Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Deprywacja sensoryczna

Deprywacja sensoryczna

No to pojechałem ze skomplikowanym pojęciem, małoletnie czytelniczki narobią w stringi z wrażenia – i o to chodzi! Ale co to jest ta cała deprywacja? Wklejam z wikipedii – „Deprywacja sensoryczna polega na zamierzonej redukcji lub usunięciu bodźca działającego na jeden lub kilka zmysłów. Takie proste rekwizyty jak opaski na oczy i worki czy nauszniki mogą pozbawić odpowiednio wzroku lub słuchu, natomiast bardziej złożone przyrządy mogą spowodować utratę zmysłów węchu, dotyku i smaku, odczuwania ciepła i ciążenia. Deprywacja sensoryczna stosowana jest w medycynie alternatywnej i eksperymentach psychologicznych (patrz: zbiornik izolacyjny) Chociaż krótkotrwała deprywacja może być dla organizmu relaksująca, to jednak długotrwała może prowadzić do skrajnego niepokoju, halucynacji, natłoku myśli, depresji i zachowań aspołecznych.”



Pomińmy tą całą chałturę, i zajmijmy się tym co misie lubią najbardziej – zbiornik izolacyjny. Tu też wklejam z wikipedii ponieważ szkoda paluszków, a tekst jest bardzo ładnie napisany –


„Zbiornik izolacyjny jest pozbawionym światła i dźwiękoszczelnym kontenerem, w którym człowiek unosi się w roztworze soli MgSO4 * 7H2O w temperaturze skóry (34,5°C). Zbiornik ten został pierwszy raz użyty w 1954 roku przez Johna C. Lilly’ego w celu sprawdzenia efektów deprywacji sensorycznej. Zbiorniki te są obecnie używane podczas medytacji, modlitwy, w procesie relaksacji oraz w medycynie alternatywnej.

Zbiorniki izolacyjne były początkowo nazywane zbiornikami deprywacji sensorycznej. Nazwa ta została jednak zmieniona, ponieważ stwierdzono, że termin „deprywacja sensoryczna” negatywnie nastawiał potencjalnych użytkowników zbiornika. W późnych latach siedemdziesiątych dr Peter Suedfeld i dr Roderick Borrie z University of British Columbia zaczęli eksperymentować z terapeutycznymi korzyściami tej techniki. Zmienili oni jej nazwę na REST czyli Restricted Environmental Stimulation Therapy (z pol. Terapia Ograniczonej Stymulacji Środowiskowej) lub Flotacja REST.

Sesja terapeutyczna w zbiorniku emisyjnym trwa godzinę. Przez pierwsze 40 minut można podobno doświadczyć swędzenia w rożnych częściach ciała (fenomen ten może być też obecny podczas wczesnych stadiów medytacji). Ostatnie 20 minut często kończy się przejściem z fal mózgowych beta czy alfa do fal teta, co zwykle następuje na krótko przed zaśnięciem, a później na nowo w momencie budzenia się. Przebywający w zbiorniku pacjent może znajdować się w stadium teta przez kilka minut, nie tracąc przy tym przytomności. Niektórzy używają przedłużonego stanu teta jako narzędzia dla zwiększenia kreatywności, w rozwiązywaniu problemów czy dla poprawy koncentracji w czasie nauki. Salony SPA często wyposażone są w odpowiednio przystosowane zbiorniki emisyjne używane w procesie relaksacji. Ten rodzaj terapii jest badany naukowo w Stanach Zjednoczonych oraz w Szwecji, a publikowane na jego temat rezultaty pokazują, że terapia ta pomaga zniwelować ból i stres. Stan relaksacji, w którym znajduje się pacjent sprawia, że obniża się ciśnienie krwi a krążenie zwiększa się do maksimum.

Przykład takiego doświadczenia opisywał Stanisław Lem w jednym z opowiadań o pilocie Pirxie.

Deprywacja sensoryczna jest stosowana w niektórych rodzajach psychoterapii (terapia Arthura Janova), a także jako forma tortur, na przykład w Guantanamo.”



Ludzki umysł jest tak skonstruowany, że cały czas musi odbierać i przetwarzać olbrzymią bodźców zewnętrznych – kolory, smaki, wrażenia, stany emocjonalne. To powoduje zmęczenie i zasypiamy, gdzie też jesteśmy poddawani bodźcom które są snami. Gdy poprzez komorę izolacyjną pozbawiamy mózg niemalże wszystkich bodźców zewnętrznych, ten „wariuje” i nie mogąc znieść ciszy, tworzy własne wizje majace wypełnić pustkę, które są znacznie bardziej realistyczne niż te przeżywane na jawie. Człowiek będący w komorze zaczyna przeżywać nieprawdopodobne wręcz halucynacje, słyszy głosy, doświadcza wachlarza przeróżnych stanów emocjonalnych – od skrajnego przerażenia człowieka który ma świadomość ze za chwilę umrze zmiażdżony w wypadku którego nieuchronność doprowadza go do obłędu jeszcze przed zmiażdzeniem ciała, do żarliwej modlitewnej ekstazy gdzie w tęczach mieniących się oszałamiających błysków, niezwykłych odgłosów i Boskich zapachów, skąpany w dziewiczej rosie stąpa boso po nieskalanym Edenie w towarzystwie Boga i aniołów.


Mistrzowie medytacji wychodzą znacznie poza te wrażenia które przeciętnego czlowieka wbijają w ziemię. Umysł tworzy nieprzerwanie myślowy szum, myśli które pojawiają się jak bąbelki na powierzchni gotowanej wody, i nigdy nie przestają się pojawiać. Gdyby przestały, ujrzałbyś prawdziwego siebie. Te myśli trzymają Cię w iluzji, nie pozwalają spojrzeć poza zasłonę za którą jest prawda. I efekty płynące z komory deprywacji sensorycznej są też iluzją i piekłem, tylko trochę ładniejszym. Gdy zaczynasz medytować, po pewnym czasie opanowujesz sztukę odprężania ciała. Zwalnia sece, oddechs sie pogłębia i uspokaja, a Ty doswiadczasz jak coraz więcej mieśni o których nie miałeś pojęcia rozluźnia się, i puszcza całe napięcie, po czym tracisz poczucie ciała, przestzreni a w końcu i czasu. I to właśnie jest odpowiednikiem tej komory – i w tej chwili zaczyna się to o czym mistrzowie mówią „gdy widzisz Buddę – zabij go”. Oczywiście nie chodzi o zabijanie Buddy bo ten już dawno nie żyje, ale o coś znacznie ważniejszego.


Umysł który jest niedaleko od doswiadczenia prawdy znajduje się w stanie deprywacji sensorycznej. I pokazuje Ci wizje. I kazdy zobaczy to co ma w podświadomości stłumione w płytkiej warstwie. Ktoś kto poświęca wiele czasu na medytację, jest zdeterminowany na rozwój siebie więc myśli wiele o swoich guru – czyli jest to w zalezności od uwarunkowania Jezus, Budda i inni. Wiec gdy są w stanie deprywacji sensorycznej, widzą Buddę który z nimi jest, bądź Jezusa który z nimi rozmawia, błogosławi, a wszystko w błyskach światła, błogości, niezwykłych szczytowych emocjach i przy dźwiękach których nie usłyszycie nigdy w świecie „realnym”. Jest to zjawisko które jest opisywane przez mistrzów jako oszustwo ego, i faktycznie, wielu praktykujących zatrzymuje się na tym etapie. Są zszokowani że Jezus z nimi rozmawiał i dalsza medytacja co najwyżej opiera się tej wizji, krótko mówiac chcą znowu do tego doprowadzić. Ale to nie ma nic wspólnego z Jezusem i Buddą – to tylko kolejna z masek iluzji, samsary której celem jest byśmy nigdy się nie uwolnili od piekła w którym żyjemy, piekła chorób, śmierci, zazdrości, nienawiści, bólu i pożądania. Dlatego gdy masz wizję Boga – zabij go, bo to tylko wizja.


Gdy to dokonasz, zaczynasz kolejny etap rozwoju. Dostrzegasz wielkie oszustwo, i widzisz prawdę. Ale ona Cię nie wyzwala – jeszcze nie. Dopóki masz ego nie jesteś wolny. Ale do czasu i o tym jeszcze napiszę. Gdy lata temu oddawałem się medytacjom przez wiele godzin dziennie, przeżywałem wizje nieba, stąpałem w chwale Bożej. Uwierzyłem że mam misję do spełnienia, a to była tylko pułapka by mnie w nią schwytać. I żyłbym sobie jak taki człowieczek który wierzy że ziemia jest płaska, a każdego kto by mnie chciał przekonać że jest okrągła, obdarzałbym cynicznym uśmieszkiem, jak obdarzają teraz mnie gdy mówię różne ciekawe rzeczy. Ludzie uwielbiają się oszukiwać, cierpieć i nienawidzieć. Niestety, ja też widzę w sobie wiele tej głupoty.



Ciekawostka. Gdy zamknąć w takiej komorze człowieka uczciwego, dobrego, będzie miał przeważnie piękne wizje. Ale gdy zamknąć w niej psychopatę, będzie przeżywał niewyobrażalne piekło, dlatego różnych technik deprywacji sensorycznej używają do ich torturowania służby na całym świecie. Gdy brak bodźców, pojawia się to co sami w sobie stłumiliśmy. Człowiek zły tłumi wiele nieprzyjemnych faktów, między innymi zagłusza swoje sumienia, albo jeśli go nie ma to ma w sobie śmiech z ofiar. I tego się czepia mózg jako wizji zastępczych gdy brak bodźców i w różny sposób to miksuje, zamienia role. Wystarczy zwykła izolatka na dłuższy czas by psychopata zwariował z cierpienia które jest przeolbrzymie. Ale jak to mawia ludowe przysłowie – trzeba wypić piwo którego sie nawarzyło.

101 thoughts on “Deprywacja sensoryczna

  1. Mistrzu! swietny tekst…kiedys mialam chec na medytacje ale sie przestraszylam…zatrzymalam sie na rozluznianiu miesni i uwalnianiu umyslu zeby zasnac w stresie…np na studiach ..wyspac sie w 3 godziny po tygodniu takiego spania..pózniej dzieci…niestety czlowiek zmeczony nie moze zasnac im bardziej zmeczony,,,zestresowany tym gorzej…dlatego ludzie cierpiacy na bezzsennosc to ludzie którzy najczesciej potrzebuja pomocy…wiem z wlasnych obserwacji ..obserwacji siebie…tak.. taka komora moze byc lecznicza ale i moze uzalezniac lub w nadmiarze szkodzic / nie mówie o relaksie/…wydaje mi sie ze to jest stan zludny…zludne leczenie .. bo te zjawy faktycznie sa najczesciej przerysowane..i wcale nie likwiduja przyczyny one je tylko pokazuja…to jest moze pomocne w okresleniu tej przyczyny …a drugim etapem jest jej zwalczenie..pewnie metoda przeciwstawienia …mi pomaga przekierowanie tematyczne mysli jak zaczynam miec stany wizyjne hahaha:)nie zawsze jest latwo czasem zbyt dlugo to trwa..mozna sie zapetlic…moze dlatego mam zmienne nastroje 😀 likwiduje horrorki 🙂 aaa nie bede sie wypowiadac bo pewnie nauka to juz wyjasnila…a ja tylko sobie tak mysle:) dobranoc ..zmykam 🙂

  2. c.d…mi pomaga przekierowanie tematyczne mysli jak zaczynam miec stany wizyjne hahaha:)nie zawsze jest latwo czasem zbyt dlugo to trwa..mozna sie zapetlic…moze dlatego mam zmienne nastroje 😀 likwiduje horrorki :)czasem mozna sie pieknymi wizjami zacpac tez i tez trzeba to zneutralizowac 🙂 aaa prawda lezy po srodku.. nauka to juz pewnie wyjasnila…a ja tylko sobie tak mysle:) dobranoc ..zmykam 🙂

  3. Jak zobaczysz Budde kochana Ewo w medytacji – zabij go. A jak zobaczysz mnie – rozchyl uda… 😆

  4. Sporo, ale wizje bys mial bardziej kozackie niz po trawie, i zdrowia bys nie marnowal 😆 mozna by samemu spróbowac takie cos zrobic w sumie, wanna, plyty, sól kupic, tylko wentylacje jak zrobic i wyciszenie bylby problem kosztowy, ale to nic, bo system który temperature by utrzymal jest najstraszniejszy do zrobienia.

  5. A to nie jest czasem taka maszyna, która mial dr House kilka odcinków temu, zeby przypomniec sobie to czego nie pamietal?
    Co do trawy to nie oplaca sie tego palic i miec potem dziur w pamieci. Teraz widze znajomych, którzy czesto pala i maja juz trwale zmiany w mózgu, umówisz sie z takim na konkretna godzine, a ten nie pamieta, ze sie umawial i idzie na jaranie 👿

  6. Nie ogladam tego, ale gdy ktos ma opanowane te wizyty w komorze moze uzyc jej do przypomnienia sobie czegos, skierowac wizje mózgu na to co chce i wszystko da sie wyciagnac wtedy z pamieci.

  7. :cheer: ciekawy artykul!swoja droga ja bym wolal trawe chyba ,nie plrzekonuje mnie cos to urzadzonko!hmm moze jestem psychopata …i sie boje :side:

  8. Fajny artykul. Marku a Ty przeszedles juz etap widzenia Buddy czy jeszcze nie doszedles ❓ 😀

  9. Ciekawy temat, przypomnial mi sie odrazu film ” Podwójne stany swiadomosci „…mam nadzieje ze nie namieszalam z tytulem. Jesli chodzi o medytacje, moze sie usmiejecie…zachcialo mi sie pomedytowac, wiec usiadlam sobie któregos wieczoru na podlodze w pozycji lotosu. Oczywiscie bylam sama, bo nie chcialam zeby mnie ktos rozpraszal albo dostawal glupawki na mój widok…Odprprezylam sie,zamknelam oczy, bylo super….ale po chwili omalo nie dostalam zawalu, bo kiedy otworzylam oczy na przeciw siedzial mój chomik który wlasnie nawial z klatki.Dlugo nie moglam dojsc do siebie tak sie przestraszylam, takze.. bylo niezle…taka ciekawostka 🙂

  10. Buddy nie, ale Jezusa i Szatana widzialem, tylko problem w tym ze wizja Szatana byla mega przyjemna 😀

  11. To moze to byl Budda w nastepnym wcieleniu? 😀 musze wpasc do Ciebie Viola i obejrzec sobie to zwierzecie, przyszykuj cos na zab, i umyj sie porzadnie…

  12. :woohoo: :woohoo: :woohoo: Mistrzu taaaaki ciag haczyków 😀 ale dlaczego je odwróciles cooo 😀 hmmm nie chcesz mnie juz zlapac 😀 😀 😀

  13. nie zobacze Mistrzu 👿 nie pozwalam sobie na medytacje i wizje…Budda, Jezus, czy Szatan a nawet Ty i moje uda ..to pryszcz… z tym bym sobie poradzila ale gorzej jakbym zobaczyla siebie :0

  14. Praktycznie to jedna wanna na druga (duze wanny) wnetrzami do siebie, zespawac je na brzegach, wyciac na górze wejscie oraz otwory na wlot i wylot powietrza i doprowadzic je z wiatraka przylaczonego dluga rura wentylacyjna, utrzymanie temperatury wody zalatwic grzalkami z termostatem. Zastanawiam sie tylko jakie by musialobyc zasolenie, zeby badz co badz w plytkiej wannie cialo utrzymalo sie na powierzchni. Nadmiar halasu moznaby okielznac zatyczkami do uszu 🙂 Po co jednak to wszystko?, nie lepiej przejsc sie do lasu, palnac na mchu i polezec z zamknietymi oczami 🙂

  15. Ja tez nie mam do tego przekonania, nie próbowalem i nie potrzebuje takich wrazen, jestem tradycjonalista i z problemami lubie sie mierzyc bedac w pelni swiadomym bo nie mozna byc przeciez stale pod wplywem jakis srodków.

  16. Ok, kiedy nastepnym razem spotkasz sie z Bogiem to go ode mnie pozdrów a jak spotkasz Szatana to daj mu tak z niemca centralnie z dynki, z dedykacja, czule 🙂

  17. To nie takie proste, wentylator halasuje, a grzalkami jak bedziesz regulowal temp? ma byc dokladnie jak ta opisana, wyzsza badz nizsza daje Ci poczucie ciala wiec wybija Cie ze stanu deprywacji. Zatyczki odpadaja bo je czujesz jak sa wcisniete :cheer: na mchu w lesie? w zyciu! boje sie robali…

  18. Teraz juz tak nie mam, dawniej medytowalem miesiacami po kilka godzin dziennie, teraz mi brak czasu i nie umiem sie juz do takiego stanu doprowadzic. Fajny nawet byl ten Szatan, nie wiem czemu ludzie sie go boja tak bardzo 😆

  19. A ja swego czasu to amfe sporo razy, wszelkie odmiany palenia, alkohol, perwersyjny sex 😀 tylko lsd nie próbowalem, grzybków, od heleny i koksu mnie odrzuca bo widzialem jak sie czlowiek po tym marnuje.

  20. Pewien szaman mnie namawial na grzyby i proszek z jakiegos chrabaszcza a Ameryki poludniowej który daje wglad do swiata duchowego, ale wole na czysty umysl przyjmowac zycie, mistrzowie duchowi twierdza ze najlepsze narkotyki to zaledwie pierwszy stopien medytacji, czyli byle gówniarz w klasztorze wiecej duchowo umie niz starzec który cale zycie spedzil na wizjach. Poza tym narkotyki powoduja ze w nastepnym wcieleniu rodzi sie idiota albo nieprzytomny.

  21. hmmm to trudniej …ale wiesz jak plastik cuchnie 😯 to tez odpad tylko troche ladniejszy :cheer:

  22. Bylem wlasnie w lidlu i kupilem litr lodów smietankowo wisniowych, i dwie puszki pepsi, jstem normalnie od tego uzalezniony :X

  23. Witam w krainie psychodelii 🙂
    Jak na mój gust ten zbiornik izolacyjny jest zwyczajnie nowoczesna buda dla psa albo kuweta dla kota – taki domek na miare 2099 roku 😀
    Poza tym mam inne przemyslenia w kwestii medytacji, sposobów pozbycia sie stresu, uspokojenia ciala oraz duszy – byc moze najlepszym zbiornikiem izolujacym nas od wszelkich zmyslów bedzie po prostu trumna – choc bedzie sluzyla tak, jak umarlemu kadzidlo, to spokój murowany (tym bardziej kilka metrów pod ziemia) 😀

  24. O matko, no jasne odmienne stany swiadomosci ha ha.
    No ale Mistrzu,… ten chomik niestety mnie opuscil, ale jest pies, wiec zabieraj kota i wpadaj, na zab tez cos bedzie 😉 😀 A jesli chodzi o grzybki i jakies owady na haluny….czytalam kiedys o gosciu który wcinal korzen bielunia i peyotle – odmiana kaktusa, potem spisywal swoje doznania w pamietniku. Ciezko mi sobie przypomniec tytul bo czytalam to bardzo bardzo dawno, ale nic to….
    ksiazke w tych czasach dostac bylo trudno, bo 😛 te praktyki opisane byly w niej bardzo szczególowo ,wiec krazyla z rak do rak 🙂

  25. Pfffffff…Noo, a jak sie jeszcze zsikac ze strachu to bedzie odpoweiedni roztwór w którym mozna sie bedzie unosic 😛

  26. Przeczytalam wszystko takze z wikipedii,z tego wynika ze nikt nie jest zdrowy z nas na umysle i ze wszystko nam szkodzi. Najlepiej to sie bylo nie urodzic , bo najbardziej szkodzi nam zycie. Chce tylko zapytac jak powinno sie zyc dobrze by zycie cie nie nudzilo jakos nikt mi na to nie odpowiedzial do tej pory. Mistrzu ty wiesz wszystko wiec mi odpowiedz jak zyc aby bylo normalnie 👿

  27. No niby tak, ale to jakby juz za pózno na sikanie – natomiast w zyciu to my sikamy „równo” ze strachu – przed samym zyciem 😛

    a to tylko trzeba zyc i nic poza tym 😉

  28. Najczesciej dochodzimy do tego jak zyc gdy zmorzy nas choróbsko, i nadzieji juz z nikad, albo jak osiemdziesiatka na karku….jesli dozyje napewno bede uwazac sie za szczesciare. Nie ma sensu myslec jak zyc, trzeba zyc jak mówi Mareczek. Trzeba brac z niego ile wlezie i nie przejmowac drobiazgami. 🙂

  29. Mówisz, ze wlasnie wtedy mozna wiedziec jak zyc? hmmm…troche za pózno, ale chyba rozumiem co masz na mysli. Rozmawialam ostatnio z kobieta, która ma okolo 90 lat i nie chce jej sie juz zyc, a poza tym na co dzien spotykam ludzi chorych, którym choroba odbiera wszelkie nadzieje. Moze chcialoby sie to ujac raczej tak: w obliczu choroby oraz starosci chce nam sie bardziej zyc, ale nie jest to prawidlowoscia. Rózni sa ludzie i psychika u nich. A dopóki tego nie doswiadczamy, to nie potrafimy ocenic jakbysmy sami sie z tym zmierzyli.

  30. Kazdy zyje tak jak chce i potrafi. Ja uwazam, ze nalezy jeszcze tylko byc czlowiekiem. Brac ile wlezie – mozna batów od zycia, ale chyba nie to mial Anonimowy na mysli, ale to drobiazg 🙂

  31. Tak jak napisalem, wentylator dac daleko od wanny na koncu dlugiej elastycznej rury przymocowanej do wlotu w wannie, w uszy specjalne miekkie zatyczki, co do termostatu to wstawic nastawny i wyskalowac temp. na termometrze 🙂

  32. Krótko mówiac jest on latwiejszy „w obejsciu” – i wystarczy tupnac noga, a juz go nie ma 🙂

  33. Zero tlenu, zero problemów, stresów, nieporozumien, cieplo, przytulnie, jedzonko pelza w nas… 😀

  34. Czlowiek stary teskni i zaluje tego ze nie próbowal wszystkiego w zyciu tylko sie bal i wierzyl w bajki. Wiec, próbujcie, doswiadczajcie.

  35. To zrobic nawiew z ogrzewaniem sterowanym drugim termostatem w powietrzu w komorze z wanien 🙂

  36. Wezmy np. wrózenie, wrózka daje niby dosyc konkretne sugestie ale nie powie, ze trwanie przy nich moze doprowadzic do dokonania zlych a nawet bardzo niekorzystnych wyborów zyciowych 🙂

  37. Jako, ze jestem „upadlym aniolem” to powiem, ze nigdy nie bedzie wiadomo, czy slusznych wyborów dokonujemy, dopóki nie wybierzesz, to nie wiesz. A konsekwencje nie sa do przewidzenia, albo skaczesz w ogien, albo „nie zyjesz”. Takie jest zycie, ja jestem realistka i u wrózki nie bylam – zepsulaby mi cala wizje mojego nieprzewidywalnego zycia 🙂

  38. A ja sie Szatana nie boje… dopóki nie widze ladnej dziewczyny to spi sobie grzecznie zwiniety w klebuszek w slipkach…

  39. Ja Ci wywróze skarbie – widze wizje… wyciagasz cala kase z konta, i idziesz do kawalerki bardzo madrego faceta podobnego do Elvisa Presleya… dajesz mu kase, i… och, obraz drga! 😆

  40. I tutaj musze Cie zaskoczyc – przyjaciólmi tym bardziej nie mozemy zostac – to naprawde „tytul” dla uprzywilejowanych i to w dodatku jednostek, przykro mi 🙂

  41. No racja, przyjaciel to juz cos glebszego jest, a tak normalnie to znajomi, koledzy itd. A ja Ci nie proponuje przyjazni, przeczytaj jeszcze raz co napisalem… 😆

  42. Ja doskonale wiem w jakim sensie to napisales, a to byla tylko riposta, Marku drogi (doslownie!) 😀

  43. ale wystarczy raz wziasc jakis sf i klamka zapadla? bo to by znaczylo ze marek ty tez bedziesz ial taki los. tak w ogole to skad ta wiedza nt narkotykow i reinkarnacji?

Dodaj komentarz

Top