nie zajmujące się maszynami dostrzegały problemy, które dla mnie były co najwyżej błędami w ich myśleniu. Z ich pozycji były one oczywiście uzasadnione – miały inne spektrum postrzegania, znacznie węższe od mojego i inaczej skierowane. Oczywiście nie chcę tu nikogo obrażać czy wywyższać się. Taka po prostu jest konieczność wynikająca z niektórych idei i to raczej ich zasługa a nie moja. Dlatego, że rozumiałem w miarę jasno działanie idei rozumiałem też, na czym polegały owe błędy i że bez tych cennych kochanek też bym w nie wpadł. No, to jest mój punkt widzenia pewnych rzeczy poznanych od podszewki. Co do wiedzy fachowej, to im więcej osób w takiej grupie posiada taką tym łatwiejszym staje się dla grupy osiągnięcie celu. Jeszcze tylko ustosunkuje się do kapitału początkowego. Firma, która produkowała maszyny oferowała wsparcie. Koszty sprowadzenia maszyny, promocje na pierwszy kontyngent, materiały reklamowe itd. Po prostu zależało im na zdobyciu nowego rynku. Tak jak mówię, niektóre problemy jakie powstają w głowie w rzeczywistości nie istnieją lub są znacznie wyolbrzymione. Pozdrawiam

  35. ponoć Einstein powiedział że coś jest niemożliwe do zrobienia, dokąd nie zjawi się ktoś kto tego nie wie i tego nie zrobi

    jednak dalej uważam że trzeba trafić na swoje tu i teraz. Obawiam się że ziemia pomimo ogromnego bogactwa nie stwarza na co dzień siedmiu miliardów wspaniałych okazji dla każdego. Więcej jestem przekonany że w dzisiejszej konstrukcji społeczeństw wspaniała okazja dla jednego jest przykrym doświadczeniem dla wielu innych. Samo pojęcie sukcesu dla wielu ludzi oznacza że mam więcej od innych, a nie tyle ile faktycznie potrzebuje.
    Analizując ponownie Twój przykład czy jesteś w stanie odnieść ponownie taki sam sukces z inną firmą w tym temacie na tym samym rynku?. Twoje tu i teraz polegało na zbiegu wielu okoliczności. Ten chciał i miał możliwości. Tamci chcieli i dali co dali. W rzeczywistości niewiele zależało od Ciebie. Owszem można było polec, można było się poddać, poświęcić mniej czasu. Udało się to dobrze.
    Ale te same wysiłki bez czynników zewnętrznych by nie wystarczyły.
    Znam bardzo wielu naprawdę zdolnych i pracowitych ludzi, którzy swoją ciężką codzienną pracą zasługują na chodzenie w złotych butach. Ale nie chodzą. Nie trafili. Sama ciężka praca nie wystarczy, sam talent też nie.
    Przykład banalny programy typu „Idol”, czy „Szansa na sukces”. Większość przychodzących ludzi to pajace z parciem na szkło. Ale czasem pojawiają się prawdziwe perły. Aż się zastanawiamy gdzie one były, jak się uchowały że świat o nich nie wie. Ano właśnie nie miały swojego „tu i teraz”.

  36. Pamiętam sprawę z kościołem. Nawet zgłosiłem się na ministranta 😈 Prawdę powiedziawszy nie wiedziałem, czy traktujesz to poważnie, czy tylko jako żart. Co chcesz przez to powiedzieć, że posiadając odpowiedni dokument jako organizacja moglibyśmy być zwolnieni z cła? Czy sprowadzone fanty można by od razu sprzedawać? Jaki byłby koszt założenia takiej organizacji – czy trzeba wynająć lokal, jakie byłyby koszty miesięczne? Może niewyraźnie określiłeś sprawę. Znasz jakieś akty prawne, które to regulują, chętnie przeczytam. Może warto byłoby wrócić do tematu. To samo z gazetą. Prawdę powiedziawszy nie wiem jak to funkcjonuje w internecie, ale porządne materiały trafiające w sedno mogłyby mieć wzięcie w krainie błądzących samców. Nie mam na myśli skrajnych poglądów, ale na przykład chętnie bym spróbował złożyć jakiś tekst – uczciwy, szyty na miarę możliwości odbiorcy. Ty byś poprawił i fru do pisma z błyszczącą okładką 😉 Niegłupi pomysł, gdyby więcej osób chciało się wykazać piórem to i czas poświęcony na prowadzenie gazety byłby przyjemnością a nie obowiązkiem. Może ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? Pomysły można łączyć i jeden niepozorny może być spoiwem dla innej całości. Gdzieś z tyłu głowy od kilku lat chodzi mi koncepcja czy model działalności, w której zysk z jednego przedsięwzięcia stanowiłby w jakiejś części kapitał inwestycyjny drugiej. Zysk z tej drugiej kapitał następnej i w ten sposób brak prosperity jednego byłby sygnałem przemieszczenia kapitału do drugiego. Możnaby zbudować na tej podstawie stabilną całość z niestabilnych w czasie przedsięwzięć. Różnego typu inwestycje sezonowe nadawałyby się do tego. Same w sobie mogą nie być atrakcyjne i dlatego ich atrakcyjność w takim modelu byłaby tym większa. Nie trzeba żyłki do interesów, żeby rozumieć dlaczego.

  37. Był czas że marzyłem o takiej pracy, ba! szukałem jej bardzo intensywnie. I nic z tego. Masz taką pracę, czy tylko sobie wizualizujesz? renty nie dostałem, jak powiedział pewien lekarz w okresie kiedy miałem nawrót – 25 biegunek dziennie z krwią, wycie z bólu i wicie się po podłodze to żadna tragedia, bo można pracować z pampersem w firmie 🙂

  38. Traktowałem to śmiertelnie poważnie. Żeby mieć super dokładne info trzeba iść do mecenasa – 150zł których nie wydam, jeśli mam tylko kilkanaście chętnych. I koło się zamyka. Gazeta miałaby sporą szansę – dobre teksty, niska cena, sporo reklam gadżetów które sam lubię, np. uwielbiam ładne zegarki – ale muszę mieć profesjonalnego grafika, człowieka od www, kogos kto poprawi błędy i ludzi od reklamy. Na początek za darmo – co oznacza że pierwsze problemy sprawią, że połowa ludzi zniknie a reszta się wykruszy później.

    Teraz już wiem – umawiam się o konkretną pracę, ustalam jaka kasa i płacę po robocie. Są przypadki kiedy ktoś coś robi i po prostu znika bez słowa, obraża się czy dochodzi do wniosku że ma wszystko w dupie – i wszystko się wali.

    Są w tym dobre pieniądze, ale trzeba zapierdalać na początku – a ludzie chcą od razu wszystko.

  39. Pracowałem w ochronie. Jeśli już zostaniesz przyjęty, to będziesz miał nad sobą takiego zwierzchnika, gościa, który szefuje na kilku obiektach. Możesz się z nim dogadać, albo po prostu powiedz przy „rekrutacji”. To jest naprawdę do załatwienia, uwierz. Siedziałbyś sobie w budce na uboczu i mógłbyś pisać felietony. Jak coś, to idź do Solidu, tam jest chyba najlepiej, ale pewności nie mam. Moim zadaniem warto, najprawdopodobniej będziesz po prostu musiał fizycznie przebywać w okolicach stanowiska i nic ponadto. Z przyjęciem nie powinno być problemu.

  40. Marku.
    Napisz po przemyśleniach, czyim życiem chciałbyś żyć.
    Ps.
    Ale, nie tylko te „dobre” rzeczy, tylko wszystko.

  41. Idź do Solidu…łatwo powiedzieć, prawda? po prostu sobie idź – problem w tym że od kilku lat ja nie mogę sobie ot tak gdzieś wyjść na miasto. Jestem zamknięty całkowicie, a każdy wyjazd w aucie – dokładnie planowany, czasem brane leki, drobiazgowo trzymana dieta itd. Zamknijmy już ten temat.

  42. Praktykowane. Siłka raz, dwa razy w tygodniu – ćwiczę w domu na drążku, bo to jest mój główny cel – ćwiczenie muscle up. Trenuję wg. wskazań Pavla Tsatsouline na czystą siłę. Basen raz albo dwa razy w tygodniu, byłem wczoraj dziś święto, więc tylko spacery i wieczorem worek bokserski.

  43. Moglbys isc do solidu, skoro chodzisz na silke i spacery. „Problem” polega na tym, ze ty juz masz prace – jestes pisarzem. Pojscie na ciecia w twoim przypadku, to jak przyslowiowy orzel, ktory chce znosic jaja w kurniku. Po co marnowac energie na ciagle wypieranie sie, ze nie moge byc na kasie, w ochronie czy gdziekolwiek, bo choroba, brzuch, uklady, znajomosci, oszukali tamto sramto. Nie mozesz isc do roboty, bo nie wytrzymasz 2 etatow – twoj etat to bycie pisarzem, i jak napisales przed chwila, to meczaca praca, ktora wymaga kreatywnosci, jakiej nie ma 90% pracujacych.

    Wez odpowiedzialnosc za swoja sytuacje materialna i zyciowa, przestan udawac, ze szukasz jakiejs „prawdziwej” pracy, tylko zaakceptuj to co wykonujesz, jako pelnowartosciowe i pozyteczne zajecie. Wiara w sens tego co robisz to fundament, na ktorym budujesz swoje spelnienie.

  44. Myślę że oboje wiemy o jakie pragnienie chodzi – jest kierowane ku wyżynom ducha, a czy nazwałem to duszą czy nazwałbym Wyższym Ja – to tylko model rzeczywistości i symbolika. Ogólnie rzecz ujmując chcę coś tworzyć, ale nie mam bladego pojęcia co i jak. Chcę to ugryźć ale nie wiem z jakiej strony, to jest dla mnie niezwykle frustrujące.

  45. Od lat mam fajną zabawę z ludźmi, którzy mi zadają podchwytliwe pytanie 🙂 siłownia i basen jest w jednym budynku gdzie mam blisko, gdzie są toalety. Wiedząc że są, czuję się tak dobrze i bezpiecznie, że nigdy z nich nie korzystałem. Nie pojawia się stres który natychmiast zmienia się w potworny ból brzucha. Można więc ćwiczyć co też robię – natomiast pójście do miasta, do obcej firmy, czekanie na spotkanie to rzecz którą zrobiłbym może jeszcze trzy, cztery lata temu – może by się udało. Teraz nie ma na to żadnej szansy.

    Szukam pracy – miałem taką propozycję jako cieć na noce w biurze z siłownią, ideał – mógłbym pisać, ćwiczyć, byłbym sam. Ale fuchę wziął ktoś kto miał większego znajomego tam niż moja ciocia.

    Pisanie jest ciężkie i niewdzięczne. Przy okazji nie zarabiam na nim, co ukazuje że jednak czegoś nie umiem, coś źle robię, nie mam jakiejś umiejętności. Ja po prostu muszę wcześniej czy później iść do pracy. Póki co na szczęście nie muszę.

  46. OK.

    „Przy okazji nie zarabiam na nim, co ukazuje
    że jednak czegoś nie umiem, coś źle robię, nie mam jakiejś umiejętności.”

    Ja Ci zycze, zebys to cos znalazl, bo imponuje mi to, czego dokonales. Z twoich tekstow bije czasem konflikt (np. przeswiadczenie o niegodziwosci polskich przedsiebiorcow, a nie zauwazasz, ze sam jestes przedsiebiorca), czy dosc jednoznaczne opisy zwiazkow miedzy kobieta a mezczyzna, kontrastujace z ujawnianym czasem pragnieniem, zeby znalezc madra kobiete, towarzyszke zycia. Taka dwuznacznosc w niektorych tekstach sie rzuca w oczy, dlatego pozwalam sobie od czasu do czasu na komentarze krytyczne.

    Znalezienie pracy ze stalymi dochodami i dalsze pisanie (jako powiedzmy realizacja pragnienia duszy) jest tez opcja, calkiem rozsadna. Mysle jednak, ze wazniejsze jest (obserwacja na moim przypadku) odnajdowanie i prostowanie wewnetrznych konfliktow i uprzedzen; praca nad swoja mentalnoscia. Wtedy podejmujesz logiczne i celowe decyzje, swiadomie budujesz swoje zycie, czerpiesz z niego radosc, a zewnetrzne jego aspekty (rodzina, pieniadze, przyjaciele itd.) naprawiaja sie same.

  47. W Twoich ostatnich tekstach tego nie czuć. Wydaje mi się , że rzeczywiście pragniesz, lecz tęsknisz (zapewne podświadomie) nie za swoimi pragnieniami.
    Pozdrawiam i życzę głębszej analizy samego siebie. Wiesz że to co na górze, to na dole. Co na zewnątrz, to i wewnątrz. itd

  48. [color=purple]Oki, jaką ramę rzeczywistości bierzesz, to jest oczywiście Twój wybór. Za jakiś czas [2, 3 lata] czas zweryfikuje owo podejście.

    [Czyli mam rozumieć, że ćwiczenia z Zelanda uglebiły?]

    o, może dobry pomysł ze scenariuszem?

    Na blogu byś mógł rozpoznać temat, zawiązać wątki, od razu byś miał odpowiedź, co odbiorcy sądzą.

    A potem sformatować pod ujęcia kamery, łup na papier i niech leci!

    Masz dużą szansę! Ostatecznie Woody Allen też zaczynał od pisania scenariuszy w notatniku na Core 2 Duo. 🙂 hihi

    Życzę wszelkiej pomyślności w eksploracji możliwości ! :)[/color]

  49. samorealizacja? o Boże. Żyć po prostu, obserwować, coś napisać, wypić winko, pogadać, popatrzyć.
    Nie wpadać w uniesienia, a nie daj Boże ich szukać, jak zechcą to same przyjdą.
    p.s. z Twoimi poglądami politycznymi nie zrobisz kariery, która Ci tu niektórzy proponują i o której w chwilach słabości (któż ich nie ma)marzysz, chyba, że przynajmniej część z nich zawiesisz na kołku w jakiejś dobrze zamkniętej piwnicy. Chyba, że coś się radykalnie przełamie. A póki co, może kawałek ziemi, chatka, wtedy łatwiej o niezależność.

  50. Jeśli mógłbys osiągnąć „tu i teraz” i stan w którym drzewo to tylko drzewo (nawiązując do często przywoływanej przez iebie historyjki), to na co ci pasja?

    Rodzice powstrzymują cię od samobójstwa? CHyba nie pierwszy drink dzisiaj co 🙂

  51. Mój wykładowca twierdzi, że nie ma nic lepszego, dającego większe poczucie satysfakcji, jak dobrze spełniony obowiązek. Praca, którą się lubi, zrobienie wszystkiego jak trzeba – wieczorem można na to wszystko spojrzeć i udać się na spoczynek snem sprawiedliwego.

    Zapytał nas, czy my też tak widzimy życie, czy także dla nas poczucie obowiązku i jego wypełnienie jest najważniejsze. Nikt nie potwierdził takiej wizji świata. Stwierdził więc, iż być może kiedyś i my do tego dojdziemy.

    Dodam, że ten wykładowca to bardzo mądry człowiek, wykształcony, z tytułami naukowymi oraz ogromną ilością pieniędzy. Niesamowita wiedza życiowa i inteligencja.

  52. [b]Jak ja widzę spełnienie.[/b]
    Należy odrzucić wielkie oczekiwania, cieszyć się drobiazgami, odkrywać radosne spełnienie w najprostszych sprawach jak czułość, pieszczoty, bliskość, serdeczność, choćby to miało być tylko głaskanie kotki.
    Nie koncentrować się na bogactwie, troszczyć się jedynie o środki na skromne przeżycie, ćwiczyć się w szkole przetrwania, pogodnie.
    I od tego momentu możemy pracować nad rozwojem duchowym, jednak bez żadnego przymusu czy degenerujących stymulantów.
    Do czego dojdziemy ?
    Nikt nam nie da na to żadnej gwarancji.

    [b]Ale spełnieniem samym w sobie jest już życie w kierunku naszych marzeń.[/b]

    [b]I to od naszych marzeń zależy to czy i do czego dojdziemy.[/b]

  53. Pomieszałeś „komercyjną psychologię” z duchowością, a to moim zdaniem tworzy konflikt; albo jedna droga albo druga.

  54. Marku ale jeśli przestałbyś pisać to właśnie wtedy ludzie mogliby zwątpić w to że wszystko to było prawdą..
    Piszesz że pisanie nic Ci nie daje, ale jednak nadal piszesz…to znaczy że Ci zależy…pomyśl też o tych którym pomogłeś..
    Wiem dziś jesteś wkurzony..wątpisz czy to ma sens ale gdy gorszy dzień minie znów wyjdzie słońce:)
    Nie mam takiej siły przekonywania jak Ty, nie umiem tak pisać ale wierzę w Ciebie ( jeśli nawet to nie jest dla Ciebie znaczące)i jestem dobrej myśli że los się do Ciebie uśmiechnie 😀
    Wierna Hultajka:)

Dodaj komentarz

Top