Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Dlaczego kreacje się nie spełniają?

Dlaczego kreacje się nie spełniają?

Jeśli wiesz że podświadomość realizuje w Twoim życiu każdą myśl i przekonanie, na którym koncentrujesz uwagę (chociaż w innym czasie, formie i miejscu) – a wiesz to np. z mojej książki „Stosunkowo dobry”, zaczyna być jasne, dlaczego wizualizacje i afirmacje nie działają.

Nie udało się, jak zwykle

Znam wielu ludzi, którzy latami wizualizowali samochód, pieniądze bądź nowy dom – i nic z tego nie wyszło. Obracałem się i nadal jestem w otoczeniu ludzi, którzy bardzo głęboko w temat kreowania weszli. Wszystko robili „podręcznikowo”, powinno działać – ale nie działało. Okazuje się że wszystko robili dobrze, ale podświadomość realizuje jednocześnie wiele przekonań i poglądów – które wzajemnie mogą się gryźć. Jeśli więc wyobrażasz sobie nowy samochód, w którym jesteś szczęśliwy i zadowolony (bo tak trzeba to robić), na przeszkodzie stanie kilka innych przekonań, których nie ruszyłeś, ba! najczęściej nie wiesz o ich istnieniu. W większości przypadków auta nie zdobędziesz, a jeśli już – będą związane z nim poważne problemy. Włosy stają mi dęba, gdy pomyślę przez co sam musiałem przejść, by zrozumieć jak to działa – a i tak wcale nie mam pewności, że objąłem cały problem; szczerze mówiąc bardzo w to wątpię.

Wielu ludzi mieszkających w Polsce wie, że to bezwzględny i okrutny dla swych obywateli kraj. Dopóki wie to tylko logiczny umysł, wszystko gra – ale jeśli czuje to także podświadomość, przekonana narzekaniami i skupianiem się na aferach (w tv i necie) umysłu świadomego, to dopóki będziesz na terytorium kraju, nie może zrealizować komfortu w wymarzonym aucie, domu, z piękną dziewczyną, dużych pieniędzy – pojawi się blokada. W rzadkich przypadkach może zdarzyć się tak, że trafisz szóstkę w totka czy w inny sposób zyskasz pieniądze, a ze wszystkiego ograbi Cię rodzina i znajomi, a Ty zostaniesz zrozpaczony pod mostem. Jeśli zarzekasz się że nigdy byś nie dał się tak ocyganić, wiedz że podświadomość zalałaby Cię takimi emocjami, wzruszeniem – że oddałbyś wszystko. Gdy minie stan emocjonalny, pojawi się niedowierzanie i szok. Tak samo reagują niektórzy przestępcy, gdy okazuje się że zabili – byli praktycznie nieświadomi tego co się dzieje. Pojawiają się potężne emocje (a kto nimi zarządza?), działasz, a później wielkie zdziwienie. Podświadomość zawsze wygra z logiką, i zawsze zrealizuje istniejący w niej program, nawet gdybyś był mistrzem logiki i opanowania.

Poczucie komfortu w ciele

Niektórzy wyjeżdżając z Polski, natychmiast zdobywali bez wysiłku to, czego chcieli – podświadomość zdejmowała blokadę. A przecież w innych krajach także jest korupcja, idiotyzm i nieuczciwość, bo to nie Polacy, a tak podziwiani ludzie zachodu pozwolili na to, by miliony muzułmanów za chwilę zabrały im ich dokonania, ulice a w końcu i życie – natomiast podświadomość o tym nie wiedziała, więc mogła realizować to, czego w Polsce nie chciała.

Możesz też nawet nie wiedzieć, że będąc w swoim ciele źle się czujesz – coś Cię ciągle drapie, swędzi, są jakieś lęki, niepokoje – a w swym ciele powinieneś czuć sie wygodnie i komfortowo, bezpiecznie. W takim przypadku podświadomość zablokuje wygodne auto, w którym czujesz się dobrze (w wizji, wizualizacji), ponieważ ciągle działa i funkcjonuje program czucia się źle we własnym ciele. Nie możesz czuć się dobrze w aucie, skoro ogólnie czujesz się źle. Stan zdrowia to nie brak chorób, ale przede wszystkim natychmiastowe zasypianie, poczucie delikatnej błogości i odprężenia w ciele, poczucie luzu i swobody, potężna wytrzymałość, nadmiar energii – nic nie powinno drapać i swędzieć, boleć, kłuć ani naciskać. Rzadko kto jednak zna taki stan, ponieważ ludzie porównujący się do specjalnie dla tego celu kreowanych ideałów urody, siły i sukcesu, nienawidzą się – a podświadomość realizuje te uczucie za pomocą między innymi chorób i dyskomfortu. Stan naturalny to wielka błogość, porównywana do zażycia heroiny, ale bez efektów ubocznych i nieprzytomności.

Cierpienie jest obce człowiekowi

Jedni by to osiągnąć, latami pracują nad sobą, kiedy inni, swoim zdaniem cwańsi, by doświadczyć rozkoszy biorą narkotyki, a jak się kończy droga na skróty, każdy mniej więcej wie. Gdy człowiek jest w stanie naturalnym, chce się naprawdę żyć, każdy oddech jest rozkoszą – i staje się jasne, że Eden z którego nas wygnano to nie żadna kraina ani planeta, ale właśnie ta ziemia. Wygnanie jest symboliką człowieka, który ma silne i oddzielne od wszystkiego co istnieje ego. Dopóki jest z nim utożsamiony, jest w piekle – jeśli wyjdzie poza nie, ujrzy Eden. Ego nie można zniszczyć, gdyż jest konieczne do funkcjonowania w świecie. Gdy załatwiasz coś przyziemnego, używasz ego – gdy nie trzeba go używać, wykraczasz świadomością poza nie. W zimę nakładasz zimówki, w lato letnie opony – czyli do każdej działalności możesz się dopasowywać.

Jeszcze gorzej jest, jeśli podświadomość wierzy że za biedę jest nagroda u Pana Boga. Pamiętaj że ma ona inteligencję co najwyżej czterolatka, więc wszystko co usłyszy od poważanych autorytetów, kapłanów, traktuje jak prawdę. Każda religia instaluje podświadomości cierpienie, by później sprzedać chwilowo działające lekarstwo na nie – żeby człowiek cierpiał, trzeba mu to wmówić, skrzywdzić go – człowiek z natury jest stworzony do komfortu, poczucia przyjemności i szczęścia. Wtedy jeśli coś zdziałasz, zawsze będzie to bardzo nieprzyjemne. Nie możesz zrealizować auta z przyjemnością, jeśli podświadomość wierzy że cierpienie oczyszcza i jest szlachetne, dobre. Wtedy zablokuje realizację marzenia, albo dopuści do niego, ale z „bonusem” który poniżej opiszę na swoim przykładzie. Zaczynając pracę z jakimkolwiek celem, koniecznie musisz wykasować wiele wzorców, które nie pozwolą na realizację marzenia.

Co nagle to po diable.

Ponieważ kreacją zajmuję się od wielu lat (zacząłem w wieku 18 lat), nie mogłem zrozumieć dlaczego to tak ciężko działa – po prostu Joseph Murphy którego książki czytałem w tamtym czasie, o tym nie pisał. W krajach zachodu, ze względu na wyższy standard życia, kreacje materialne są dużo łatwiejsze – im dalej na wschód, tym gorzej. Przyczyną jednak nie jest nazwa geograficzna ziemi, a mentalność narodów, czyli egregor – suma przekonań ludności, związana jedną ideą, w tym przypadku państwową. Dużo korzystniejszy w Polskich realiach jest Leszek Żądło – w Polsce Murphy rzadko działa, Żądło jest znacznie lepszy – i z tego co pamiętam, pisał mniej więcej o tych wszystkich przeszkodach. Człowiek jest tak opętany wizją celów, że ignoruje wszystko inne – byle tylko mieć już teraz, natychmiast. W takim przypadku podświadomość wzmacnia pragnienie i lęk przed jego niespełnieniem, oraz pojawiają się potężne kłopoty. Byłem tak napalony na bogactwa i auto, że kilkanaście lat miałem same porażki. Jeśli zabierasz się do pracy, trzeba zrobić to skrupulatnie i bardzo dokładnie. Praca z podświadomością musi być niezwykle precyzyjna, tu nie ma miejsca na błędy.

Na zachodzie bogactwo było zaszczytem, u Żydów znakiem błogosławieństwa Bożego, na wschodzie znakiem kapowania, współpracy ze służbami albo złodziejstwem – i podświadomość o tym doskonale wiedziała. Na dalekim wschodzie bieda była zaszczytem, ponieważ miała rzekomo przybliżać do oświecenia – ale to nie bogactwo oddala od oświecenia, a przywiązanie do niego – to gigantyczna różnica. Przywiązanie jest złe, a nie sam stan bogactwa. I jeśli się o tym mówi wiernym, to umysł może zrozumieć symbolikę, ale podświadomość rozumie to w dziecinny sposób – bogactwo jest złe. I taką ideę wprowadza w życie. Wtedy możesz się uczyć, harować, a majątku się na pewno nie dorobisz. Zanim do tego dojdzie, trzeba latami kasować wszelkie programy skojarzenia cierpienia z czymś dobrym, które mogły „zainstalować” się na mszy w dzieciństwie – to wszystko trzeba z siebie wyrzucić, a na to miejsce umieścić program prosperowania, radzenia sobie i zamożności. Trudno wejść głęboko w duchowość, jeśli nie ma się dobrobytu – to ciągnie człowieka na dół.

Grubi, biedni guru

Poczucie niedostatku przekłada się też na kiepski kontakt z Boskością, niszczy zaufanie do siebie i swojej wewnętrznej mocy. Bieda jest szyderstwem z naszej Boskiej mocy, pokazem naszej wiary w cierpienie i zło, a nie nieskończonej siły Boskiej, która nie zna pojęcia biedy i braku. Ezoteryk i człowiek ducha który klepie biedę, jest bardzo dla mnie podejrzany – może być świetnym teoretykiem, dobrym człowiekiem, ale praktykiem jest lichym. Guru z olbrzymią wiedzą duchową, którzy puszczają „sygnałki” i przemieszczają się na gapę, bo szkoda na bilet nie mówiąc o aucie, to parodia korzystania z mocy Boskiej. Bóg to nie tylko miłość, ale i moc, piękno oraz dobrobyt – a oni z tej całej mocy biorą tylko jedną część, wykrawają z Boskości ochłapy. A guru z tłustym brzuchem? Ociężali, nieruchawi, chorowici? Przecież to jest chodząca antyreklama Boga, którego mamy naśladować – a doskonałość nie jest obtłuszczona, odziana w liche szaty. Nadwaga to strach przed głodem, klęską żywiołową, chronienie brzucha który jest siedliskiem emocji – czyli sporo nieprzepracowanych spraw. Nazywajmy sprawy po imieniu, ciało też jest bardzo ważne, bo dzięki niemu dusza doznaje życia i uczy się. Mówię po sobie, niestety.

Gdy analizuję swoje kreacje od kilkunastu lat, widzę potworne i bolesne klęski. To jest dosłownie pogrom, ale im większe błędy, tym głębsza z nich nauka, więc znacznie większy zysk. Pierwszy samochód, trabanta z silnikiem polo, dostałem od taty gdy nagle rodzice podjęli decyzję że kupią nowy samochód (fiata uno, ukradli po miesiącu). To było po ok. roku wizualizacji nowego fiata punto, o którym marzyłem, ponieważ kolega w liceum miał takiego. No cóż, darowanemu koniowi i tak dalej – dzień po dostaniu auta, zaparkowałem w centrum gdzie miałem bardzo nieprzyjemną sytuację z pewnymi ludźmi, mało nie doszło do bójki. Kolejny samochód to fiat siena, a że nie miałem wtedy internetu (chyba nie wiedziałem nawet co to jest), z komisu się bałem brać, wziąłem od taty najlepszego kolegi. Gdy dałem mu trzy tysiące zaliczki, zbluzgał mnie przez telefon gdy o coś pytałem, a kolega przestał odzywać – w ten sposób straciłem fajnego kumpla i poczułem się oszukany, bo tatuś – szanowany Warszawski dyrektor bezustannie ciągany po sądach za przekręty gospodarcze, oszukał mnie w kilku sprawach związanych z autem, które po kilku latach się posypało (musiałem sprzedać za tysiąc złotych). I gdybym nie kupił od nich, miałbym chociaż kolegę z czasów liceum – ale jeśli kolega wiedział że ojciec mnie oszukał, a bardzo potrzebowali pieniędzy, musiał zniknąć – był pod wręcz hipnotycznym wpływem silnego psychicznie, dominującego ojca. I ja to rozumiem i nie mam żalu.

„Nie jestem godny” – ok, nie będziesz

Oczywiście dzień czy dwa po odebraniu auta, mało mnie nie zastrzelił ochroniarz urzędu, do którego zapukałem by się dowiedzieć o której będzie czynny w poniedziałek. Był prawdopodobnie po narkotykach, i go chyba obudziłem w środku dnia. Bardzo nieprzyjemna historia. Następne było seicento, gdzie w trakcie kupna ciężko się pochorowałem na żołądek – Pani która sprzedawała samochód, grzecznie czekała gdy sprintem wbiegłem do jakiejś szkoły w poszukiwaniu miejsca ustronnego; szczegółów oszczędzę. Dwa dni po kupnie auta, gdy je serwisowałem, ktoś bliski mnie w bardzo wulgarny sposób potraktował, a ja dość mocno to przeżyłem. Gdy kupowałem kia rio, wracając z zakupu samochód skakał i gasł – myślałem że kupiłem wrak. Nagle wszystko minęło, a ja jadąc do Warszawy spostrzegłem się, że nie mam badania technicznego. Nerwy, dzwonienie itd. załatwiłem przegląd w trzeciej z kolei stacji – i gdy odetchnąłem z ulgą, padł alternator. Gdy dojechałem na samym akumulatorze do warsztatu, okazało się że nie mają paska – musiałem biegać i szukać w sobotę, a osoby mnie znające wiedzą, że przy mojej chorobie wyjście poza dom jest sporym problemem.

Ponieważ zawsze jeździłem kiepskimi rowerami, kupiłem sobie markowy z allegro. Pierwsza jazda i pęknięta przerzutka, wracałem z nim na plecach – nie można dostać części w Polsce. Awantura i wyzwiska z handlarzem, opisałem go na swoich stronach, przestraszył się i po miesiącu miałem część. Ten rower ukradli – drugi po zepsuciu się amortyzatorów (straszny pisk), znowu ukradziony.
Po kupnie mieszkania, myślałem że sperma i alkohol będzie lała się strumieniami – pół roku nie mogłem wyjść z zapalenia oskrzeli. Zamiast kobiet był bezustanny kaszel. Przypomnij sobie jak latami powtarzasz na kolanach w kościele, że nie jesteś godny Boga – czyli miłości, radości i szczęścia. Jak powtarzasz, to podświadomość te przekonanie realizuje. 

Naśladuj Boga, a ta siła nie cierpi

Byłem bardzo zdziwiony, gdy uświadomiłem sobie że do dwóch dni po kupnie czegoś dla mnie luksusowego, miałem bardzo nieprzyjemne zdarzenia – zawsze to samo, czyli mamy do czynienia z wzorcem, który podświadomość realizuje. U mnie wygląda to tak, że podświadomość wierzy iż nie zasługuje na dobre rzeczy, wygodę – została do tego przekonana w trakcie rytuałów kościelnych, gdzie bieda i cierpienie oznacza świętość, albo wcześniej, w innych inkarnacjach – i dopóki tego nie usuniesz, każda kreacja będzie dużo mniejsza niż chciałbyś (trabant zamiast fiata punto), oraz związana z kłopotami i cierpieniem. Możesz się zabezpieczyć na wszelkie sposoby, ale podświadomość znajdzie sposób byś cierpiał.

Dyskomfort w ciele jest cierpieniem – czyli wzorcem, bo stanem naturalnym człowieka jest wygoda i błogość. Być może moja dusza kiedyś sobie obiecała, że ciało będzie cierpieć, by nie przyzwyczajać się do życia na ziemi – i łatwiej wszystko zostawić. Trzeba wtedy przekonać podświadomość, że cierpienie związuje z ziemią mocniej niż wygoda. Powrót do Boga, cel naszych dusz (nazwa marketingowa to podświadomość) jest wejściem w stan szczęścia, błogości i radości – dopóki cierpisz, dostęp do Boga jest zablokowany. Cierpienie nie tylko nie zbliża, ale wręcz oddala od Boga. Zbliżać może jedynie do ciemnych sił, które energią cierpienia się żywią – dlatego oszukują Cię, że Bóg płacze, że lubi cierpiących i cichych. Nic podobnego – nie Bóg to lubi, a druga strona mocy. Bóg nie płacze z powodu ludzkich nieszczęść, ponieważ one trwają jakiś czas – człowiek umiera, dusza idzie dalej. I tak od nieszczęścia do nieszczęścia, coraz więcej się uczy, aż w końcu człowiek zaczyna tak dużo rozumieć, że budzi się w symulacji być może komputerowej, zwanej życiem. Wtedy pojawiają się wielkie możliwości, zanika cierpienie – a ludzie mający znacznie młodsze dusze, nie są w stanie teraz go zrozumieć. Gdy awatar (osobowość) starej duszy umiera, młodsze zamiast stosować jego nauki, robią sobie posążki i pomniki mistrza, zaczynając je czcić – powstaje religia w której przekaz zatraca swe znaczenie, a korporacja zaczyna szkodzić ludziom, bo tylko wtedy może nimi władać.

Wybierasz cierpienie albo radość

Warto dziękować chodząc (ja to robię z książką na głowie), przy czym zaczynamy od dziękowania Polsce. Nieważne jaki jest tu burdel, masz podziękować – bo Polska dla niektórych ludzi jest łaskawa, a jeśli chcesz by była taka dla Ciebie, podświadomość musi w to uwierzyć – wtedy będzie tak Tobą kierowała, że Polska wyda Ci się rajem. Dlatego dziękujesz dotąd, aż poczujesz na szybką myśl o Polsce wdzięczność i szacunek. Zauważ że nie każdego skarbówka gnoi, nie każdy staje się ofiarą komornika czy nieuczciwych sędziów – niektórzy dziwnym „trafem” są bardzo dobrze, wręcz nadzwyczajnie traktowani. Ale gdy myślisz ciągle o nieuczciwości, podświadomość przyciągnie ją do Ciebie. Możesz stwierdzić fakt – w Polsce jest nieuczciwość, ale emocjonalnie broń Cię Panie Boże, chyba że chcesz tego doświadczyć na własnej skórze – wtedy proszę bardzo. Niestety, cierpienia sam sobie zafundowałeś, i nie pójdziesz za nie do nieba. Masz moc kreacji, wybrałeś cierpienie – nie ma za to żadnej nagrody, podobnie jak za wybranie szczęścia. Jak wybierasz (do jakich emocji się podłączasz koncentracją uwagi), tak masz. Możesz się skupić na dramatach z telewizji, albo na uczuciu wdzięczności – to Twój wybór, a nie otoczenia czy kogokolwiek innego. To jest właśnie wolna wola, że wybierasz źródło informacji – a ono z czasem wpycha Cię w określone życiowe doświadczenia.

W międzyczasie dziękujesz za komfort w ciele, za poczucie przyjemności w nim – dobrze jest przekonać podświadomość, że Istota wyższa (Bóg, Wyższe Ja, Anioł Stróż) czuwa nad nią – to w zasadzie konieczność. Ty jako umysł możesz nie wierzyć w Boga, ale podświadomość dobrze wie że ta moc istnieje. Bez niej praca nad wzorcem może trwać latami, a używając mocy Boskiej chwilę – czego sam doświadczyłem kilka dni temu. Za wcześnie jednak bym pisał o tym, do tej pory jestem zszokowany. Wygląda na to, jakbym momentalnie jednym aktem modlitwy wyzdrowiał z nieuleczalnej choroby. No cóż, muszę poczekać i zobaczyć czy ten stan się utrwalił, czy może jest chwilowy. Później dziękujemy miastu, ulicy, sąsiadom, kierowcom aut, rodzinie – nieważne że obiektywnie jest zła i podła, wiedza to jedno – a emocje drugie. Dbamy tylko o sferę emocji, umysł może swoje wiedzieć, gdyż realizują się i manifestują emocje i odczucia, a nie logiczne myśli.

Podziękuj drapieżnikom

Koniecznie trzeba dziękować swemu mieszkaniu, łóżku, windzie, schodom jeśli ich używamy – po to, by podświadomość nie mogła jakimś wierzeniem zablokować głównego celu. Ktoś kto nienawidzi swego łóżka, bo jest np. za wąskie, może zablokować całą, wieloletnią pracę. Jeśli używamy roweru, dziękujemy mu – i nie chodzi o słowa, tylko o poczucie w sercu wdzięczności. Dziękujemy też politykom – bez znaczenia jest że są kanaliami; urzędom państwowym, sędziom, prokuratorom, na wszelki wypadek komornikom – wyszukujemy wszystko co ma na nas wpływ, a o czym choćby na chwilę źle pomyśleliśmy. Świadomość wie swoje, ale podświadomość ma czuć do nich wdzięczność, co oznacza że jesteś od nich wolny. Uderzyć w realizację naszego celu może np. nienawiść do Rosji czy Ukrainy, albo jakiegokolwiek państwa – wszystko jest niesamowicie połączone. Bezwzględnie należy z szacunkiem podziękować wszystkim religiom (ale nie korzystać), zwłaszcza wtedy, gdy wiemy jak nas skrzywdziły – wtedy na duchowym, energetycznym poziomie zaczynają nas wspierać, zamiast hamować. Wypadałoby podziękować za wsparcie i opiekę rodzicom, dziadkom i przodkom (terapie Hellingera), choćby byli kanibalami i pedofilami, by i z tej strony płynęło do nas wsparcie i moc.

Trzeba mocno przemyśleć oglądanie portali informacyjnych i telewizji, które bazują na wzbudzaniu negatywnych emocji. Seriale i gry, także warto poddać surowej ocenie – jeśli kreujesz samochód, a niszczysz je w GTA, to przecież tylko świadomość wie że to rozrywka, a podświadomość tego nie rozróżnia – ona myśli że jest to realne. Można grać tak, by nie czuć emocji i chęci zniszczenia, trzeba się pilnować i kontrolować. Kilka chwil emocji przy komputerze nie jest warte przykrości później – z tym naprawdę nie ma żartów.

Gardzenie seksem to gardzenie sobą

Musisz zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz. Jeśli wiesz że kluczem do komfortu w aucie i domu jest komfort ciała, to przecież ciało czuje głód a także pożądanie seksualne. Jeśli potępiasz seks, gardzisz aktorami porno, grubasami – podświadomość zawsze bierze to do siebie, bo przecież te emocje wzbudzasz w sobie, a one nie znikają, ale wpływają na Ciebie. Jeśli więc poczujesz chęć na seks poza normami moralnymi wykształconymi w danej kulturze (u nas ślub kościelny i z żoną), czyli np. z ukochaną dziewczyną (grzech wg. obecnych wierzeń), to już masz problem, tylko że jeszcze go nie widzisz – ale zobaczysz. Najprędzej w swojej kreacji, gdzie jej obiekt sprawi że poczujesz do siebie pogardę. Możesz zostać np. w bardzo prosty sposób oszukany, i w „dziwny” sposób tego nie zauważyłeś – tak miało być, w końcu generowałeś emocję pogardy, i dostałeś ją z powrotem.

Możesz mieć pogląd, że praca w porno i zażeranie się jest czymś czego byś nie chciał, ale jeśli podchodzisz poważnie do siebie, nie wolno Ci angażować w tę postawę emocji. Jeśli lubisz bluzgnąć do takich ludzi, wszystko wróci do Ciebie za jakiś czas. Byłoby wspaniale, gdybyś przejrzał swe emocje pod kątem stosunku emocjonalnego do gejów, transwestytów, wszelkich odchyleń od aktualnie uznawanej normy. Brzydzić się możesz, a w przypadku pedofilii uważać że należy ich zamknąć oraz wykastrować – ale pogarda i nienawiść wrócą do Ciebie. Zastanów się czy warto, skoro emocjami nikomu nie pomożesz, a sobie tylko zaszkodzić, zresztą nie tylko sobie – im mocniej nienawidzisz, nawet „słusznie”, tym mocniej to z Ciebie emanuje na bliskich i rodzinę. Krzywdzisz ją w ten sposób, zatruwasz.

Moja wina? Ależ skąd!

Teraz chcę kupić rower górski, i marzę o sonacie w gazie – mocno pracuję nad tym, by tym razem nie było problemów, wyszukuję wszelkie obrzydliwe do siebie intencje, by w modlitwie dziękować Bogu za ich wykasowanie, usunięcie bez żmudnej pracy latami. Na rower póki co mnie stać, na samochód nie – może to i dobrze. Widzę że najgorszą przeszkodą nie tylko u mnie, ale i u moich czytelników, jest poczucie winy, bardzo mocno wytwarzane i powiększane w czasie mszy „świętych”: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina” powtarzana na kolanach, uderzanie w czakram serca żeby zablokować radość i miłość. Sprytne! Ten rak zniszczy wszystko w Twoim życiu, bo to nienawiść do siebie – która realizuje się poprzez życiowe doświadczenia.

 

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum.

————————————-

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to      coztymikobietami@onet.pl

Dodaj komentarz

Top