Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Duchowe drapieżniki

Duchowe drapieżniki

Czy oglądaliście programy przyrodnicze?

Na zwierzaczka który się narodzi, czychają miliony niebezpieczeństw. Cały świat jakby się sprzysiągł, żeby nie dopuścić do dorośnięcia danego osobnika, do jego usamodzielnienia. Cały świat na każdą formę życia wywiera presję i chce go zgładzić, a rolą istoty tu powstałej jest oprzeć się temu, i rozwijać. I drapieżniki, i ofiary pod wpływem bardzo bolesnego doświadczenia szlifują swoje umiejętności walki i obrony.

Nawet świat ludzi – ciągle mutujące wirusy atakujące ludzkość, i naukowcy w pospiechu wymyślajacy szczepionki i leki na nie. Psychopaci i policja, warunki atmosferyczne i próby przewidywania pogody, obce armie i nasza armia. Ten mechanizm walki dotyczy i ludzi, i zwierząt – od mrówki czy najmniejszego robaczka do słonia – a także świat roślin które też są zjadane a które bronią się olbrzymim rozplenieniem i czasami atakiem w formie jadu.

Straszne? tak. Ale tylko w ten sposób można się rozwijać. Istota będąca w niebezpieczeństwie zaczyna myśleć, nie tylko o obronie, ale także o mistycyźmie, o tym co jest poza śmiercią, czy tam też będzie żyła czy zniknie w otchłani niepamięci? tak powstają religie, a także cwaniacy którzy ją wykorzystują do wygodnego życia i władzy.

Te presje świata które opisałem, każdy inteligentny człowiek zna. Natomiast bardzo mało ludzi zna presje niewidzialne – społeczeństwo. Bardzo modne słowo, ale co ono oznacza?

Ludzie od zawsze byli tak skonstruowani, że poszukiwali stałości w swiecie pełnym zmian i chaosu. Gdy nasza cywilizacja osiągnęła poziom jaki mamy mniej więcej od 80 – 60 lat, a większość plag zagrażających ludzkości została wytępiona, zaczynamy osiągać spokój i stałość, ta presja rośnie do rozmiarów znacznie większych niż dawniej, kiedy ludzki los nie był tak pewny jak teraz. A wiec mamy grupę ludzi. Wyznaja pewną wiare, jedzą dane potrawy, mają swoje ulubione nawyki i przyzwyczajenia. To jest właśnie stałość, stabilność. Gdy nagle przestaje Ci wystarczać to życie, gdy czujesz głód którego nie nakarmi ani telewizja, ani wiecznie wściekła i niezadowolona z Twoich zarobków żona, i chcesz czegoś więcej, zaczynasz zachowywać się inaczej niż inni. To budzi uwagę, a także gniew, strach, i w końcu wybucha eksplozją nienawiści i odrazy.

To ten mechanizm prowokował wojny religijne, i krwawe nawracanie innych ludów i kultur. Gdy misjonarze katoliccy przypłynęli na cieple wyspy, a tubylcy chodzili nago, zgorszeni misjonarze widząc w tym dłoń Szatana nakazali im ubieranie się. Zapomnieli jednakże o jednym. W ich krajach było zimno, ludzie chodzili od wieków ubrani ciepło, na wyspach był upał, i ubrania były niepotrzebne. Mimo że o tym wiedzieli, ten mechanizm wzbudzał w nich strach i nienawiść, a na pewno także pożądanie gdy widzieli jędrne piersi tubylczych dziewic. Podobnie to działa w miejscach świata gdzie je się psy – dla nas to ohydne a dla nich ohydne jest jedzenie krowy. Każdy region świata utrwalił swoje zasady i przyzwyczajenia, kanony normalności. Dlatego właśnie konflikt miedzy różnymi krajami będzie zawsze istniał, z tych właśnie powodów.

Wyobraź sobie ze w Twojej pracy, nowy pracownik je kanapkę z psiny. Zaakceptujesz to w imię międzynarodowej przyjaźni? albo modli się do Boga Małpy. Znowu kolejny w czasie gdy Ty się podlizujesz do klienta na telefonie by sprzedać Chińskie rajstopy rozkłada dywanik i zawodzi do Allaha, a następny zamiast pracować zaczyna mantrować hare rama. Odpowiem Ci – nie minie jeden obrót klepsydry, a wszyscy się weźmiecie za łby mordując w imię swojego Boga, swojej rasy i z innych, wymyślonych przez współczesnych Goebbelsów powodów. I po co tak się oszukiwać? powód jest jeden.

Ludzie nienawidzą zmian i inności.

Tyle lat wierzyłeś w swojego Boga, wierząc że inni są skazani na potępienie. I widzisz innych, tych którzy wierzą w innego Boga, jak są szczęśliwi, zadowoleni. Czy nie czujesz się oszołomiony? jak to uśmiechnięci? jak to możliwe skoro nie wierzą w to co Ty? pewnie udają? i zaczynasz ich nienawidzieć bo gdzieś pod skórą czujesz ze zostaleś oszukany. Zamiast jednak poszukać w sobie kłamstwa, wolisz nienawidzieć innych, tak jest łatwiej.

Ale wracajmy do meritum. Presja społeczna. Gdy zaczynasz się rozwijać duchowo, takze i tutaj doswiadczasz oporu świata, i przeróżnych drapieżników. Ci drapieżnicy są znacznie bardziej niebezpieczni od tych ze świata realnego. Ich zadaniem jest sprawić byś zbłądził. Tak jak piękny kwiat rozchyla swe pąki dla naiwnego owada, który gdy wkłada swe czułki w wilgotną pachnącą jamkę, zamyka się i pożera biednego owada. Subtelny drapieżnik, przed którym musisz się umieć obronić albo marnie skończysz. I ja Cię tego nauczę.

Zwykły człowiek na do pokonanania choroby, innych ludzi, system w którym sie urodził, i presje społeczne. Człowiek ktory stawia na rozwój duchowy, czyli nie ukrywajmy – to elita społeczeństwa – oprócz tych presji ma jeszcze w dodatku znacznie większą presję społeczeństwa, presje duchowe (są siły którym się to bardzo nie podoba gdy ktoś trzeźwieje, i o tym się dowiaduje każdy kto zaczyna medytować na poważnie) oraz fałszywych nauczycieli którzy są najstraszniejsi dla człowieka chcącego osiągnąć więcej, niż oferuje ten świat.

O presjach społecznych pisałem wiele razy – je można sprytnie ominąć korzystając ze znacznej przewagi swojej świadomości nad zwyklymi ludźmi. O presjach duchowych takze pisałem i znajdziecie Państwo te artykuły w dziale duchowość. O presjach fałszywych nauczycieli napiszę tu i teraz.

Kto ma oczy, niechaj mnie czyta.

Największym oszustwem tych, którzy dążą do tego byś żył w ciemnocie i cierpieniu, nie wyzwolił się, jest wiara w szlachetność cierpienia i oddania się innym. Nic nie zrobiło takiej krzywdy ludziom, jak te idee pojawiające się pod różnymi płaszczykami od kiedy istnieje ludzkość.

Specjalnie nie będę wymieniał tych religii i filozofii, byście automatycznie nie przyczepiali nikomu łatek – wyszukujcie te treści gdzie się da, i reagujcie uśmieszkiem – czemu? pozwólcie że odpowiem.

Ci nieszczęśnicy twierdzą, że najważniejszy jest inny człowiek, świat, a my jesteśmy mniej ważni. W związku z tym poświęcają się dla innych, swoim kosztem. Idea piękna, prawda? głodny tygrys tez jest piękny, ale oglądany zza prętów klatki – w osobistej relacji mocno traci na uroku osobistym.

Każdy człowiek który działa w świecie wytwarza jakby w swojej aurze taką energię, nazywaną karmą. Jesli kogoś okradniesz, to ta energia za jakiś czas sprawi że Tobie się coś złego stanie, po to byś doswiadczył na sobie tego co czynisz. To nie kara, to lekcja. W swiecie duchowym nie ma kary, jest tylko pokazywanie Ci Twoich czynów i myśli przez innych ludzi. Duchowy adept, zbiera tą energię na siebie by złodziej odczuł ulgę. Co się wtedy dzieje? złodziej nie dostanie lekcji od zycia, wiec znowu ukradnie coś, i znowu tą energię weźmie w swoje ciało. Nic się nie zmieni, oprócz kolejnego zla w świecie. Adept duchowy brudzi się niemiłosiernie cudzą ohydną energią którą w siebie bierze, w końcu upada na samo dno ludzkiej ewolucji – umysłowo. Jego życie staje się strasznym cierpieniem duchowym, często także fizycznym, i tylko marzy o śmierci gdzie Bóg mu wynagrodzi jego „świętość” i skończy się ta kaźń którą sam sobie tu zrobił, słuchając przeróznych autorytetów duchowych.

Prawdziwy rozwój duchowy to najpierw JA – rozwijamy się, mimo że obok ludzie cierpią. W końcu osiągamy taki sukces ze emanujemy przykładem na innych ludzi, a oni zaciekawieni naszymi sukcesami chcą też tak miec. Zauważmy ze gdyby Budda się nie poświęcił całkiem sobie, to tylko by cytowal pisma jakichś mędrców żebrakom którzy by go wyśmiali, i tyle by po nim zostało. Wiec Budda postawil na siebie. Gdy osiągnął spelnienie, wtedy nauczał emanujac duchową energią, co opisują ludzie którzy się przy nim znajdowali, że sama jego obecność była wielkim ukojeniem dla człowieka. Myślisz ze czemu miał tyle uczniów? to był facet z brzuszkiem, zarośnięty. No wlaśnie, emanował „tym czymś” i ludzi to przyciągało, a nie jego ciało czy nauki.

Żeby przyciągnąć ludzi, nie można nauczać, trzeba coś osiągnąć w sobie. Wtedy promieniujemy tym za czym ludzie tęsknią. Gdy zaczniesz się poświęcać innym, nie pomożesz im. Co im powiesz, żeby byli dobrzy? każdy tak mówi. Budda nie mówił że masz być dobry – siadałeś obok niego, i czułeś jak zalewa Cię fala szczęscia. Człowiek szczęśliwy jest zawsze dobry. Nie trzeba nic mówić. A więc poswięcisz się dla innych, by ich nauczac miłości – ale skoro nie miałeś czasu dla siebie by poznać miłość w sobie, co im dasz? skoro nie masz miłosci w sobie, co dasz ludziom? oni poznają ze Ty nic nie masz. Poświęcisz całe życie na nauczanie ludzi, i nikomu nie pomożesz, a swój czas zepsujesz. W ten właśnie sposób stracisz okazję do wlasnego rozwoju, umrzesz niespełniony, niedoceniony, nienawidząc podłych ludzi którzy Cię nie docenili. Ale co mieli docenić? Twoje rozdęte duchowe ego i to jak chciałeś ich zmusić do wiary w dane słowa z jakiejś świętej książki?

Poświęcanie się innym to zawsze pogarda dla nich, i obłudny biznes. Ja pocierpię, komuś pomogę a w zamian za to Bóg czy karma mi odda po śmierci. To ma być poświecenie? to inwestycja a nie świętość. Gdybyś się zajął sobą a nie innymi, byś wiedział co znaczy świętość. Swiętość znaczy czucie w sobie miłości, a nie dyrygowanie innymi ludźmi według swojego widzimisię. Bezinteresowne? a jakim cudem skoro oczekujesz za nagrodę za swoje poświęcenie? człowiek ktory uwierzył w swoją swietość i poswięcający się innym to pelen pychy i fałszywej dumy nędznik, ktory gardzi innymi ludźmi.

Pozwól żyć innym ludziom jak chcą. Niech doświadczają konsekwencji swoich wyborów. Ukradł coś? niech mu coś ukradną. Zgwałcił? niech mu zgwałcą kogoś bliskiego.(drastyczny przykład dla celów artykułu) Oszkalował kogoś? niech choruje latami na bolesną chorobę dopóki nie zrozumie co zrobił sam sobie, gdyż według duchowych prawd wszyscy ludzie są jednością, i to co się robi innym robi się sobie.

Zostaw innych ludzi w spokoju – tylko oni mają władzę nad swoim życiem, a Ty masz nad swoim. Więc zajmij się swoim życiem a nie cudzym bo będziesz odpowiadał za swoje czyny a nie za czyny innych.

Ukrzyżowanie Jezusa to mit. Nie istnieje nic takiego jak czyjaś ofiara za grzechy, ponieważ każdy musi zebrać swoje zniwo. Co każdy zasial uczynkami i myślami, to i zbierze i nawet Jezus tego nie zmieni. Takie jest duchowe prawo świata, które dla każdego jest równe i takie samo. Caly mit Jezusa zostal stworzony dla bogatych co myśleli że się wykupią odpustami, albo jakiś mnich weźmie na siebie ich grzechy. A po śmierci zapisze się majątek danej wierze by mnisi modlitwami czy medytacją polepszyli życie pośmiertne grzesznika. Calą motywacją wielkich religii jest zawsze strach, nigdy miłość.

Niestety. Mam dla was złą wiadomość. To nie działa. Wypijesz piwo które nawarzyłeś i to Cię nigdy nie minie. Każda zdrada, każdy zły uczynek, cokolwiek złego zrobiłeś dostaniesz z powrotem żeby zobaczyć z drugiej strony jak to wygląda, jak wygląda Twoje zachowanie i osobowość – ale kiedy i w jakiej formie tego nie wiesz. Podobnie gdy jesteś dobry, życzliwy, wybaczasz – dostaniesz to wcześniej czy później od innych ludzi.

Świeci męczennicy to zawsze przerażeni życiem kiepscy biznesmeni, kupującymi sobie wizę do nieba za swoje upodlenie, wściekli że Ty się nie boisz tego co oni. Zaiste, cóż to za wizja Boga który nagradza za upodlenie a karze za piękno i bogactwo. Sam bym się bał.

No ale ja czuję Boga, i wiem ze to wszystko bzdury. Nigdy się nie daj złapać w pułapkę tej duchowej nędzy, którą ofiarują Ci szaleńcy stawiający nad sobą innych. Najważniejszy jesteś Ty, i to jest prawda która się nie podoba wszelkiej maści manipulatorom i cwaniakom co chcą na Tobie pasożytować, na Twoich lękach i biedzie. Niech sobie straszą piekłem kogo innego – Ty się im nie daj i idź drogą piękna, harmonii, bogactwa i miłości do siebie i innych.

Drapieżnik skradajacy się do ofiary często nakłada kamuflaż, tak jak kobieta zbliżając się do mężczyzny nakłada makijaż i mini by go usidlić. Gdy już będzie blisko, zrzuca to wszystko i pozera ofiarę jedząc ją.(bądź uprawiajac sex i zachodząc w ciąże 🙂 )

Nasze drapieżniki duchowe stosują kamuflaż. Piękne idee braterstwa, miłosci, równości. Dokładnie to samo co zrobili komuniści majacy na sumieniu najstraszniejsze zbrodnie na ludzkości – kamuflaż. Jaki kamuflaż jest stosowany w naszej szerokości geograficznej?

Miłość Jezusa, i „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” – i natychmiast są podawane obrazki męczenników, tych co się torturowali, okaleczali, nienawidzili radości, śpiewu, życia a przede wszystkim kobiet bo kobieta daje życie. Dewianci i psychopaci z szeregiem chorób psychicznych, do których mamy się modlić. Podobnie torturowani ludzie, czy żywcem paleni na stosie – to wszystko w imię miłości Boga. Tak działa drapieżnik – nawet gdy umierasz w kaźni, to nadal jest miłość. Co to wszystko ma wspólnego z Bogiem prawdziwym? nic.

Co do pomagania innym – jeśli daje Ci to radość, to pomagaj. Rób wszystko co chcesz pod warunkiem aby nie krzywdzić tym innych, i aby Ci to dawało autentyczną radość. Lubisz kolejki elektrycze? super, baw się nimi. Lubisz dokarmiać meneli żeby im starczyło na denaturat? też super. Ale nie mów nic o niebie za to. Pamiętasz słowa Jezusa? umarli ludzie i byli kierowani do nieba za dobre uczynki, a nie wiedzieli że je robili – nagroda jest za to co robisz nieświadomie, bezwiednie. To słowa Jezusa. Gdy komuś pomagasz i puchniesz z dumy, juz odebrałeś swoją nagrodę i niebo Ci się za to nie należy. Tak twierdzi Jezus, Budda a także ja 🙂

Dodaj komentarz

Top