Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Sesja z jasnowidzem

Sesja z jasnowidzem

Dziś zamieszczam moją rozmowę z Panią jasnowidz Renatą Engel, nagraną w formacie mp3 na skype. Proszę nastawić się na kiepską jakość dźwięku, mam średniowieczny mikrofon. KLIK

Zapraszam na stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.

23 thoughts on “Sesja z jasnowidzem

  1. Powiem Ci, że gratuluję odwagi, puszczać to publicznie, ale myślę, że to jest sposób na to by choroba ustąpiła, pogodzić się z tym. Ale Ty się nie godzisz cały czas, ale się nie dziwie, sam się nie godzę, z wieloma rzeczami, z którymi dobrze byłoby się pogodzić. Pozdro

  2. zdrowie za 4 miesiące, samochód niewiele dłużej, a do półtora roku zjawi się przy mistrzu małomówna i zrównoważona kobieta, podczas gdy jego aura z 8 zamieni się w 0.
    Będziemy chyba zazdrośni, no i ciekawi czy Mistrz nas nie porzuci.
    A ja zadzwonię wtedy do tej wróżki albo i na warsztaty pójdę, więc tylko proszę jakbyś Mistrzu miał przestać wtedy pisać (a z tego co mówiła E. to prawdopodobne) daj znać i napisz: spełniło się.

  3. Pani jest bez wątpienia wygadana, ma też sporo przygotowanych szablonów w głowie.
    Na przykład ten który ma wyjaśnić że coś nie działa, jak z samochodem, gdzie nadświadomość nie chce dać samochodu związanego mentalnie z chorobą.
    To wygląda na prymitywny trick.

    Pani ma legendę, która najwyraźniej się rozwija, bo na YT pisze że wizje ma od momentu wypadku a w wywiadzie z Markiem twierdzi że ma to od dzieciństwa.
    To jest wskaźnik konfabulacji, kłamstwa.
    Ważne dla nas sprawy na przestrzeni lat są bardzo stabilne.
    Zmiany najczęściej następują jak ktoś po prostu konfabuluje, zmyśla, kłamie.

    Czas dostępu tej pani do wizji (zmienionego stanu świadomości) jest wyjątkowo krótki, wynosi góra kilka sekund, wygląda to kompletnie na odgrywanie całego procesu.

    Wniosek.

    Pani ta ma dla mnie bardzo niewielką wiarygodność.
    No ale jeśli najsłynniejszy polski współczesny „jasnowidz” Jackowski miał tyle kompromitujących wpadek, to trudno się dziwić.
    Myślę że osoby naprawdę mające rozbudzone pewne umiejętności (drożny most z nieświadomością mającą kontakt z energetyczną, relatywistyczną częścią naszego umysłu, bo to ona jest niczym duch, jest wszędzie) raczej nie wchodzą w komercję.

  4. [b]Coraz bardziej jestem skłonny przypuszczać, że choroba Marka to swoista forma nerwicy eklezjogennej, której źródłem jest ukryty niepokój, strach generowany nie tylko przez religię ale przede wszystkim czynniki religiopodobne – cały ten śmietnik new age.[/b]

    Jedyne skuteczne lekarstwo na to, jak to w nerwicy eklezjogennej, to zdrowy, racjonalny sceptycyzm, życzliwe podejście do spraw psi ale bez tego wewnętrznego stresu, skurczu, opętania strachem, niepewnością i ich „owocami”.

    Tak, tak, najciemniej jest pod latarnią.

  5. Dla mnie też to troszkę podjeżdża lekkim smrodkiem…

    Nie wiem Marku co to za choroba, mam nadzieję, że nigdy mnie nie dopadnie i PODKREŚLAM, że mówię to z perspektywy [b]osoby zdrowej[/b]:

    Pani jasnowidz ma rację. Uzależniłeś się od posiadania auta. Sam siebie uzależniłeś a nie choroba. Sam we wcześniejszych artach pisałeś, że jeździsz rowerem (do bliskich punktów) i czasem komunikacją miejską. Poza tym postawiłeś sobie warunek, że seicento to za mało. I tu myślę, że zgodzę się z Panią Jasnowidz, że Wyższe Ja walczy z Tobą i wszystko zapętla się.
    Zeland to fajnie opisał w swoje książce. Świadomość Ci mówi, że auto jest niezbędne przy chorobie i musisz je mieć by mieć możliwość poruszania się. Natomiast Dusza psuje auto non stop bo chce Ci udowodnić, że wcale nie jest niezbędne. Podświadomość odbiera to jako zagrożenie co powoduje nasilenie choroby i znów świadomość się angażuje. Taki Twój wąż Urubos.

    To natomiast powoduje, że całe siły i energię tracisz na auto. To blokuje Twój rozwój w kierunku sukcesu (a co za tym idzie kasa)bo po walce z samochodem brakuje Ci chęci i energii na coś więcej.

    Zadaję pytanie teoretyczne, bo mnie choroba nie dotyczy, ale czemu środkiem transportu nie może być kolej? Na stacji masz toalety, w pociągach też są. Nie psują się i zaczynają punktualnie jeździć…

    Psuje Ci się auto? To sprzedaj te za 3 tys., kup inne za tysiaka a 2 tysi wsadź w remont tego co najważniejsze i rok, dwa lata pojeździsz po czym sprzedasz i kupisz kolejne.

    Sam zamieniłem fajnego mercedesa na marzenia- jazdę ciężarówkami. Zaczyna mi się wracać, bo zbieram doświadczenie, wypłata coraz lepsza i mam pespektywę jazdy po całej europie u Niemca na Niemieckich zasadach z niemiecką wypłatą.
    Jeżdżę teraz 18 letnią fiestą w automacie i nie było jakoś problemów by pojechać pod Paryż nią i ściągnąć ludzi do kraju. Byłem nią kilka razy w Berlinie i Monachium. Czechy to też nie problem. A auto kosztowało całe 3919 zł. Można? 😉

    Jak odłożę kasę, to oczywiście, że kupię lepsze i większe ale rozumiem, że to jest tylko narzędzie pomagające a nie moje całe życie.

    I tak jest z ciężarówkami. Przestanę jeździć, bo nie to zdrowie czy coś innego, to może zajmę się żeglarstwem albo coś innego poszukam. Po co mam sam siebie ograniczać?

    Ty mi pomogłeś to zrozumieć i zacząć odnajdywać siebie samego i Tobie tego życzę.

    Brzmi to dziwnie, bo ode mnie, ale gdy zrozumiesz tą zależność o których piszesz i poczujesz w sercu, że to co Cię otacza wokół to tylko narzędzia (włącznie z samochodem) do odnalezienia siebie i spełnienia się to myślę, że choroba sama ustąpi i zostanie wspomnieniem. Czego życzę Ci z serca 😀

  6. Najciekawsza ta małomówna laska, zresztą wątpię by jakakolwiek ze mną w ogóle wytrzymała 🙂

  7. Oczywiście, zero konkretów i jeśli coś się nie uda, można powiedzieć że nie pracowałem nad tym za grubą kasę u tej Pani – ale weź pod uwagę że przyszłość to ciągła zmienna, to nie przeszłość i niezmienne fakty, w których Jackowski ma niezwykłe efekty. W przyszłości daje ciała, bo to trudna robota. No nic, pożyjemy zobaczymy.

  8. Piotrek, nie da się jeździć komunikacją miejską, a rowerem tak do kilometra, czasem więcej. Raz się uda a raz nie. Co do pociągu to też niemożliwe – i nie chodzi o wstrętne sracze a o to, że siedź kilka godzin z dużym bólem (dla mnie duży oznacza dla zwykłego człowieka ekstremalny, przyzwyczajenie) w przedziale, i co chwila kucaj na pół godziny. Nie o to chodzi – z peronu trzeba odjechać do domu, z centralnego do mnie jedzie się pół godziny co najmniej. To już dla mnie jest nie do przejścia.

    Samochód za tysiaka? żartujesz? przecież ja w seicento za prawie czwórkę, wsadziłem już ze trzy tysiące, a naprawom nie ma końca. Inne podobno w ogóle się nie psują, a mój to PORAŻKA. Dla mnie świadomość że auto stanie na drodze do Wawy, będę musiał szukać warsztatu itd. sprawia, że już mam objawy choroby. Na tym to polega, a są tacy co mają gorsze niż ja objawy – i też nie mają renty. Jedni się wieszają, inni piją (alkohol znosi objawy) socjalu nie ma żadnego.

  9. Jestem ciekaw który to Ci powiedział, że Fiat, Renault i Citroen są to bezawaryjne auta. Wyśmieję go w twarz i wyślę do pierwszego lepszego solidniejszego i porządniejszego mechanika.

    Co do solidnych aut- to albo japońce- nowe lub z super pewnego źródła a jeżeli nie stać Cię na nowe, to niestety zostają tylko niemieckie samochody.

    P.S. Rekord wytrzymałości samochodu od nowości do momentu aż stanie i nie pojedzie (wymieniane tylko płyny i filtry) to miejsce pierwsze: Mercedes W123 w 2,4l. dieslu- coś koło 870 tys. km. Miejsce drugie to toyota corolla- coś koło 720 tys.

    Tak więc, jeżeli potrzebujesz solidniejszego auta a masz zaufanego mechanika, to poszukaj z nim mercedesa W190 lub W124 (stawiam na W190- mniejsze i większy wybór silników do rozsądnego ubezpieczenia) a nie zawiedziesz się. Nawet niech ma 22 lata, jeżeli zadbany to przejeździ Twoje I30.

    Na socjal wiele nie pomogę, bo jeden głos to nic (chodź z Tobą to już dwa). Niestety ale dwójka ludzi z „marginesu”, gdy ich podlejesz wódeczką, ma silniejszy głos w decydowaniu niż ja jeden.

    Niestety, ale zgodzę się z Korwinem, że jest to chore, aby taki układ wśród ludzi istniał. Resztę jego pomysłów przemilczę.

  10. [quote=Mistrz]Najciekawsza ta małomówna laska, zresztą wątpię by jakakolwiek ze mną w ogóle wytrzymała :)[/quote]

    Sorki Mistrzu, ale to brzmi jakbyś był Ryśkiem z klanu. Już w czasie rozmowy z tą panią zabrzmiało mi to tak chłopięco – „no jaka by ze mną wytrzymała”, myślałem, że się krygujesz, a tu serio; masz to wdrukowane jakbyś tęsknił, a nie wierzył że się może spełnić.Już lepiej myśleć, że trudno znaleźć taką, z którą da się wytrzymać, szczególnie z uwagi na wzorce kulturowe, sprzeczne z naturą i zdrowym rozsądkiem. Ciekawe dlaczego małżeństwa muzułmańskie trzymają się całkiem dobrze. Trzeba Mistrzu taką znarowioną przez ogłupiającą cywilizację klacz ujarzmić, przywrócić naturalny podział ról, a nie pojękiwać,tylko jak „nie wytrzyma” to won, baba z wozu koniom lżej, a jak się nie da, to drobiazg; zmienić cywilizację.

  11. masz w tym duzo racji, nie bez powodu Marek kiedys pisal artykuly typu olej boga (osobowego), choc z drugiej strony ciagle mantrowanie w artykulach o „boskiej czastce w kazdym z nas” (dla mnie bzdura)

    niebezpieczny jest ten przechyl w strone ezoteryki i new ageowskich bredni

    baby Ci trzeba, i roboty

  12. Zyczliwy akurat co do tej boskiej cząstki to nie masz racji, wczoraj miałem dwie sytuacje których zaistnienie (zwłaszcza jednocześnie) jest krańcowo mało prawdopodobne, a jednak zaistniały. Takich sytuacji mam wokół siebie mnóstwo. I mówię to jako osoba maniakalnie trzymająca się racjonalizmu i naukowego oglądu rzeczywistości. To już dawno przestało mnie szokować, ja to obserwuję niczym naukowiec, nie ma w tym żadnej iluzji, widzenia tego co się chce widzieć, nie ma w tym zadnej schizofrenicznej malginy.
    Ja wiele z tych nieprawdopodobnych zdarzeń (drobnych, subtelnych, nierzucajacych się w oczy) mam wręcz na papierze.

  13. Heh ja nie wiem czy ludziom się wydaje, że to jakaś magia, skąd wiedzą czy to wystarczy 3 sekundy czy potrzeba godziny. Myślę że babka ma umiejętności i po prostu z nich skorzystała i przekazała co ma do powiedzenia. Ktoś tu napisał, że przydałaby się praca i baba, z tym się zgodzę, bo to odrazu zapewniona est potrzeba statusu społecznego, realacji z kobietą i sexu. Co do tego, że marek jest jak rysiek, jest czy nie jest, nie wiem, nie znam, pewnie tak i nie. Jak dla mnie wykonał dobrą robotę,nie dość, że dla siebie, to i dla Nas.

  14. Zgadzam się z Tobą ZZ. Pani czekała na informację od Marka, którą zgrabnie rozwijała. Nie musiała go ciągnąć za język – sam jej sprzedawał potrzebne informacje.

    -Napisałem książkę.
    -A jaki tytuł?
    Gdzie tu k..wa jasnowidzenie 🙂

    Jak w tym dowcipie:
    Facet puka do drzwi jasnowidza.
    Jasnowidz: Kto tam?
    Klient: Do dupy z takim jasnowidzem.

  15. Głuchoniema laska to jest opcja – ewidentnie małomówna, tylko słuchać się nie będzie 🙂

  16. Jasnowidz to nie Supermen, zjawiska psi są bardzo kapryśne i nie za bardzo zależą od naszej świadomej woli, choćbyśmy się nie wiem jak naprężali.

  17. Hej Marek, fajne nagranie ❗

    Co do kobiet, mi pomogło (kiedyś traktowałem wszystkie jak księżniczki, byłem w dodatku bardzo nieśmiały i miałem taki głupi sposób 'podrywu’ udając takiego ach i och, pana bezbłędnego, gentelmana, a wyglądało to żałośnie) poznanie kilku dziewczyn i chodzenie na dziwki. Ostatnia dziewczyna dała mi nieźle w kość i od tego momentu wiem, że nie do wszystkich muszę się uśmiechać, nie wszystkie to księżniczki (większość to kur.. lecące tylko na kaskę), wszystkich nie przelecę, a nawet tego nie chcę. To ja wybieram dziewczyny, a jak jest posucha to idę do panien za $$. Problem seksu jest więc zażegnany! A jak mi się jakaś kiedyś spodoba to ją zgarnę i będzie mi służyła na wieki 🙂

    Samochód – nie mam takich zdolności jak ta Pani, ale osobiście mam duży dystnas jeśli chodzi w takie zbiegi okoliczności, o których mówiła. Że podświadomie psujesz auto… może mechanik dupa i Cię dyma na kasę. Seicola też miałem i fakt, psuł się później już często, ale 160 szedł na autobahnie!! 10 napraw Seicento = jedna naprawa Passata to jeśli chodzi o koszty.. więc warto się zastanowić. Kiedyś wierzyłem mocno w jakieś zjawy, magię, to za sprawą mojej mamci, co to przesądna jest ponad miarę, ale teraz jestem jakoś bardziej mocno stąpający po ziemi. Albo coś jest albo tego nie ma, sprawy należy załatwiać patrząc na wszystko realnie, bo w takim społeczeństwie żyjemy. Kupisz autko czy nie, jeden ch. Przy następnej awarii jedź do innego mechanika i patrz mu na łapy. Może tu jest ktoś z Wawy i Ci pomoże z autkiem – wielu facetów się na tym zna!

    Twoja dolegliwość.. nie znam się na tym, ale sam kiedyś też się bałem, nawet dzwonienie telefonem było dla mnie problemem. To za sprawą też mamci, jakaś taka jest bojąca, tato pił i nie miał czasu mnie nauczyć męskich zachowań, bicia się i wyzywania w męskim gronie, więc byłem taką cipką. Potem miałem przez to problemy w szkole – lali mnie i szykanowali – zawsze byłem do tyłu z wszystkim. Ale zrobiłem wiele rzeczy które mi pomogły i uwierzyłem w siebie. Np. urządzenie mieszkania – sam od zera, wszsytko. Ludzie, których się obawiałem (kierownik, mocni koledzy) brali do takich prac ekipy remontowe, a ja trzaskałem sam, to dodało mi odwagi, a ich postawiło w roli delikatnych panienek, co tylko za wszystko płacić muszą. Uprawiam też sport wymagający wytrzymałości i mogę się nim chwalić, mam oficjalne notowania, jestem w tym mega dobry. Byle leszcz, przed którym jeszcze kiedyś trząsłem portakami się chowa.. Pisałem już o dziwkach i w pewnym sensie jest to też dobry sposób na dodanie sobie odwagi – mi trochę pomogło, a na pewno usunęło barierę w kontaktach z kobietami. Teraz ci co mnie lali w szkole najczęściej zasuwają jako pomocnicy murarza, a ja śmigam fajnym wózkiem i obracam panny, bo stać mnie dzięki ciężkiej kiedyś pracy, bo teraz już się lepiej ustawiłem 🙂 Natomiast panny co mnie olewały, targają wózki z dziećmi i narzekają na mężów pijaków o ile jeszcze nie są po rozwodzie.

    Marek, nie chcę się wymądrzać, nie oto mi chodzi, nie twierdzę, że wybrałem dobrą drogę, o ile miałem wybór. Nie zachęcam też do dziwek (szanuje je i zawsze jestem dla nich miły, niektóre to biedne dziewczyny, choć cwaniary też się trafiają, pamiętać też należy o ryzyku..), ale facet to facet, musi mieć jajca i silną psychę. Co może cię spotkać złego gdy wyjdziesz na cały dzień z domu.. nic, tam za zewnątrz są tylko ludzie, tacy jak Ty i ja (no może trochę mniej świadomi ;)) Jak Cię ktoś wkurzy masz prawo mu zaje..ć bo i duży jesteś przecież. Nikt Ci złego słowa nie powie, nikt nie jest bardziej doskonały od nas, nikt nie będzie się z nikogo śmiał, nikt nie musi być idealny, swiat musi być różnorodny, wszystko jest do zaakceptowania. Sam kiedyś starałem się za wszelką cenę być idelny – to za sprawą też członka rodziny, który to do dziś ma z tym problem – teraz sam otwarcie mówię o swoich wadach, tłumacząc to „bo tak jest” i temat jest momentalnie ucinany, a niby wada staje się akceptowalna, jest moją zwykłą cechą. Olej wszystko, na zewnątrz chodzą słabi ludzie, którzy nawet Cię nie zauważą, nic więcej tam nie ma.. Ty nic nie musisz.
    Good luck Stary, robisz dobrą tu robotę, też mi trochę pomogłeś kiedyś.. Trzymam kciuki i pozdrawiam. Lion

Skomentuj zz Anuluj pisanie odpowiedzi

Top