Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Seks to droga ku Bogu

Seks to droga ku Bogu

Jak rządzić ludzkim stadem? podzielić je, ale nie tak jak politycy, a znacznie głębiej, mocniej… wmówić ludziom że coś co kochają, coś co ich uszczęśliwia jest złe. Wmawiać im to od niemowlęcia, by przyjęły tę teorię jako swoją własną, by wrosła w nich jak brud w paznokieć. Tak uczyniono z seksem – by człowiek sam ze sobą był w stanie bezustannego konfliktu.

Gdy jedna Twoja część chce miłości, druga czuje strach przed wmówionym w dzieciństwie piekłem, mękami trwającymi przez całą wieczność. Straszą też najwyższe autorytety religijne – Matka Boska nie nie uprawiała seksu, Jezus także, zapłodnienie dokonało się w sposób duchowy a nie fizjologiczny. Męczennicy i święci seksu nie uprawiali. W telewizji można podrzynać gardła, mordować ludzi, ale pokazanie kobiecego biustu budzi zgorszenie i oburzenie prawych, bogobojnych ludzi. Gdzie nie spojrzysz, wszyscy czczeni i zasługujący na niebo po śmierci brzydzili się, bądź rezygnowali z seksu. Ty go jednak pragniesz…

Walka z sobą

Gdy jesteś w stanie wojny wewnętrznej, nie możesz zaznać spokoju, błogości płynącej z pełnej szacunku zgody z samym sobą. Jesteś skonfliktowany ponieważ ktoś tego chciał, ktoś chciał byś cierpiał i nazywa to czystością, miłością Boga do ludzi. Gdy pragniesz ukojenia, kapłani obiecują Ci je po śmierci pod warunkiem, że całe swoje życie będziesz sam siebie tłumił, co oznacza walkę z samym sobą. Gdy proszą o pieniądze, chcą je teraz… Spójrz jakie to szalone; zamiast tworzyć, tańczyć, kochać, całe życie poświęcasz na walkę ze swymi naturalnymi skłonnościami. Najpierw Cię podzielono, by napuścić jedną część Ciebie na drugą. W efekcie nie masz siły ani mocy, bo wszystko wytracasz na walkę ze swoją seksualnością. Kochający ludzkość Bóg najpierw Ci ją dał, a później rzekomo nie chce byś tej możliwości doświadczania piękna używał… ale skąd wiesz że taka jest wola Boga? powiedział Ci to osobiście, czy może oznajmił Ci to człowiek podający się za jego oficjalnego pośrednika? czy Bóg zatwierdził jego funkcję? nie wiadomo – trzeba wierzyć, bo kto wierzy zyska niebo, a kto wątpi pójdzie do piekła. Czy to nie jest kompletne wariactwo? ktoś podaje się za Twojego pasterza, każe Ci klękać, wyznawać swoje winy, tworzy w Tobie konflikty, podaje Ci wzory do naśladowania – samych cierpiących, umierających w kaźni męczenników, bierze Twoje ciężko zapracowane pieniądze i wysyła je do innego kraju… a co na to Bóg? milczy, ciągle milczy. Zastanawiające.

Trzeba wierzyć że ci Panowie Cię nie oszukują. Bo kto nie wierzy, pójdzie do piekła… a jak uwierzysz bezkrytycznie innym Panom twierdzącym że reprezentują Boga? to pójdziesz do piekła – ponieważ wierzyć masz tylko tym mężczyznom, a tamtym już nie, to oszuści. Ale oni też mają swoje święte książki, tradycje, męczenników… ktoś kłamać musi, ale kto? Wariactwo, absolutne, niewiarygodne wręcz szaleństwo. A gdy pojawia się wątpliwość… to znak Szatana. Wiesz że opętuje i niszczy ludzi, bo czytałeś to w gazecie tych Panów, którzy dzięki strachowi przed nim mają wspaniałe życie już tu na ziemi – Ty niestety musisz poczekać do śmierci. Religia to najgenialniejszy sposób na interes życia. Podzielić, zniszczyć siłę, osłabionemu i zrozpaczonemu człowiekowi za pieniądze dać chwilową pociechę… niesłabnący strumień pieniędzy, za którym kroczy władza.

Seks godzi Cię z Tobą

Gdy pokochasz seks całym sobą, zniknie konflikt wewnętrzny. Staniesz się silny, zjednoczony. Zostanie to nazwane pychą, egoizmem i upadkiem moralnym. Twoi pasterze poczują niepokój, gdyż odczuwając w sobie zgodę i pokój, siłę i moc – nie potrzebujesz już tych ludzi. Sam czujesz w sobie Boga i jego cichy szept w sercu. Czy wiesz jak niepokoi to Twych pasterzy? wizja pójścia do zwykłej pracy, utraty wielkich majątków, władzy i wpływów na całym świecie przeraża, sprawia że drżą ze strachu. Straszą więc Szatanem, upadkiem, zgnilizną moralną, Sodomą i Gomorą. Strach – to strach jest ulubioną bronią przedstawicieli Boga miłości.
Pierwszym objawem przebudzenia jest zmiania postrzegania seksu, cielesności i rozkoszy seksualnej. Nie reagujesz juz jak pies Pawłowa, wmówioną Ci niechęcią i strachem przed bliskością seksualną, a dostrzegasz w niej piękno, miłość i… Boga. Bóg to kreacja, tworzenie, a seks jest reprezentantem tej podstawowej, Boskiej wielkości.

Sprawdzianem Twej czystej świadomości będzie coś co oburzy, mocno poruszy i doprowadzi do wściekłości ofiary prania mózgów w dzieciństwie. Poprosisz Boga o to, by dał Ci najlepszy seks jaki istnieje. Poprosisz tylko raz – by pogrążyć się w radosnym oczekiwaniu na Boski prezent, dar który poniesie Cię ku najwyższym szczytom piękna i błogości. Gdy zabawiasz się sam ze sobą, poproś Boga by dał Ci taki orgazm, który oczyści, uwzniośli i uszczęśliwi Twoje życie. A co z ascetami? niech się tłumią, walczą ze sobą, są wolnymi ludźmi, mają Boski dar – rozum, więc muszą decydować komu dać wiarę. Cichemu szeptowi w sobie czy Panom twierdzącym że reprezentują Boga, straszącym piekłem i kaźnią, obiecującymi cuda – ale po śmierci. A zanim do niej dojdzie, trzeba im opłacać życie.

Boska natura to orgazm

Doświadczenie Boga w medytacji to szczytowe doznanie. Jest ono niezwykle podobne do orgazmu z jedną różnicą – orgazm czujesz w dolnych częściach ciała, a mistyczne doświadczenie w całym ciele. Poproś więc by orgazm przeniósł się z dołu ku górze, by ogarnął całe Twoje ciało i osobowość. By przemienił Cię w lepszego, radośniejszego, bardziej szczęśliwego człowieka. Bez konfliktów, niezgody i perwersji, która jest skutkiem stłumienia swoich naturalnych potrzeb. Im bardziej coś tłumisz, tym bardziej perwersyjny się stajesz. Pojawiają się odchylenia – pedofilia, homoseksualizm, zoofilia. Są one zawsze skutkiem stłumienia podstawowej energii seksualnej, która objawia się w różnym stopniu zaburzona.

Nie rób z seksu problemu. Kochaj się i czerp z tego wielką radość, pamiętając o chorobach i możliwości nieplanowanej ciąży. Seks to część życia, jak jedzenie, spanie, śmierć…

 

———

 

 

Zapraszam na stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.

11 thoughts on “Seks to droga ku Bogu

  1. Aha, żeby wierni nie zapominali o swojej misji, na terenie zabudowanym, gdzie liczebność jest znaczna, zastosowano pewne środki przymusu. Co kilka godzin w momentach względnego oswobodzenia się z bądź co bądź dokuczliwej konieczności nawraca się wiernych dźwiękiem wszechobecnych dzwonów wież kościelnych. Takie wywoływanie nerwicy. Ale co tam, cel uświęca środki.

  2. No i teraz już z pewną dozą obawy muszę wyjaśnić, że utrzymywanie społeczeństwa w pewnych szrankach jest raczej koniecznością. Nie jestem przeciwnikiem (bynajmniej zagorzałym) instytucji kościoła. Jeśli decydujemy się tworzyć spójne społeczeństwo wymagane są pewne mechanizmy pozwalające utrzymać integrację. To co jest według mnie niewłaściwe, to krzywdzenie ludzi, których świadomość w pewnych obszarach zabarykadowana została średniowiecznymi kamieniami. Kościół, jeżeli chce przetrwać potrzebuje reformy. Nie nowych wymyślnych technik sterowania społeczeństwem za pomocą starych metod a … no właśnie czegoś nowego. Kościół powinien zrezygnować z wpajania wiernym rzekomej godności duchownych a powinien starać się ukazać ich ludzką twarz. Duchowny powinien okazać się człowiekiem utalentowanym (jak ja na przykład chociaż w innym kontekscie) mającym wpływ na wiernych przez to co chce dobrego wnieść w życie ogółu. Nie powinien być manipulantem udającym świętego przed jak mu się wydaje ciemnym tłumem.

  3. Jeszcze coś, co nie daje mi spokoju. Mogłem obrazić co niektórych duchownych i wiernych. Trochę tak jak rozpędzony kombajn. Tak się stało i przepraszam. Mimo to fakty są nieugięte. W zamierzeniu i działaniu mogą kryć się dobre intencje mimo to, rzeczywistość bywa nieugięta. Przypomniała mi się historia z mojego dzieciństwa, kiedy dostałem nowy nóż. Pierwsze, co zrobiłem to oskubałem młode drzewko z kory zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że narażam je na chorobę i uschnięcie. Tak samo sprawa zdaje się wyglądać w wierze katolickiej. Domyślam się, że również wśród duchownych istnieją naiwniacy. Nie zmienia to jednak faktu, że łamią ważne naturalne prawa czyniąc w dobrej wierze zło. To samo dotyczy wiernych. Pozdrawiam wiernych i duchownych licząc na ich zrozumienie.

  4. Bardzo trafne i celne uwagi. Tak w ogóle Marku, ciekawy jestem i chętnie bym przeczytał felieton na temat pornografii i masturbacji. To jest temat bardzo interesujący i na czasie. W cywilizacji, gdzie zakorzenił się kościół katolicki jest to wyjątkowo powszechne, natomiast w krajach gdzie podejście do seksualności jest zdrowsze ten problem jest dużo mniejszy albo nie istnieje. Ja osobiście uważam, że praktykowanie czy to masturbacji czy oglądania porno nie jest dobre nawet dla osób, które w danym momencie nie mają „dupy”. Jest to jakby samooszukiwanie za pomocą narkotyku takiego samego jak alkohol czy nikotyna. Swoją drogą, ciekawe, że obecnie moda na to jest w pewnym sensie lansowana przez system.

  5. Trzeba raczej rozważyc „za i przeciw”
    Piszesz Kondri6-,ze praktykowanie masturbacji nie jest dobre,nawet przy braku partnera.
    Czy jednak niemoznosc rozladowania napiecia seksualnego jest dla organizmu/czlowieka lepsza?
    Wydaje mi sie,ze nie,a wrecz przeciwnie.
    To wlasnie niemoznosc rozladowania czyni czlowieka niewolnikiem tej sytuacji i popycha czasem do niezbyt madrych decyzji czy odchylen.
    Temat na dluzsza debate-bo i tutaj sa czynniki „za i przeciw”

  6. Kiedyś oglądałem program telewizyjny o nietypowych parach. Wypowiadały się pary, które były rodzeństwem. Na skutek różnych okoliczności życiowych zostały rozłączone we wczesnym dzieciństwie, czy może nawet nigdy nie miały styczności ze sobą. Po latach te osoby naturalnie chciały się poznać. Odnajdywały się i spotykały. Program był o tych przypadkach, w których po takim spotkaniu owe pary zaczynało łączyć coś więcej. Niektóre miały dzieci inne wiązały się w nieformalnych związkach. Jedna para była wyjątkowo niesamowita. Matka i syn, który wychowywał się bez niej. To co dało mi do myślenia, to sposób w jaki wypowiedziała się o stosunkach seksualnych z synem. Powiedziała, że podczas seksu z nim doznaje tak mocnych i głębokich doznań, że nie sposób tego opisać. Swój popęd opisała przez analogię jako chęć pożarcia. Stawiała się w roli wygłodniałej bestii, która nie pragnie niczego innego jak pożreć swoją ofiarę. Oczywiście opisywała tym tylko siłę doznań w odniesieniu do popędu, seksualności. Kiedy to opowiadała odniosłem wrażenie, że przeżywała coś mistycznego, co mogłem jakoś odczuć. Zdaje się, że tym porównaniem obudziła jakieś archaiczne pokłady i u mnie (skoro to poczułem??? 8). No i właśnie. Zdaję się, że udało im się pokonać jakieś tabu. Często zastanawiam się, jak takie tabu nałożone na nas, w naszej kulturze, religii blokuje takie doznania. Nie mówię o ekstremalnych przypadkach jak ten powyżej, ale o zdrowej relacji kobiety i mężczyzny. Chcę powiedzieć, że kiedyś podczas spotkania z koleżanką obudziło się coś podobnego we mnie. Sprawa niesamowita i nie z tego świata. Niestety trwało to tylko chwilkę. Zdaje się, że autocenzura zrobiła swoje i w kilka chwil głębia ustąpiła powierzchowności. Dał bym wiele, żeby móc odczuwać coś takiego za każdym razem. Może jakiś felieton o tabu właśnie? Może gdzieś się dokopiemy? 😉

  7. kościół, w USA i innych krajach protestanckich jest chyba jeszcze gorzej. Z jednej strony w amerykańskiej telewizji nawet biust jest zamazywany, z drugiej to największy producent pornografii. Islam też by miał swoje do powiedzenia. Najlepiej pod tym względem chyba było na Bali, Tahiti itp. chociaż też tak dokładnie to trzeba by sprawdzić. W Polsce ciekawie o tym pisał Boy Żeleński, niestety dzisiaj to już tylko wspominki.

  8. W moim skromnym przypadku seks pozwolił mi bardzo wyluzować. Późno rozpocząłem współżycie, ale wiem, że dzięki temu stałem się po prostu spokojniejszym człowiekiem. Uszło sporo napięcia… 😉

    Teraz uwielbiam i póki co nie wyobrażam sobie życia bez. Kiedyś to pewnie minie, więc korzystam póki się nie znudziło 😀

  9. No a ja muszę nauczyć się pokory, dziś zacząłem nową pracę. Dotychczas praca za granicą, w towarzystwie kumpli sfrustrowanych jak ja brakiem ciepła łóżkowego. Dziś wielkie zdziwienie – jak faceci mogą być tacy spokojni, czy to normalne. No nic, rezygnuję z ambicji i uczę się pokory, przynajmniej w pracy. Musi być fajnie być takim wyluzowanym. Zobaczymy.

  10. No to wieczorem prośba do Boga o przyzwolenie wszystkich „perwersji” i witaj kraino odczuć uniesień, wolności. Szkoda tylko, że w pojedynkę 😀

    Odnośnie kierowania stadem.
    Spowiedź święta(ha, ha). Przeciętny a nawet każdy katolik idąc do konfesjonału powinien uprzednio przygotować się do tego. Dokładnie przemyśleć to co powie pod kątem unikania racjonalizacji. Spowiedź staje się dla katolika iście szczerym wyznaniem, na które trudno jest się zdobyć bez wyraźnej presji. W tym przypadku to wyznanie kierowane do samego „Boga” – jak wnosi gorliwy katolik. Nie ma miejsca na pomyłkę, racjonalizacje, które w oczach „Boga” byłyby kłamstwem, które jest jak wiadomo surowo karane. Kłamać nie wolno, okłamać „Boga” = grzech śmiertelny z którym życie zamieniłoby się w niewypowiedziane poczucie winy. Tak więc katolik spowiada się kapłanowi dobrowolnie (bez przymusu 😉 )wyznając mu szczerze to o czym wolałby zamilczeć nawet przed sobą. I tak owieczka, tudzież baranek wierzy, że w takim akcie szczerości „Bóg” z pewnością go wysłuchał. To tyle tytułem zabobonu utrzymywanego świadomie przez duchowieństwo w społeczeństwie.

    Mechanizm kontroli:

    Podczas spowiedzi kapłan zbiera bardzo istotne informacje dotyczące nastrojów panujących w społeczeństwie. W trakcie trwania mszy, w kazaniu ma moc inspirowania, wyznaczania kierunku myślenia, określania działań owieczek (oczywiście w oparciu o grzeszki, jakie wyznali) Pokuta pokutą, prócz niej jest jeszcze szczera chęć czy mocne postanowienie poprawy, więc wewnętrzny przymus odbierany jako chęć przypodobania się „Bogu” podpowiada na każdym kroku jakąś aktywność. Na płaszczyźnie bardziej biernej będzie to okazywanie akceptacji, bądź aktywne jej nieokazywanie co na poziomie odzczuć jest stymulantem bądź destymulantem aktywności potencjalnych innowierców. Tutaj jak się domyślam działa mechanizm ostracyzmu. I tak przygotowana banda wypuszczona w niedzielę z kościoła rusza ze swoją misją chrystianizacyjną na najbliższy tydzień, do następnej niedzieli. Biorąc pod uwagę liczebność czynnych katolików ich subiektywną energię samego „Boga” i ujmując to w kontekScie powiedzmy wahadeł to istna inwazja. 😀 . Reasumując. Potencjalny wierny nie zdaje sobie sprawy z pierwotnej funkcji spowiedzi i nadal utrzymywany jest w zabobonie, że konfesjonał jest mikrofonem bez słuchawki do samego „Boga”. Nie. Konfesjonał jest elementem pewnego sprzężenia zwrotnego którego sygnał początkowy ma wpływ na treść manipulacji wygłoszonej w kazaniu. Tak moje owieczki jesteście robione w chuja.

    A tak na marginesie, wpadłem na pomysł, żeby w wieczornych igraszkach dziś wieczorem użyć nie olejku jak to mistrzu proponuje a peelingu. Taki hardcore trochę będzie 😉 Co nie?

Dodaj komentarz

Top