Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Ku światłu

Ku światłu

Obraz świata który wyłania się zza chmur mych doświadczeń, jest następujący: Świat to iluzja (symulacja być może cyfrowa, kto wie?) stworzona po to, by Boskie istoty nie znające granic, doświadczały życia pełnego ograniczeń. W naszym świecie są to starość, choroby, psychika z całym szeregiem jej mechanizmów obronnych.

Marek? a kto to?

Mogę obserwować wszystko co czuję i myślę, wszystko co składa się na Marka, co nim jest. Jeśli mogę obserwować dosłownie wszystko co składa się na Marka, to nie jestem Markiem. Kimże więc jestem? nie wiem, nie mam pojęcia. Obserwator który wszystko widzi, jest prawdziwą istotą – umysł czyli Marek, to stworzona przez wychowanie i wpływ społeczeństwa psychika. Cierpię gdy Obserwator zlewa się w jedność z umysłem; Marek wtedy doświadcza cierpienia, bólu, odrzucenia… gdy jednak odseparuję się od Marka, od umysłu, cierpienie i ból owszem, pojawiają się – ale ja nie cierpię, mnie nie boli. To się pojawia jako myśl, odczucie, ale nie jest moje; pojawia się i znika, jak filmowy tulipan. Obserwuję myśli i uczucia, jak chmury na niebie bądź obrazki migające na filmie. To nie moje.

Ukojenie nie do opisania…

Im bardziej odchodzę od umysłu, tym większa ulga i ukojenie pojawia się w moim ciele, w moim odczuwaniu. Rozkosz i błogość to znaki rozpoznawcze dobrej ścieżki. Warto wspomnieć o jeszcze jednym doświadczeniu – jest to cisza, poczucie że wszystko gra, jest w porządku. I owszem, myśli się pojawiają, czasem bardzo dziwne, niemiłe, przykre… ale to nie nasze. Te myśli to efekt naszego wychowania, z którego wynikają nasze lęki, obawy i pragnienia. Nie są nasze, osobowość nie jest nasza – to dziecko wyrodnych rodziców; społeczeństwa i kłamstwa.

Umysł ma wbudowany system cierpienia po to, by człowiek mógł obudzić się z koszmarnego snu do prawdy. Po tysiącach inkarnacji, uczymy się intuicyjnie tego co trzeba. W końcu, gdy nasza dusza jest juz wystarczająco doświadczona, sięga po najpiękniejszą wygraną; zaczyna szukać czegoś więcej niż najedzenie się, seriale, walka o jakąś ideę… Dusze młodsze tego nie czują; ich środek jest zbyt mało doświadczony, więc lgnie do doznań, a świat jawi się ciągle jako jedyna istniejąca rzeczywistość. Poświęcają oni swoją energię na to, by zdobywać cele światowe. Awans, lepsze stanowisko, większe pieniądze, związek, potomstwo… ale to wszystko zniknie, pogrąży się w otchłani czasu. Zdobywasz i walczysz o coś, co nie ma żadnego sensu. Przedmioty i papierki w sztucznym, ćwiczebnym, iluzorycznym świecie giną, przepadają unoszone wiatrem ciągłych zmian.

Miłość jest w Tobie

Jedynym sensem życia jest przebudzenie się, wyjście ze sztucznego, iluzorycznego umysłu by odkryć najgłębszą prawdę o sobie. Wtedy znika czas, przestrzeń, wszelkie cierpienie, a człowiek doświadcza nieznanej wcześnie błogości i ciszy, ukojenia po tysiącach wcieleń pełnych chaosu, bólu, pośpiechu i walki… ukazuje się miłość, przepełniająca naczynie Boga którym jesteśmy. Miłość która istnieje bez względu na to, jaki masz samochód, czy ktoś ją odwzajemnia… ona po prostu jest; jesteś miłością a ona jest Tobą. Pojawia się zawsze wtedy, gdy przestajesz się identyfikować z umysłem. Nie musisz nad nią pracować, wykształcać jej, upiększać. Jest absolutnie doskonała, ponieważ tak naprawdę wszyscy w środku jesteśmy miłością. Nie ma ona nic wspólnego z romantyzmem, związkami międzyludzkimi które są tylko biznesowym układem. Ktoś Cię nienawidzi? kochasz. Ktoś Cię kocha? kochasz. Straszy samobójstwem, grozi odejściem do mamusi z dziećmi? kochasz… nic na zewnątrz nie ma wpływu na to, jak wspaniale i pełen życia się czujesz. Dlatego ten typ miłości nienawidzi większość ludzi; takim człowiekiem nie można manipulować, wpływać na niego.

Cokolwiek nie zrobisz, on się wspaniale ze sobą czuje. Nie możesz mu zabrać radości i szczęścia; jest niezwyciężony. Zdobył coś naprawdę wspaniałego i wartościowego, uchwycił w kadr serca nagłębszy sens istnienia; żyje prawdziwie. Czy czujesz teraz, jak żałosne i puste jest życie zwykłego człowieka, ubranego choćby najpiękniejsze, najbardziej uduchowione słowa? chwalącego się osiągnięciami, które za niedługi czas rozsypią się w proch? te wszystkie religijno związkowe biznesiki, typu ja pocierpię, a w zamian będę w niebie, albo jak jesteś ze mną to Cię kocham, a jak odejdziesz bo już nie chcesz ze mną być – nienawidzę bo mnie skrzywdziłeś. Czymże Cię skrzywdził człowiek, który odchodzi od Ciebie? co Ci zabrał tak naprawdę? sam się krzywdzisz, identyfikując się z umysłem. On kocha cierpieć, bo wtedy świat i on sam wydaje się tak realny, tak prawdziwy…

Wrodzona skaza
Wszystko co budujesz na ziemi, ma w sobie skazę. Chociaż jeszcze być może tego nie czujesz, ale nie da Ci to pełnego spełnienia, ukojenia. Tak właśnie ma być; to drogowskazy ku prawdzie o Twoim pochodzeniu. Nie jesteś pariasem, tylko Boską istotą a Twą prawdziwą ojczyzną jest duchowy świat skąpany w świetle i miłości. Świat bez czasu, przestrzeni, ciała; błogością jest wyścielony, jak żalem Twe światowe pragnienia.

Człowiek potencjalnie jest już Bogiem; ale skarb zakryty jest umysłem, Markiem, osobowością, religią która została mu wtłoczona do głowy, narodowością… ktoś kto przebudzi się do swej prawdziwej natury, nie musi kierować się nakazami i zakazami, nie musi się modlić, wyznawać bóstw. Jest miłością i Bogiem, którego otacza sama Boskość; nie ma nic innego.

Ty skur…
Testem na to czy Twoja ścieżka jest dobra, jest obrażenie Cię. Ktoś kto Cię lży, atakuje Twoją osobowość, chce byś się źle czuł. Jeśli błogość w trakcie mentalnego mordobicia nie znika, jest dobrze Przyjacielu, bardzo dobrze. Jeśli atakujesz, kulisz się, wymyślasz w głowie historie o tym jaki Twój interlokutor jest głupi – nie osiągnąłeś celu. Ale spokojnie, ważne byś wiedział gdzie podążać. Wielka nagroda powoli wkroczy w Twoje życie; to nieuniknione gdy podążasz ścieżką świadomości. Ja także nie osiągnąłem w pełni spełnienia, mam tylko chwilowe wglądy, stąd wiem jak to wygląda piękny pałac, ale jeszcze mnie tam nie wpuszczają; wypędzają, szczują psami, ale jest namolny jak komar w deszczowe, letnie popołudnie. Nie spocznę póki nie pokąsam ciała prawdy, i nie skosztuję najczystszej ambrozji.
Ja i cała ludzkość, to Boskie istoty które weszły w tę grę zwaną życiem. Dlatego nie wierzę w utopię na ziemi, powszechne przebudzenie, pokój i sprawiedliwość; bo taki świat już istnieje, trwamy w nim jako świadomość bez czasu, początku i końca. Ziemia to doświadczenie bólu, z którego warto się przebudzić do najwyższego piękna. Bogowie rodzą się na planecie ziemia, zapominają kim naprawdę są, jest to przykrywane osobowością; napełnioną wiarami, fałszywymi bogami, przywiązaniami, pragnieniami. Ludzie idą w tym kierunku, który nie sami wybrali, lecz który wybrało im otoczenie. Myślą że żyją pobożnie i godnie, ale gonią za marchewką którą społeczeństwo trzyma im przed nosem. Błogosławiony ten, kto ją wreszcie dopadnie; jest nadpsuta, śmierdząca. Cel jest gdzie indziej, w sobie.

Nie zaznasz szczęścia…
Ludzie kroczą przez życie, mając nie swoje, fałszywe cele; oto idzie kobieta, marząca o welonie, kościelniaku, tysiącu gości i wiecznym szczęściu z ukochanym. Nie doświadczy go… nie może, ponieważ umysł człowieka ma jedną, zasadniczą wadę; nie może być szczęśliwy i spełniony. Zawsze chce więcej i więcej, więc gdy chwila euforii nastąpi, za minutkę, kwadransik zacznie się chcenie czegoś innego. W ten sposób ulegają zniszczeniu wszelkie związki, organizacje i państwa. Coś więcej, daj mi coś więcej; umysł ciągle o to woła. Daj mi jeszcze coś, a będę szczęśliwy. Większe auto, lepszą pracę, ładniejszą narzeczoną… i tak do końca życia, zawsze coś więcej. Gdy będziesz umierał, zapragniesz życia po śmierci. Zapiszesz swoje mieszkanie kapłanom, by obiecali Ci niebo po śmierci. Coś więcej… to wielka wada umysłu, przyczynek do cierpienia i bólu, niespełnienia. Dzięki niemu człowiek ma szansę się przebudzić. Wada i ból mądrze wykorzystane, stają się wrotami do niegasnącego nigdy słońca radości. Dlatego spryciarze zrobili z bólu i cierpienia sens istnienia. To tylko znaki, nic więcej. Czy czcisz zakaz wyprzedzania? ograniczenie prędkości? a widzisz, są ludzie którzy  uznają je za sens istnienia…

Odpuść sobie. Po prostu się obserwuj, pakując w ten sposób klatę świadomości. Narząd nieużywany zanika – więc używaj świadomości bezustannie. Z czasem wzrośnie ona tak bardzo, że samoistnie zaczniesz oddalać się prawdziwej przyczyny wszystkich Twych kłopotów. Trenuj systematycznie; dla wzmocnienia szprycuj się lekturą mnie, i wielu tych, którzy wspólnie z Tobą tą najpiękniejszą ze ścieżek podążają.

 

————-

 

 

 

Zapraszam na stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.

16 thoughts on “Ku światłu

  1. miałem to o czym piszesz i stracilem ,niejako na własne zyczenie,swiadomie bo wiedziałem w co się pcham ,nieprzypuszczalem ze będzie az tak zle .Twoje opisy pokrywają się z moimi(pieklo,piekno,)wlasciwie wszystko,do dziś nie wiem dlaczego się to stało albo czemu się zdecydowałem na pewno pomoglo wiele sytacji.Osiagnolem stan można powiedzieć odwrotny do tego o którym Ty piszesz mowilem wtedy ze prawe stało się mi lewym i co?..jestem w piekle wiem o tym obserwuje to nascie lat .pzd

  2. …jak tanim kosztem można czuć się szczęśliwym człowiekiem. Jaki to ekologiczny model życia! Na tej zasadzie prawdopodobnie funkcjonują wszystkie żywe organizmy na Ziemi….oprócz człowieka ❗

  3. na pewno slyszales o Bruce Lee ,zyl mocno intensywnie szalenie doskonale wladal cialem ale krotko jeśli nie znajdziejsz odpowiedzi dla siebie weź na przykład muzykow tych młodych oczywiscie

  4. Lekki, spokojny, kojacy, dajacy nadzieje na spelnienie, bez analizowania, po prostu swietny tekst:)Szacun dla autora:)

  5. Trafiłem tutaj przez przypadek:) Nie potrafię pisac tak jak Ty, ale spróbuję poklikac:).
    Zawsze chcieliśmy zmienic coś w swoim konsumpcyjnym i zakłamanym życiu. Moja żona nie pracowała, wychowywała dwójkę wspaniałych chłopaków a ja zgodnie z ustaleniami pracowałem. Zapieprzałem jak wół, zaczynaliśmy od zera a nawet nie, od minusa. Dorobiliśmy się tego co chcieliśmy (domu, samochodów, kont, kart kredytowych, wakacji, zakupów, wyjazdów do Paryża i Londyna na zakupy, wycieczki samolotem do wybranego kraju, po prostu konsumpcja pełną gębą, ale co dalej? Ciągłe zapieprzanie od rana do nocy powodowało komplikacje w naszym „ułożonym” życiu. W pewnym momencie zaczęły się pojawiac rysy w naszym idealnym świecie. Rozmawialiśmy, płakaliśmy, godziliśmy się, kłóciliśmy się, kochaliśmy się, widzieliśmy światełko w tunelu, które potem zmieniało się w otchłań, ale zawsze czuliśmy widmo nadchodzącej klęski. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że tylko jakaś totalna zmiana może nam w tym pomóc. Było to cholernie trudna decyzja, ale zrobiliśmy TO:)! Zmieniliśmy w swoim życiu wszystko i to diametralnie. Wyprowadziliśmy się z Polski z dnia na dzień, do naszej ukochanej Italii. Zrezygnowaliśmy ze wszystkiego, z Warszawy – która nie dawała nam nic, tylko zwyczajną anonimowośc; z naprawdę dużych pieniędzy – które dawały nam iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa; z pseudo przyjaciół z którymi spotykaliśmy się aby tylko się nachlac lub nacpac i pieprzyc jak to jest źle, bo znowu kurwa coś się nie udało; ze sklepów z markowymi ciuchami, które są tylko markowe z tego, że mają metkę z nazwą firmy, która ją wyprodukowała; mogę tak bez końca… Teraz żyjemy:) Jesteśmy szczęśliwą rodziną, która co rano wspólnie zasiada do śniadania, rozmawia, omawia wspólnie dzień i jest naprawdę szczęśliwa. Nie spieszymy się, oglądamy przyrodę, wyciszamy się, tłumaczymy naszym dzieciom trudne tematy, które u nas nie są tabu (seks, śmierc, Bóg, wiara, religie, zło, dobroc, miłośc etc.) Pracuję, ale na mniejszą skalę, nie potrzebuję byc prezesem zajebistej firmy, nie poytrzebuję najnowszego modelu SUVa, nie potrzebuję garniturów na miarę aby czuc się lepszym. Żyję:)! Nie jestem osobą wierzącą (moja żona wierzy w COŚ, boskośc, której nie potrafi wytłumaczyc). Ja nie wierzę w Boga, religie – wierzę w człowieka, który nie potrzebuje żadnego Boga, aby byc dobrym. Muszę poczytac twojego bloga, trochę tego jest, zanim zacznę komentowac. Na razie jest jak najbardziej ok. Jeśli będziesz chciał nas kiedyś poznac, moja żona też pisze bloga o nas, czyli o Polakach w IT. Pozdrawiam Cię serdecznie i gratuluję, pióro masz świetne, prawie jak Tiziano Terzani:). Casaluccio

  6. Witam,
    Marku od kiedy przeczytałem Twoją książkę, Twój blog stał się dla mnie drogowskazem. Tak trzymaj. Grzesiaki itp ludziska powinny się od Ciebie uczyć.

    Pozdrawiam

    Jacek z Krakowa

  7. Tylko człowiek ma umysł, stąd ból ale i wielka szansa. Zwierzę jest w tu i teraz, ale nie zdaje sobie z tego sprawy.

  8. Niedługo o tym napiszę; posiadanie bogactwa to warunek niezbędny do rozwoju duchowego. Gdy już je masz, wiesz że nie dało Ci spełnienia. Biedny ciągle wizualizuje, jak bardzo by szalał mając kasę. Ma jakiś cel, sens życia… jeszcze nie czuje, że to wcale nie daje spełnienia. Wygodę, bezpieczeństwo, lepsze życie, ale nie te głębokie spełnienie. Ktoś mający duchowe aspiracje, największy sus ku oświeceniu wykona tylko z góry złota. Taka prawda. Życzę miłej lektury Tobie i szanownej małżonce.

  9. Dzięki, myślę że mnie znacznie przeceniasz, Grzesiak ma wiedzę ode mnie milion razy większą. Prawda jest jedna, a wielu ukazuje ją z różnych stron.

  10. Nie wiesz z jakiej „góry złota”:) dokonaliśmy susu. I to co napisałeś nie jest prawda. Nie powinieneś tak oceniac, jeśli nas nie znasz. Jesteś człowiekiem i możesz się mylic. Może kiedyś będziemy mieli możliwośc porozmawiac osobiście, wtedy Ci powiem. Zmiana była spowodowana wieloma czynnikami, ale dla nas najważniejszym była sama zmiana życia. To takie proste, prawda?

  11. Nie pisałem o was, a przedstawiłem swoją wizję wejścia w przebudzenie ze stanu bogactwa. Oczywiście, mogę się mylić, ale Ty także możesz się mylić. Nie Ty jeden zmieniłeś życie wszakże.

Dodaj komentarz

Top