Drodzy Państwo. Uprzejmie informuję że wczoraj w słoneczne południe (ale dało się wyczuć lekkie ukłucia chłodu, nieśmiało i jakby bez przekonania mnie kąsające) wysłałem zgłoszenie (i dowodziki) do prokuratury w sprawie wiadomego bloga, i wiadomej osoby. Jestem pełen nadziei że ruch ten na szachownicy życia dokonany, umożliwi mi wreszcie spokojną pracę. Mawiają że nadzieja matką głupich, ale mawia się też że głupi ma szczęście. Może więc będę miał szczęście.
Wczoraj wyszedłem z domu, i zacząłem iść w kierunku pewnego skrzyżowania. Na początku gdy czułem że mam blisko do domu, czułem się spokojny, pewny siebie. Jednak z każdym krokiem narastał we mnie niepokój który wypływał z centrum brzucha. Gdy odległość od domu (oaza bezpieczeństwa) niebezpiecznie wzrosła, i uświadomiłem sobie że w razie czego mogę nie dobiec, eksplodowała we mnie silna panika. Postanowiłem że nie ulegnę tej części mnie która jest lękiem, i zrealizuję swój cel, postawiłem się. Dwie części osobowości zaczęły toczyć ze sobą wojnę, jedna chciała wrócić do domu, druga chciała się sprawdzić czy dojdę do skrzyżowania, w efekcie czego mój umysł stał się areną brutalnej walki, i ofiarą wynikającego z niej chaosu. Panika zaczęła przechodzić w lekka histerię, a ja cały czas bacznie obserwowałem to co się we mnie dzieje. Straciłem ostrość widzenia, przestałem zauważać ludzi, miejsca, a moja świadomość skupiła się tylko na strachu i brzuchu, byłem cały spięty. Lekko chwiejąc się, wszedłem na pasy i wracałem do domu szarym, upstrzonym nielicznymi liściami chodnikiem.
Coś we mnie krzyczało żeby zacząć biec, ale logika podpowiadała, że przy takiej nadwadze (i spuchniętym kolanie) nie dam rady. Wraz ze zmniejszaniem się odległości od domu, panika puszczała. Obserwuję to wszystko we mnie, jak działa strach i panika, gdzie dokładnie pojawia się w moim ciele, gdzie jest blokada, jak się przejawia, co inicjuje reakcję. Sprawa jest oczywista, lęk który się we mnie pojawia, jest lękiem przed ludźmi. Zadałem sobie pytanie, czy ten lęk by był we mnie, gdyby ulice były wymarłe i puste? nie byłoby lęku, nie zaszczyciłby mnie swą obecnością. Jego pierdolona Wysokość król mego wszechświata, strach przed ludźmi kurwa jego mać. To strach jest przyczyną dla której patrzę w specyficzny sposób na ludzi. Widząc mężczyzn oceniam automatycznie ich potencjał siły i zdolności do walki, a widząc ich ciało, patrzę gdzie można by zadać nokautujący cios. Także strach sprawia że natychmiast wyszukuję w ludziach ich słabe punkty, oceniam samoocenę, stan ich więzi (i jej jakość) z rodzicami (można to ocenić jeśli się wie gdzie szukać) poziom lęku i świadomość Boskości (czyli poziomu widzenia w świecie harmonii i szczęścia poza powszechną zasłoną cierpienia). Z drugiej strony brzydzę się tego, nie chcę tego. Ale strach jest ciągłą motywacją do szukania bezpieczeństwa, którego, gdyby była taka potrzeba, upatruje w szybkim zdominowaniu przeciwnika, niezależnie od płci. Zbieranie informacji, na wszelki wypadek, w razie silnego zagrożenia wiedza ta zostanie użyta. Ponieważ boję się ludzi, podświadomość która mnie kocha najbardziej na świecie, a przy okazji nie posiada własnej inteligencji tylko umie reagować na bodźce, zapewniła mi ochronę, czyli ból brzucha na każdą okazję gdy muszę wyjść na ulicę.
Ona nie rozumie że to co mi robi, rujnuje mnie społecznie, nie pozwala na pracę, posiadanie przyjaciół, wyjazdy ze znajomymi które dawniej tak bardzo lubiłem, nie wspominam już o związku. Ona ma jeden cel, zachować moje bezpieczeństwo. A skoro na zewnątrz czekają na mnie źli ludzie (za małolata miałem przesrane na osiedlu gdzie mieszkałem, więc bałem się wychodzić z domu żeby nie dostać w buzię) wniosek jest prosty, nie należy wychodzić na zewnątrz, i ten cel podświadomość osiąga poprzez wzbudzanie paniki i strachu podczas wychodzenia z domu, a także wytacza najcięższe działa, jelitowe wunderwaffe strzelające gównem. Ale że żyć za coś trzeba, a podświadomość ma różne możliwości uważane przez ludzi za paranormalne (są jak najzupełniej normalne tylko rzadko kto umie je z siebie wyzwolić) nagle się okazało że gdy piszę, gromadzi się wokół mnie grupa ludzi, którzy nie pozwolą mi zginąć. Ten mechanizm jest niesamowity, jestem na dnie, piszę o tym, i nagle zjawia się osoba która chce mi pomóc. Co najciekawsze w tym wszystkim, i trochę w pozytywnym sensie szokujące, osoby które mi pomogły czasem informują mnie że coś się dzieje w ich życiu. Coś dobrego, coś co wydawałoby się zakrawa na cud. Jakby coś im pomagało, wspierało. Trzy osoby powiedziały mi dokładnie to samo, tymi samymi słowami – delikatne, pozytywne popychanie w pewnym kierunku, dziwna radość która pojawia się w sytuacji bardzo złej, pozbawionej nadziei. Siła która tworzy system w którym funkcjonuję, nigdy nie zapomina ludziom którzy jej pomogli. Z drugiej strony układ w którym żyję i działam, unieszczęśliwia mnie, praktycznie jestem inwalidą. Nie chcę cudzej pomocy, chcę sam na siebie zarabiać, chcę sam żyć i decydować za siebie, pragnę stać się niezależną (o ile to możliwe w społeczeństwie) autonomiczną jednostką a nie inwalidą który nie może wyjść na ulicę, bo jelita zaczynają swój chocholi taniec. I teraz powstaje pytanie, czy system w którym działam ma za zadanie sprawiać mi cierpienie, czy też motywować do rozwoju bólem i chronić przed ewentualnym upadkiem? to że ten układ mnie zniewala, to oczywista oczywistość, ale każdy funkcjonuje w takim układzie. Każdy z nas ma swój krzyż, i jednych ten krzyż przygniata a innych motywuje do zwiększenia swej siły. Młody chłopak który ma pierdolniętych starych, dziewczyna która chce mieć faceta a trafia na samych dziwaków, czy też dojrzała osoba która ma problemy z rodziną. Każda z tych osób porusza się w pewnym systemie subtelnych współzależności między swoimi cechami charakteru, wyuczonymi nawykami, a zewnętrzną rzeczywistością. Z tego obłędnego krążenia po orbicie swojego życia, trzeba człowieka wypchnąć jeśli chce być szczęśliwy.
Bardzo mnie interesowało, dlaczego Pan Freedom Long, człowiek który przeniósł Hunę z Hawajów na grunt światowy, popełnił samobójstwo. Człowiek dysponujący taką wiedzą jak on, nie tylko teoretyczną (olbrzymia) ale też praktyczną, człowiek znający i obcujący z Wyższym Ja (odpowiednik naszego anioła stróża) nie powinien zrobić czegoś takiego. Ale niby dlaczego nie powinien? kto uznał że akt samobójstwa jest zły, grzeszny? skąd mamy takie przekonanie? powiedział nam to Bóg osobiście, czy też ktoś kto nauczył się na pamięć świętej książki w której tysiące lat temu podobno autorowi dyktował Bóg? no właśnie. To nie duchowa wiedza, a czyjeś skopiowane przekonanie, mogące mieć tyle wspólnego z prawdą, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Teraz rozumiem o co być może chodziło. Po pierwsze, dla człowieka rozwijającego się duchowo, samobójstwo w pewnych sytuacjach jest możliwe, chociażby trwały, okropny ból, towarzyszący wiedzy że nie zniknie już za życia. Po drugie, emocje człowieka są jak fala. Raz jesteś na szczycie i piejesz z rozkoszy, po chwili fala zalewa Cię tonami smutku i cierpienia. I może się tak stać, że będąc na dole pociągniesz za spust. Po prostu masz dość. Pan Long był tylko człowiekiem, i miał prawo zakończyć swoje życie tak jak chciał. Teraz go rozumiem, po latach życia w bólu. To że ludzie zajmujący się huną potępiają go za to że przekreślił pracę całego swojego życia, nic nie znaczy.
To problem tych ludzi, którzy mają przekonanie o samobójstwie jako czymś nieduchowym. Nic nie skreslił, jego praca jest niezwykle korzystna dla ludzkości, i swoim działaniem uczynił wiele dobra dla niej. Jogini na wysokim etapie swojego rozwoju, gdy czuli że warto już odejść w inny wymiar, siadali i organizm się – puk! ot tak wyłączał, serce przestawało bić. Pan Long nie medytował, więc nie miał takich zdolności jak jogini, i zamiast umierać siłą woli, zastrzelił się z tego co doczytałem. Ja osobiście bym się nie zastrzelił, bardzo by mi było szkoda tych ludzi, którzy musieliby sprzatać mój mózg i krew z podłogi (albo ściany czy sufitu, w zależności od ułożenia pistoletu) a także zawartość moich jelit, gdyż samobójstwo magicznymi zaklęciami otwiera brązowe wrota sezamu, z których wydobywają się przeróżne skarby. Najbardziej higieniczne samobójstwo jakie mi przyszło do głowy, to ponton z silnikiem, jedzenie, picie, i płyniemy kilka godzin na Bałtyk. Gdy nie ma nic w zasięgu wzroku oprócz fal, jemy, pijemy, cieszymy się wolnością samotności, pięknym niebem, szumem fal; oddychamy głęboko, rozkoszując się morskim powietrzem, po czym nożem przebijamy ponton, bierzemy pistolet do dłoni, i gdy ponton tonie a nasze kostki zanurzają się w zimnych odmętach, patrząc w niebo strzelamy sobie w głowę. Najlepszy jest strzał w usta, kula bez większych oporów eksploruje nasz mózg. Do nogi przymocowujemy łańcuch z 40kg ciężarem, który ściągnie nasze zwłoki w ciemno niebieską otchłań. A skoro już mówimy o wodzie, to opowiem wam kawał z nią związany. Dwóch gejów, basen, jeden pyta: jak woda? hujowa, odpowiada drugi. No to skaczę na dupę, cieszy się pierwszy.
Jestem strachliwy, ale czy każdy musi być herosem rodem z telewizji? właśnie tak powstaje choroba psychiczna i poważne problemy. Dany człowiek jest z natury strachliwy, a wszyscy podziwiają superbohaterów. I ci wszyscy strachliwi ludzie, których jest większość, chcą być akceptowani, szanowani, więc marzą o byciu twardzielem gdyż taki istnieje społeczny wzorzec bycia zajebistym gościem. Z jednej strony masz w swoim umyśle obraz twardziela, a z drugiej przeciwko niemu biologię i chemię, która sprawia że w podbramkowej sytuacji zalewasz się mokrym potem i pękasz. Ważne pytanie: czy naprawdę muszę być twardzielem? ja znam odpowiedź, i pragnę was do niej przekonać. Nie, nie musicie być supermenami, super laskami, gośćmi którzy niczego się nie boją. Możecie być tacy, jacy jesteście. Ja jestem lękowy z natury, boję się pobierania krwi, grzebania w moich ząbkach i dostać po ryju. Czy to czyni mnie gorszym człowiekiem? zależy od interpretacji oceniającego. Ja się czuję ze sobą dobrze. Zasługuję na szacunek i fajne życie, mimo tego że jestem całkiem inny niż herosi w filmach którzy masakrują bandytów dziesiątkami i zarabiają kupę szmalu. Podobnie i wy, moi czytelnicy. Niscy, brzydcy, śmiejący się jak koń, ubodzy – jesteście w porządku. A skoro o śmiechu mowa, zagadka:
Na łące leży człowiek z plecakiem, a wszędzie nad nimi latają muchy. Co jest w plecaku? odpowiedź na końcu felietonu.
Nie ma czegoś takiego jak człowiek odważny. Twardziel nie boi się dostać po ryju, ale panicznie boi się pobierania krwi z żyły. Inny boi się bójki, ale nie pęka jak twardziel u dentysty. Ja boję się wielu rzeczy, ale nie boję się szczerze napisać tego co czuję, w co wierzę, co dla wielu twardzieli jest absolutnie niemożliwe by się tak odkryć przed ludźmi. Jeśli ktoś w ogóle nie odczuwa strachu, to jest psychicznie chory, uszkodzony. Jeśli nie boisz się prądu, wetkniesz palec w gniazdko, jeśli nie boisz się wysokości, spadniesz i zostaniesz kaleką. Pewne lęki są powszechnie akceptowane a inne nie. Strach przed bójką czyni Cię często frajerem dla rówieśników, ale strach przed chirurgiem czy dentystą jest ok. Jedne lęki są akceptowane, inne są przyczyną pogardy. Jeśli zostawić te ludzkie przesądy co do tego jaki strach jest aktualnie na topie, strach to strach, każdy go odczuwa, zmienia się tylko bodziec go wywołujący i nie ma się czego wstydzić. Strach to nasz przyjaciel który ocala nas przed niebezpieczeństwami życia i jego zagrożeniami. Przyjaciel którego wyjątkowo chętnie omijam…
O tym że w moim seicento (czerwony metallic, obrotomierz, zdaniem mojego taty „laski się posikają na jego widok”) pojawił się gość, dowiedziałem się po wyjęciu nadgryzionych wafli z tylnego siedzenia. Nie wolno mi jeść wafli tortowych, źle się po nich czuję, więc właściwie poczułem się rozbawiony faktem, że „ktoś” w taki sposób ratuje mnie przed moim łakomstwem i obżarstwem.
Myszka, gdyż to ona była moim gościem (zwierzątko, nie moja ex) zabrała się ze mną na kilkudniową wycieczkę (all inclusive) z dalekiej prowincji do stolicy (wyżywienie i pilot wycieczki w pakiecie) Po tychże kilku dniach miałem wracać, więc cieszyłem się że będę miał z kim pogadać, zawsze lubiłem gadać ze zwierzętami (wielokrotnie się zastanawiałem, jaka byłaby moja reakcja, gdyby zdesperowane zwierzę po ludzku mi powiedziało żebym zamknął wreszcie mordę) Mało tego, mój rozmówca nie będzie mi przerywał, i w skupieniu słuchał, drżąc ze strachu czy nie zajrzę pod siedzenie. Nie ukrywam że myśl o drżącym przede mną ze strachu audytorium, jest mi niezwykle miła, dygocący ze strachu przed moim srogim spojrzeniem (zielonookim, podobno seksownym) czytelnicy, budzą w moim serduszku ciepłe uczucia szczęścia.
Jak mawiał towarzysz Stalin „Wolę, gdy ludzie popierają mnie ze strachu niż z przekonania. Przekonania są zmienne, strach zawsze jest ten sam.” Gdy przyszedł dzień wyjazdu, na nieboskłonie wesoło błyszczało słońce, nieliczne ptaki śpiewały coś w wysokich koronach drzew, a po otworzeniu drzwi mojego F jak Ferrari, w moje wrażliwe nozdrza uderzył smród mysich ekskrementów. Mój uśmiech gwałtownie spełzł z twarzy a nos skurczył się w nienawistnym grymasie. Całą drogę mściwie milczałem. No cóż, tak właśnie pachną myszki. Brzydko. Aż się zaśmiałem pisząc te słowa, gdyż są one niezwykle dwuznaczne. Mam nadzieję że moja ex myszka tego nie przeczyta, chociaż gdy myślę o myszce, mój umysł wyświetla mi automatycznie śledzia. Taką oto mam zwierzęcą wyobraźnię. Świat jest pełen myszkośledzi, a także leniwców świń, osłów, orłów i słonic. Gdy dotarłem na miejsce, postanowiłem że załatwię tę sprawę w stylu Tony,ego Soprano z mojego ulubionego serialu „Rodzina Soprano”. Swoją drogą Polscy mafiosi, i nie tylko nasze rodzime łotry a także międzynarodowe, wzorowali się na tym serialu. Budzi to we mnie naprawdę potężne rozbawienie, gdyż serial ten drwi bezlitośnie z tego chorego, małostkowego światka który tak pociąga młodych, naiwnych ludzi. Ale żeby to dostrzec, trzeba inteligencji, a w mafii tę mają tylko przywódcy, i też nie zawsze.
Złapałem Jazzy za jej prześliczne futro, i wrzuciłem do F jak Ferrari. Dałem jej kontrakt na „zdjęcie” myszki, a za wykonanie zlecenia obiecałem whiskas i godzinę drapania pod mordką i za uszkiem. Niestety, mój płatny zabójca nie wykonał zlecenia, tylko chrumkając wesoło zasnął. Ot, Jazzy Soprano. Nierób i leń.
Byłem na filmie „Pina” w 3D. Chciałem się popisać czytelnikom swą wrażliwością, a także odchamić, odetchnąć głębiej sztuką, wyrwać chwasta bylejakości i prostactwa z mojej duszy. Podniecony recenzjami oszałamiającej muzyki i przekazu ponadczasowych treści poprzez taniec, oczekiwałem przeżycia które odświeży, zrewitaluzuje moją duszę. Moja ułańska szarża na przeżycia duchowe, zatrzymała się jednak na zmasowanym ogniu artyleryjskim. To było faktycznie 3D. Dupa, dupa i jeszcze raz dupa. Przyznam się Państwu, że nigdy w życiu nie zasnąłem tak szybko i tak głęboko jak na tym filmie. Spałem smacznie, narkotycznie. Ostatnie chwile, gdy czułem jak złośliwy pająk Morfeusz wciąga mnie w swoją homo sieć, martwiłem się czy aby przez sen nie pierdnę, albo coś wrzasnę. Na jedną chwilę instynktownie się przebudziłem, otworzyłem jedno oko by popatrzeć sklejonymi snem oczyma na wypiętą pupę w obcisłej sukience tancerki. Gdy pupa zniknęła, moje oko zamknęło się i zasnąłem snem sprawiedliwego. Wyszliśmy przed końcem filmu z sali. Film wcale nie był zły, ale z jakiegoś powodu nie dało się go z zainteresowaniem oglądać. No cóż, może jestem prymitywem który nie rozumie głębi sztuki. Może być i tak. Odpowiedź do zagadki: spadochron.
A tak będę wyglądał wg. aplikacji za 30 lat.
Będę miał wtedy 63 lata, czyli będę wapniakiem, a politycznie poprawniej brzmi, dojrzałym mężczyzną u progu jesieni życia. Czy będziecie nadal mnie czytali? 🙂
Co to za aplikacja ?
A jakie to ma znaczenie, jaki jest stan i jakość więzi z rodzicami?
Freedom Long raczej nie miał żadnej wiedzy i żadnego kontaktu z jakimś wyższym ja. Miał raka nogi i 80 lat… Znał się osobiście z Silvą, założycielem Silva Method, który próbował mu pomóc. Z tego co gdzieś czytałem na sieci Silva próbował go leczyć różnymi metodami, nawet jakąś metodą polegająca na oddziaływaniu elektrodźwięków. Bez skutku niestety. Gdzie było jego wyższe ja? Long sam sobie nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Smutne. Zresztą nie słyszałem, żeby ludzie, którzy zajmują się huną zawodowo, mieli jakieś nadzwyczajne efekty.
Mistrz znowu „powrócił”, jak dobrze 😀
No i załatwiłeś krokodyla (foto nr 1), ale z uśmiechem, więc ….
Tamten temat wyjątkowo mi nie „leżał” i ja która nigdy nie bałam się ludzi, zrobiłabym coś brzydkiego owemu.
Bardzo cenię ludzi odważnych w słowie prawdy,niech będzie niedoskonała, niech będzie jak, ktoś napisał wyniosła, ale żeby była prawdziwa.
Masz rację Mistrzu nie każdego stać na tak dalece otwartą prawdę, ja mam zbyt poukładane „hamulce”, abym potrafiła chociaż część z siebie pokazać światu. Wzorce pokutują trwale, ale nie mam predyspozycji do ujęcia moich ograniczeń w słowo, więc nie cierpię. Wiem tylko, to nie wypada, tamto tak trzeba itd.
Smutno jak piszesz o samobójstwie, a potem strzelisz kawał, jednak wyczuwa się „falę” w Twoich słowach, mam nadzieję, że przyjdzie ta spokojna.[quote=Mistrz]…emocje człowieka są jak fala. Raz jesteś na szczycie i piejesz z rozkoszy, po chwili fala zalewa Cię tonami smutku i cierpienia[/quote]
Wierzę, że Mistrza spadochron zawsze się otworzy na tyle, aby inne stworki latające nie przedrzeźniały swoim kulistym lotem niespełnionego supermena.
Patrząc na zdjęcie 63-latka, to będziesz Mistrzu wyglądał dobrze, powiem nawet, że zbyt młodo (patrząc na naszych steranych w większości panów), a że do tego czasu dorobisz się kasy – 🙂 życzę, to bez trudu posmakujesz rozkoszy w kobiecie, której Twój spadek będzie jedynym celem 😆 , ale, ale… doznasz wszelkich rozkoszy, więc transakcja może wydawać się korzystna dla obu stron. Tylko, czy będziesz chciał się żenić ?, a co tam, zostawisz jej jeden ze swoich domów, ale będzie Ci wierna do grobowej deski. 😉
Co do rozmyśleń o samobójstwie, to podobno większość populacji miewa takowe…
Zastanawia mnie, dlaczego jest tyle „przeciwwskazań” do tego czynu w różnych religiach? Dlaczego samobójstwo jest tematem tabu? Ja osobiście skłaniam się ku teorii o swoistym poczuciu winy osoby (duszy), która dokonała tego czynu i komplikacje po „tamtej stronie” tym spowodowane. Ciekawie zostało to przedstawione w filmie „Między piekłem a niebem” z Robinem Williamsem.
Czy człowiek może bezkarnie zakłócić „kontinuum”…?
[quote]człowiek znający i obcujący z Wyższym Ja (odpowiednik naszego anioła stróża) [/quote]
no i to jest wlasnie problem z ta ezoteryka
ludzie zastepuja wierzenia chocby krk jakimis wyzszymi, astralnymi bytami
ktorych oczywiscie nie ma
reszta tekstu ok 🙂
Marecki jak napisałeś zawiadomienie do prokuratury?zabezpieczyłeś się na wypadek skasowania bloga przez Sławka i kłujca?boję się że zareagowałeś za szybko i emocjonalnie.Jazzy soprano 😀 😆
[quote]CECHY ANTROPOLOGICZNE
Z powodu mieszania sie Zydow z nie-Zydami, cechy antropologicznie czesto
ulegaja zatarciu, nie mozna wiec ich uwazac za kryterium absolutne i zawsze
nieomylne.
1. Wysklepiona gorna powierzchnia czaszki (Urban, Oleksy, Borowski,
Dziewulski, Nowak-Jezioranski).
2. Jesli poprowadzic prosta pozioma na wysokosci czubka nosa, to u Polakow
przecina ona mniej wiecej otwor ucha. U Zydow cale ucho znajduje sie powyzej
tej linii.
3. U Zydow boczne luki czolowe maja wiekszy promien krzywizny, niz u Slowian.
4. Zydzi maja plytsze oczodoly, a brwi nieco wyzej nad oczyma i w ksztalcie luku.
5. Nos Zyda jest na ogol dluzszy, ma ostrzejszy szpic z profilu, zas widziany
z przodu jest bardziej rozlozysty. Zydowki maja bardzo waska przegrode nosowa
miedzy oczami.[/quote]
Tak się zastanawiam od chyba roku,czy nasz Mistrz przypadkiem nie jest innej narodowości? 😀 lekkość pisania.ponadprzeciętna inteligencja siła przekonywania wszystko jakby się zgadza 😆
co do zabezpieczenia się przed skasowaniem bolga, to google robi kopie każdych stron w sieci 😉
Sory ale nie rozumiem, z kim?
Na FB była dostępna, kolega się postarzył więc i ja chciałem spróbować. Nie wiem jak się nazywa, postarza o 30 lat, znajdziesz coś podobnego na pewno na google.
W sensie ewentualnej walki, ma kolosalne znaczenie. Jak pisałem, brzydzę się tego, ale to działa niezależnie ode mnie. Krótko mówiąc, osoba z dobrymi rodzicami ma znacznie odporniejszą na negatywną sugestię podświadomość.
Raczysz żartować o braku wiedzy Longa? wszystko co jest o Hunie, opiera się o Longa. Każdy mądrala o niej mówiący, nawet by nie wiedział o tym systemie bez Longa. Co do WJ, to nie wiem, nie mam pojęcia co się stało. W sumie to ja mógłbym zapytać, gdzie do ku.. nędzy jest moje Wyższe Ja :))
Wierzenia kreują emocje. Wierzenie w KK sprawia że wierzysz w wizję świata, która jest okropna i niezrozumiała, przerażająca. Jaki sens ma zamordowanie swojego syna? jaki sens ma mantrowanie że jestem winny czegoś, czego nie pamiętam i nie znam? ma sens, robi z Ciebie pełnego strachu niewolnika. Wierzenie w hunę daje zupełnie inne, pozytywne efekty.
Wróciłem 🙂 odcinek Dr Miłość gotowy i będzie w weekend kiedy jest mniej ludzi, od rana piszę następny art. Jestem w grze.
Po pewnosci siebie czlowieka widac, czy ma wsparcie rodziców. Minusem jest to, ze czlowiek jest jednoczesnie zakladnikiem ich akceptacji, maja duzy wplyw. O wiele łatwiej jest ryzykowac w zyciu, podejsc pozytywnie, optymistycznie do roznych przeciwnosci wiedząc, ze ma sie zabezpieczenie, podpore. Inteligentny rodzic to wielki motor do działania dla dziecka, nie tylko inspiruje motywuje, ale daje poczucie bezpieczenstwa, ktore pozwala dziecku poznawac swiat w duzym zakresie bez wiekszych obaw, ze zostanie na lodzie.
Wszystko sie zaczyna od domu rodzinnego, srodowiska, szkoly.
Jeszcze jedna sprawa. Inteligentni rodzice dodaja powagi dziecku w srodowisku czy szkole. Zupelnie inaczej nauczyciele traktuja dziecko, ktore ma mocne wsparcie inteligentnych rodziców, ktore je bronią, a inaczej to, ktore takowego nie ma lub ma ograniczone.
Dziecko z mocnym wsparciem moze miec inny ton głosu, pewniejszy, mniej sie waha, co jest wyczuwalne.
Kazda nowa relacja miedzyludzka opiera sie na pewnej dozie szufladki czy skojarzeniu. Np „blondyn” „niski” „syn prawnika” i przez ten pryzmat traktuja czlowieka. To samo zdanie wypowiedziane przez inteligentnego, ale syna sprzataczki, ma zupelnie inny wydzwiek na sluchaczu, anizeli zdanie nawet mniej inteligentne, ale wypowiedziane przez syna prawnika. Nawet zwyczajny wzrost i waga robi wiekszy wydzwiek w kazdym wypowiedzianym zdaniu.
Respekt w otoczeniu jest scisle zwiazany z otoczką.
Kiedyś napisałem o tym ciekawy (moim zdaniem) artykuł. Co do zakazu samobójstwa, myślę że jest to po części relikt starych czasów takie jak zakaz homoseksualizmu, aborcji itd (ponieważ wtedy dla władcy i kapłana liczyła się ilość ludzi, która stanowiła o sile grupy, plemienia, wszystko co nie służyło rozmnażaniu godziło w fizyczne istnienie danego ludu, a także władcy i kapłanów którzy pragnęli władzy i przetrwania, dlatego tworzyli prawa ludzkie i boskie do tego namawiające) a także nasze przekonanie że życie jest czymś jedynym co istnieje, a także, strach innych ludzi którzy to widzą – ktoś się powiesił, więc moze życie nie ma sensu. Po samobóju bliskiego nam człowieka, mamy depresję dłuższy czas, jesteśmy wstrząśnięci.
Z punktu widzenia duchowego, z tego co ja wiem, wszystko zależy od tego, z jakim nastawieniem pociągasz za spust. To jakie masz wtedy myśli a raczej stan emocjonalny, warunkuje na to co później się stanie. A więc samobójstwo w rozpaczy może być niezwykle przykrym doznaniem.
Napisąłem korzystając ze wzoru na ich stronie, zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, podając stronę bloga i dopisując że podejrzewam że za blogiem stoi Pan Sławomir … podając jego dane, a także dowody i wydruki z obrażających mnie treści, ujawniających moje personalia.
Blogi kłującego i Sławka skopiowałem programem httrack na dysk w całości, razem z komciami, wszystkim co istnieje, tak więc nic się nie stanie jesli się skasują 🙂
Dziękuję za tą ponadprzeciętną inteligencję :))))) a co do mojej narodowości, to nie odpowiem na to pytanie.
Dodatkowe zabezpieczenie :)))
Zgadzam się z Revoltą. Od siebie dodam że osoba mająca wsparcie i zrozumienie u rodziców, a nie tylko wrzaski i nierealne ambicje, jest trudna do zranienia, gdyż podstawa jej podświadomości jest pełna akceptacji dla siebie. Żeby taką osobę zranić, musiałbyś słowami zabrać jej niezwykle silne zaprogramowanie na program „jestem kochany i akceptowany” co jest może nie niemożliwe, ale niezwykle trudne, i nie dla byle wampira emocjonalnego. Praktycznie to nierealne.
Dziecko prawdziwie akceptujących rodziców, nie wejdzie w związek z wampirem, a jak wejdzie bez żalu ucieknie, kiedy ktoś mniej pewny siebie będzie tkwił w gównie w nadziei że coś zmieni. Podobnie dziecko kochane nie będzie zranione agresją i brzydkimi słowami ludzi, bo ma w sobie podstawową akceptację. To jest niezwykłe i rzadkie, dlatego że spłodzić dziecko może każdy idiota z kretynką, ale żeby wychować trzeba nie tylko kasy, ale też rozumieć siebie, kochać się, a to wtedy emanuje na dzieci.
Wiele mi wyjaśniliście, dziękuję.
Niepotrzebnie skopiowałeś bo dla policji to nie problem odzyskać taką stronę 🙂 Coś raz wrzuconego do sieci jest już praktycznie nie do usunięcia przez zwykłą osobę.
Wiesz, przezorny zawsze ubezpieczony 🙂
radze sobie zgrać kopię na dysk 😉
O strachu – moje doswiadczenie z walka ze strachem bylo proste – wiara w Boga. Jadac w autobusie z agresywnymi ludzmi wierzysz ze ktos z toba cały czas jest i jestes na luzie, patrysz na ludzi z pewnoscia siebie i łagodności, twoj głos jest ciepły. (a jesli juz nawet cie dopadna to i tak jestes dobrej mysli, dobre nastawienie jak dla znajomych ale bez lizusostwa i kombinowania). Po prostu zachowujesz sie jakbyś przebywał wsród normalnych ludzi. Inne lęki pokonywała np: ciekawość to normalne np: boisz sie kobiet ale zastanawiasz sie jak to jest przebywać z nią i działasz, lęk schodzi na drugi plan potem sa dodatkowe bonusy strach maleje. Oczywiscie dzis jezdze samochodem i lękam sie jedynie czy bede najszybszy;p
Co do samobójstwa – odbylem fajna rozmowe z kolegą i uwazam ze to dobry pomysl (nigdy bym na to nie wpadł z perspektywy aktualnego wieku) gdybysmy byli staszymi dziadkami schorowanymi nastręczającymi problemów to najlepiej było by „przez przypadek” wpasc pod pociag 😉
Z drugiej jednak strony czy samobójstwa wystepuja w przyrodzie ? To do przemyslenia jeszcze ;p
hehe a co z maszynistą nie szkoda go ❓ 😆
w nocy na pewno nic by nie poczuł ;p
Wiara żywa, pełna pasji i mocy, musi mieć mocne podstawy, musi stać za nią doświadczenie mistyczne. Same mentalne rozumienie wiary wystarcza na chwile spokoju, w czasie bólu i niebezpieczeństwa, nie wystarczy. Jeśli masz taką wiarę to gratuluję i zazdroszczę 🙂
Na starość człowiek nie rozwijający duchowości realnej (czyli doświadczanie Boga takiego jakim jest, a nie takim jakim go przedstawia jakaś religia) chce żyć mocniej niż młodzi ludzie. Najważniejsze jeśli już umierać, to z fantazją, jakoś ekstrawagancko a nie jak inni.
On by nie poczuł, ale jakby schlapany krwią, gównem i kiszkami pociąg wjechał na stację to by się szybko dowiedział co się stało 🙂 nie, to podłość, maszynista by mógł cierpieć, mieć wyrzuty sumienia, tak nie można niszczyć psychicznie obcego człowieka. Kupić fasolkę, zamknąć się w pokoju, pozaklejać dopływy powietrza i zadusić się włąsnymi gazami, oto śmierć z jajem 🙂
[quote]Siła która tworzy system w którym funkcjonuję, nigdy nie zapomina ludziom którzy jej pomogli.[/quote]zastanawiające w kontekście twojego wyśmiewania się z wiary i Boga i gloryfikowania szatana.Bardzo zastanawiające.Potrzebujesz egzorcystySpójrz na swoje zdjęcie na oczy człowieku!
Gdzie niby gloryfikował szatana 🙄 😆
Prawdopodobnie maszynista się już nigdy nie dźwignie psychicznie, tak mówią w ich gronie? Dziwne, bo z wypadków samochodowych to wygląda inaczej.
Cały czas chce mi się śmiać, gdzie widziałam krokodyla 😆 (foto 1)? Przecie, to hipcio!
Może chciałam widzieć, może to, że chwilę wcześniej czytałam poprzedni wątek i tam wysyłałeś nas do Andrzeja.
Jedno jest pewne, będę musiała poprosić męża o: 😆 „Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby” Pomroczność jasna 😯 i pewnie 34 mi to wytknie, no i słusznie. Ale ja się przyznaje, więc może nie?
To znaczy kiedy, w którym wpisie czyli w sumie gdzie.
swieta prawda
wlasnie szkoda ze czlowiek jest tak zalezny od rodzicow ich akceptacji, i tu zadne zaklinanie deszczu nie pomoze
z wsparciem, z miloscia rodzicow jest z gorki w zyciu
kk tez guzik wie, zwykle zydowskie mitologie
tylko nurt, poglad pt panteizm tlumaczy caly otaczajacy swiat jaki jest naprawde
ktorego macki (panteizmu) sam doswiadczasz Mistrzu rok za rokiem, rok za rokiem…
Jedną z teorii nt. samobójstwa przedstawił Fiodor Dostojewski za pośrednictwem wykreowanego przez siebie bohatera – Kiryłowa, w jednym z najwybitniejszych dzieł tego pisarza oraz literatury rosyjskiej – „Biesy”.
Sądząc po tym, ile książek przeczytałeś, jest całkiem prawdopodobny że przypomnisz sobie teorię (i jej wykonanie) Kiryłowa.
Oczy normalne, a na fotce ostatniej, to komputerowa obróbka z aplikacji, zapewne niedoskonała. doskonały tylko oryginał 😆
Ale przecież Mistrz [color=red]wierzy[/color] i to nawet [color=red]Boga[/color], tylko nie takiego jak KK przedstawia, zresztą ja również.
Pozostały tylko nazwy, ale inne postrzeganie, nie według książki, ale swojego wewnętrznego odczucia.
To jest trudniejsze niż ci się wydaje, bo w KK zgrzeszysz i możesz iść do księdza, dostaniesz 10 zdrowasiek i możesz znowu grzeszyć, bo czujesz się czysta 😯
Gdy masz w sobie Boga, już inaczej się przedstawia, bo nie wolno grzeszyć-nazwa, trzeba żyć zgodnie z sobą, bo nie ma gdzie szukać jakiegoś człowieka, który powie grzesznikowi, że już wszystko OK.
W KK osoby skrzywdzone przez grzesznika w ogóle nie wiedzą, że tamtemu odpuszczono winę i dalej cierpią, nikt nie próbuje naprawiać błędu, bo już odpokutował pokutą-nazwa.
W normalnym świecie, trzeba się przyznać i odpuszczenia ewentualnego (nikt nie jest doskonały) szukać u pokrzywdzonego.
To dobre i zdrowe podejście, tak sądzę.
Ale si „zatkało” 😯 , na cały dzień.
Mistrzu ciągle tylko info serwer przeciążony.
Może i dobrze, że tyle osób czyta, ale skoro mało piszą, to może tym co chcą podyskutować pozwolą zabrać „głos”- komentarz. Oczywiście żartuję 😆 Mistrz zawsze wszystkich serdecznie wita i jak zapewnia niejednokrotnie kocha bezwzględnie.
My odwdzięczamy się tym, że czytamy nie tylko nowe, ale dawniejsze felietony.
Życzę duuuuużo czytających, jeszcze więcej piszących, a najwięcej pamiętających o nawet niewielkim forszus 😆
Zależy od człowieka, ja jako maszynista, miałbym na pewno spory problem. Człowiek się zastanawia czy mógl coś poradzić, zahamować itd, chociaż wiadomo że nie mógł nic zrobić.
Śmiesznie będzie jak mąż Ci powie, że ma już krokodyla, astralnego :)))))))
Dobre 🙂 w oczach mam kurwiki zapewne, szatańskie kurwiki :))))
No właśnie, to kłamstwo. Ave Satan bracie :)))
Wiara w reinkarnację którą polecam, jest znacznie trudniejsza niż wiara katolicka. Nie ma dziesięciny, spowiedzi, pokuty, trzeba być bardzo czujnym. Ale daje to szczęście i satysfakcję, coś za coś.
Nie czytałem, ale bardzo mnie zainteresowałeś. Poszukam gdzies streszczenia w sieci.
Mieli awarię serwera, ale firma porządna, odpowiadają zawsze, pomagają, za awarię mam miesiąc hostingu gratis, poważna firma, strona chodzi i śmiga na nich idealnie, nie to co home.pl gdzie się wszystko waliło. Co najlepsze, są zajebiście tani i niezawodni. Jestem z tej firmy naprawdę zadowolony, jak ktoś chce założyć stronę za tanie pieniądze, to tylko ta firma. Kilka już przetestowałem i to była groteska. Ci są w porządku, polecam.
[quote=Mistrz]Nie czytałem, ale bardzo mnie zainteresowałeś. Poszukam gdzies streszczenia w sieci.[/quote]
to jest wlasnie twoja ponad przecietna intelligencja opierajaca sie na czytaniu streszczeń lektr, ktore znajdujesz w internecie… żal!
Nigdy nie pisałem że jestem inteligentny. Ze jestem glupi też nie pisałęm, a tylko głupek by czytał kilka tomów żeby dowiedzieć się jednej, konkretnej informacji.
Marku, uwielbiam Twoje żarty 🙂 Potem je z lubością opowiadam innym, bo mi się strasznie podobają, ale wiele osób patrzy na mnie z niezrozumiałym politowaniem.
Piszesz o strachu, blokadach, panice… Ja doświadczam strachu przed utratą pewnej osoby. Ona przez większość czasu w naszej relacji nie interesowała się mną i nie podtrzymywała kontaktu, mimo tego co jakiś czas powraca, by oznajmić, że kocha, tęskni i mnie potrzebuje. Do tej pory takie fazy trwały miesiąc, góra dwa. Po roku milczenia tej osoby, ona znów powróciła, bo się zetknęliśmy i dobrze razem czuliśmy na przypadkowym spotkaniu. Ja daję się w to wciągać, za każdym razem wierzę w to, że będzie inaczej, słyszę „zmieniłem się”, a czuję się coraz gorzej. Przestają mnie interesować inni mężczyźni, ten jeden jest na totalnym piedestale, mimo że wcale nie jest dla mnie ciepły, zaangażowany, otwarty, im bardziej mnie zależy, tym bardziej on się odsuwa, im bardziej ja cierpię, tym lepsze on ma samopoczucie. Jak to urwać… Bo wiem, że nie ma co tego ciągnąć, chyba że znów chcę mieć depresję. Afirmacje i czekanie?
Dziękuję. To co opisujesz, to wykorzystanie kobiecych słabości, Twojej wiary w to że potrafisz go zmienić, i pragnienie dogonienia króliczka. Jak zawsze, króliczek dogoniony jest nudny, ale skoro ucieka, gonisz go, gruczoły produkują narkotyki, indukują pobudzenie, jest zabawa. Zabawa której wynik jest zawsze, od tysięcy lat taki sam i inny być nie może 🙂
Nie ma na to recepty. Afirmacje za wolno działają żeby coś pomóc, Ty po prostu jesteś teraz pobudzona seksualnie także i chcesz złąpać kroliczka. Jak go nie złapiesz bedziesz chciala złapać, jak złapiesz to się rozczarujesz, i tyle :)))
Pisz afki na samoocenę, dużoooo 🙂
Czytając to co piszesz, uświadomiłam sobie, że element seksualny przebija tutaj inne. Frustrują mnie bowiem spotkania na gruncie przyjacielskim, jakkolwiek są miłe i wartościowe. Kiedy pierwszy raz mnie pocałował, to od razu poczułam się obco, chciałam uciec – coś się już stało, już mógł odejść. Ale z czasem było mi mało. To trochę jak zawody, osiąganie kolejnych poziomów, ale miłości w tym nie ma, ani z mojej, ani z jego strony. On raczej czerpie satysfakcję z tego, że jestem ku niemu zwrócona, dobrze mu z poczuciem, że ktoś jest od niego uzależniony emocjonalnie. Kiedy miałam kilku adoratorów i z jednym zaczynałam coś budować, on natarł ze zdwojoną siłą, tylko po to, by tamtych ode mnie odsunąć. Bo ja w swojej głowie ich odsunęłam, i w życiu też nagle gdzieś się „pogubili”. Niemniej nie uważam, aby pan ten był warty tego, aby go doganiać… Pobiegam za kimś bardziej wartościowym 🙂
Ten Pan wykorzystuje Twoją słabość, czyli mówiąc językiem ducha – pokazuje Ci Twoje ego, obnaża je. Powinnaś być mu wdzięczna, w ten sposób „góra” Cię uczy. On jest wartościowy w sensie duchowym, więc nie szukaj kogoś bardziej wartościowego, a poszukaj kogoś, kto z Tobą harmonizuje na poziomie celów życiowych. Facet atakuje, bo podnieca go walka i wygrywanie, Ty reagujesz też kompulsywnie, jesteście samicą i samcem walczącym o dominację. Nie ma złych, dobrych, jest gra 🙂
to o czym piszesz to nerwica lękowa. Bierz się za siebie, poszukaj dobrego terapeuty i terapii grupowej. bardzo szybko znikną wszystkie Twoje problemy z objawami somatycznymi i psychosomatycznymi. Nie nauczysz się zaufania do ludzi unikając ich w realu. Pozdrawiam z troską. 😉
…ciekawe ile osób skojarzy cię z I…… 🙂