Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Przebudzenie jest cool

Przebudzenie jest cool

Ktoś kto w wyniku treningu, umie już dłuższy czas przebywać w stanie tu i teraz, utrzymując swoją uwagę na ciele (to najłatwiejsze), oddechu (troszkę trudniejsze, ale tylko moim zdaniem) bądź otoczeniu (wyższa szkoła jazdy), jest w odbiorze bardzo podobny do psychopaty. Dodatkowo wydaje się bardziej bezwzględny; podobnie jak socjopata, nie przejmuje się stanami emocjonalnymi innych ludzi, a przy okazji nie można na niego wpłynąć w żaden sposób (na socjopatę można). Wszyscy wyłudzacze litości, pieniędzy i energii emocjonalnej, odbiją się od niego jak od ściany, głośno wrzeszcząc o egoiźmie i karze Bożej.

Wszystko, byle nie być tu i teraz

Oszustwo umysłu (ego jako zestaw wzorców z którymi się utożsamiliśmy), czyli więzienia w którym uwięzione jest nasze prawdziwe JA, polega na tym że nigdy nie ma nas tu i teraz. Rezygnujemy z chwili obecnej, która staje się trampoliną do jakiegoś oczekiwanego zdarzenia w przyszłości. Gdy jem, marzę o treningu, śpieszę się by dostąpić jego radości. Gdy ćwiczę, śpieszę się i niecierpliwię, gdyż za chwilę obejrzę serial który ma dać przyjemność. Gdy oglądam serial, zastanawiam się co będzie dalej, czekam na emocjonującą przyszłość przyniesioną na skrzydłach fantazji scenarzysty. Gdy się zmęczę oglądaniem, myślę o spaniu. Gdy zasypiam, myślę o jutrzejszym dniu, a gdy budzę, o tym co przyniesie mi dzień. Praktycznie nigdy nie ma mnie w tu i teraz, w teraźniejszości; moja uwaga w ok. 99% pochłonięta jest planowaniem przyszłości w myślach (licząc że przyniesie mi ona szczęście), a niewielka resztka pilnuje by się nie wywrócić, uważać na światłach itd.

Przeciętny człowiek żyje w świecie myśli i wyobrażeń, a do tu i teraz ściąga go ból, silne emocjonalnie wydarzenie bądź praktyka uważności. Dlatego ludzie kochają podróżować, prowadzić samochód, trenować sport, kochać się – i brać ciepłe prysznice. Gdy zwiedzasz, zalewają Cię nowe bodźce, ukazuje Ci się coś, czego nie znasz; dialog myślowy zamiera, a Ty na chwilę wychodzisz ze swych myśli do tu i teraz. To tak miły i odświeżający stan, że chcesz go ciągle powtarzać, więc podróżujesz całe życie, nie wiedząc że ten stan można odczuwać siedząc w jednym miejscu całe życie, co zresztą robią niektórzy z joginów czy adeptów zen. Gdy ciężko ćwiczysz, musisz wejść w ciało, a więc wyjść z myśli – bo albo skupiasz się na nierealnych myślach (wspomnienia z przeszłości jako Twoja, subiektywna ich ocena i wizje przyszłości), albo na tym co jest, a ciało jest tu i teraz. Ciężko myśleć o czymś, gdy ćwiczenie niemalże rozdziera mięśnie, gdzie każde odwrócenie uwagi może spowodować kontuzję. Zwłaszcza sporty ekstremalne wyrywają Cię z umysłu; strach i adrenalina jest tak duża, że musisz być tu i teraz. Stan rozkoszy który wtedy się pojawia, wrażenie życia i świeżości jest stanem, który odczuwa człowiek przebudzony – i nie trzeba ryzykować życia i zdrowia, by go uzyskać. Jeśli ludzie dla tego stanu żywotności i ulgi ryzykują życie, płacą duże pieniądze, może warto byś się tym zainteresował? Możesz nie mieć pieniędzy na sporty ekstremalne, ale rozkosz przebudzenia jest za darmo; trzeba być tylko uważnym i czujnym, kiedy tylko się da. Obserwować swoje emocje, myśli, ciało – a z czasem poczujemy ruchy energii w ciele, oraz wiele innych, ciekawych rzeczy, których nie czują otaczający nas ludzie.

Umysł kocha negatywne emocje

Gdy w trakcie treningu prawie złamałem palec na worku bokserskim (odpłynąłem myślami w jakieś wspomnienia), szybko się nauczyłem że to nie popłaca. Kierowanie autem wymusza na nas uważność, gdyż musimy uważać na sytuację na drodze. Gra radio, jest przyjemnie i miło, ale trzeba być bardzo uważnym, bo w każdej chwili sielanka może zamienić się w rozpaczliwe wrzaski bólu, więc skupiamy się na drodze, pracy silnika, myśli zamierają… myśli to nie my, to tylko pojawiające się i znikające impulsy; w stanie bez myśli czujemy się znacznie lepiej, przyjemniej, jesteśmy wolni od horroru bezustannie gdakającego umysłu. Gorący prysznic sprowadza nas w ciało, kusząc miłymi doznaniami, a seks potrafi nas całkiem dobrze wyciągnąć z myśli – im więcej w nim miłości, tym przerwa może być dłuższa. Pozytywne uczucia wyciszają umysł, negatywne go wzmacniają. Im gorsza jakość seksu (złe zdrowie, opory psychiczne, wiara w grzeszność seksu, nienawiść do partnerki) tym mniejsza szansa na wyjście z myśli. Ludzie są tak zestresowani, przepełnieni wiarą w grzech, że nigdy w trakcie seksu nie poczują jak smakuje wyjście poza umysł – i właśnie dlatego z seksu uczyniono grzech, by zatrzymać Cię w świecie myśli, gdzie nagroda jest kiedyś, za jakiś czas, po śmierci – oczywiście jeśli będziesz płacił i służył korporacji religijnej.

Czekanie na radość to rezygnacja z radości tu i teraz. Ale gdy dojdzie do oczekiwanej przyszłości, radość się nie pojawi, bo to będzie tu i teraz, a Ty masz nawyk uciekania do wizji przyszłości; znowu uciekniesz do przyszłości, czując że to na co tyle czekałeś, rozczarowało Cię, nie dało szczęścia. Miliardy ludzi dokładnie tak przeżywają swoje życie; jak żywe trupy, roboty. W ten sposób ciągle odkładasz szczęście na przyszłość, zamiast odczuwać je tu i teraz. Rozumiesz w jak genialny sposób nas uwięziono? Żyjemy w więzieniu, bardzo subtelnym – a ludzie uważają to za normalne tylko dlatego, ponieważ wszyscy tak myślą. Większość ludzi w ogóle nie jest w stanie tego dostrzec, nie interesuje ich to – chcą tylko przyjemności, którą im skojarzono z pieniędzmi, seksem, założeniem rodziny, dobrym jedzeniem, używkami i rozrywkami, służeniem jakiejś idei czy jednemu z tysięcy wymyślonych dla kontroli tłumu bogów. By wyjść z więzienia, najpierw trzeba zrozumieć że w nim jesteśmy. Zrozumieć to mogą tylko te osoby, które mają nieco starsze dusze; przez tysiące inkarnacji na ziemi, przeżywały wszystkie role mające dać satysfakcję i szczęście. Są ludzie których esencja (prawdziwe, nieśmiertelne Ja, nie ego) wcielała się we władców, kapłanów wszelkich kultów i wiar, zakładała rodziny, szukała spełnienia w zwycięstwie, chwale i potędze swego rodu, miłości i sile.

Konflikt między mieć a być

Wszystko to nie dało spełnienia, pozostawiało pragnienie które zmuszało duszę do ponownego zejścia w świat ciał. W którymś momencie dusza pragnie czegoś, co może dać pełne szczęście, a więc wyjścia poza umysł, wydostanie się z ziemskiego więzienia; a ego nie rozumie tych dążeń, cierpi. Ego chce zostać prezesem koncernu, sportowcem, bogaczem, być podziwiane, chwalone, szanowane. Chce być bogate, sławne i potężne, mieć piękne ciało, a znacznie silniejsza dusza (zwana także podświadomością, sferą emocji i nawyków) ciągnie tam, gdzie może znaleźć ukojenie. Wtedy pojawia się konflikt a ego potwornie cierpi. Nie da się zostać kimś ważnym i silnym, jeśli dwie części ludzkiej istoty nie współgrają ze sobą; ego ma zbyt mało siły, by cokolwiek osiągnąć. Moc ma dusza, ale ta po tysiącach wcieleń w potężnych ludzi, doskonale odczuwa (dusza nie dedukuje, nie myśli – tylko odczuwa) że to jest kolejna iluzja, kolejne niespełnione pragnienia i brak spełnienia, kończący się rozczarowaniem, bólem i ponownymi narodzinami. Ego myśli w kategoriach jednego życia (kilkadziesiąt lat), a dusza w kategorii wiecznej. Dla niej cierpienie ego to pikuś; Pan pikuś. Dlatego Budda uciekł od rodziny, bogactwa i potęgi, czego nie rozumie młodsza dusza, u której cele ego i duszy mogą być póki co zbieżne; wtedy można osiągać materialne sukcesy, oczywiście na miarę wizji i inteligencji. Jak można zrezygnować z bogactwa i władzy? Ano można, jeśli się czuje że jest coś znacznie, znacznie smaczniejszego. Kto ma starszą duszę, czuje to; kto młodszą, ni w ząb tego pojąć nie może. Ale kiedyś to zrozumie, ponieważ każde kolejne wcielenie będzie zwiększało pulę rozpaczy i niespełnienia.

Nie wiem mój czytelniku czy też tak to odczuwasz, ale gdy oglądamy film, widzimy np. jakiegoś przystojnego człowieka który ma problemy. Ogarniało mnie wtedy poczucie zdziwienia, skąd w nim nieszczęście? Ja to dopiero mam problemy! I gdybym wyrwał się jakimś cudem w jego życie, jego ciało, byłbym wolny od emocjonalnych problemów. Naprawdę byłbym, jakąś chwilę – bo ludzi którzy tworzą z nim konflikt, ja mam w nosie. Nie znam ich, nie zależy mi na nich. Ale za chwilę zacząłbym tworzyć nowe relacje, by doświadczyć problemów (są podstawą istnienia ego).

Zrezygnować z gry umysłu

Gdy więc zdobyłeś i umiesz utrzymać przyczółek tu i teraz, właśnie w ten sposób zaczynasz widzieć swoje życie. Kochasz, lubisz – ale nie jesteś związany tak mocno, nie utożsamiasz swego szczęścia z czyimiś zachowaniami, jesteś lekki i wolny. Nawet gdy dzieją się nieciekawe rzeczy, działasz w celu ich rozwiązania, ale wewnętrznie nie cierpisz, nie przeżywasz tego. Wypełnia Cię lekkość i radosny spokój, nawet w czasie drastycznego konfliktu. Nie zależysz już od nikogo, ponieważ w tu i teraz nie da się cierpieć; to czym w istocie jesteśmy (Boskie Ja) nie cierpi. Cierpi umysł, zawsze i bezustannie, bo dzięki konfliktowi żyje, uwiarygadnia swoje istnienie które jest iluzją, ułudą – matrixem. Cierpienie to zawsze myśl o przeszłości bądź wizja przyszłości. Gdy wyjdziesz poza ten sztucznie tworzony czas (sztuczny, ponieważ przeszłość to tylko impulsy elektryczne w mózgu, a przyszłość to hipotetyczna wizja), zauważysz że w tu i teraz nie istnieje cierpienie, problemy, konflikty. One są tylko w Twojej głowie, myślach; tu i teraz istnieje tylko spokój i radość. Gdy Cię szarpie, po prostu poczuj swoje ciało, oddech, wróć do tu i teraz, a wszystko co złe cudownie zniknie; bo nigdy nie istniało, było tylko interpretacją ego, z którą się utożsamiłeś.

Ludzie śmieją się z tych wszystkich rozmów o przebudzeniu, bo nigdy tego nie przeżyli. Umysł nie umie tego stanu zwizualizować, bo jest to za duża rozkosz, zbyt potężne doznanie – ale nie jest to podniecenie ani emocja, a pełne głębokiego spokoju odczucie. Wystarczy doświadczyć tego raz, na pół sekundy – by wiedzieć że wszystko inne jest gniotem, jest bezwartościowe. Wszystko co nas uczą, cała historia, wiedza; wszystko jest kłamstwem, jest nieistotne. Pieniądze, władza, seks, wszelkie przyjemności; to wszystko gaśnie w blasku tego, czym jesteśmy i jaka błogość się z tym wiąże. Żyjesz bez lęku, który nie jest Tobą, nie utożsamiasz się z nim – pojawia się i za chwilę znika, a Ty jesteś oddalony. Jest głęboki, odwieczny i cudowny spokój, miłość, życzliwość, poczucie siły i lekkości, ulgi i świetlistego promieniowania.

Nie chcę wolności, chcę spać

Przyjemności światowe, które są w zasadzie tylko podnieceniem (kończące się zawsze bólem i rozpaczą, gdy minie okres euforii), to tylko żałosny cień tego co człowiek może odczuwać. Ale by tego doświadczyć, trzeba ćwiczyć, pracować nad sobą. Ciężko ludziom ćwiczyć coś, co nie daje od razu bonusów; dużych mięśni, podziwu otoczenia… ale ćwiczymy dla siebie, a gdy odczujemy błogość i spokój, zarażamy tym innych. Tylko wtedy możemy dać szczęście innym, bo jak nie masz szczęścia, to dajesz tylko swoje pragnienie ważności, stresy, przejmowanie się i coraz częstszą z wiekiem rozpacz z powodu przemijania. Ale to nie Ty boisz się śmierci, bo Ty zginąć nie możesz; boi się ego, ponieważ po śmierci struktura umysłu zniknie. Zostanie tylko to, kim naprawdę jesteś. Nie walcz więc z tym strachem, tylko naucz się być w teraźniejszości. Nie ma z kim walczyć, ten strach nie jest Twój. Gdy walczysz, dajesz mu energię, wzmacniasz go i urealniasz. Po prostu obserwuj, bądź uważny. Spróbuj.

 

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum.

——————————————

 

 

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to   coztymikobietami@onet.pl

 

 

 

Dodaj komentarz

Top