Ludzie mają pewne mechanizmy zachowań, zależne od wychowania. W grupie ludzi zawsze się znajduje lider który dominuje swoją osobowością. Największa grupa to ludzie którzy są z nim, podlizują mu się, stają się ulegli wobec jego wpływu. Przeważnie trochę mniejsza grupa (chociaż nie zawsze) to buntownicy, ludzie którzy nie czują się dobrze w żadnej z grup, a jeszcze mniejsza grupa to Ci którzy walczą w różny sposób z liderem, chcąc mu zabrać jego pozycję, albo go po prostu zniszczyć ponieważ nie znoszą władzy nad sobą.
Lider to religia, albo wyobrażenie Boga w danej kulturze, może też być to państwo i jego autorytet.
Największa grupa to przeciętni ludzie żyjący mocą bezwładu, nie zastanawiający się nad sensem swojego istnienia, żyjący tylko dla kopulacji, trawienia, defekacji i przekazania swoich przeciętnych genów dalej, cwaniaczki wiedzące że tam gdzie jest władza są i pieniądze i ciepłe korytko, i idioci wierzący w to co zobaczą w telewizorze.
Buntownicy to wszelkiej maści niedostosowani do życia w społeczeństwie dewianci, narkomani, prostytutki odepchnięte przez zwykłe „dobre” kobiety które nie oddają się za gotówkę pod latarnią, ale za pensję i prezenty z mężem, drobni i średni przestępcy wsadzani do więzienia za swoje łotrostwa, punki, hippisi, skini, kalecy którzy na własnej skórze zobaczyli że zwykli ludzie nimi gardzą i się ich brzydzą, nieśmiali i zalęknieni co tylko patrzą aby jakoś przeżyć to życie i się nikomu nie narazić, oraz Ci którzy widza obłudę i zakłamanie pierwszej grupy ludzi.
Ostatnia grupa to na przykład sataniści. Robią wszystko na opak. Odwracają krzyż, czytają wspak biblię, jest zakaz to go łamią, coś jest dozwolone to tego nie robią. Jakby kościół zalecał oddychanie, to by się udusili na złość kościołowi. Potężni przestępcy – Ci chcą dostępu do władzy i ochrony swoich interesów. Opozycja – chce władzy. Rewolucjoniści – chcą wyzwolić naród spod ciężkiej ręki władzy, by gdy wygrają robić to samo. Są tu też ludzie którzy walczą z każdą władzą, na zasadzie walki bez celu, ponieważ zawsze będzie władza, i zawsze będzie poddany.
Co na górze to na dole. Tak, to prawda. Jak działa społeczeństwo, tak samo działa Twoje życie duchowe.
Gdy modlisz się, robisz to ponieważ boisz się śmierci, życia, bólu, i chcesz zwrócić na siebie uwagę Boga, podlizać się mu, pokazać ze jesteś jego wyznawcą i żeby miał na Ciebie „oko” w chwili „sądu”. Jesteś w pierwszej grupie. Gdy jesteś w drugiej grupie, przeważnie uważasz się za zero, i nie wierzysz że Bóg mógłby z Tobą chcieć rozmawiać. Więc się nie modlisz, ale tęsknisz za jakimś sensem. Albo wiesz że modlitwa to coś innego niż myślą o tym inni, i nie modlisz się by nie stać się podobnym do tępego homo sovieticusa z pierwszej grupy.
Trzecia grupa to ludzie którzy nienawidzą Boga, a raczej swoje wyobrażenie Boga. Bóg im się kojarzy z despotą ojcem, który w dzieciństwie ich bił. Mają do Boga żal za swoje straszne przeżycia, modlili się ale nie zostali wysłuchani, więc teraz walczą z nim. Nienawidzą go, i podświadomie grzesząc chcą zranić Go. Za każdym kopnięciem w twarz leżącej, wyjącej z bólu ofiary, unosi ich euforia z powodu poczucia swojej siły w trakcie pełnej emocji walki, pokonania i upokorzenia wroga, pokazują tym triumfem Bogu – zobacz, to Twoja wina, skurwysynu. Tak samow dzieciństwie karali swoich rodziców, odmrażajac sobie uszy a gdy dorośli strasząc samobójstwem. „Zobacz jak upadłem przez Ciebie, zobacz co robię i nie powstrzymasz mnie”. Ale ich własna podświadomość działa tak, że wcześniej czy później zostają boleśnie ukarani, i wtedy czuja gdzieś głęboko w sobie ulgę przez łzy nienawiści, dokładnie tak jak rozbrykane dziecko czuje ulgę po klapsach i przywołaniu do porządku przez kochajacego i mądrego ojca.
Wszystkie te motywacje modlitwy są nieprawidłowe. Wszystkie wypływają z nieznajomości Boga. Wyobraź sobie że jesteś Bogiem. Masz wszystko, nie masz żadnych pragnień. Zadowoli Cię modlitwa człowieka, który klepie pacierze ponieważ się boi że jak tego nie zrobi to pójdzie do piekła, którego zresztą nie ma? przecież to zwykły handel, ja Ci kilka różańców, Ty mi niebo. Czy myślisz że Bóg jest tak głupi że tego nie widzi?
Skoro Bóg ma cały wszechświat, to na co mu Twoje datki na świątynie, ofiary, biczowanie się?
Powiem Ci co Bóg lubi najbardziej. Najpierw uświadom sobie, że masz wszystko co Ci potrzebne do życia. Masz życie, podświadomość którą możesz zmieniać i sam się uszczęśliwiać. I wyznaj „Boże, nie potrzebuję Cię do szczęścia, mam wszystko co mi trzeba”.
Wiem, brzmi strasznie. Ale jest prawdziwe. Gdy masz wszystko, ale jesteś z Bogiem nie ze strachu przed wymyślonymi przez chciwych kapłanów ognii piekielnych, a z czystej przyjemności, to wtedy mamy do czynienia z prawdziwa modlitwą. Każda modlitwa na siłę, to fałsz. Każda modlitwa ze strachu o własną czy czyjąś skórę jest fałszywa. Tylko modlitwa z czystej przyjemności jest prawdziwa. Żeby jednak to była przyjemność, musisz nie czuć się uzależniony od Boga, od tego że da Ci piekło czy niebo, spuści nieszczęścia na głowę i inne wymysły religijne.
To tak jak w związku. Wyobraź sobie że Twoja kobieta ma nadajnik z czerwonym guzikiem, a do Twojej szyi przymocowana jest miłosna obrączka z dynamitem. Jak odejdziesz od niej, to z zemsty Cię zdetonuje i zdekapituje. Czy taka miłość ma sens? to miłość jak nie masz możliwości odejścia? jesteś zmuszany. Owszem, jesteś miły ale ze strachu a marzysz tylko żeby ją „cholera wzięłą”. Prawdziwa miłość ma sens jak nie jesteś zmuszany, masz możliwość wyboru. Teraz niby masz tę możliwość, ale Twoje lęki Cię zmusza do postępowania zgodnie z pewnym scenariuszem .Albo będziesz się podlizywał Bogu na kolanach, albo był zły na niego, i bał się potępienia po śmierci albo za życia.
Gdy wyznasz Bogu że go nie potrzebujesz, poczujesz głęboka duchową ulgę. To nie jest wyparcie się, nienawiść. Po prostu stwierdzasz że sam możesz sobie poradzić, i nie musisz się do niego modlić i błagać o pieniądze i zemstę na koleżance z pracy. Kiedy zrobisz to szczerze, poczujesz natychmiast pewien głód Boga, ciekawość, chęć na eksplorowanie Boskiej natury. I tylko ta szczera ciekawość Boga, zaprowadzi Cię na szczyt szczęścia.
Innej drogi nie ma. Poprzez zmuszanie się zaniknie prawdziwa dziecinna ciekawość, zaniknie entuzjazm, poczucie wolności. A Bóg to wolność, nie kajdany. Żyjesz w kajdanach lęku który został Ci wmówiony. Te kajdany możesz zerwać tylko Ty, nie Bóg. Teraz mówiąc Bóg – nie znasz go, to tylko słowo. Boga możesz poznać tylko poprzez dziecinną ciekawość, nigdy poprzez lęk.
Witam – na temat Satanizmu napisalem kilka rzeczy, a tu jest tylko wstawka. Wiele razy pisalem ze lepszy jest satanista gdyz sie buntuje i nie zgadza na tradycje niz najlepszy nawet czlowiek który jest skostnialy w pogladach. Jednak bunt to pewien etap i nie zastapi rozwoju duchowego, gdy sie poza niego nie wyjdzie to jest tylko odwrócony katolicyzm, nie ma w tym zadnego sensu.
Wbrew obiegowym opiniom lubie satanistów, ale tych z idei a nie zabijajacych koty na cmentarzu bo to zaden satanizm a sadyzm.
Czy uwazasz sie za czlowieka wierzacego, dokladnie katolika? Pytam z ciekawosci. Ludzie czesto zbyt doslownie analizuja slowa zawarte w Pismie Swietym. A przeciez slowa te maja inny wymiar. I jestem sklonna stwierdzic ze ludziom brakuje psychologicznego podejscia do zycia na co dzien. Pozdrawiam 😉
Satanisci nie do konca robia wszystko na opak. Tak jak w przypadku innych religii sa rózne odlamy i formy satanizmu, niektórzy nie wierza w Szatana jako bóstwo a jedynie jako symbol buntu i rozwoju.
Mam rozumiec ze to byl tylko prosty przyklad na potrzeby artykulu czy rzeczywiscie taki jest Twój stan wiedzy na temat satanizmu?
ps. Dopiero zaczynam czytac notki na tym blogu, wiec jezeli gdzies ten temat byl juz poruszany to przepraszam.