Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Wypożyczalnia ciał

Wypożyczalnia ciał

Nic nie mam. Nawet moje ciało nie należy do mnie. Mogę mieć na koncie miliony – ale przecież je zostawię. Ciało także. Życie szybko mija, i nic nie możemy z niego zabrać. Nic nie przetrwa wyroków czasu. Żelazo rdzewieje, wszelkie ciało słabnie i zamiera, elektronika śniedzieje, imperia padają jak domki z kart, wielkie postacie umierają, religie spadają z firnamentu by ustąpić miejsca nowym. Pojawiamy się na arenie świata, walczymi z problemami ukutymi z porannych mgieł, by po chwili musieć z niej zejść. Niemal wszyscy są z niej siłą wyrzucani, i ze świecą szukać tego który czyni to z własnej woli.

Zwapnienie żył

Nic nie masz. Dostajesz tylko na jakiś czas przedmioty, etykietki i papierki. Gdy to sobie uświadamiasz, zaczyna wypełniać Cię lekkość, radosny entuzjazm. Energia przebija się przez zwapniałe żyły Twych przekonań. Jesteśmy prochami które użyźnią ziemię. Pozbądź się więc pychy i wielkości, nie przystoi ona temu, który zdaje sobie sprawę z tego że będzie nawozem ziemi, tej ziemi.
Zawsze sobie wyobrażałem, że gdy będę miał miliony nakupię sobie wiele rzeczy. Każda reklamówka z supermarketów, była dla mnie inspiracją do snucia marzeń o niczym nieograniczonej konsumpcji. Ale gdy głębiej drążyłem temat, odczuwałem rozbawienie – po co mi te pierdoły? tylko wycierać je z kurzu trzeba, zabierają miejsce. Właściwie wszystko mam co trzeba najważniejsze. Auto kia rio, praktycznie wszystko w nim wymieniłem. Zostały do zrobienia nie wciągający się pas kierowcy, wypolerować przednią lampę i ewentualnie kupić niewielki subwoofer, bo lubię słuchać muzy. Silnik 97 koni, ładne wnętrze, kombi w które zapakuję dwóch skąpych czytelników i łopatę… marzyłem o nowym procesorze, ale w sumie tylko piszę, na gry nie mam czasu, poza tym bolą mnie oczy gdy za długo siedzę przy komputerze. Ten co mam, do tego co robię wystarcza. Można puścić muzę, pisać, zapuścić dobrych kilka pornosów; niech się powoli wczytują.

Kobiety to tylko kłopoty…

Mieszkanie mam, niewielkie ale jest, co by nie mówić książka może nie przyniosła mi kokosów, ale za to znacznie więcej innych, znacznie ważniejszych korzyści. Nie mam dziewczyny, i wcale nie jestem pewien czy chcę mieć. To wielokrotnie przeze mnie przerabiana jazda na  rollercoasterze. Najpierw idziemy pod górę, a potem w dół. O ile lubię szczytowe stany ducha, to te niższe, piekielne, mi nie służą. Gdybym tylko umiał je rozdzielać…

Oczywiście, gdyby były pieniądze zaszalałbym, ale wcale nie jest mi to potrzebne do życia. Co bym chciał? schudnąć dziesięć kg, zrobić muscle up i flagę na drążku, być dużo lepszym i szybszym przy worku bokserskim. Oczyścić całkowicie ciało, by z tego poziomu wdrapać się na wyżyny ducha. Czytam książkę Siemionowej, i pewne rzeczy mnie bardzo zastanowiły. Jej zdaniem (a nie jest to byle kto), im bardziej uduchowiony adept, tym więcej ma w sobie pasożytów, glist, tasiemców i całej wampirycznej menażerii. Im wiecej wywołanych medytacją endorfin, tym mocniej rozwijają się robaki. Ogólnie bardzo ciekawa teoria, zwłaszcza wtedy gdy pytałem znajomych lekarzy o niektóre jej stwierdzenia, i okazały się prawdą. Spójrzmy na wielki brzuch prawie oświeconego (swoim zdaniem) Leszka Żądło. Ile w sobie musi miec glist, lambli, tęgoryjców i innych duchowych towarzyszy? Jest dla mnie jasne, że nie ma zdrowia bez oczyszczenia ciała. Podstawa to doprowadzić do porządku kręgosłup, by nic nie uciskało na nerwy. Później jedzenie rozdzielne, oczyszczanie jelita, nawodnienie organizmu (woda z krzemem, żadnych herbatek i kawek), pozbycie się robaków które zjadają ważne substancje, a my musimy się zaspokoić tym co one w nas wysrają. To jak z pewną nacją, która dokładnie tak działa w Polsce i nie tylko. Gdy ciało będzie zdrowe, można brać się za medytację.

Marzenia…

Tym czego najbardziej w życiu pragnę, to wyjść poza swoje lęki (wiem że jest to możliwe, bo miałem przebłyski tych stanów), nauczyć się wyciszać swoje myśli tak, by odbierać tylko rzeczywistość a nie ciągły, wewnętrzny bełkot, mieć pasję i obcować z pięknem w każdej formie. Marzy mi się dom gdzieś na odludziu, gdzie miałbym ciszę i spokój, miłe miejsce do spacerów, czytania i rozwijania się. Chciałbym zawodowo pisać, i móglbym temu poświęcić większość czasu. Moj gabinet będzie oazą stabilności, spokoju i milczącej radości. Wypełnię go tysiącami książek które przeczytam. Jak umrę, będzie można nimi napalić w piecu. Chcę mieć kominek, i móc siedzieć sobie przy nim i patrzeć się w ogień. W istocie nudzę się straszliwie, co chwila walcząc z uzależnieniem od słodyczy. Dużo czytam codziennie, terapie duchowe, dietetyczne, encyklopedie z podstawową wiedzą o świecie. Mam wielką potrzebę przebywania w samotności, chodzenia boso po trawie. Dokarmiam psa sąsiada, kupuję mu psie smakołyki bo jest na kiepskim wyżywieniu. Tylko mnie widzi to wariuje z podniecenia, Fiona ledwo na mnie spojrzy, tak się przyzwyczaiła do smakołyków.

Zwierzęta plus

O Jazzy nawet nie wspomnę, bo ten kotek w ogóle traktuje mnie jako samobieżną sypialnię i automat do dawania jedzenia. Bulwersuje i wkurwia mnie to, że zabija masę zwierząt ale żryć przychodzi kurwiszon do domu. Ostatnio dusiła dzięcioła który chyba wypadł z gniazda. Jak wpuszczę na górę, może się zesrać w strategicznie ważnym dla mnie miejscu. Doprowadziłaby do furii nawet wschodnich mistrzów medytacji. Ludzie mnie męczą, stresują, boję się ich gwałtownej, chamskiej i agresywnej natury. Boję się że komuś wreszcie obiję spuchnięty od podłości ryj. Ćwiczę codziennie. Cieszy mnie to, jak ciało może być gibkie i dynamiczne. Mam szybkie, bardzo silne uderzenia ale szybko się męczę. Co najważniejsze, umiem wyprowadzać cios już całym ciałem. Ręka praktycznie jest tylko dilerem mocy, generowanej przez zawsze glodny ciastek brzuch, chutliwe biodra i korpus. To tylko worek, a ten jak wiemy nie oddaje. Korci żeby się spróbować gdzieś na ulicy, z jakimś naprawdę złym człowiekiem. Tak terapeutycznie, w imię ogólnie pojętego dobra porządnie złomotać jakiegoś złoczyńcę; w kominiarce na twarzy oczywiście. Żebym tak w miejscu bezpiecznym, zobaczył że dwóch dresów bije jakiegoś porządnego chłopaka. Żebym miał pewność że są naprawdę źli, i mógł zrobić trochę dobra. Jak ma ich dopaść karma za zle uczynki, to ja ją bym troszkę tylko przyśpieszył. No chyba że umiejętności wydadzą się przesadzone, wtedy pozostaje cieszyć się tym, że to ja spłaciłem trochę złej karmy i zbierać na nowe zęby. Tak szczerze podobają mi się dwie kobiety. Jedna to kobieta Norbiego, Marlenka, jak dla mnie istny seks. Jeśli pożądanie mężatki jest grzechem, to będę w nim się smażył na bank. Zła kobieta, ale cóż to byłyby za emocje… na szczęście nie interesuje się golcami, więc stosunkowo dobrze się nie poznamy. Druga panna, to tak od strony serdecznej i rzekłbym duchowej, Natalia Szroeder. Czy ona kręci z Liberem? hej, Liber, koleżko, świetnie śpiewasz ale ona jest już moja. Będzie biła w mojej kawalerce wegetariańskie kotlety, komplementowała mnie i opiekowała niespełnionym artystą. Drżyj ze strachu bracie, nadchodzi seryjny super samiec… 🙂

Spełnienie
Jedyny sens życia to rozszerzanie, pogłębianie swojej świadomości. Im jest potężniejsza, tym większe obszary zrozumienia stają się dla Ciebie dostępne. Wszystko inne jest tylko czasową, papierową dekoracją. To co się liczy, to głębokie spełnienie. Coś co czasami wypełza z Ciebie, dając Ci wrażenie czegoś wiecznego, prastarego, nie podlegającego czasowi.

 

——

 

 

 

Zapraszam na stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.

25 thoughts on “Wypożyczalnia ciał

  1. [quote]Ludzie mnie męczą, stresują, boję się ich gwałtownej, chamskiej i agresywnej natury. Boję się że komuś wreszcie obiję spuchnięty od podłości ryj.[/quote]

    Dokładnie te same uczucia mną targają.

  2. Piszesz ciekawe teksty, dotykające meandrów skomplikowanej (lub wręcz odwrotnie, prostackiej) natury ludzkiej. Ciekawi mnie jakich masz (jakich preferujesz) przewodników duchowych.

  3. Teraz mam faze na mączne ciastka z biedronki… niestety, owoce to fruktoza a więc tez cukier, na którym pasie się Candida.

  4. No to kominiarka, rękawiczki by nie było odcisków palców, cos w buty by odcisk był inny, zmiana zapachu, stare ciuchy i w miasto bracie ze sprzetem…

  5. Oglądając dziś TV dowiedziałem się że NFZ nie zapłaci za przeszczep płuc dziewczynie której operacja odbyła się w Austrii tylko dlatego że miała zgodę na przeszczep od żyjącej osoby spokrewnionej a otrzymała płuca od osoby zmarłej.
    Na logikę bo faktycznie na tym się nie znam, taka operacja powinna być o wiele tańsza. Pobranie płuc czy raczej płuca od żyjącego dawcy wymaga dwóch procesów rehabilitacji po operacyjnej w przypadku dawcy zmarłego oprócz samego pozyskania organu nic więcej się nie robi.
    Denerwuje mnie postawa pani rzecznik NFZ pani Agnieszki Gołąbek jej kolejne wypowiedzi w różnych sprawach. Rozumiem że to jej praca i mówi co musi co jej każą ale czy ona może normalnie patrzeć w lustro. Kolejna osoba która szmaci się za srebrniki.
    Utkwiło mi to jakoś na wątrobie.

  6. Mi zamiast boksu najbardziej utkwiło i zafascynował Aikido, sztuka walki bez walki, gdzie ty będąc mistrzem nikomu nie uczynisz krzywdy i wygrywasz, czas wrócić do tego dziecięcego marzenia?
    [quote]wypełza z Ciebie, dając Ci wrażenie czegoś wiecznego, prastarego, nie podlegającego czasowi.[/quote]
    To życie jest jak niekończąca się opowieść, niby baśń, kreowana przez nas samych na okrągło.
    Doskonale się sprawdza, tu to wyjście poza swój krąg myślowy, potrzeba małego kamyka i może płynąć lawina. Przy odrobinie wiedzy nie zasypie, serce podpowie jak utrzymać się w górze. 🙂

  7. Odpowiedziałeś wymijająco, ale niech Ci będzie. To co wymieniłeś to tylko tematy o które zahaczasz, więc rozumiem, że obywasz się bez Przewodników Duchowych 🙂

  8. Praca pracą, szczęście mają osoby, które nie muszą się szmacić za srebrniki. To przykre, rawda? Rozmawiałem dzisiaj z kolegą. Opowiadał, że inny kolega był w potrzebie i pomógł mu. Ten nawet nie odziękował. Jest taka teoria (albo i fakt), że obdarowany w głębi czuje nienawiść do darczyńcy. W sumie ma to sens, no nie? Po pierwsze trzeba umieć dać, to podstawa. Po drugie jeśli to kolega to nie daję tylko mówię, żeby sobie wziął. Z tym nagradzaniem, to istny burdel:-) To tak jak z pomocą. Czy tam się nie kryje fałsz? Dzisiaj bezdomnemu niby przypadkiem dałem worek z puszkami po piwie. Zbiera w śmietnikach różne rzeczy i pomyślałem, dlaczego nie jemu, a temu co ma węża w kieszeni. Obserwowałem później przez okno. Miał wózek, na wózku cały dobytek. Puszki zgniótł, schował pod wózek, z torby wyciągnął butelkę z herbatą, napił się i… Odsłonił wierzchnią stronę materaca z gąbki i przyglądając się strząsnął jakieś paprochy. W tym momencie dotarło do mnie, że to jest jego „spanie”. Ma ponad 60 lat, jest spokojny, daje sobie czas na poprawienie rzeczy leżących w wózku. Sprawia wrażenie, jakby nie było zewnętrznego świata. On umrze na tym materacu z gąbki. Jest mi strasznie wstyd – nie czuję się winny, bo nie wiem jak pomóc.

  9. Ja bym nie żałował meneli. Raz że ukazujemy tym samym niewiarę w tego człowieka, a dwa że ludzie z problemami coś robią, próbują chociaż się jakoś rozwijać – sam mam spore problemy ale coś działam, nie siedzę na dupie. Uważam że należy im pomagać, dawać chociaż jedzenie, ale są wśród nich także alkoholicy, narkomani, niedostosowani, brudasy że porzygałbyś się – i nie pomożesz im w żaden sposób.

  10. Aikido jest ładne, ale ile trzeba je ćwiczyć, by umieć zastosować na ulicy? jest niepraktyczne koszmarnie, ale dla gimnastyki można się go uczyć. Jednak spotkanie z bokserem zakończy się katastrofą…

  11. Cały ten kraj jest zżerany od środka przez pasożyty. Bez ich wywalenia nic nie będzie można zbudować nowego.

  12. Dawno nie bywałem tu Marku
    Ogladam ostatnio i czytuje inne propozycje. Zmeczyłem sie, bo dużo wyjasniasz ale nie dajesz nadzieji. Wracam do modlitw, pracy nad podświadomoscią i zdrowego żywienia. Na youtube jest [youtube]http://www.youtube.com/watch?v=z8PDyFQvLHc[/youtube] o zdrowym żywieniu. Babka twierdzi ze nie ma choroby „zespół jelita nadwrazliwego” i ze mozna to uleczyc …
    wiec cos dla Ciebie.
    A napisałem dlatego ze cholernie sie nudze (także;).

  13. Jeden z moich ulubionych…i tak mi się z tematem skojarzyło

    „Nic darowane” – Wisława Szymborska

    Nic darowane, wszystko pożyczone.
    Tonę w długach po uszy.
    Będę zmuszona sobą zapłacić za siebie,
    za życie oddać życie.

    Tak to już urządzone,
    że serce do zwrotu
    i wątroba do zwrotu…
    i każdy palec z osobna.

    Za późno na zerwanie warunków umowy.
    Długi będą ściągnięte ze mnie wraz ze skórą.
    Chodzę po świecie
    w tłumie innych dłużników.

    Na jednych ciąży przymus
    spłaty skrzydeł.
    Drudzy chcąc nie chcąc
    rozliczą się z liści.

    Po stronie Winien
    wszelka tkanka w nas.
    Żadnej rzęski, szypułki
    do zachowania na zawsze.

    Spis jest dokładny
    i na to wygląda,
    że mamy zostać z niczym.

    Nie mogę sobie przypomnieć
    gdzie, kiedy i po co
    pozwoliłam otworzyć sobie ten rachunek.
    Protest przeciw niemu
    nazywamy duszą.
    I to jest to jedyne,
    czego nie ma w spisie.

  14. Na uzależnienie od słodyczy polecam picie soków warzywnych lub owocowych z sokowirówki lub lepiej z wolnoobrotowych wyciskarek do soków ,dla mnie pomogło, teraz nawet nie patrzę na ciasto francuskie lub snickersa

Dodaj komentarz

Top