Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Medytacja przyszłości

Medytacja przyszłości

Medytacja przyszłości to szalone ćwiczenie, gdzie wkraczamy w świat wyobraźni, rysując kokainową ścieżką wyobrażoną przyszłość. Ale po co? zapytają podejrzliwie stali czytelnicy, wiedzący jaką pogardą darzę życie w umyśle, kiedy wokół pulsuje wszystkimi kolorami tęczy życie. Ano po to, by z tej koncepcji urwać się z łańcucha ego, wskakując w wartki, bystry nurt tu i teraz, błogosławionej, zadziwiającej teraźniejszości.

Lewackie myśli, lewackie dłonie

Ja robię tak: najpierw ćwiczę, by wypalić swą nerwowość w ogniu mięśniowych ochów i achów. Skacząc jak Ziutek po dżdżownicę na drążek, podnoszę swój nienajlżejszy przecież korpus do góry, i gdy całe ciało pali mnie do szaleństwa, podciągam się nadchwytem. Dłonie bolą strasznie, i nie uciekam przed tym uczuciem – staję z nim twarzą w twarz, otwieram się na ten ból mych delikatnych, urzędniczych, lewackich dłoni. Jeśli pojawia się ból, tuż za nim drepcze przyjemność. Oni są jak Dr Jekyll i mr Hyde; Jak Bonnie i Clyde. Nierozłączni jak ja, i moi najdroźsi, skąpi czytelnicy.

Później podnoszę kettle; wyciskanie żołnierskie, martwy ciąg na jednej nodze, przerzucanie z ręki do ręki 10kg odważnika – ćwiczę codziennie, więc dbam by nie doszło do przetrenowania. Ćwiczę by rosła siła, a niekoniecznie masa i mięśnie – masa już jest… Taki trening wprowadza mnie w przyjemny, błogi nastrój – wytrysk hormonów wykorzystuję na swoją korzyść, siadając w pełnym wiatru i ptasich ćwierknięć ogrodzie. Na ziemi pod mymi stopami, kręcą się mrówki, wre życie braci naszych mniejszych w rozumie. I gdy tak siedzę, skupiam swą uwagę na drzewach. Wyobrażam sobie że za ileś lat umieram – kto wie, kiedy to się stanie? Może dziś, może za osiemdziesiąt lat? – ale stanie się na pewno. Odejdę, a moje ciało albo spalą, albo pochowają w ziemi.

„Po wszystkim”

Moja świadomość zniknie – pal licho czy na jakiś czas (reinkarnacja), czy na zawsze (chrześcijaństwo i ateizm). Zniknie na pewno, a co dalej nie wiemy, mamy tylko koncepcje – skupmy się więc na tym czasie, kiedy na pewno jej nie będzie. Zakładam że obecne drzewa nadal będą istnieć, nie te to inne na pewno – chyba wszystkich nie wytną. Patrzę więc na ten świat, drzewa, krzaki i trawę, wyobrażając sobie że jest już po „wszystkim”, czyli moje ciało umarło. Nie ma „ja”, ale wszystko nadal istnieje. I gdy wizualizuję stan bez „ja”, opada na mnie płaszcz błogości i rozkoszy. Nie ma mnie, ale wszystko istnieje – gdzie są te wszystkie, w gruncie rzeczy śmieszne problemy i problemiki? A drzewa nadal pięknie szumią…

Uwaga! Są komcie!

Komentarze już są – ale tylko dla zarejestrowanych (kilka sekund) użytkowników. By mnie skomplementować, proszę wejść na stronę http://disqus.com/ a później najechać myszką w prawy, górny róg – klikamy log in. Wtedy wybieramy opcję „Create an Account”, i rejestrujemy się. Brawo! Już możesz chwalić mój najnowszy felieton!

 

———————————–

 

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIKZachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpageKLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl” style=”margin: 0px; padding: 0px; border: 0px; outline: none; text-decoration: none; color: rgb(255, 85, 85); background: transparent;”>coztymikobietami@poczta.onet.pl

Dodaj komentarz

Top